Jako początkujący bloger postanowiłem uczyć się od najlepszych. Lektura bloga naszego nowego warszawskiego komisarza uświadomiła mi, z kim od początku kojarzył mi się trener polskiej reprezentacji. On też był bardzo optymistycznie przekonany o swoim sukcesie. A po porażce robił wrażenie osoby tak samo doskonale oderwanej od rzeczywistości jak zdymisjonowany premier.
Miarą według której oceniam polskich polityków jest ich wkład w budowę autostrad. Premier na początku swojej kadencji dużo nam naobiecywał, ale po roku nie rozpoczął ani jednej nowej budowy. PiS mógł przynajmniej uroczyście przecinać wstęgi na odcinkach zbudowanych za poprzednich rządów, jak choćby na nowym odcinku A-2. Swoim następcom PiS jednak nie zostawi niczego do przecinania – za rządów Marcinkiewicza nie ruszyła budowa ani jednego odcinka autostrady. Przeciwnie, z powodów politycznych rząd wstrzymał budowę kolejnego fragmentu A-2 (między Nowym Tomyślem a granicą), zasługi rządu są tu więc tylko ujemne, jeśli jakiekolwiek.
Ale czy premier ma sobie z tego powodu coś do zarzucenia? A skąd. Tryska radosną samooceną niczym działacz PZPN po mundialu. Obiecuje warszawiakom, że zbuduje za cztery lata Most Północny. Ten, którego budowę cztery lata temu obiecywał nam Lech Kaczyński. Ciekawe, kto jego budowę nam będzie obiecywał za cztery lata?
Obserwuj RSS dla wpisu.