Nie wiem czy blog to właściwe miejsce na takie ogłoszenia, ale od pewnego czasu marzy mi się pewne komiksowe przedsięwzięcie. Byłaby to zaplanowana na trzy albumy postmodernistyczno autoironiczno metatekstualna opowieść o trzeciej wojnie światowej, która w alternatywnym wariancie historii wybuchnęła latem 1985 roku z inicjatywy twardogłowego skrzydła w KPZR, które obaliło Gorbaczowa nie chcąc dopuścić do upadku komunizmu.
Bohaterami byliby twórcy komiksów, luźno wzorowani na tych, których albumy – „Powrót mrocznego rycerza”, „V jak Vendetta”, „Strażnicy” – wciąż przypominają mi, jak wyraźnie w ówczesnej kulturze masowej widoczny był strach przed trzecią światówką.
Fabuła wyglądałaby tak, że luźno wzorowany na Rosińskim polski mistrz komiksów urządza parapetówkę w swym świeżo zakupionym zamczysku w Szwajcarii. Przyjeżdżają na nią rysownicy luźno wzorowani na Franku Millerze i Alanie Moore, z Polski zaś wyruszają samochodem marki polonez twórcy komiksu „Punky Rock”, luźno wzorowani na Parowskim i Polchu.
Wojna zastaje polskich rysowników już na przejściu granicznym CSRS-Austria. Granicę zamknięto, ale forsują ją na rympał, dzielny poldi radzi sobie z zasiekami, Polacy zostają aresztowani już przez austriackich żołnierzy.
Okazuje się to być trochę jednak niehalo, bo Wschód przegrał wojnę (zdezelowane rakiety w większości eksplodowały jeszcze na starcie) a na Zachodzie doszły do władzy neofaszystowskie ugrupowania wspierane przez CIA w ramach operacji takich jak włoskie „Gladio”. W Austrii obozy dla azylantów przekształcono w obozy koncentracyjne.
Szwajcaria oczywiście ocalała, ale rodzinne miasta Moore’a i Millera nie. Komiksiarze wyruszają więc z zamku w wyprawę przez zniszczoną przez wojnę postapokaliptyczną Europę na uwolnienie swoich kolegów po dymku.
Równoległy wątek dzieje się w Danii okupowanej przez polskich komandosów. Okupowana Dania to w tej chwili jedyna Polska dostępna na rynku, tę właściwą wytarło bowiem z mapy atomowe uderzenie NATO w przegrupowujące się wojska radzieckie. Filmowiec luźno wzorowany na Larsie von Trierze (nieco postarzonym na użytek tej opowieści) odwiedza dowódcę polskich wojsk okupacyjnych i mówi mu o swojej fascynacji „Historią przyszłości”, rękopisem Mickiewicza zaginionym w naszej wersji wszechświata, który drobiazgowo opisywał dwudziesty wiek wliczając w to atomową zagładę w roku 1985.
Poza fabułą łączącą dziewiętnastowieczny mesjanizm z komiksową gnozą Moore’a, komiks moich marzeń byłby też orgią fetyszyzmu lat 80. Obciachowe ciuchy, samochody, reklamy, realia życia w PRL i na Zachodzie (pierwszą sceną byłaby kolejka na komisariacie MO, w której polscy bohaterowie stoją po paszport). Do tego postapokaliptyczne Niemcy i Dania, dzikie piękno szwajcarskich Alp, eks-nazistowski ośrodek wypoczynkowy nad jeziorem Chiemsee (w 1985 należący do armii USA, obecnie niszczejący bez nowego właściciela).
No cóż, gdyby komuś się chciało takie coś narysować – pogadajmy 🙂
Obserwuj RSS dla wpisu.