Od kiedy w polskiej dyplomacji zapanowała żałosna amatorszczyzna, poruszamy się od jednej kompromitacji do drugiej. Kaczyński od czasu do czasu wyskakuje z jakąś nieprzemyślaną inicjatywą i zostaje wyśmiany. A wszystko to dzieje się w chwili, w której polityka zagraniczna to dla nas kwestia być albo nie być. Tylko pieniądzom z Unii Europejskiej PiS zawdzięcza to, że jeszcze nie udało mu się zarżnąć gospodarki. Tylko otwarciu rynków pracy w niektórych krajach Unii zawdzięcza to, że bezrobocie jest niskie a obiecane trzy miliony mieszkań Polacy sami sobie w końcu kupią – w Irlandii. Wszystko to jednak skutki korzystnej akcesji wynegocjowanej przez poprzedników, sami polską pozycję Kaczyńscy potrafią tylko systematycznie niszczyć przez forsowanie w dyplomacji amatorów klasy "bierny, mierny ale wierny".
Ostatnio w ramach kolejnego pytania o etymologię słowa "Bolanda" znów zajrzałem sobie na stronę http://www.bolanda.org – czyli na stronę ambasady Bolandy w Kairze. Powyższy skrinszot jest przeskalowany do rozmiarów bloga ale można przeczytać, że ambasada zaprasza do zapoznania się z "key speaches" i zaprasza do lektury "electronics publications" (pełna rozdziałka tutaj). Yagshemash Borat!
Obserwuj RSS dla wpisu.