Artykuł 199 kodeksu karnego jest jasny: „Kto przez nadużycie stosunku zależności lub wykorzystanie krytycznego położenia doprowadza inną osobę do obcowania płciowego lub do poddania się innej czynności seksualnej albo do wykonania takiej czynności, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3”. Stosunek zależności to relacja, w której jedna osoba decyduje o czymś bardzo istotnym dla drugiej osoby – o zatrudnieniu, wyniku egzaminu, miejscu zamieszkania itd. Wszędzie gdzie dokonuje się transakcja „obiecanki w zamian za macanki”, może dochodzić do łamania art. 199.
Do niedawna to było w Polsce martwe prawo. W patriarchalnej kulturze sponiewierana kobieta zawsze piętnowana jest jako główny winowajca – no bo przecież „sama się zgodziła na taki układ”. Dlatego ofiara molestowania prędzej popełni samobójstwo niż zgłosi to prokuraturze – bo lepsza śmierć z własnej ręki od ukamienowania przez moherowo-oblechowy chór ciotek dewotek i wujaszków obmacaszków.
Na szczęście Kaczyńskich żądza władzy zmusiła do szukania partnerów koalicyjnych na samym dnie zbiornika septycznego w oborze w Klewkach. Ohydny rechot Leppera („jak można prostytutkę zgwałcić?”) pokazywał, że w buraczanych głąbach w ogóle nie ma świadomości istnienia takiego przepisu. Pewnie zabraknie im nawet hipokryzji Tadeusza Iwińskiego (któremu niestety udało się uniknąć konsekwencji gdy TVN przyłapała go w 2002 z ręką na pośladkach rządowej tłumaczki).
Mamy więc ludzi nieświadomych istnienia art. 199 i jednocześnie zbyt wysoko umieszczonych na świeczniku, żeby jego łamanie mogło im ujść całkowicie bezkarnie. To bardzo dobra kombinacja z punktu widzenia kogoś, kto chciałby, żeby to prawo wreszcie zaczęto stosować i by różne obleśne obmacywacze odczepiły się od swoich uczennic, podwładnych czy pracownic i w ewentualne dalsze macanki i klepanka bawiły się już z kumplami spod celi.
Wygląda na to, że większe szanse na wprowadzenie art. 199 do świadomości społecznej dają rządy kaczystów od łże-lewicy Iwińskiego. Dla mnie osobiście to trochę smutne, ale z drugiej strony nie jest ważne, czy kot jest czarny czy biały, ważne czy łapie myszy. Jak dla mnie to może się nawet Buś nazywać.
Obserwuj RSS dla wpisu.