W rządzie Buzka był niejaki minister Kapera – pełnił funkcję pełnomocnika rządu do spraw rodziny. Poglądy miał tak skrajne, że nawet na tle dzisiejszych kaczystów wyglądał na oszołoma. Opowiadał się za totalnym zakazem aborcji bez żadnych wyjątków (zasłynął wywiadem, w którym stanowczym „niech rodzi” skomentował hipotetyczny przypadek zgwałconej dwunastolatki). Homofobię miał na poziomie Wierzejskiego. W sumie, kto pamięta rząd Buzka, tego nie zaskoczą żadne ekscesy kaczyzmu.
Znakomity jak zawsze felieton Kingi Dunin przypomniał mi tamtego ministra. Dunin kpi w nim z prawicy, która chce „wzmacniać małżeństwo” przy pomocy najrozmaitszych zakazów i przymusów. Tak jakby małżeństwu zagrażała akurat pornografia czy parada równości. Ciekaw jestem jak oni to sobie wyobrażają w praktyce? Że ktoś zobaczy panienkę z pornola i z wrażenia ogłosi „Miećka, rozwodzę się”?
Z ministrem Kaperą miałem możliwość polemicznie ściąć się w jakimś programie radiowym. Nie pamiętam w jakiej stacji – po prostu zadzwonili i zapytali, czy mam ochotę na udział w dyskusji pod tytułem „współczesna kultura masowa i zagrożenia dla rodziny”. Oczywiście, miałem.
Kapera zaczął od spiczu zawierającego typowe prawicowe ple-ple: że pornografia, że przemoc, że brak promowania pozytywnych wzorców czyli pokazywania szczęśliwych rodzin. Miałem wtedy za sobą ciężką noc, więc nie chciało mi się bawić w żadną dyplomację. Odpaliłem szczerze, mniej więcej w takich słowach:
„Panie ministrze, opowiem panu coś o szczęśliwych rodzinach i kulturze masowej. Mam za sobą zarwaną noc, bo mam dwójkę dzieci [trzecie było wtedy dopiero w planach], oba się czymś zatruły, jednemu tej nocy ciągle leciało górą a drugiemu dołem, więc spędziłem tę noc głownie latając ze szmatami, wiadrem i brudnymi prześcieradłami. I jako szczęśliwy ojciec zapewniam pana, że ostatnie co by mnie teraz mogło wzmocnić to film o innym szczęśliwym ojcu. Z przyjemnością natomiast obejrzę kolejny odcinek serialu o parze agentów FBI na tropie kosmitów i cieszę się, że przynajmniej jeszcze tyle mi wolno”.
Na te dictum minister Kapera odłożył słuchawkę, dzięki czemu miałem w tej dyskusji nie tylko ostatnie słowo ale wręcz ostatni kwadrans. Który z lubością poświęciłem prezentacji własnej wizji tego, czego rodzina oczekuje po kulturze masowej.
Relaksu, na ten przykład.
Obserwuj RSS dla wpisu.