Cynizm mediow


Cykl notek blogowych pod tytułem „co żem se we Frisco w księgarni zanabył” rozpoczynam od koszmarnie zabawnego podręcznika „America. Teacher’s Edition. A Citizen’s Guide To Democracy Inaction” niezawodnego jak zawsze Jona Stewarta. Swoją działkę ma tu też równie niezawodny Stephen Colbert, przekazujący młodzieży swą głęboką wiedzę w zakresie medioznawstwa (popłakać się ze śmiechu można już od poradnika „Stephen Colbert’s Guide to Dressing and Expressing Like a TV Journalist”).
Jak zawsze w „The Daily Show”, sarkastyczny humor dotyka poważnych tematów. W rozdziale „The Media: Democracy’s Valiant Vulgarians” możemy znaleźć tabelę z wzorami pozwalającymi ustalić, na ile coś jest niusem („Determining Newsworthiness”).
I tak na przykład y = dochód rodziny * (śliczność porwanego dziecka / kolor skóry) ^ 2 + długość porwania * medialne obycie cierpiących rodziców ^ 3, gdzie y = antenowy czas w minutach. Co do informacji o tragicznej śmierci, mamy wygodny przelicznik liczy ofiar. 100.000 ofiar masakry w Kongo = 500 zatopionych Bangladeszan = 45 ofiar zamachu w Iraku = 12 ofiar zamachu w Europie = 1 zastrzelony Amerykanin.
Dokładnie tak to działa – masakra z 200 ofiarami w ludziach ma różną wagę w zależności od tego, czy miała miejsce w Polsce (żałobna szata) lub wśród ofiar byli Polacy (otwarcie jedynki), czy przynajmniej Amerykanie lub Europejczycy (drugi tekst na jedynce), a może chociaż lokalna azjatycka klasa średnia (otwarcie zagranicy z zajawką na jedynce) czy po prostu tubylcy gdzieś w głębi Afryki (trzyzdaniowa notka).
Można oczywiście sarkać na cynizm mediów, ale tak naprawdę wynika to z cynizmu odbiorców. Nikt tak naprawdę nie chce mediów traktujących wszystkie części świata sprawiedliwie – zresztą od kiedy Al Jazeera po angielsku jest dostępna w polskich kablówkach każdy może się sam przekonać o tym, że media pozbawione euroamerykańskiego przechyłu są w praktyce po prostu nudne. O zatonięciu promu na Wiśle przeczytamy z większym zainteresowaniem niż o zatonięciu promu na Limpopo, nawet jeśli na tym pierwszym nie zginie nikt a na tym drugim dwieście osób.
No chyba że Polacy albo jakiś znany sportowiec.

Obserwuj RSS dla wpisu.

Zostaw komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.