To chyba najlepiej podsumowuje kijowość tego kraju – nie przyjęło się tutaj tak fajne święto jak Halloween a przyjęły badziewne Walentynki, czyli kapitalistyczne święto kobiet. Formalnie jest to oczywiście święto miłości hetero, ale jeśli rozejrzymy się po walentynkowych ofertach handlowych czy usługowych, są to praktycznie wyłącznie oferty dla kobiet. Jakiś film Nory Ephron, jakaś książka Janusza L. Wiśniewskiego, jakaś różowa komórka z pakietem darmowych minut.
Ciekawe pytanie – dlaczego kapitalizm nie przygotował analogicznej oferty dla mężczyzn? Dlaczego w walentynki do kina zawsze muszą wchodzić filmy typu „Jak brzydka i samotna dziewczyna spotkała różowego kucyka, dzięki czemu stała się piękna i atrakcyjna, przy okazji mszcząc się na swojej koleżance – tej wrednej małpie!”, a nigdy filmy typu „Jak główny bohater jechał fajoską bryką i napierniczał z bazuki do wściekłych mutantów goniących cycatą blondynkę”? Dlaczego „date movie” to praktycznie synonim „chick flick”?
Pośrednią odpowiedź znalazł amerykański bloger Tom Birdsey, który – szukając równowagi dla kobiecych Walentynek – zaproponował święto, w które kobieta mogłaby pokazać swojemu mężczyźnie, że go kocha. Czego potrzebuje mężczyzna, by się znaleźć w miłosnym raju? Steka i loda, zaserwowanych przez ukochaną – i nic więcej.
Kapitalizm, jak widać, niespecjalnie ma tu na czym zarabiać (już widzę ten szyld w sekcji mięsnej hipermarketu – „walentynkowa promocja polędwicy wołowej”). I w ogóle niespecjalnie ma tu się czym wykazać cała ludzka cywilizacja – w kwestii steka i loda nie dokonał się przecież żaden znaczący postęp od 10.000 lat czyli od czasów domestykacji bydła. Wcześniej zresztą stek też był dostępny ale trzeba go było upolować (przelotnie do tego rozwiązania wrócono w drugiej połowie XX wieku na wschodzie Europy, ale się nie przyjęło).
No powiedzmy, że do steka przydałoby się wino. To przesuwa nas o jakieś 3000 lat. To ciągle są tysiąclecia przed wynalezieniem kina, teatru czy telefonów komorkowych. Wniosek jest oczywisty, drodzy panowie. Gdyby chodziło nam tylko o dogadzanie sobie, zatrzymalibyśmy dalszy rozwój cywilizacji jeszcze przed wynalezieniem pisma. Całą resztę – algebrę, logikę, religię czy internet wynaleźliśmy tylko dlatego, że laski na to lecą.
Obserwuj RSS dla wpisu.