Nie zdążyłem się jeszcze skończyć chichrać z kolejnego wygłupu pana prezydenta, który ośmieszył siebie (i niestety przy okazji nasz kraj) twierdząc, że homoseksualizm grozi ludzkości wyginięciem. Pan prezydent najwyraźniej nie dopuszcza do siebie takiej myśli, że znacząca część populacji lubi uprawiać seks z osobą płci przeciwnej po prostu dlatego, że to jest przyjemne – nie wszyscy muszą w łóżku zaciskać zęby i myśleć o ojczyźnie.
Nim minął mi chichot na temat prezydenckiego libido, już się uchachałem aferą Elizy Michalik, młodej prawicowej publicystki urody tak przecudnej, że na jej blogu roiło się zawsze od wpisów typu „pani Elizo, czy można się z panią umówić na kawę”. Michalik przez chwilę była jedną z czołowych gwiazd fali prawicowych hunwejbinów, którzy zalali kontrolowane przez kaczystów media.
Jej gwiazda zleciała z hukiem jakiś tydzień temu, gdy bywalcy jej bloga zauważyli, że jej blogowy wpis o Straszliwym Terrorze Politycznej Poprawności (który zdążyliśmy już w Usenecie obśmiać jako przykład wybitnej durnoty, argumentację budowano tam bowiem m.in. na błędnym rozumieniu angielskiego tekstu) jest plagiatem. Kradnąc cudze brednie, Michalik ukradła też ten sam błąd językowy.
Przyłapana na plagiacie Michalik rżnęła Wielgusa – po prostu wycinała demaskatorskie komentarze. Internauci zareagowali na to sprawdzając jej kolejne teksty. Wyniki są niesamowite: za co w dorobku redaktor Michalik się nie tknąć, okazywało się to chamskim plagiatem.
Wkurzony Igor Janke sięgnął po myszkę i zrobił ślicznej Elizie drag’n’drop prosto do kosza. Żenadę powiększa to, że redakcja „Gazety Polskiej” o notorycznych plagiatach Michalik wiedziała już przynajmniej od roku 2003. Musiały o niej wiedzieć inne pisma zamieszczające teksty redaktor Michalik – „Ozon”, „Gość Niedzielny”, „Wprost”.
Ostatnim rozbłyskiem gwiazdy redaktor Michalik było zaś… zarejestrowanie się w Wikipedii jako Eliza5, by usuwać z hasła o sobie wzmiankę o plagiatach. Łebska dziewucha, nie? Aż szkoda, że czuwający w Wikipedii agenci WSI ją zabanowali.
Zacząłem swojego bloga od opisania sytuacji, w której jakaś koleżanka Elizy Michalik z prawicy zerżnęła mój tekst z „Wysokich Obcasów” – podkładając się niemożebnie, bo tekst był okolicznościowym żartem, w którym występowała fikcyjna ekspert od leczenia nieszczęśliwej miłości, pani Angelique Pas-Vraiment. Wygląda na to, że w polskiej prawicowej publicystyce takie zachowanie to standard.
Obserwuj RSS dla wpisu.