Chwalmy Pana za Manu Chao. Dzięki niemu w tym tygodniu wpadła mi w ucho piosenka, której wreszcie nie muszę się wstydzić. I Wy wszyscy możecie się nią nacieszyć, bo Manu Chao jako prawdziwy luchador revolucionar con cojones grandes (nie znam oczywiście hiszpańskiego, tak sobie zmyślam) wystawił ją do swobodnego ściągania na swoim łebsajcie.
Świat byłby lepszym miejscem gdyby było na nim więcej artystów takich jak Manu Chao. Z jednej strony, jest on po prostu mistrzem w pisaniu wpadających w ucho melodii z łatwymi do zapamiętania szlagwortami – jak już wleci to nie może wylecieć i człowiek skazany jest na to, by w kółko nucić sobie pod nosem „this girl wouldn’t wait for an out of time, out of time man”. Z drugiej, wykorzystuje swoje umiejętności nie tyle po to, by kosić kapuchę – znaczy, kosić kosi, ale tylko do pewnych granic, do pewnych rozsądnych granic – ale też i po to, by krzewić światu dobrą nowinę alterglobalistycznego zwątpienia w dominujący dyskurs.
Tak więc nawet ja, pożarty ze szczętem przez kapitalizm pracownik redakcji, która z trudnym dla mnie do dzisiaj do zrozumienia zapałem popierała inwazję na Irak, latam sobie i nucę „In Baghdad, it’s no democracy, that’s just because it’s a US country”. Oczywiście, z odpowiednio ciężkim akcentem bo jest takie coś dziwacznego, że rewolucyjne piosenki nie powinny być śpiewane zbyt normalną angielszczyzną (porównajcie akcent Manu Chao w „Out Of Time Man” i „Rainin In Paradize”!).
PS. Znowu numerek zapchajdziura 🙂
Obserwuj RSS dla wpisu.