Dobre wrażenie, jakie wywarłem Steppenwolfem na Taciemaxa zapewne już pryśnie bez śladu, bowiem hitem tygodnia jest dla mnie dokładnie to co opisywał jako „krapowate popowe pioseneczki”. Lata u mnie w kółko „Acceptable In The 80’s” Calvina Harrisa. To powinien być w ogóle przebój lata, gdyby nie to, że przebojami lata zostają zwykle jakieś Akony (buee).
Tekst „Mam dla ciebie miłość i uściski, jeśli jesteś urodzony/urodzona w latach 80.” ma w sobie niewinny urok gdy śpiewa go młody przystojny Harris (cuvee 1984). W słuchawkach takiego starego oblecha jak ja dochodzi do tego ponuro cyniczne drugie znaczenie, jak w moim ulubionym kawałku Ladytrona – „They only want you when you’re 17; when you’re 21, you’re no fun”.
Gdy pisałem recenzję z wyboru wywiadów Dunina uświadomiłem sobie, że w podziałach pokoleniowych zgubiliśmy jedną dekadę. Lata 90. przejechaliśmy na skojarzeniu „literatura pisana przez urodzonych w latach 60.” = „literatura młodych” (do tego skojarzenia walnie się zresztą przyczynili Dunin z Vargą swym słynnym leksykonem). Nagle z hukiem nadszedł dwudziesty pierwszy wiek i kiedy się już otrzepaliśmy z gruzów po WTC i rozejrzeliśmy po tym nowym stuleciu okazało się, że urodzeni w latach 60. przestali być młodzieżą, tę rolę zaś przejął urodzony w latach 80. skład na miejsówce spoko kolesi, jou madafaka.
Pokoleniowa księgowość prowadzi więc do straszliwego wniosku: mamy manko na jedną dekadę! Gdzie się podziało pokolenie lat 70.? Albo się podczepiali pod nas deklarując, że „najlepsza muzyka świata to brytyjski rock gitarowy” albo odmładzali się przy pomocy koszulki z Vinem Dieslem, kremu przeciwzmarszczkowego oraz wysyłania ememesów z telefonu Heyah i podczepiali się pod dziatwę z lat 80.
To podsuwa mi ważne zadanie wychowawcze – nie dopuścić, by moje urodzone w latach 90. dzieci też się dały tak wykorzenić. Pokolenie urodzonych w latach 90. musi mówić własnym głosem! Kultury narodowej nie strać na lekkomyślną utratę kolejnej dekady!
Obserwuj RSS dla wpisu.