Poczułem, że w tak ważnej debacie nie może zabraknąć mojego głosu, więc wypowiem się w kwestii zakazu palenia w miejscach publicznych. Jestem tak bardzo za, że bardziej już nie można. Palacze często nie zdają sobie sprawy z tego, jak straszliwie cuchnie uboczny produkt ich ukochanego nałogu. W ogóle z niewielu zapachów zdają sobie sprawę, bo po kilku latach regularnego traktowania dymem błon śluzowych mają już tylko szczątki węchu – co często wyjaśnia, dlaczego nałogowe palenie tak często wiąże się z ogólnym brakiem higieny osobistej, palacz często po prostu nie zdaje sobie sprawy z tego, że śmierdzi.
To zdumiewające, że w naszym kręgu kulturowym akty zasmradzania otoczenia choćby przez puszczanie wiatrów uważane są za coś wstydliwego i zasługującego na potępienie, podczas gdy palacze do dzisiaj jeszcze ciągle uważają, że to właśnie całe otoczenie powinno się do nich dostosowywać – usiąść gdzieś dalej, opuścić lokal, przyzwyczaić się. Oni sami dostosowywać się oczywiście nie zamierzają.
Po praktycznie każdym kontakcie z osobą palącą muszę wietrzyć ubranie. Powie ktoś, że mogę te kontakty ograniczać i w dużym stopniu zresztą to robię – faktycznie różne lokale trafiły na moją szitlistę z powodu dymu. Przestałem chodzić na warszawskie spotkania fanów fantastyki od kiedy znalazły się w lokalu zwanym Paradox (i wiem, że Paradox ma już nową siedzibę gdzie podobno już tak strasznie nie śmierdzi – ale niestety po paru totalnie zadymionych wieczorach wyrobiło mi się silne negative brand recognition).
Przede wszystkim jednak z moim poczuciem sprawiedliwości zasadniczo kłóci się scenariusz, w którym niesmrodzący mają się dostosowywać do smrodzących. Z jakiej racji, właściwie? Nie zaakceptowalibyśmy takiego układu wobec innych rodzajów zasmradzania otoczenia – kogoś, kto ma akurat takie hobby, że co jakiś czas musi obsikać otoczenie odrobiną kwasu masłowego czy wydzielin skunksa jednak wszyscy byśmy grzecznie poprosili, żeby swoje hobby realizował w zaciszu domowym a nie w miejscach publicznych. Dlaczego śmierdziela papierosowego mamy traktować inaczej?
Obserwuj RSS dla wpisu.