Gdy rządy kaczystów będą już tylko przykrym wspomnieniem, nadejdzie czas układania rankingów najgorszych ministrów rządów PiS-Doo. Moim faworytem nie są Giertych, Lepper, Fotyga ani nawet ten skinhed od rybołóstwa, tylko szary niepozorny człowieczek odpowiedzialny za sabotowanie infrastruktury, minister Jerzy Polaczek.
Prezentując bilans swojego rocznego nieudacznictwa premier Kaczyński rzucił niefrasobliwie, że jego rząd buduje 370 kilometrów autostrad. Kłamał jak zwykle.
W tej chwili w budowie są dwa odcinki autostrady A1: Rusocin-Nowe Marzy (90 km) oraz Sośnica-Bełk (15 km), dwa odcinki autostrady A4: Jędrzychowice-Krzyżowa (50 km) i Kraków-Szarów (20 km), autostrada A18 Olszyna-Golnice (68 km) oraz miniautostrada A6 pod Szczecinem – 7,7 km. Nie ma szans na to, żeby w tym roku doszło coś nowego – premier swoje 370 kilometrów uzyskał po prostu doliczając obwodnice i drogi ekspresowe (sprostujmy tu jeszcze raz popularne kaczystowskie kłamstwo: droga przez Rospudę NIE jest autostradą).
Z tych ok. 250 kilometrów tylko 85 zainicjował rząd Kaczyńskiego (rząd Marcinkiewicza nie zainicjował ani milimetra). Większość z budowanych obecnie autostrad to nadal zasługa rządów Belki i Millera. Wprawdzie sporo z tego to modernizacja dróg pohitlerowskich (A6 i A18), ale przecież budowę kaczystowskiego fragmentu A4 też zainicjowano w 1938.
Co najgorsze, głupota Polaczka doprowadziła do wstrzymania prac na gotowych do rozpoczęcia odcinkach A2 i A1. Budowa odcinka łączącego A2 z granicą państwa mogła ruszyć jeszcze w roku 2005 i gdyby szła tak szybko jak za Belki i Millera, już w tym roku moglibyśmy pomykać autobanem ze Strykowa choćby do Lizbony. Bezsensowna walka Polaczka z koncesjonariuszem A1 przyniosła zaś co najmniej roczne opóźnienie i wielomilionowe straty.
Po co to zrobił? Bo koncesjonariusze chcieli budować za drogo? Dowcip polega na tym, że nawet gdyby tak było, to i tak już nie ma znaczenia, bo między 2005 a 2007 rokiem ceny robót budowlanych wzrosły tak bardzo, że podatników i tak mniej kosztowałaby budowa autostrady nawet za drogo i korupcyjnie (ale licząc w cenach z 2005), niż supertanio i megauczciwie w roku 2007. Przez te dwa lata Polaczek nie wymyślił żadnej nowej formuły budowy tych autostrad i wrócił do starego pomysłu partnerstwa publiczno-prywatnego – będzie to samo, tyle że później a więc drożej.
Wszyscy wiemy, w jaki sposób ten nieudacznik maskuje swoje wpadki – po kaczystowsku, po prostu robiąc konferencję prasową i miotając oskarżeniami na Układ, który mu utrudnia pracę. Bo to po prostu Ferrovia działając w spisku z Gdańsk Transport Company, z poduszczenia WSI, Kulczyka, TVN i Majestic-12 nasyłają nam te krasnoludki blokujące rozbudowę infrastruktury. Minister jest niewinny, on przecież nic nie zrobił, on sobie tylko przez te dwa lata siedział na stołeczku i lustrował romana.
Obserwuj RSS dla wpisu.