Szanowny Panie Marszałku,
Przed wyborami uczestniczyliśmy w czymś w rodzaju korespondencji – pan napisał „list do wykształciucha”, ja napisałem „odpowiedź wykształciucha”, potem obiecał Pan na swoim blogu „odpowiedzieć panu Orlińskiemu”.
Trochę nawet czekałem na tę odpowiedź, ale Pan miał inne sprawy na głowie, potem z kolei ja na chwilę wyjechałem z kraju i nie śledziłem wydarzeń. Wróciłem i co widzę – już nie jest Pan czynnym członkiem PiS, choć minął ledwie miesiąc od kiedy namawiał Pan wykształciuchów takich jak ja do głosowania na tę partię.
Proszę się już nie kłopotać „odpowiadaniem panu Orlińskiemu”, cała ta historia z odejściem z PiS wystarcza mi za odpowiedź. Cytując mojego ulubionego hiciora z lat 80., „you told me everything by saying nothing”. A więc to jednak my, wykształciuchy, mieliśmy rację oceniając Jarosława Kaczyńskiego jako mściwego paranoika, którego w polityce interesuje tylko kompensacyjne przedłużanie przez gromadzenie władzy – dekomunizacyjne hasła towarzyszą temu tylko przy okazji, koleś spokojnie mógłby być maoistą czy fundamentalistą islamskim, gdyby akurat wiatr wiał w tym kierunku. I teraz dotarło to już także do Pana, hę? A miesiąc temu Kaczyńscy byli niby jacyś inni?
Jako wykształciuch nigdy nie rozumiałem tego w Was, inteligentach – dlaczego Wy tak kochacie takich osobników? Przecież jeszcze nie minęły dwie dekady, od kiedy tak samo głupio zakochał się Pan w Lechu Wałęsie. Mnie jako wykształciucha od Wałęsy odrzucały te same cechy charakteru, co od braci Kaczyńskich – bezmyślne awanturnictwo, żądza władzy dla samej władzy, dyktatorskie zapędy. Pana tymczasem najwyraźniej właśnie takie cechy charakteru regularnie przyciągają czy to do Wałęsy, czy to do Kaczyńskich. Sorki, ale to mi przypomina syndrom kobiety regularnie wybierającej sobie partnerów, którzy ją biją i wykorzystują, żeby potem z hałasem od nich odchodzić i zaczynać cykl od nowa.
Przedtem te same cechy Pana lub Panu podobnych inteligentów przyciągały do Piłsudskiego, Gomułki czy Giertycha dziadka. Ach, jak to was podnieca, że ktoś wymachuje piąchą zamiast dyskutować, że zapowiada fizyczną eliminację czy „wzięcie w kamasze” opozycji, że dostarcza prostych odpowiedzi na wszystkie pytania, jak Wam się oczy świecą z podniecenia, gdy ktoś powie, że „byczo jest” i „tę rękę odrąbiemy”.
Coż, każdemu jego porno. Ktokolwiek będzie Pańską nową nieszczęśliwą miłością, z pewnością będzie przeze mnie zwalczany z całą moją wykształciuchowską drobnomieszczańsko liberalną fuhrerofobią.
Obserwuj RSS dla wpisu.