Jak już pisałem o tym tutaj parokrotnie, prawicową platformę blogową Salon24 obserwuję bez sympatii – bo ja zresztą w ogóle bez szczególnej sympatii spoglądam na wszystko, co prawicowe. Stąd Schadenfreude, z jakim przeczytałem apel założyciela tego interesu, który skarży się na „nadmiar agresji”.
Och, doprawdy? Wysłałeś apel „kaczyści wszystkich oddziałów szpitalnych, łączcie się” i dziwisz się, że odpowiedzią było chóralne „spieprzaj dziadu”? No faktycznie, zaskakujące.
Zdanie „Salon24 powstał, by jako jedyne takie miejsce w polskiej sieci, mogły spotkać się wszystkie strony politycznego sporu” jest kuriozalne nie tylko ze względów gramatycznych (znaczy, te strony są tym jedynym miejscem, będącym skądinąd salonem?). Jeśli rzeczywiście kolega Janke obmyślił sobie Salon jako „miejsce spotkania różnych stron”, to niezbyt mądrym posunięciem było powierzenie administrowania platformą ludziom sytuującym się na politycznym spektrum wyłącznie na prawo od centrum – co wyszło na jaw zresztą dopiero stosunkowo niedawno.
To jakby zaaranżować serię imprez sportowych USA – reszta świata i wyznaczyć do roli arbitrów bardzo zróżnicowane geograficznie grono, jeden sędzia z Nowego Jorku, drugi z Los Angeles a trzeci nawet z Fargo, North Dakota. Nie rozumiem, czego tam szukają ludzie na lewo od centrum. Szanuję oczywiście tych, którzy są tam po prostu dla jaj, ale nie pojmuję tych, którzy do Psychiatryka idą z intencją „poważnej dyskusji z prawicą”. To już nie lepiej od razu na forum Frondy czy innego katolicko-chrześcijańskiego forum zachowawczo-konserwatywno narodowo-nacjonalistycznego? Why settle for second best?
Obserwuj RSS dla wpisu.