Ludzie dzielą się na dwie grupy: tych, którzy lubią dzielić ludzi na dwie grupy i resztę. Ja należę do tych pierwszych, dlatego z marszu przejdę do następnej tezy: fantaści dzielą się na dwie grupy. Jedni traktują fantastykę jako narzędzie budowy metafor opisujących świat realny, inni jako narzędzie eksploracji światów fantastycznych. Tu też należę do pierwszej grupy i pozwolę sobie to zilustrować konkretnym przykładem – analizą hierarchii obcości Orsona Scotta Carda w świecie Endera.
Powieści i opowiadania z tego cyklu przynoszą optymistyczno-pesymistyczną wizję Wszechświata. Optymistyczną: bo jak w „Star Treku” czy „Gwiezdnych wojnach”, wystarczy rzucić zdechłym kotem, żeby nim trafić w planetę zamieszkaną przez inną cywilizację. Pesymistyczną: bo te inne cywilizacje często nam chcą zrobić kuku.
Pochodzący z Norwegii koloniści z nowego Trondheim wymyślili gradację obcości innych cywilizacji, którą potem przyjęto w innych ludzkich koloniach:
1. Utlanning: obcy z tej samej cywilizacji, np. człowiek z innego miasta czy innego kontynentu
2. Framling: przedstawiciel tego samego gatunku, ale pochodzący z innego świata, z którym da się porozumieć, ale pewne sprawy będą nie do zgrokowania (najsłynniejszym framlingiem w science-fiction jest bohater „Obcego w obcym kraju” – ludzie z planety Ziemia nie mogą zgrokować jego grokowania). Inne przykłady: Palmer Eldritch, Kerrigan ze „Starcrafta”, Tarzan, Mowgli.
3. Ramen: przedstawiciel innego gatunku, z którym da się dogadać. On nigdy nie zrozumie jak to jest, być gotowym do kopulacji przez cały okres obiegu planety wokół słońca, my nigdy się nie nauczymy „myśleć jak dinozaury”, ale możemy się dogadać np. co do warunków pokojowej koegzystencji. Typowymi ramenami są wszystkie inteligentne formy życia w „Gwiezdnych Wojnach”, „Babilon 5” „Star Treku”, Protossi ze „Starcrafta”, Predator i dubelci z „Edenu” (rzadki przypadek ramena opisanego u Lema na serio). Kryterium jest możliwość osiągnięcia porozumienia a nie fakt jego osiągnięcia, dlatego np. Klingoni ze „Star Treka” są ramenami mimo swej ogólnej wredoty. Najbardziej niesamowitym przykładem wrogiego ramena są dla mnie jaszczury z „Worldwar” Turtledove’a, które prowadzą wojnę przeciwko ludzkości w sojuszu z Żydowską Organizacją Bojową.
4. Varelse. Obcy, z którym nie da się dogadać na tej samej zasadzie, na jakiej ślimaki się nie dogadają z wiewiórkami, bo nawet nie wiadomo, czy on ma świadomość w naszym sensie. Varelse to na przykład robale z „Kawalerii kosmosu”, Zerg na początku „Starcrafta”, Xenomorph z „Aliena” i ocean z „Solaris” (Lem w ogóle gdy nie robił sobie jaj, to chętniej opisywał varelse niż ramenów).
Jak to jest wyraźnie zaznaczone u Carda, różnica między ramenem a varelse to także cecha oceniającego, nie tylko ocenianego. Dramat Endera polega na tym, że ratując ludzkość przed inwazją kosmitów, zniszczył cywilizację uznawaną za varelse, która jednak tak naprawdę była ramenami. Podobnie jest ze starcraftowymi Zergami i tragedią Kerrigan.
Hierarchia obcości Carda to kapitalna metafora relacji ludzko-ludzkich. Moja ich wizja jest pesymistyczna – uważam, że utlanning istnieją tylko w literaturze science fiction. Wszyscy jesteśmy dla siebie najwyżej framlingami (moja święta zasada „każdemu jego porno” oznacza w gruncie rzeczy „ja nigdy nie pojmę zwyczajów tamtej cywilizacji”). Jednak już choćby emigrant z Polski po paru latach w Niemczech zamienia się w ramena. A to i tak dobrze, bo w Internecie najłatwiej napotkać varelse – tak klasyfikuję na przykład większość Psychiatryka24.
Dlatego zresztą właśnie jestem „plonk happy” – z varelse nawet nie ma sensu próbować szukać porozumienia, można go tylko usunąć ze swojego świata.
Obserwuj RSS dla wpisu.