W papierowej „Świątecznej” znalazł się list czytelniczki, która się wstydzi „wyroku, jaki wydał sąd w Strzelcach Opolskich, rozpatrując głośną sprawę wykonania faszystowskiego gestu przez ONR-owską młodzież”.
Czytelniczka uważa, że „to skandal, że w demokratycznym państwie, w którego konstytucji jasno widnieje zapis o zakazie odwoływania się do metod i praktyk nazizmu, faszyzmu i komunizmu” zapadł taki wyrok. Ja natomiast uważam, że to skandal, że w demokratycznym państwie są takie zapisy w konstytucji.
O tym zapisie można powiedzieć wszystko, tylko nie to, że jest jasny. Co to są „metody i praktyki” nazizmu? Czy budowanie autostrad z betonowych płyt to „metoda i praktyka” nazizmu? Czy doprowadzenie prądu elektrycznego do wiejskiej chałupki „metoda i praktyka” komunizmu?
Intencją ustawodawcy było zapewne zakazanie odwoływania się do tych niedobrych praktyk i metod, w odróżnieniu od tych dobrych. Ale czy rzeczywiście gestykulowanie w określony sposób i noszenie koszul o określonej barwie należało do tych najgorszych praktyk totalitaryzmu? I czy to dobry pomysł, żeby granice wolności słowa w demokratycznym kraju zależały od takich podatnych na arbitralne intepretacje gumowych paragrafów?
W 1977 roku amerykańscy neonaziści chcieli zorganizować manifestację na przedmieściach Chicago. Władze samorządowe się na to nie zgodziły, ale w obronie neonazistów proces odwołujący się do pierwszej poprawki wytoczył ówczesny przywódca ACLU Aryeh Neier – który sam jako dziecko musiał uciekać przed Holocaustem. Związany z tym spór był ciężkim ciosem dla ACLU, bo wielu działaczy tej zacnej organizacji nie umiała się pogodzić z opinią Neiera, że wolność słowa i zgromadzenia musi dotyczyć także paskudnego słowa i obleśnego zgromadzenia.
Ja się oczywiście zgadzam z Neierem. Czy to znaczy, że nie chcę zwalczać takiego słowa i takich zgromadzeń? Nie. Ale akurat neonazistów w Chicago wszyscy na całym świecie znamy z filmu „Blues Brothers”, który powstawał bezpośrednio po tamtym głośnym sporze. Uważam, że John Landis zadał amerykańskim neonazistom znacznie poważniejszy cios, niż mógłby im zadać prokurator; i ogólnie taką metodę walki preferuję.
„Nie mamy co liczyć na to, że choćby ta trójka wyrośnie ze swoich poglądów” – pisze w liście czytelniczka. Ech, młodość! Droga czytelniczko, to praktycznie nieprawdopodobne, żebyś koło czterdziestki miała dokładnie takie same poglądy jak teraz. Równie mało prawdopodobne wydaje mi się to w przypadku tej trójki na zdjęciu. Ja nie widzę na nim groźnych faszystów, widzę trójkę bardzo młodych ludzi, którzy strojem i fryzurą chcą szokować otoczenie. Dzieckiem w kolebce kto tego nigdy nie robił, niech pierwszy rzuci kamieniem. Z takich rzeczy się po prostu wyrasta, podobnie jak z punka czy z rasta.
Obserwuj RSS dla wpisu.