Dyskusja pod poprzednim wpisem zachęciła mnie do dokładniejszego wyjaśnienia mojej skłonności do lansowania określenia psychiatryk24 dla prawicowej platformy blogowej salon24. Nie każdego prawicowca uważam za psychola – nie obdarzam na przykład tym przydomkiem Rafała Ziemkiewicza. Wprawdzie jego publicystykę cechuje typowo prawicowa skłonność do oszczędnego gospodarowania prawdą (przypomnę malownicze kłamstwa w sprawie lustracji dziennikarzy w Niemczech, historii „Gazety Wyborczej” czy wzrostu Kaczyńskiego), ale ogólnie nie uważam go za osobę, która utraciła kontakt z rzeczywistością. Po prostu wybrał karierę zawodowego prawicowca i nie może dopuścić do tego, żeby ten kontakt mu zagrodził drogę do konfitur z publicznych pieniędzy.
Inną kategorią stanowią ludzie, którzy utracili zdolność odróżniania swoich rojeń od rzeczywistości. Z jakiegoś powodu masowo przyciągnęła ich właśnie platforma Igora Janke, co doskonale ilustruje robiąca obecnie furorę kampania bojkotu niepisowskich mediów.
Nie mam nic przeciwko samej idei takiego bojkotu. W istocie sam staram się bojkotować prawicowe media. Dwukrotnie do swojego programu zapraszał mnie Pospieszalski, za każdym razem spuszczałem go z wodą. Zapraszano mnie do Salonu24 i odpowiadałem szczerze, że Igor Janke to prawica, a ja prawicy nie zamierzam w niczym pomagać. Staram się nie kupować „Rzeczpospolitej”, „Dziennika” ani „Wprost” za własne pieniądze – czytam je tylko w samolocie albo u siebie w redakcji.
Nie zamierzam jednak ogłaszać Wielkiej Internetowej Kampanii Bojkotowania Prawicowych Mediów, bo mam dość poczucia realizmu, żeby wiedzieć, że takie hasła przekonują tylko już przekonanych (a więc po co w ogóle). I tu właśnie mamy granicę między normalnością a psycholstwem – człowiek normalny godzi się z tym, że w społeczeństwie są po prostu ludzie o różnych poglądach i nie wszyscy muszą mieć takie same. Psychol uważa siebie natomiast za członka Sił Dobra walczących z Siłami Zła i chce pociągnąć innych członków, żeby zebrać je wszystkie w kupie i wyruszić na Krucjatę. Bo przecież skoro uważa siebie za wyznawcę Obiektywnej Racji, musi wierzyć w to, że wszyscy się dadzą mu przekonać, gdy tylko przedstawi im swoje Niepodważalne Argumenty – zamiast tak normalny człowiek, widzieć w polityce tylko miriadę subiektywizmów.
I znowu: możemy sobie teoretycznie wyobrazić psychola lewicowego, który zaapeluje do szerokiego frontu mas pracujących mas i wsi, by te bojkotowały burżuazyjne media. I nawet można kogoś takiego spotkać na Ku-Dammie czy na Union Square, ale raczej nie na Krakowskim. W Polsce wszyscy psychole tego typu wylądowali gdzieś jak nie obok Kaczyńskiego, to obok Korwina-Mikke czy innego Rydzyka. A jak prowadzą blogi – to u Igora Janke.
Akcja prawicowego bojkotu mediów nie przyniesie oczywiście żadnego wymiernego skutku – jej uczestnicy i tak przecież już nie kupują gazet, które chcą bojkotować. A nawet jeśli im się uda przekonać – powiedzmy – 500 znajomych, to będzie to niezauważalne w ogólnej fluktuacji sprzedaży. Większy wynik przynosi przecież jedna pomyłka kolportera, który wrzucił do jakiejś ciężarówki za dużo czy za mało paczek. Ja też zresztą nie spodziewam się, że mój prywatny bojkot Pospieszalskiego cokolwiek zauważalnego zmienia w jego wskaźnikach oglądalności – ale właśnie dlatego nie prowadzę bloga w Psychiatryku.
Obserwuj RSS dla wpisu.