Nowojorski horror




Jako entuzjasta turystyki odczapistycznej, zafundowałem sobie wycieczkę na rzadko odwiedzaną przez turystów Roosevelt Island – urbanistyczne dziwactwo połączone z Manhattanem kolejką linową, malowniczo pokazaną w „Spider-Manie” i amerykańskim remake „Dark Water” (oraz straszliwie sziteksowym filmie z Sylwestrem Stallone „Nocny jastrząb” – zważywszy, że badgajem był tam Rutger Hauer, jak mało kiedy życzyłem zwycięstwa Siłom Zła).
W XIX wieku wyspa służyła Nowemu Jorkowi głównie jako miejsce pozbywania się ludzi budzących strach – umieszczono tu więzienie, dom dla psychicznie chorych i szpital dla chorych na ospę. Do dzisiaj na wyspie dominuje kompleks szpitalny Coler-Goldwater, spacerując spotyka się głównie pielęgniarki, lekarzy oraz ludzi na wózkach – niesamowite wrażenie.
Największe wrażenie robi jednak wycieczka na południowy koniec wyspy. Straszą tam ruiny szpitala ospowego, wybudowanego w połowie XIX wieku przez ważnego dla Nowego Jorku architekta Jamesa Renwicka – którego specjalnością był neogotyk. Ruiny straszą więc nie tylko groźbą zawalenia, ale i różnymi wykuszami, portalami i innymi że-ne-se-kłami. Jeszcze widać, że roślinność kiedyś tu rosła w równych szpalerach szpitalnego parku – teraz rośnie już też wewnątrz szpitala.
Ruiny strasznie pobudzają wyobraźnię. Ileż tu się musiało kryć ludzkich dramatów – a pobliski Manhattan ubiera je fantastyczno-sensacyjne fabuły, jakie mogliby na tej wyspie lokować Poe, Capote czy Will Eisner. Cieszę się, że to zobaczyłem zanim to uporządkują…

Obserwuj RSS dla wpisu.

Zostaw komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.