Pytanie z bloga MRW zainspirowało mnie do przeguglania sieci pod kątem zagadkowej nazwy „Free Public WiFI”, którą mój laptop widuje w różnych miejscach. Przypuszczałem początkowo, że to np. domyślna nazwa jakiejś karty sieciowej, która ma zmuszać nabywcę do nadania innej nazwy.
Rezultaty guglania zaskoczyły nawet mnie. Chociaż „być zaskoczonym syfiastością Windowsów” to prawie jak „być zaskoczonym grafomanią Wildsteina”, ale nigdy nie można zejść tak nisko, żeby nie usłyszeć stukania od spodu. Bug manifestujący się „Free Public WiFi” to właśnie informatyczny odpowiednik powieści „Dolina nicości”.
Otóż jeśli windowsowy kraptop łączy się z siecią typu „ad hoc” (w MacOS taka sieć nazywana jest „computer-to-computer network”), jednocześnie zaczyna zapraszać inne komputery do sieci o tej samej nazwiej. Co więcej, zaproszenie pozostanie aktualne nawet, dajmy na to, po miesiącu, gdy już tego samego kraptopa uruchomi się w innym miejscu czy nawet w innej strefie czasowej.
Gdzieś na świecie istnieje (lub istniał) pierwotny host o nazwie „Free Public WiFi”, naprawdę oferujący darmowe publiczne WiFi. Windowsowe kraptopy, które się do niego podłączyły, zaczęły tę nazwę rozgłaszać wokół siebie, już jako „computer-to-computer network”. Wprawdzie taka sieć już niczego nie oferowała, ale wabiła samą swoją nazwą, więc następni posiadacze windowsowych kraptopów też się próbowali połączyć i odtąd ich komputery stawały się nośnikiem tej nazwy. W ten sposób „Free Public WiFi” podbiło świat (niedawno wykryłem tę nazwę w Agorze).
Najzabawniejsze jest to, że to wszystko dzieje się wbrew woli i bez wiedzy użytkownika. Na tym blogu znajdziecie zabawny opis sytuacji, w której ktoś na konferencji ze zdumieniem się dowiedział, że to właśnie jego kraptop zaprasza do sieci „ad hoc”. Cały błąd użytkownika w tej sytuacji polega tylko na tym, że kupił kijowy sprzęt z ekskrementalnym systemem operacyjnym. Drodzy kloniarze, sprawdźcie może, czy Wasze maszynki nie są już nośnikami „Free Public WiFi”.
Microsoft wie o tym bugu od 13 października 2005. Jedynym remedium do dzisiaj jest wyłączenie opcji „szukaj sieci ad hoc” w preferencjach systemowych, co się robi przez kliknięcie na System Tray, wybranie „advanced”, kliknięcie na „Grep This Gzip”, wpisanie polecenia „apt gept cdrbrnr foo shmoo”, skernelowanie kompila i defenestracja windowsowego kraptopa, by wreszcie zmądrzeć i kupić Macbooka.
Obserwuj RSS dla wpisu.