Ostatnio odkryłem w Psychiatryku24 prawdziwy cymes, jakim jest blog Radosława Krawczyka. Jeśli dobrze rozumiem, to jest jedyna osoba usiłująca w tym towarzystwie pozostać trzeźwa, bo musi regularnie dorzucać koks do serwera. I właśnie dlatego jego blog jest taki zabawny: ze względu na spokój, jaki ten facet usiłuje zachować „dyskutując” z pacjentami, zwłaszcza na tle reszty personelu, która podkrada pacjentom dragi, więc z krzykiem biegnie nago korytarzem uciekając w panice przed widmem Michnika albo po prostu przykuwa się do grzejnika śpiewając Kaczmarskiego.
Krawczyk to teoretycznie ten, który nic nie zażył ani w nic nie odleciał i właśnie dlatego jego teksty typu „Dwa konta zostały czasowo zablokowane za nawoływanie do zabicia Węglarczyka. Po przesłaniu deklaracji o przestrzeganiu regulaminu konta zostaną odblokowane” robią fantastyczne wrażnie.
Gdyby to samo relacjonowali redaktorzy „Kuba Lubelski, Artur Bazak i Gniewek Świechowski” (spis redktorów przeklejony za Igorem Janke, zwracam uwagę na szerokie spektrum ich światopoglądów – od liberalnego konserwatyzmu sięga hen hen, aż po konserwatywny liberalizm), pewnie by odlecieli w jakiś prawicowy bełkot o słuszności spalenia, nomen omen, Węglarczyka na stosie, w imię tej, no, walki z relatywizmem moralnym i cywilizacją śmierci. Ale z klawiatury tej pozornie trzeźwej osoby, tekst o zabijaniu Węglarczyka z zachowaniem przestrzegania regulaminu robi fantastyczne wrażenie – znaczy, co to znaczy, że zobowiążą się do zabicia Węglarczyka bez używania wulgaryzmów?
Skoro już robimy Psychiatryk-Watch, to jeszcze mały komentarz do niedawnej bijatyki na oddziale psychoz paranoidalnych, gdzie sanitariusz Bazak pobił się z pacjentem Sakiewiczem w kwestii spiskowych teorii dotyczących odsunięcia pacjenta Szułdrzyńskiego od kierowania oddziałowym pisemkiem „Nowe Państwo”.
U zarania swojego bloga opisałem historię o tym, jak kiedyś na Walentynki do „Wysokich Obcasów” napisałem żartobliwy tekst o pani psycholog, która leczy z znieszczęśliwej miłości. Redakcja opatrzyła ten tekst dopiskiem, że „Angelique Pas-Vraiment jest postacią fikcyjną”, co wydawało mi się przegięciem. Sądziłem, że inteligentny człowiek od razu się tego domyśli choćby po samym nazwisku pani Nieprawdziwskiej. Okazało się, że dla matołków z „Nowego Państwa” nawet ten łopatologiczny dopisek nie wystarczył, bo bezmyślnie powielili hoaksa.
Od tego czasu takich sytuacji było więcej. Paweł Lisicki, na prawicy uważany za wybitnego intelektualistę, okazał się wystarczająco mało rozgarnięty, żeby się nabrać na hoaksa o „zakazie mówienia tata i mama”. Ilu prawicowców nabrało się na hoaksa o „kobiecie, co to straciła prawo do zasiłku, bo nie chciała pracować w burdelu” – nie wystarczy macek Wielkiego Cthulhu, by ich zliczyć.
W Polsce różnica między lewicą a prawicą to nie jest kwestia tylko różnicy światopoglądów. To jest różnica między ludźmi wykorzystującymi cały potencjał mózgu a ludźmi wykorzystującymi, tak jak Rafał Aleksander Ziemkiewicz, zaledwie jego 10 procent.
Obserwuj RSS dla wpisu.