W wakacje planowałem sobie różne notki na wznowienie działalności blogerskiej, tymczasem jak to w życiu blogowica bywa, zaprezentuję totalną improwizację zainspirowaną notką z cudzego bloga, podlinkowaną na czołówce portalu jako "Plac Wilsona pustoszeje".
To fajny moment do wznowienia dyskusji na temat mojego artykułu o gentryfikacji, która offtopicznie pojawiła się na moim blogu, a potem przeniosła się na bloga MRW. Petycja żoliborzan o ratowanie placu Wilsona to chyba pierwszy w dziejach Polski protest przeciwko gentryfikacji (nie słyszałem w każdym razie o wcześniejszych).
Przekleję fragment cudzego bloga: Kilka lat temu zniknęła, będąca tu od kilkudziesięciu lat doskonale zaopatrzona księgarnia. Przyjeżdzałam do niej aż z Mokotowa. Potem przyszedł czas na bardzo stary i z tradycjami sklep spożywczy "Małgosia". Teraz jest tu bank. Potem bank pojawił się na miejsce sklepu z odzieżą. Obecnie społdzielnia „WSM Żoliborz Centralny” postawnowiła plac zamienić w pustynię. Około czterwech razy zwiększyła czynsz w ogromnym gmachu, gdzie znajduje się kino "Wisła". To oznacza wyprowadzkę cukierni Bliklego i sklepu Lukullus. Wyprowadza się również pobliska kawiarenka. Pojawia się tu następne banki a stary z tradycjami plac zamieni się w punkt przesiadkowy. Juz teraz na Żoliborzu nie za bardzo jest gdzie zjeść i wypić kawę czy kupić ciastko. Można zrozumieć, że spółdzielni zależy na dochodach, ale czy to musi się odbywać aż takim kosztem? Chyba w rachunkach zabrakło myśli o wygodzie mieszkańców dzielnicy.
Prywatnie od dawna myślę o eksperymencie artystycznym w postaci alternatywnego teledysku do "Warszawy" Davida Bowie, w którym do taktu owego otworu powtórzono by jego spacer z Dworca Gdańskiego do księgarni, w której dziś jest Eurobank. Wtedy ponurość tej okolicy wywarła na muzyku wpływ, który słychać w tej piosence. Ale dzisiaj brzmiałaby ona równie dobrze jako podkład muzyczny do spaceru wzdłuż zadbanych i wymarrmurowanych siedzib banków. Poczekam z tym do likwidacji Bliklego….
Obserwuj RSS dla wpisu.