Dawno nie poczułem tak silnego odruchu solidaryzowania się z ofiarą wymiaru sprawiedliwości w Trzeciej Rzeczpospolitej. Dorota Krzysztofek, prześladowana za opalanie się topless, gotowa jest w obronie swoich praw pójść nawet do Strasburga. Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie, ale gdyby gdzieś otwarto jakieś konto wpłacania na jej ewentualne koszta sądowe, z przyjemnością się dorzucę.
Chciałbym, żeby Polska stała się krajem, w którym ładna dziewczyna nie musi się wstydzić swojego ciała i ukrywać je pod moherowym workiem pokutnym. Chciałbym za to, żeby kolesie tacy jak rzecznik prasowy RPO wstydzili się deklaracji typu „Jesteśmy purytańskim narodem, więc mamy takie prawo i musimy go przestrzegać”. Żeby funkcjonariusze, którzy ukarali panią Dorotę mandatem, wstydzili się tego, że – według jej relacji – przez pół godziny się najpierw gapili i obśliniali, a dopiero potem wygłosili swoje oburzenie w Imieniu Rzeczpospolitej. Żeby to ludzie, którzy cyknęli sobie takie pamiątkowe fotki, jak były poseł Wierzejski, wstydzili się obściskiwania się z mężczyzną topless w takich okolicznościach. Żeby wstydzili się wszyscy ci, którzy po raz kolejny uczynią nas pośmiewiskiem na skalę europejską.
Blogonotkę ilustruję zdjęciem akceptowanego w „naszym purytańskim narodzie” toplessu męskiego.
Obserwuj RSS dla wpisu.