Polityczne niusy rzadko mnie zaskakują. A jednak udało się to pani prezydent Hannie Gronkiewicz-Waltz, która pieniądze podatnikow wyłożyła na instalację na warszawskich skrzyżowaniach amuletów odstraszających złe duchy, to znaczy radiestetycznych mambo-dżambo neutralizujących negatywne wibracje geopatycznej energii psioniczno-orgonowej.
Ekscentryczna dewocyjność Hanny Gronkiewicz-Waltz zawsze mnie śmieszyła. Jeszcze w latach 90. chichrałem się z jej skłonności do konsultowania decyzji z Duchem Świętym, a całkiem niedawno z jakichś katofundamentalistycznych dopisków do statutu Warszawy.
Ale wywalenie 2600 PLN z publicznej kasy na amulety od jakiegoś szarlatana? OK, to nie są duże pieniądze, ale co będzie następne? Przebudowa śródmieścia pod kątem feng shui? Zbudowanie ostrosłupa nad EC Siekierki dla wyłapywania energii piramid? Likwidacja służby zdrowia i zastąpienie jej usługami jurodiwego typu Ręce Które Leczą?
Przepraszam, że rozczaruję bywalców mojego bloga, którzy zapewne spodziewają się jakiejś ironicznej puenty. Tym krajem rządzą ludzie dość głupi, by wierzyć w radiestezję. I to wcale nie jest śmieszne.
Obserwuj RSS dla wpisu.