W katolickich świętach najbardziej sobie cenię ich konsumpcyjne wypaczenia (trawestując hasło z czasów PRL „socjalizm nie, wypaczenia tak”). Jak sympatyczna jest np. pierwsza komunia, jeśli spojrzeć na nią jako na wyjątkowo uroczyste celebrowanie przepustki do świata konsumeryzmu – oto, drogie dziecię, Twoje pierwsze Nintendo, pierwszy iPod czy też Sony Ericsson; już jutro będziesz mógł uczestniczyć, jak my dorośli, w flejmach z użytkownikami PSP, MuVo czy też Nokii.
Najpiękniejsze jest dla mnie jednak konsumpcyjny aspekt świąt zimowych, w zależności od kultury nazywanych Gwiazdką, Chanuką, Potlaczem lub Kwanzą. Zawsze mnie wzrusza myśl o tym, że żadna kampania promocyjna zbudowana na haśle „spraw przyjemność sobie” nie może się równać ze skutecznością hasła „spraw przyjemność innym”.
To piękne, że dla centrów handlowych największymi dorocznymi żniwami jest święto altruizmu. Więcej radości sprawia nam dawanie, niż otrzymywanie. Gdyby było inaczej, już dawno mielibyśmy wylansowany jakiś Dzień Egoisty i we wszystkich centrach handlowych leciałyby wtedy piosenki o tym, jak fajnie jest kupić coś sobie samemu.
W związku z tym wszystkim blogowiczom z całego serca życzę, żeby mieli komu w te święta sprawić jak najwięcej przyjemności. Wesołych świąt! (jakie to zabawne, że nasze tradycyjne pozdrowienie od stuleci jest politycznie poprawne, a w językach zachodnich muszą wymyślać jakieś protezy…)
Obserwuj RSS dla wpisu.