Now Playing (79)


Niewiele mam takich płyt, co do których jestem dumny z tego, że mam prawdziwy kompakt, a nie tylko zrzutę do iTunes. Do wyjątków należy płyta z nielegalnymi trance’owymi remiksami „Wish You Were Here” Pink Floyd.
Nielegalnych remiksów Pink Floyd wyszło zaskakująco dużo. W środowisku fanów grupy nazywa się je RoIO – „record of illegitimate origin”. Swojego roja kupiłem w pewnym wiedeńskim antykwariacie za ojro 8,50. Podobno odpowiada za nią brytyjski kolektyw didżejski The Orb, ale nawet gdyby tak było, to nikt z The Orb by się nie przyznał, bo to typowy przykład bootlega możliwego tylko dlatego, że posiadaczom praw autorskich w praktyce nie chce się bawić w detektywów.
Do sięgnięcia po nią skłonił mnie oczywiście biskup Williamson (splonkowany Yzek przysłał sprostowanie, że biskup to Ekscelencja a nie Eminencja – w takim razie serdecznie przepraszamy wszelakie Ekscelencje i Eminencje za fakapa). W „Have A Cigar (Take A Joint Version)” nie pada jednak wzmianka o błędzie popełnionym przez kolegę eksce/emi, z całego tekstu zostało tylko „have a cigar you gonna go far”. No cóż, jak to po joincie, wszystkie błędy i wypaczenia zeszły na drugi plan, została tylko tehacowa euforyja.
Osobiście reszty tekstu nie potrzebuję, bo – tak jak większość tekstów Pink Floyd – znam je na pamięć. Jako nastolatek słuchałem tego stanowczo za dużo. „Wish You Were Here” na winylu kupiłem za trzysta ówczesnych złotych. Nie pamiętam, kiedy to było dokładnie, ale to była wtedy bardzo dobra cena. Do dzisiaj gdy słucham tej muzyki przypomina mi się pewien dodatkowy ficzer, który już se ne vrati: nalepkę na samym winylu, przedstawiającą dwie dłonie robotów splecione przyjacielskim uściskiem. Gdy się tak patrzyło na tę wirującą nalepkę, odpowiednio transowy nastrój przychodził bez potrzeby jointa…

Obserwuj RSS dla wpisu.

Zostaw komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.