Z okazji dwudziestolecia napiszę coś ciepłego o „Gazecie Wyborczej” i pracujących w tej redakcji wybitnych fachowcach od swoich dziedzin. Okazji przypadkowo dostarcza mi cykl „Now Playing”.
Wpadła mi otóż w ucho piosenka, którą usłyszałem w radiu. Na początku byłem przekonany, że to Ladytron, więc wieczorem przeleciałem Ajtjunsy pod kątem wszystkiego co mają tej grupy – na próżno, aczkolwiek wszystko tej grupy i tak jest fajne.
Wiedziałem już, że to nie Ladytron, ale nadal nie wiedziałem co to. Niestety, zawsze jak to łapałem w radiu, to akurat sytuacja drogowa wykluczała sięganie po Ajfona i identyfikację po Midomi. W końcu nawet jakiś didżej się zlitował i wymienił nazwę grupy, ale tak szybko, że jej nie zapamietałem. Zapamiętałem tylko, że to jakiś dziwny skrót.
W takich sytuacjach przydaje się ten znakomity perks związany z pracą w „Gazecie” – fachowcy na wyciągnięcie ręki. Poszedłem do redaktora Łukasza Kamińskiego ze swoim „help me Obi-Wan Kenobi” i zaprezentowałem piosenkę tak: bardzo w stylu Ladytrona, bo też kobieta śpiewa i też podstawą jest prosta melodyjka grana na analogowym syntezatorze z prymitywnymi efektami, a nazwa to jakiś skrót.
Redaktorowi to wystarczyło, by natychmiast odpowiedzieć, że chodzi mi o „Kids” duetu MGMT, ale mylę się w sprawie płci wokalisty, to mężczyzna, tylko wysoko śpiewa. Miał oczywiście rację, a ja już po chwili ściągałem ten utwór na swojego laptopa.
Wielokrotnie pisałem że uwielbiam piosenki taneczne z odrobiną cynizmu i melancholii w tekście lub melodii (a najlepiej w jednym i drugim). Bliskie tego były dla mnie zawsze kawałki Ladytrona („they only want you when you’re 17 – when you’re 21, you’re no fun”), „Kids” wstrzeliwuje mi się w tę samą estetykę, z melodyjką, która byłaby w ogóle raczej smutna, gdyby odciąć ją od synthpopowej sekcji rytmicznej i po prostu zagwizdać i wieloznacznym tekście o dzieciństwie. To miłe pracować z ludźmi, którzy zidentyfikują utwór na podstawie takich strzępów informacji, jakie wystarczyły red. Kamińskiemu.
Obserwuj RSS dla wpisu.