W Majestic 12, tajnej służbie zajmującej się ukrywaniem działalności UFO, najbardziej się baliśmy prawicowych publicystów. Co do tak zwanego salonu sprawa była prosta – sprzedajne i zdradzieckie elity łatwo skłonić do milczenia. Kojarzycie jakiś tekst Michnika albo Miłosza o UFO? No właśnie.
Co innego bezkompromisowa prawica, która o niczym nie marzy bardziej niż o męczeństwie na ołtarzu Prawdy. Stąd pomysł Operacji GuPol – infiltrowaliśmy prawicę naszymi ludźmi, żeby na sygnał robili zadymę, wytaczali sobie procesy, oskarżali się nawzajem o agenturalność, aby w końcu całe środowisko dla postronnego obserwatora wyglądało jak banda kretynów.
Tomasz Sakiewicz słusznie domyśla się, że fiasko „Gazety Polskiej” (której nasi ludzie dorobili na prawicowych forach ksywkę „GuPol” właśnie) to kwestia uaktywnienia tzw. „śpiocha”, czyli agenta czekającego na sygnał. Myli się tylko co do ich liczby – panie Tomku, pan siebie nie docenia, naszych ludzi wokół pana było znacznie więcej.
Sakiewicz sugeruje, że owym śpiochem był Janusz Miernicki, prezes jednoosobowego zarządu Niezależnego Wydawnictwa Polskiego, wydawcy GuPola. „Zamieszanie prawne wokół spółki wydającej „Gazetę Polską” spowodowało, że przez cztery lata był jedynym członkiem zarządu, który mógł pozostać wpisany do Krajowego Rejestru Sądowego” – pisze.
Co to za zamieszanie? By to zrozumieć, trzeba sięgnąc po tekst poświęcony wcześniejszym zadymom w GuPolu, pióra Józefa Darskiego (Jerzy Targalski). Dowiemy się z niego, że spółka miała przedtem zarząd dwuosobowy. Jedna z tych osób była prezesem i nazywała się Włodzimierz Kuligowski. Co się z nim stało?
„Kuligowski podał się do dymisji (ostatecznie 25 sierpnia), gdy okazało się, że został skazany za udział w gwałcie zbiorowym i zwolniony po dwóch latach, prawdopodobnie w 1987 r. W ten sposób w Zarządzie pozostał tylko Janusz Miernicki, który mianował Tomasza Sakiewicza redaktorem naczelnym GP” (Darski).
Skąd tacy ludzie w zarządzie spółki wydającej pismo kato-nacjo-konserwo-prawicowe? Do roku 2005 na czele wydawnictwa stali Piotr Wierzbicki, Elżbieta Isakiewicz i Tomasz Sakiewicz. Między nimi wybuchł konflikt, „którego podłożem była michnikofilia red. Wierzbickiego i ambicje redaktorskie oraz mumiofilia Isakiewic” (Darski).
W obronie Prawdy i Honoru Sakiewicz szukał więc innego udziałowca. Znalazł go w spółce King&King, za którą stał m.in. Paweł Solski – pionier prawicowego porno w Polsce, autor opowiadań nacjo-kato-sado-maso „Marcepanowy tancerz” i „Ujawnienie”. Ich lansowanie przez Macieja Parowskiego to nasz majstersztyk – ośmieszyliśmy prawych fantastów jako autorów grafomańskiego pornoideolo.
Po zamachu dokonanym przez Sakiewicza zarząd liczył dwie osoby, z których ostała się jedna, która go w końcu wywaliła. Żałosne? Jakby to nie wystarczyło, to jest jeszcze niezawodny Stanisław Remuszko.
Jak on się w to wszystko wmiksował, to trudno nawet streścić, polecam tekst z jego strony z fragmentami „Włodek Kuligowski, którego kiedyś poznałem bodaj u Janka Parysa (…) zaproponowałem mu wówczas, że napiszę list, w którym zaapeluję do patriotycznych sumień i wezwę do pospolitego ruszenia w obronie i dla wsparcia”.
Jak ktoś na prawicy ogłasza apel do patriotycznych sumień, u nas w Madżestiku strzelają korki od Sowietskoje Igristoje. Echa wojny Remuszki z GuPolami latają czasem po Psychiatryku, przyczyniając się do dalszego skłócania tych od katonacjo z tymi od nacjokato.
Oczywiście, tak naprawdę polska prawica to wcale nie jest banda GuPolów. Sakiewicz, Isakiewicz, Remuszko, Wierzbicki, Targalski, Parys, Solski, Parowski, Miernicki i zwłaszcza „Włodek” Kuligowski, to wszystko są ludzie bardzo na poziomie, inteligentni, oczytani i kulturalni. Daleko im do pieniactwa czy paranoi. Sami rozumiecie, ile wysiłku kosztuje takie ich zmanipulowanie, żeby jednak zrobili takie wrażenie.
Obserwuj RSS dla wpisu.