Wreszcie jakaś dobra wiadomość – zapadła nieodwracalna decyzja o budowie tak zwanej trasy mszczonowskiej. Niestety, praktycznie nie ma już szans na jej oddanie do użytku przed Euro 2012, poprzedni samorząd Łomianek długo blokował przygotowania budowy obwodnicy, forsując absurdalny pomysł tzw. „nadwiślańskiej trasy samorządowej”.
Ten pomysł trochę mi przypominał legendy o genialnych inżynierach z PRL – tym bardziej, że w komitecie walczącym o trasę nadwiślańską też był jakiś starszy pan przedstawiający się jako emerytowany inżynier. Powołując się na swoje doświadczenie w budowie ekspresówek i autostrad (w PRL okazji do nabrania ich doświadczenia było wszak aż nadto) twierdził on, że najtaniej wyjdzie budowa estakady przez nadwiślańskie błonia regularnie zalewane przez wiosenne powodzie.
Są ludzie, którzy na takie coś się potrafią nabrać. Co do mnie, to nie uważam siebie za jakiegoś wielkiego speca od infrastruktury drogowej, ale zaglądam na SISKOM i lurkam na Skyscrapercity, więc z grubsza wiedziałem, dlaczego pomysł trasy nadwiślańskiej był samego od początku idiotyczny: jadący do Warszawy zamiast omijać młocińskie korki i łączyć się z obwodnicą, ładowaliby się prosto w korek na Wisłostradzie.
W dodatku sami mieszkańcy Łomianek nie mieliby z tej trasy żadnego pożytku – przez kilkadziesiąt kilometrów między węzłem „Kazuń” a węzłem „Most Północny” ten wariant nie przewidywał żadnego połączenia!
Byłem na wiecu entuzjastów tej trasy i nie było tam mowy o żadnej dyskusji, nastrój był czysto religijny. Emerytowany inżynier nie widział w niczym żadnego problemu, po prostu obiecywał dla każdego coś miłego (nie ma zjazdów? to się dobuduje, a co za problem).
Ja po takim czymś poznaję, że mam do czynienia z ludźmi niepoważnymi. Tyle o drogownictwie wiem, że do autostrady czy ekspresówki nie można tak po prostu dobudowywać zjazdów. Wiem też z grubsza, że trasa po estakadzie musi być znacznie droższa od trasy naziemnej.
Często mam wrażenie, że ten sceptycyzm jakoś mnie oddziela od większości rodaków, która dziwnie często gotowa uwierzyć jest w dowolnie odleciałe brednie emeryta, który w peerelu budował liczne autostrady, wynajdował internety i w ogóle za chwilę by przegonił amerykańską myśl techniczną, gdyby nie Balcerowicz.
Szkoda, że zmarnowano tyle lat. Poprzedni samorząd Łomianek wybrany był według klucza narodowo – katolicko – chrześcijańsko – konserwatywno – postsolidarnościowego, więc w czasach IV RP podczepił się po PiS. Pozwalało im to blokować trasę w kontrolowanym przez kaczystów województwie. Na szczęście całe to towarzystwo dostało solidnego kopa w wyborach 2007 roku Szkoda że sprzątanie po nich zajęło platformersom aż dwa lata.
Do 2013 roku weekendowy ruch na północ będzie musiał pełznąć przez łomiankowskie skrzyżowania ze światłami – a wszystko przez paru ustosunkowanych cwaniaczków, którzy zainwestowali w tanie grunty w Dąbrowie Leśnej i mieli dobre dojścia do kaczystowskiej administracji.
Obserwuj RSS dla wpisu.