Robert Gwiazdowski z Centrum Adama Smitha ogłosił swój sposób na reformę budowy dróg w Polsce, który media podchwyciły pod entuzjastycznymi tytułami typu „jak zbudować drogi w dwa lata”. To jest chwytliwa demagogia, która – obawiam się – może zabrzmieć sensownie dla kogoś, kto się zupełnie nie interesuje budową dróg. Dlatego cierpliwie to tutaj wyjaśnijmy.
– Polski nie stać na autostrady – stwierdził Robert Gwiazdowski z Centrum, a w piśmie do premiera precyzuje swoje stanowisko następująco: „Autostrady należy realizować wyłącznie tam, gdzie musimy wywiązać się ze zobowiązań międzynarodowych (TEN-T)”.
Otóż Polska buduje praktycznie wyłącznie te autostrady, które wynikają ze zobowiązań międzynarodowych. Trzy duże autostrady (A1, A2 i A4) leżą odpowiednio w korytarzach VI, II i III sieci TEN-T. Trzy małe (A6, A8 i A18) albo są elementem korytarza (A18), albo stanowią obwodnice wielkich miast (A6, A8), a przede wszystkim albo są już gotowe, albo w zaawansowanej budowie.
W takim razie rezygnację z budowy jakich konkretnie autostrad Gwiazdowski proponuje? Porzucić plac budowy A8? Ogłosić, że TEN-T nas już nie dotyczy? Bez precyzyjnej odpowiedzi pozostanie tylko demagogiczne hasełko, a jakakolwiek próba doprecyzowania pokazuje idiotyczność propozycji.
Gwiazdowski proponuje też, żeby zamiast autostrad budować drogi ekspresowe, przede wszystkim jako obwodnice, a ponadto przez modernizację dróg krajowych. Wyjaśniliśmy już, mam nadzieję, dlaczego nie ma mowy o żadnym „zamiast”.
A co do obwodnic i modernizacji? To przecież się cały czas robi. Np. oddany w tym roku do użytku nowy odcinek S8 (Radzymin-Wyszków) powstał w ten sposób, że obwodnicę Wyszkowa połączono z dobudowaniem drugiej jezdni do istniejącej drogi krajowej. W podobny sposób rozkwita teraz S7 między Warszawą a Radomiem (zaczęło się od skromnej obwodnicy Białobrzegów, a już jest solidny kawał prawie-autostrady).
Problem polega na tym, że nie wszędzie tak się da – a tam, gdzie tak się dało, tak albo to już zrobiono, albo jest to przewidziane jako następne w kolejności (np. teraz S8 będzie dociągnięta do Zambrowa). Dlaczego nie wszędzie się tak da? Bo droga klasy S tak samo jak autostrada, jest drogą o kontrolowanym dostępie. Nie można na niej zrobić np. skrzyżowania ze światłami czy przejścia dla pieszych, jak na gierkówce.
To nie ma większego znaczenia, gdy droga przecina pustkowia, ale robi się problemem od razu, kiedy ktoś obok niej mieszka. Na przykład w rejonie aglomeracji warszawskiej podniesienie kategorii dróg krajowych 2, 7 i 8 oznaczałoby przecięcie wielu miejscowości – w tym Warszawy – czymś w rodzaju muru berlińskiego.
Na propozycję Gwiazdowskiego, by takie budowanie murów berlińskich wyłączyć z procedury uzgodnień społeczno-środowiskowych, nikt rozsądny się nie zgodzi (byłbym też zdziwiony, gdyby to było zgodne z europejskim prawem).
Gwiazdowski myli się zasadniczo twierdząc, że drogowe specustawy (zwłaszcza ta z 2003) nie przyniosły przyśpieszenia budowy nowych dróg. Wiedząc, że budowa trwa ok. 3 lata, można by się spodziewać gwałtownego przyrostu autostrad i ekspresówek około roku 2006, prawda? No to proszę spojrzeć na ten wykres (by toonczyk/Skyscrapercity), to już będzie coup de grace dla Gwiazdowskiego.
Nie uważam siebie za wielkiego speca od drogownictwa, ale od wielu lat interesuję się tym, co gdzie się buduje i co gdzie jest planowane. Dlatego na przykład wiem, jak wygląda planowana sieć autostrad i dróg ekspresowych w Polsce, oraz na jakim etapie są poszczególne odcinki. To niedużo, zgoda, ale Gwiazdowski najwyraźniej nie wie nawet tego.
Obserwuj RSS dla wpisu.