Prawicowa blogosfera psychiatryczna dotąd jakoś rzadko podejmuje temat nędzy polskiego lewicowego wyborcy, szczególnie wyraźnej w tych wyborach prezydenckich. Cóż, jak się sami nie wyszydzimy to nikt nas nie wyszydzi, więc czas na autoszyderę.
Spośród wszystkich kandydatów na kandydata jedynym na którego mógłbym oddać swój głos bez obrzydzenia jest Tomasz Nałęcz. Ale wiem, że czeka go los wszystkich sensownych polityków w tym kraju: nawet nie będzie miał szans na start. Bardzo chciałbym się mylić, ale nie wierzę w jego sto tysięcy podpisów.
Jak bardzo niemrawo prowadzona jest jego kampania, to pokazuje próba dowiedzenia się o niej czegoś w internecie. Kandydat wprawdzie ma swoją oficjalną stronę, ale po wpisaniu do gugla „Nałęcz wybory” nie znajdziemy jej wśród pierwszych 50 wyników (!).
Zapewne samo podlinkowanie tej strony na prywatnym blogu drugorzędnego żurnalisty już im potroi statystyki. Jeśli przyszedł tu administrator tej strony tropiąc referale, to mam dla niego prosty mesydż: „d00dz, u suck”.
Jak będzie wyglądała kartka wyborcza bez Nałęcza? Tragicznie. Jak w przypadku większości wyborów w dziejach III RP wzbudzi we mnie chęć napisania na niej kilku wulgaryzmów, a nie udzielenia poparcia komukolwiek bądź.
Twardych dowodów na „black site” CIA w Szymanach jeszcze nie ma, ale ujawniane przez Fundację Helsińską i dziennikarzy materiały sprawiają, że wierzę w tej sprawie szwajcarskiemu senatorowi Dickowi Marty. Niszczenie i fałszowanie dokumentów przez polskich krętaczy interpretuję jako nieoficjalne przyznanie się do winy.
Dzisiejsze „nie mam żadnej wiedzy” w ustach Szmajdzińskiego brzmi żałośnie, jak smutna parodia stereotypu „I vas only folloving orders”. Ten człowiek umoczony jest w najgorszy pojedynczy błąd w polityce zagranicznej całej Trzeciej Rzeczpospolitej – i to jedyne skojarzenie, jakie budzi we mnie jego oblicze.
Szmajdziński powinien się zaszyć na jakiejś odizolowanej wysepce i pisać wspomnienia. Owszem, za ćwierć megabaksa może i zainteresowałbym się kolesiem (nawet gdyby mój poprzednik zginął w tajemniczych okolicznościach), ale za friko? Nie ma mowy. Prędzej już zagłosuję na Olechowskiego.
Na którego oczywiście głosować nie mam zamiaru. Od początku Olechowskiego traktuję jako wyrób tuskopodobny. Byłem gotów zagłosować na Tuska z szacunku dla premiera, który zbudował najwięcej autostrad w historii Polski. Ale za co miałbym szanować Olechowskiego?
Cały jego pomysł na polityczny come back poprzez skok na nieruchomości Stronnictwa Demokratycznego, budzi we mnie najwyższe obrzydzenie. To mi się kojarzy z biznesowymi pomysłami kreacji aktorskich Mariana Dziędziela (jeśli nie od razu Andrzeja Grabowskiego).
Przedstawiany jest czasem jako „kandydat centrolewicowy”, ale czym się różni w poglądach od prawicy? Czy jest za zakazem aborcji, zwanym przez polską prawicę „kompromisem”? Jest, tak samo jak wszyscy kandydaci prawicowi, poza oczywiście Jurkiem, dla którego obecny zakaz jest za mało zakazany.
A może różni się w sprawach gospodarczych? Nope, poglądy ma takie same jak prawica z Kaczyńskim włącznie. Przy całej obłudzie „Polski solidarnej”, to oni przecież skasowali trzecią stawkę PIT, przepompowując pieniądze z kieszeni nauczycielki do kieszeni Jana Krzysztofa Bieleckiego.
Skoro nie ma rożnicy, to po co przepłacać? Zamiast na Olechowskiego, zagłosowałbym od razu na kandydata Platformy. Gdyby nim był Tusk.
Obaj platformiani kandydaci na kandydatów budzą we mnie radość wynikającą z tego, że ewolucja uczyniła środkowy palec organem parzystym. Mogę więc jednocześnie okazać swój szacunek i sympatię Sikorskiemu i Komorowskiemu! Jak tu nie wierzyć w Inteligentny Projekt…
Obyczajowy konserwatyzm Tuska interpretowałem zawsze jako koniunkturalizm. Wiatr powieje w innym kierunku – a liczę na to, bo za modernizacją zawsze idzie sekularyzacja – to chorągiewka się odwróci. Konserwatyzm Sikorskiego i Komorowskiego wyglądają niestety na szczere, a więc żadnego z nich nie chcę mieć w Pałacu, wetujących ustawy wymarzonego przeze mnie rządu Zapaterskiego.
Przeważnie w III RP swoją niechęć do klasy politycznej manifestowałem absencjonizmem. Tym razem bardzo chcę zagłosować przeciw Kaczyńskiemu. Ale na kogo?
Ktoś może wie, czy w tym roku będzie znowu startować ten śmieszny facio od wkładek ortopedycznych?
Obserwuj RSS dla wpisu.