Skończyłem niedawno pewien duży projekt dziennikarski, o którym ciągle mi nie wolno blogować (choć klawiatura świerzbi). W efekcie pojawiło się w moim życiu coś, czego od dawna nie zaznałem, czyli wieczór, w którym nie mam nic do roboty i mogę zobaczyć coś w telewizji.
Rzadko oglądam telewizję tak po prostu. To jakiś paradoks, ze nowoczesna cywilizacja zabiła słuchanie muzyki albumami ale jednocześnie wykreowała oglądanie seriali sezonami. A poza serialami nic mnie do telewizora nie przyciąga, nie dla mnie tańce na lodzie ani familiady.
Wczoraj jednak usiałem i klikałem w pilota. Rezultaty były tak zdumiewające, że aż to opiszę na blogu.
Na jedynce leciał kolejny zaangażowany politycznie spektakl teatru TV – „Operacja Reszka”. Już przedtem słyszałem od znajonych, że te spektakle to niezły lolkontent, ale nie myślałem, że aż tak.
Słuszna słuszność tematu sprawia, że nikt tam się nie ośmiela poprawić nawet ewidentnej grafomanii w scenariuszu – stąd dialogi jak w akademii szkolnej. Opozycjonista mówi na przykład do opozycjonisty: „Dzięki temu powielaczowi przełamiemy wreszcie monopol czerwonych na wydawanie książek”.
A ten drugi na to – „ach, to po to? myślałem, że chodzi o fałszowanie biletów tramwajowych”. Nie, nie odpowiedział w ten sposób, nad czym ubolewam – ale ta poprzednia kwestia naprawdę brzmiała właśnie tak. Bohaterowie spektaklu napuszonymi głosami informowali się nawzajem o oczywistościach, co jest szkolnym błędem z repertuaru młodego scenarzysty.
Lepszy lolkontent miałem jednak obok na TVP Info. Była to dyskusja o braku żon dla rolników, do której zaproszono jakiegoś pana z Katolickiej Agencji Informacyjnej, panią profesor od socjologii wsi i lidera grupy Bayer Full.
To było jak skecz Monty Pythona. Srsly, aż tak złe, że śmieszne. Pan z KAI się prawie w ogóle nie odzywał, więc wypadł dużo inteligentniej niż się spodziewałem po kimś z KAI.
Lider Bayer Full za to mówił bardzo dużo i dokładnie tak inteligentnie, jak się można spodziewać po liderze Bayer Full. Miał bardzo dużo do powiedzenia na temat mediów lansujących zły model rodziny, zły model mężczyzny i w ogóle zły model wsi.
To co gadał najlepiej podsumowała zaproszona pani profesor, która w pewnym momencie odpowiedziała po prostu „nie będę z panem dyskutować na takim poziomie”. Ten kraj byłby lepszym miejscem, gdyby zapraszani do telewizji intelektualiści częściej sięgali po tę formułę.
Najlepiej rzucając słuchawką, gdy jakiś matoł z TVP ich zaprasza. Kim trzeba być, żeby się spodziewać, że z takiego doboru dyskutantów wyjdzie coś sensownego? Kimś, kogo nie zatrudniłaby komercyjna instytucja.
Obserwuj RSS dla wpisu.