Jako melancholijny emo-nastolatek z lat osiemdziesiątych słuchałem bardzo dużo This Mortal Coil. Dzisiejsza młodzież tego oczywiście nie pamięta, czego uroczym przykładem jest hasło w Wikipedii: „This 1980s punk rock album-related article is a stub”.
Punk rock? Nie no, rzeczywiście, nic lepiej nie podsumuje albumu „Filigree & Shadow” niż hasło „trzy akordy, darcie mordy”. Nou fiuczer, kurde.
Gdy czytałem „Łzy mojego ojca” Updike’a, zareagowałem odruchem Pawłowa i zapragnąłem tę lekturę oprawić soundtrackiem właśnie z tej punkowej (he he) płyty, a to ze względu na piosenkę „My Father”.
Jak prawie wszystko z tej płyty, piosenka jest coverem. Pierwotną wersję nagrała lewicowa folkowa pieśniarka Judy Collins, która podobno inspirowała się jakąś autentyczną historią.
Oczywiście, gdy słyszę o „autentycznej opowieści” jakiegokolwiek artysty, postmodernistyczny system alarmowy uruchamia u mnie wycie syren i mruganie lampek z napisem „YEAH, RIGHT”. Przecież sztuka, jak sama nazwa wskazuje, polega na tym, że wszystko w niej jest sztuczne.
Łot Ewa. Tak bardzo jestem ukształtowany przez estetykę punk rocka lat 80. (nie no, nie mogę tego wybaczyć wikibucom!), że dla mnie pierwotna wersja jest tylko ciekawostką historyczną. Nie mogę tego słuchać. Dla mnie liczy się tylko zimny głos pani Limeryk wraz z lodowatymi syntezatorami pana Ivo. Zwłaszcza w taką pogodę!
Podobnie jak książka Updike’a, piosenka opowiada o awansie klasowy. Podmiot liryczny to córka górnika z Ohio, który swoim dzieciom od czapy obiecywał przeprowadzenie się na starość do Paryża.
Wszyscy w kapitalizmie mamy taką iluzję, że możemy w zasadzie wszystko, ale tym bardziej boli nas, że w praktyce nie możemy nic. Kto się urodził w „fucking Amal”, ten najwyżej może się przeprowadzić do Pierdziszewa. Przeprowadzka do Paryża udaje się tylko bardzo nielicznym, a oni z kolei płacą za to Straszliwą Cenę.
Podmiotowi lirycznemu się to akurat udało, choć o cenie nie chce mówić. Robi to za niego muzyka, szalenie melancholijna, w sam raz dla ponurego nastolatka w ejtisowej Bolandzie. Dla którego nawet takie Ohio brzmiało atrakcyjnie, no bo co w końcu mogłoby brzmieć nieatrakcyjnie z perspektywy ejtisowej Bolandy, Korea Północna?
Obserwuj RSS dla wpisu.