Tym razem chciałbym przemówić nie do stałej ekipy komentatorów (czy raczej tego, co po niej zostało po rozłamach, celnie wykrytych przez bloggerów obywatelskich), tylko do osób mających serce po prawej stronie. Szczerze, również od serca, chciałbym im wyjaśnić coś, czego zdają się autentycznie nie rozumieć.
Pytanie „dlaczego media tak dużo uwagi poświęcają opozycji, a nie władzy”, wydaje mi się być stawiane po prawej strony szczerze. Nie zgadzam się z udzielanymi tam odpowiedziami, ale – być może błędnie – zakładam, że naprawdę ich to dziwi.
Kulminacją tego zdumienia było słynne wyjście posła PiS z programu Moniki Olejnik, ale to pytanie słyszałem przedtem wiele razy. Dlaczego, skoro mamy tyle tematów bieżących, dziennikarze wciąż analizują wypowiedzi prezesa, jego krewnych i współpracowników?
Prawica – jak to prawica – najchętniej wszystko sobie wyjaśnia jakimś spiskiem. Z teoriami spiskowymi dyskutować nie sposób, bo teorię spiskową wszystko tylko potwierdza. Im bardziej brak na nią dowodów, tym lepszy to dowód na to, że Oni je starannie usunęli.
Mimo to odważę się zaproponować PT prawicy prostsze wyjaśnienie. Niespiskowe i arcybanalne. Brzmi następująco: prezes, jego krewni i jego współpracownicy systematycznie poruszają bardzo ważne i bardzo ciekawe tematy, podczas gdy jak przemawia minister Boni, to usnąć można od tych wszystkich cyferek i skomplikowanych skrótów.
Czym Monika Olejnik tak zirytowała posła PiS? Pytaniem o ostatnie przemówienie Prezesa, który mówił o tym, że w Polsce trwa „anihilacja opozycji”, zachwiane są „fundamenty demokracji”, aparat państwowy jest wykorzystywany do walki politycznej.
Gdyby w Sevres przechowywali odlany w irydzie wzorzec dziennikarskiej obiektywności i bezstronności, to ten wzorzec widząc następnego dnia posła PiS nie powinien go pytać o nic innego. Nie o OFE, nie o bezrobocie i nie o stopy procentowe.
Anihilacja opozycji to temat pierwszorzędnej rangi. I nawet darujmy tu sobie dowcipy nasuwające się absolwentom nauk ścisłych, którzy na takie dictum nie mogą się powstrzymać przed przemnożeniem w myślach Ziobry przez ce kwadrat.
Jeśli szef największej partii opozycyjnej mówi, że aparat państwowy jest „używany do walki politycznej i wewnątrzpartyjnej”, to to jest Watergate. Należy to natychmiast wyjaśnić i przygotować wnioski o impeachment i Trybunał Stanu.
Ale pierwszym krokiem do takich wyjaśnień musi być uściślenie zarzutów. Kto? Kogo? Gdzie? Kiedy? To naturalne, że to pierwsze pytanie, jakie w tej sytuacji każdy porządny dziennikarz powinien zadać Prezesowi.
Z braku Prezesa, Monika Olejnik zadała je jego współpracownikowi, ale trudno mieć do niej o to pretensje. Dziennikarz z BBC by zrobił to samo, gdyby coś takiego ogłosił lider Partii Pracy – słysząc takie oskarżenia, nie mógłby tak po prostu zacząc rozmowy od innego tematu.
To nie jest spisek, to po prostu mistrzowski pijar. Media zajmują się opozycją, bo partia rządząca nie umie przyciągać ich uwagi. Dziennikarze wiedzą, że gdy wystąpi zespół Macierewicza – będzie ciekawie. Gdy wystąpi Prezes – też będzie ciekawe. A jak jeszcze głos zabierze Infantka Marta albo jej Szanowny Małżonek – to ho-ho, pewnie będzie materiał otwarciowy.
Jeśli więc Prezes nie chce wzbudzać aż takiego zainteresowania mediów, niech nie rzuca tak fascynujacych oskarżeń. Ale czy on naprawdę nie chce wzbudzać zainteresowania mediów?
Obserwuj RSS dla wpisu.