A tym razem szlag mnie trafił na Platformę Obywatelską, a konkretnie na bloga posłanki Agi Pomaski. Posłanka krytykując PiS za sposób zbierania podpisów pod listami wyborczymi, beztrosko pisze „listy kandydatów Platformy Obywatelskiej można znaleźć na stronie www.platforma.org”.
Nie wiem, jak głęboko je na tej stronie ukryto, ale ja się za słabo znam na internecie, żeby to odszukać (OK, wiem, że jako dziennikarz mogę zadzwonić do rzecznika albo przetrzepać stronę guglem, ale to nie powinno tak wyglądać).
Strona „www.platforma.org” wita czymś takim:
Zgaduję, że listę kandydatów znajdę klikając na „przejdź na stronę Platformy Obywatelskiej”. To na jakiej stronie jestem teraz, na slashdocie? No dobrze, klikam. Widzę takie coś:
Który z tych linków ma mi pokazać listę kandydatów? Po raz kolejny jestem zachęcany do oglądania „spotów, reportaży, wywiadów, fleszy”, którymi kompletnie nie jestem zainteresowany.
Internetowe spoty wyborcze oglądam tylko jeśli to absolutna żenada, jak „Song o Naczasie” albo „Ratuszyńska Razem” i wyłącznie w celach szyderczych. Mam szczerą nadzieję, że Platforma nie wyprodukowała żadnego takiego spotu, jaki chciałbym dobrowolnie obejrzeć.
Który z linków na tej stronie ma mnie doprowadzić do listy kandydatów? „O nas”? Nope, tu jakieś wodolejstwo, że „naszym niezmiennym celem pozostaje poprawa jakości życia każdej polskiej rodziny”. Kiedyś naprawdę z czystej przekory zagłosuję na partię, która by się odważyła przyznać, że „naszym celem jest poprawa jakości życia tylko niektórych polskich rodzin”.
Kolejna zakładka: „Aktualności”? Też nie. „Mamy własną telewizję” – super, ale comnietowogle. „Pytamy – czy PiS się czegoś wstydzi?” – ja tu naprawdę nie zajrzałem po to, żeby czytać o PiS. „Święto Wojska Polskiego” – no to dopiero fascynująca „aktualność”.
„Multimedia”? No tak, znowu chcecie, żebym oglądał „spoty, reportaże, wywiady, flesze”. Thanks but no thanks.
No to może „KW PO”? Pod tą zakładką najprędzej spodziewałbym się listy kandydatów – o ile KW to Komitet Wyborczy, nie Kliment Woroszyłow. Ale też gucio – mam tu tylko „Rejestr kredytów bankowych”, ponadto „brak wpisów”:
„Ludzie Platformy”? Pięknie, dostaję spis obecnych władz. A co z listą kandydatów? Też nie tutaj. I jeszcze rubryka „Inne strony”: „POgłos”, „Instytut Obywatelski”, „Klub Parlamentarny PO”, „Archiwalna strona PO”. Żadna z nich nie rokuje.
Z desperacji klikam na „wszystkie tablice” – nie wiem co to, więc może to to? Otwierają mi się feedy twitterów polityków PO. I po raz kolejny śmieję się z ludzi, którzy przedstawiają się najpierw nazwiskiem, potem imieniem.
Lista kandydatów PO jest jak Prosiaczek z „Kubusia Puchatka”. Im bardziej zaglądam, tym bardziej jej nie ma. To kolejny przykład partii, która „kampanię w internecie” rozumie jako robienie spotów, których nikt normalny nie ogląda i „bycie na fejsie i twitterze”.
Posłanka Aga Pomaska miała trafną intuicję: lista kandydatów rzeczywiście powinna być czymś, co łatwo i szybko powinno być do odnalezienia na głównej stronie partii politycznej. Może dajcie jej kierowanie kampanią w internecie, skoro ma lepsze pomysły od tego gościa od „spotów, wywiadów, reportaży”?
UPDATE: dzięki czujności komcionautów już wiem, że to było tuż nad rubryką „Inne strony”. Wystarczyło się domyślić, że to jest PDF opisany jako „Załącznik do Uchwały Rady Krajowej nr 1/25/2011”.
UPDATE DO UPDATE: uf, zmienili opis załącznika, już jest jako „lista kanydatów” (za jakiś czas ktoś poprawi litrówkę, ale już nie będę updatować :-)). Tak czy siak cieszę się, że strona dzięki mnie jest trochę lepsza, idę guglać życiorysy kobiet wyszperanych w tym PDF.