A więc takie to jest uczucie, być prawicowym publicystą, który z całego serca życzy Prezesowi sukcesu i właśnie dlatego ośmiela się zauważyć, że może jednak warto by sobie w kampanii darować wypowiedzi przekreślające szanse na Śląsku… żeby usłyszeć od publicystów bardziej wiernych Prezesowi, że się jest sługusem Michnika, który Podstępnie Przeniknął w szeregi Prawdziwie Prawicowej Prawicy.
Adamowi Leszczyńskiemu nie spodobała się moja łagodna uwaga, że warszawski „marsz oburzonych” od strony pijarowej wypadł trochę jakby niehalo i w swoim tekście odleciał w niezbyt konkretne fochu-fochu, że bunt to trudna sprawa, o czym on dużo wie, bo napisał o tym książkę, aczkolwiek nie zamierza się zniżać do zacytowania takich jej fragmentów, które kwestionowałyby moją tezę.
Co mogłoby uratować polską lewicę i wyciągnąć ją z tej strasznej ślepej uliczki, w którą wpakowali ją jej liderzy, to oczywiście pytanie jeszcze trudniejsze. Niestety, ani Adam Leszczyński, ani chyba na razie nikt, nie napisał jeszcze książki, w której moglibyśmy szukać odpowiedzi.
Pozwolę sobie za darmo wrzucić jedną przyjacielską poradę. Polska lewica potrzebuje umocnienia stereotypu „hipster barista” mniej więcej tak samo, jak Prezes potrzebował awantury o Angelę Merkel w ostatnich dniach kampanii.
To nie polscy prawicowi publicyści wymyślili tego mema. Według serwisu Knowyourmeme zaczęło się od tego, że ktoś 24 sierpnia wrzucił obrazek wytatuowanego hipstera na Quickmeme, a następnego dnia ktoś do niego dodał klasyczny podpis: „Che Guevara changed my life. Manager at Starbucks”.
I dopiero z tym podpisem Hipster Barista stał się baristą. Od 25 sierpnia obrazek traktowany jest w internetowej kulturze jako portret pracującego w Starbucks hipstera, który ma świetne wykształcenie humanistyczno-artystyczne („$120.000 Art Degree – draws faces in latte foam”) i bardzo radykalne poglądy polityczne („Fucks corporations. Wears Armani scarf, Prada glasses, $50 plain black shirt, works at Starbucks”).
Na ile ten stereotyp sprawiedliwie opisuje fenomen polskich Oburzonych, to niestety nie ma większego znaczenia. Ruch powinien działać tak, żeby mu przeciwdziałać, a nie tak, żeby go umacniać. Inaczej jego sympatykom pozostanie to samo, co sympatykom Prezesa – wieczna lamentacja na nieprzychylne media i dalsza walka pod sztandarami wybitnego stratega, znanego jako Major P.R. Disaster.