Ho ho ho, kiszka!

Alan Turing (z japkiem)

W Manczesterze będąc, odbyłem maleńką pielgrzymkę do pomnika Alana Turinga – który dziś jest przedmiotem dumy tego miasta.
Turing był bohaterem wojennym. Jego wkład w kryptologię przyczynił się do tego, że możemy sobie teraz pogaduszkować po polsku. Jego wkład w informatykę przyczynił się do tego, że pogaduszkujemy sobie przez Internet.
W popularnym odbiorze Turing najbardziej znany jest nie z tego, co wniósł w informatykę na serio, tylko z żartobliwego „testu Turinga”. Że nie ma sensu go traktować na poważnie, o tym świadczy filmik, na którym pomnik Turinga przechodzi test Turinga (w oczach psa, który uznał pomnik za człowieka).
Wszyscy natomiast musimy dziś od czasu do czasu przejść odwrotny test Turinga, czyli udowodnić, że jesteśmy człowiekiem. A nie psem.
Turing był homoseksualistą w kraju, w którym homoseksualizm był przestępstwem. W 1952 poznał żulika, który go okradł. Jako praworządny obywatel Turing zgłosił to na policję.
I tu się pojawił problem: od 1885 roku homoseksualizm był w Wielkiej Brytanii przestępstwem ściganym z urzędu. Kretyn, który przeforsował ten zapisek, był posłem z partii liberalnej, jednym z pionierów libertarianizmu. A przy okazji zaciekłym homofobem i antysemitą.
Tak tak, proszę państwa, liberalizm i libertarianizm to nie tylko historia walki o niskie podatki dla najbogatszych, to także tak fascynujące postacie, jak poseł Henry Du Pre Labouchere. Byłoby czasem fajnie, gdyby polscy liberałowie poczytali o historii swojej ukochanej doktryny, ale chyba wymagam zbyt wiele.
Policja, jak to policja, zamiast zainteresować się żulikiem – podbiła sobie „wykrywalność” przez wykrycie przestępcy siedzącego po drugiej stronie biurka. Alan Turing został oskarżony o bycie homoseksualistą i postawiony przed wyborem – więzienie albo chemiczna kastracja.
Turing wybrał kastrację. Szkoda, może gdyby nie to, dożyłby nawet zniesienia w 1967 zakazu liberała Labouchere’a? Jego życie takie, jakie znał dotąd, tak czy siak było już skończone. Turing wyrównał więc różnice między swoim stanem społecznym a swoim stanem biologicznym, zjadając jabłko nasączone trucizną.
Pomnik geniusza odsłonięto w 2001 roku. Dopiero w 2009 roku premier Gordon Brown oficjalnie przeprosił za zbrodnię sądową, którą kilka dekad wcześniej Wielka Brytania popełniła na swoim wojennym bohaterze.
Przypadek Turinga jest wyjątkowo ciekawy z punktu widzenia bredni polskiej prawicy o „równi pochyłej” – że zaczniemy od ślubów homoseksualnych, a skończymy na legalizacji pedofilii. O ile na to nie ma żadnych argumentów, poza głębokim przeczuciem prawicowych felietonistów, to niestety jest sporo konkretnych argumentów na tezę odwrotną.
Przykład Turinga smutno pokazuje, że zaczyna się od debilnych żarcików typu „ho ho ho, kiszka stolcowa”, które śmieszą ludzi zatrzymanych w rozwoju na poziomie gimnazjum – a kończy się na zaszczuwaniu wojennych bohaterów i genialnych naukowców.

Obserwuj RSS dla wpisu.

Skomentuj

9 komentarzy

  1. Zastanawiam się, co musiał zrobić pomnik z zalinkowanego filmiku, aby przejść test Turinga w opinii psa? Ponieważ psy odbierają świat przede wszystkim za pomocą węchu, ich wzrok jest dużo słabszy od ludzkiego, pomnik ten musiał więc wydzielać zapach człowieka.

  2. @WO
    Coś w tym rodzaju, chociaż było to raczej kilka wolnych popołudni.

    @Junoxe
    Też podejrzewałem coś w tym stylu. Moja pierwsza myśl była nawet taka, że gdzieś tam za pomnikiem ukryta została wędlina, ale przecież pies nie przynosiłby wędlinie patyka.

  3. Now this is getting creepy. Na wszelki wypadek zaznaczam, że tam NIE kryją sekretne przesłania, jeśli się puści notkę od tyłu.

  4. @MRG
    Chodziło mi o to, że odkopując próbujesz stworzyć zbiorowisko, nie zaś uprawiasz maraton nocny.

  5. @Junoxe
    Nie, zastanowiło mnie tylko, w jakich warunkach moglibyśmy potraktować ten filmik serio i jedyne, co mi przyszło do głowy, to wydzielanie przez pomnik zapachu człowieka. W ogóle wydaje mi się, że z testem Turinga jest taki problem, że niewłaściwie miesza on emocje z przepływem informacji: Maszynę uznamy za istotę myśląca wtedy, gdy podczas rozmowy zasymuluje ona w sobie, lub wywoła w nas określone ludzkie emocje. A co z emocjami stricte „sztucznointeligencjowymi”, różnymi od ludzkich?

    Takimi rozważaniami za bardzo oddaliłem się jednak od – poważnego przecież – tematu notki, więc już kończę.

  6. @WO
    Jasne. Ale jest jeszcze punkt widzenia wannabe autora science fiction, z którego widać różne ciekawe konsekwencje poważnego potraktowania tego testu. Czy potrafilibyśmy na przykład poprawnie zidentyfikować i zinterpretować emocje typowe dla SI? A czy SI potrafiłaby dostrzec w człowieku coś więcej niż przetwornik informacji działający według określonego programu?

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.