W polskim liberalizmie zawsze fascynowało mnie to, że to filozofia ludzi unikających czytania książek. Oczywiście, wiem że nie można tego uogólniać na cały liberalizm jako taki, Isaiah Berlin parę książek w swoim życiu przeczytał – ale weźmy typowe egzemplum liberała po polsku, pana Krzysztofa Kolany z serwisu bankier.pl.
Pan Krzysztof twierdzi, że „Jezus Chrystus był liberałem” i uzasadnia to następująco: „Jednym z moich ulubionych fragmentów Ewangelii jest przypowieść o talentach (Mt 25, 14-30), w której właściciel kapitału powierza go swoim trzem sługom”. I z powierzchownej interpretacji tej przypowieści wysnuwa tezę, jakoby była to pochwała mnożenia kapitału na wolnym rynku.
Panie Krzysiu, pan se weźmie jakąś Biblię – w tym kraju egzemplarz zawsze się znajdzie pod ręką – i Pan ją otworzy na tej przypowieści. Proszę spojrzeć na margines. Co pan tam widzi?
Ano tak, tajemnicze literki i cyferki, Łk 19,12-27. Co one oznaczają?
Ewangelie Marka, Mateusza i Łukasza nazywamy „ewangeliami synoptycznymi”. W odrożnieniu od Ewangelii Jana, opisują one mniej więcej te same wydarzenia, ale z różnych punktów widzenia.
W biblistyce to się nazywa fachowo „problemem synoptycznym” i bibliści od setek lat się spierają, jak go ugryźć – prawdopodobnie najstarsza jest ewangelia Marka, ale Łukasz i Mateusz uzupełnili ją o inne źródła (albo źródło).
Nie wnikajmy tutaj w liczenie ewangelistów na końcu szpilki, powiedzmy po prostu, że interpretowanie dowolnej przypowieści w jednej z ewangelii synoptycznych bez sprawdzenia tego, jak ją przedstawił inny synoptyk – to coś mniej więcej równie głupiego jak, nie wiem, wzięcie kredytu bez sprawdzenia oprocentowania.
No i co na ten temat pisze drugi synoptyk, Łukasz? W podanej przez Pana internetowej wersji Biblii Tysiąclecia mamy łopatologiczny link. Klikamy… i czytamy:
«Pewien człowiek szlachetnego rodu udał się w kraj daleki, aby uzyskać dla siebie godność królewską i wrócić. Przywołał więc dziesięciu sług swoich, dał im dziesięć min i rzekł do nich: „Zarabiajcie nimi, aż wrócę”. Ale jego współobywatele nienawidzili go i wysłali za nim poselstwo z oświadczeniem: „Nie chcemy, żeby ten królował nad nami”. Gdy po otrzymaniu godności królewskiej wrócił, kazał przywołać do siebie te sługi, którym dał pieniądze, aby się dowiedzieć, co każdy zyskał. Stawił się więc pierwszy i rzekł: „Panie, twoja mina przysporzyła dziesięć min”. Odpowiedział mu: „Dobrze, sługo dobry; ponieważ w drobnej rzeczy okazałeś się wierny, sprawuj władzę nad dziesięciu miastami!” Także drugi przyszedł i rzekł: „Panie, twoja mina przyniosła pięć min”. Temu też powiedział: „I ty miej władzę nad pięciu miastami!” Następny przyszedł i rzekł: „Panie, tu jest twoja mina, którą trzymałem zawiniętą w chustce. Lękałem się bowiem ciebie, bo jesteś człowiekiem surowym: chcesz brać, czegoś nie położył, i żąć, czegoś nie posiał”. Odpowiedział mu: „Według słów twoich sądzę cię, zły sługo! Wiedziałeś, że jestem człowiekiem surowym: chcę brać, gdzie nie położyłem, i żąć, gdziem nie posiał. Czemu więc nie dałeś moich pieniędzy do banku? A ja po powrocie byłbym je z zyskiem odebrał”. Do obecnych zaś rzekł: „Odbierzcie mu minę i dajcie temu, który ma dziesięć min”. Odpowiedzieli mu: „Panie, ma już dziesięć min”. „Powiadam wam: Każdemu, kto ma, będzie dodane; a temu, kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma. Tych zaś przeciwników moich, którzy nie chcieli, żebym panował nad nimi, przyprowadźcie tu i pościnajcie w moich oczach.
W wersji Łukasza to już nie jest przypowieść o sprawiedliwym władcy, który nagrodził obrotnego liberała. Wersja Łukasza jest taka, jakby ją napisał sam Karol Marks – to opowieść o władcy niesprawiedliwym i znienawidzonym przez swoich poddanych. Kimś w rodzaju prezesa korporacji w oczach marksisty.
Kim jest dla marksisty pracodawca? Kimś, kto chce „brać, gdzie nie położył i żąć, gdzie nie posiał”. Może tak robić, bo panuje niesprawiedliwy system, w którym bogaci są coraz bogatsi, a biedni coraz biedniejsi – czyli, według Łukasza, „Każdemu, kto ma, będzie dodane; a temu, kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma”. Kto podskakuje – ten się spotka z aparatem królewskiej przemocy.
Oczywiście, nie zamierzam dowodzić, że Jezus był marksistą. Jako marksista lubię czytać książki, a więc znam tę podstawową zasadę biblistyki: „jedenaste: porównaj innego synoptyka”.
W kazaniu na górze Jezus według Łukasza mówi, że Krolestwo Niebieskie przypadnie „ubogim”. U Mateusza mówi, że przypadnie „ubogim duchem”. Nic dziwnego, że polscy liberałowie wolą Mateusza…
Obserwuj RSS dla wpisu.