Gdy zobaczyłem zajawkę wywiadu z Zanussim z cytatem „feminizm jest jak cholesterol” – jeszcze w sklepie wiedziałem, że od tego materiału zacznę poranną lekturę „Gazety”. I faktycznie wywiad to prawicowy lolkontent dnia – nie sądzę, żeby znalazł się dziś pacjent #psychiatryka24 i serwisów pokrewnych, który to przelicytuje.
„Zaznałem goryczy odrzucenia” – mówi Zanussi, opowiadając o tym, jak to międzynarodowe lewactwo prześladuje chrześcijan. I najpiękniej egzemplifikuje to prześladowaniami, jakie spotkały go za niewinną wypowiedź u Moniki Olejnik na temat sprawy Polańskiego.
„Powiedziałem tam, że historia oskarżenia o gwałt na nieletniej nie mieści się w ramach tabloidalnej opowieści o rozpustniku i niewinnej dzieweczce. Przypominałem, że dziewczynka była w rękach matki stręczycielki” – mówi reżyser i puentuje „Padłem ofiarą języka, jakim o tym mówiono, wykluczającego wszelkie subtelności”.
Sub… telności… Naprawdę użył tego rzeczownika w tym kontekście! Jak się czyta tych polskich zawodowych chrześcijan, wybór ateizmu okazuje się być po prostu herbertowską kwestią smaku.
Jeśli dla nich nazwanie ofiary gwałtu „prostytutką” dla wybielenia kolegi jest „subtelnością” – pozostaje być tylko dumnym z tego, że się nie jest jednym z nich. W słowach Zanussiego tyle było subtelności, co w pamiętnym „czy można prostytutkę zgwałcić, he he he” Leppera.
Słowa Zanussiego można sobie odświeżyć na stronie TVN24. Bagatelizując znaczenie występku Polańskiego, Zanussi opisał go słowami „on skorzystał z usług nieletniej prostytutki” tak, jakby to była taka sama kategoria moralna jak, powiedzmy, „wybrał hamburgera w zestawie powiększonym”.
Olejnik przerwała mu (i chwała jej za to, że jako jedna z nielicznych polskich dziennikarek potrafi zareagować na takie dictum polityka czy celebryty): „no nie nie nie, to nie była prostytutka, to była dziewczynka trzynastoletnia, to nie było za pieniądze, więc to nie była prostytucja”.
„No wie pani, w tym świecie masę rzeczy się nie robi za pieniądze, tylko dla sławy, dla kariery – odpalił Zanussi. Klip TVN24 się w tym momencie urywa, być może montażysta zaliczył glebę. Nie dziwię mu się.
Bardzo wysoko cenię sobie Polańskiego jako artystę i akceptuję argumenty jego obrońców, że jego występek w świetle europejskiego prawa uległ przedawnieniu, a on sam jest już innym człowiekiem. Ale to ciągle nie jest powód, żeby bagatelizować sam występek.
Skomentowałbym to z adekwatnym poziomem „subtelności”, ale nie chcę przeklinać na swoim blogu. No bo czy można katolickiego reżysera zgwałcić, he he he?
Obserwuj RSS dla wpisu.