Zamiast grudniowego rankingu będzie FAQ. Jak zapewne większość komcionautów już wie, współzakładałem ostatnio pewną organizację związkową. Świetna sprawa, szczerze polecam każdemu – nic, co można mieć za pieniądze, nie daje więcej radości.
Zakładanie związku obejmuje pewną dozę agitowania, a agitowanie oznacza między innymi odpowiadanie na pytania. Niektóre są na tyle powtarzalne, że aż się to prosi o FAQ. Without further ado…
Boję się! A jak mi coś za to zrobią?
To ty wtedy do prokuratora. Ustawa o związkach zawodowych ma sympatyczny rozdział piąty zatytułowany „przepisy karne”. Utrudnianie zakładania zgodnie z prawem organizacji związkowej lub jej działalności jest ścigane z urzędu.
Wewnętrzne przepisy w naszej firmie na to nie pozwalają…
Wolność zrzeszania się w związkach zawodowych należy do kanonu podstawowych praw człowieka, co potwierdzają międzynarodowe konwencje ratyfikowane przez Polskę. Tę wolność gwarantuje nam art. 59 konstytucji RP, w której wymieniona jest niezależnie od ogólnej wolności zrzeszania (art. 58), dla podkreślenia jej szczególnej ochrony. Niezależnie od tego tę wolność daje nam także wspomniana wyżej ustawa i pewnie jeszcze kilka innych aktów prawnych, ale to już chyba wystarczy?
Dlaczego ta centrala, a nie inna?
Wyobraź sobie, że jesteś gimnazjalistą, któremu klasowy osiłek odebrał kieszonkowe. Szczęśliwie jesteś jednak najmłodszym dzieckiem w rodzinie wielodzietnej, zamierzasz więc odwiedzieć klasowego osiłka ze swoim starszym rodzeństwem, by renegocjować podział kieszonkowego.
Czasem lepiej będzie przyjść z najstarszym bratem, który jest wysoki i masywny, a czasem z nieco młodszym, ale za to trenującym karate. A czasem, jak w genialnym dowcipie Mrożka, najskuteczniejsza będzie starsza siostra.
Pracownik w Polsce jest w sytuacji takiego właśnie dziecka z licznym starszym rodzeństwem. Czasem skuteczniejsze będzie OPZZ, czasem „Solidarność”, czasem Inicjatywa Pracownicza, czasem jeszcze coś innego. Wszystko się sprowadza do jednego pytania: z kim wiążesz nadzieje na wynegocjowanie jak najkorzystniejszego podziału kieszonkowego.
Jako liberał jestem przeciwnikiem związków!
Twoja sprawa, ale zauważ, że dziwnym trafem tylko pracownicy najemni aż tak ślepo wierzą w wolny rynek. Zmowy cenowe, kartele, mono- i oligopole muszą być rozbijane przez panie Viviane Reding lub Annę Streżyńską, albo inne uokiki.
Słyszałeś, żeby jeden prezes powiedział do drugiego: „jako liberał jestem przecinikiem oligopolizacji, odrzucam propozycję udziału w zmowie cenowej”? Ja też nie. Kolego liberale, nie masz uczucia, że jesteś strasznym frajerem, jeśli chciałbyś, żeby akurat wartość Twojej pracy była tym jednym jedynym dobrem podlegającym swobodnej wycenie rynku?
Ale co nam da związek?
Oczywiście, nie odwoła kryzysu ani nie przywróci świetności umierającej branży. Ale jak to świetnie opisała Naomi Klein, „kryzys” to hasło nader często nadużywane do ograniczania naszych praw w sposób niekoniecznie wynikający z przyczyn obiektywnych.
Wśród ustawowych obowiązków zakładowej organizacji związkowej jest „sprawowanie kontroli nad przestrzeganiem w zakładzie pracy przepisów prawa pracy”. Tam, gdzie wbrew prawu ludzie są przetrzymywani na śmieciówkach albo fikcyjnym samozatrudnieniu, tam niekoniecznie jedynym wyjściem jest donos na infolinię PIP.
Zadzwonić nigdy nie zawadzi, ale może warto też przyjść ze starszym bratem (lub starszą siostrą)?