Od dziś Warszawa ma połączenie autostradowe z Lizboną. Nim w wakacje nacieszę się nowym połączeniem, zapraszam na wirtualną przejażdżkę w wyobraźni, palcem po mapie i wehikułem czasu. Z grubsza wygląda to tak: polską A2 do granicy, potem A12/A10 do niemieckiej A2, potem przez Holandię, Belgię, Francję i Hiszpanię.
Na starym atlasie samochodowym Europy, który sobie kupiłem w 1998 jako początkujący eurokierowca, nie ma jeszcze połączenia autostradowego Portugalii z Hiszpanią. Weszli do Unii 20 lat przed nami, ale ich sieci dojrzały kształt przyjęły jakieś 10 lat temu.
Spójrzmy na historię tej trasy w skali paneuropejskiej, bo wiele naszych argumentów typu „w normalnym kraju to nie do pomyślenia, że…” bierze się po prostu z niewiedzy.
Na początku będziemy mieć oczywiście niemiecki ciąg A12/A10/A2, który przyjął obecny kształt w 1937. Długo nic się nie działo, jeśli nie liczyć zniszczenia w 1945 mostu autostradowego w Hohenwarthe. Odbudowano go w iście niemieckim tempie w 1967.
A2 od 1937 kończy się na węźle Oberhausen. Nie da się już dalej jechać na azymut. Polski kierowca, jeśli się nie przygotował do trasy, teraz zdurnieje w zakorkowanym labiryncie zagłębia Ruhry (bądźmy szczerzy: jeśli dojechałeś do Oberhausen, zabłądziłeś).
Od kilkudziesięciu lat autostradowe przekraczanie Renu jest delikatną kwestią polityczną, co do widać na mapie samochodowej Europy. Trzecia Rzesza wybudowała dwie transreńskie autostrady – koło Akwizgranu i koło Saarbrucken.
Polskiego kierowcę jadącego do Lizbony interesuje ta pierwsza. Belgowie i Holendrzy jakby chcąc utrudnić Niemcom wykonanie po raz trzeci manewru Schlieffena, nie zbudowali prostej kontynuacji na zachód.
Północ albo południe. Jedźmy na południe, choćby żeby zrobić sobie zdjęcie na tle tablicy „Huy”.
Belgowie swoją pierwszą autostradę oddali do użytku w 1940, fragment dzisiejszej A10 Bruksela-Ostenda. Równolegle do niej rozwijali drogę Liege-Antwerpia. Obie są prostopadłe dla kogoś, kto jedzie z Warszawy do Lizbony.
Sieci rozwijające się wokół tych dwóch autostrad połączono dopiero w 1971, połączenie interesujące nas pojawiło się rok później. Proszę zwrócić uwagę: taki mały kraj, a na scalenie sieci czekał 31 lat. My naszą A2 i A4 połączymy najpóźniej w 2014.
W tym samym 1972 swoją A2 (oddawaną etapami od 1961) do belgijskiej granicy podłączyli Francuzi. Ta doprowadzi nas do A1 prosto na Paryż (planowanej od 1932, oddawanej etapami od 1951).
Na Lizbonę przez centrum Paryża? Bessęsu, ale tak prowadzi gugiel. Skoro podróżujemy w wyobraźni, zafundujmy sobie jeszcze nocleg w paryskim pięciogwiazdkowcu.
Paryż opuszczamy autostradą akwitańską A10, oddawaną w latach 1960-1981. Ta dowiezie nas do Bordeaux. Tu robimy tygodniową przerwę na degustację, po czym do granicy hiszpańskiej dowozi nas oddawana w latach 1972-1981 autostrada baskijska A63.
Hola muczaczos, jesteśmy na Autopista del Cantabrico, oddawanej w latach 1971-1974. W tamtych czasach kierowalibyśmy się A1 na Madryt, tłukąc się potem do granicznego Badajoz. Teraz gugiel kieruje nas do Ciudad Rodrigo przez Autovia de Castilla A62, oddawaną w latach 1985-2007.
Gdzie gugiel – tam tiry. Może jednak przez Sierra Morena?
Po staremu wjedziemy do Lizbony od wschodu, przez oddawaną w latach 1995-1999 auto-estrada A6. Jeśli zgodnie z guglem, pojedziemy kombinacją A23/A1, budowaną w latach 1961-2003.
Podróże kształcą. Czego się nauczyliśmy? Że to nieprawda, że „wszędzie na świecie” stukilometrowe odcinki wyskakują w rok. Że to nieprawda, że „wszędzie na świecie” autostrady mają więcej niż dwa pasy – większość dróg była w profilu 2×2.
Stojąc w kolejce do obskurnego toi-toia w Belgii, zastęskniliśmy też za wypasionym standardem kibli na polskich autostradach. Ale strach o tym pisać, bo w Polsce nie wypada nie narzekać.
A gdzie obiecany most przez Atlantyk? Panie premierze, jak żyć?
Obserwuj RSS dla wpisu.