ADHD polskich mediów sprawia, ze te pisać potrafią tylko o jednej autostradzie (co głupsi publicyści ulegają samozatruciu i naprawdę im się wydaje, że to jedyna, jaką się buduje). O A1 w mediach mało się słyszy, tymczasem nowy śląski odcinek już teraz powinien zainteresować warszawskiego kierowcę.
Drodzy sąsiedzi, czas na pożegnanie z Cieszynem. Najważniejszym drogowym przejściem granicznym za chwilę będzie przejście Bohumin/Gorzyczki, w którym polska A1 będzie przechodzić w czeską D1.
A1 to jedyna polska autostrada, z którą nic wspólnego nie ma Hitler. Ten zbudował tylko krzyżującą się z A1 w węźle Maciejów autostradę, w Polsce zdegradowaną do DK88. A1 to droga, której potrzebuje tylko niepodległa Polska, władze okupacyjne poradzą sobie bez niej.
Ogólny pomysł południkowej autostrady łączącej Gdynię z drogą na Brno (przez Łódź i Katowice) pojawił się już na najstarszej polskiej mapce projektowanej sieci autostrad, którą prof. Melchior Nestorowicz przedstawił w 1938 na Kongresie Drogowym.
Na tej mapce szła jeszcze przez Bydgoszcz. W 1972 rząd PRL zatwierdził (obecny) przebieg przez Toruń, zakładając jednocześnie śląski przebieg przez centrum Katowic (odpowiadający dzisiejszej drodze S/DK86).
Jeszcze zanim budowę autostrad w Polsce zaczęła wspierać Unia, wspierał ją ONZ przez UNDP i UNECE. Ta druga organizacja (zajmująca się wymyślaniem numerków E-ileś) włączyła naszą A-1 w projekt „transeuropejskiej autostrady północ-południe”.
Prof. Kaliński tak podsumowuje wkład tych organizacji w budowę A-1: „Dzięki współpracy UNDP z CBSiPDiM (…) pracownię projektową DODP w Krakowie wyposażono w komputer ZX Spectrum Plus, który później zastąpiono maszyną IBM”. Co do UNECE: „miały miejsce liczne konsultacje, ekspertyzy, seminaria i kursy”. Z poważnymi profesorami człowiek nigdy nie wie, czy nadal są serio, czy już ciągną za nogę.
Za komuny w sprawie A1 zrobiono jednak trochę więcej. W ramach tzw. gierkówki wybudowano 80 km dwujezdniowej bieda-autostrady Piotrków-Częstochowa, która biegnie śladem docelowej inwestycji, trzeba ją tylko przebudować na bezkolizyjną.
W 1978 ruszyła budowa odgałęzienia na Łódź, do węzła Tuszyn. Te 17 km to pierwszy odcinek zbudowany jako autostrada (choć oczywiście nie spełnia dzisiejszych wyśrubowanych norm). Trwało to 11 lat, więc przy okazji stał się pierwszą nową autostradą 3RP: oddano go do ruchu 18 grudnia 1989.
Byliśmy wtedy tak zaaferowani nadchodzącym planem Balcerowicza, że większość z nas nie zauważyła tego otwarcia. Co stało się tradycją 3RP, dumnie kontynuowaną po dziś dzień.
Nie wiem, kiedy ostatecznie zatwierdzono koncepcję A1 jako zachodniego obejścia GOP, z przejściem granicznym w Gorzyczkach. Taki przebieg pojawił się w „Programie Budowy Autostrad w Polsce” przyjętym w lipcu 1993 przez rząd Suchockiej na podstawie prac studyjnych inż. Henryka Rudera.
Kierował on stworzonym w 1972 Zarządem Autostrad od 1981. Dziś zaczynamy jeździć po drogach, które on studyjnie planował 30 lat temu. To wstyd, że nie ma hasła w wikipedii, a pierwsze co wyskakuje z gugla, to majaczenia Zielonych.
Z komunikatu o pośmiertnym nadaniu Ruderowi w 1998 Orderu Odrodzenia Polski wynika, że dożył on budowy (choć raczej nie otwarcia) pierwszego 3rpowego odcinka A1 – jedniojezdniowej obwodnicy Torunia, tymczasowo oznakowanej jako S10. Dopiero teraz zupgradowano ją do standardu dwujezdniowej autostrady, razem z całym odcinkiem Gdańsk-Toruń.
Wybudowano go na zasadzie koncesji typu BOT (Build-Operate-Transfer), czyli prywatny inwestor buduje i zarabia, a po pewnym czasie (w tym przypadku w roku 2037) przekazuje inwestycję państwu. Była to jedna z trzech koncesji przyznanych przez ustępujacy rząd Cimoszewicza.
Wadą tego systemu jest to, że tak wychodzi najdrożej (jak zawsze przy inwestycjach pod klucz). Zaletą jest to, że dostajemy inwestycję pod klucz, z telefonami SOS i toaleciakiem w kiblach – a wysoka cena jest tak naprawdę rozłożoną na dziesięciolecia gwarancją kredytową.
Rząd Buzka zachowywał się tak, jakby tych koncesji w ogóle nie było. Dopiero rząd SLD zaczął negocjacje z koncesjonariuszem, dzięki czemu ruszyła budowa odcinka Gdańsk-Grudziądz. Oddawano go etapami, 2007-2008.
Minister Polaczek wdał się w bezsensowną i przegraną walkę z koncesjonariuszem, któremu usiłował odebrać koncesję. To bezsensownie wydłużyło dokończenie drogi do Torunia, którą oddano w październiku 2011 – combo DK10/A1 to teraz dla warszawiaka najlepsza droga nad polskie morze.
Zasługą Polaczka jest jednak to, że poważnie potraktował śląskie odcinki A1, odkładane dotąd na święty nigdy (za priorytetową trasę północ-południe uważano S1 z przejściem w Cieszynie). Można debatować, ile w tym jego osobistej zasługi, ale faktem jest, że z jego decyzji pierwsze buldożery wjechały na odcinek Sośnica-Bełk.
Jak mam za co, to nawet kaczystę pochwalę. Polaczkowi udało się jednak zainicjować budowę tylko dwóch odcinków, z czego jednego nie oddano do dziś. To pechowy przygraniczny odcinek budowany przez Alpine, który trzeba będzie objeżdżać co najmniej do przyszłego roku.
Gdyby podobna wpadka była na jakimś platformianym odcinku, Pospieszalski ze Stankiewicz zrobiliby po pełnym metrażu, a Wildstein nawet napisałby powieść, w której redaktor Wilczycki ratuje świat przed katastrofą budowlaną. Nawet mam pomysł na tytuł, „Most na rzecze Kolejówka”.
PiS tymczasem bardzo się interesuje „odcinkiem C” albo „nasypem z gliny”, ale ani mru-mru o sytuacji na MA 532. To naprawdę mistrzowie pijaru.
Nawet bez tego mostu śląska A1 to interesująca oferta dla kierowcy jadącego na południe. Dotąd gierkówka kierowała nas do węzła Podwarpie, gdzie mieliśmy do wyboru jechać DK/S-86 do Tych via Katowice, albo ominąć GOP od wschodu S-1 i stanąć w korku w Tychach, w drodze na Cieszyn.
Teraz możemy skręcić w prawo i przeteleportować się do węzła Świerklany, skąd dobiedujemy 20 km do czeskiego węzła Bohumin. Czeska D1 też nie jest dokończona, ale szybko dowiezie nas do Mikulova, skąd już rzut beretem do autostradowo-ekspresowej obwodnicy Wiednia.
Dziura w połączeniu Wiedeń-Brno (które, nawiasem mówiąc, zaczęto budować jeszcze za Hitlera) to już tylko jakieś 50 km, Pohorelice-Wilfersdorf. To się już robi sensowniejsze od przeciskania się przez koszmarny odcinek Cieszyn-Żylina w starej opcji.
Co dalej z polską A1? Do końca roku Toruń (a więc i Gdańsk) powinien mieć bezpośrednie połączenie z A2. W przyszłym roku powinna być zamknięta luka między Strykowem a Tuszynem (a więc gierkówką). To wszystko wina chateau de Tuska.
Potem jeszcze Jakiś Przyszły Rząd zupgraduje gierkówkę do A1 i zbuduje zachodnie obejście Częstochowy, definitywnie realizując marzenie Nestorowicza, Rudera, Suchorzewskiego i innych wielkich polskiego drogownictwa.
Jestem optymistą, więc Jakiś Przyszły Rząd na mapce oznaczyłem na czerwono.
Obserwuj RSS dla wpisu.