Do niezobaczenia

Gdyby wybory odbywały się w dzisiejszą niedzielę – zostałbym w domu.
Oczywiście, do 2014 to się wszystko może zmienić. Może PO się rozpadnie i po odejściu frakcji Opus Dei zostanie coś wybieralnego? A może SLD znajdzie jakieś sensowne przywództwo? Może Prezes Kaczyński znowu mnie czymś przestraszy?
Byłoby nawet dziwne, gdyby się zupełnie nic nie zmieniło. Trudno wyobrazić sobie dalsze 3 lata z podobnym poziomem marazmu w polityce, z Prezesem Kaczyńskim ciągle na zmianę smoleńskim i niesmoleńskim, z Palikotem ciągle na zmianę prawicowym i lewicowym, z Platformą ciągle na zmianę klęczącą przed biskupami i klęczącą przed biskupami.
Jest taka strona na wikiquote, na której znalazł się wybór cytatów na temat umów śmieciowych. Cytatów jest pięć. Dwa pochodzą ze strony Krytyki Politycznej, jeden z wywiadu z Piotrem Dudą, dwa z mojego bloga (stąd wiem o jej istnieniu).
Dlaczego nie ma tam żadnego cytatu Leszka Millera? Przecież kiedyś słynął on z bonmotów na każdą okazję. O umowie śmieciowej też dałoby się ułożyć jakiś koszarowy dowcipasek o mężczyźnie, który kończy albo o czyjejś kształtnej piersi.
Załóżmy nawet, że jakiś zwolennik SLD chciałby tam dodać wypowiedź Millera na temat umów śmieciowych – czy w ogóle jakaś była? Czy przywódca lewicy w Polsce jest świadom, że istnieje taki problem i zajął jakieś stanowisko?
Mam nadzieję, że ktoś teraz rzuci linkiem do jakiejś wypowiedzi na ten temat. Ale to, że ja takowej nie kojarzę, to nie jest tylko skutek mojego lenistwa. O poglądach różnych innych polityków na różne inne sprawy wiem dużo więcej, niż bym chciał wiedzieć, bo im zależy na przebiciu się ze swoim przekazem.
Weźmy prawe skrzydło PO. O poglądach Gowina na różne sprawy wiem już cholernie dużo, dlatego właśnie odechciewa mi się na tę partię głosować.
Tak samo miałem z nieboszczką Unię Wolności, niech jej ziemia ciężką będzie. Tam też było jazgotliwe i hiperaktywne prawe skrzydło i skrzydło lewe, z którego dochodził tylko cichuteńki szept „to nie porażka, to kompromis”.
W zeszłorocznych wyborach Platforma dostała mój głos jako bonus za autostrady. Nie bez znaczenia była też ogólna beznadziejność obu wariantów alternatywnych: Palikota i SLD.
Bonus był jednorazowy. Czy do 2014 Platforma zasłuży czymkolwiek w moich oczach na następny? Nie wykluczam, ale czarno to widzę.
Strach przed PiS mógł odkrywać realną rolę jeszcze w wyborach prezydenckich, ale w parlamentarnych? W roku 2014? Czym jeszcze Prezes będzie mógł wtedy zagrozić?
Przede wszystkim nie znajdzie większości parlamentarnej. Ale nawet zakładając, że ją jakoś tam uciuła przy pomocy intensywnego rozdawnictwa stołków, to przecież i tak nie będzie straszno, tylko smieszno.
Będą intensywnie „wyjaśniać Smoleńsk”, a więc znowu telewizja zrobi się śmieszniejsza od prawicowej platformy blogowej #psychiatryk24. Media publiczne znowu Prezes porozdaje swoim prawicowym przydupasom, ale zawiodą się w swoich nadziejach wszystkie Skowrońskie i Sakiewicze.
Kaczyński pokazał, że nie lubi w swoim otoczeniu ludzi o rozpoznawalnych twarzach i nazwiskach. Gdy tylko ktoś taki w PiS się pojawi – zostaje strącony w czeluść i Prezes zastępuje go kimś w rodzaju posła Hofmana. Który też już powinien się zacząć bać, bo kiedy nawet ja zaczynam kojarzyć prawicowego polityka, to już jest z nim źle, bardzo źle.
Drugie rządy PiS będą więc przede wszystkim śmieszniejsze od poprzednich, bo nagle zaroi się od spadów, które prezes PiS wyciągnie z najgłębszych czeluści swojego kapownika. To będzie niezwykły rząd – jacyś profesorowie z KUL, jacyś lektorzy od Rydzyka, może nawet prawicowi blogerzy.
Kupa śmiechu będzie z samego obserwowania ich językowych wpadek. A do tego bolszewicka stara gwardia nie podda się czystce bez walki.
Te rozłamy! Te afery! Te podsłuchy! CBA będzie inwigilować IPN. IPN będzie lustrować SDP. Karnowscy oskarżą Wildsteinów o nepotyzm.
Cezary Michalski zacznie antyszambrować u Prezesa dowodząc, że w istocie rzeczy zawsze był za PiS. Janusz Palikot wznowi „Ozon” i jego dawny współpracownik Terlikowski napisze mu edytorial o powrocie syna marnotrawnego. Krzysztof Kłopotowski odkryje, że prawdziwe nazwisko Samuela Pereiry to Szmul Pereirenstein.
Czy ma mną rządzić skrajna prawica z twarzą Gowina czy skrajna prawica z twarzą Kaczyńskiego, to nie jest kwestia godna weekendu. Do niezobaczenia przy urnie, Platformo.

Obserwuj RSS dla wpisu.

Zostaw komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.