Jeśli blogobywalcy jeszcze nie śledzą wojny między amerykańskimi serwisami gawker i reddit, powinni zacząć. Jest ważna dla całej przyszłości branży medialnej.
Drama w skrócie wygląda tak. Reddit to sztandarowy przykład mediów społecznościowych, linkownia połączona z rozbudowanym forum. Redditorzy wymieniają się linkami i obrazkami i wdają się w debaty (zwykle głupawe niemożebnie).
Specjalnością Reddita są społecznościowe wywiady typu AMA (Ask Me Anything) z różnymi sławnymi osobami. W jednym z ostatnich AMA uczestniczył sam Obama.
Nigdy nie umiałem polubić serwisów takich jak reddit czy wykop, za to lubię serwisy ze stajni Gawkera takie jak Jalopnik czy Gizmodo, no i oczywiście samego Gawkera. Oni stawiają na oldskulową autorskość – nawet nie wiem, czy mają komentarze, bo nie zaglądam tam dla komentarzy.
Nie idealizuję Gawkera. Piszą o celebrytach, piszą o sporcie, jadą po bandzie. Ale trzymają się oldskulowej zasady przyciągania czytelników własnym kontentem.
Myślałem, że model biznesowy mediów społecznościowych, czyli placu zabaw dla gimbazy, całkowicie zabije model autorski. Cóż w końcu może być bardziej opłacalnego od wyzyskiwania użytkowników jako darmowych dostawców kontentu połączonego ze sprzedawaniem ich kliknięć ogłoszeniodawcom?
Gawker poszedł tymczasem w stronę coraz lepszego kontentu tworzonego przez coraz lepiej opłacanych autorów. To już od dawna jest dziennikarstwo najwyższej próby, przyzna to nawet taki malkontent i wróg portalozy, jak ja.
Pisałem niedawno felieton do „Gazety” o moderacji na fejsie. Nie miałbym o czym pisać, gdyby nie śledztwo dziennikarskie „Gawkera” właśnie.
Teraz ten sam autor rozpracował jednego z czołowych trolli na rededdicie, niejakiego Violentacrez, administratora wyjątkowo parszywych forów takich jak jewmerica, chokeabitch czy beatingwomen. Na reddicie każdy może założyć własne forum, poświęcone dowolnej tematyce, jednych interesują kotki, innych duszenie kobiet.
Fora zakładane i moderowane przez Michaela Brutscha (tak się nazywa Violentacrez w rzeczywistości) poświęcone były tropieniu Żydów i ekscytowaniu się przemocą wobec kobiet. Nie chodzi tu o konsensualny BDSM, tylko o zdjęcia posiniaczonych twarzy, sekcje zwłok, egzekucje w trzecim świecie, upokarzające filmiki kręcone komórką, fantazje rysunkowe.
W realu Brutsch okazał się mniej więcej tym, kogo sobie wyobrażamy. Nieszczęśliwym mężem niepełnosprawnej kobiety, ledwie wiążącym koniec z końcem jako drugorzędny programista.
Ujawniając jego tożsamość, Adrian Chen wprawdzie naruszył etykę dziennikarską, ale będę bronić go działaniem w imię wyższej racji. O mediach społecznościowych słyszymy dużo hiperoptymistycznego pleplania na imprezach w rodzaju Kutura 2.0. Warto zobaczyć, jak to w realu wygląda na przykładzie konkretnego Michaela Brutscha.
„Reddit to nie jest wielka sieciowa demokracja, jak to przedstawiają jego fani i użytkownicy, ale sieciowy feudalizm. Moderatorzy tacy jak Violentacrez dostają absolutną kontrolę nad swoim księstewskiem w zamian za dbałość o interes monarchii” – celnie pisze Chen.
Nienawidzę, gdy ktoś mówi o „wolnościowych korzeniach internetu” albo o „mediach obywatelskich”, bo to bzdura. W sieci nigdy nie było wolności.
Na początku były kompleks militarno-przemysłowy, RAND i DARPA. Potem nastała era oświeconego absolutyzmu ludzi wywodzących się ze świata nauki, jak Berners-Lee, a w Polsce Surmacz czy Maszkowski.
Jeśli mieliśmy jakąkolwiek wolność, to tylko za sprawą ich łaskawego kaprysu. Teoretycznie wszystko mogli nam narzucić, każdego odłączyć, wszystko wykasować, ale w swojej łaskawości nie robili tego. Błędnie uważaliśmy, że mamy wolność.
Tymczasem gdy zastąpiliśmy Usenet blogami, irca czatem na forum a maila fejsem, porzuciliśmy oświecony absolutyzm naukowców na rzecz absolutyzmu chciwych korporacji. One też mogą nam wszystko narzucić, każdego odłączyć, wszystko wykasować. I korzystają z tego ilekroć im się to opłaca.
Reddit – a właściwie koncern Conde Nast, do którego należy ten serwis – zarabia na świadomym łamaniu prawa. Obrazki, którymi obracają różni Brutschowie są albo kradzione, albo naruszają czyjeś dobra osobiste, np. pobitej kobiety, która nigdy nie podpisywała umowy o wykorzystaniu wizerunku w pornografii dla sadystów.
Dla Reddita zarabianie na antysemityzmie, łamaniu prywatności i przemocy wobec kobiet jest OK. Niedopuszczalne jest tylko ujawnianie tożsamości ich administratorów. Odpowiedzieli więc zemstą w postaci zakazu linkowania wszystkich serwisów z grupy Gawkera na swoich forach.
To był strzał w stopę, bo teraz oczywiście o wojnie usłyszał cały anglojęzyczny internet. Jej echo trafiło nawet na mojego skromnego blogaska. Pewnie wielu ludzi nazwę „Gawker” usłyszy po raz pierwszy właśnie dlatego, że pewien potężny serwis mediów społecznościowych postanowił ją wymazać ze swojej wersji Internetu…
Obserwuj RSS dla wpisu.