En Lecture (153)

Przez to, że nie oglądam reklam, nawet nie wiedziałem, że wpadła mi w ucho melodia wylansowana przez reklamę Żywca. Kufel zimnej wody wylał mi do głowy dopiero niestrudzony redaktor Sankowski, gdy mu powiedziałem „stary! jest taki genialny kawałek…!”

No cóż, jedno z przykazań Dan Le Saca i Scroobiusa to: „Thou shalt not stop liking a band just because they’ve become popular”. A w dodatku wpadło mi to w ucho w wersji francuskiej.

Ach, francuski. Język, który bezgranicznie kocham całkowicie bez wzajemności. Francuski tekst jest fajniejszy od angielskiego, bo o miłości. A język francuski to najwspanialszy język miłosny („You always were a cunning linguist, James”).

Akcent na ostatnią sylabę pozwala Francuzom bezpretensjonalnie rymować wszystko z wszystkim. Wiele słów występujących w tej piosence istnieje też w języku angielskim i ma mniej więcej to samo znaczenie („panorama/cinema”, „Shakespeare/inspire”, „Elvis/vice”, „Jesus/issue”), ale się w nim nie rymują.

Trzy ostatnie pochodzą ze środkowej zwrotki, wyjątkowo sarkastycznej. Podmiot liryczny zaczyna ją z wysokiego diapazonu – ogłaszając, czym jest „miłość po Jezusie”. Potem wykłada nam istotę „miłości po Szekspirze” i „miłości po Elvisie”.

Oczywiście, każdy z tych wykładów jest tylko pretekstem do żartobliwej rymowanki. Miłość po Elvisie jest tym fajniejsza, że jest trochę grzeszna. Miłość po Szekspirze jest tchnieniem, które nas inspiruje. A miłość po Jezusie to bez wątpienia dla nas jedyna istotna sprawa.

W podobny sposób podmiot liryczny w pierwszej zwrotce przedstawia nam miłość w piosence, w bajkach pana Perrault oraz miłość w kinie. W ostatniej zaś przedstawia różne fazy miłości, w tym bardzo ważną fazę, w której „zaczynają grać skrzypce” (ta faza, zauważa podmiot liryczny, jest wyjątkowo śliczna, rymując „violon” z „mignon”).

Tytuł piosenki to jednak „La Gueule Du Loup”, czyli „Paszcza wilka”. Bo z tymi Jezusami, Szekspirami, skrzypcami i panoramami kontrastuje refren, w którym podmiot liryczny zwraca się do kogoś per „biedactwo” („pauvre petit chou”, czyli dosłownie „biedna mała kapustko” – Francuzi lubią terms of endeaement, które nie mają sensu, ale żeby je wymówić, trzeba zrobić śmieszną minę).

Owe biedactwo właśnie za chwilę rzuci się w tytułową paszczę wilka. Bo miłość, w gruncie rzeczy, jest „marzeniem, od którego nam wszystkim odbija szajba” („l’amour apres tout, n’est-ce pas qu’un reve qui nous rend fous?”)

LE DISKLEMERHRHRH: wiem, że Daan Stuyven jest Belgiem, ale to by głupio wyglądało w notce, gdybym wszędzie zamiast „Francuzi” wstawiał „frankofoni” (ale poprawnie tak powinno być)

Obserwuj RSS dla wpisu.

Zostaw komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.