Bieszczady przybliżone

Podróżować samochodem po Europie zacząłem dwadzieścia parę lat temu. Zazdrościliśmy wtedy Czechom i Słowakom, że już mają sieć autostrad, a my jeszcze nie.

Przez polskie drogi człowiek dopełzał do Cieszyna, Kudowy czy Zwardonia, gdzie niestety początkowo dalej z trudem przebijał się przez małe miasteczka. Ale po jakimś czasie w Trenczynie, Ołomuńcu czy Hradec Kralove nagle robiło się jak w Europie.

W rzeczywistości te ich sieci nie były duże. Z powodów historycznych my zaczynaliśmy od sprzątania pozostałości po Adolfie, a oni od łączenia głównych miast.

Ich mini-sieci długo miały jednak tę samą wadę, którą mieliśmy my. Nie były połączone z siecią ogólnoeuropejską – w najlepszym wypadku urywały się na przejściach granicznych. Integracja Czechów i Słowaków z Europą przyszła względnie niedawno, prawie równocześnie z naszą.

Nasza sieć autostrad i ekspresówek jest już na finiszu. Od kiedy można się po nich kręcić w kółko (A1/S8/S5/A2), można mówić o zintegrowanej sieci.

Ostatni fragment A1, upgradowana gierkówka, ma już ruch w całości odbywający się po nowych jezdniach. To nadal oznacza spowolnienie w rejonie Piotrkowa, ale już jest to spowolnienie przypominające remont autostrady, a nie jej budowę – a więc coś, co i tak dopadnie nas w Niemczech czy we Francji podczas maratonu Warszawa-Lizbona.

Z nutką nostalgii napiszę więc o mikro-siatce, która się wyłoniła na wschód od Wisły. To już chyba ostatnia w Polsce sieć drogowa niepołączona z resztą Europy.

Za jakieś pół roku ją też podłączą, gdy skończy się budowa tunelu pod Ursynowem. Na razie kombinacja fragmentów S2, A2, S12, S17 i S19 stanowi coś przypominającego te stare odcięte od świata lokalne sieci Czech i Słowacji.

Wszytkiego razem jakieś 200 kilometrów. Najdłuższa podróż, jaką można tym odbyć, to chyba Świdnik-Mińsk Mazowiecki, ok. 180 km.

Najważniejsze jest jednak połączenie Warszawy z Lublinem, przywracające szlachetne znaczenie pradawnego szlaku handlowego, łączącego kiedyś Hanzę z Orientem (przez Lwów). To oznacza zrewolucjonizowanie wielu drogowych odruchów.

Kiedyś na przykład jazda z Warszawy w Bieszczady wyglądała tak: siódemką na Radom (koreczek przez most w Białobrzegach, he he), w Radomiu na tym strasznym rondzie dziewiątką w lewo, a potem w Sandomierszczyznie robi się szalenie malowniczo, mijamy Klimontów i Opatów, ale jedziemy chwilami dwudziestką, momentami przez jakieś ciasne gotyckie uliczki.

A potem jeszcze na moście przez Wisłę zawsze był jakiś remont… Do Rzeszowa dojeżdżamy po zmroku, a w Ustrzykach jesteśmy nocą.

Tymczasem teraz Wisłę przekraczamy od razu w Warszawie nowym mostem, z którego po prostu teleportujemy się już za Lublin. Dalej
S19 jest w budowie, ale do Rzeszowa już blisko. O zmroku to będziemy w Sanoku (joł madafaka).

Rzeszów, Bieszczady, Zamość, Przemyśl zrobiły się nam bliższe o jakieś dobre dwie godziny. Lwów też, no ale tam na razie granica.
Razem z domknięciem odcinka przed Ursynów, Warszawa będzie już miała 3/4 obwodnicy. Zostanie wschodni odcinek – na razie nie da się podać żadnej daty.

Długo na nią poczekamy, bo nie ma nic trwalszego od prowizorki. Tymczasem zanim doczekamy się pięknej obwodnicy ekspresowej oznakowanej jako S17, możemy już jeździć bieda-obwodnicą w ciągu DW631 – przez Marsa/Żołnierską.

Jak już ukończą tunel, może to być sensowna alternatywa dla wiecznie przeciążonej S8 przez most Grota. Kierowcy jadący do Rygi (albo powiedzmy z Poznania do Białegostoku) pakują się tam w stojący, wielokilometrowy korek, bo łączą się z ruchem warszawskich osiedli-sypialni.

Po ukończeniu odcina ursynowskiego na takiej trasie sensowna może być nieco dłuższa, ale mniej zatkana trasa przez DW631, albo wręcz przez DK50 (do Ostrowi Maz). Tą drugą uda się bezkolizyjnie ominąć całą warszawską aglomerację.

Te wszystkie podróże na razie odbywam niestety głównie palcem na mapie. Przejechałem się z Warszawy do Lublina i z powrotem, no bo tyle się da bez zostawania na dłużej. Jak wygląda trasa Lublin-Rzeszów, na razie teoretyzuję (i nie mogę się doczekać testu).

Rok 2021 będzie obfitować w dobre wiadomości drogowe. Oby było dokąd jechać i gdzie przekąsić, a przede wszystkim jakoś to wszystko przeżyć. Czego sobie i państwu życzę.

Obserwuj RSS dla wpisu.

Skomentuj

41 komentarzy

  1. Czy to znaczy, że do Lublina da się już obecnie dojechać równie łatwo, co do Białegostoku? Wow.
    Znaczy mam nadzieję, że w przyszłym roku Falkon odbędzie się i pojadę tam…

  2. @janekr
    „Czy to znaczy, że do Lublina da się już obecnie dojechać równie łatwo, co do Białegostoku? ”

    TAK. Ponieważ obwodnica jest ciągle niekompletna, najgorszą fazą będzie ewentualne przeciśnięcie się przez samą Warszawę – z dzielnic północnych do węzłów Wilanów lub Wał Miedzeszyński (jak komu wygodniej). Ale do Falkonu mogą już być może otworzyć tunel przez Ursynów (teoretycznie obiecują, że przed wakacjami).

  3. @WO
    „Najważniejsze jest jednak połączenie Warszawy z Lublinem”

    Powinno to być mottem opozycji na 2021 rok.

    „Czego sobie i państwu życzę.”

    Odwzajemniając życzenia i wczuwając się w luźniejszy niż poprzednio ton notki, dołączam konkurs na noworoczny Laur Komcionauty, w tematyce jednocześnie transportowy, popkulturowy i nordycki: pomiędzy jakimi wyspami kursował prom pokazany w końcówce pierwszego filmu z serii „Gang Olsena” („Olsen Banden”). Kurs ten, dla ułatwienia, nie został dotąd zastąpiony mostem drogowym i wygląda obecnie podobnie jak pół wieku temu.

  4. @Awal

    Czy chodzi o połączenie Lolland – Landeland? Zgaduję po rzuceniu okiem na mapę…

  5. @Awal

    …pomiędzy jakimi wyspami kursował prom…

    Synonimem wieśniackiego zadupia(odcinek Gang Olsena jedzie do Jutlandii) dla, co by nie mówić stołecznego, a przez to, hmm, poważnego gangu, była Jutlandia. No ale to nie wyspa. Mamusia Yvonne też mieszkała na ichniejszej głębokiej prowincji (tam chyba jechali), no to stawiam na wyspę Samsø, bo głębszą prowincję to tam już trudno znaleźć.
    No ale to intuicja i szybki rzut oka na mapę, choć film i całą serię znam i lubię, ale nie na tyle, by zapamiętać takie szczegóły.

  6. Prawdziwe newsy są tu: „To jeden z największych kontraktów kolejowych w ostatnich latach w Polsce. Za pond 3,5 mld złotych zostanie zmodernizowana linia kolejowa numer 7 pomiędzy Lublinem a Warszawą.

    Po modernizacji podróż najszybszym pociągiem między Warszawą a Lublinem zajmie około 1,5 godziny.”

  7. Ale się pozmieniało! 11 lat temu jadąc vanem z południowo-wschodniej Polski na Zachód Wisłę przekraczaliśmy promem.

    Jak wygląda w Polsce infrastruktura dla samochodów elektrycznych? Dałoby się dojechać do np. Białowieży Nissanem Leaf, choćby latem?

  8. @duxripae
    Wróć. Da się. Większość ładowarek jest w Warszawie, ale dojedziesz z Wawy do Białegostoku, gdzie możesz podładować i stamtąd do Białowieży. Ale zwiedzać już lepiej na piechotę, bo musisz jeszcze wrócić.

  9. Rzeszów będzie miał ekspresowe połączenie z Warszawą gdzieś za rok-półtora, całe S19 Lublin-Rzeszów w budowie. Czyli szybciej niż Kraków i Gdańsk, S7 jest mocno pechowa droga – choćby ostatnio z „budowy” (w cudzysłowiu, bo ograniczyli się do wycinki drzew) wylecieli Włosi, chwilę wcześniej pod Warszawą też anulowali kontrakty. A do tego właśnie ruszył przetarg na S19 do Dukli.

    @ism – ostatnio patrzyłem z ciekawości szukając najdłuższego odcinka Wisły bez mostów – chyba na północ od Dęblina jest taki z 50-60 km; promów na Wiśle jest zresztą ciągle dość dużo – w samej Małopolsce chyba 5-6 (ostatnio „wyleciał” jeden zastąpiony mostem w Nowym Korczynie – wcześniej poza godzinami pracy promu było do przejechania prawie 50 km między sąsiednimi mostami).

  10. @mrw
    Ty i kto?

    Na przykład ja. Z racji miejsca zamieszkania, przyjaciół po czeskiej stronie oraz zainteresowań osobistych o wiele częsciej niż WO (zapewne) korzystałem z czeskich autostrad. Teraz to nie problem, ale nawet wtedy zdarzało się nawet do kina w Ostrawie podskoczyć (niektóre filmy grali tam dobre dwa tygodnie wcześniej niż w Polsce).

  11. @sfrustrowany_adiunkt, mw.61

    Lolland, Langeland, Samsø to dobre tropy, choć to jednak żadna z tych. W Danii są wyspy o dobrej reputacji wśród kopenhaskich inteligentów – takie jak Ærø z malowniczą przystanią czy Møn ze swoimi klifami – oraz takie, na które się patrzy z góry jako na rolnicze „Lubelszczyzny”. Wyspa docelowa z połączenia promowego pokazanego w filmie jest takim właśnie rolniczym kombajnem, wyspa z której startuje prom i gdzie rozgrywa się finał filmu należy do jeszcze niższej kategorii. Wedle lokalnego folkloru, w jednej z wojen ze Szwecją jej mieszkańcy ponoć zdradzili położenie brodu, który ułatwił szwedzką inwazję – są oni odtąd uważani za oszustów i krętaczy (czyżby stąd kameo w filmie?). To mała wyspa na południe od Zelandii, jej nazwa miga przez chwilę na przydrożnym szyldzie reklamującym miejscowy zajazd (działający do dziś). Aby być precyzyjnym – ona ma obecnie połączenia drogowe z sąsiadkami, ale w innych miejscach i częściowo poprzez mniejsze wysepki.

  12. Póki co to tylko gdybania, ale pochodzące z kręgów które powinny wiedzieć co mówią. Istnieje szansa na powstanie porządnej drogi pomiędzy Marsa a Radzymińską, za torami – pewnie wcześniej niż WOW i na pewno wcześniej niż obwodnica Pragi (bo ta w ogóle w obecnie proponowanym kształcie nie powstanie). Dużym powodem do powstania takiej drogi jest oczywiście planowana spalarnia. Znacznie to powinno ułatwić dojechanie z Marsa do Marek (i z obwodnicy południowej na północną) – DW 631 na tym odcinku prawie zawsze stoi

    Szkoda że na S2 w Markach nie wybudowali od razu węzła z WOW – bo tak to będzie długotrwały bardak jak już zaczną. Poza tym ten pierwszy kawałek WOW koło Zielonki jest bezkonfliktowy, możnaby go osobno już w tej chwili budować.

  13. @Awal

    Dziękuję za podpowiedź. Znów zajrzałem na mapę i powziąłem podejrzenie że to Bogø. Szybki gugiel potwierdził ze prom na tę wyspę występuje w Gangu Olsena.

  14. @Awal
    Ta wyspa to Bogø.

    @WO
    KO. Do Kudowy dodam:
    a) Hradec Králové nie ma łącznika między wyrazami
    b) „osiedl-sypialni” brzmi jakoś dziwnie (chyba raczej „osiedli-sypialń”)
    c) Po ukończeniu odcina ursynowskiego na takiej trasie sensowna może być nieco dłuższa, ale mniej zatkana trasa przez DW631, albo wręcz przed DK50.

  15. Korekty obywatelskiej w komciu mi się zachciało i z wyspą szybszy był sfrustrowany_adiunkt, jak teraz widzę. Gratulacje.

  16. „Na przykład ja. Z racji miejsca zamieszkania, przyjaciół po czeskiej stronie oraz zainteresowań osobistych o wiele częsciej niż WO (zapewne) korzystałem z czeskich autostrad”

    no widzisz, a ja w życiu nie widziałem niemieckiej autostrady, chociaż jeździłem do kina w Berlinie

  17. @sfrustrowany_adiunkt & Tyrystor

    Koledzy, chyba nie obrazicie się, jeżeli piąty Laur Komcionauty otrzymacie ex aequo. Buchalteria laurów jest skrupulatnie prowadzona i chwila chwały wszystkich nagrodzonych w odpowiednim momencie nadejdzie.

    Zdradziecka wyspa Bogø nadal ma to samo połączenie promowe z Stubbekøbing na rolniczej wyspie Falster, które pokazywał pierwszy film o gangu Olsena. Lokalizacje wszystkich filmów serii klatka po klatce wylicza ta duńska strona: [1]. Zajazd na Bogø, kreatywnie zwany „Bogø Kro” (czyli „Zajazd na Bogø”) ma też swoje upamiętnienie: [2]. Wasz korespondent przejeżdżał obok niego rowerem.

    [1] link to olsenbande-homepage.de
    [2] link to sites.google.com

  18. OT Gang Olsena
    Czy ktoś ma namiary, gdzie można kupić „Gang Olsena” z napisami w jakimś sensownym języku (pl, en, fr).
    W sieci owszem, istnieją napisy po angielsku do niektórych odcinków, ale sprawiają wrażenie jakby pochodziły z automatycznego translatora.

  19. @Awal

    „Koledzy, chyba nie obrazicie się, jeżeli piąty Laur Komcionauty otrzymacie ex aequo.”

    Nie wiem jak Trystor, ale mi jest bardzo miło 😉 Dzięki za wciągającą zagadkę na koniec tego roku. I przy okazji – najlepszego w następnym, Gospodarzowi i Komcionautom 🙂

  20. @wo
    „Jak wygląda trasa Lublin-Rzeszów, na razie teoretyzuję (i nie mogę się doczekać testu).”

    Jechałem nią na początku roku: zaawansowane prace, powinni skończyć w 2021.
    Mnie ciekawi, czy zmieni to ciążenie Rzeszowa i północnego Podkarpacia – tam Kraków był zawsze punktem ciężkości jak za Lublina zawsze była Warszawa. A teraz z Rzeszowa do Warszawy to już teraz 4h samochodem a po skończeniu S19 to będzie 3h. Chodź Kraków nadal będzie bliżej – nie całe 2h przez A4.

    „Kiedyś na przykład jazda z Warszawy w Bieszczady wyglądała tak: siódemką na Radom (koreczek przez most w Białobrzegach, he he), w Radomiu (…)”

    Alternatywna trasa wiodła przez Kozienice i Sandomierz (… Tarnobrzeg, Rzeszów, Brzozów, Sanok); wielu często kursujących W-wa – Bieszczady często ją wybierało z racji mniejszej ilości TIRów na tych drogach. Potoki TIRów na DK były dla mnie największą traumą związaną z podróżowaniem samochodem po PL więc IMHO to było dość rozsądne rozwiązanie.

  21. Radom Rzeszów, najniższe spalanie w historii tam miałem, jakaś furgonetka z przyczepą kajaków a ja za nią i żadnej okazji przez wiele kilometrów na wyprzedzenie. Dzieciaki na obóz w Bieszczady godzinami wiozłem i przywoziłem.
    Teraz może w końcu i my się wybierzemy z kajakiem nad zalew Soliński.

  22. BTW czeskich autostrad, też się o nich nasłuchałem w ejtisach a potem miałem dysonans poznawczy. Pierwszy raz byłem za południową granicą (nie licząc strefy przygranicznej) gdzieś koło 2006-7 roku. Znałem już oczywiście dobroci naszych nielicznych jeszcze nowych ekspresówek. Zresztą spory kawalek drogi z Krakowa do Bratysławy też już był po nowym. A potem był ból w postaci podroży z BV do Pragi „husakówką” (która chyba ma korzenie jeszcze z czasów Adolfa, nie?). OMG, to było przeżycie. Dziura na dziurze i potworny hałas. Do tej pory na pewno ją odpicowali na nowo ale wtedy komfort jeżdzenia był tam gorszy niż na gierkówce

  23. Awalowi i Adiunktowi dziękuję i odwzajemniam. Może jeszcze dodam, że w Danii byłem raptem dwa razy – i to właśnie w owej Jutlandii Południowej, „zadupiastej” z perspektywy Kopenhagi – lecz co ciekawe zostanie danistą wcale nie leżało zbyt daleko od mojej drogi życiowej. Gdyż filologów duńskich jest zbyt mało na własną katedrę i funkcjonują w ramach mojej macierzystej germanistyki. Nawet mnie niegdyś nagabywali, czy nie chciałbym postudiować duńskiego, jednak nieskutecznie.

    Zaś co do dróg łączących z zagranicą, to może zwrócę uwagę na korzystne wieści z zachodu kraju, gdzie na południu już trwa kopanie tuneli na S3 do granicy czeskiej w Lubawce, na północy budowa S3 do Parłówka i oprócz tego drążenie tunelu, dzięki któremu Świnoujście zostanie ostatecznie przyłączone do Polski, zaś na osiemnastce do Berlina w końcu ruszyły prace nad zastąpieniem zemsty Adolfa nową jezdnią. Już samo zamknięcie jej dla ruchu i przełożenie go na jezdnię północną należy uznać za postęp, albowiem zaprawdę powiadam wam, poruszanie się po owych sklawiszowanych płytach było wstrząsającym przeżyciem. Zaś na brakującym segmencie S3 między Lubinem a Głogowem ruch częściowo puszczono nową jezdnią i jest całkiem możliwe, że z czteroletnim opóźnieniem w 2021 w końcu WO będzie miał kolejne ekspresowe kółeczko po Polsce do dyspozycji.

  24. @Tyrystor
    Co do dróg prowadzących do sąsiadów – Słowacy właśnie doprowadzili ekspresówkę do Zwardonia, a po naszej stronie trwa drążenie tuneli w obejściu Milówki, co doprowadzi do połączenia ekspresówką z Bielskiem (a docelowo z A1 przez S1).

  25. @Tyrystor
    „dzięki któremu Świnoujście zostanie ostatecznie przyłączone do Polski”

    Świnoujście powinniśmy oddać Niemcom za jakiś kawałek gruntu dostępny drogą lądową. To jest zupełnie bezsensowny kawałek Polski,skąd pod każdym względem bliżej do Niemiec. Pociągi z Niemiec dojeżdżają już do Świnoujścia czy dalej tory rdzewieją i trzeba dygać z buta?

  26. @bartolpartol

    Jest połączenie kolejowe do stacji Świnoujście Centrum, utrzymywane przez niemieckiego przewoźnika UBB. Żeby było ciekawiej, sterowanie ruchem odbywa się z niemieckiej nastawni, ruch odbywa się według niemieckich przepisów. Więc kolejowo, zachodnia część Świnoujścia jest w Niemczech 😉

  27. „Świnoujście powinniśmy oddać Niemcom za jakiś kawałek gruntu dostępny drogą lądową. To jest zupełnie bezsensowny kawałek Polski,skąd pod każdym względem bliżej do Niemiec.”

    Rzecz w tym, że Świnoujście jest potrzebne aby port w Szczecinie mógł normalnie funkcjonować.

  28. @MRW
    „no widzisz, a ja w życiu nie widziałem niemieckiej autostrady, chociaż jeździłem do kina w Berlinie”

    A jaki to ma związek z twoim pytaniem (kto oprócz WO zazdrościł Czechom autostrad?) Czyżby cię to dręczyło?

    Teraz wyjazd do kina w Ostrawie zajmuje poniżej godziny, niewiele się różni od wyjścia do normalnego kina. Dawniej było gorzej (po polskiej stronie), ale wtedy pociągi jeździły fatalnie i rzadko, więc i tak sie opłacał samochód.
    Ćwiczyliśmy czasem dojazd do Cieszyna, przejście granicy i dalej czeskim pociągiem, ale to już raczej na większe dystanse typu Praga.

    @embercadero
    dysonans poznawczy na czeskich drogach

    Ja najgorzej wspominam region Ołomuńca i Brna – straszna tarka. No i dalej czekał mnie wspomniany przez WO brak połączenia z siecią Austrii. Może coś się zmieniało już, ale nie wiem, bo z różnych powodów od dwóch sezonów tamtędy nie jeżdżę. Albo i trzech.

  29. pewuc
    „No i dalej czekał mnie wspomniany przez WO brak połączenia z siecią Austrii. Może coś się zmieniało ”

    No już parę lat temu nie musiałem jechać 30km/h przez Poysdorf, choć urocze miasteczko.

  30. @rpyzel
    Miło słyszeć, że skończyli. W czasach dramatycznie dawnych jeździło sie czasem na Znojmo, albo (częściej) na Laa – żeby ominąć przejście pod zamkiem Drahenfels, gdzie Austriacy byli wybitnie nieprzyjaźni.

  31. @Świnoujście

    Ta funkcjonalna enklawa jest naszym skromniutkim wkładem – takim nieśmiałym wyskokiem po którym zawstydzeni uciekamy po rynnie – w kartograficzne orgie zachodniej Europy gdzie to każdy z każdym i na wszelkie sposoby (Drummully, Llívia, Baarle-Nassau, Büsingen, Jungholz, Campione d’Italia, Dubrownik, Kirkenes, Jezioro Bodeńskie, Zatoka Pirańska, Vennbahn, Salzbergwerk Hallein…), co ma miejsce również na poziomie regionów/ prowincji (np. San Colombano al Lambro). Świnoujście i Mierzeja Wiślana upodobniają nas do Zachodu, gdzie takie ekstrawagancje nawarstwiały się przez wieki, choć te nasze są niedawnej proweniencji (historyczne ekstrawagancje graniczne Rzeczypospolitej, typu miasta spiskie, zatarły rozbiory). Chuchajmy więc na te markery zachodniości – nasze częściowo wykreślone od linijki granice na wschodzie mają znamiona postkolonialne.

  32. „właśnie doprowadzili ekspresówkę do Zwardonia” + „już parę lat temu nie musiałem jechać 30km/h przez Poysdorf, choć urocze miasteczko”

    W obu wypadkach pozostają dwie dziury. Po stronie słowackiej niedokończony jest odcinek Swierczynowiec – Czadca (do którego mi nawet trochę tęskno, bo w dawnych czasach zatrzymywaliśmy się zawsze przy stacji benzynowej przy wjeździe do Czadcy, kupić winietę oraz pierwsze niepolskie słodycze – kiedyś to się różniło!). Po czeskiej jest nieekspresowy most przez zalew (ale go ciągle rozbudowują). Pytanie „którędy do Włoch” ciągle więc pozostaje otwarte – jedyne połączenie w 100% autostradowo-ekspresowe jest przez przełęcz Brenner, czyli trzeba zacząć od jazdy na Berlin/Drezno, to może mieć sens gdy naszym celem jest Rzym czy Toskania, ale nie bardzo ma gdy chodzi o Wenecję/Dolomity.

  33. Dorzucę jeszcze domknięcie obwodnicy Bydgoszczy (S5). Przy dociągnięciu tej drogi do A1 (Nowe Marzy) też będzie fajna pętelka.

  34. @Czechy – kiedys słodycze się różniły

    Mam wrażenie że nastąpiło ujednolicenie tego co można kupić po drugiej stronie granicy. Słowacja – bywałem tam często kilkanaście lat temu, i niedawno po kilkunastoletniej przerwie (ale też w Czechach byłem więc może mi sie mylić). Kilkanaście lat temu – na Słowacji było do kupienia 10+ gatunków ciemnego piwa, w Polsce – jak się dobrze poszukało to jeden. A teraz – szok. W Polsce od paru lat można już wybierać spośród kilku gatunków, a na Słowacji posucha – jeden lub 2 do wyboru. Złoty Bażant jasny występował bodajże w 4 wariantach zależności od mocy, a teraz jest jeden.

    Wchodzę na Słowacji do marketu aby kupić i przywieźć do Polski coś, czego u nas nie ma – i jest problem co wybrać. To biorę Kofolę.

  35. Pierwszy raz, więc kłaniam się Państwu.
    @WO
    „Po czeskiej jest nieekspresowy most przez zalew (ale go ciągle rozbudowują)”

    Niestety, dziura jest dużo dłuższa niż sam zalew. Jednopasmówka ciagnie się od Pohorelic do granicy z AU, to 26 km (łacznie ze wspomnianym mostem oraz centrum Mikulova z rondkami). ZTCW Czesi nie maja aktualnie planów co do upgradu tego odcinka (most modernizuja, bo był beznadziejny, z jakimiś płytami stalowymi na nawierzchni). Poza tym wcześniej w Brnie też jest dziura (przez dobre kilka km miejska dwupasmowa wylotówka ze światłami i chyba 50/h). Po stronie AU ich A5 też urywa się kilka km przed granica (stan z lutego ub. r., może coś się zmieniło, prace trwały).

  36. @Mateusz Wenda
    Mimo tej dziury, na trasie Warszawa-Wenecja to nadal lepsza opcja od „przez Słowację” i „przez Brenner”…

  37. @janekr
    Warto zawsze przy okazji drogowych notek przypomnieć nieocenioną mapę społeczności Skyscrapercity (przede wszystkim forumowicza Kemo) pod linkiem:
    link to ssc.siskom.waw.pl
    Aktualizowane na bieżąco informacje o DŚU, przetargach, budowach wraz z datami.

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.