Fukujamując

Nie sposób o tym pisać, nie sposób o tym nie pisać – a więc trudno, pofukujamujmy na temat świata, który wyłoni się z tej wojny, choć jeszcze nawet nie wiemy, kto ją wygra.

Spontaniczna chęć pomocy uchodźcom w polskim społeczeństwie odmieni na długo oblicze tej ziemi. To pierwszy taki oddolny zryw od karnawału „Solidarności”.

W książce „Lem w PRL” na przykładzie funduszu wspomagania tłumaczy, który Lem chciał ustanowić – i wszystko uwalono razem ze stanem wojennym – starałem się pokazać ten mechanizm, w jaki przetrącono w nas na dekady chęć samoorganizacji.

W sierpniu 1980 nie tylko Lem poczuł chęć, żeby zrobić coś dla dobra ogółu. Powszechne wtedy zrobiło się zakładanie różnych komitetów sąsiedzkich, osiedlowych, wiejskich, zakładowych – i załatwianie drobnych spraw, typu „żeby wreszcie chodnik”.

Stan wojenny oznaczał rozwiązanie wszystkich organizacji, nie tylko „Solidarności”. Zabił ten zryw, wpędzając społeczeństwo w rodzaj wyuczonej bezradności – „nie warto nic próbować, bo i tak w każdej chwili może przyjść władza i rozwalić”.

Rok 1989 nie przyniósł odrodzenia odruchu samoorganizacji, bo przyjęliśmy wtedy w pakiecie neoliberalną wizję państwa jako instytucji usługowej. „Płacę podatki i wymagam, więc macie mnie tu ten chodnik w tej chwili zrobić”.

Kaczyzm, łączący nienawiść wobec wszystkiego, co oddolne, obywatelskie i samorządowe, razem z odgórną ofertą typu „siedź cicho, obywatelu, to ci damy jakiś ochłap” jest w tym sensie najwyższą formą neoliberalizmu. Rozumiem obywateli, którzy wolą ochłap+ od jego braku, acz generalnie uważam, że przez taką postawę nie możemy mieć ładnych rzeczy.

Symbolem tych czasów, o którym będę opowiadać wnukom, jest dla mnie spontaniczny punkt recepcyjny, który pojawił się przy MOP Markuszów na S17. Niezależnie od przejścia, jedzie tamtędy praktycznie cały ruch między granicą a Warszawą, a jednocześnie dla jadących z południowego-wschodu to pierwszy cywilizowany MOP, z McDonaldsem, BP i dużym kiblem (takim że cała wycieczka może bez kolejki).

Punkt recepcyjny prowadzi tam samorząd i wolontariusze. Gdy tam byłem, nie widziałem przedstawicieli państwa (w sensie centrali, bo oczywiście samorząd to też państwo).

Pan premier będzie teraz wypinać pierś do orderów, ale ten pomocowy zryw jest głównie oddolny. Nie przeczę, że w innych punktach recepcyjnych widuje się terytorialsów, policję i straż graniczną, ale nawet tam przede wszystkim rzuca się w oczy to, co zorganizowali sami obywatele. Bez tej samoorganizacji te punkty wyglądałyby dużo straszniej.

Że tak to wygląda na Zachodzie, o tym wiedzieliśmy głównie z literatury. Że tam w sytuacjach kryzysowych ludzie się najpierw spotykają w „komunie” czy innym „city hall” i wspólnie ustalają, jak walczyć z Hitlerem / apokalipsą zombie / inwazją ufoków.

Takie sceny mamy choćby w prozie Stephena Kinga. Wydawały mi się wtedy egzotyczne, no bo prawdę mówiąc nie myślałem o tym, że w razie kryzysu mam pójść do rady narodowej. Samorząd długo dla mnie był po prostu miejscem, do którego się szło po jakiś papier.

No więc ta wojna zrobiła z nas zachód, przynajmniej pod tym względem. Oby to się przełożyło na postawy polityczne i żebyśmy zaczęli bardziej szanować partie stawiające na samorządność i samoorganizację.

Co zrobi z samym zachodem, nie ośmielę się jeszcze prognozować. To za bardzo zależy od tego, jakie kreski na mapie się wyłonią z konferencji pokojowej.

Na razie ze zdumieniem patrzę, jak różne rzeczy, które do wczoraj były niemożliwe – jak konfiskata majątku oligarchów i ich rodzin – teraz nagle są możliwe. Mam też nadzieję, że to koniec brąchania na energię atomową i przyśpieszenie uniezależniania się od paliw kopalnych.

Mam też nadzieję, że wojna zmusi szeroko rozumiany Zachód do zastanowienia się, kim my właściwie jesteśmy i jakie są nasze wartości. Co do mnie, Zełeński jest chodzącą personifikacją moich wartości.

Oby ta wojna przyniosła sukces takich liderów, a porażk dziadersów w rodzaju Putina, Trumpa czy Łukaszenki.

Obserwuj RSS dla wpisu.

Skomentuj

162 komentarze

  1. KO:
    funduszu wspomagania tłumazy
    w innych punktach recepcyjny chwiduje się
    oldskuowych dziadersów

  2. W ogóle sama wojna pokazuje, jak duże mnożniki daje oddolna inicjatywa, samorządność i ogólnie zachodniość w starciu z modelową wschodniością z jej nadęto-patriotyczną propagandą i armią, której jedyną motywacją do walki jest możliwość grabieży i gwałtu, bo przecież nie nazwisko gościa, który w danym momencie może pozwolić sobie na to, by własne państwo najbardziej rozkradać (do czego zresztą potrzebuje posłuszne sądownictwo, które surowo kara wszelką oddolną inicjatywę).

    Niestety co do przyszłości Polski, to jestem większym pesymistą. Czarnek właśnie powraca ze swoją ustawą, której celem jest wypalenie oddolnej inicjatywy oraz walka ze zgniłym zachodem (tak to było sprzedawane przed wojną). A główna opozycja zdaje się być zajęta fantazjami o Zaolziach. To dobry punkt wyjścia do tego, by Polacy nie zrozumieli przyczyn sukcesu oraz do wkroczenia za parę lat Putina, który przyjdzie tu jak do siebie, by podziękować za przechowanie mu jego jachtów.

  3. KO:
    energię jądrową?

    (Z radzieckiego przywiązania do atomnoj w nazwach tudzież IAEA śmiałem się już w podstawówce – jak by biurokraci w komisjach czerpali swoją wiedzę wyłącznie z powieści z SF sprzed odkrycia jądra).

    Rosatom produkuje 1/3 pastylek paliwowych świata i większość do reaktorów najnowszej technologii przyszłości na uran HALEU wzbogacony do 20%. USA nie nałożyły sankcji w tym obszarze, bo mają tylko jedną plantację wirówek (przestarzałych, i kilka sztuk prototypów).

  4. @oddolne organizacje
    W niezbyt dużym niemieckim mieście, w którym mam przyjemność mieszkać, kilka osób, które słysząc o wszystkich możliwych okropnościach, jakie dzieją się w Ukrainie, postanowiło coś zrobić. Od słów do czynów, mieszkańcy jednej z ulic zrobili sąsiedzką zrzutkę i wynajęli mieszkanie dla uchodźców.

  5. Nazwę „energia atomowa” wymyślił Ernest Rutherford. Musiała być w codziennym obiegu w USA jeszcze we wczesnych latach pięćdziesiątych, skoro legendarną zabawkę nazwano Gilbert U-238 Atomic Energy Lab.

  6. @zryw obywatelski
    Jakkolwiek patrzę na to co się dzieje z ogromną radością, mam spore obawy czy to się nie obróci w coś strasznego kiedy energia społeczna się wyczerpie i ludzie nie dadzą rady tego dłużej ciągnąć. Bo państwo jak na razie nie staje na wysokości zadania a nawet gorzej – taka np. historia z wynagrodzeniem dla właściciela hal w Nadarzynie pachnie trochę respiratorami od narciarza. Głosy antyuchodźcze wywołują na razie oburzenie, ale z czasem to się może zmienić.

    @oligarchowie
    Mam nadzieję, że to co teraz spotyka oligarchów znajdzie swoją kontynuację w ściganiu podmiotów unikających opodatkowania, uderzeniu w raje podatkowe oraz jakiejś formie wzięcia za buzię międzynarodowych korporacji. Globalizacja chyba i tak się zmieni (cofnie?), np. zmienią się podejście do Chin. Radzenie sobie przez społeczeństwa ze skutkami pandemii i wojny będą wymagały nakładów, więc być może przywileje podatkowe zaczną kłuć w oczy ma tyle mocno, że politycy będą musieli się za nie zabrać.

    @świat (zachodni) po wojnie
    Po cichu liczę na ogólną restaurację idei państwa jako czegoś silnego i sprawczego. Weźmy chociaż kwestię usług publicznych – polecam dostępny na TOK FM reportaż Agnieszki Lichnerowicz o ukraińskich kolejach. To jest materiał na jeszcze lepszy serualmniz Czarnobyl – koleje działają właściwie nieprzerwanie na terenach objętych działaniami wojennymi, ewakuują grube tysiące ludzi, kierownictwo kieruje tym wszystkim „w polu”, ciągle przemieszczając się po kraju rozmaitymi pociągami itd. A są jeszcze ratownicy, strażacy, energetycy, pracownicy wodociągów i kanalizacji, służby oczyszczania miasta i wszyscy inni (w Mariupolu akcja ratownicza xe zburzonego teatru trwała mimo walk ulicznych w okolicy). Może dzięki temu kolektywnie przejrzymy na oczy i olejemy „efektywność” i „taniość” a zaczniemy optymalizować również inne parametry. To się nawet zaczyna – wrócił temat obronności a z nim odporność jako istotny jej składnik.

  7. @wo
    „No więc ta wojna zrobiła z nas zachód, przynajmniej pod tym względem. Oby to się przełożyło na postawy polityczne”

    W zbiórkach i akcjach wolontaryjnych uczestniczą też starsi parafianie skrzyknięci przez proboszczów. Rozmawiam z nimi i nie mam wrażenia, że ich preferencje polityczne ulegną zmianie. Dla nich aktualna sytuacja to jest dowód na odwagę prezesa i diaboliczność Tuska. Prezes kojarzy się z postacią ojca, który chroni przed zagrożeniem – a ono właśnie przyszło, i dobrze że prezes jest na posterunku. Gdyby rządził Tusk to by przybijał żółwiki z Putinem. Ta nowo odkryta solidarność o jakiej piszesz to fakt, ale w ramach plemion.

    „Zełeński jest chodzącą personifikacją moich wartości.”

    Zełenski jest liderem czasu kryzysu. Jego młoda ekipa przygotowuje mu mocne, dobrze rozpisane gesty. Ale personifikacją Zachodu jest raczej Biden. M.in. ze względu na swoje doświadczenie jako vice. Obama zakazywał mu wsparcia Ukrainy po Euromajdanie poprzez np. dostarczanie javelinów. I on teraz naprawia ten błąd. Jest takim jakby radykalnym realistą. Zachód sięga tam gdzie sięga – do Afganisatnu nie, ale do Ukrainy tak. I za tym powinna iść zachodnia odpowiedzialność. Myślenie uniwersalistyczne, którego w Europie żaden chyba polityk serio nie reprezentuje. Chociaż akurat europejskie narody wydają się w tym momencie wyprzedzać swoich przywódców. Gdybyśmy mieli wybory do Parlamentu Europejskiego mogłyby one wzbudzić niespodziewane zainteresowanie. Ciekawe, to się w jakimś stopniu utrzyma.

  8. „Oby to się przełożyło na postawy polityczne i żebyśmy zaczęli bardziej szanować partie stawiające na samorządność i samoorganizację.”

    W sensie premier obniża mi PIT, ale dziękuję – wolę partię która obiecuje podwyżki dla nauczycieli? Nie bardzo to widzę. Samoorganizację pomocową uprawiają ludzie, którzy już ją cenią, a głosowaliby w tym duchu (Lewica, Hołownia) i bez wojny. Plus wymienieni już katolicy, którzy zagłosują zgodnie z tą afiliacją. Dla reszty ważniejsze będzie poczucie bezpieczeństwa, co oznacza w skrócie: 1. więcej PiS, mniej skrajnej prawicy łączonej z Putinem, 2. w PiSie więcej Morawieckiego, mniej Ziobry kojarzonego z mąceniem w Europie (i Duda nagle Europejczyk), 3. na opozycji więcej Tuska. Slogan, który nie wróci: „brukselski okupant”. Re-branding sezonu: Jaki i Szydło jako lobbyści atomu (pro-atom is the new anti-LGBT).

  9. Korekta, obywatelska, acz wahająca się, bo „porażk” to sugestywne słowo, a „porażk dziadersów” brzmi znakomicie.

    A skoro już fukujamujemy, to mam nadzieję (wszak Fukujama był wyraźnie raczej pod wpływem optycoli, a nie pesycoli), że ta wojna będzie szokiem, po którym zachód się trochę odfukushimuje.
    Że to będzie takie klina klinem: histeryczna panika (która ogarnęła szczególnie Niemcy, społeczeństwo dość przytomne, więc pytanie: na ile było to panika sterowana przez ciemne siły, wrogie siły, co chcą władzy na tej łące?) zostanie wyparta, a w zasadzie, po wojskowemu – odparta. Odfukushimujemy się – i atom wróci. Jako jedyna, w tym momencie, sensowna alternatywa dla brudnych (w sensie moralnym) paliw. Co do polskiego społeczeństwa, to też mam nadzieję, że ten klin klinem podziała i atomosceptycy przegrają z atomo-umiarkowanymi-entuzjastami.

  10. „Rok 1989 nie przyniósł odrodzenia odruchu samoorganizacji, bo przyjęliśmy wtedy w pakiecie neoliberalną wizję państwa jako instytucji usługowej. „Płacę podatki i wymagam, więc macie mnie tu ten chodnik w tej chwili zrobić”.”

    nie rozumiem tego — czy jak chcę państwowej służby zdrowia opłaconej z podatków to jestem neolibkiem, a jak oddolnie daję na WOŚP to jestem lewakiem?

  11. @MRW
    W Polsce dawanie na WOŚP jest propedeutyką płacenia na usługi publiczne. Podobnie jak 1% PIT – podatek, ale nie „na zmarnowanie”.

    @ergonauta
    „Odfukushimujemy się – i atom wróci.” – to musi być „inny” atom. Mniejszy, czystszy, lokalny, wegański. Nie znam się, to chyba tylko marketing, ale jest teraz klimat by w niego uwierzyć.

  12. @Michał Radomił Wiśniewski
    nie rozumiem tego — czy jak chcę państwowej służby zdrowia opłaconej z podatków to jestem neolibkiem

    Nie. Neolibek w fazie ostrej zażąda sprywatyzowania szpitali, więzień, a może i zblackwateryzowania wojska. W fazie przewlekłej ograniczy się do wrzasków, że państwo ma być tanie i że dlaczego moje pieniądze mają iść na leczenie leniwych socjalroszczeniowców i opłacanie zbędnych urzędasów. Niezależnie od tego będzie oczekiwał luksusowego poziomu usług publicznych.

  13. @ergonauta „histeryczna panika (która ogarnęła szczególnie Niemcy, społeczeństwo dość przytomne, więc pytanie: na ile było to panika sterowana przez ciemne siły, wrogie siły”
    Podszepty radziecko-rosyjskie są prawdopodobne, już od czasów protestów Zielonych przeciw Pershingom w latach 80. Ale… skąd to mniemanie, że Niemcy są przytomni? Czyż nie szczepili sie niechętnie przeciw covidowi? Czyż nie sa fanami tzw. medycyny alternatywnej? Romantyczny gen niewiary w szkiełko i oko ma u Niemców naprawdę długą tradycję, stereotyp teutońskich robotów to czarny PR romańskiej Europy.

  14. Robert Jungk, „Państwo atomowe: o postępie ku nieludzkości” (Der Atomstaat. Vom Fortschritt in die Unmenschlichkeit). Ściśle biorąc to nie był Niemiec, ale publikował po niemiecku, był w Niemczech postacią znaną, honorowaną i, jak to Niemcy, oni pewnie nawet go czytali.

  15. @podatki
    Zanim dyskusja pogalopuje w przewidywalnym kierunku – zakaładam, że WO miał tu (między innymi) na myśli zasadę pomocniczości, czyli wszystko robimy na możliwie niskim szczeblu, dopiero jeśli się nie da, to idziemy wyżej – dzielnica, potem miasto/gmina, powiat, województwo i w ostateczności dopiero państwo. Pisowska wizja państwa to Centralny Narodowy Zarządca-Łaskawca, który pilnuje jedności i czystości narodowo-ideowej, a przy okazji trzyma całą kasę, która jest zbierana z podatków, po czym posłusznych nagradza dotacją, a krnąbrnych głodzi, o przecież i tak zdrajcy i niewdzięcznicy. Tez mam pewną nadzieję, że kiedy ludzie zobaczą i odczują na własnej skórze, że ich oddolna inicjatywa daje tak spektakularne efekty, natomiast niemrawe działania wojwodów i cwaniakowanie rządu – wręcz przeciwnie, to zrozumieją, jak lepiej budować państwo. Amen.
    Natomiast służba zdrowia z natury swojej (obecnie, w przeciwieństwie do 1860r.) działa lepiej, kiedy jest scentralizowana, więc dyskusja o niej jest z, eee, innej beczki.

  16. @sheik.yerbouti
    „Czyż nie szczepili sie niechętnie przeciw covidowi?”

    Ale skąd ten pogląd, czy przypadkiem nie z ruskiej propagandy? Sam stałem w kolejkach do centrum szczepień (trzy razy), procent zaszczepionych w Niemczech był przez cały czas wyższy niż w Polsce. I jest wyższy niż – według ruskiej propagandy wyszczepionych całkowicie – GB i Izraela.

  17. @ sheik

    „skąd to mniemanie, że Niemcy są przytomni?” (…) „Romantyczny gen niewiary w szkiełko i oko”

    Masz rację – w sumie ja też pewnie jestem sterowany. 🙂

    Jeżeli uznamy niemiecką histerię po Fukushimie za jakieś echo złych emocji Alberyka, to ta długa romantyczna tradycja zaczyna się mieścić w monitorze. I w głowie.
    Nie będę tu hałasował Wagnerem, niech się wypowie pani Christa.

    https://www.youtube.com/watch?v=KL1OOqT9oWI

  18. @cmos „Ale skąd ten pogląd, czy przypadkiem nie z ruskiej propagandy?”
    A skąd, winni są oczywiście naziści: https://www.watson.ch/schweiz/international/123257804-darum-haben-deutschsprachige-laender-ein-problem-mit-der-covid-impfung
    „Sam stałem w kolejkach do centrum szczepień”
    Nie chcę być złośliwy, ale to jest akurat dowód co najwyżej na kiepską organizację – ja byłem umawiany na konkretną godzinę, o staniu w kolejkach (jeszcze wśród niezaszczepionych!) nie było mowy.

  19. @sheik.yerbouti
    Nie chcę być złośliwy, ale to jest akurat dowód co najwyżej na kiepską organizację – ja byłem umawiany na konkretną godzinę, o staniu w kolejkach (jeszcze wśród niezaszczepionych!) nie było mowy.

    (1.) Kolejki nie są dowodem na złą organizację, gdy porównuje się dwie populacje osób o innym odsetku ludzi gotowych się zaszczepić.
    (2.) W „masowych” punktach szczepień w Polsce typu warszawski koszyk narodowy kolejki były tragicznie długie i zagęszczone.
    (3.) W ostatecznym rachunku o skłonności do zaszczepienia w danej populacji decyduje to, ilu się koniec końców zaszczepiło w porównywalnym okresie czasu. Ceteris paribus oczywiście. Ale nic nie wiem o tym, by Bundesgestapo uprowadzało Niemców z ulicy, żeby ich zaprowadzić na przymusowe skłucie.

  20. @Gammon
    Zgoda oraz zgoda, po prostu kol. cmos obalał dane statystyczne dowodem anegdotycznym. Mój dowód anegdotyczny jest inny, oba w sam raz co najwyżej na ploteczki przy kawie.

  21. @ktos
    „W zbiórkach i akcjach wolontaryjnych uczestniczą też starsi parafianie skrzyknięci przez proboszczów. Rozmawiam z nimi i nie mam wrażenia, że ich preferencje polityczne ulegną zmianie.”

    Z natury rzeczy muszą się w tych akcjach spotykać z lewactwem o fioletowych włosach, więc trochę trudniej ich będzie przekonać, że to potwory chcące niszczyć kościoły.

    @marianna
    „W sensie premier obniża mi PIT, ale dziękuję – wolę partię która obiecuje podwyżki dla nauczycieli? ”

    To jeszcze nie ta faza, ale już może jednak „zatem ustawa, która wzmacnia kuratoria kosztem praw rodziców i praw nauczycieli, to może nie jest dobry pomysł, przecież jak osłabią prawa rodziców, to także nasze”.

    @mrw
    „nie rozumiem tego — czy jak chcę państwowej służby zdrowia opłaconej z podatków to jestem neolibkiem, a jak oddolnie daję na WOŚP to jestem lewakiem?”

    Przecież jedno i drugie wpisuje się w neoliberalizm. Najważniejsze w tej postawie jest traktowanie państwa jako czegoś obcego, co przyleciało z Marsa. Bo nawet WOŚP to wtedy „robimy zrzutkę na wsparcie Marsjan”.

    @sheik
    „Zanim dyskusja pogalopuje w przewidywalnym kierunku – zakaładam, że WO miał tu (między innymi) na myśli zasadę pomocniczości, ”

    Tak, tylko że my ją na początku przyjęliśmy jak Turcy nakaz zmiany fryzury za Ataturka, jako coś powierzchownego. Bambusowa makieta samolotu. Nie wiedzieliśmy, jak to właściwie ma wyglądać, co za różnica, do jakiego okienka idę po formularz (a tym bardzo długo był dla nas „samorząd” – urzędem).

  22. Rutherford OIMW myślał bardziej precyzyjnie o energii rozpadu radioaktywnego. A że robił to na samym początku XX wieku kiedy było wiele konkurencyjnych modeli atomu (chemicy myśleli że to sześcienne kostki), to HG Wells rzucił hasło energia atomowa.

    > Mniejszy, czystszy, lokalny, wegański. Nie znam się, to chyba tylko marketing

    Są prototypy mieszczące się w kontenerach jak Westinghouse Vinci i parę podobnych. Jednak nie można ich stawiać na polu, konieczna jest bardzo ścisłą kontrola dostępu jak w przypadku urządzeń medycznych†. Poza tym ten przemysł jest już pozbawiony zdolności produkcyjnej, w tym sensie jest to marketing. Westinghouse, w większości zrestrukturyzowany na centrum usług finansowych, jest już ostatnią z amerykańskich firm oferujących komercyjne reaktory konwencjonalne (pewnie dlatego, że Toshiba jest akcjonariuszem).

    https://en.wikipedia.org/wiki/Goi%C3%A2nia_accident

  23. Zgadzam się z @Marianną, że to co się teraz dzieje przełoży się na preferencje polityczne tylko trochę, ale już od środka nasze plemiona się zmienią mocniej. Grupy parafialne organizowane przez proboszczów też mogą zrobić dużo dobrego. I widzimy w naszych plemionach, że się da.

    20 lat temu służbowo byłem w powiatowym miasteczku w komendzie straży pożarnej. Starszy pan komendant wziął mnie po robocie na kawkę i opowiadał o tym jak działa ochotnicze ratownictwo i ochrona p.poż w Holandii, gdzie był to oglądać. Mówił, że miasteczko 40 tys. nie ma zawodowej straży, bo wszystko, co by mogła ogarnąć taka lokalna straż, załatwiają bardzo dobrze przeszkoleni lokalni ochotnicy. Szefowie miejscowych firm bez żadnego problemu zwalniają takich ochotników na szkolenia i akcje, bo wiedzą, że pracownik z taką wiedzą i umiejętnościami jest kimś cennym też w ich firmie.

    Podobną opinię wyczytałem też kiedyś w wywiadzie z jakimś holenderskim trenerem piłki nożnej. Jak u siebie trenował dzieciaki, to rodzicie obsługiwali całą logistykę: porządek ze sprzętem, dojazdy na turnieje itd. Jak pojechał do Afryki, to każdy kogo o cos takiego poprosił wołał kasy.

    Przy czym w Holandii ludzie też głosują na różnych nieciekawych polityków. Także ci strażacy – ochotnicy oraz rodzice ze szkółek piłkarskich. A obecna sytuacja może nas wszystkich nauczyć, że warto i się da. Zupełnie niezależnie od tego, jak się zachowają nasi politycy.

  24. @„W zbiórkach i akcjach wolontaryjnych uczestniczą też starsi parafianie skrzyknięci przez proboszczów. Rozmawiam z nimi i nie mam wrażenia, że ich preferencje polityczne ulegną zmianie.”

    To zrozumiałe, że tak bardzo nie ulegną zmianie. Ale wystarczającą zmianą może być i to, że przywrócone zostanie właściwe znaczenie słowa „demoralizacja”. Walka z „demoralizacją” rozumianą, jako dwóch mężczyzn trzymających się za ręce wygląda bardzo zastępczo, gdy można bezpośrednio porównać to z demoralizacją sołdatów bombardujących szpital położniczy. Obyśmy zobaczyli to przy okazji reinkarnacji lex czarnek.

  25. „W Polsce dawanie na WOŚP jest propedeutyką płacenia na usługi publiczne.”

    w jakim sensie? co będzie następnym krokiem?

  26. @Przecież jedno i drugie wpisuje się w neoliberalizm. Najważniejsze w tej postawie jest traktowanie państwa jako czegoś obcego, co przyleciało z Marsa. Bo nawet WOŚP to wtedy „robimy zrzutkę na wsparcie Marsjan”.

    Przepraszam, że się tak dopytuję, bo po prostu nie rozumiem — chciałbym, żeby np. państwo opłacało tłumaczy dyżurujących na dworcu, a nie żeby to robili w ramach wolentariatu po kilkanaście godzin emerytowani rusycyści. I na krótszą metę mnie cieszy, że się obywatele zerwali, ale na dłuższą to powinno być ogarnięte systemowo.

  27. @wo
    O tym spotykaniu się plemion przy rozdawaniu herbaty – dużo o tym słychać w feministycznej bańce. Teraz koło gospodyń zobaczy Strajk Kobiet i się do niego przekona. Na mój gust to myślenie życzeniowe. Niech każdy robi swoje, ale jakichś trwałych pomostów między gminą wiejską a Mokotowem z tego nie będzie. Raczej może organizacje ze środka skali urosną trochę jako pewien punkt ciężkości, gdzie wiele osób znajdzie swoje miejsce. Lokalne stowarzyszenia około-sportowe, soft-katolickie, pro-zwierzęce itp. Jak ta wojna jeszcze trochę potrwa, będziemy mówić o pro-socjalnej i feministycznej roli strzelnic.

  28. jest taka różnica między Kista i Klęskowem, że kościół w Kista organizował ARELIGIJNĄ świetlicę dla małych dzieci/rodziców, żeby sobie mogli przycupnąć na kawie; a kościół w Klęskowie podczepia się pod wszystkie świeckie uroczystości i praktycznie skolonizował wolentariat w szkole

  29. @Michał Radomił Wiśniewski
    „w jakim sensie? co będzie następnym krokiem?”

    W najbardziej reprezentatywnym wypadku: głosowanie na PO, które zwiększy nakłady na służbę zdrowia. Konkretnie Kowalscy z osiedla „Zielone Bemowo” tak zagłosują. Potem Kowalski napisze ostry post pod wywiadem z ministrą finansów Leszczyną. Kowalska da jej lajka.

  30. @chciałbym, żeby np. państwo opłacało tłumaczy dyżurujących na dworcu
    Mam chyba lepszy pomysł – wśród tych 2 milionów uchodźców znajdą się chętni, którzy mają kwalifikacje i za *przyzwoite* pieniądze mogliby pracować jako tłumacze, w szczególności w dobrze zorganizowanych punktach informacyjnych.
    To samo dotyczy wielu innych prac na rzecz uchodźców – psycholodzy, pediatrzy, a nawet kucharze (ten brak w polskim określeń gender neutral!). Aby im płacić odpowiednie stawki.

  31. @marianna
    „„Odfukushimujemy się – i atom wróci.” – to musi być „inny” atom. Mniejszy, czystszy, lokalny, wegański. Nie znam się, to chyba tylko marketing, ale jest teraz klimat by w niego uwierzyć.”

    To jest wszystko vaporware, bardzo pasujące do polityki PiS, który uwielbia deklarować OGROMNY SUKCES KUPILIŚMY MINIREAKTORY ATOMOWE (małym druczkiem: według optymistycznych planów, pierwsze będą w 2030). Nie ma „czystszego, lokalnego, wegańskiego” atomu. Realnie jest klasyka, ciśnieniowa wodno-wodna (plus trochę eksperymentalnych, na które mogą sobie pozwolić kraje, które już mają klasykę; kraj początkujący powinien zaczynać od czegoś sprawdzonego i maksymalnie failsafe).

    @mrw
    „w jakim sensie? co będzie następnym krokiem?”

    Dla młodych ludzi WOŚP często jest „gateway drugiem” do samoorganizacji. Potem, już w doroślejszym życiu, samoorganizują się mądrzej, zakładają np. lokalny oddział partii Razem albo komórkę związku zawodowego.

    „chciałbym, żeby np. państwo opłacało tłumaczy dyżurujących na dworcu”

    To jest trzecia faza. Na koniec NGOsy, które to robią, zaczynają to robić w ramach rządowego planu (czyli np. w Niemczech uchodźcom najpierw spontanicznie pomaga Helmut z Helgą w Wieheisterstdadt, ale po pewnym czasie dostają na to wsparcie od rządu federalnego – dokładnie na tym polega ta słynna pomocniczość).

  32. Apropos tłumaczy to koleżanka rusycystka przez kilka dni kręciła się a to po dworcu wschodnim a to po okolicznych miejscach tymczasowego zakwaterowania dla uchodźców oferując wszędzie swoje usługi. I wszędzie słyszała że wolontariuszy mają aż za dużo, a to że ci wolontariusze nie umieją się dogadać z uchodźcami refleksji u nikogo nie powodowało. W końcu po paru dniach koleżanka się zniechęciła i odechciało jej się wolontariatu

  33. Jest jeszcze jeden ciekawy aspekt geopolityczny: Międzmorze.
    Tak, to mityczne Lechokaczyńskie Od Polski Po Gruzję.

    Tyle, że właśnie chyba jesteśmy świadkiem powstawania takiego właśnie „międzymorza” bo to co się dzieje między Polakami a Ukraińcami to właśnie jest zawiązanie takiego zwykłego, ludzkiego sojuszu podobnych kulturowo krajów. Na razie mamy kaczystów u władzy którzy jeżą się na samą myśl ale nie mogą ignorować tej energii społecznej.
    Oczywiście będą próbować zepsuć relacje jak tylko będą mogli ale jak na razie ta energia jest niesamowita.

    Oczywiście musimy się uwolnić od naszych lokalnych putinistów bo (mam nadzieję) wybuch wojny kompletnie „przewrócił stolik” geopolityki. Ale jak już się od nich uwolnimy to przyjacielskie stosunki z Ukrainą plus z Białorusinami mogą być właśnie początkiem prawdziwego Międzymorza.

  34. „ochotnicze ratownictwo i ochrona p.poż w Holandii (…) miasteczko 40 tys. nie ma zawodowej straży, bo wszystko, co by mogła ogarnąć taka lokalna straż, załatwiają bardzo dobrze przeszkoleni lokalni ochotnicy. Szefowie miejscowych firm bez żadnego problemu zwalniają takich ochotników na szkolenia i akcje, bo wiedzą, że pracownik z taką wiedzą i umiejętnościami jest kimś cennym też w ich firmie.”

    Tam, skąd pochodzę, było podobnie. Gmina, cukrownia – i Ochotnicza Straż Pożarna. Która oprócz wyżej wymienionych kompetencji, miała fantastyczną orkiestrę strażacka, grającą w lokalnej muszli koncertowej (wybudowanej przez cukrownię) porywające koncerty.
    Balcerowicz (ściślej: jego kontynuatorzy) zabił wszystko: cukrownię (jak najbardziej rentowną i dającą dobre pensje pracownikom), strażaków (z których część to dziś zapijaczona żulernia bez pracy i sensu życia) i muszlę koncertową (zaszczana ruina, gdzie kiedyś śpiewała Halina Frąckowiak).

  35. @wo

    Symbolem tych czasów, o którym będę opowiadać wnukom, jest dla mnie spontaniczny punkt recepcyjny, który pojawił się przy MOP Markuszów na S17. […] No więc ta wojna zrobiła z nas zachód, przynajmniej pod tym względem.

    Niestety to może być chwilowe. Żeby to zostało z nami na dłużej, Polacy musieliby krócej pracować (za te same pieniądze, albo za mniejsze ale z działającymi usługami publicznymi), żeby mieć na te wszystkie ochotnicze czynności czas. Niewątpliwie sytuacja na tym odcinku się poprawiła na przestrzenie kilku ostatnich lat i pracujemy już krócej niż Amerykanie, ale do mediany europejskiej jeszcze nam trochę brakuje.

  36. A tak btw to w ramach promowania współsprawczości obywatelskiej dziadersi warszawskiej platformy próbują właśnie zlikwidować budżet obywatelski czyli coś co było zaczątkiem znacznej części warszawskich tak zwanych ruchów miejskich. Coraz częściej się łapię na tym że z dwojga złego wole PIS. Chwilę temu to samo towarzystwo próbowało up*lić strefę płatnego parkowania na Saskiej Kępie. Argumenty? Po co. Bo tak. Na szczęście za słabi są.

    Nie wiem kto rzucił pomysł by w ramach NWO elementy 40+ ze wszystkich partii się dogadały (tzn Hołownia, Trzasku, Kosiniak, lewica, a nawet niechby był i Morawiecki) i pogoniły dziaderstwo na szczaw. Ale do tego to trzeba by mieć jaja,

  37. @embercadero „Coraz częściej się łapię na tym że z dwojga złego wole PIS.”

    Faktycznie, od jakiegoś czasu daje się wyczuć ze strony kolegi taki specyficzny PiSowski zapaszek. Okolice J.Śpiewaka?

  38. @ wo „Symbolem tych czasów, o którym będę opowiadać wnukom, jest dla mnie spontaniczny punkt recepcyjny, który pojawił się przy MOP Markuszów na S17.”

    Przez lata panowała opinia, że brakuje nam społeczeństwa obywatelskiego, a teraz okazuje się, że to jedyne, co mamy. Naród wspaniały, tylko ludzie ku… zdumieniu wszystkich też. Jednak są objawy wypalenia. Nie wiem, jak punkt na MOP Markuszów, ale np. Grupa Zasoby Warszawa ogłosiła, że z końcem marca przerywa działalność na dworcach. To na skutek mniejszej liczby potrzebujących, ale i też dlatego, że: „najwyższa pora, aby nasze działania wykonywało efektywnie miasto i państwo”. Nic dodać, nic ująć. Na dłuższą metę nie można pomagać tylu uchodźcom za pomocą pospolitego ruszenia.
    Podziwiam ludzi, którzy od początku rzucili się do najintensywniejszych działań. Nastawiłam się na pomoc długofalową, a i tak już jestem nieźle nadwyrężona. Obawiam się, że oprócz poczucia satysfakcji, będziemy mieli wiele negatywnych refleksji. To wspaniałe doświadczenie, ale też duża ilość zmarnowanej energii.

  39. @terpa „Oczywiście musimy się uwolnić od naszych lokalnych putinistów bo (mam nadzieję) wybuch wojny kompletnie „przewrócił stolik” geopolityki. Ale jak już się od nich uwolnimy to przyjacielskie stosunki z Ukrainą plus z Białorusinami mogą być właśnie początkiem prawdziwego Międzymorza.”

    Na razie Ukraińcy uczą się polskiego z przemówień Mateusza Morawieckiego.

  40. @embercadero
    „W końcu po paru dniach koleżanka się zniechęciła i odechciało jej się wolontariatu”

    Teoria jest taka, że zgłaszanie się na ochotnika to pierwsza faza. Jesteśmy w drugiej, w której trzeba się zgłaszać np. co Centrum Koordynacji Działań NGO w Pałacu Kultury albo jakimś innym charakterystycznym pukncie danej miejscowości.

  41. @sheik

    „Faktycznie, od jakiegoś czasu daje się wyczuć ze strony kolegi taki specyficzny PiSowski zapaszek. Okolice J.Śpiewaka?”

    Wypraszam sobie. Jako że kolega żyje deleko to objaśnię: w Warszawie ruchy miejskie (czyli ok 20 stowarzyszeń z najbardziej znanym MJN-em), obie lewice i ostatnio również PL2050 od dawna współpracują i coraz bardziej koordynują swoje działania. Lokalny PIS traktuje nas po partnersku i daje się z nimi czasem współpracować (a czasem nie). Natomiast od powrotu Tuska platforma wypowiedziała nam wojnę totalną. Trzasku i jego nieliczni bliżsi współpracownicy się od tego widocznie dystansują ale oni mają coraz mniej do powiedzenia. Takie są realia „na dole” o których nie przeczytasz w gazecie.

  42. @terpa,
    „Jest jeszcze jeden ciekawy aspekt geopolityczny: Międzmorze.”

    Tak. Dodałbym tutaj jeszcze potężne, niezwykle szerokie emocje rozczarowania częścią Zachodu, symbolizowanyną przez tak różne byty (istotne dla różnych środowisk) jak: Schröder, papież, lewicę, francuskie supermarkety itd.

    To będzie wracało.

  43. @wo
    „Rok 1989 nie przyniósł odrodzenia odruchu samoorganizacji, bo przyjęliśmy wtedy w pakiecie neoliberalną wizję państwa jako instytucji usługowej.”

    Nie pamiętam i nie mogę pamiętać samoorganizacji pierwszej Solidarności, ale wydaje mi się że odruch samoorganizacji pozostał. Od WOŚP i NGOsów po skanalizowanie go w drobnej przedsiębiorczości, spółkach, szwagropolach. Samoorganizacja odrodziła się w innym paradygmacie. Pytanie czy wojna o niepodległość Ukrainy zmieni paradygmat naszego regionu?

    Państwo jako instytucja usługowa to trochę klasa średnia chyba – „no… zapraszam panią do kasy”. Dla reszty to była faktycznie coś co przyleciało z Marsa. Niczym Tymiński w teczce przywieźli nowy model gospodarczo społeczny o który nikt nie prosił.

    Putin przegrał tą wojnę. Może teraz liczyć tylko na cud. Nie sądzę żeby świat jako taki się zmienił, większe wyzwanie związane z katastrofą klimatyczną stoi przed wszystkimi. Ale to co stanie się dalej z Rosją, czy Putin upadnie, czy inne kraje trzymane pod butem znowu będą się wybijać na niezależność, to wszystko wpłynie oczywiście na nasz region i może w mniejszym stopniu całą UE.

    Myślę, że prorosyjski kurs czy orbanowski model balansowanie mięczy Unią a Imperium można już odłożyć do lamusa. Konfie już spada i biorę to za dobrą monetę. Zastąpienie Rosji Chinami jest mimo wszystko wciąż zbyt egzotyczne.

    Co do Zachodu to nie wiem, trudno mi powiedzieć jak ludzie tam odbierają to co się dzieje. Jestem za to zawiedziony zachodnią lewicą, jak dla mnie wiele osób się skompromitowało.

  44. @embercadero
    Grozny był miastem partnerskim Warszawy do teraz. Jak to możliwe? Nikomu nie przeszkadzało co tam sie dzieje? Delegacje z Warszawy jeździły tam na wycieczki i były witane kwiatami przez dziewczynki w strojach ludowych i udawały żę wszystko jest ok?

  45. @terpa, Bogdanów
    Z drugiej strony taka Szwecja zyskała sporo sympatii (przynajmniej wśród Ukraińców).
    Taki sojusz na terenie dawnej RON + Skandynawia + ewentualnie Rumunia z Mołdawia miałby szansę się udać gdyby był uzupełnieniem NATO/EU (a nie zastępnikiem, czyli nie byłby wyraźnie wbrew Niemcom i Francji) oraz gdyby Polska zrezygnowała z pretensji do przewodzenia. Edwin Bendyk trafnie zwrócił uwagę, że asertywna Ukraina może być jakimś problemem dla polityków Polski i reszty Zachodu. Już teraz widać, że Żeleński i ukraińska ofensywa to wielka nowość (by nie powiedzieć wyzwanie) dla Sholza i Macrona.

  46. @Międzymorze

    Międzymorze w sensie PiS-owskim, czyli Three Sees Initiative, nie działa bo CK monarchia sobie nie życzy. W Wiedniu i Budapeszcie nie będzie przemówień Zełenskiego.

    Międzymorze jako WKL zakłada, że Zełenski, w tej chwili lider ze światowej pierwszej ligi (i Cichanouska, która też na ma zadatki) pomiędzy telefonem do Bidena a telemostem z Tokio znajdzie czas na Dudę i wysłucha jego propozycji. I to wcale nie jest świeża dysproporcja. Kiedy nasz Pan Prezydent przypominał sobie o wysłaniu Bidenowi gratulacji i robił z nim fotki przy windach, Zełenski zawierał US-Ukraine Charter on Strategic Partnership: https://www.state.gov/u-s-ukraine-charter-on-strategic-partnership/#:~:text=The%20United%20States%20and%20Ukraine%20pledge%20to%20combat%20the%20proliferation,to%20manage%20emerging%20technology%20risks

    Ukraina szuka partnerów wśród realnych, a nie wirtualnych mocarstw. I dobrze, wystarczy w tym regionie jeden kraj żyjący snami o potędze…

  47. @bantus „Putin przegrał tą wojnę. Może teraz liczyć tylko na cud.”

    No to znakomicie! Tylko czy on aby o tym wie? I jego armia, no i sami Ukraińcy?

    @ktoś z obsługi „Ukraina szuka partnerów wśród realnych, a nie wirtualnych mocarstw. I dobrze, wystarczy w tym regionie jeden kraj żyjący snami o potędze…”

    Robią to dobrze, ale też muszą być rozsądni, żeby w najbliższych latach jakoś podnieść z ruin swój kraj. Polska im w tym nie pomoże, sama obecnie oczekując kasy od Zachodu i powołując się przy tym na przykład Turcji (!)

  48. @s.trabalski,
    Ano właśnie.
    Widzę rysujący się pewien podział, przy czym linia podziału mocno opiera się na stosunku do Ukrainy i odległości od Rosji. Dla pewnych krajów i polityków to był wtrząs dalece większy niż inny.
    Przywódca będzie jeden: USA.
    Nie jest przypadkiem że od Norwegii, Danii, Finlandii, poprzez Polskę, Słowację do Rumunii i Bułgarii, wszyscy równo kupują amerykańskie myśliwce, HIMARSy i Patrioty. Szwecja robi własne myśliwce, ale Patrioty też kupuje.
    Innymi słowy, nie tyle Trójmorze, nie tyle WKL, co raczej układ Bałtycko-Czarnomorski.
    Ciekawe co z Turcją, to był kraj z którym Ukraina się integrowała już przed wojną (Bayraktar symbolem).
    Zobaczymy jak się odnajdą Niemcy.
    A Francuzi najpierw nie chcieli umierać za Gdańsk, a teraz chcą nadal handlować w Rosji. Po co komu tacy sojusznicy? Takie mity bywają niezwykle trwałe.
    —-
    Idąc full-Fukuyamą. Kilka państw pewnie zaczęło się zastanawiać jakby tu się stać mocarstwem jądrowym. Za dekadę to może bardzo niewesoło wyglądać.

  49. @bantus

    „Putin przegrał tą wojnę. Może teraz liczyć tylko na cud.”

    Spoko, i bez cudów dostanie od Zełenskiego i zachodnich przywódców miłe mu koncesje w zamian za łaskawe zatrzymanie sobie ziem zabranych w tej wojnie (trwającej od 2014 roku).

    „Obrabowali model balansowania”

    Niedługo na Węgrzech wybory, chyba na razie nie ma co kroić skóry na niedźwiedziu. A w Austrii jest ten sam model.

  50. @bogdanow:
    Nie ulegałbym antyzachodnim mitom. W 1939 roku Francja wypowiedziała wojnę Niemcom, potem przygotowała ofensywę. Serio, nie jej wina, że Polska szybciej upadła niż ktokolwiek przewidywał. Jej wina, że nie była gotowa do nowoczesnej wojny w 1940, ale konserwatyzm sztabowców, a nie zła wola.

    A po ataku rosyjskim nad Polską patrolowały francuskie myśliwce, w ramach pokazywania siły i zwartości Europy.

    Że francuskie firmy? Może taki model biznesu. Polska też nie zrezygnowała z rosyjskiej ropy, czy donbaskiego węgla.

    Dla mnie w ogóle jedną z niesamowitych rzeczy jest to, że jeszcze wcale nie tak dawno serio dyskutowano o stosowalności cancel culture, czy bojkotu konsumenckiego, a teraz każde wezwanie do bojkotu, ośmieszenia, czy wykluczenia, jeśli wiąże się je z Rosją i Putinem, jest powszechnie podchwytywane. Że nie objęło to francuskiego managementu mniej mnie dziwi, niż to że objęło tak powszechnie Polaków.

    PS.
    W ogólności masz rację. Imperializm tym jest ważniejszy i dokuczliwszy im bliższy.

  51. PS.
    Jeśli to niejasne, o jaki rosyjski atak chodzi: chodziło mi o przełom lutego i marca 2022 — bo z tego czasu o francuskich patrolach wiem.

  52. @pak4,
    Coś tam patrolowali, ale ile tego było w porównaniu do patroli amerykańskich? Kropla.
    Przed wojną zresztą to było tym bardziej widoczne, kiedy na ukrańskich lotniskach lądowały tony rakiet z Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych, a Francja siedziała po drugiej stronie wielometrowego stołu Putina.
    Mem który będzie budował powszechny odbiór przez dekady.
    Mit może być faktem, nawet jeśli jest oparty na dyskusyjnych przesłankach, w tym przypadku istnienie powszechnego poglądu o „Francuzach nie chcących umierać za Gdańsk” jest faktem.

    Jednakże, polecam Wojciecha Mazura, swietną i doskonale udokumentowaną pozycję: „Niebo rozwianych nadziei. Zachodni sojusznicy wobec wojny powietrznej w Polsce we wrześniu 1939 roku”.

  53. @bogdanow „Coś tam patrolowali, ale ile tego było w porównaniu do patroli amerykańskich?”
    Chodzi o te całe dwa F-35 w okolicach Rzeszowa? Coś tam patrolowały, ale ile tego było w porównaniu z brytyjskimi myśliwcami?
    „Francja siedziała po drugiej stronie stołu”
    To się nazywa różnorodne kanały komunikacji, lepiej mieć je otwarte w przypadku konfliktu, przynajmniej jeśli chodzi o prawdziwy świat a nie gierkę na konsoli.
    „Mem który będzie budował powszechny odbiór przez dekady”
    Ale tylko wśród niezbyt bystrych widzów, czerpiących z memów informacje o świecie.

  54. > Chodzi o te całe dwa F-35 w okolicach Rzeszowa?

    A te informacje to z dowództwa oczywiście nie z memów oczywiście? Trzy stratotankery to tak sobie latają codziennie dla rozrywki tankując bociany? (W przeciwieństwie do myśliwców rozgłaszają swoją pozycję przez ADS-B kody LAGR*).

    > kanały komunikacji, lepiej mieć je otwarte w przypadku konfliktu

    To samo mówili o sankcjach, że przeszkadzają w prowadzeniu telefonicznych sesji terapeutycznych dla Putina w Pałacu Elizejskim.

  55. @sheik.yerbouti,
    Takie właśnie obrazy pozostają w pamięci zbiorowej.

    P.S. Pewnie większość z nas jest niezbyt bystrych. Poczucie wyższości utrudnia zaś kontakt z emocjami społeczeństw, które rozstrzygają konflikty w nie mniejszym stopniu niż kaliber dział.

  56. @unikod
    Latające cysterny latają, bo COŚ tam lata w trybie bojowym – a co dokładnie, ile i czyje, tego właśnie nie wiemy. Kol. bogdanow zdaje się znać konkretne logi, No chyba że nie i po prostu nie lubi Francuzów (którzy owszem, bywają irytujący np. w roli etatowych intelektualistów: https://wyborcza.pl/magazyn/7,124059,28266526,bernard-henri-levy-z-odessy-rosjanie-na-facebooku-oferuja-milion.html – ale teraz nie chodzi o kawiarniane zasługi).

    @sankcje
    Faktycznie nokautujące sankcje, czyli gaz-stop i ropa-stop, blokują w Unii Niemcy, nie Francja. Ja bym tam bardzo chętnie zbombardował wszystkie znane rezydencje Putina i zatopił oba jego jachty, ale widać decydenci aliantów mają inne plany.

  57. @sheik
    „Robią to dobrze, ale też muszą być rozsądni, żeby w najbliższych latach jakoś podnieść z ruin swój kraj.”

    Wydaje mi się to oczywiste, że po wojnie będzie jakiś Plan Marshalla. Oczekiwałbym na przykład kolejki chętnych do odbudowy Mariupola (także w sensie „dania kasy na ten szczytny cel”).

    @sheik
    „No to znakomicie! Tylko czy on aby o tym wie? I jego armia, no i sami Ukraińcy?”

    Tak, jeśli oglada rosyjską telewizję. Nastroje u Sołowiowa przeszły od „zajmiemy Kijow bez trudu” (22 luty) do „stoimy w obliczu upadku istnienia Rosji jako państwa” (przedwczoraj). Przy czym oczywiście to ma niby pełnić funkcję mobilizacyjną („musimy dać radę”!), ale wygląda żałośnie smętnie. Nie widać tam wiary w zwycięstwo Rosji, to jest ogólnie płaczliwe „oszukali nas, od 8 lat się przygotowywali”). W ogóle Ukraina jeszcze miesiąc temu była „upadłym państwem”, a teraz jest „drugą armią Europy” (to też u Sołowiowa).

  58. @sheik.yerbouti
    „No to znakomicie! Tylko czy on aby o tym wie? I jego armia, no i sami Ukraińcy?”

    To są dobre pytania. Na ile Putin ma świadomość sytuacji? Wydaje się, że zarówno wywiad jak i sam Szojgu karmili go pochlebstwami i mówili mu tylko co chciał usłyszeć. Poziom odklejenia na początku był ogromny. Ciekawe czy musiał czekać dłużej niż Stalin zanim przekazali mu złe wieści?

    Kto właściwie dowodzi rosyjską armią czy oni w ogóle wiedzą co robią? Na razie dostają baty i nie są w stanie zaadaptować się do sytuacji na polu bitwy. Na pewno żołnierze którzy stracili połowę kolegów i uciekali zostawiając działający sprzęt oraz ich bezpośredni przełożeni którzy raportują że brakuje wyżywienia, nie mają gdzie spać i nie ma kto leczyć odmrożeń, oni wiedzą. Teraz najwyższe dowództwo pewnie też, ale nie wiedzą co mają myśleć. Bo jak trzeba to będą udawać że wygrywają.

    Ukraińska armia walczy o niepodległość i wygrywa. Jeśli dostawy broni się nie załamią bo chętnych do walki na pewno nie. Słyszałem że cywile muszą czekać w kolejce do kolejki żeby zostać zrekrutowanym.

  59. > Słyszałem że cywile muszą czekać w kolejce do kolejki żeby zostać zrekrutowanym.

    Do legionu cudzoziemskiego w ogóle nie biorą bez doświadczenia (minimum pozwolenie na broń, stąd bardzo niski odsetek Polaków). Inna rzecz że bardzo dobrze teraz płacą.

  60. @wo
    „Co do mnie, Zełeński jest chodzącą personifikacją moich wartości.”

    W takim razie, witamy na lib-rightcie, ponieważ najprawdopodobniej Zełenski jest po prostu libertarianinem. Ciocia wiki podaje, że jego partia – Sługa Narodu – zaczynała ideologicznie jako typowa kuceria.

    „Rusłan Stefanczuk, przedstawiciel Zełenskiego w Radzie Najwyższej, ogłosił, że partia wybrała libertarianizm jako swoją podstawową ideologię[15]. 10 listopada 2019 roku nowy lider partii, Ołeksandr Kornijenko, oświadczył, że ideologia partii zostanie zmodyfikowana i że nowym kierunkiem ruchu stanie się coś „pomiędzy liberalizmem a socjalizmem”. 13 listopada Dawid Arachamia, wiceprezes partii Sługa Ludu, wyróżnił dwie frakcje w swojej partii: socjalliberalną i libertariańską. W przeddzień wywiadu dla Liga.net Arachamia powiedział, że zmiana ideologicznej orientacji z libertarianizmu na socjalliberalizm była konsekwencją orientacji na masowego wyborcę.”

    Libertarianizm na Ukrainę przywędrował zresztą z Gruzji, ponieważ wcześniej ideologicznie zasilał rewolucję róż Saakaszwilego. Prasa swego czasu podawała, że na Ukrainę zostali doradcy, którzy wcześniej robili takie rzeczy:

    „W Tbilisi też porywał tłumy na opowieści o przeniesieniu American Dream na miejscowy grunt, ale za sobą miał armię ludzi od codziennej roboty z Wanem Merabiszwilim i Kachą Bendukidzem na czele. Ten pierwszy odpowiadał za walkę z korupcją, której symbolem było rozwiązanie z dnia na dzień drogówki i zastąpienie jej wyszkoloną od zera, dobrze opłacaną młodzieżą. Ten drugi, libertariański ekonomista, przepychał tak wolnorynkowe reformy – z likwidacją sanepidu i pozwoleń budowlanych włącznie – że unijni urzędnicy narzekali, iż są one liberalne jak na standardy europejskie.​”

    https://www.gazetaprawna.pl/wiadomosci/artykuly/1475406,ukraina-micheil-saakaszwili-wraca-do-polityki.html

    Wydaje się, że w praktyce libertarianizm znakomicie sprawdza się w roli naczelnej ideologii społeczeństw, które chcą się wydostać z dawnej strefy wpływów radzieckich. Zamiast fantazjować o biurokracji rodem z UE, stawia postulaty likwidacji biurokracji w ogóle, bo jedyną z jaką ludzie mają do czynienia, to ta skorumpowana, eks-sowiecka. Ponieważ nie sposób jej zreformować, ponieważ wszelkie reformizmy będą tylko konserwować istniejące zależności, jakich należy się pozbyć, postuluje się stan, w którym państwo nie ma nic do gadania w większości kwestii.

    Sytuacja, w której świat demoliberalny czy nawet socjaldemokratyczny fetuje osobę, jaką w czasach pokoju uznałby po prostu za kuca i pomaga jej współtworzyć swoją legendę, powoduje u mnie dysonans poznawczy.

    Dla mnie, sięgając do imaginarium zimnowojennego od jakiego dzisiaj nie uciekniemy, Zełenski jest kolejnym wcieleniem Ahmada Szaha Masuda. Realizuje te same toposy z dziwnie znajomym przeciwnikiem, ale jest jeszcze bliższy kulturowo a tym bardziej ideologicznie. Zaczynał jako kontestator systemu, wyżywając się w satyrze politycznej, a dziś może tę kontestację wynieść na poziom niemal gibsonowskiego „Bravehearta”. A to wszystko w tle z przeróbkami flag Gadsdena z dumnym podpisem „иди на хуй” czy lokalną wariacją na temat z Kozakiem Mamajem (мене не займай).

    Natomiast najbardziej libertarianizmu jako ideologii odpaństwowiającej społeczeństwa potrzebują dzisiaj wcale nie Ukraińcy a sami Rosjanie. Kilka lat temu w Moskwie na występach był Hans-Hermann Hoppe i zgromadził wtedy całkiem niezłe audytorium. Dziś członkowie Libertariańskiej Partii Rosji są zgarniani za organizowanie protestów wojennych, wcześniej zresztą sprzeciwiali się aneksji Krymu. Być na wschodzie lib-rightem, programowo oddanym idei niwelowania władzy państwa na społeczeństwo, gdy ono przejawia to ślepe posłuszeństwo wobec dążeń autorytarnych, popiera agresję na inny naród i przyzwoliłoby nawet na totalitaryzm, gdyby obiecał odzyskanie poczucia mocarstwowości – jest dziś rzeczą heroiczną.

    „Wytrzymaliśmy już miesiąc. Jest to 6 razy dłużej, niż wróg planował. Niż dowódcy rosyjscy przekazywali prezydentowi Rosji. Byli przekonani, że nie jesteśmy narodem, ale okłamywali sami siebie. To jest ich głupota państwowa, a my bronimy naszej wolności.”

    I takie właśnie przeciwstawienie żywiołów społecznych jest miodem na moje serce. Szkoda tylko, że muszę czekać do wybuchu większej wojny na kontynencie, żeby móc się doczekać jego usłyszenia w mainstreamie.

    Zresztą w Polsce zresztą oddolna samoorganizacja pomocy również znakomicie wypaliła – i to w jakiej skali!
    Państwo z kolei ma potencjał jedynie do przeszkadzania i nie zdziwię się, jeśli kolejne posunięcia władzy zbędnie zantagonizują Polaków i Ukraińców, co rozdmucha później ruska propaganda. Póki jest to pomoc interpersonalna, wszystko zmierza ku lepszemu. Kiedy za regulowanie problemu uchodźców, więc i stosunków między nami zabierze się polityka i tę pomoc zinstytucjonalizuje, będziemy mogli się spodziewać poowstania różnych sporów, które zniszczą wszystko, co do tej pory osiągnęliśmy.

  61. „Państwo z kolei ma potencjał jedynie do przeszkadzania i nie zdziwię się, jeśli kolejne posunięcia władzy zbędnie zantagonizują Polaków i Ukraińców, co rozdmucha później ruska propaganda.”
    To jest problem naszej aktualnej władzy, która chyba jednak zauważyła, że nie ma żadnego limba pomiędzy wschodem, a zachodem, poza tym, w którym sami się właśnie znaleźli. Za pomoc instytucjonalną będą musieli się zabrać, bo tego będą oczekiwać osoby, które poprzyjmowały uchodźców do własnych domów. Niepowodzenia w tym zakresie będą szły na konto władzy. Uratować może ich tylko szybki koniec wojny. Opozycja ma teraz chyba prościej. Nawet razemy mogą wrócić do swoich koncepcji decentralizacji Polski. Tym razem roztaczając wizje państwa odpornego czy tam rezylientnego.

  62. @wo „Oczekiwałbym na przykład kolejki chętnych do odbudowy Mariupola (także w sensie „dania kasy na ten szczytny cel”).
    Czyli optymistycznie zakladasz, że po wojnie zgliszcza Mariupola pozostaną w Ukrainie? Niestety zagarnięcie lądowego korytarza na Krym wydaje się wciąż być rosyjskim planem minimum.

    @bantus „Na ile Putin ma świadomość sytuacji?”
    Nie wiemy i gdybanie na ten temat wydaje mi się daremne (ale KJP, wiem że trudno się powstrzymać)
    „Słyszałem że cywile muszą czekać w kolejce do kolejki żeby zostać zrekrutowanym.”
    Rekruta swojego i obcego im zapewne nie brakuje, ale jednak wrażą armię ze swojego kraju w miarę szybko przegania się lotnictwem, rakietami, czołgami itd. Partyzantką z kałachami w garści i Javelinami na ramieniu zapewne też się w końcu da, ale trwa to lata. A ciężki sprzęt Ukraina traci wprawdzie wolniej niż Rosja, ale też miała go od początku mniej i nie bardzo jest uzupełniany dostawami z Zachodu. Cała nadzieja w tym, że ten cięższy sprzęt+samoloty też jednak idzie/przyjdzie, tylko już po cichu, bez durnego latania przez polityków do mediów.
    Dlatego proponuję przed każdym rzuceniem geopolityczno-syntetycznej uwagi o tym, jak to Putin przegrał, Rosja przegrała i jest już po wszystkim, przez dosłownie 5 sekund pomyśleć o cywilnej ludności w Mariupolu, Czernihowie czy Berdiańsku i czy ci ludzi zgodziliby się z taką śmiałą „kawiarnianą” tezą. Otóż ja się nie zgadzam, choć bardzo, bardzo bym chciał, żeby to była prawda.

  63. > I takie właśnie przeciwstawienie żywiołów społecznych jest miodem na moje serce.

    Nie tak szybko. Na Ukrainie nie ma partii politycznych a partie wodzowskie, które się po wyborach rozklejają. Stąd napięcie między indywidualistycznym podejściem do interesów każdego z posłów a chęcią reform może rozładować jedynie schumpeterowska kreatywna destrukcja. Saakaszwili i jego doradcy, czy „niezależni” „apolityczni” eksperci od żywiołów nie są na Ukrainie nowością, zresztą sprowadził go Poroszenko (a potem wyrzucił z zakazem wjazdu). Zełenski parę razy próbował i z rządów „niezależnych ekspertów z wizją” szybko niestety wycofywał pod naporem sondaży i dezintegracji własnego obozu.

    Reformy radlibkowe takie jak uwolnienie rynku ziemi (do zeszłego roku na Ukrainie nie można było swobodnie handlować ziemią) są z kolei głęboko niepopularne – społeczeństwo pamięta że prywatyzacja kończy się oligarchizacją – w tym konkretnym przypadku wymusił ją Międzynarodowy Fundusz Walutowy.

    Teraz w warunkach gospodarki wojennej Zełenski rzeczywiście podjął reformy z mokrego snu Korwina. Likwidację jakichkolwiek zezwoleń i kontroli oraz podatek obrotowy. Ale tę Somalię wprowadza jakby nie z własnej woli.

  64. Wydaje mi się, że on jednak wykorzystuje rzadką, być może unikalną okazję, kiedy osiąga rekordowo wysokie poparcie i zyskuje niekwestionowany status bohatera, żeby móc przeforsować skrajnie niepopularne reformy, tudzież ziścić swoją kucowską fantazję, na jaką sondaże nie pozwoliłyby w czasie pokoju.

    Ukraina prawdopodobnie jako państwo i tak nie może realizować żadnych innych funkcji poza najbardziej podstawową, jaką jest obronność, więc tym lepiej jeśli obywatele niczego więcej od niej nie oczekują i sami sobie radzą, jak najlepiej potrafią, uwalniając osobistą inicjatywę zamiast pytać o pozwolenia, zgody czy jakieś wsparcie. To taki bardziej libertarianizm z książek Roberta Heinleina.

    Stąd też te podnoszące morale komunikaty skarbówki, że łupów w postaci przejętego sprzętu wojskowego zdobytego na Rosjanach, nie trzeba wpisywać w rozliczenia podatkowe, dostęp do broni jest kwestią oczywistą i nikt o nic nie pyta.

    Państwo Zełenskiego nie chce pokazywać się z tej upierdliwej, fiskalnej strony, kiedy naród ukraiński pisze swoją epopeję. Nic tylko rozstawiać stoiska z paróweczkami.

    Jeśli wszystko skończy się dobrze, po wojnie część świadczeń socjalnych będzie mogła pójść z pomocy międzynarodowej, a Ukraińcy będą mogli z Zełenskim bawić się w Wirtschaftswunder i być pozaunijną oazą wolnorynkowości, w dodatku wreszcie przychylną Polakom jak Gruzja.

    Nigdy nie byłem turystycznie na Ukrainie, ale chętnie pojadę na wakacje do Odessy i wspomogę ich gospodarkę jakimiś drobniakami. Niech tylko wygrają tę cholerną wojnę.

  65. @sheik.yerbouti

    Dlatego proponuję przed każdym rzuceniem geopolityczno-syntetycznej uwagi o tym, jak to Putin przegrał, Rosja przegrała i jest już po wszystkim, przez dosłownie 5 sekund pomyśleć o cywilnej ludności w Mariupolu, Czernihowie czy Berdiańsku i czy ci ludzi zgodziliby się z taką śmiałą „kawiarnianą” tezą. Otóż ja się nie zgadzam, choć bardzo, bardzo bym chciał, żeby to była prawda.

    Co przegrał? Wojnę w Ukrainie? Nie, nie przegrał. Rosję? Jest na kursie i na ścieżce. Sankcje działają. Rosja jest odcięta od technologii bez której nawet traktory będzie tam trudno naprawić, o samolotach czy pociągach które ten kraj spinają w całość nie wspominając i które są jedyną metodą dowiezienia zasobów na front. Owszem, sankcje „wchodzą” znacznie wolniej niż czołgi, ale też dużo szybciej niż Rosja byłaby w stanie przestawić się na dostawy z Chin.

    I tu dochodzimy do ważnej IMHO obserwacji, jak strasznie bezsensowne są te egzaltowane komentarze, że „po co ten Zachód 20 lat handlował z bandytą?” Zgoda, związki gospodarcze nie zapobiegły wojnie (jak wszyscy marzyli), ale dały Zachodowi do ręki narzędzie, którym może Rosję zniszczyć, jeśli tylko będzie chciał.

  66. @sheik.yerbouti,
    Śmieszna sprawa, akurat wiadomo, z całkowicie oficjalnych informacji.
    Dwa razy dziennie para + tankowiec.
    Zostawmy to może, bo upieranie się że masa militarna Francji czy Niemiec (itd.) ma jakieś porównanie z supermocarstwem, naprawdę nie rokuje sukcesu.

  67. // delurk mode off

    re: przegrana Putina

    Zaskakują mnie opinie o przegranej Putina. Mam nadzieję, że są bliżej prawdy niż ja, ale widzę to podobnie jak @sheik. Oglądamy filmiki z ciągnikami holującymi rosyjski sprzęt, straty dla agresora są znaczne, ale jednocześnie Rosja osiąga swoje cele. Przez zaciśnięte zęby, bestialskimi metodami, ale jednak. Sankcje na pewno są odczuwalne, ale jednocześnie dziś Liz Truss ogłosiła, że mogą być cofnięte pod warunkiem „pełnego zawieszenia broni, wycofania wojsk” (a więc nie podpisania traktatu pokojowego), plus postanowienia poprawy ze strony Rosji. Obawiam się, że skończy się na naciskach na rząd Ukrainy, żeby w ramach „umożliwienia wyjścia Putinowi z twarzą” zgodził się na koncesje terytorialne (oprócz pogrzebania ambicji na członkostwo w NATO). Ciężko powiedzieć, jak Ukraińcy odebraliby taki obrót spraw. Już teraz czują, że Zachód gra zachowawczo, co dopiero, gdyby miało się skończyć kolejnymi stratami terytorialnymi.

    AFAIK nie wiadomo co będzie z obecnie zablokowanymi rezerwami walutowymi Rosji. Poparcie społeczne w Rosji chadza innymi ścieżkami niż u nas, sankcje też są odbierane jako agresja NATO (a więc nie obciążają konta cara). Nasze media codziennie piszą o tym, jak to od Putina „wszyscy się odwrócili”, ale to są tylko opinie.
    Słowem: pogłoski o porażce są mocno przesadzone. Na tą chwilę po prostu imho za mało wiadomo, za dużo jeszcze może się zmienić.

  68. @steelman: „Sankcje działają. Rosja jest odcięta od technologii bez której nawet traktory będzie tam trudno naprawić, o samolotach czy pociągach które ten kraj spinają w całość nie wspominając”

    Wszyscy czytamy wątki Kamila Galejewa na Twitterze i felietony Krugmana. Ja nie byłbym tak optymistyczny — Chiny to jest jednak realna opcja, przynajmniej w krótkim terminie, na załatanie najpilniejszych braków w łańcuchach dostaw. Nie doceniamy tego, jak ogromną potęgą przemysłową są już teraz Chińczycy.

    Wiele osób ma doświadczenie jak to można coś zamówić na AliExpress i przychodzi za 3 dni. Ja z bliska obserwowałem to samo na poziomie firmy, gdy potrzebne były jakieś wyspecjalizowane przemysłowe dynksy – kształtki do produkcji jakichś maszyn – i bez problemu zostały zamówione w jednym z wielu „AliExpress dla przemysłu”. W ilości 30 000 sztuk. Przyszły za 3 tygodnie.

  69. Liz Truss zachęcała też żołnierzy i weteranów do walki w legii cudzoziemskiej, podczas gdy raczej każdy kraj zabrania służby najemnej (w tym przypadku Foreign Enlistment Act 1870, a w Polsce art. 141 kodeksu karnego). Nie przywiązywałbym wagi do precyzji wypowiedzi i w tym przypadku biorąc pod uwagę, że tydzień temu mówiła coś zupełnie odwrotnego – że boi się powtórki z porozumień w Mińsku gdzie Ukraińcy ugięli się pod wpływem Francji i Niemiec.

    Putin przegrał wojnę, to nie znaczy że Ukraina ją wygrała.

    Podobnie mówi się że przegrał w Czeczenii ponieważ Rosja łoży ogromne środki na utrzymanie tam swojego reżimu zupełnie tak jakby płaciła reparacje – jest to per saldo strata w imię wizerunku (a bojownicy batalionu Szejka Mansura i tak walczą po stronie Ukrainy). Tego wizerunku już w federacyjna republika doniecka w nikim nie wywrze. A bogactwa naturalne Doniecka tego nie zrekompensują (już je miał).

  70. @bogdanow „Dwa razy dziennie para + tankowiec.”
    Czyli potwierdzasz to, co pisałem. Czujesz się bezpieczny? Pewnie tak – wiem, że emocje nie są logiczne, sam się czuję bezpieczny mieszkając w kraju, którego lotnictwo wojskowe jeszcze rok temu pracowało zasadniczo w dni robocze w godzinach 9-17. Teraz też juz mają dwa myśliwce w gotowości 24/7, yay.

    @unikod „A bogactwa naturalne Doniecka tego nie zrekompensują (już je miał).”
    Objęte sankcjami, ergo ciężkie do wyeksportowania na Zachód (no chyba że do Polski). Po traktacie z Ukrainą będzie można donbaski węgiel sprzedać choćby i Niemcom.

    @wkochano „gdy potrzebne były jakieś wyspecjalizowane przemysłowe dynksy – kształtki do produkcji jakichś maszyn”
    Dynksy i wihajstry tak, zaawansowanej elektroniki do Rosji nie poślą. Przynajmniej te firmy, które nie mają ochoty na zachodnie sankcje za łamanie embarga (zrozpaczonemu po porzuceniu przez Lewandowskiego Huawei jest już być może wszystko jedno)

  71. @Putin wygrał/przegrał wojnę

    Ładnie ujął to ktoś z analityków: Putin przegrał pierwszy etap wojny, bo nie osiągnął żadnego ze swoich celów. Sankcje tut, Zelenski tut, najwięsze miasto, które padło to Chersoń.
    Czy przegra też drugi etap wojny, my na pewno nie wiemy, dowództwo ukraińskie/rosyjskie pewnie też nie wie. Ukraina przez ostatnie dni przeprowadziła udane kontrataki, z kolei Rosja udanie uderzyła w ukraińskie zaplecze.

  72. @sheik.yerbouti,
    To jest kompletnie nieistotne przedsięwzięcie względem tego co robią Amerykanie.
    Francja ma mniejsze możliwości i mniejszą determinację.
    'Trzej premierzy’ mając mniejsze możliwości, zademonstrowali większą determinację.
    Macron zademonstrował podkoszulek.
    EOT.

    @❡, Mińsk
    Ano właśnie. Format normandzki. To była szana.
    Powstała w rezultacie niezdecydowania Obamy, a potem trumpizmu Trumpa.
    Francusko-niemiecki duet mógł odegrać zdecydowanie istotną rolę w architekturze bezpieczeństwa Europy. Co potencjalnie miałoby ogromny, osobiście uważam że bardzo pozytywny wpływ, mocno zwiększający szansę federalizacyjne i integracyjne.
    Ale wyszło jak wyszło, rozmyło się w falach NordStreamów, neokolonialnych wypraw do Afryki, uległości względem Putina itd.
    To se ne vrati.

  73. @bogdanow „To jest kompletnie nieistotne przedsięwzięcie względem tego co robią Amerykanie.
    Francja ma mniejsze możliwości i mniejszą determinację.”
    To jakieś kompletne nieporozumienie. Nie upadłem na głowę, żeby uważać, nawet prywatnie w głębi duszy, że Francja chce i może zastapić USA. W Polsce tak czy inaczej liczą się wyłącznie siły USA (może będzie nawet stała baza, na razie oficjalnie nie ma potwierdzenia).
    Francja koncentruje się na obecności w Rumunii, tak jak UK na krajach nadbałtyckich. Z niemieckiej armii nabijają się miejscowi satyrycy („świat się śmieje, że wysyłamy Ukrainie hełmy, ale to jedyne, co u nas jeszcze działało, a teraz Bundeswehra będzie ćwiczyć w czepkach pływackich”), naprawdę musi się ogarnąć, zanim będzie w stanie cokolwiek robić poza granicami Niemiec.
    Zostaje wujek Sam, który szczęśliwie tym razem chce i może bronić Polski; bardzo dobra wiadomość, bo niezbyt silna polska armia pod PiSem nie stała się, delikatnie mówiąc, silniejsza. Natomiast te dwa myśliwce w powietrzu… no, demonstracja taka, jak widać, działa na rodaków.

  74. @sheik.yerbouti
    „Tez mam pewną nadzieję, że kiedy ludzie zobaczą i odczują na własnej skórze, że ich oddolna inicjatywa daje tak spektakularne efekty, natomiast niemrawe działania wojwodów i cwaniakowanie rządu – wręcz przeciwnie, to zrozumieją, jak lepiej budować państwo.”

    No ale przecież po tym miesiącu doświadczenie jest dokładnie takie, że nie ma co liczyć na państwo, bo działają tylko obywatele. I firmy prywatne.
    Więc zamiast wojska trzeba WOT, każdy powinien trzymać w domu Javelina, a NFZ to marnowanie pieniędzy.
    Konfederacja może ma problem, bo jej liderzy to antyeuropejskie onuce, ale wiatr ideologii wieje w ich stronę. Patriotyzm, prywatna inicjatywa, dostęp do broni. Państwo niech nie przeszkadza.
    Wizja, że pomocy udzielają środowiska lewicowe jest dość… bańkowa. Pomocy udzielają najróżniejsze osoby, w tym cała masa osób niezbyt zainteresowanych polityką. Co więcej wiele osób się właśnie polityką zainteresowało. Nie wiem gdzie ich zawieje wiatr dziejów, ale raczej nie do Lewicy, bo Przewodniczący Czarzasty raczej nie ma mocy przyciągania, a Razem poza swoją niszką już politycznie nie istnieje.
    Raczej spodziewałbym się nowego celebryto-populistę takiego jak… Żeleński. No ale co wybory mamy jednego (Palikot, Petru, Kukiz, Biedroń…), a Hołownia już się wypalił.
    Fajnie by było jakby ten populista jakimś fartownym trafem miał wizję państwa efektywnego, a nie taniego, czy silnego. Ale raczej bym obstawiał klimaty militarne. Chociaż też pewnie euro-atlantyckie.

  75. @Zachód i wojna

    Sam Zełenski ładnie wczoraj opisał jak wygląda sytuacja na zachodzie jeśli chodzi o wojnę (z wywiadu dla Economista, skrót za Politico):

    NATO’s 5 camps: In characteristically direct terms, Zelenskyy laid out how he sees the differing motivations of the Western countries: “There are those in the West who don’t mind a long war because it would mean exhausting Russia, even if this means the demise of Ukraine and comes at the cost of Ukrainian lives. This is definitely in the interests of some countries. For other countries, it would be better if the war ended quickly, because Russia’s market is a big one that their economies are suffering as a result of the war. They would like to see Russia keep certain markets. Other, truly wealthy countries, recognize Nazism in Russia and definitely want Ukraine to be victorious. And there are still other countries, smaller countries, which support us completely, but they are more liberal states and concerned with humanitarian issues. They want the war to end quickly at any cost, because they think people come first. And then there is the category of countries wanting the war to end quickly in any way possible because they can be considered as ‘the offices of the Russian Federation in Europe.’”

    Naming names: Judging by Zelenskyy’s remarks on the leaders of France, Britain, Germany and the U.S., it is not that difficult to work out in which camp he thinks each of those countries sits …

    Zelenskyy is brutally damning of Macron: It is clear who Ukraine’s president sees as the Western leader who is weakest on Putin. Zelenskyy strongly criticized the French president for failing to support his country militarily. His explanation for why: “Because they are afraid of Russia. And that’s it. And those who say it first are the first to be afraid.”

    By contrast, he praises the U.K.’s response: Zelenskyy said Boris Johnson was much keener than Macron to send military support. “To be honest, Johnson is a leader who is helping more. The leaders of countries react according to how their constituents act. In this case, Johnson is an example … Britain is definitely on our side. It is not performing a balancing act. Britain sees no alternative for the way out of the situation. Britain wants Ukraine to win and Russia to lose, but I’m not ready to say whether Britain wants the war to drag on or not.” (On that note, U.K. Defense Secretary Ben Wallace told the Mail on Sunday’s Glen Owen that British Starstreak anti-aircraft missiles had been sent to Ukraine and were ready to be deployed against Russian warplanes. The U.K. has also appointed war crimes lawyer Howard Morrison to advise Ukraine.)

    Zelenskyy says Germany is on the fence: “They are trying to be balanced. They have a long relationship with Russia and they are looking at the situation through the prism of the economy. They help out at times. I think they are trying to adjust to the situation as it develops. They are also looking at how the situation affects their own country. They can help, if there is pressure on them domestically to do so, and they can stop when they see what they have done is sufficient. I think Germany is more pragmatic than anyone else with regards to the situation among those countries which can really help. It’s not always about us, what we need and what the world needs. I think the Germans are making a mistake today. I think they make mistakes often. I think the legacy of Germany’s relations with Russia shows this.”

    Zelenskyy also criticized Europe’s pause on sanctions: “[The West] have not completed the sanctions on disconnecting the banking system from SWIFT, many more banks have not been disconnected. They have taken very important steps to support us, but the central bank of Russia has not been disconnected. Impose an embargo on Russian oil and gas exports. All these sanctions are incomplete. They have been threatened, but not yet implemented. Now we are hearing that the decision depends on whether Russia launches a chemical attack on us. This is not the right approach. We are not guinea pigs to be experimented on.”

    And he offered a nuanced take on Biden: “We’ll see. But they help. A lot of countries in Europe, in NATO, especially, have, as our soldiers say, many instruments. This is why the USA has pushed a lot of countries to help us, but a little bit more slowly than we needed.”

    ——-

    W szerszej perspektywie dla mnie pytanie nr 1 to jest kwestia polityki USA a zwłaszcza tego czy ich elity uznają, że konflikt z Rosją może zostać wykorzystany jako element integrujący społeczeństwo bo spotkałem się z opinią, że wojna odciąga ludzi o sporów kulturowych oraz, że elity uznają iż wojna z Rosją może pełnić funkcję proxy war z Chinami.

    Dla PL o tyle to jest korzystne, że jeśli USA w to pójdzie, to my staniemy się pionkiem, który niezależnie od opinii Ziobry, będzie musiał robić to co nam karzą, przy czym jest ryzyko rozrzutu uzyskania statusu między Hiszpanią Franco a Holandią.

  76. @wkochano

    Chiny to jest jednak realna opcja, przynajmniej w krótkim terminie

    Jak potrzeba dynksów czy wihajstrów. Cokolwiek więcej jest osiągalne dopiero w średnim/długim terminie po dostosowaniu: a) własnej produkcji do dostępnych części (dobre na szybko, ale co z urządzeniami wyprodukowanymi wcześniej, skąd części do nich?), b) producenta do wymagań (musi potrwać). Części do europejskich i amerykańskich samolotów Chiny nie dostarczą.

    Po następne, asortyment to jedno, jakość to drugie. Kontrola jakości nie jest najmocniejszą stroną producentów chińskich i z wagonu wihajstrów konkretna liczba pójdzie do kosza. Pół biedy, jak to wyjdzie przy produkcji. Gorsza jakość i krótsza żywotność odbiją się na eksploatacji a to znowu na jakichś innych słupkach. W skali kraju problem może się okazać trudny do rozwiązania.

    Do tej pory mimo wszystko Rosja uważała z wpuszczaniem Chin i wolała być związana z Zachodem, więc przepinanie potrwa i będzie kosztowne.

  77. @steelman
    Rosjanie już ćwiczyli te problemy z techilnika – ZSRR miał przecież ogromną bazę przemysłową i prowadził prace rozwojowe. O jakości konstrukcji i projektów made by USRR można mieć różne opinie, ale faktem bezspornym jest to, że nawet te jako tako wymyślone wykładały się na jakości produkcji. A przecież ZSRR był może i siermiężny ale w zasadzie samowystarczalny technologicznie. Teraz Rosja nie wytwarza niemal żadnych własnych technologii i wszystkie komponenty i części zamienne sprowadza – w tym te do traktorów i czipy do przetwórni żywności, żeby nawiązać do wcześniejszej dyskusji. A jak zaczną im się psuć co bardziej zaawansowane systemy w np. rafineriach ropy naftowej to znajdą się na skraju dezintegracji państwa.

    Tak nawiasem mówiąc gdybym grał Ukrainą w jakiejś symulacji wojny, szukałbym sposoby na wyłączenie z gry rafinerii w europejskiej części Rosji i powiedzmy tych trzech w Ufie. I paru najważniejszych mostów na Wołdze…

  78. @s.trabalski

    Tak nawiasem mówiąc gdybym grał Ukrainą w jakiejś symulacji wojny

    Punkty na wyjeździe liczą się podwójnie (-; Ale na poziomie taktycznym to by były bardzo, bardzo ryzykowne akcje.

  79. @steelman
    Bardzo trudne, ale 11.09 udowodnił że przy odrobinie kreatywności wszystko (niestety) jest możliwe. Nie muszą to być nawet akcje typu wojskowego, możnaby np. znaleźć kogoś kto dałby się skłonić do wyłączenia jakiegoś systemu alarmowego w chwili gdy ktoś inny będzie odkręcał jakiś niewłaściwy zawór w bardzo nieodpowiednim momencie, a jeszcze ktoś inny, nie wiem, wyjdzie na fajka zamiast patrzeć na jakiś monitor…

  80. @trabalski
    „A przecież ZSRR był może i siermiężny ale w zasadzie samowystarczalny technologicznie. ”

    Nigdy nie był samowystarczalny. Najpierw mieliśmy licencje od Amerykanów, kupione jeszcze przez Stalina. Potem lend lease. Potem kolejne licencje z lat 60. – i kupiony wtedy Fiat 124 produkowany był jeszcze po upadku Sojuza. Do tego pirackie klony, takie jak prawie wszystkie ich komputery, poczynając od RIAD-ów. Jeśli chodzi o elektronikę, to zawsze byli skazani albo na import, albo na mniej lub bardziej udaną podróbkę, ale chyba nigdy nie doganiali Zachodu. Sankcje z 2014 sprawiły zaś, że są opóźnieni o dekadę.

    To było widać już w ostatnich dekadach zimnej wojny, gdy w konfliktach „proxy war” technologia radziecka ścierała się z zachodnią. Nie ma czegoś takiego jak „dobry czołg/samolot/helikopter” ze słabą elektroniką – wtedy załatwi go jeden koleś z inteligentnym MANPADem.

  81. @wo
    Ok,ale te podróbki i słabą elektronikę produkowali chyba jednak u siebie? W sensie, że miałeś kiepską (w porównaniu z zachodnimi) lodówkę mińsk i żałosnego moskwicza, ale przynajmniej teoretycznie mogłeś dostać do niego oryginalne części krajowej produkcji? Bo teraz to wygląda tak, że jeżeli przestaną płynąć komponenty z Zachodu to linia produkcyjna się zatrzymuje. I nie żadnych (choćby i kiepskich) samochodów i helikopterów.

  82. @st
    „i żałosnego moskwicza, ale przynajmniej teoretycznie mogłeś dostać do niego oryginalne części krajowej produkcji”

    Akurat do moskwiczów zawsze miałem sentyment, trzymałbym się Łady jako lepszego przykładu. Otóż tu też import praktycznie zawsze był problemem, bo nawet jeśli samochód jako taki nie miał części z importu – to się okazywało, że obrabiarki sterowane numerycznie wymagają dostaw od IBM. Oni uzależnili od importowanych technologii także rdzeń swojej gospodarki, czyli petrochemię. Dlatego już pierwsze sankcje za wojnę w Afganistanie spowodowały częściowy paraliż (po prostu fabryka formalnie działała, ale z ułamkową wydajnością, bo nie dojechały części od Westinghouse). Wyguglałem koledze taki artykuł w czasów sankcji sprzed 40 lat [1]. Wydaje mi się więc, że niezależności nie mieli nigdy (tzn. od lat 1930. i stalinowskich licencji).

    [1] https://www.nytimes.com/1983/02/04/world/brezhnev-souvenir-vast-limping-truck-factory.html

  83. Dzięki, to jest bardzo pouczające. Tak czy owak, teraz nie mają ani części ani obrabiarek. W petrochemii zaś zmieniło się tyle, że udało się zajumać kilka zachodnich inwestycji, a teraz wsparcie już definitywnie przestanie płynąć. Już nie wiadomo w co inwestować w Rosji – w cukier czy benzynę.

  84. @wo „Dlatego już pierwsze sankcje za wojnę w Afganistanie spowodowały częściowy paraliż (po prostu fabryka formalnie działała, ale z ułamkową wydajnością, bo nie dojechały części od Westinghouse)”
    Jak pendant do artykułu o Kamazie – obecnie fabryka oczywiście stoi, bo po 40 latach Rosjanie wciąz nie byli w stanie sami zrobić nowoczesnej ciężarowej kabiny i te dostarczał im Mercedes Trucks, a właśnie z końcem lutego dostarczać przestał.

    „Nigdy nie był samowystarczalny. Najpierw mieliśmy licencje od Amerykanów, kupione jeszcze przez Stalina.”
    Te same, za które (pośrednio) zapłacili Ukraińcy Hołodomorem…

  85. @sheik
    „Jak pendant do artykułu o Kamazie – obecnie fabryka oczywiście stoi”

    Właśnie dlatego szukałem tego przykładu, bo nawet u takiego rusofoba jak ja, marka „Kamaz” budzi pewien szacunek, jako uosobienie rosyjskiego „gniotsia nie łamiotsia”. Tymczasem nawet te w zasadzie samodzielnie opracowane technologie nie mogą działać bez – jak to nazywano w słusznie minionym ustroju – „wkładu dewizowego”. Rosjanie nigdy nie dogonili Zachodu, a sankcje z 2014 ich zamroziły – więc we wszystkim są zapóźnieni o jakąś dekadę. Ich armia może terroryzować bezbronnych cywilów, ale schować się przed Bayraktarem – niekoniecznie.

  86. @wo „Ich armia może terroryzować bezbronnych cywilów, ale schować się przed Bayraktarem – niekoniecznie.”
    Problem w tym, że te rosyjsko-radzieckie metody, prymitywne i okrutne, często niestety – mimo wszystko – są skuteczne. Rosja, zamiast złamać hasło, połamie palce ludziom znającym hasło, bo przecież tak TEŻ można je poznać.

  87. @SY
    „rosyjsko-radzieckie metody, prymitywne i okrutne, często niestety – mimo wszystko – są skuteczne.”
    Pytanie, gdzie są skuteczne. To może czasem zadziałać na polu walki, choć zasadniczo wymaga jeszcze dużej przewagi. Ale prowadzić gospodarkę kraju w ten sposób? Przecież oni będą mieli stosunkowo szybko, że albo spory % lotów będzie CANCELLED, albo samoloty zaczną spadać. To samo na kolei czy w przemyśle. Za Sojuza różne katastrofy dało się ukryć, ale dziś to dużo trudniejsze.
    Tak myślę sobie jeszcze, że te setki tysięcy ludzi zaangażowanych w wojnę ma teraz do wyboru, że będą okrutni albo „zdradzą”. To jest idealna sytuacja do poprzepalania ważnych zwojów mózgowych. Wielu z nich zaleje to gorzałką, stosunkowo spora część przejdzie do zbioru psychopatów. A to się nakłada na traumy, w których ten naród pogrąża się od stuleci…

  88. @Adam H „To może czasem zadziałać na polu walki, choć zasadniczo wymaga jeszcze dużej przewagi. Ale prowadzić gospodarkę kraju w ten sposób?”
    Gospodarka w ten sposób nie ma prawa działać i chyba jednak nikt nie próbuje naprawiać zegarka młotkiem. Natomiast można w ten sposób sterroryzować ludność cywilną przeciwnika i w ten sposób zmusić wrogi rząd do rokowań, ustępstw bądź nawet poddania się. A wtedy można wrócić (również: za zrabowaną gotówkę) do kupowania usług, maszyn i produktów od tych, którzy nimi dysponują.

    „Tak myślę sobie jeszcze, że te setki tysięcy ludzi zaangażowanych w wojnę ma teraz do wyboru, że będą okrutni albo „zdradzą”. To jest idealna sytuacja do poprzepalania ważnych zwojów mózgowych.”
    Obawiam się, że w rosyjskiej armii te zwoje spaliły się dawno, w czasie diedowszczyzny.

  89. @Luster De
    „Konfederacja może ma problem, bo jej liderzy to antyeuropejskie onuce, ale wiatr ideologii wieje w ich stronę.”

    @Obywatel
    „Dla PL o tyle to jest korzystne, że jeśli USA w to pójdzie, to my staniemy się pionkiem, który niezależnie od opinii Ziobry, będzie musiał robić to co nam karzą”

    Gdy chodzi o ten „wiatr ideologii”, to ja go za bardzo nie czuję. W Polsce o wyborach politycznych decyduje przede wszystkim jednak poziom wykształcenia wyborców. Ten sam wykres, który to opisywał w 2015, 2018 (wybory samorządowe) czy 2019 roku, pojawi się też z małymi dostosowaniami w następnych wyborach: https://oko.press/bunt-elit-przeciw-pis-klasa-ludowa-wierna-w-wyborach-2018-partyjne-profile-czytelne-jak-nigdy/

    Ani covid, ani wojna tego rozkładu nie zmieni, a raczej go utrwali. Wyborcy traktują takie stresogenne mega-czynniki jako zniechęcające do eksperymentów i skłaniające do trzymania się swoich dotychczasowych preferencji. I odpowiednio dopasowują sobie uzasadnienia, które im podpowiadają media z ich baniek. Tak więc jak głosowałeś ostatnie trzy razy na PiS, to PiS jest dla ciebie oczywistym wyborem na czas po epidemii i po wojnie (bo z twojej perspektywy Kaczyński sobie z nimi najlepiej radził). Jak głosowałeś kiedyś na PO (lub z pewną taką nieśmiałością przerzuciłeś się na Hołownię), to teraz znowu zagłosujesz najczęściej na PO. Podobnie z Lewicą i PSL. Konfederacja to bardziej labilny wyborca, ale przy kilkuprocentowym poziomie poparcia ich wynik to nie jest jakiś fundamentalny game changer.

    Realniejsze wpływy wojny na naszą politykę widzę dwa. Nową narrację musi znaleźć antyeuropejska frakcja Ziobry. Widać, że szukają czym tu teraz straszyć, kiedy Rosja okazuje się bardziej przerażająca od Unii. Próbują straszyć Niemcami, ale to chyba nie chwyci. Niemcy to u nas wątek mało angażujący emocjonalnie, zbyt niszowy. Raczej to będzie „wywołana przez UE” drożyzna – ceny benzyny i prądu. Na pewno też wprowadzenie euro, gdy temat wróci. Cały czas też oczywiście „kasta” sądowa, geje, ekologia.

    Po drugie, Amerykanie wybierają teraz u nas sobie, w swoim nowo oflagowanym protektoracie, preferowanych liderów. Bez jakiejś szczególnej finezji: to ma być Duda w obozie władzy, a Trzaskowski w opozycji (oni lubią takich „progressive mayors”). To się dzieje w ramach mechanizmu demokratycznego, czyli oni akceptują wynik wyborów, natomiast wskazują kto konkretnie z wygrywających wybory polityków ma mandat do współpracy z nimi. Pomysł, że to nas zdemokratyzuje jest dla mnie niezbyt przekonujący. Izrael czy Korea Pd. to takie sobie demokracje.

  90. @Marianna
    „Po drugie, Amerykanie wybierają teraz u nas sobie, w swoim nowo oflagowanym protektoracie, preferowanych liderów. Bez jakiejś szczególnej finezji: to ma być Duda w obozie władzy, a Trzaskowski w opozycji (oni lubią takich „progressive mayors”). To się dzieje w ramach mechanizmu demokratycznego, czyli oni akceptują wynik wyborów, natomiast wskazują kto konkretnie z wygrywających wybory polityków ma mandat do współpracy z nimi. Pomysł, że to nas zdemokratyzuje jest dla mnie niezbyt przekonujący. Izrael czy Korea Pd. to takie sobie demokracje.”

    Wybierają z tego co jest dostępne do wyboru, a tu szału nie ma. Chyba jednak lepiej tak niż gdyby stawiali na Beatę Szydło i Krzysztofa Bosaka.

  91. @Marianna
    „Próbują straszyć Niemcami, ale to chyba nie chwyci. Niemcy to u nas wątek mało angażujący emocjonalnie, zbyt niszowy.”
    Niemcy, w Polsce? Jeśli to niszowy i nieemocjonalny temat, to można tylko Polakom pogratulować. Ale przynajmniej wśród wyborców 40+ da się znaleźć emocje (niechby i jako spadek po Klossie i czterech pancernych). Co dopiero wśród 60+

    @”Izrael czy Korea Pd. to takie sobie demokracje.”
    Izrael ma 99 problemów, z traktowaniem Palestyńczyków, etniczno-religinym charakterem państwa oraz związkami z Rosją na czele, ale te cztery wybory pod rzad w ostatnich latach to raczej dowód na politycznego pata a nie słabość demokracji. Korea natomiast jest niestety hierarchiczna i mizogiczniczna, ale jeśli mowa o tej dzisiejszej, a nie tej sprzed 40 lat, to jakąś tam demokrację dałoby się chyba znaleźć?

    @”Po drugie, Amerykanie wybierają teraz u nas sobie, w swoim nowo oflagowanym protektoracie, preferowanych liderów.”
    Cóż za aromat! Wyczuwam onucę w nucie głowy i dźwigowy towot w nucie serca.

  92. @sheik
    @Niemcy To nie jest tak, że możesz zrobić spot „SS, Gestapo, panzerfaust” i mieć przyrost wyborczy. Wyborcy nie widzą Niemców jako zagrożenia wojennego tylko jako duże, silniejsze od nas państwo. Straszenie takimi pokojowymi Niemcami musi mieć element spiskowy. Tak jak sugestia, że „Niemka von der Leyen” coś knuje, czego teraz próbuje Ziobro. Próbował też Kaczyński, insynuując nieokreślone ciemne sprawki Merkel. Wcześniej podobnie Giertych w LPR. Ale to przynosiło im moim zdaniem więcej szkody niż pożytku. Właśnie prawicowi mężczyźni 50+ byli niepotrzebnie stawiani w konflikcie lojalności między swoją partią a swoim samochodem i wiertarką.

    Kiedyś pewniakiem w tym nurcie było euro, kojarzone z tym że będzie drogo i ten silny bogaty Niemiec przyjdzie nas wykupić. Ale teraz i tak jest drogo, a z drugiej strony wyborcy prawicowi nie boją się już gremialnie myśli, że to oni są ci silni i bogaci. Więc straszenie euro to będzie raczej specjalistyczna strategia na socjalny, silnie zdeterminowany elektorat prawicowy – Kluby Gazety Polskiej itp.

    @Izrael Nie bardzo wierzę w postępy demokratyczne kraju, którego premier poświęca dużą część uwagi układom w stolicy innego kraju i od nich uzależnia krajowe polityki.

  93. @sheik (2)
    „Cóż za aromat! Wyczuwam onucę w nucie głowy i dźwigowy towot w nucie serca”

    Zastanawiam się, czy w ogóle na to odpowiadać. Może po prostu porozmawiaj kiedyś o wojnach USA z jakąś Chinką, Hinduską, Arabką, Latynoską. Zaznaczam, że wcześniej warto poczytać np. o użyciu białego fosforu w Faludży. Dla połowy świata będziemy teraz amerykańską bazą wojskową. Może nie ma innego wyjścia, ale to nam nie przysporzy przyjaciół.

  94. @Marianna „Właśnie prawicowi mężczyźni 50+ byli niepotrzebnie stawiani w konflikcie lojalności między swoją partią a swoim samochodem i wiertarką.”
    Tu mała anegdotka – kiedy studiowałem erasmusowo w środkowych Niemczech, na chwilę przed wejściem Polski do UE, będący tam również (ale na budownictwie) chłopak, o ile dobrze pamiętam z kieleckiego, tłumaczył mi kiedyś z zapałem przy piwie, jak to Niemcom nie można ufać, bo mają takie drapieżne, wilcze spojrzenie. Wujek pracujący w rajchu mu to powiedział, z życiowego doświadczenia, i on się z tym zgadza. Facet jest już teraz po 40., ciekawe czy nadal tak uważa.

    @”Nie bardzo wierzę w postępy demokratyczne kraju, którego premier poświęca dużą część uwagi układom w stolicy innego kraju i od nich uzależnia krajowe polityki.”
    Hmmm, to wymień może jakiś kraj spełniający Twoim zdaniem to kryterium? A przy okazji, jakieś inne państwo oprócz Izraela, które swojego prezydenta stawia przed sądem, skazuje i zamyka w więzieniu. Bibi N. zdaje się być następny w kolejce…

  95. @marianna
    „Zastanawiam się, czy w ogóle na to odpowiadać”

    Ja też się nad tym zastanawiam. Jeśli pan/pani nie chce stracić tego konta, proszę się zastanowić trochę intensywniej. To nie będzie ban, tylko specjalna operacja deonucyfikacyjna.

    ” Może po prostu porozmawiaj kiedyś o wojnach USA z jakąś Chinką, Hinduską, Arabką, Latynoską.”

    Proszę nie udawać Chinki, Hinduski, Arabki ani Latynoski. W ogóle proszę nie udawać nikogo, tylko pisać w swoim imieniu (i zdecydować się na jakiś dżender).

  96. Chinkę można oczywiście zapytać, ale bardziej o Tybet i Ujgurów. A Indusi chyba większą urazę chowają do Anglików?

    @wo „Jeśli pan/pani nie chce stracić tego konta”
    Doceniam, że ksywka pradopodobnie pochodzi z piosenki St. Staszewskiego, tej ze zwrotką:
    U Marianny książeczki Mao
    Sierp i młotek trójząb ze strzałą
    Dzieł batiuszki półeczka spora
    Notatniki agitatora

  97. „Chinki, Hinduski, Arabki ani Latynoski”

    Zastąpić Latynoski północną Koreą i będzie krótka lista krajów z którymi nie chciałbym się za żadne skarby przyjaźnić. Nie ma to jak trafny argument

  98. @unikod
    W dyskusjach o porażce Rosji mocno wychodzi chyba jak bardzo odmienne od rosyjskich mamy standardy tego, co się liczy jako “porażka” i “zwycięstwo”. Mówi się (u nas), że Putin przegrał w Czeczenii, bo bilans strat i zysków, a wojna nie cieszyła się społecznym poparciem. To jest zrozumiałe – państwo to dla nas (przynajmniej jako ideał) wspólne dobro, a rządzących chcemy widzieć jako mających jako tako odpowiedzialnie dbać o poprawę warunków życiowych obywateli (albo chociaż liczyć się z tymi warunkami).
    W optyce Putina to jednak nie musi być porażka – II wojna czeczeńska pomogła mu osiągnąć swoje cele, a koszty przecież poniesie Iwan z Tuły i Zaur z Groznego, nie on. Podobnie jest z wojną z Ukrainą, tylko w tym przypadku Rosja jest o 23 lata Putina mniej wolna, a i sam konflikt lepiej się wpisuje w większość motywów grzejących Rosjan: jednoczenie „ziem rosyjskich”, dawanie odporu Zachodowi, zajmowanie należnego miejsca jako państwa, z którym wszyscy muszą się liczyć. Przykładamy do tej sytuacji standardy państw zachodnich, ale może obecną sytuację lepiej opisuje Orwell:

    “Hitler, because in his own joyless mind he feels it with exceptional strength, knows that human beings don’t only want comfort, safety, short working-hours, hygiene, birth-control and, in general, common sense; they also, at least intermittently, want struggle and self-sacrifice, not to mention drums, flags and loyalty-parades (…) Whereas Socialism, and even capitalism in a more grudging way, have said to people „I offer you a good time,” Hitler has said to them „I offer you struggle, danger and death,” and as a result a whole nation flings itself at his feet.”

    Mój punkt będący, że możemy mieć nieco nierealistyczne oczekiwania wobec racjonalności celów i reakcji Rosji.

    re: sankcje
    Piszemy o problemach z częściami do ciągników, ale przecież oprócz Zachodu i Rosji są też inne państwa, np. uzależnione mocno od importu zbóż. Jeśli Zachód tak bardzo stara się nie urazić Rosji wysyłaniem myśliwców i czołgów Ukrainie, to czy będzie gotowy trzymać się twardo sankcji za cenę destabilizacji np. Egiptu? Bo że Rosja jest gotowa grać tą kartą, to chyba nikt nie wątpi.

  99. @niechjedzą zboże+Rosja
    Rosja kartą żywnościową już gra, tzn. już ograniczyła mocno eksport zbóż, cześciowo ponoć dla ochrony rozchwianego wewnętrznego rynku – oraz oczywiście blokuje jakkolwiek ruch ukraińskich statków. Notabene Europa też importowała sporo żywności z tego kierunku, czyli taniej już było…

    Jeszcze @rosyjskagospodarka – ciekawy tekścik ze strony Polityki: https://www.projektpulsar.pl/czlowiek/2160111,1,dieta-osiadlego-bandyty-czyli-czego-chce-putin.read

  100. @sheik

    „A przy okazji, jakieś inne państwo oprócz Izraela, które swojego prezydenta stawia przed sądem, skazuje i zamyka w więzieniu.”

    Fujimori w Peru?

  101. @ „mężczyźni 50+ byli niepotrzebnie stawiani w konflikcie lojalności między swoją partią a swoim samochodem i wiertarką.”

    U mnie (miasto średniej wielkości, ca. 100.000, a skoro tak, to w ratuszu Platforma O.) ten konflikt – zły Niemiec z zakusami / dobry Bosch z udarem – to rdzeń istnienia, powszechny paradoks założycielski poglądów politycznych, kamień węgielny lęków i resentymentów, zakąska do alkoholu, leitmotiv w nocnych Polaków rozmowach. Na wpółwiejskich przedmieściach (gdzie mieszkam) tym bardziej się to nasila. Nord Stream to jest pakt Ribbentrop-Mołotow i vw passat w garażu tego nie zmieni. Drzemiącą w sercu i na języku niechęć do Niemców, obawę przed ich genetyczną hitlerskością (szwabskością? no, jakąś tam -ością), przed ich naturą („Niemiec to zawsze Niemiec”) łatwo byłoby zacząć eskalować, gdyby jakiś polityk akurat zechciał.

    @ „operacja deonucyfikacyjna”

    Zgłaszam kandydaturę na młodzieżowo słowo roku 2022.

  102. @sheik.yerbouti
    „@niechjedzą zboże+Rosja
    Rosja kartą żywnościową już gra, tzn. już ograniczyła mocno eksport zbóż, cześciowo ponoć dla ochrony rozchwianego wewnętrznego rynku – oraz oczywiście blokuje jakkolwiek ruch ukraińskich statków. Notabene Europa też importowała sporo żywności z tego kierunku, czyli taniej już było…”

    Ale z kolei przewidywania globalnych problemów z żwynością to już jakieś psyops. Brakująca ilość przenicy z powodu wojny jest szacowana na mniej niż 1% globalnej produkcji. Wzrosty cen kontraktów terminowych parę miesięcy temu skłoniły rolników do zwiększenia zasiewów. A spekulacje na cenach to zupełnie inna bajka.

    To jest zresztą ciekawy temat, który może ktoś by objaśnił. Pandemia, zerwane łańcuchy dostaw, lockdowny, a indeksy giełdowe w Stanach od kwietnia 2020 do początku roku rosły jak powalone. Dlaczego tak?

  103. > II wojna czeczeńska pomogła mu osiągnąć swoje cele, a koszty przecież poniesie Iwan z Tuły i Zaur z Groznego, nie on.

    Oczywiście masz rację, ale miałem na myśli też coś deczko innego. Kontrybucje dla Kadyrowa wciąż stanową specjalną pozycję budżetu Rosji.

    Kadyrow jest też kosztem wizerunkowym – w tej wojnie wrzuca filmiki z upozorowanego na front trawnika sprzed swojej willi a jego ludzie wrzucili na tiktoka tego pułkownika rozjechanego przez własną brygadę bo myśleli że to bohater z frontu.

    Rosja Czeczenię tylko czasowo wynajmuje w imię swojego wizerunku. Są teraz takie propozycje dla Donbasu. Turcy proponuj dzierżawę jak Hong Kong, a Ukraińcy trwającą kilkanaście lat „konsultację w sprawie statusu”. Różnicę opisał Awal: czy władze będą lokalne czy okupacyjne.

  104. @bantus
    „To jest zresztą ciekawy temat, który może ktoś by objaśnił. Pandemia, zerwane łańcuchy dostaw, lockdowny, a indeksy giełdowe w Stanach od kwietnia 2020 do początku roku rosły jak powalone. Dlaczego tak?”

    Bo giełda jest już całkowicie oderwana od rzeczywistości, a kursami akcji sterują emocje, a nie faktyczne osiągnięcia firm. A że wszyscy lubią jak rośnie, to rośnie.

  105. @bantus
    „To jest zresztą ciekawy temat, który może ktoś by objaśnił. Pandemia, zerwane łańcuchy dostaw, lockdowny, a indeksy giełdowe w Stanach od kwietnia 2020 do początku roku rosły jak powalone. Dlaczego tak?”

    Ja bym dodał, że z powodu ogromnej niepewności banki nie chcą brać kasy na sensowne lokaty, obligacje też nie powalają, więc akcje zostają jedyną drogą, gdzie może pojawić się jakiś zysk dla przeciętnego Smitha. Są jeszcze nieruchoości, ale tu jest wyższy próg wejścia.

  106. @Adam
    „banki nie chcą brać kasy na sensowne lokaty”

    Mam wrażenie, że banki żyją teraz z prowizji od wciskanych na siłę i za pomocą ordynarnych kłamstw wieloletnich struktur. Kasa wpada, odpowiedzialności ze strony banku zero. Czysty biznes.

  107. @bantus „Ale z kolei przewidywania globalnych problemów z żwynością to już jakieś psyops. Brakująca ilość przenicy z powodu wojny jest szacowana na mniej niż 1% globalnej produkcji”

    Ale przez kogo konkretnie szacowana? Bo ja się z takim optymizmem nie spotkałem, raczej z krakaniem zewsząd, w tym ze strony ludzi, którzy chyba nie handlują opcjami na zboże:
    https://www.atlanticcouncil.org/blogs/econographics/putins-invasion-of-ukraine-could-spark-a-global-food-crisis/

  108. @bantus
    „To jest zresztą ciekawy temat, który może ktoś by objaśnił. Pandemia, zerwane łańcuchy dostaw, lockdowny, a indeksy giełdowe w Stanach od kwietnia 2020 do początku roku rosły jak powalone. Dlaczego tak?”

    Na ten temat jest raczej konsensus makroekonomistów (post factum, jak zwykle). Podczas pandemii oszczędności drobnych ciułaczy rosły, bo nie było na co wydawać, a w Stanach dodatkowo wsparcia państwa szło bezpośrednio do ludzi zamiast do firm, jak w Europie. Ciułacze wolną gotówkę pakują defaultowo w akcje. Korroboruje to wyjaśnienie też fakt, że odkąd wsparcie się skończyło, giełda dołuje.

  109. @bantus

    „Brakująca ilość przenicy z powodu wojny jest szacowana na mniej niż 1% globalnej produkcji”

    Bardziej miałem na myśli regionalne i lokalne problemy. Dla Egiptu Rosja i Ukraina to circa 80% importu pszenicy, Tunezja chyba 1/4 sprowadzała z Ukrainy. Mają rezerwy strategiczne i pracują nad dywersyfikacją, ale to oczywiście wszystko oznacza koszty, wzrost cen na miejscu itd. Nad wsparciem dla regionu pracuje też MFW i Bank Światowy. Nie potrafię ocenić jak poważna jest sytuacja, ale to na pewno dodatkowy element tej układanki i ta raczej działający na korzyść Rosji.

  110. Wydaje mi się, że jednym z powodów wojny i tego, że tak szybko się ona nie skończy (najwyżej zaliczy kolejną kilkuletnią przerwę) jest to, że Ukraina w pewnym sensie jest anty-Rosją (choć raczej kontr-Rosją).

    Nie w takim sensie, w jakim pisze o tym Prawda i nasze korwinoidy, ale w sensie innego modelu zarządzania przestrzenią poradziecką (czyli swoista europeizacja, modernizacja i powolna demokratyzacja w oparciu o samoorganizujące się społeczeństwo) niż ta oferowana przez Rosję (czyli miks mniej lub bardziej lokalnych watażków wspieranych przez innych watażków w gospodarce opartej o rabunkowe wydobycie surowców naturalnych, a to wszystko spięte przez kolejną inkarnację opriczników). Jest to zagrożenie dla samego istnienia Rosji w obecnym kształcie.

    Najwięcej analogii okresu ostatnich trzydziestu lat na obszarze poradzieckim widzę w okresie po upadku Cesarstwa Chińskiego – co prawda obszar poradziecki wspiął się na nieco niższy poziom „drabiny eskalacyjnej” niż obszar byłego Cesarstwa Chińskiego w latach dwudziestych i trzydziestych, ale schematy są podobne. Najpierw zanikła władza najwyższa w wyniku implozji pod swoją własną niezdolnością do reform, potem pojawił się operetkowy pretendent (w Chinach Hongxian, w ZSRR – twardogłowi), potem wielka smuta z mniej lub bardziej krwawymi epizodami oraz próbami „zjednoczenia” obszaru dawnego imperium.

    Wydaje mi się, że jeżeli obecna odsłona wojny rosyjsko-ukraińskiej potrwa jeszcze kilkanaście tygodni z dotychczasową dynamiką, to Rosja ponownie się zawali. Co oznacza całkowity chaos na obszarze poradzieckim – już doszło do starć azersko-ormiańskich w Karabachu, już zaczęło być cieplej (choć nie gorąco) w rejonie Naddniestrza, a za rogiem czeka jeszcze Fergana, Białoruś, Kaukaz Zachodni (Abchazja, Osetia Płd.) i Północno-Wschodni (Czeczenia, Inguszetia i Dagestan są trzymane w umiarkowanym pseudopokoju mieszaniną rosyjskiej represji i kroplówki finansowej).

    Obawiam się, że niezależnie od wyniku obecnych starć Zachód dopiero zaczyna stawać przed wyzwaniami dotyczącymi Rosji i okolicy. Będą to nie tylko problemy braku surowców (dosyć łatwo rozwiązywalne – eksport zbóż i paliw „da się” opanować po początkowym szoku gospodarczym wynikającym ze wzrostu ich cen z innych źródeł), ale też uchodźce i finalnie kwestie stabilizowania punktów zapalnych po wyjściu Rosjan (a wyjście to już się zaczęło, na Ukrainę są ściągane też siły z „mirotworskich” garnizonów w Osetii i Karabachu). Znowu będą tłumy uchodźców zarówno gdzieś daleko jak i na europejskich granicach, znowu będą próby dogadani się z „zaprzyjaźnionymi” dyktatorami żeby zaprowadzili porządek (a obawiam się, że zaprowadzanie porządku na Kaukazie i w Azji Centralnej przez państwa do tego pretendujące nie będzie wiele lepsze od obecnego porządku putinowskiego). Do tego dojdzie kwestia co zrobić z rosyjską masą upadłościową – tymi wszystkimi archaicznymi głowicami nuklearnymi, masami byłych wojskowych rosyjskich, nagle odciętymi od księżycowej gospodarki rosyjskimi rubieżami itd.).

    Nieszczególnie wierzę w jakieś wielkie przekreskowanie granic na mapach – Rosja jest państwem wieloetnicznym, ale poza nielicznymi wyjątkami w rodzaju Tatarstanu mniejszości albo są nieliczne (jeżeli bierzemy pod uwagę dany naród), albo są rozproszone, albo są zdominowane w swoich republikach przez żywioł rosyjski. Państwa ościenne rewindykują swoje ziemie w takim scenariuszu, tu i ówdzie powstaną nowe państwa narodowe, ale co począć z takim obwodem kaliningradzkim? Ani nie można oczekiwać tam separatyzmu, ani nikt rozsądny nie będzie chciał go przejąć, a to jednak będzie prawie milion ludzi w gospodarczo rachitycznym obwodzie odciętych od Wielkiej Ziemi.

    W scenariuszu rozpadu Federacji pojawią się też

  111. ^^ rozpad Rosji (wyjąwszy może Kaukaz) nie pójdzie z pewnością po linii etnicznej, tylko po linii feudalnej. Po prostu w pewnym momencie ten czy ów gubernator uzna że Moskwa zajęta wojną „nie ma głowy” do rozwiązywania problemów gdzieś tysiące kilometrów od niej i przejmie kontrole nad miejscowymi siłami militarno-policyjnymi, obsadzi granice i „zaprowadzi spokój”. A potem następny i następny. Po dłuższej chwili władza cara nad prowincjami będzie czysto na papierze, zresztą co już ma miejsce w Czeczenii. Powtórzy się historia średniowiecza np we Francji. Zresztą takie mniejsze państwa miałyby dużo większą rację bytu, obecna ogromna Rosja z jej mikroskopijnym PKB (które jeszcze bardzo spadnie w ramach odchodzenia od węgla) to jakiś historyczny wypadek przy pracy.

  112. @sheik.yerbouti
    „Ale przez kogo konkretnie szacowana? Bo ja się z takim optymizmem nie spotkałem, raczej z krakaniem zewsząd, w tym ze strony ludzi, którzy chyba nie handlują opcjami na zboże:
    https://www.atlanticcouncil.org/blogs/econographics/putins-invasion-of-ukraine-could-spark-a-global-food-crisis/

    Noale to jest przecież w tym artykule: „Department of Agriculture (USDA) reduced estimated wheat exports from both Russia and Ukraine by 7 million tons”. Produkcja globalna to prawie 780mln ton, więc braknie mniej niż 1%. To jest moim zdaniem coś czemu można częściowo zapobiec i przeciwdziałać.

    Oczywiście problem dotknie pewnie kilku najbiedniejszy krajów najmocniej i społeczność międzynarodowa to oleje. To jest jednak kwestia woli politycznej a nie możliwości.

    @rynki finansowe a gospodarka
    Niby wiem że nie ma związku, ale w mediach ktore raportuja to co sie dzieje na rynkach paradygmat jest taki ze istnieje silne i bezposrednie przełożenie. Skoro ludzie którzy w tym siedzą przedstawiają to w taki sposób, to może jednak ja nie mam racji.

  113. @embercadero

    …rozpad Rosji (wyjąwszy może Kaukaz) nie pójdzie z pewnością po linii etnicznej, tylko po linii feudalnej. Po prostu w pewnym momencie ten czy ów gubernator uzna że Moskwa zajęta wojną „nie ma głowy” do rozwiązywania problemów gdzieś tysiące kilometrów od niej i przejmie kontrole nad miejscowymi siłami militarno-policyjnymi, obsadzi granice i „zaprowadzi spokój”…

    No właśnie. Czy Rosjanin z Chabarowska czy Władywostoku, jest tym samym Rosjaninem co Rosjanin z Moskwy czy Rostowa? Przecież tam ponoć połowa samochodów ma kierownicę z prawej strony(szrotowy import z Japonii). Nie wiem czy tam też Putin będzie szukał rekruta, ale gdybym postawił się w roli Wani z kartą poborową dającą bilet do Ukrainy, to bym raczej wiał gdzieś w tajgę. No bo co ich obchodzi jakaś Ukraina. Interes mają w Chinach i Japonii. Ba nawet Kalifornia czy Australia, jest im bliższa niż Europa. Aż kusi, by przy osłabieniu centralnej władzy cara, jakaś miejscowa siła zawalczyła o niepodległość.
    Oczywiście teoryzuję, jak mawiał majster Friedman, ale chciałoby się strawestować słowa Thatcher(chyba) spytanej o to co myśli o zjednoczeniu Niemiec. Odpowiedziała, że ona kocha tak Niemców, że życzy im, by mieli tych państw jak najwięcej. Ja też kocham Rosjan i życzę im tego samego.

  114. @mbercadero „rozpad Rosji nie pójdzie z pewnością po linii etnicznej, tylko po linii feudalnej”

    Zasadniczo tak to teraz może wygląda ale jak przyjdzie co do czego nacjonalizmu dojdą do głosu. Rosja jest pełna, na razie na wszystkich m trzymają łapę Wielkorusowie, ale przykład Czeczeni pokazuje, że to nie musi trwać wiecznie (po drugiej wojnie czeczeńskiej odsetek Rosjan na terenie republiki spadł poniżej 2%, takie to i zwycięstwo Rosji). A jeżeli ewentualni diadochowie zaczną grać kartami narodowościowymi będzie naprawdę strasznie.

    @co z Kaliningradem

    W latach ’90 pewien rozgłos zyskała idea secesji Petersburga. Ciekawe kiedy ktoś rzuci taki pomysł w Kalinigradzie, jeden bunt żołnierzy już się podobno wydarzył.

  115. @Tyrystor
    „To o Niemczech powiedział jednak Fr. Mitterand”
    Pewnie mówiło tak wielu polityków, ale pierwszy był chyba jednak François Mauriac w 1967 roku „J’aime tellement l’Allemagne que je suis satisfait qu’il y en ait deux”

  116. Fukujamując w zakresie przyszłości rosyjskiego przemysłu wydobywczego, średnio to wygląda:
    „Natural gas company Novatek this week confirmed that it will stop the development of its liquified natural gas projects in the region. It will only complete the first train of the Arctic LNG 2, company representatives told Kommersant. (…) Novatek is fully dependent on Western technology to follow up its major Arctic LNG projects. Both the Yamal LNG and the Arctic LNG are built with foreign equipment provided by companies such as Linde, Siemens and Baker Hughes. (…)
    The new western sanctions against Russia will affect also several other industrial projects. State oil company Rosneft is in the process of developing what is due to become the biggest oil project ever in the Arctic, and is dependent on western technology to build both infrastructure and ice-class tankers. Also the investment basis of the project is now also increasing unclear as project partner Trafigura Group says that it is “reviewing its shareholding in Vostok Oil LLC.”
    On the Russian Arctic agenda is also the building of several mines, among them the Syradasaysky coal project in Taymyr. Also this project is dependent on western tech, at least for the building of ice-class bulk carriers that can export the coal.” [1]
    https://thebarentsobserver.com/en/industry-and-energy/2022/03/big-collapse-looms-over-russian-arctic-policy

  117. @mm
    „Nieszczególnie wierzę w jakieś wielkie przekreskowanie granic na mapach ”

    Jedna kreska zaraz zniknie – Armenia sygnalizuje niechętną, ale jednak akceptację przejęcia Karabachu przez Azerbejdżan. Widząc, że rosyjskie wsparcie jest ch* warte, wolą normalizować stosunki z Turcją.

  118. @wo

    Tam zdaje się po ostatniej przegranej wojnie wygrał wybory prezydenckie przeciwnik Rosji?

    Ciekawe jak łatwo im będzie się pozbyć mirotworców jeśliby nawet zawarli wieczyste przymierza i z Turcją i z Azerbejdżanem. Coś mi się wydaje że ruscy będą się czepiać każdego pretekstu by utrzymać tam swoje bazy.

  119. @s.trabalski
    „Tak nawiasem mówiąc gdybym grał Ukrainą w jakiejś symulacji wojny, szukałbym sposoby na wyłączenie z gry rafinerii w europejskiej części Rosji i powiedzmy tych trzech w Ufie. I paru najważniejszych mostów na Wołdze…”
    „Bardzo trudne, ale 11.09 udowodnił że przy odrobinie kreatywności wszystko (niestety) jest możliwe. Nie muszą to być nawet akcje typu wojskowego, możnaby np. znaleźć kogoś kto dałby się skłonić do wyłączenia jakiegoś systemu alarmowego w chwili gdy ktoś inny będzie odkręcał jakiś niewłaściwy zawór w bardzo nieodpowiednim momencie, a jeszcze ktoś inny, nie wiem, wyjdzie na fajka zamiast patrzeć na jakiś monitor…”
    Póki co „Do potężnego pożaru składu ropy doszło w piątek rano w rosyjskim Biełgorodzie, kilkanaście kilometrów od granicy z Ukrainą.” Rosja oskarża Ukrainę, minister spraw zagranicznych nie potwierdza ani nie zaprzecza.
    Dobre pomysły krążą po ludziach.

  120. Swoją drogą to też jedyna w swoim rodzaju bezczelność, zniszczyli Ukraińcom pół kraju a teraz protestują że raz jedyny Ukraina im się odwinęła i posłała jedną zapewne toczkę na przygraniczny skład ropy.

  121. @embercadero
    „Swoją drogą to też jedyna w swoim rodzaju bezczelność,”
    Widziałeś ten propagandowy film rosyjski? Mykoła zaczął bić młodsze dzieci, więc Wania *tylko* chce mu zabrać kijek.

  122. @bezczelność Rosjan
    U Rosjan to normalne.

    @atak w Biełgorodzie
    To byłby już drugi, wczesniej wyleciał w powietrze skład amunicji.

  123. @embercadero,
    „Ciekawe jak łatwo im będzie się pozbyć mirotworców jeśliby nawet zawarli wieczyste przymierza i z Turcją i z Azerbejdżanem. Coś mi się wydaje że ruscy będą się czepiać każdego pretekstu by utrzymać tam swoje bazy.”

    Przecież wszystko się bierze z tego że sami wyjeżdzają. Rosji do tego stopnia brakuje wojsk nadających się do wysłania na regularną wojnę, że sięga po jednostki skąd się da. Komponent manewrowy wyjechał i została symboliczna obsada posterunków + pewnie kawałek sztabu.
    Azerowie zaczęli testować czy nie wrócą jak spróbują przesuwać linię rozgraniczenia, doszło do potyczek z ofiarami śmiertelnymi po stronie Ormian, Rosjanie to zignorowali.
    Efekty są oczywiste.
    Potencjalnie, podobna sytuacja jest zresztą w Gruzji – tam też spora część rosyjskiego wojska pojechała na wojnę. Z tym że w Gruzji dominuje chyba trauma związana z 2008 r., połączona z uzależnieniem gospodarczym i czerpaniem korzyści z przyjazdu dziesiątków tysięcy Rosjan.

  124. janekr
    „możnaby np. znaleźć kogoś kto dałby się skłonić do wyłączenia jakiegoś systemu alarmowego w chwili gdy ktoś inny będzie odkręcał jakiś niewłaściwy zawór w bardzo nieodpowiednim momencie, a jeszcze ktoś inny, nie wiem, wyjdzie na fajka zamiast patrzeć na jakiś monitor…””

    Tak się zaczyna jakiś stary Tom Clancy, gdzie pole naftowe załatwiają muzułmanie z południowych republik, pracujący tam.

  125. „Czerwony Sztorm”.
    Czytałem z wypiekami będąc wczesnym nastolatkiem – miałem okres połykania technothrillerów.

    Nawiasem mówiąc, trafiłem kiedyś na książkę o… wojnie Rosji z Ukrainą. Zacząłem… i rzuciłem w kąt, moje haki do zawieszania niewiary nie wytrzymały ciężaru. Co jak co, ale wojna z rosyjsko-ukraińska wydawała mi się za bardzo absurdalna do przełknięcia.

    Teraz być może powinienem przeprosić autora.

  126. ^^ była jakaś jeszcze zimnowojenna powieść Forsythe’a, tego od Szakala, w której w 80’sach Ukraińcy wywołują powstanie (a przynajmniej zbrojny ruch oporu) przeciw sojuzowi. Szczegółów nie pamiętam, czytałem to ze 30 lat temu

  127. #nacjonalizmy w Rosji

    Nie wydaje mi się, by ewentualny podział poszedł po linii narodowościowej – poza północnym Kaukazem i Tatarstanem nie-Rosjanie albo żyją w rozproszeniu, albo na terenach całkowicie nierozwiniętych, albo są przedstawicielami niewielkich liczebne narodów.

    Patrząc po Wikipedii (wybaczcie…), największymi mniejszościami w obecnej Rosji są:

    – Ukraińcy: 6,8 miliona, część to stara i mniej stara imigracja zarobkowa, część to mieszkańcy wielkich miast, część mieszka w tzw. Klinach (obszarach zwarcie zamieszkałych przez Ukraińców w Rosji) – poza Malinowym Klinem (rejon Kubania) to chyba żaden nie leży nawet w pobliżu Ukrainy;

    – Tatarzy – 3,5 miliona, dominują w Tatarstanie, poza tym w rozproszeniu

    – Mordwini: 1,3 miliona, w dużej mierze rozproszeni, skupiska w Tatarstanie i Republice Mordwińskiej (nieopodal Tatarstanu). Ludność uralska, nie wiem jaki mają stosunek do Tatarów, ale to raczej nie jest relacja Czechów ze Słowakami;

    – Czuwasze: 1,1-1,5 miliona, jak wyżej rozproszeni. Dominują w kilku obwodach, największe skupisko w Czuwasji, która sąsiaduje z Tatarstanem i Mordową, no i z kolejną podobną, teoretycznie ojczystą republiką – Mari El, zamieszkałą przez…

    – Mari (Maryjczycy): niespełna pół milionowa grupa, jak wyżej: rozproszona, choć ma „swoją” republikę.

    Mamy jeszcze Baszkirów (niespełna milion), Czeczenó i inne ludy północnego Kaukazu.

    Jeżeli doszłoby do rozpadu Federacji, sytuacja byłaby dużo gorsza dla nowych państw niż dla byłych SRR-ów – odsetek Rosjan większy (zazwyczaj, są wyjątki jak Czeczenia), państwa mniejsze, do tego często byłyby to enklawy lub sąsiadowałyby jedynie z Rosją i innymi świeżo zdefederalizowanymi podmiotami. Gospodarczy horror. Jeżeli elity tych narodów nie doszłyby do „własnej federacji” (wydaje mi się, że skoro mamy sąsiadujący Tatarstan, Czuwaszję, Mordowę i Mari El o dosyć mocno wymieszanej ludności to w grze Paradoksu byłby to oczywisty wniosek, że te tereny miałyby szansę przerwać jako jeden podmiot, nie kilka), raczej nie stawiałbym że mają duże szanse na długie cieszenie się niepodległością.

    Jedynie Tatarstan ma pewne tradycje walki o niezależność – więc byłaby to też kwestia, czy faktycznie te podmioty chciałyby niezależności. Scenariusz „kilku równoległych Rosji” zaś nie wydaje mi się ani realny, ani stabilny w dłuższej perspektywie. Rosjanie jako masa raczej by dążyli do życia w jednym państwie. Oby wreszcie zechcieli to realizować poprzez przeprowadzki do Rosji z nie-Rosji, a nie poprzez konwersją nie-Rosji w Rosję.

  128. @Czerwony Sztorm
    Tylko, że tam doszło do ataku „typu wojskowego” na rafinerię. Na to Ukraińcy nie mają szans (tzn. różnych rzeczy dokonali na tej wojnie, ale to wygląda na coś absolutnie poza ich zasięgiem).
    Ale faktem jest, że zarówno dla ZSRR jak i Rosji przerwanie produkcji choć części rafinerii byłoby ogromnym problemem.

    @Michał Malarski
    To jest niestety doskonały punkt wyjścia do różnych czystek etnicznych. W warunkach wojny domowej w Rosji (czyli gdyby jakimś gubernatorom/dowódcom wojskowym zamarzyła się niezależność) to jest okropna perspektywa.

  129. @s.trabalski, Czerwony Sztorm
    Atak przeprowadziły trzy osoby (Azerowie), z których jedna była inżynierem zatrudnionym w rafinerii, dzięki temu posiadając wiedzę jak sprawnie zniszczyć obiekt. De facto sabotaż. To nie był atak wojskowy.

  130. Atak był wojskowy/terrorystyczny w tym sensie, że tych trzech wdarło się z bronią na teren zakładu, zabiło ileś osób, podjęło walkę z wojskiem i dokonało sabotażu. W tym sensie wydaje mi się, że Ukraińcom byłoby ekstremalnie trudno dokonać czegoś podobnego i to jeszcze przy założeniu, że misja 1) nie byłaby samobójcza i 2) liczba ofiar cywilnych powinna być minimalna.
    Poza tym wydaje mi się, że w rzeczywistości nie wystarczyłoby tych 3 ludzi do spowodowania istotnych szkód (ale nie ma pojęcia o funkcjonowaniu rafinerii, więc nie mam absolutnie żadnej pewności).

    Osobiście gdybym miał zaplanować coś takiego to kombinowałbym raczej jak ukraść pusty samolot z lotniska (może wyładować go termitem czy materiałem wybuchowym) i szukał sposobu żeby go jakoś bezzałogowo skierować na zakład czy węzeł kolejowy. Z wyprzedzającym ostrzeżeniem aby można było zorganizować ewakuację cywili.

  131. Drogie osoby komentujące – to już nie jest fukujamowanie, to remigiuszomrozowanie…

  132. @Michał Maleski

    Dlatego mówię, pod kątem etnicznym poza Kaukazem rozpad jest niemożliwy. Moskwa nawet ekstremalnie osłabiona nie pozwoli na niepodległy Tatarstan, 2 godziny drogi od Moskwy. Co innego na dalekiej Syberii, gdzie taki gubernator rebeliant mógłby pewnie swoją drogą liczyć na ciche poparcie Chin.

    BTW: swego czasu za wczesnego Putina niejaki generał Lebiedź będąc gubernatorem któregoś z krajów na Syberii sprawiał wrażenie że ma tego typu pomysły. Niestety nie zrozumiał powagi sytuacji i wsiadł do helikoptera o jeden raz za dużo. No ale to było gdy Putin był co najmniej w pełni sił.

    Wątek poboczny: a co gdyby Wołodia zszedł, być może generałowie uzgodnili by między sobą sukcesję. A być może nie. I byłaby powtórka z diadochów.

  133. @wo
    Nawet chyba nie – to czysta fantazja, czy raczej zagadywanie niepokoju. EOT.

  134. @s.trabalski,
    Terrorystyczny tak, wojskowy nie.
    Ale OK, EOT zanim nas gospodarz wyrzuci.

    Co do pomysłów separatystycznych.
    Artur Baniewicz, Kisuny (uwielbiam polecac tego autora). Niepodległy Kaliningrad.
    To (bardzo) teoretycznie możliwe – lokalne elity chętnie by się odłączyły i zintegrowały bardziej z UE, rozumiejąc że obecny status bardzo utrudnia życie i zarabianie pieniędzy, a obsadzany z Moskwy, regularnie zmieniany gubernator, bardzo komplikuje rozmaite biznesy.

    No i Czeczenia. Paradoksalnie, ostatnie dekady zbudowały w Czeczeni całkowicie niezależną strukturę władzy z całym aparatem, łącznie z monopolem na przemoc, jednocześnie symboliczny odsetek Rosjan. Przy znaczącym osłabieniu gospodarczy Rosji, które sprawiłoby że zamiast subsydiować, Rosja uznała by za konieczne raczej podatkować, dawałoby to jakąś podstawę do pomysłów niepodległościowych.

  135. @embercadero

    Na dalekim wschodzie, jeżeli podział miałby iść po linii obecnych republik, to jedyne niezdominowane przez Rosjan republiki to Tuwa (mająca pewne niewielkie tradycje niepodległościowe) i Jakucja. Ta pierwsza jest tuż przy Mongolii, i już była pre-DRL-em od wojny domowej do 1943 roku jako Tannu Tuwa (czym dzieliła los z Mongolią – lecz finalnie Tuwę do ZSRR włączono, a Mongolii nie, aż doczekała się uznania międzynarodowego), ta druga chyba nigdy nie miała państwa w europejskim rozumieniu. A i niepodległa miałaby koszmarnie długą granicę z Rosją, zaś jedyny dostęp do morza to byłby brzeg Oceanu Arktycznego. A i ludność poniżej miliona, za to z dużym odsetkiem Rosjan.

    Inne republiki i byłe republiki likwidowane za Putina, te w okolicach granicy mongolskiej i Tuwy są niekiedy w 60-80% zaludnione przez Rosjan.

    Zaś na całkowite przekreskowanie, w takim sensie że nowe państwa byłyby wykreślane bez zważania na obecne granice podmiotów wewnętrznych Rosji nie wierzę – nie wierzę, że ktokolwiek na świecie zdecydowałby się na otwarcie takiej puszki Pandory. Nie otwarto jej ani w czasie rozpadu ZSRR (na uznanie międzynarodowe mogły liczyć jedynie byłe republiki radzieckie, choć były co najmniej dwie lub trzy aspirujące autonomiczne republiki – finalnie do wojny ukrainsko-rosyjskiej z 2014 nikt, ani Rosja, ani byłe republiki, ani Zachód nie kwestionował oficjalnie granic odziedziczonych po ZSRR), nie otwarto przy okazji wojen w Jugosławii (takim sam przypadek, jak z ZSRR: finalnie niepodległe zostały byłe kraje związkowe), dopiero Kosowo było swego rodzaju precedensem (ale nadal: dawna granica administracyjna wewnątrzkrajowa stała się nową granicą międzypaństwową, choć granica etniczna serbsko-albańska przebiega tam zupełnie inaczej).

    Takie totalne przekreskowanie („dobra, nowe granice polityczne będą według granic etnicznych, nie dawnych administracyjnych) byłoby zbyt rewolucyjne dla świata i otworzyłoby zbyt wiele nowych konfliktów.

  136. @mm
    „Tuwa (mająca pewne niewielkie tradycje niepodległościowe)”

    Że zacytuję grę Hearts of Iron – „Tannu WHAT?”

  137. Realistycznie można myśleć o powrocie Rosji do anusa lat 90tych jeśli sankcje ich dojadą. Całkowitego rozpadu raczej nikt na Zachodzie by nie chciał z powodów tych samych co w końcówce ubiegłego wieku.

    @Tuwa
    Szojgu chyba jest tuwańczykiem

    @off topic
    Kogo byście uznali za lidera międzynarodowej lewicy?

  138. @Bantus:

    Szojgu miał ojca Tuwińca. Dobrze zasymilownego i robiącego karierę w lokalnej administracji.

    Replay z lat 90-tych nikomu się nie opłaci – Rosji z przyczyn oczywistych, Zachodowi z powodu bezpieczeństwa i stabilności na obszarze poradzieckim. W mojej opinii jedynymi opłacalnymi scenariuszami dla Zachód jest albo rozbicie militarne i gospodarcze Rosji (i powrót do biznesu na korzystniejszych dla Zachodu zasadach, żeby opłaciło się zdestabilizowanie obszaru poradzieckiego i jego stabilizacja rękami Zachodu), albo wymiana Putina i powrót do status quo sprzed 2014 – tj. z grubsza równoprawny handel i Rosjanie dalej wysyłający mirotwórców do Azji Centralnej i na Kaukaz.

    Scenariusz pośredni, tj. upadek Rosji i niestabilizownie przez Zachód Kaukazu i Azji Centralnej poskutkuje Bośnią do kwadratu. A potem przyjdzie Nieznane.

    @wo:

    Jeżeli chodzi o gry, to jestem jaroszem. HoI w jakie grałem to HoI I, i to raczej bez modów (gdzie Tuwa i owszem, była, za to w Chinach poszli na łatwiznę i KMT kontrolowało także tereny klik i warlordów – i nie dało się wygrać wojny chińskiej grając maoistami), a z Victorii to jedynie Victoria: Revolutions. Gdzie zaś wychodziło, że umysłowo jestem turbojankesem, najlepsza zabawa to było przejęcie Kanady i asymilacja zarówno dixie, jak i Kanadyjczyków – Wielka Jankesja od Ottawy po Nowy Orlean i Teksas.

  139. @embercadero
    Albo ich nie stać na buty, albo jest to bieda-jednostka przygotowana do działań w strefie skażonej chemicznie (te ortaliony, które można spłukać wodą, kalosze zaizolowane taśmą), co by znaczyło, że ruskie jakieś grubsze świństwo szykują.

  140. No jeśli oni planują wysyłać ludzi w strefę skażenia jakimś sarinem w ortalionie i kaloszach to przyznaję że ich nie doceniałem. Ruch godny Kim Dzong Una.

  141. @bantus
    „Kogo byście uznali za lidera międzynarodowej lewicy?”

    Ja tam nie wiem. Problem z miedzynarodową lewicą jest taki, że dla niej ciągle najgorszy jest amerykański imperializm. Cokolwiek by się nie działo złego, winny jest amerykański imperializm. Nieważne co robią inne imperializmy (ruski i chiński, których lewica ciągle nie zauważa), ważne że winny jest amerykański. Nie rozumiem tego (tzn. o ile rozumiem to lewica światowa wciąż tęskni za Stalinem i Mao), nie akceptuję i mam z tym ogromny problem. Tzn. amerykański imperializm jest oczywiście zły, ale inne bynajmniej nie są lepsze.

  142. @duxripae

    Mimo wszystko to jednak jest różnica, siedzenie w czarnobylskiej zonie przez miesiąc to tylko jakieś tam kilkuprocentowe prawdopodobieństwo dostania raka a chmura sarinu w kaloszach, nawet już „przewiana” to w zasadzie pewna śmierć.

  143. @sheik.yerbouti
    do „tego typu”? znaczy gdzieś tam napisałem, że się okopali i już nie żyją? okopali się w miejscu skażonym, co jest głupie i nieprofesjonalne (a co komu zaszkodziło albo nie, tego nie wiemy, bo nie wiemy jak długo siedzieli w tych okopach, a p.Berg też nie wie, jaką dawkę można przyjąć siedząc w norze, bo zna pomiary prowadzone na powierzchni) i to miałem na myśli w kontekście Tuwińców w ortalionach i kaloszach – że jest możliwe, że to taka bieda jednostka do pracy w terenie skażonym

  144. Dużo zależy od tego gdzie kopali, jak kopali, i co mieli na twarzach gdy kopali. Ale sam pomysł kopania w miejscu zalegania promieniotwórczych pierwiastków i wielu innych świństw jest zwyczajnie głupi i najpewniej wpłynie negatywnie na zdrowie kopaczy i okopanych.

    Zaś oddział Tuwinców wygląda na taki, który po prostu nie jest lubiany przez kwatermistrzostwo i dostał najgorsze sorty mundurowe, jakie się znalazły.

  145. @duxripae „okopali się w miejscu skażonym, co jest głupie i nieprofesjonalne (a co komu zaszkodziło albo nie, tego nie wiemy, bo nie wiemy jak długo siedzieli w tych okopach, a p.Berg też nie wie, jaką dawkę można przyjąć siedząc w norze, bo zna pomiary prowadzone na powierzchni)”

    Chodzi mi o powielanie przesądu, że OMG CZARNOBYL STREFA ŚMIERCI ZARAZ UMROM, kiedy poziom radiacji tam jest owszem, wyższy niż w centrum Warszawy, ale _teraz_(w przeciwieństwie do 1986) przebywanie tam nie jest szczególnie szkodliwe dla zdrowia. A co do „siedzenia w norze” (wyobrażasz sobie okopane wojsko jako stado borsuków?) to przecież im głębiej, tym bezpieczniej…

  146. @sheik
    „przebywanie tam nie jest szczególnie szkodliwe dla zdrowia. ”

    Pod warunkiem, że się niczego nie dotyka i niczego tam się nie je, a już zwłaszcza nie podnosi niczego z ziemi, a po opuszczeniu strefy się gruntownie myje (dekontaminuje). Oni jednak raczej warunków do mycia specjalnych nie mieli, gotowali i jedli w tych zaimprowizowanych ziemiankach, dużo pyły wzbitego z ziemi wchłonęli prosto do płuc. To im zwiększy zachorowalność o więcej niż kilka procent.

    „im głębiej, tym bezpieczniej…”

    To jakiś głupi dowcip? Proszę nie pisać takich rzeczy, ktoś to weźmie na serio.

  147. @sheik
    ” P. Berg z Polityki odniósł się do tego typu fearmongeringu:”

    Nie wiem, jakie ten pan ma wykształcenie, ale radiochemii w nim chyba nie było. Cały tekst jest o pochłanianiu promieniowania, NIC (!) o wchłonięciu radionuklidów. Ten tekst wygląda na napisany przez kogoś, kto nie rozumie, na czym dokładnie polega zagrożenie związane z przebywaniem w tej strefie (oczywiście że nie na pochłonięciu promieniowania, mierzonym w siwertach).

  148. @wo Aż sobie przejrzałem kilka rzeczy na temat, pisanych wystarczająco łatwym angielskim.
    Faktycznie, I stand corrected, myliłem się. Red.Berg (of Wiedza i Życie) pominął raczej istotny fakt, że właśnie w Czerwonym Lesie zakopano masę skażonej gleby z okolic reaktora, więc tam z głębokością jest wręcz znacznie gorzej, a poza rakiem za ileś lat żołnierzy może spotkać np. ostra niewydolność nerek już całkiem szybko. Ale to rosyjscy żołnierze, oni żyją jeszcze krócej niż przeciętny Rosjanin, nie doczekają.

  149. Podobno rabowali co mogli wynieść z pomieszczeń kompleksu. Cześć z tych rzeczy może być mniej lub bardziej „gorąca”.

    To mogą być historie jak z tym słynnym mieszkaniem w Kramatorsku które powoli zabijało swoich mieszkańców.

  150. @sheik.yerbouti „wyobrażasz sobie okopane wojsko jako stado borsuków?”
    Jako stado lisów sobie wyobrażam.

  151. @sheik
    „zakopano masę skażonej gleby z okolic reaktora”

    A obecnie rosnące drzewa wyciągają radionuklidy swoim systemem korzeniowym na powierzchnię, więc generalnie po prostu nie należy tam dotykać gleby. Ci żołnierze tam prawdoodobnie jedli, więc wprowadzili sobie ten cez i stront do organizmu, i stront im się wbudował w kości. Nie uwolnią się już od niego.

  152. @wo
    Ciekawe czy tylko rak kości/białaczka czy raczej choroba popromienna. Ale na to ostatnie to chyba musieliby się najeść tej ziemii więc pewnie skończy się na białaczce. Nię sądzę by wielu z nich jeszcze żyło za 5 lat jeśli rzeczywiście grzebali w tej ziemi

  153. Chyba raczej ziemia jest mokra tam, to przynajmniej się za bardzo nie nawdychali pyłu. Ale siedząc w okopie i tak się tym pewnie upaprali jak nie przymierzając ten dubelt z „Edenu”, dostało im się to do wody, do żarcia, nic dobrego.

    Gdzieś mi się też przewinęło, że któryś gieroj był widziany ze zużytym źródłem kobaltowym po chwacku dzierżonym w garści, co mnie już zupełnie rozwaliło. Pomijając już, co się mu od tego stanie, to każdego kto takie źródło miał nieprzyjemność widzieć na oczy musi nurtować pytanie „jak to się znalazło poza płaszczem?!”. Żadna z możliwych odpowiedzi na to pytanie optymizmem raczej nie napawa.

  154. @mcal
    Zważywszy, że kobalt-60 stosuje się „również w innych dziedzinach, m.in. do sterylizacji żywności” – może szedł sobie wysterylizować menażkę?

  155. Nie było, wiec dodam.
    Najlepsze źródła na temat sytuacji w Ukrainie, do jakich pory udało mi się dotrzeć do tej pory. Kolejność przypadkowa.
    1) osw.waw.pl – Ośrodek Studiów Wschodnich, tam codzienny update.
    2) Generał Skrzypczak – wypowiada się na róznych kanałach YT (ostatnio na kanale Igora J), trzeba szukać po jego nazwisku. Zawsze optymistyczny i do tej pory jego optymizm się sprawdzał.
    3) Jarosław Wolski – analityk, też do wyszukania po nazwisku na YT, warto posłuchać
    4) Kanał YT „martinn” – szczegółowe informacje o sytuacji na froncie, z nazwami/numerami jednostek wojskowych włącznie.
    5) Kanał YT „Kapitan Lisowski” analiza sytuacji na froncie z punkty widzenia zawodowego żołnierza, są regularne update(zna ktoś lepsze słowo?) do sytuacji na froncie oraz ostatnio analizy, polecam update.
    Czasem podzieli się jakąś insidejską wiedzą.
    6) Kanał YT „Marcin Strzyżewski” – polecam codzienny przegląd prasy gadzinowej prosto z Moskwy a konkretnie „Komsomolskiej Prawdy”. Nie ma już Komsomołu i nie ma prawdy, ale gazeta wciąż się ukazuje.
    7) militaryland.net – codzienne dokładne mapki z frontu

  156. @waclaw
    „regularne update(zna ktoś lepsze słowo?)”

    Regularne aktualizacje. Będzie ładniej i po polsku.

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.