Rosja modernizacyjna nie istnieje


Spotkanie Wojennego Klubu Książki poświęcam książce Chrisa Millera „Chip War”. Pisałem już o niej felieton, ale tak mnie zafascynowała, że odniosę się też na blogasku.

Książka ukazała się w październiku, czyli że jej pierwszy draft musiał być gotowy w lutym. Wzmianki o wojnie w Ukrainie pojawiają się, ale jakby dopisane na marginesie – autor pisał ją jeszcze w tych szczęśliwych czasach, gdy najbardziej realnym zagrożeniem wydawała się chińska inwazja na Tajwan.

Inna sprawa, że w tym kontekście można lepiej zrozumieć amerykańską stanowczość. To może być teatr dla Xi Jinpinga: „skoro tak bronimy Ukrainy, to wyobraźcie sobie, co zrobimy dla Tajwanu”.

Kilka rozdziałów Miller poświęca mitycznej Awalowej „Rosji modernizacyjnej”. Ciekawe to jest w tym kontekście jako „case study”: dlaczego właściwie Rosja przegrała „wojnę o chipy”?

Że amerykańskie wojsko inwestuje w elektronikę ciała stałego, wiedzieli bardzo wcześnie od szpiegów z „kręgu Rosenbergów”. I owszem, uruchomili Zełenograd, czyli „rosyjską Krzemową Dolinę” pod Moskwą.

Jej twórca i wieloletni szef Jurij Osokin, to w pewnym sensie ucieleśnienie modernizacji. Miał początkowo sukcesy, prowadzące do alarmistycznych raportów CIA typu „Rosja skopiowała naszą najnowocześniejszą fabrykę mikrochipów, jesteśmy skończeni”.

„Fabryka nie może działać bez części zamiennych” – pisze jednak Miller. Zełenograd nastawiony był zaś przez cały czas na kopiowanie zachodnich technologii (wykradanych przez Dyrektoriat T w KGB – jak w Bondzie „View To A Kill”).

Na pytanie, czy ZSRR umiał produkować mikroprocesory, odpowiedź więc brzmiała: tak, ale nie. Tak – bo byli w stanie rzemieślniczo wyklepać kilkadziesiąt prototypów do pokazywania na targach. Nie – bo nie byli w stanie uruchomić masowej produkcji.

Versteherzy zazwyczaj wierzą w odpowiedź „tak”. Czy Rosja może wyprodukować elektryczny samochód? Nu da, kanieszno, wot wam prototipiczieskaja Łada e-Łargus, zademonstrowana na wystawie w Niżnym Syfiańsku.

Osoby znające Rosję i rosyjski odpowiedzą „nie”, bo to kolejny prototyp potiomkinowski. Uruchomienie seryjnej produkcji będzie wymagało rozwiązania problemów, których Rosja nie umie rozwiązywać bez zachodnich licencji (od GAZ-A Pobieda przez Żiguli aż po Ładę Largus, która jest kopią Dacii Logan).

Czy mogą to zastąpić chińskimi licencjami? Nie bardzo, bo dzisiejszy samochód to smartfon na kółkach (zwłaszcza elektryczny!). A Chińczycy sami boją się sankcji.

Mimo szaleństwa globalizacji (Miller jest wobec niej bardzo krytyczny), Zachód nie oddał Chińczykom kluczy do sejfu. Mamy 100% monopolu na litografię EUV, bez której nie da się wyprodukować nowoczesnego procesora.

Modernizacyjna utopia Osokina ostatecznie skończyła się, gdy KGB zażądało od niego zwolnienia trzech pracowników. Jednego za to, że nie chciał być TW, drugiego za korespondowanie z kobietą w Czechosłowacji, trzeciego bo Żyd.

Odmówił. Więc wyrzucili jego, zniszczyli też karierę jego żonie. Tak kończy Rosja modernizacyjna (i niech się cieszy, że tym razem pozwolili nie wyskakiwać przez okno).

W Gensztabie już w latach 70. zrozumieli, że przegrali wyścig o elektronikę – więc zaczęli projektować czołgi, rakiety i samoloty tak, żeby wymagały jej jak najmniej. To poprowadziło rosyjski przemysł zbrojeniowy do ślepej uliczki, o której dużo pisze Tom Cooper.

W 1982 w bitwie o dolinę Bekaa amerykańskie samoloty (w służbie Izraela) zniszczyły syryjskie lotnictwo i obronę przeciwlotniczą bez strat własnych. Nazywano to na Zachodzie „strzelaniem do indyków”, bo radzieckie MiG-i były po prostu bezbronne.

Rosjanie nie wyszli z tej pułapki do dzisiaj. Zakończę nawiązaniem do artykułu „Armaty nie ma i nie będzie, można się rozejść” z rosyjskojęzycznego serwisu topwar toczka ru.

Zgodnie z moim zwyczajem, nie linkuję do wroga. Jest tylko skrin, którego Versteherzy nie sfersztejują, k’sażaleniu.

Skrin mówi, że czołg T-14 Armata (którego na Zachodzie niektórzy się boją, bo rzekomo jest najnowocześniejszy na świecie) powstał w przedziwny sposób. Rosjanie chcieli się uwolnić od rodziny silników B-2, zapoczątkowanej jeszcze w latch 1930., której kolejne modyfikacje napędzały i Rudego 102, i najnowocześniejszy realnie używany rosyjski czołg, T-90.

Uralwagonzawod próbował wzbudzić zainteresowanie prototypem nowej generacji, A-85-3, ale nie znalazł klientów. Postanowił więc dobudować do niego czołg.

Tego silnika nie wprowadzono do masowej produkcji, więc istniejące (na papierze) 200 czołgów T-14 Armata pozbawione jest części zamiennych. I realnych możliwości serwisowania, bo Uralwagonzawod nie ma już wolnych mocy przerobowych, wszystkie skierowali na remonty i modernizację istniejących T-72, T-80 i T-90.

A to dopiero połowa problemu. I to mniejsza.

Czołg T-14 jest tak nowoczesny i skomputeryzowany, że wymaga kilkudziesięciu mikroprocesorów. Porządnych, zachodnich, nie żaden tam ruski badziew.

Rzecz jasna, nie można ich teraz kupić. To znaczy, można w imporcie walizkowym, jak za czasów „View To A Kill”.

Tylko że w ten sposób sankcje może omijać Sasza Iwanow, który ma sklepik z kradzionymi smartfonami. ALE NIE DA SIĘ TAK URUCHOMIĆ MASOWEJ PRODUKCJI.

Sasza w walizce może przywieźć sto mikroczipów, ale nie sto tysięcy. A do masowej produkcji i wsparcia serwisowego czegokolwiek (pralek, samochodów, rakiet, czołgów, smartfonów), potrzebujemy tysięcy, w dodatku w regularnej dostawie.

Bez seryjnej produkcji dostaniemy najwyżej coś w stylu samolotu Su-57 (tak bardzo stealth, że sami Rosjanie go nie widzą). Albo egzoszkieletu Vatnik.

Da się z tego nakręcić parominutowy filmik typu „supernowoczesny rosyjski sprzęt na poligonie”. Versteherzy od razu zawołają „Ukraino, nie masz szans, poddaj się”.

Ale sami Rosjanie w to nie wierzą. Bo oni dobrze wiedzą, że odpowiedź na pytania typu „to kiedy właściwie przeciętny rosyjski obywatel będzie mógł sobie kupić taką pralkę albo taki samochód, jak te pokazywane na wystawie rosyjskiej techniki”, brzmi: „a u was Murzynów wieszają”.

Obserwuj RSS dla wpisu.

Skomentuj

542 komentarze

  1. Problem z postrzeganiem Rosji (zarówno w środku, jak i na zewnątrz) wynika z odwzorowanie Merkatora.
    Oni po prostu wydają się tacy wielcy, że wydaje się, że ich możliwości są co najmniej porównywalne z całą Europą i Ameryką razem wziętą.
    A ani, nie są tacy wielcy, ani nie mają takich możliwości.
    ZSRR w szczycie potęgi tworzył bodajże 14% światowego PKB (piszę z pamięci, więc proszę nie przywiązywać się do dokładnej liczby), jak do tego się doda Układ Warszawski to pewnie ze 20%. W tej chwili Rosja to jest mniej niż 2% światowego PKB. Kolektywny Zachód to jest 50%. Nikt kto dysponuje 2% światowego PKB nie jest w stanie samodzielnie tworzyć technologii grającej w tej samej lidze co kolektyw mający 25 razy większą gospodarkę. Może wykształcić niszę w której będzie dobry (może nawet najlepszy), ale tylko w tej niszy.
    Rosjanom wydaje się, że dla nich konkurencją to są Stany, a tak naprawdę grają w tej samej lidze co Korea Południowa. Tylko, że Koreańczycy specjalizują się w technologiach nowoczesnych, a Rosjanie w takich sprzed stu lat.
    Z przyczyn historycznych, merkatorowskich i militarnych przez wiele Rosji grała w lidze dużych krajów, bo im z tych samych przyczyn też się tak wydawało. Teraz jednak popełniła błąd i pokazała, czym naprawdę dysponuje, no i… no i z argumentów chyba tylko im atom został.
    Ale na zastraszaniu świata atomem modernizacji się nie zbuduje. Żeby ją zbudować musieliby przeżyć jakiś olbrzymi szok, który kazał by im porzucić militaryzm i samodzierżawie, a na to się nie zapowiada. Raczej na szok psychologiczny, który każe im wejść głębiej w militaryzm i samodzierżawie.

  2. @Luster De:
    Bodaj to Bismarck mawiał, że Rosja nie jest nigdy tak potężna jak się wydaje, ani tak słaba jak się wydaje.
    Że uważa się (szeroko) Rosję za większą niż jest — owszem, zgodzę się. Traktuje się ją jak ZSRR, zapominając, że duża część ludności i przemysłu odpadła. No i że jednak kilkadziesiąt lat kryzysu się ciągnie.
    Ale, jednak, z drugiej strony, to wciąż raczej potencjał dwóch dużych państw europejskich razem — powiedzmy Francji i Niemiec, a nie Korei. Za mało do gry w jednej lidze z USA, UE, czy Chinami, ale też nie tak mało by lekceważyć.
    No i mają technologię atomową i rakiety kosmiczne. To kilkadziesiąt lat zapóźnienia, a nie cały wiek.

  3. @pak4
    Niby jakim cudem to jest potencjał Francji i Niemiec? Niemcy to 4.5% światowego PKB, Francja to 3.2%, Rosja to 1.95%. Ludnościowo to by się nawet zgadzało, ale to samo można powiedzieć o Bangladeszu i Meksyku.

  4. @Luster „Ludnościowo to by się nawet zgadzało, ale to samo można powiedzieć o Bangladeszu i Meksyku.”
    Ba, przypomnę, że Etiopia to 120 mln ludzi, Pakistan – 230 mln a Indonezja nawet 270 mln.

  5. @Luster De

    „Żeby ją zbudować musieliby przeżyć jakiś olbrzymi szok, który kazał by im porzucić militaryzm i samodzierżawie, a na to się nie zapowiada. Raczej na szok psychologiczny, który każe im wejść głębiej w militaryzm i samodzierżawie.”

    Na papierze oni mają potencjał aby być naprawdę w 1 lidzie z racji zasobów i skali, nawet od strony tego o co Vlad tak niby trzęsie portkami czyli militarnego bezpieczeństwa, to mimo braku tych mitycznych naturalnych granic (jakby to miało jakieś znaczenie w dzisiejszych czasach), są bezpieczniejsi niż Chiny czy Niemcy. 30 lat modernizacji po pekińsku i pół świata by im czapkowało. Oni mieli potencjał (zachowując proporcję) na zdobycie pozycji globalnej jako tacy Super Saudowie czy Super Katar – z niczego, pomyśleć, za kasę, coś. Bez jednego wystrzału a Prezydent USA przyjeżdżałby po „żółwika” błagając o pomoc z cenami ropy, podziwiając bogactwo na poziomie każdego prawie że obywatela (podkreślam „prawie że” i „obywatela” bo tam są lepsi i gorsi oraz „nie-obywatele”). A jak się doda, że oni to coś tam jednak mają, jakieś uniwersytety, że pare osób z Krzemowej Doliny to z Rosji, to ja nawet kolonię na Marsie mogę sobie wyobrazić. A oni z nadludzkim uporem robią na Kremlu wszystko aby Rosji się nie udało. Jak u nas jeden z drugim mówi o wstawaniu z kolan albo armii galaktycznej w milionie elektrycznych samochodów to wiem, że to mrzonki, bez podstaw w niczym i np. ta Izera to będzie tak samo PL jak ten „nowy” Moskwicz rosyjski. I tak samo będzie. Ale w Rosji? Wolumen kopalin, ziemi, ziaren, ludzi itd niby powinien to wszystko dać a nie daje. Te obrazki z rosyjskiej prowincji, to zdziwienie rosyjskich żołnierzy, że w Ukrainie są drogi albo murowane domy itd itp. To naprawdę jest wielki wysiłek Kremla aby im się nie udawało.

  6. Abstrahując od technologicznego zapóźnienia i uzależnienia Rosji zadziwia mnie jak bardzo Rosja dała się skolonizować przez Zachód na płaszczyźnie symbolicznej – to moje wrażenie jako podglądacza przez Telegram i pikabu. Głównym symbolem inwazji jest literka z obcego alfabetu, patronem sprywatyzowanej części armii niemiecki kompozytor, zwolennicy prezydenta chodzą w koszulkach „Team Putin”, a turbopatrioci protestują przeciwko świątecznemu rozejmowi pod ministerstwem obrony z transparentem „КУКОЛДЫ”. Czy można sobie wyobrazić większy upadek niż Rosjanin używający do znieważenia swojego rządu anglicyzmów?

  7. @obywatel
    „To naprawdę jest wielki wysiłek Kremla aby im się nie udawało”

    To się staje jasne, jeśli spojrzeć na Rosję jako na projekt kolonizacyjny. Rozwój kolonii musi doprowadzić do ich emancypacji.

  8. @Obywatel
    „Wolumen kopalin, ziemi, ziaren, ludzi itd niby powinien to wszystko dać a nie daje.”

    Pomijając już kleptokrację – jest dużo krajów z ogromnymi zasobami, choćby ropy, w których jakiś dyktator z rodziną i funflami kładzie łapę na zyskach – komentatorzy zwracają uwagę, że Rosja sama nie ma technologii do wydobycia, choćby ropy za kołem polarnym. Musi korzystać z pomocy koncernów krajów wyżej rozwiniętych. Nawet do pompowania gazu NS używali turbin Siemensa których nie potrafili naprawić.

  9. Węglowodory i podobne zasoby mają bardzo niemiłą cechę – generują duże pieniądze, które może kontrolować niewielka liczba osób. Idealne warunki do powstania oligarchii. A taka oligarchia nie ma żadnej motywacji aby kraj rozwijać, zależy jej przede wszystkim na utrzymaniu własnej pozycji. Rozwój gospodarczy z tym wręcz koliduje i to ostro. Oligarchii wręcz zależy, aby kraj był zacofany i dziadowski.
    Drugi problem to brak wyraźnej korelacji między jakością rządów a poziomem życia mieszkańców. A skoro tak, to i mieszkańcom niezbyt zależy na kontroli nad władzą, jeśli ta odpala im jakieś ochłapy. Sumarycznie wychodzi jakaś autorytarna kleptokracja bez perspektyw.

  10. @bntus „Nawet do pompowania gazu NS używali turbin Siemensa których nie potrafili naprawić.”
    Ano używali turbin Siemensa, bo często właśnie ich się używa do takich celów. W przypadku uszkodzenia z kolei dobrze, żeby naprawił je podmiot, do którego zadań to należy a nie wujek Iwan w swoim warsztacie AvtoGAZ. A czy faktycznie turbiny były uszkodzone, to już zupełnie inna historia. Przecież kiedy Gazprom oświadcza, że bardzo chętnie tłoczyłby gaz do zachodnich klientów, ale niestety nie może, bo akurat awaria, to z pewnością mówi prawdę!

  11. Patrząc po historii, to akurat państwa posiadające bardzo bogate (przynajmniej na swoją miarę) dobra naturalne nie są zbyt chętne do modernizowania się. RON się nie modernizował – a po co, skoro zboże i drewno płynęło elegancko i był za to grosz? Iberyjczycy nie modernizowali się – a po co, jak przyprawy, trzcina i metale szlachetne pozwalały zapełnić garnek?

    Komu miałoby zależeć na modernizacji Rosji w obecnym kształcie? Elicie, która będzie żyła dostatnio jeszcze przez kilka pokoleń najpierw z węglowodorów a potem z przejadania fortun z czasów prosperity? Aktorom zewnętrznym? Ludowi?

    Modernizacji nie będzie także po wojnie, za te 20, 30, 40 lat. Jeżeli Rosja/resztówka po Rosji nie wejdzie jakimś cudem w tryb pełnej Korei Północnej (tj. całkowita izolacja i do tego granice zdatne do upilnowania) to w dekadę, dwie dekady po wojnie naturalnym kierunkiem ucieczek dysydentów będzie Ukraina i może Białoruś (o ile nie stawiałbym na to jaki rząd będzie w Rosji po wojnie, o tyle jestem przekonany że na Białorusi będzie jakiś prozachodni – Łukaszenka nie przetrwa końca wojny).

    To też jest jeden z powodów, dla których Rosja tak usilnie sabotowała integrację Ukrainy z UE i NATO. Duży, wschodniosłowiański kraj z którym bariera językowa jest do przeskoczenia w kilka miesięcy niezbyt intensywnej nauki, do tego w UE (lub EOG-u) byłby dla putinowskiej Rosji zagrożeniem cywilizacyjnym.

    A z granicami sprawa wydaje mi się banalna – nie istnieje realna możliwość zamknięcia granic Rosji w obecnym kształcie. Lądowe przejścia graniczne się i by zamknęło, tak samo lotniska, ale kim upilnować zieloną granicę z takim Kazachstanem? A kto ma upilnować pograniczników, żeby ci nie puszczali jak leci za łapówki? Zamknięcia nie było, gdyż powstrzymałoby niewielu, za to miałoby bardzo negatywny wydźwięk propagandowy. Nie doszukiwałbym się tu głębszej myśli.

  12. Jakoś tak samo mi się przeczytało Łada-Łagrus…

    Ta dyskusja o iluzji Rosji modernizacyjnej sciąga moje myśli do pytania co jest tym politycznym, socjalnym czy może ezoterycznym czynnikiem sprawiającym, że jedne państwa/społeczeństwa/narody opracowują internet, procesor, nawigację satelitarną, a inne co najwyżej uroczy folklor i kuchnię regionalną. Tacy Niemcy – gdzie zostali sprowadzeni zasiewali swoją cywilizację (osadnictwo niemieckie w Europie środkowej lub w Amerykach).

    Najbardziej zagwozdkowym przykładem dla mnie są obie Koree – ten sam naró, to samo społeczeństwo, do końca lat 70-tych rozwój porównywalny i od lat osiemdziesiątych potężny rozjazd w budowaniu cywilizacji. Koreańczycy południowi też nie mieli dużego doświadczenia z demokracją (i nadal miewają z tym kłopoty), więc to chyba nie kwestia sejmu i senatu. Może brak surowców naturalnych i kopalin?

  13. @Pulemiot
    „Tacy Niemcy – gdzie zostali sprowadzeni zasiewali swoją cywilizację (osadnictwo niemieckie w Europie środkowej lub w Amerykach).”

    To znaczy… Jaką konkretnie cywilizację? Ha-joon Chang w najbardziej fascynującym dla mnie fragmencie „Źli samarytanie” przytacza jak mieszkańcy Prus byli oceniani przez współczesnych 200 lat temu, a Japonii 100 lat temu.

    „Leniwi, nadmiernie emocjonalni marzyciele, wolący bujać w obłokach, niż skalać ręce ciężką pracą.” I podobne.

    Dość odmienne od obecnego wyobrażenia, prawda? Bo i dopiero wprowadzenie konkretnych systemów politycznych, prawnych, ekonomicznych itp. narzuciło inny tryb działania. Np. punktualność nie ma większego znaczenia przed wprowadzeniem pracy zmianowej.

    Dlatego bardzo bym uważał na takie „bajki o naturze narodów”, typowo będące interpretacją po fakcie.

  14. Jak to marksizm twierdzi, byt określa świadomość. Nadbudowa jest wtórna względem bazy, choć konserwuje bazę. No i spójrzmy na Rosję. To jest gospodarka surowcowa. W kategoriach tradycyjnej ekonomii ziemia jest dominującym środkiem produkcji. A dominacja ziemi zawsze oznaczała oligarchię, latyfundia, arystokrację, niewolnictwo, pańszczyznę itp. I to w Rosji w nowoczesnej wersji mamy. Społeczeństwo głęboko uzależnione od władzy. Skinie Putin palcem w jedną stronę – głubinka dostanie renty i emerytury. Skinie w drugą – nie dostanie, bo wicie, rozumicie, petrorubli zabrakło. Rezultat jest oczywisty – społeczeństwo powierzchownie wspierające władzę, ale w sumie bierne i w nic realnie niezaangażowane.

  15. @Luster De
    > Rosja to 1.95%.
    W parytecie siły nabywczej, za 2019 — 3%. Owszem, Niemcy (same) są wyżej; więc na taki urealniony PKB to raczej Hiszpania+Włochy.

    > ale to samo można powiedzieć o Bangladeszu i Meksyku.
    Nie lekceważyłbym technologii nuklearnej i bogatych złóż surowców.

    @Obywatel:
    > A oni z nadludzkim uporem robią na Kremlu wszystko aby Rosji się nie udało.
    Za wczesnego Putina, a nawet Miedwiediewa próbowali się modernizować. I im nie wyszło.
    Ja nie wiem, czy jest to kwestia braku wytrwałości, bo jednak myśleć o modernizacji Rosji, to trzeba by myśleć w kategoriach półwiecza, a nie kilku lat; czy też może za dużo problemów z brakiem kapitału społecznego; albo oparciem władzy na strukturach mafijnych, które ta władza dla modernizacji musiałaby zniszczyć… (Zresztą, IMHO, nawet modernizacja na pół gwizdka lepsza od całościowego upadku.) W każdym razie postawili na jedyny atut jaki mają — liczne czołgi.

  16. Sasza w walizce może przywieźć sto mikroczipów, ale nie sto tysięcy.

    W tym właśnie jest szkopuł, że wojsko nie potrzebuje stu tysięcy. Wojsku wystarczy tysiąc.

    Swoją drogą jest to szkopuł wielopoziomowy, bo właśnie zaniechanie komercjalizacji produktów wojskowych w ZSRR było jedną z przyczyn mizerii tamtego przemysłu. Z drugiej strony globalizacja napędzana komercjalizacja zachodniego sprzętu wojskowego jest do pewnego stopnia źródłem problemów Zachodu. Żeby prowadzić (do wygranej potrzeba czegoś więcej) wojnę Rosji wystarczy „tysiąc” chipów, które można kupić w każdym sklepie z zabawkami.

  17. @modernizacja za Miedwiediewa
    To akurat dość proste – oni sobie chcieli kupić nowoczesne fabryki gadżetów i zainstalować je nad Wołgą (Moskwą, Oką czy innym Irtyszem) bez naruszania mafijnych stosunków społecznych – czyli źródła władzy i osobistego bogactwa. To się nie mogło udać, przecież nawet na tych hipotetycznych fabrykach procesorów musiałaby leżeć ciężka łapa jakiegoś kleptokraty.

    To była próba naśladowania tego co robią naftowi szejkowie, którzy budują te wszystkie stadiony i sztuczne stoki narciarskie na pustyni (ale też farmy krów mlecznych itp).

    @niemiecki charakter narodowy

    O to to. Podobnie jak w przypadku Żydów, Japończyków czy Koreańczyków działa ten sam mechanizm, narody które odnoszą sukces są postrzegane jako mające cechy warunkujące ten sukces.

  18. @modernizacja za Miedwiediewa
    W notce podlinkowany jest teskt Toma Coopera, który opisuje m.in. fiasko reform armii przeprowadzanych w 2007-2012 przez Sierdiukowa, a odkręcanych przez Szojgu. W skrócie – Sierdiukow naruszył zbyt wiele interesów, uniemożliwiał przewały, zderzył się z oporem biurokracji przyzwyczajonej do radzieckich stosunków i układów. Musiał polecieć, bo armia groziła buntem.

    Można też przywołąć wielokrotnie wklejany już tu tekst Kamila Galeeva o ograniczeniach rosyjskiej modernizacji, porównujący rosyjską gospodarkę do mafinych upraw awokado. Oligarchia nie może się zgodzić na jakieś bardziej skomplikowaną produkcję wymagającą fachowców, bo to zagrozi jej pozycji.

  19. @Obywatel
    „Na papierze oni mają potencjał aby być naprawdę w 1 lidzie z racji zasobów i skali”
    No właśnie – na papierze. Bo w dzisiejszych czasach to nie przestrzeń i kopaliny stanowią o „bogactwie narodów”, tylko struktura społeczna, stabilność zasad i wykształcenie. Może w tym ostatnim Rosja coś jeszcze ma (chociaż bym się nie zakładał jak jest z tą jakością ich edukacji powszechnej), ale jako przestrzeń do tworzenia biznesu to raczej odpada w przedbiegach.
    Kamil Galeev opisał to jako problem dość brutalnej mafijności. Jak coś ci się udaje, to po prostu przychodzi do ciebie sympatyczny pan, który składa propozycję odkupienia za bezcen 80% i obcina ci palce dopóki się nie zgodzisz.

    W skrócie – Rosja ma ten problem, że mieszkają tam Rosjanie. I pewnie moglibyśmy wiele o tym mówić, ale chyba to nie wiele wnosi.
    Ciekawsze wydaje się, czy z tym samym problemem poradzi sobie Ukraina. Bo mimo, że wszyscy jej kibicujemy, to nie bądźmy ślepi na to, że ich ustrój jest podobny. A marzenia, że pod wpływem szoku wojny to się zmieni, mogą się okazać marzeniami. Z tego co wiem, jedną z pozycji budżetu organizacji pomocy humanitarnej, a nawet niehumanitarnej, dla Ukrainy są łapówki dla pograniczników i innych urzędników. Rozumiecie? Ktoś wiezie kamizelki kuloodporne dla ukraińskiego wojska, a ktoś po drodze sięga po łapówkę, za sprawne przekroczenie granicy. O tym, że lwowski WOT ma lepszy sprzęt ochrony osobistej niż żołnierze w Bahmucie, to już nawet nie warto gadać – wiadomo, że jak są bliżej źródełka, to u nich zostaje najlepsze.
    Ukraina w 1991 miała PKB per capita wyższe niż Polska, przed wojną miała kilkukrotnie mniejsze. To nie efekt mrocznych knowań Kremla, tylko tego, że mają ten sam problem kulturowy co Rosja. Pytanie czy sobie z nim poradzą jest jednym z ciekawszych pytań z socjologii i ekonomii na najbliższe 20 lat.

  20. @Michał Maleski
    Scenariusz w którym Białoruś za kilka lat jest niepodległa wcale nie jest taki znów bazowy. W wypadku przegranej na Ukrainie inkorporacja Białorusi może być idealną „nagrodą pocieszenia” dla Rosjan. Dla Putina (lub następcy, który będzie musiał podpisać nieoficjalną kapitulację), to może być jedyna forma ocalenia życia przed nacjonalistami.

  21. Ja jednak mam wrażenie, że kremlowska wierchuszka tak się zagubiła w swoich halucynacjach o ruskim mirze, że na Ukrainie będzie tak długo tłuc głową o ścianę, aż mózg uszami wypłynie. Jakaś forma smuty, gdzie Rosja jest zajęta sobą, jest chyba nieunikniona. Wojny domowej raczej nie będzie, ale głęboki paraliż państwa to raczej dość prawdopodobny scenariusz. Coś w stylu gubernator Kraju Chabarowskiego nie odbiera telefonów z kremla, bo mu się nie chce, a Tatarstan przyłącza bez konsultacji Okręg Orenburski, bo chce mieć połączenie lądowe z Kazachstanem.

  22. @Luster De – problemy Ukrainy

    Spora część pomajdanowej modernizacji to właśnie przecież próba transformacji posowieckiego oligarchokapitalizmu w społeczeństwo obywatelskie z jego instytucjami. Patrząc na koleje, aplikację Dia, czy reprganizację osławionej drogówki – wydają się osiągać sukcesy.

    A co do biznesów i czarnej strefy, to hmm. Po 24.02 ilość ataków phishingowych w mojej firmie spadła o 20-25%.
    A i serial „Wataha” nie był czystą fikcją.

  23. Ja jeszcze dodam parę kamyczków do ogródka.

    Za czasów Układu Warszawskiego wiele zaawansowanych technicznie elementów było produkowanych przez Demoludy a ich „analogi” często nie były tak dobre. Czy to szkła z Zeiss Jena, dyskietki z Bułgarii czy okręty desantowe z Polski – te produkty były po prostu lepsze niż sowieckie.

    W samym Sojuzie duża część produkcji zaawansowanych komponentów odbywała się poza Rosją właściwą. Widać to jasno patrząc na Ukrainę – czy to Motor Sicz, czy biuro konstrukcji czołgów z Charkowa, stal z Mariupola, stocznia w Nikołajewie. Nawet te ich rakiety Satan – których falliczne totemy regularnie pojawiają się na telegramie – mają komponenty produkowane na Ukrainie!

    Kiedyś gadałem z Litwinami o dawnym Sojuzie to mówili, że mieli duże problemy z ich przemysłem elektronicznym bo duża część produkcji elektroniki do systemów radarowych i komunikacyjnych była robiona na Litwie. A po rozpadzie Sojuza musieli szybko zmieniać profil produkcji.
    U nas też Bumar Łabędy produkował rocznie 600 szt. transporterów MT-LB całkowicie przeznaczonych na eksport do ZSRR.
    Nawet Bajkonur już nie jest u nich a budowa nowego centrum lotów jakoś za bardzo im nie wyszła.

    Mogli sobie modernizować armię wyłącznie przy pomocy zachodnich komponentów. Co ciekawe – chińskich celowo nie chcieli używać i tępili wszystkie próby ich użycia w swojej zbrojeniówce.

  24. @Konrad Matys
    To jesteś optymistą bo ja to raczej widzę Wagnerowców strzelających się z Suworkinowcami, Kadyrowcami i Rosgwardią w różnych konfiguracjach. Sądząc po ostatnich nasłuchach z Telegramu to się już szykuje – muzycy i żołnierze równo po sobie jeżdżą i już się pojawiają informacje, że na froncie odmawiają sobie pomocy i heheszki jak „tym drugim” jakieś niedopałki spadną na głowę.
    Prywatne armie + upadek autorytetu władzy to prosta droga do wojny domowej.
    Obszary zabajkalskie w tej sytuacji pewnie będą się starały odseparować od strzelanin i szybko zaczną się ustawiać na Pekin.

  25. @wo:

    „Na pytanie, czy ZSRR umiał produkować mikroprocesory, odpowiedź więc brzmiała: tak, ale nie. Tak – bo byli w stanie rzemieślniczo wyklepać kilkadziesiąt prototypów do pokazywania na targach. Nie – bo nie byli w stanie uruchomić masowej produkcji.”

    To jednak nie do końca ścisłe: część elektroniki opracowywanej w Zełenogradzie trafiała do masowej produkcji i użytku cywilnego — na przykład komputer Mikrosza z ejtisów, wyposażony w klon procesora Intel 8080, którego można było nawet kupić w Polsce w Składnicy Harcerskiej. Legenda głosi, że klon ten zbudowano metodą inżynierii wstecznej krojąc na mikrotomie oryginalnego Intela na cieniutkie plasterki i studiując w ten sposób budowę 🙂 Tylko, oczywiście, działo się to ze straszliwym opóźnieniem — Intel 8080 to była technologia z połowy lat siedemdziesiątych, Mikrosza trafił na rynek już w czasach Gorbaczowa…

  26. @ Luster De

    „Z tego co wiem, jedną z pozycji budżetu organizacji pomocy humanitarnej, a nawet niehumanitarnej, dla Ukrainy są łapówki dla pograniczników i innych urzędników. Rozumiecie? Ktoś wiezie kamizelki kuloodporne dla ukraińskiego wojska, a ktoś po drodze sięga po łapówkę, za sprawne przekroczenie granicy. O tym, że lwowski WOT ma lepszy sprzęt ochrony osobistej niż żołnierze w Bahmucie, to już nawet nie warto gadać – wiadomo, że jak są bliżej źródełka, to u nich zostaje najlepsze.”

    Była jakaś wojna w XX wieku bez korupcji? Mało to było przypadków, gdy tyłowe pułki US Army czy Wehrmachtu miały lepsze zaopatrzenie niż front? Nawet w kryzysowych momentach, typu Berlin czy Ardeny czy duże bitwy w Afganistanie, Wietnamie czy gdzie jeszcze chcesz.

    „Z tego co wiem, jedną z pozycji budżetu organizacji pomocy humanitarnej, a nawet niehumanitarnej, dla Ukrainy są łapówki dla pograniczników i innych urzędników.”

    Ej, ale Ty zdajesz sobie sprawę, że polskie pozarządówki robiące programy w Polsce związane z rzeczami w skali rzędu termoizolacja w samorządach też mają slush fundy albo funkcjonalne odpowiedniki (mniej lub bardziej nieoficjalne, zamaskowane albo i niefinansowe)? NIMBY jest wszędzie, nie tylko w strefie działań wojennych. Nie tylko w Europie Wschodniej.

    Jeśli ktoś myśli, że w Korei Płd, Wirtembergii czy w LA robi się inaczej, to chyba przegapił ostatnich 60 lat reportaży na temat korupcji instytucjonalnej.

    „Ukraina w 1991 miała PKB per capita wyższe niż Polska, przed wojną miała kilkukrotnie mniejsze. To nie efekt mrocznych knowań Kremla, tylko tego, że mają ten sam problem kulturowy co Rosja.”

    Kultura to bzdura. W 1991 Ukraina nie załapała się na fast-track do UE, bo lokalne elity nie były na tyle zainteresowane / sprawne żeby iść w tym kierunku przeciwko Rosji. Polska w 2003 wpadła do listy członków klubu, a już od okolic 1996 bywała na jego imprezach. Ukrainę ten klub drenował (myślicie, że kto pracuje w rolnictwie UE?), Polskę trochę też. Ale za to w PL zostawało więcej fajnych rzeczy po drenowaniu (emigracja pokolenia do UK i Niemiec, emigracja personelu lekarskiego i pielęgniarskiego itd. to są jednak drenaże).

    Teraz władze Ukrainy dość dobrze pakują UE w rolę kolejnego obiecującego kandydata. Pytanie jak dużo sprawczości uda się zachować przy reformach, czy będą „brygady Marirotta” czy plan Marshalla.

    Dlatego problemem nie jest IMHO „kultura”, tylko kwestia tego żeby możliwie dużo pożyczek wojskowych dało się negocjować na dobrych warunkach. Oczywiście: problemem pierwotnym pozostaje wojna etc.

  27. @redezi
    To było nie tylko „bywanie” na imprezach (skądinąd istotne – Polska i Węgry dość wcześnie uzyskały perspektywy europejskie) ale też np. fundusze PHARE i chyba norweskie?

    Poza tym Polska graniczy z Niemcami, a Ukraina, cóż, z Polską. To był też istotny czynnik.

  28. @Luster De
    Poważnej wojny domowej to tam może nie być kim, czym i za co prowadzić. To nie 1917, kiedy wystarczyło kozaków ze strzelbami wsadzić na koniki i można było ganiać się po stepie i tajdze.

  29. @redezi
    „zdajesz sobie sprawę, że polskie pozarządówki robiące programy w Polsce związane z rzeczami w skali rzędu termoizolacja w samorządach też mają slush fundy albo funkcjonalne odpowiedniki (mniej lub bardziej nieoficjalne, zamaskowane albo i niefinansowe)? NIMBY jest wszędzie, nie tylko w strefie działań wojennych.”

    To jednak nie ta skala. Pomijając gigantyczną korupcję, która w Ukrainie była problemem na długo przed wojną 2022 r., przepisy dotyczące ruchu granicznego, wymaganych pozwoleń i wzorów formularzy zmieniają się u nich teraz średnio co kilka tygodni. Organizacje pomocowe starają się być z nimi na bieżąco, ale wychodzi to różnie i często jedynym wyjściem, żeby pilny transport leków nie został zawrócony, albo nie stał na granicy przez tydzień, jest dać komuś w łapę, żeby przymknął oko.

  30. @redezi:
    A o tych łapówkach, to masz dane z której ręki?
    Bo widzisz, pracowałem parę razy przy przetargach i konkursach, widziałem różne próby nieuczciwych zagrań. Ale nie było tam łapówek — raczej podstawianie fałszywego oferenta, albo puszczanie fałszywego oskarżenia w mediach…
    Słyszeć trochę słyszę, ale są to albo „kolejne” ręce, albo stare dzieje (lata 90-te).

  31. @redezi „Kultura to bzdura.”
    Ja przypomnę banał i truizm, ale może trzeba. Ci totalnie zdemoralizowani „wschodni ludzie”, kiedy tylko znajdą się na Zachodzie, stają się cenionymi, ogarniętymi, kompetentnymi i wydajnymi pracownikami (często zauważalnie bardziej niż lokalsi). Zatem trochę błędne koło, ale kulturę danego społeczeństwa da się zmienić, choć naturalnie jedynie powoli. W Polsce sporo się udało zmienić przez te 30 lat; może dobrze, że nie pamiętamy już peerelowskiego cwaniactwa, bumelowania i pijaństwa?

    @strabalski „Poza tym Polska graniczy z Niemcami, a Ukraina, cóż, z Polską. To był też istotny czynnik”
    Polska graniczy z byłym DDR, o którym Wessis wypowiadają się z umiarkowanym entuzjazmem, traktując ten obszar jako niemal-że-Polskę. OK, to też już się zmieniło, teraz Drezno to już nie komuna, tylko kraina AfD i neonazistów.

  32. @redezi
    „Była jakaś wojna w XX wieku bez korupcji?”

    Nieśmiało przypominam, że kultowym filmem mojego pokolenia, który należy znać na tym blogu, jest „Złoto dla zuchwałych”. Tam jest trochę o pracy kwatermistrza w US Army podczas drugiej światówki.

  33. Luster De
    @Rosja ma ten problem, że mieszkają tam Rosjanie

    Ja bym jednak z takimi argumentami narodowościowymi uważał bo przykładów na sukcesy i porażki znajdziesz wiele, w różnych krajach, można za kasę zbudować działającą teokratyczną monarchię zdolną do gry w pierwszej lidze światowej (Arabia Saudyjska), można się stoczyć do poziomu gospodarki prawie że późnych demoludów z brakami mąki w sklepie, będąc członkiem UE (Węgry).

  34. @redezi
    „Była jakaś wojna w XX wieku bez korupcji?”
    To jest dobre spostrzeżenie. I jako że dowody mamy anegdotyczne, to chyba pozostaje uznać, że nie mamy danych by powiedzieć, czy to wykwit ukraińskiej kultury korupcyjnej, czy też sytuacja typowa na wojnie.

    Natomiast co do UE jako czynnika tłumaczącego przeskok rozwojowy Polski – gdyby różnicę w PKB spowodowało wejście do UE to pojawiłaby się w XXI wieku. A pojawiła się w pierwszej połowie lat 90tych. Bo Polska po rozpadzie bloku socjalistycznego jednoznacznie poszła w stronę Zachodu, natomiast Ukraina próbowała lawirować. I na poziomie gospodarczym oznaczało to, że my wyprzedaliśmy przemysł zachodnim korporacjom i zaimportowaliśmy dzięki temu ich know-how, natomiast oni go rozdystrybuowali w elicie i stworzyli sobie klasę wyższą, która błyskawicznie wyrodziła się w oligarchię. A pod względem technologiczno-przemysłowym to Ukraina stała dużo lepiej niż my, w końcu to oni na start mieli rocket science, a my… no właściwie nic szczególnie wartego zachwytu.
    Jeżeli chcemy tu robić analizę porównawczą to dorzućmy casus krajów bałtyckich – oni też nie mieli granicy w Niemcami, też byli w ZSRR i też mieli różne problemy z mniejszością rosyjską. Ale jakoś szybko się zintegrowali z Zachodem i nie stworzyli systemu oligarchicznego (chociaż bywały takie zapędy). Bo dokonali także kulturowego wyboru i odrzucili ruski pop i razem z nim ruski mir.

  35. @sheik.yerbouti

    „Ci totalnie zdemoralizowani „wschodni ludzie”, kiedy tylko znajdą się na Zachodzie, stają się cenionymi, ogarniętymi, kompetentnymi i wydajnymi pracownikami”

    Od lat mam obserwację z granicy PL – Czeskiej w czasie wakacyjnych wyjazdów na południe, kiedy nagle, magicznie, po przekroczeniu granicy, ruch na autostradzie bardzo się uspokaja i ci sami ludzie co chwile temu byli „autostradowymi mordercami” nagle jeżdżą kulturalnie.

  36. @Obywatel
    „Ja bym jednak z takimi argumentami narodowościowymi uważał”
    To skrót myślowy, bo przykład Korei pokazuje nam, że system władzy potrafi zaprowadzić dany naród w zupełnie inne miejsca. Ale to rosyjska psyche jest tym problemem. Nie wiem czy to kwestia myślenia mistycznego, akceptacji samodzierżawia jako jedynej właściwej formy rządów, czy może wiary w powszechną korupcję jako normę, ale jednak Rosjanie sami sobie taką władzę wybrali. I oczywiście od ponad dekady to nie bardzo mają coś do gadania w czasie wyborów, ale to nie jest tak, że oni nie chcieli batiuszki cara i że im się to nie podobało dopóki nie trafiali do zmielenia. To nie jest przypadek, że głównym opozycjonistą jest nacjonalista Nawalny, a nie jakiś libek.

  37. @sheik
    Niby co z tego, że DDR? Za robotę płacili w markach (i dalece niekoniecznie pracowało się zraz po przekroczeniu granicy, w tz.enerefie również), na przygranicznych targowiskach płacili w markach. Jak miałeś trochę kapitału (albo/oraz, ekhm, negocjowalną etykę) to w miarę łatwo mogłeś rozkręcić handel autami czy tam innym AGD (albo sprowadzać ciuchy na wagę). No i Niemcy zza tej granicy mieli jakby bliżej do zainwestowania (co z czasem stało się kluczowe).
    Poza tym Niemcy szybko zaczęli nas popierać politycznie na forum UE (we własnym dobrze pojętym interesie).

    Z kolei Ukraińcom w Polsce pracowało się gorzej (o ile w ogóle w kraju bezrobocia), w dodatku za złotówki (na początku wręcz stare). Na Zachód też mieli dalej, drożej i jakby bardziej pod górę.

  38. Jedynym krajem ktory odkryl zloza ropy/gazu, przeprowadzil gleboka modernizacje (bedac wczesniej zapyzialym zadupiem), zarobil i jeszcze odlozyl oszczednosci na gorsze czasy – byla Norwegia.
    Czyli jednak protestancka etyka pracy?

  39. @wo „Nieśmiało przypominam, że kultowym filmem mojego pokolenia, który należy znać na tym blogu, jest „Złoto dla zuchwałych”.

    Mi na myśl przychodzi nazwisko Milo Minderbindera. Ale znowuż stwierdzenie, że kultura to bzdura jest stanowczo za daleko idące. Ktoś te standardy, przepisy i procedury jakoś ustanawia i jakoś egzekwuje, to jest część kultury przecież.

  40. @Obywatel
    „ci sami ludzie co chwile temu byli „autostradowymi mordercami” nagle jeżdżą kulturalnie.”

    No akurat to proste jest. Tam (na południe, zachód i północ od nas) po prostu działa drogówka. Dużo skuteczniej niż u nas. Mandaty są wysokie i nie ma zmiłuj. I jak nie masz przy sobie kasy na wysoki mandat, to potrafią zabrać samochód jako zabezpieczenie (to chyba rzadziej się zdarza od kiedy można płacić kartami). I polaczkowie się po prostu boją. I wcale nie stają się bardziej cywilizowani, bo to tak nie działa. Działa strach.

    Najciekawsze jest to, że Czesi i, chyba, Słowacy potrafili swoją drogówkę ogarnąć. Polacy niestety nie.

  41. @kotkotson
    „Jedynym krajem ktory odkryl zloza ropy/gazu, przeprowadzil gleboka modernizacje (bedac wczesniej zapyzialym zadupiem), zarobil i jeszcze odlozyl oszczednosci na gorsze czasy – byla Norwegia. Czyli jednak protestancka etyka pracy?”

    Moim zdaniem po prostu zarabiali więcej kasy niż byli w stanie wydać, więc zaczęli modernizować.

  42. @„Była jakaś wojna w XX wieku bez korupcji?”
    albo w ogóle jakaś wojna bez korupcji?
    Jest taka dość popularna legenda, że polscy żołnierze uczestniczący w tłumieniu powstania niewolników na Haiti masowo dezerterowali i przyłączali się do powstańców, by bić się o wolność naszą i waszą. Oficer biorący udział w tej kampanii w swoich pamiętnikach opisuje to jednak inaczej. Wojska francuskie i polskie były dziesiątkowane przez miejscową zarazę. W pewnym momencie francuski sztab zorientował się, że jakieś tam polskie oddziały raportują stosunkowo niewielkie straty z powodu zarazy. Wysłano kontrolę, której polski oficer zameldował, że właśnie dzień wcześniej połowa stanu zdezerterowała. No bo przecież nie mógł powiedzieć, że zaniżał straty od miesięcy a żołd martwych dusz pakował do swojej kieszeni.
    Zresztą podobna historia jest zdaje się w pamiętnikach Cezara – jacyś centurionowie zawyżyli liczbę legionistów przedstawionych do nagrody a fundusze podzielili między sobą.

  43. @amatil
    „Ktoś te standardy, przepisy i procedury jakoś ustanawia i jakoś egzekwuje, to jest część kultury przecież.”

    Ale te przepisy potrafią zmieniać kulturę. Czasem ten ktoś jest tzw Mężem Stanu, kto jak Attaturk, Mannerheim czy Per Albin Hansson wprowadza przepisy przenoszące kraj z epoki do epoki.

  44. @bartol
    „Moim zdaniem po prostu zarabiali więcej kasy niż byli w stanie wydać,”

    No weź się pan chwilę zastanów. To przecież nie jest tak, że mieli mniejsze wydatki od szejków i innych nababów.

  45. @bartolpartol

    No ale to jest chyba ta „kultura” i ta „zachodnio-zgniła” praworządność z którą tak walczy partia władzy u nas i w Rosji.

    Ale sedno czemu Rosji się nie udaje, nam ledwo a Czechom już tak, jest właśnie chyba tym co napisałeś: „Najciekawsze jest to, że Czesi i, chyba, Słowacy potrafili swoją drogówkę ogarnąć. Polacy niestety nie”. Tylko że źródła tego „potrafili” to już festiwali hipotez: od zgniecenia roli kościoła Katolickiego (*) aż po najdalszy zasięg rzymskich legionistów

    * U WO w Biografii Kopernika (polecam :)) jest podwąteczek kardynała Hozjusza „co zastał PL na drodze do nowoczesności a zostawił na drodze do zapaści” (moja interpretacja) i widać jak to drobne „pyknięcie” w kulę prawie, że przez jednego człowieka (plus seria następujących przypadków oczywiście) i 500 lat później jesteśmy w innym miejscu niż nasi sąsiedzi za płotem.

  46. @obywatel
    ” U WO w Biografii Kopernika (polecam :)) jest podwąteczek kardynała Hozjusza „co zastał PL na drodze do nowoczesności a zostawił na drodze do zapaści” (moja interpretacja)”

    Na wszelki wypadek zaznaczę, że oczywiście w końcowych latach Kopernika to była personalna rozgrywka z Dantyszkiem i Hozjuszem, ale sam Hozjusz przecież nie wziął się znikąd. Gdzieś w książce piszę chyba coś w stylu, że „gdyby się bardziej interesowali tym, kto go promuje w Krakowie…”. To nie był człowiek działający w pojedynkę, gdybym miał wskazywać „osoby o mocy sprawczej” pojawiające się w mojej książce to prawdopodobnie najbliżej tego jest Oleśnicki.

  47. @kotkotson
    „Jedynym krajem ktory odkryl zloza ropy/gazu, przeprowadzil gleboka modernizacje (bedac wczesniej zapyzialym zadupiem), zarobil i jeszcze odlozyl oszczednosci na gorsze czasy – byla Norwegia. Czyli jednak protestancka etyka pracy?”

    Przede wszystkim zabezpieczyli (można wręcz powiedzieć, że uspołecznili) środki z ropy w funduszu, tak że żadni oligarchowie nie mogli na nich położyć łapy. To oczywiście rodzi pytanie, dlaczego u nich przeszło takie rozwiązanie, a gdzie indziej nie, ale odpowiedzi szukałbym prędzej w lepszej kondycji demokracji czy wyższym zaufaniu społecznym niż w jakiejś „protestanckiej etyce pracy”

  48. Czy ktoś pochyli się nad smutnym egzemplum Wenezueli, gdzie mogłoby być dobrze a jakoś nie jest (i nigdy nie było)?

  49. @pak4
    „Za wczesnego Putina, a nawet Miedwiediewa próbowali się modernizować. I im nie wyszło.”

    Nie widzę tych prób. To było aggiornamento. Nawet mafia będzie wolała w pewnym momencie przerzucić się na buchalterię cyfrową zamiast papierowej. Będą prowadzić także legalne biznesy, ale bez woli reform i przejścia na jasną stronę.

    @Luster De
    „W skrócie – Rosja ma ten problem, że mieszkają tam Rosjanie.”

    A może jest dokładnie odwrotnie? Rosja zawsze kręciła mit pansłowiański, ale to jest federacja nie bez przyczyny. Tak naprawdę nie do końca nie wiadomo ilu Rosjan mieszka w Rosji bo cenzusy są ściemniane już na etapie ankietowania.

    Nowożytna Rosja powstała jako imperium kolonialne i właściwie ten charakter zachowała do dzisiaj, nawet w czasach ZSRR. Czy to zasoby czy mięso armatnie, tego dostarczają republiki etnicznie niezbyt rosyjskie.

    „Ukraina. Bo mimo, że wszyscy jej kibicujemy, to nie bądźmy ślepi na to, że ich ustrój jest podobny”

    No właśnie Ukraina nie ma tych imperialnych włości aby z nich dowolnie korzystać. Aby się rozwijać a nie zwijać musi się modernizować i jak sądzę uświadomienie sobie tego było powodem euromajdanu i zmiany kursu na zachód. Mentalna przemiana już się dokonała prawie dekadę temu, teraz zmiana jest utrwalana w ogniu.

    „W wypadku przegranej na Ukrainie inkorporacja Białorusi może być idealną „nagrodą pocieszenia””

    Przegrana wojny w Ukrainie i odparcie wojsk federacyjnych do granic sprzed roku na polu bitwy oznaczałoby ogromną klęskę militarną Rosji, której politycznych konsekwencji nie jesteśmy w stanie sobie wyobrazić. Już w tym momencie Rosja jest praktycznie bezbronna wobec NATO. Sprzęt i żołnierze z rezerw strategicznych są wysyłani na front. Co zresztą pokazuje jak bzdurna jest narracja że Putin obawia się ataku NATO. W ogóle się tym nie przejmuje.

    Tak czy inaczej czarny scenariusz dla nich to rozpad Federacji albo przynajmniej autonomizacja regionów, a nie powiększanie terytorium. No chyba że kartofel miałby zostać rosyjskim prezydentem.

    @redezi
    „W 1991 Ukraina nie załapała się na fast-track do UE, bo lokalne elity nie były na tyle zainteresowane / sprawne żeby iść w tym kierunku przeciwko Rosji.”

    Od momentu rozpadu ZSRR w Rosji zaczęto mówić o problemie ukraińskim. To nie jest tak, że Ukraińcy mieli wolny wybór tak jak my.

  50. @ sheik.yerbouti

    „Czy ktoś pochyli się nad smutnym egzemplum Wenezueli, gdzie mogłoby być dobrze a jakoś nie jest (i nigdy nie było)?”

    Nie ma tu się co pochylać. Doktryna Monroe. Nawet w kraju wielkości Brazylii jest w stanie obalać rządy i robić pucze na życzenie (czego próba właśnie się dzieje), a co dopiero w kraju mniejszym, naftowym i będącym bliżej Zatoki Meksykańskiej. Gangus ściągający haracze z Europy Wschodniej stracił sporo ze swojego statusu, za to USA wpływów na swojej półkuli nie straciło.

    @ Luster De
    „Natomiast co do UE jako czynnika tłumaczącego przeskok rozwojowy Polski – gdyby różnicę w PKB spowodowało wejście do UE to pojawiłaby się w XXI wieku. A pojawiła się w pierwszej połowie lat 90tych. ”

    Kiedy w Polsce zaczęły funkcjonować na sensowną skalę fundusze typu cytowanego wyżej PHARE czy kiedy zaczęto wdrażać finansowanie z programów spójności?

    Jeśli ktoś tych efektów szuka dopiero po 2004, to znaczy, że zapomniał o perkach ścieżki akcesyjnej w drugiej połowie 90s. Choćby w Systemie Bolońskim Ukraina jest dopiero od 2004, Polskę wzięto już w 1999 gdy powstawały zarysy i pilotaże.

    @ kultura

    Ja na określenie „kultura” odbezpieczam rewolwer, parafrazując wiadomo kogo. Po prostu zbyt wielu prawaków wrzuca tam dowolne stereotypy nacjonalistyczne wyrywane dowolnie. Dlatego wolę mówić o instytucjach, regulacjach i procesach – bo każdy z nich wymaga wskazania na konkretne elementy. Kultura to dla mnie bezużyteczne wyjaśnienie, nie wynika z niego nic.

    @pak4
    „A o tych łapówkach, to masz dane z której ręki?
    Bo widzisz, pracowałem parę razy przy przetargach i konkursach, widziałem różne próby nieuczciwych zagrań. Ale nie było tam łapówek — raczej podstawianie fałszywego oferenta, albo puszczanie fałszywego oskarżenia w mediach…”

    a) Jeśli myślisz, że napiszę więcej detali na blogasku, to Gospodarz ma takie piękne biebrzańskie określenie.
    b) Zwróć uwagę, że zaczęło się od poziomu NGO i władz lokalnych, tego dotyczył mój przykład (bo to jest poziom konwój ciężarówek napotyka szlaban). Jak łatwo się domyślić w skali dużych przetargów to działa być może inaczej (nie wiem, nie robiłem dużych przetargów).

  51. @redezi
    „Kiedy w Polsce zaczęły funkcjonować na sensowną skalę fundusze typu cytowanego wyżej PHARE czy kiedy zaczęto wdrażać finansowanie z programów spójności?”
    Twoja argumentacja nie wytrzymuje 5 minutowego researchu empirycznego.
    PHARE w 1999 roku to było „aż” 300mln EUR, dwukrotnie więcej niż 2 lata wcześniej. W skali kraju to były śmieszne pieniądze, w dodatku w znacznej mierzy przepalane na „konsultantów”. Nie da się tym wytłumaczyć tego, że Polska rozwijała się znacznie szybciej niż Ukraina. W dodatku znów podajesz przykład z okresu po 1995, podczas gdy do największego rozjazdu doszło w pierwszej połowie lat 90tych.

  52. Pracując m.in. z Rosjanami jest dla mnie jednak zaskakujące jak bardzo oni sami wierzą* w esencjonalną rosyjskość. Dobrze wykształceni, wysoko opłacani specjaliści, niektórzy z doświadczeniem życia na Zachodzie, jednocześnie przekonani zupełnie, że Rosja to nie po prostu państwo wśród państw, tylko odrębny obszar cywilizacyjny z Rosją jako centrum i setkami nacji przytulanych dobrotliwie przez to centrum (mówili mi: “jak Rosja może być nacjonalistyczna, przecież w Rosji jest 120 nacji!”).

    Ta odrębność i wyjątkowość robi im za wytłumaczenie dowolnego fatalizmu: Rosja nie może się zmienić, bo przestałaby być Rosją. Zmieniać to się może jakieś państwo, jakiś pomniejszy byt, nie oni. Kirgizi, Kazachowie i Ukraińcy decydują się promować swoje ojczyste języki ponad rosyjskim? To przecież cywilizacyjno-kulturowa napaść z zewnątrz, podstęp Turków, Zachodu, Chin. Nie mogli wyjść ze zdziwienia, że nie widzę nic złego w tym, że w kazachskim urzędzie dokumenty nie będą pisane cyrylicą. Tłumaczyli, że przecież “człowiek ruski” to inkluzywna kategoria i jest się ruskim Kazachem, ruskim Tuwińcem. Na moją sugestię, że może w Kazachstanie chcą być po prostu Kazachami uśmiechali się, jakbym im sugerował przejście na chodzenie na rękach.

    Tak samo z modernizacją – Rosja ma swoją odrębną ścieżkę rozwoju, nie może zrobić ot tak jak Norwegia czy Polska. Bo jest Rosją, bo to musi być rosyjska modernizacja, nawet jeśli to oznacza “modernizację” typu “nowy” Moskwicz. Sami sobie reprodukują tą pułapkę zrobioną z myślenia o kulturze i cywilizacji jako niezależnych, wiecznych bytach. Nie wiem czy cokolwiek poza zupełnym rozpadem federacji może to zmmienić.

    * Jedynym wyjątkiem był Rosjanin żydowskiego pochodzenia (dziadkowie z Odessy). Jego wizja przyszłości to porażka, kryzys i zmiana modelu na azjatycką wersję UE, w zestawie z demokratyzacją.

  53. @ Norwegia zapyziałym zadupiem

    No nie. Norwegia była w topie krajów rozwiniętych na długo przed boomem naftowym. W ogóle Skandynawia przestała być zadupiem cywilizacyjnie (skolaryzacja, przeciętne dalsze trwanie życia) już w XIX wieku, ekonomia podciągnęła trochę później. W którejś książce Astrid Lindgren (Blomkvist?) jest opisana jakaś wioska zupełnie opustoszała bo wszyscy wyjechali do Ameryki. Przed II WŚ Szwecja była dużo uboższa per capita od USA ale już wtedy ludzie żyli tam przeciętnie dwa cztery lata dłużej.

    @ Rosja i modernizacja
    Acemoglu i za nim Piątkowski (autor książki o polskiej ekonomii pt. Europejski lider wzrostu) twierdzą, że instytucje są najważniejszym czynnikiem. Wg Piątkowskiego w Rosji podobnie jak w I RP i w dużym stopniu II RP, a inaczej niż w III funkcjonują elity ekspropriacyjne, które eksploatują zasoby kosztem społeczeństwa i redukują szanse wzrostu.

  54. @redezi „Nie ma tu się co pochylać. Doktryna Monroe.”
    Jasne, Amerykanie zorganizowali im te wszystkie junty a Truman osobiście śmiał się szyderczo. Niektórzy nawet jeśli notorycznie stają na grabiach, to i tak są głęboko przekonani, że to imperialiści im je postępnie podsunęli.

    @Krasnow „W ogóle Skandynawia przestała być zadupiem cywilizacyjnie (skolaryzacja, przeciętne dalsze trwanie życia) już w XIX wieku”
    Przy szalejącym tam wtedy alkoholizmie?

  55. Według danych, które są na gapminder.org (polecam btw) w 1880 roku w Norwegii przeciętne dalsze trwanie życia było najdłuższe na świecie. Oczywiście to są jakieś szacunki obarczone błędem, ale cała Skandynawia odrywa się wtedy od reszty świata pod tym względem.

  56. @ sheik.yerbouti
    „Czy ktoś pochyli się nad smutnym egzemplum Wenezueli, gdzie mogłoby być dobrze a jakoś nie jest (i nigdy nie było)?”

    W Wenezueli liberalne elity okopały się, czerpiąc pełnymi garściami z naftowej bonanzy (weekendowe loty samolotami na Florydę po zakupy były normą) i – w przeciwieństwie do naftowej Norwegii, gdzie rządzili dawni marksiści – nie forsowały polityki inkluzywnej, gdyż nie zależało im na rozwoju klasy średniej (stąd fenomen tzw. „caracazzo”, czyli ataku zdesperowanych slumsów na bogate centrum). Naftowa Wenezuela lat ’80 i ’90 była w światowej czołówce nierówności społecznych, więc kiedy w końcu na tej glebie nierówności, niesprawiedliwości i ostentacyjnej konsumpcji do władzy dorwała się „rewolucyjna” lewica, czyli wenezuelskie wersje Lepperów, było już za późno, bo po prostu wymieniono elity liberalne na „socjalrewolucyjne” – tak samo złodziejskie jak poprzednie, ale dużo mniej kompetentne (np. zarżnięto kurę znoszącą złote jaja, kiedy od 2001 roku zaczęto obsadzać PDVSA „swoimi” ludźmi z klucza partyjnego, prowadząc do totalnego kolapsu branży naftowej; wcześniej jednak zatrudniano tam specjalistów).

    BTW – rozdawnictwo socjalne za wczesnego Chaveza dawało początkowo dobre rezultaty, ale cały budżet był skrojony pod ropę kosztującą 120$ za baryłkę (błędnie zakładano, że cena surowca będzie tylko rosnąć). W podobne bagno, tj. niedywersyfikowanie źródeł dochodu, wpadały wcześniej nienaftowe państwa regionu, tzw. „republiki bananowe” („spokojnie, nie ruszajcie plantacji, gringos zawsze kupią naszą kawę”). Zresztą Polska, będąca niegdyś poważnym eksporterem zbóż do Europy Zachodniej, też się nie modernizowała bo po co.

  57. @niechjedzaciastka
    „odrębny obszar cywilizacyjny z Rosją jako centrum i setkami nacji przytulanych dobrotliwie przez to centrum (mówili mi: “jak Rosja może być nacjonalistyczna, przecież w Rosji jest 120 nacji!”).”
    (…)
    „Ta odrębność i wyjątkowość robi im za wytłumaczenie dowolnego fatalizmu: Rosja nie może się zmienić, bo przestałaby być Rosją.”

    Dokładnie tak to widzę. Gdyby Federacja Rosyjska się rozpadła to historyczna część Rosji jako osobne państwo mogłoby się reformować i ewoluować. A tak tkwią w jakimś kolonialno-imperialistycznym modelu, bojąc się że każda próba reform zakończy się rozpadem jak ZSRR.

  58. @studia porównawcze krajów i narodów

    Ja trochę z cyklu 'nie znam się, więc się wypowiem’, ale moim zdaniem porównywanie krajów ze sobą ma sens o tyle o ile weźmiemy pod uwagę populacje. Norwegia ma 5.3m, Słowacja podobnie, Czechy to prawie 11m z poziomem urbanizacji ok 74%, republiki nadbałtyckie mają po kilka milionów, w tym Estonia raptem 1.3m. Jak dla mnie przy pomyślnych wiatrach polityczno-gospodarczych dużo łatwiej jest zarządzać mniejszą i umiarkowanie homogeniczną populacją, lub ewentualnie małą federacją jak Szwajcaria. W dużych krajach po prostu trudniej kontrolować rozwarstwienie i rozładowywać napięcia między centrum a prowincją i tu bym szukał recepty na sukces a nie w magicznych cechach „kultury” czy tej weberowskiej „etyki”. Jak porównamy sieć dróg w CZ, SK i PL to się okaże dlaczego łatwiej jest im egzekwować przepisy, po prostu potrzebują mniejszej armii policjantów żeby wszystko obstawić.

  59. @wo „Attaturk, Mannerheim czy Per Albin Hansson”
    Survival bias. Co z Ali Paszą, Rezą Pahlavi, różnymi Kołłątajami od Sejmu Wielkiego? A najbardziej ontopic byłby Stołypin.

    Pomiędzy soteryzmem politycznym a determizmami znalazłaby się chyba przestrzeń dla facebookowego „to skomplikowane”.

  60. @terpa
    „Nawet Bajkonur już nie jest u nich a budowa nowego centrum lotów jakoś za bardzo im nie wyszła.”

    To jest jakaś mega historia, która nawet w Rosji skończyła się skandalem, a to już dużo mówi o skali kradziejstwa przy budowie kosmodromu.

    Zresztą konstrukcja nowych rakiet też nie bardzo im idzie. Pamietam newsy jak im Proton M robił kabum w kolejnych próbach.

    A kosmonautyka i technika rakietowa miały być wizytówką ich możliwości technicznych i naukowych.

  61. @bantus
    „Gdyby Federacja Rosyjska się rozpadła to historyczna część Rosji jako osobne państwo mogłoby się reformować i ewoluować”

    Moim zdaniem nieszczęścia Rosji biorą się głównie z zastępowania polityki wewnętrznej polityką zewnętrzną: zazwyczaj kiedy w kraju działo się źle, to car, zamiast rozwiązać problem, wywoływał wojenkę – najlepiej małą, krótką i zwycięską (nic tak nie podniosło popularności Putina jak zajęcie Krymu!). To stąd te wszystkie Dagestany i Inguszetie w obecnych granicach Rosji. No, ale jak to na wojnie, od czasu do czasu misterny plan się sypie, sytuacja wymyka się spod kontroli i Rosjanie dostają łupnia od Japończyków czy Czeczenów (co powoduje tarcia w obozie władzy, wymusza eskalację, wciąga Rosję w jeszcze głębsze bagno i zwielokrotnia problemy wewnętrzne).

    Z kolei próby reform zawsze blokowane są przez „aparat” – przykładowo ZSRR lat ’70 miał komfortową sytuację żeby się zreformować, ale Breżniew zdawał sobie sprawę, że każda próba naruszenia status quo spotka się z obstrukcją ze strony „kompleksu wojskowo-przemysłowego”, któremu nie zależało na zmianach. Więc ZSRR sobie gnił. Jeszcze Andropow mógł wdrożyć reformy ale mu się zmarło, z kolei za Gorbaczowa w połowie ejtisów było już na nie zwyczajnie za późno.

  62. @Havermeyer
    „Jak porównamy sieć dróg w CZ, SK i PL to się okaże dlaczego łatwiej jest im egzekwować przepisy, po prostu potrzebują mniejszej armii policjantów żeby wszystko obstawić.”

    Co prawda jestem zwolennikiem autobahnów bez limitów, ale samo egzekwowanie limitów prędkości na niebezpiecznych odcinkach jest dziecinnie proste.

    Podczas budowy A1 ustawili odcinkowe pomiary prędkości na kilkudziesięciu kilometrach i działało jak złoto. Wszyscy spokojnie sobie podróżowali, bez mrugania, dojeżdżania, slalomów i innych ryzykownych zachowań. Komu to przeszkadzało?

    Sprzęt zwrócił im się z nawiązką w kilka dni a może nawet godzin. Wystarczyłoby na bramkach sczytywać tablice i ustawić tolerancję maksimum 10km/h. To że pół polski nie jest w odcinkowych to jest decyzja polityczna imho.

  63. @sheik
    „Jasne, Amerykanie zorganizowali im te wszystkie junty a Truman osobiście śmiał się szyderczo.”

    Bardzo mi się nie podoba szyderstwo kolegi. Świadczy o nieznajomości historii Ameryki Łacińskiej. Owszem, zazwyczaj w praktyce Amerykanie im organizowali te wszystkie junty.

  64. @wo
    zaraz zaraz, ale mówimy konkretnie o Wenezueli, a nie o żadnej uogólnionej Ameryce Łacińskiej. Owszem, obecna sytuacja Wenezueli jest hausgemacht (samozawiniona). Cały udział USA w ostatnich dekadach w ich polityce wewnętrznej to niepoinformowanie Chaveza przez administrację Dablju Busha w 2002, że opozycja szykuje mu (nieudaną) próbę przewrotu. Zapaść przemysłu naftowego to jedno, ale konieczność importowania 70% żywności to znacznie niższy poziom degrengolady, zwłaszcza dla kraju, który sto lat temu był ważnym eksporterem rolnym. Czy to USA kazała Wenezuelczykom nie produkować niemal niczego na miejscu?

    I pomyśleć, że w kryzysie z 1895, który wbił doktrynę Monroe do faktycznie prowadzonej polityki zagranicznej USA, chodziło o wsparcie Wenezueli wobec kolonizacyjnych roszczeń Brytoli. Ubóstwiany przez Chaveza Simon Bolívar mówił o doktrynie dobrze (mając do wyboru europejskie Święte Przymierze).

  65. @Havermeyer „Jak dla mnie przy pomyślnych wiatrach polityczno-gospodarczych dużo łatwiej jest zarządzać mniejszą i umiarkowanie homogeniczną populacją, lub ewentualnie małą federacją jak Szwajcaria.”
    Federacją, która jest czterojęzyczna, przecięta naprawdę wysokimi w tym miejscu Alpami i składa się z 26 mocno niezależnych kantonów? Nie rozpędzajmy się, doprawdy. Ostatnia wojna domowa między kantonami (mało krwawa, ale jednak ktoś zginął) miała miejsce w 1847, nie za czasów Wilhelma Tella. Nie bez powodu Szwajc znany jest z potwornie powolnego ucierania kompromisów, i to doprawdy nie jest tak, że powoli, ale zawsze dochodzą do słusznych rozwiązań. Natomiast mechanizmy dogadywania się są obecne i stosowane a źródłem głęboko zakorzenionej demokracji i potrzeby wspódecydowania jest istnienie od stuleci wolnych chłopów i mieszczan – co akurat jest wspólną cechą z uogólnioną Skandynawią.

  66. @sheik
    „zaraz zaraz, ale mówimy konkretnie o Wenezueli, a nie o żadnej uogólnionej Ameryce Łacińskiej.”

    Ach, nieporozumienie w takim razie. No ale owszem, tak w ogólności doktryna Monroe ubezwłasnowolniła politycznie kraje Ameryki Łacińskiej, praktycznie uniemożliwiając im budowę społeczeństwa obywatelskiego (jak reformować kraj, gdy w każdej chwili mogą przyjść Jankesi i wszystko rozwalić). Widzę tu pewną analogię do podobnego paraliżu, który Rosja narzuca (usiłowała narzucać) Ukrainie, Białorusi, *stanom itd.

    @amatil
    „Survival bias. Co z Ali Paszą, Rezą Pahlavi, różnymi Kołłątajami od Sejmu Wielkiego?”

    Nie survival bias tylko definicja męża stanu. Mąż stanu potrafi swoją wizję wprowadzić w życie. Cała reszta może tylko snuć dywagacje „co powinna zrobić europejska lewica, osobliwie Marek Belka” na niszowym blogasku jakiegoś Mr Nobody.

  67. „Ta odrębność i wyjątkowość robi im za wytłumaczenie dowolnego fatalizmu: Rosja nie może się zmienić, bo przestałaby być Rosją.”

    „Dokładnie tak to widzę. Gdyby Federacja Rosyjska się rozpadła to historyczna część Rosji jako osobne państwo mogłoby się reformować i ewoluować. A tak tkwią w jakimś kolonialno-imperialistycznym modelu, bojąc się że każda próba reform zakończy się rozpadem jak ZSRR.”

    To ja tylko przypomnę że Rosja jako państwo literalnie powstała na skutek podboju terytoriów tatarskich, wcześniej to nie była Rosja tylko wielkie księstwo moskiewskie. Nazwę zmieniono między innymi dla podkreślenia że to juz nie tylko Moskwa ale i podboje. Więc jakby podboje odpadły to literalnie niewiele zostaje.

  68. Tymczasem w Wyborczej mocno pesymistyczna relacja z konferencji szefa estońskiego wywiadu na temat możliwości Rosji i dalszego ciągu wojny.

  69. @bantus
    „Zresztą konstrukcja nowych rakiet też nie bardzo im idzie.”

    Właściwie to niewiele im cokolwiek idzie, bo importują właściwie wszystko z zewnątrz. A jak weszły sankcje to widać, że nie są w stanie być autarkią jak kiedyś za ZSRR. Ostatnio (podobno) próbują odkupować części uzbrojenia, które kiedyś z dumą eksportowali a którym teraz nie są w stanie wyprodukować w odpowiedniej ilości.
    Czołgi które miały być wysłane do Indii widziane były ostatnio spalone koło Bahmutu co powoduje dość poważną nerwowość w Indiach, które od lat oparły swoją armię na radzieckim/rosyjskim sprzęcie.

    To, czego na razie im nie brakuje to tysięcy pokornych „wkładek mięsnych”. Wygląda to na atawistyczne powtarzanie właściwie wszystkich podbojów, które im nie wychodziły. Sto lat prowadzili podbój Czerkiesów ale w końcu im się udało. Wygląda, że mają zamiar wiele lat wykrwawiać Ukrainę aż w końcu się podda.

  70. @terpa
    „To, czego na razie im nie brakuje to tysięcy pokornych „wkładek mięsnych”. Wygląda to na atawistyczne powtarzanie właściwie wszystkich podbojów, które im nie wychodziły. Sto lat prowadzili podbój Czerkiesów ale w końcu im się udało. Wygląda, że mają zamiar wiele lat wykrwawiać Ukrainę aż w końcu się podda.”

    I dlatego Ukrainę czeka los Izraela. Arabów którzy od końca lat 40-tych przysięgali zatopić Izrael w morzu też jest/było setki milionów. Musieli spuścić im kilka raz wprdl plus postawić tu i tam mur i już po 60 latach jest w miarę coraz spokojniej. Między Ukrainą a Rosją będzie to samo

  71. @embercadero „Między Ukrainą a Rosją będzie to samo”
    Tylko jest taki szczegół, że Palestyńczyków przybywa a Rosjanie wymierają.

  72. @terpa
    „Sto lat prowadzili podbój Czerkiesów ale w końcu im się udało. Wygląda, że mają zamiar wiele lat wykrwawiać Ukrainę aż w końcu się podda.”
    Tylko wtedy przeciętna baba w głubince rodziła ósemkę dzieci a nie w porywach półtora. Rosyjskie wojsko to armia jedynaków. Jaka wojna na wykrwawienie?
    Aczkolwiek znając oderwanie od rzeczywistości rosyjskich decydentów..

  73. @Luster De
    Jeszcze o tych funduszach przedakcesyjnych. Te środki PHARE wcale nie były małe jak na ówczesną Polskę, a co ważniejsze nie były jedyne. W latach 1999-2000 miałem okazję obserwować budowę wodociągów i telefonizację paru wsi w warmińsko- mazurskim, a w 2001 budowę obwodnicy Poznania. Tuszę że nie były to jedyne projekty w kraju oznaczone niebieskimi tablicami z wieńcem z żółtych gwiazdek.

    Ukraina uzyskała niepodległość w 1991, w spadku dostała typowe „dobrodziejstwa” padającego Sojuza. Od rozmaitych służb i klik, po niemal całkowite związanie swojej (nominalnie dużej) gospodarki z gospodarką reszty byłego ZSRR, która podówczas spektakularnie padała na twarz. Stąd monstrualna korupcja, oligarchizacja i inne bolączki. Ukraińcy potrzebowali wtedy super sprawnych i propaństwowych elit (skąd je mieli wziąć, skoro – jak ktoś wyżej napisał – niezależność kraju bywała dość iluzoryczna) oraz dużej pomocy państw zachodnich – finansowej i instytucjonalnej (bez szans, nikogo to nie obchodziło). Polska podjęła lepsze decyzje, zgoda. Ale startowała w lepszym otoczeniu i miała możliwość aby je podjąć.

  74. @sheik.yerbouti
    I pomyśleć, że w kryzysie z 1895, który wbił doktrynę Monroe do faktycznie prowadzonej polityki zagranicznej USA, chodziło o wsparcie Wenezueli wobec kolonizacyjnych roszczeń Brytoli.

    Doktryna „manifest destiny”, aneksja Teksasu i wojna meksykańska były znacznie wcześniej.

  75. @bantus
    To że pół polski nie jest w odcinkowych to jest decyzja polityczna

    Nie jestem specem od infrastruktury drogowej, ale wydaje mi się że jednak problemem nie są ekspresówki i autostrady a drogi wojewódzkie i lokalne i statystyki zdają się potwierdzać moje przypuszczenia:
    link to statystyka.policja.pl
    Wynika z nich że zdecydowana większość wypadków odbywa się na prostym odcinku dwukierunkowej, jednojezdniowej drogi. W ogóle mnóstwo ciekawych informacji tam znajdziesz. Najwięcej wypadków na 100k mieszkańców jest w Łódzkim, za to śmiertelność najwyższa na Podlasiu gdzie jest najniższa gęstość zaludnienia w PL (byłem tam na wakacjach w 2021 i niestety panuje tam kombinacja słabej infrastruktury z ułańską fantazją – wijące się drogi bez poboczy i kolesie w szrotenwagenach pędzacy 2x limit prędkości. Zgroza)

  76. @sheik
    Federacją, która jest czterojęzyczna, przecięta naprawdę wysokimi w tym miejscu Alpami i składa się z 26 mocno niezależnych kantonów?

    Ja znam głownie Zurych i Bazyleę, byłem parę razy w górach też, więc ekspertem od CH nie jestem, ale Szwajcarów jest 8.5m z czego prawie 2 to zuryskie „metropolitan area”, gospodarka to oprócz sektora finansowego te wszystkie Oerlikony, ABB, biotech, farmacja i sam pewnie wiesz lepiej ode mnie na jakim poziomie jest szwajcarska inżynieria, do tego położenie geograficzne (które moim zdaniem jest raczej in plus, bo te góry może i przecinają, ale przez wieki uniemożliwiały też prowadzenie wielkich kampanii militarnych) i wolne chłopstwo i mieszczaństwo o którym wspomniałeś. Suma tych czynników powoduje że kantonom po prostu opłaca się trwanie w federacji i nie zbija to chyba mojego głównego argumentu że znaczącym czynnikiem jest wielkość populacji – taka federacja z 30m i większą proporcjonalnie powierzchną po prostu byłaby szybko dysfunkcyjna.

    Moim zdaniem w PL nie panuje pełen pisizm tylko dzięki samorządom i reforma samorządowa to było jedyne co w miarę wyszło Buzkowi. Na poziomie województwa mamy w pl populację którą da się w miarę sensownie zarządzać i ludzie widzą efekty działań władzy i też np. wykorzystanie funduszy unijnych. Pis jest tego świadom i dlatego niszczy autonomię samorzadów jak tylko potrafi, centralizując na potęgę i ograniczając finansowanie. Zwróćcie też uwagę na te plansze z orzełkiem i polską flagą które wyrosły w ciągu ostatnich lat przy drogach: sfinansowano z narodowego programu bla bla bla, które starają się zacierać wrażenie że poprawa infrastruktury tego kraju na poziomie lokalnym to w dużej mierze efekt unijnych środków celowych. Zresztą utrata tychże funduszy powoduje też że pisowskie samorządy rakiem wycofują się z deklaracji anty lgbt z płaczem i darciem szat które świetnie się obserwuje z pudełeczkiem popcornu.

  77. @Obywatel
    > Od lat mam obserwację z granicy PL – Czeskiej (…)
    > po przekroczeniu granicy, ruch na autostradzie…

    Fajnie, ale nie ma autostradowego połączenia Polski z Czechami 😉

    @kotkotson
    > Jedynym krajem ktory odkryl zloza ropy/gazu,
    > przeprowadzil gleboka modernizacje (bedac wczesniej
    > zapyzialym zadupiem), zarobil i jeszcze odlozyl
    > oszczednosci na gorsze czasy – byla Norwegia.

    IMO nie mieli innego wyjścia, bo tam poziom emigracji z tego zadupia był tak ogromny, że im groziło, że (prawie) wszyscy wyjadą albo zostaną pozamykani w więzieniach. Moim zdaniem to było głównym powodem tego, że zaczęli się orientować na dobro obywateli i musieli reformować wszystko od podstaw, zaczynając od systemu penitencjarnego, co autentycznie odwróciło zaufanie obywateli do państwa. I to wszystko na długo przed odkryciem złóż ropy.

    @bartopatol
    > Najciekawsze jest to, że Czesi i, chyba, Słowacy
    > potrafili swoją drogówkę ogarnąć. Polacy niestety nie.

    Drogówka nie ma nic do rzeczy. Tam są fotoradary postawione masowo (z naszej perspektywy to nawet totalnie). I działają efektywnie, bo Czesi i Słowacy potrafili je ogarnąć od strony administracyjnej. Nasze tanie państwo nie potrafi.

  78. @s.trabalski
    One more time – Litwa, Łotwa i Estonia startowały z podobnej pozycji gospodarczej co Ukraina. I jakoś wszystkim udało się dramatycznie bardziej.
    I oczywiście – brak elit jest tu jednym z czynników, ale właśnie to posiadanie elit i ich wizja świata to jest jedna z najważniejszych części „kultury” w ujęciu socjologicznym. Książki i przedstawienia teatralne są jej objawem, a nie clue.

  79. @KrasnowKrasnow
    „W którejś książce Astrid Lindgren (Blomkvist?) jest opisana jakaś wioska zupełnie opustoszała bo wszyscy wyjechali do Ameryki.”

    To było w „Rasmusie i włóczędze”. Tam akcja dzieje się chyba pod koniec XIX wieku. Blomkvist miał swoje przygody dużo później.

    @Havermayer
    „Jak dla mnie przy pomyślnych wiatrach polityczno-gospodarczych dużo łatwiej jest zarządzać mniejszą i umiarkowanie homogeniczną populacją”

    No to kraje bałtyckie absolutnie nie pasują do przykładów krajów z homogeniczną populacją. Nawet umiarkowanie.

  80. @ „niektórzy z doświadczeniem życia na Zachodzie, jednocześnie przekonani zupełnie, że Rosja to nie po prostu państwo wśród państw, tylko odrębny obszar cywilizacyjny”

    Sporo można się o tym dowiedzieć z filmu „Nostalgia” Andrieja Tarkowskiego (największy pakiet informacji – niejako wbrew woli reżysera).
    Arcypretensjonalna forma tego dzieła mówi chyba nawet więcej niż jego, scenariuszowo pojęta, treść (ot, gość wyjechał i tęskni za ojczyzną). Acz i w treści jest godny uwagi wątek Domenica, który uwięził swoją rodzinę w stodole, by ocalić ją przed złem świata (ten motyw był ogrywany w dość znanym filmie „Kieł” Christosa Stergioglou), co główny bohater filmu przyjmuje z rosnącym zrozumieniem.
    Ów bohater „Nostalgii” to alter-ego (ba, samo ego, bez alter) Tarkowskiego, który wyjechał wtedy z ZSRR zdumiony i oburzony, że jak to – państwowa cenzura ingeruje w jego artystyczną pracę?
    W sumie niezły raport z rosyjskiej podświadomości, chełpliwie aspirującej do miana duszy.

    @ Polska podjęła lepsze decyzje, zgoda. Ale startowała w lepszym otoczeniu.

    Wraca schemat dyskusji o social climberach, tu o inicjałach P i U. Jeden, dajmy na to, z Poznania, drugi z Podlasia.

  81. @wo
    „Nie survival bias tylko definicja męża stanu. Mąż stanu potrafi swoją wizję wprowadzić w życie.”
    Czy taka definicja nie jest aby cyrkularna/żaden prawdziwy szkot? „Mąż stanu potrafi swoja wizję wprowadzić w życie, więc jeśli X nie potrafił, to nie był prawdziwym mężem stanu, bo mąż stanu potrafiłby swoją wizję wprowadzić w życie”?

  82. @wo
    „No weź się pan chwilę zastanów. To przecież nie jest tak, że mieli mniejsze wydatki od szejków i innych nababów.”

    Noale król Norwegii za kryzysów różnych potrafił jeździć komunikacją miejską, a teraz sobie sprawił elektrycznego Mercedesa EQS i takież BMW i7, zamiast klepanego na specjalne zamówienie Rollsa pokrytego złotem i kamieniami szlachetnymi. Więc wydatki mieli i mają zdecydowanie niższe.

    @Obywatel
    „No ale to jest chyba ta „kultura” i ta „zachodnio-zgniła” praworządność z którą tak walczy partia władzy u nas i w Rosji.”

    Mi chodziło o to, że Polak w Niemczech nie staje się nagle bardziej cywilizowany i kulturalny, tylko się dostosowuje. Czasem trwale, częściej nie, więc jak wraca do Polski, to znowu jest jaki był. Niestety.

    @Havermeyer
    „po prostu potrzebują mniejszej armii policjantów żeby wszystko obstawić.”

    Sądzę, że nie mają więcej policjantów niż my (proporcjonalnie do liczby ludności).

    @izbkp
    „Drogówka nie ma nic do rzeczy. Tam są fotoradary postawione masowo (z naszej perspektywy to nawet totalnie). I działają efektywnie, bo Czesi i Słowacy potrafili je ogarnąć od strony administracyjnej. Nasze tanie państwo nie potrafi.”

    Zwał jak zwał, chodziło mi o uogólnioną kontrolę kierowców. Ale oczywiście masz rację.

    @bantus
    „Sprzęt zwrócił im się z nawiązką w kilka dni a może nawet godzin. Wystarczyłoby na bramkach sczytywać tablice i ustawić tolerancję maksimum 10km/h.”

    To że nie wystawiają mandatów na podstawie średniej prędkości wyliczonej z czasów na bramkach to oczywiście skandal. Trudno o prostszą rzecz, skoro system już jest, wystarczy się wpiąć i podłączyć drukarkę mandatów.

    Swoją drogą, gdy teraz zrobili śledzenie on line pojazdów na drogach różnych w celu kasowania za korzystanie, możliwości kontroli są pewnie jeszcze większe. Woli niestety brak.

    „To że pół polski nie jest w odcinkowych to jest decyzja polityczna imho.”

    Zwiększenie prędkości max. na autostradach i ekspresówkach to pomysł PSL (szeroko poparty przez pozostałe partie), uwalenie pomysłu na odbieranie prawka za +50km/h poza terenem zabudowanym to SP (jakoś mało kto protestował). Itp., itd., polscy politycy jeżdżą jak bandyci, więc nie będą sobie kagańców sami zakładali. Nie po to dorwali się do władzy. To że nie mamy już 60 km/h w nocy na zabudowanym i pierwszeństwo pieszych na przejściach zakrawa na cud.

  83. @ergonauta
    Jeżeli ten na P byłby z Poznania, to ten drugi byłby niestety ze Lwowa. Nawet w porównaniu z naszą ścianą wschodnią, Ukraińcy przeżyli jeszcze głębszy szok transformacji.

    @Luster Dr
    Bałtowie to jeszcze inny przypadek. To małe kraje, z małą liczbą ludności i że stosunkowo rozwiniętą gospodarką (np. przemysł spożywczy, turystyka). Dodaj do tego odrębność narodową i tradycje własnej państwowości. No i pobliską Skandynawię, która robiła za takie Niemcy w tamtym regionie.
    W przypadku Litwy doszło też sąsiedztwo Polski. Z jakiegoś powodu Litwini szybko zaczęli się orientować na Niemcy i Skandynawów.

  84. @bartol
    „Noale król Norwegii za kryzysów różnych potrafił jeździć komunikacją miejską,”

    Mój poczciwy Hylasie, chyba metodą sokratejską już doprowadziłem cię do rozwiązania zagadki, bo teraz wystarczy że zapytasz siebie, czemu właściwie szejk Al-Korupti tego nie potrafi. Pytanie retoryczne, nie odpowiadaj.

  85. @ak
    „Czy taka definicja nie jest aby cyrkularna/żaden prawdziwy szkot?”

    Nie jest, bo jest sprawna operacyjnie – pozwala na odróżnienie Mannerheima od Nounejma.

  86. @havermeyer
    „problemem nie są ekspresówki i autostrady a drogi wojewódzkie i lokalne i statystyki zdają się potwierdzać moje przypuszczenia” (…) „Wynika z nich że zdecydowana większość wypadków odbywa się na prostym odcinku dwukierunkowej, jednojezdniowej drogi.”

    Robi pan teraz podobny błąd jak antyszczepionkowcy gdy mówią „najwięcej zgonów jest wśród zaszczepionych, ergo szczepionki nie działają”. Przede wszystkim zakłada pan, że ruch na tych „dwukierunkowych jednojezdniowych” nie jest powiązany z ruchem na autostradach i ekspresówkach. Ot, niby zbudowali S8, a cały potok Warszawa-Wrocław dalej przez centrum Wielunia, tak pan to sobie wyobraża?

    Przecież to są naczynia połączone. Im więcej ruchu dalekosiężnego (bezpiecznie) pomyka autostradami, tym RELATYWNIE większy procent wypadków będzie poza nimi. Gdy ktoś wynajdzie lekarstwo na raka, jego ubocznym skutkiem będzie ogromny wzrost zgonów na zawał (i odwrotnie; w istocie zresztą profilaktyka chorób krążenia już wywarła efekt odwrotny, bo jak byś ludzi nie leczył, i tak jakiś czynnik wyrobi 100% zgonów, więc jak tu wzrośnie, to tam spadnie).

  87. @izbkp
    „Fajnie, ale nie ma autostradowego połączenia Polski z Czechami ”

    JAK MOŻNA TAKIE BZDURY NA MOIM BLOGU?

  88. @paweł ziarko
    No to kraje bałtyckie absolutnie nie pasują do przykładów krajów z homogeniczną populacją. Nawet umiarkowanie.

    Litwa: 84% ludności deklarujących się jako Litwini a jest też najludniejszą republiką z populacją ok. 3m
    Łotwa: 68% Łotyszy przy całkowitej populacji 1.8m
    Estonia: 69% Estończyków, populacja 1.3m
    Więc etnicznie są moim zdaniem „umiarkownie” homogeniczne i zwracam uwagę na wielkość populacji. Islandia do połowy lat 90 była zamieszkana w 95% przez Islandczyków ale przy populacji w okolicach 300k wystarczyły 2 dekady i mamy tam 23% imigrantów, w tym 20k Polaków. Kraje nadbałtyckie się niestety wyludniają i mają podobne problemy demograficzne co reszta demoludów z nami włącznie, chociaż najgorzej chyba jest w Bułgarii, ale nie można chyba powiedzieć że są multietnicznymi tyglami. Nie jestem socjologiem, więc może patrzę na to zbyt powierzchownie, ale uważam że jeżeli mamy relatywnie małą populację, która deklaruje w 70-80% przynależność do jednej grupy etnicznej to możemy mowić o homogeniczności, szczególnie jeżeli porównamy te kraje z taką np. Jugosławią (większą o rząd wielkości).

  89. s.trabalski
    „No i pobliską Skandynawię, która robiła za takie Niemcy w tamtym regionie.”

    Tam za Niemców robili Niemcy 🙂 Te kraje jak najbardziej były pod wpływem niemieckim, z powodu Zakonu Kawalerów Mieczowych i Hanzy, aż do początku XX wieku elity były niemieckie. Za wikipedią, z pamiętników Limanowskiego: ” „Tartu miało charakter zupełnie niemieckiego miasta. Język niemiecki panował wszędzie: w urzędach, na katedrach uniwersyteckich, w sklepach, na ulicy. Właściwe miasto było z prawej strony Embachu. Miało ono piękny staroniemiecki wygląd, zwłaszcza główna ulica Ritterstrasse (Rycerska) przedstawiała się wspaniale. ”

    „Dodaj do tego odrębność narodową i tradycje własnej państwowości.”
    Ta tradycja to właściwie tylko międzywojnie. Łotwa do tego od 1934 była dyktaturą. Za to na minus należy za to dodać, że po 1991 zostali z bardzo liczną i nieprzychylnie nastawioną mniejszością rosyjską.

  90. @Havermayer
    po prostu w każdej analizie, którą czytałem o Łotwie i Estonii zwracano uwagę na znaczny problem z nieintegrującą się i niechętną nowemu państwu rosyjskojęzyczną mniejszością. Trudno to porównywać z rozproszoną imigracją w takiej Islandii. Nie będę się kłócił o szczegóły i brnął w dygresje, moja teza jest taka, że akurat struktura ludności dla krajów bałtyckich była po 1991 problemem, nie plusem.

    Mój inny komentarz wpadł do moderacji, nie ma pojęcia za co. Zbyt długi cytat?

  91. @wo
    Robi pan teraz podobny błąd jak antyszczepionkowcy gdy mówią „najwięcej zgonów jest wśród zaszczepionych, ergo szczepionki nie działają”

    Nie nie, ja mam świadomość tego że sieć drogowa to hmm, sieć, ale bardziej dyskutowałem z tym jak to ustawienie wszędzie odcinkowych pomiarów prędkośći ucywilizuje Polaków. Owszem, będziemy się na tych ekspresówkach trzymać przepisów, ale poza nimi dalej ułańska fantazja będzie zbierać swoje żniwo. Powiedz drogi gospodarzu, czy nie zdarzyło Ci się nigdy być niebezpiecznie wyprzedzonym przez jakiegoś narwańca na drodze dojazdowej tylko po to, żeby za chwilę spokojnie wyprzedzić go na ekspresówce trzymając się przepisowych 120? Moim zdaniem jedyny sposób ucywilizowania polskiego kierowcy to las gminnych fotoradarów, lub regularna obecność patroli w newralgicznych punktach. W ciągu 7ki jest np. taka miejscowość Antolka z piękną długą prostą z góry. Regularnie stoją tam misiaczki z suszarką i efekt tego jest taki że nikt tam się nie ściga, bo nie wiadomo czy nie stoi tam radiowóz akurat tego dnia.

  92. @Havermayer

    „Jak dla mnie przy pomyślnych wiatrach polityczno-gospodarczych dużo łatwiej jest zarządzać mniejszą i umiarkowanie homogeniczną populacją”

    Uważam, że to wcale nie jest skorelowane, przykłady można podawać z każdej strony: Kanada jest duża, rzadko zaludniona, wielokulturowa i wielonarodowościowa (nie myślcie tu tylko o pierwszym pokoleniu imigrantów, ale raczej o First Nations na Północy), a zarządzanie na poziomie i federalnym, i lokalnym idzie im całkiem sprawnie. Stany też są duże, za to gęściej zaludnione i bardziej jednolite kulturowo i mniej wielonarodowościowe, a też zarządzenie mają niczego sobie. Cesarstwo Austro-Węgierskie było i duże, i wielokulturowe, i do przesytu wielonarodościowe — i też całkiem fajnie działało i bynajmniej nie od złego zarządzania się rozleciało. A z kolei Imperium Rzymskie… no i tak dalej.

  93. @Havermeyer „Ja znam głownie Zurych i Bazyleę, byłem parę razy w górach też, więc ekspertem od CH nie jestem, ale Szwajcarów jest 8.5m”
    Nie chcę tu robić seminarium z historii i ekonomii CH, ale to naprawdę dużo bardziej skomplikowane. Wrzucę może tylko linka do statystyki:
    link to bfs.admin.ch
    Otóż, w skrócie, tylko ok.68% mieszkańców ma szwajcarski paszport a tzw. tło migracyjne (taki ktoś może, ale nie musi być obywatelem) ponad 39% populacji. Droga do bogactwa była długa i oczywiście nie zawsze uczciwa (tajemnica bankowa+pomoc w ukrywaniu brudnych bądź nieopodatkowanych pieniędzy, handel z III Rzeszą + dostawy broni pana Emila Bührle etc.). Ochronę patentową związków chemicznych Szwajcaria wprowadziła dopiero wtedy, kiedy już podwędziła dość produktów konkurencji i zaczęła opracowywać swoje (1907r.)
    Ale jednak uderzające jest, że w XVIIw. na magnackich dworach słowo „szwajcar” oznaczało odźwiernego, bo ci emigrowali za chlebem z biednych alpejskich wsi do bogatej Polski.

  94. @wo JAK MOŻNA TAKIE BZDURY NA MOIM BLOGU?
    Na usprawiedliwienie kolegi zauważmy, że strasznie długo naprawiali ten przekombinowany most na A1

    @bartol „Noale król Norwegii za kryzysów różnych potrafił jeździć komunikacją miejską, a teraz sobie sprawił elektrycznego Mercedesa EQS i takież BMW i7”
    Straszne, bieda z nędzą! Król zgrzeszył nie tylko rozrzutnością, ale i estetycznie, przecież od patrzenia na i7 wypadają oczy.
    Nawiasem mówiąc – jak to jest, że niemal wszystkie skandynawskie kraje, z tą swoją równością i podejściem „nie jesteś lepszy od nas”, mają królów i królowe? Czemu nie pogonili całego towarzystwa? Przecież ta szwedzka dynastia to jacyś Francuzi są, nawet nie rodzimi krwiopijcy.

  95. „Nie jest, bo jest sprawna operacyjnie – pozwala na odróżnienie Mannerheima od Nounejma.”
    No survival bias jak ta lala. Gdyby ten bocian niosący Mannerheima skręcił trochę w prawo, to by niedoszły mąż stanu skończył w łagrze gdyby tylko próbował reformować i pewnie by nie surwajwnął,

  96. @amatil
    „No survival bias jak ta lala”

    Taki sam jak w definicji inżyniera. To ktoś, kto dożył obrony dyplomu (a gdyby bocian skręcił, to kto wie, na jakie studia by poszedł i czy w ogóle). Pańska polemika jest tak nudna, że zwracam uwagę, że definicja „komcia na blogu” też ma identyczny survivor bias – bo przecież niektórzy nie surwajwnęli moderacji.

    A propos…

    @pz
    „Mój inny komentarz wpadł do moderacji, nie ma pojęcia za co. Zbyt długi cytat?”

    Chyba wyjmuję wszystko na bieżąco, już jest? Bo nie wiem teraz który (jakiś wyjmowałem, ale czy nie mamy teraz dubletu?).

    @sheik
    „Na usprawiedliwienie kolegi zauważmy, że strasznie długo naprawiali ten przekombinowany most na A1”

    Ale to chyba już z dekadę temu, jeszcze poprzednim foresterem nim jeździłem. Obstawiałbym raczej że komcionauta pomylił to ze Słowacją?

  97. @havermeyer
    „No to kraje bałtyckie absolutnie nie pasują do przykładów krajów z homogeniczną populacją. Nawet umiarkowanie”

    Moje wyjaśnienie jest takie, że Rosja sama sobie wykreowała separatyzm, zasiedlając za komuny pograniczne państwa – wyludnione za sprawą ludobójstwa Hitlera i Stalina – zesłańcami. Typowy Etniczny Rosjanin w Rydze jest zazwyczaj potomkiem Rosjan, którzy nie zamieszkali tam dobrowolnie. To dotyczy także etnicznych Rosjan zsyłanych do Ukrainy (z zakazem powrotu do Rosji właściwej). Lwów się w ten sposób stał „miastem dysydentów”.

    Oni często uczestniczyli w odbudywywaniu w tych miastach przemysłu i edukacji, a więc automagicznie stawali się „Rosjanami modernizacyjnymi”. Ten inżynier z mojej notki to też jest „Rosjanin z Rygi” (i udupili go „Rosjanie z Moskwy”).

    Obecni „Rosjanie z Moskwy”, których czytam w mediach i na telegramie, są bardzo rozczarowani tym, że ich niby-rodacy w krajach NATO może czasem podemonstrują z flagami, ale generalnie nie chcą zakładać ruchu separatystycznego na rzecz przyłączenia się do Rosji. Bywają nielojalni wobec władz w Rydze czy Kownie, ale nie są lojalni wobec Moskwy.

  98. @wo
    „Chyba wyjmuję wszystko na bieżąco, już jest?”

    Potwierdzam, już nic nie wisi.

  99. @wo
    > JAK MOŻNA TAKIE BZDURY NA MOIM BLOGU?

    Ale że co? Po czeskiej stronie, ostatni odcinek autostrady D11 (Trutno – granica państwa) planowany jest do uruchomienia w 2026 r.

  100. @izbkp
    „Ale że co? Po czeskiej stronie, ostatni odcinek autostrady D11 (Trutno – granica państwa) planowany jest do uruchomienia w 2026 r.”

    Z tego, że TA KONKRETNIE nie dochodzi do granicy nie wynika pańska teza, że „nie ma połączenia autostradowego Polski z Czechami”. Pan sobie spojrzy na Google Maps we własnym zakresie, tutaj zabraniam panu kontynuacji wątku.

    Że oni mają w swojej sieci dziury, a my już mamy w miarę spójną, to osobny temat. Ale teza „nie ma połączenia autostradowego Polski z Czechami” jest po prostu fałszywa.

  101. W kwestii wypadków i ich ciężkości muszę się odlurkować, gdyż nie godzi się stosować zdrowego chłopskiego rozumu do tak poważnej kwestii jak bezpieczeństwo ruchu drogowego. Po pierwsze – mitem jest, że autostrady są w Polsce bezpieczne. Nie są. Na każde 17 km autostrady przypada jeden trup rocznie. Na drogach ekspresowych jest ich mniej – jeden trup co 39 km. A kiedy weźmiemy pozostałe drogi wszystkich kategorii to mamy jednego trupa co 219 km. Do wypadków drogowych dochodzić będzie zawsze bo ludzki aparat poznawczy nie ogarnia prędkości większych niż naturalne dla naszego gatunku, czyli prędkości szybkiego biegu. Czyli, że powodem zdarzeń drogowych jest ewolucyjne niedostosowanie naszych ciał i zmysłów do poruszania się z prędkościami powyżej 30 km/h. Natomiast główną przyczyną tego, że ze zdarzenia drogowego robi się wypadek śmiertelny jest energia kinetyczna zdarzeń. Dlatego mamy trupy co 17 km na autostradzie (limit 140) i co 39 km na drogach ekspresowych (limit 120) i co 219 km na pozostałych drogach z limitem 90 i 50. Dane powyżej przeliczyłem za 2021 rok.

  102. @tomasz Tosza

    Nie znam się, więc się wypowiem. Czy liczenie trup per km bieżący drogi ma jakikolwiek sens? Chyba istotniejsza jest liczba kilometroprzejazdów…
    Bo jeżeli jeszcze porównanie autostrad do dróg ekspresowych można uznać za racjonalnej (chociaż też bym wolał zobaczyć dane) to drogi lokalne i autostrady to w ogóle inna bajka, bo i same drogi lokalne są wzajemnie nieporównywalne.

  103. @Luster De. Lepszym wskaźnikiem byłoby oczywiście przeliczenie ilości trupów na poszczególnych kategoriach dróg ilość kilometropojazdów. Ale to pokazałoby, że jest jeszcze gorzej na A i S. Drogi wysokich klas przenoszą mniej niż proc ruchu pojazdów. Złudzenie, że jest inaczej pozostaje złudzeniem. Ludzie swoje codzienne potrzeby transportowe w swojej masie zaspokajają wokół komina realizując codziennie jakieś 50-60 milionów podróży pojazdami. Średnio 21 km dziennie. Więc te kilkadziesiąt tysięcy przejazdów dziennie na A4 czy A2 to jest pikuś w porównaniu do przejechanych kilometrów drogami lokalnymi, powiatowymi, wojewódzkimi czy krajowymi.

  104. @Tomasz Tosza „Dlatego mamy trupy co 17 km na autostradzie (limit 140) i co 39 km na drogach ekspresowych (limit 120) i co 219 km na pozostałych drogach z limitem 90 i 50.”
    Jazda 5m za kimś przy tempie 70kmh to chamstwo i proszenie się o wypadek, na autostradzie (gdzie ten z tyłu zazwyczaj się bardzo spieszy i dojeżdżając ma na zegarze ponad 150) kończy się śmiercią lub kalectwem. Zresztą i na niemieckich autostradach zdarzało mi się widzieć w lusterku tuż za mną audi na lokalnych numerach (ostatnio to sa częściej audi niż BMW for some reason) nawet jadąc np. 160. Skąd to się bierze, z Playstation?
    W Polsce trupokilometry podnosi dodatkowo kiepski stan wielu oficjalnie „bezwypadkowych” samochodów. Nawet w mojej bliskiej rodzinie, kupiona jako pierwszy samochód stara fiesta miała tylko atrapy poduszek powietrznych (historia sprzed 9-10 lat, szczęśliwie odkrycie to miało miejsce w warsztacie a nie na drodze).

  105. >Rosjanie chcieli się uwolnić od rodziny silników B-2

    KO: Powszechnie w polskim Internecie i z tego co pamiętam w książkach mówi się o „silniku W-2”

  106. @sheik.yerbouti

    Stan techniczny pojazdów jest moim skromnym zdaniem statystycznie pomijalny w zaistnieniu naprawdę poważnych wypadków w Europie. To ma więcej wspólnego ze stanem emocjonalnym użytkowników. Tanie, biedne samochody mogą być użytkowane równie niebezpiecznie jak nowe, bezwypadkowe. Ale w większości przypadków właściciele aut w złym stanie technicznym o tym wiedzą, więc jeśli nie są młodymi-nieśmiertelnymi to zazwyczaj używają ich w limitach możliwości. A da się jeździć nawet autami bez hamulców, tylko trzeba planować manewry kilkaset metrów do przodu. Te auta są w złym stanie technicznym, drutowane, naprawiane przez szwagra z powodu ostrych ograniczeń budżetowych. Zasadniczo mamy problem z frakcją szybkoalebezpiecznych, którzy nie zostawiają sobie marginesu na błąd. Ludzki błąd.

  107. @kuba_wu
    „Tymczasem w Wyborczej mocno pesymistyczna relacja z konferencji szefa estońskiego wywiadu na temat możliwości Rosji i dalszego ciągu wojny.”

    Dałoby się konkretniej? Chociaż zaspojluj, czy pesymistyczna dla nas, czy dla nich.
    Mnie ostatnio humor zepsuł Wolski, mówiąc o uzupełnianiu strat w zakresie pojazdów opancerzonych. Według niego działające w Rosji zakłady produkcyjne (i remontowe przestawione na produkcję) są w stanie dostarczyć średnio 160 pojazdów miesięcznie, prawdopodobnie w sposób skokowy a nie ciągły, ale jednak w efekcie ma to dać przynajmniej 2000 sztuk sprzętu do końca roku. Co ani nie uzupełni orkom dotychczasowych strat, ani nie pozwoli na szybką wygraną, ale, niestety, umożliwi im dalsze robienie tego, co robią.

    @sheik.yerbouti
    „Ale jednak uderzające jest, że w XVIIw. na magnackich dworach słowo „szwajcar” oznaczało odźwiernego”

    Ciekawostka: po rosyjsku „швейцар” to portier. Do dzisiaj.

  108. @krystyna.ch

    W temacie wątku tym razem. I co z tego, że 160 pojazdów miesięcznie jak to mniej niż ich miesięczne straty. A każdy dostarczony z zapasów pojazd jest gorszy niż ten, który tracą – T62 zamiast T90. Ta wojna idzie w kierunku wojny materiałowej. A kolektywny Zachód ma tu zdecydowanie większe możliwości dostarczenia za każdym razem lepszego sprzętu. Tylko szkoda ukraińskiej krwi. Ten naród teraz z tej krwi buduje swoją legendę.

  109. @Krystyna.ch
    „Chociaż zaspojluj, czy pesymistyczna dla nas, czy dla nich.”

    Dla nas. W skrócie – Rosjanie mają bardzo duże rezerwy sprzętu i amunicji, zwiększyli jej produkcję, a do tego szkolą 300 tysięcy świeżych mobików. Natomiast Ukrainie zaczyna brakować amunicji i żołnierzy. Brzmi to źle, choć może pocieszenie jest takie, że to polityka i presja na Zachód, by dostarczał lepszy sprzęt.
    link to wyborcza.pl

  110. @TomaszTosza „Stan techniczny pojazdów jest moim skromnym zdaniem statystycznie pomijalny w zaistnieniu naprawdę poważnych wypadków w Europie.”
    Nie miałem na myśli samego wypadku/karambolu, choć oczywiście sprawny samochód z dobrymi hamulcami (albo wręcz ze wspomaganiem kierowcy level 2) daje większe szanse jego uniknięcia. Chodziło mi o ofiary śmiertelne – bez poduszek i w zespawanym z dwóch wraków samochodzie znacznie trudniej przeżyć niż w nówce sztuce. A nowiutkie-drogie-klasy-premium wozy absolutnie nie chronią przed rozwałką, wystarczy, że kogoś oślepi słońce: link to zugerzeitung.ch

  111. @Krystyna.ch ogólnie, że Rosjanom zostało jeszcze sporo amunicji i nie należy się spodziewać, że w ciągu nabliższego roku się skończy. Natomiast Ukraina ma już problem z rekrutami i powołują nawet 60 letnich.
    @Tomasz Tosza tak, ten sprzęt jest coraz tańszy, ale 2000 czołgów w ciągu roku to chyba mniej więcej tyle ile siły zbrojne wszystkich krajów UE mają razem. Ponadto siła przemysłowa „kolektywnego zachodu” jest oczywiście większa, ale nie została przestawiona na produkcję wojenną, więc nie ma nic do rzeczy (chyba że mają być zasypani Daciami Sandero, bo samochody osobowe produkujemy w setach tysięcy). Natomiast produkcja wojskowa wcale taka duża nie jest – np. Amerykanie produkują miesięcznie tyle amunicji artyleryjskiej co Ukraina wystrzeliwuje w 2 dni. Czyli tyle co jeszcze nie dawno Rosja w pół dnia. Europejczycy podobno więcej, ale nadal – dramatycznie mniej niż się zużywa.

    Jeżeli to co piszą Estończycy to prawda to jest problem. Tyle, że dane wywiadu przekazywane opinii publicznej nie służą przecież jej informowaniu, tylko wywołaniu odpowiedniej reakcji.
    Szczególnie, że jeżeli zestawić ostatnie bluzganie szefa GenSztabu przez Wagnerowców za brak dostaw amunicji, kierowanie mobików wyszkolonych na artylerzystów do Be-Pe-Pe*, czyszczenie białoruskich magazynów, a także ostatnio pojawiające się narzekanie, że amunicja z 2022 roku ma gorszą jakość niż ta dostarczana wcześniej, to wydaje się, że coś jest na rzeczy. Ale nie oszukujmy się – analitycy wywiadu nie mają tu pełnej wiedzy, a co dopiero my drobne żuczki. Dowiemy się jak nagle któraś strona przestanie strzelać. NA razie widać, że co najmniej zwolniły ostrzału tempo.

    *) Biednej Pierdolonej Piechoty jeżeli ktoś nie pamięta Sapkowskiego

  112. @sheik.yerbouti
    Bezpieczeństwo bierne – zgoda. Ale lepsze hamulce na nic jeśli dzieje się tak dużo nagle, a w czasie zdarzeń drogowych tak się właśnie dzieje. Niemcy pobadali zapisy czarnych skrzynek rozbitych aut i wyszło, że w zaledwie kilku procentach zdarzeń kierowcy byli w stanie zdążyć nacisnąć na hamulec, żeby zminimalizować skutki. Paradoksem jest również to, że kierowcy nowoczesnych samochodów jeżdżą bardziej agresywnie, bo czują się zabezpieczeni. Skutki dość opłakane.

  113. @bartolpartol
    „Noale król Norwegii za kryzysów różnych potrafił jeździć komunikacją miejską, a teraz sobie sprawił elektrycznego Mercedesa EQS i takież BMW i7, zamiast klepanego na specjalne zamówienie Rollsa pokrytego złotem i kamieniami szlachetnymi. Więc wydatki mieli i mają zdecydowanie niższe.”

    Ale pytanie chyba nie brzmi, czy Norwegowie i Arabowie mają odmienną kulturę (to jest raczej oczywiste), tylko czy ta kultura jest przyczyną ładu społecznego i gospodarczego czy skutkiem tego ładu spowodowanego innymi czynnikami?

    @amatill
    „Pomiędzy soteryzmem politycznym a determizmami znalazłaby się chyba przestrzeń dla facebookowego „to skomplikowane”.”

    Ale IMO skomplikowanie wynika z dodania do równania zewnętrznych konieczności dziejowych (w tym, tfu, geopolityki) i wewnętrznych dziejowych przypadków. Ale jak chcemy umiejscowić kulturę to ona byłaby raczej gdzieś na końcu jako przyprawa.

    Jak sobie przeanalizujemy np. ten moment między Rzeplitą modernizującą a Rzeplitą zapadającą to tam w zasadzie nic się nie da zwalić na kulturę: i kultura jagiellońska, i kultura sarmacka były bardzo polskie, bardzo swoiste i unikalne dla tego kraju, a co więcej w wielu punktach bardzo podobne. A jednak o jednej się mówi jako o tej tolerancyjnej, wielowyznaniowej, wieloetnicznej, rozwojowej i ciekawej świata, a o drugiej jako opresyjnym ciemnogrodzie, który być może wykazywał symptomy nieistnienia symbolicznego (przy całym moim braku sympatii do wypocin Sowy, chodzi mi o obraz stosunku do elit wielu współczesnych intelektualistów).

    To co się zadziało to wypadowa zmian strukturalnych wymuszona presją zewnętrzną i turbulencjami wewnętrznymi, których ogólny rezultat jest produktem ubocznym: reformy albo rokosze celowały najczęściej w rozwiązywanie doraźnych bieżączek politycznych albo partykularyzmów, ale długofalowym efektem było psucie państwa, struktury społecznej i kultury. Najlepszym przykładem jest chyba przyłączenie Ukrainy do Królestwa w trakcie unii lubelskiej. Sam w sobie gest Zygmunta będący czystą gierką polityczną, którą on sam chyba zbagatelizował (w końcu efektem był raptem inny podział administracyjny w zjednoczonym konstytucyjnie państwie), a jego konsekwencje w odkładały się przez kilka stuleci jako swoisty efekt motyla.

    BTW. Tak jeszcze wracając do Rosji: jakiś komitet Inguszetii zadeklarował jej niepodległość. Pomijając zapewne zerową sprawczość, interesujący jest sam fakt, że ktoś się odważa głośno na takie deklaracje:
    link to twitter.com

  114. @Tomasz Tosza
    „Lepszym wskaźnikiem byłoby oczywiście przeliczenie ilości trupów na poszczególnych kategoriach dróg ilość kilometropojazdów. Ale to pokazałoby, że jest jeszcze gorzej na A i S.”

    Gorzej? Jeśli na autostradzie masz 10x więcej pojazdów na godzinę, to nic dziwnego, że masz i 10x więcej wypadków na kilometr, przy takim samym ryzyku dla pojedynczego pojazdo-przejazdu. Oczywiście liczbę 10 wyssałem z palucha. Trzeba by porównać przepustowość i wypadkowość konkretnych dróg.

  115. @kuba_wu

    No właśnie autostradami i ekspresówkami odbywa się mniej niż procent codziennych podróży Polaków. Dużo mniej niż procent. Zwłaszcza, że wraz ze wzrostem prędkości spada przepustowość ze względu na konieczność zachowania większych odstępów między pojazdami (najbardziej przepustowa prędkość to 42 km/h). Ruchu drogowego nie można ogarniać anegdotą ani chłopskim rozumem. Za dużo paradoksów. Autostrady potrzebne są gospodarce a nie do codziennego życia Polaków. Incydentalnie, na urlop, służbowo… Ale to nadal incydenty wobec codziennych zachowań komunikacyjnych

  116. @Sapiecha
    „tylko czy ta kultura jest przyczyną ładu społecznego i gospodarczego czy skutkiem tego ładu spowodowanego innymi czynnikami?”
    Kolega to chciałby widzieć tylko relacje jednostronne?

    Kultura to coś co wpływa na ład społeczny, jednocześnie pod jego wpływem się zmieniając. Wybitne jednostki narzucając zmiany ładu mogą wpłynąć na kulturę i zacząć ją kierować w inną stronę, ale rzadko kiedy ten proces jest szybki. A czasem idzie dokładnie w drugą niż oczekiwana stronę, jak na przykład z Hitlerem, Niemcami i ich obecnym pacyfizmem.
    A z kulturą Jagielońską i Sarmacką to jednak trochę inna sprawa, bo w międzyczasie były dwa ważne czynniki – kontrreformacja i degradacja edukacji przez katolików, oraz akumulacja majątków w rękach magnatów i upadek siły „klasy średniej” na której opierało się państwo. Przy silnej i dobrze wyedukowanej średniej szlachcie sądownictwo i wymiar prawa oparty o stosunki sąsiedzkie działały, ale bez niej szybko zmieniały się w samowolę magnatów.

  117. @Sapiecha
    „Ale pytanie chyba nie brzmi, czy Norwegowie i Arabowie mają odmienną kulturę (to jest raczej oczywiste), tylko czy ta kultura jest przyczyną ładu społecznego i gospodarczego czy skutkiem tego ładu spowodowanego innymi czynnikami?”

    Ale ja nie odpowiadałem na zasadnicze pytanie, tylko na zaczepkę gospodarza.

    Co do pytania zasadniczego to odpowiedziałem żartobliwie wcześniej, że nie mieli co zrobić z kasą, więc zaczęli się modernizować. To ma oczywiście tło społeczno-kulturalne wynikające (gdybam) z dosyć płaskiej struktury społecznej, ogólnej biedy i mocno zinternalizowanych rzeczy, których „nie wypada”. Może jest to uwarunkowane religijnie, może nie, nie wnikam. Ale nie podejmuję się głębszej analizy, bo się nie znam (przeczytałem całą „Moją walkę” Knausgarda i mi wystarczy).

  118. @Tomasz Tosza
    „No właśnie autostradami i ekspresówkami odbywa się mniej niż procent codziennych podróży Polaków. Dużo mniej niż procent.”

    To prawda, ale jaki to ma związek z ryzykiem przejazdu konkretnym odcinkiem drogi? Żeby to obliczyć, należy podzielić dzienną liczbę wypadków na autostradach przez liczbę kilometrów pokonanych po autostradach przez wszystkie pojazdy, i zestawić wynik z analogicznym współczynnikiem wyliczonym dla pozostałych dróg. No chyba że tobie chodzi o coś innego, niż porównanie bezpieczeństwa ruchu na drogach konkretnych typów.

  119. @ kuba_wu

    Chodzi mi o to, żeby uzmysłowić czytającym, że twierdzenie, że polskie autostrady są bezpieczne jest mitem. Podobnie jak mitem jest, że szybka po nich jazda, często powyżej limitu oszczędza czas. Jednostkom – może. Ale ich użytkownikom – już nie. Wszystkie indywidualne oszczędności czasu są kasowane przez codzienne wielogodzinne blokady po wypadkach i kolizjach, w których się stoi grzecznie czasem godzinami, albo – jak to w zwyczaju polskiej husarii – jedzie pod prąd do najbliższego otwartego węzła.

  120. @Luster De
    „Kolega to chciałby widzieć tylko relacje jednostronne?”

    Raczej sądzę, że w rozmowie o przyczynowości społeczno-gospodarczej czy w ogóle o społeczeństwach zazwyczaj ludzie popadają w uogólniony błąd atrybucji, czyli zakładanie, że działania są wynikiem cech wewnętrznych jednostki (tu: narodu czy społeczności), a nie okoliczności zewnętrznych (czy przypadkowych, czy deterministycznych to już drugorzędne). Lewica jest podatna na ten bias w mniejszym stopniu niż prawica (no bo „byt określa świadomość”), ale nie tak żeby w ogóle. Sprzężenie zwrotne na linii ład-kultura na pewno istnieje, ale nie wiem czy ma takie znaczenie, żeby stawiać te dwa zjawiska jako równorzędnie sprawcze.

    „A z kulturą Jagielońską i Sarmacką to jednak trochę inna sprawa, bo w międzyczasie były dwa ważne czynniki – kontrreformacja i degradacja edukacji przez katolików, oraz akumulacja majątków w rękach magnatów i upadek siły „klasy średniej” na której opierało się państwo.”

    No jasne, ale to są dalej zjawiska nie mające nic wspólnego z kulturą własną polskiej szlachty, tylko albo z polityki Kościoła, albo z procesu gospodarczego, który też był odpryskiem modernizacji Zachodu i zapadania się Polski do roli rolniczej peryferii. Przy czym to jest często źle rozumiane: słusznie historycy zwracają uwagę, że eksport zboża nie był wcale taki znaczący i Polska nie była „spichlerzem Europy”, ale faktem jest, że szlachta chętnie przyjęła tu rolę pionka kupców holenderskich w spekulacji zbożem, za cenę eksploatacji polskiego i ukraińskiego chłopa rękami tej szlachty. Czego skutkiem ubocznym była pauperyzacja chłopstwa i puchnięcie magnaterii.

    Pytanie pozostaje w mocy: gdzie tu kultura?

  121. @Sapiecha
    Historia 1Rzeczplitej to jakieś cztery wieki. Naprawdę nie chce mi się tłumaczyć, że w tym czasie ewoluowała zarówno kultura (najpierw wykształcając samorządność szlachecką i wolność religijną, a potem podnosząc na piedestał wolności szlacheckie do poziomu całkowitego zanarchizowania prawa), jak i otoczenie (koniec wojen religijnych, rozwój przemysłu, reorganizacja państw w kierunku absolutystycznym. Czy dałoby się w Polsce magicznie wprowadzić absolutyzm w XVIII wieku bez użycia zewnętrznych wojsk? No nie dałoby się, bo to byłoby pogwałcenie kultury szlacheckiej na najniższym poziomie. Czy dałoby się to zrobić w XIV wieku? Dużo łatwiej, bo to że król jest właścicielem państwa wydawało się całkiem normalne, a to koncepcja że szlachta może marudzić kto tym właścicielem będzie była pewnym novum.
    Powstanie Listopadowe wśród swoich przyczyn miało to, że ks. Konstanty Romanow uważał za stosowne by czasem wytrzaskać publicznie po ryju oficera wojsk polskich. Całkowicie normalne w Moskowii, ale tworzące niesamowity problem honorowy w Polsce i rozbudowujący bazę nienawidzących Rosji wśród tych, którzy faktycznie byli beneficjentami jej władzy i powinni jej bronić.

    I możnaby na ten temat pisać długo i namiętnie, ale jeżeli brak woli zrozumienia że kultura się zmienia, wpływa na politykę i gospodarkę (polskiemu szlachcicowi nie wypadało parać się nie tylko kupiectwem, ale też służyć w marynarce… powiedz to ówczesnym Brytyjczykom), ale też jest poddawane przez nie zmianom, to naprawdę nie mam co się silić.

  122. @Tomasz Tosza
    Dla porządku trzeba jednak zaznaczyć że ilość zabitych spada od końca PRLu a ilość wypadków od ’97. Jesteśmy w ogonie UE ale jest coraz lepiej. W porównaniu do Stanów to już w ogóle super bezpiecznie i to mimo tego że tam kierowcy wydawali mi się dużo bardziej uprzejmi niż w kulturze drogowej naszych zaciętych woźniców.

    @krystyna.ch
    „Mnie ostatnio humor zepsuł Wolski, mówiąc o uzupełnianiu strat w zakresie pojazdów opancerzonych.”

    Mówił też, że Ukraińcy mają wyszkolone rezerwy, którym brakuje ciężkiego sprzętu. Mam nadzieję, że te medialne newsy ostatnio świadczą o przygotowaniu do konkretnych dostaw. Z zachodnim ciężkim sprzętem i możliwością ostrzału dalszego zaplecza RUS, UKR mają całkiem sporą szanę wygrać.

    Niestety zachód pozwala się Ukrainie wykrwawiać i dostarcza na ostatnią chwilę. Myślę, że jednak nie przestanie. Ukraińcy dowiedli swojego męstwa i determinacji do walki. Odium przegranej spadłoby na polityków którzy mogli pomóc ale tego nie zrobili.

  123. @Luster De
    „Czy dałoby się w Polsce magicznie wprowadzić absolutyzm w XVIII wieku bez użycia zewnętrznych wojsk? No nie dałoby się, bo to byłoby pogwałcenie kultury szlacheckiej na najniższym poziomie.”

    To jest zupełne absurdalny przykład. Absolutyzmu nie da się wprowadzić nigdzie, gdzie nie ma aparatu państwowego, który zdołałby ten absolutyzm utrzymać w mocy. I nigdzie i nigdy w zasadzie nie da się go wprowadzić „magicznie” z dnia na dzień bez użycia wojsk i aparatu przemocy. Że akurat w Polsce to były wojska zewnętrzne nadal nie zmienia faktu, że kraj absolutnej wolności szlacheckiej stal się krajem absolutnego braku wolności w zasadzie z dnia na dzień (wyolbrzymiam, bo istniała jakaś autonomia Królestwa Polskiego, ale miecz Demoklesa wisiał). A co by o powstaniach nie mówić, to jakieś trzy lata w ponadwiekowym okresie zaborów, poza tym ten absolutyzm Rosjanom udawało się u nas egzekwować całkiem skutecznie.

    Wydaje mi się, że kompletnie się nie rozumiemy. Koledze się chyba ubzdurało, że ja tu deliberuję, że kultura nie istnieje i nie ma żadnego znaczenia. Ale nie rozmawiamy (chyba) o tym, czy da się bezkosztowo i beznapięciowo wywrócić sytuację społeczną i polityczną na głowie o 180 stopni, tylko czy gdy kraj ma ład społeczny A, a po 50-100-200 latach kompletnie inny ład społeczny B albo dalej bliźniaczo podobny A’, to czy determinują to raczej okoliczności czy czynniki kulturowe?

    Z tym absolutyzmem i wolnością szlachecką to jest dobry przykład. W XIII wieku Ruś Kijowska miała dosyć jednolitą kulturę od Halicza do Rostowa. W XVI wieku na zachodzie tych ziem potomkowie ruskich elit rozwijali wolności szlacheckie, a na wschodzie godzili się na samodzierżawie cara. Obie grupy z identycznym w zasadzie dziedzictwem językowym, religijnym i prawnym, co nijak nie powstrzymało zupełnie odwrotnych trajektorii rozwoju.

  124. @TT „Chodzi mi o to, żeby uzmysłowić czytającym, że twierdzenie, że polskie autostrady są bezpieczne jest mitem. Podobnie jak mitem jest, że szybka po nich jazda, często powyżej limitu oszczędza czas”
    Nie mam wrażenia, żeby były to opinie szczególnie popularne w tym akurat zakątku internetu; nawet chłopski rozum zauważa chyba daremność oszczędzania czasu przez popędzanie długimi światłami innych na drodze.

    Wracając do statystyki – ciekawe jest porównanie liczby ofiar śmiertelnych w Polsce i USA (zakładam, że amerykańskie statystyki to tylko śmierć wskutek zdarzenia a nie równiez strzelaniny typu road rage). Polska w 2021, 38mln mieszkańców: 2245 ofiar, USA 2021, 331mln mieszkańców: 42’915 ofiar. (*)
    A ponoć Amerykanie jeżdżą bardzo spokojnie – z drugiej strony, tam mało co waży mniej niż 2 tony a często dużo więcej, z RAM 2500 albo Fordem F-250 nie chciałbym się spotkać nawet przy 30kmh. No i mają dużo Tesli z systemem Full Self-Crashing.
    (*) link to spidersweb.pl
    link to jalopnik.com

  125. @kondrad matys
    „Tylko wtedy przeciętna baba w głubince rodziła ósemkę dzieci a nie w porywach półtora. Rosyjskie wojsko to armia jedynaków. Jaka wojna na wykrwawienie?”

    A na Ukrainie jest lepiej? To jest ten sam demograficzny wózek, też nie mają za dużo ludzi i każde poważne straty od razu odbijają się silnie na ich demografii.

    @embercadero
    „I dlatego Ukrainę czeka los Izraela.”

    Tak to wygląda, ale nadal jest problem jak wyżej. Ukraina ma złą demografię i raczej sami jej nie przezwyciężą. Szczególnie jak uchodźcy zobaczyli jak fajnie można żyć i wcale nie trzeba mieszkać w Ukrainie.
    Gdzieś czytałem, że będą musieli pomyśleć o imigracji i najszybciej to będzie Azja Środkowa. Tam wszyscy mówią po rosyjsku, nie mają pracy i muszą jej gdzieś szukać. A w Rosji to raczej nie będzie jej za dużo. Nie to co na Ukrainie zasilanej funduszami odbudowy.
    Pytanie, czy też będą dostawać obywatelstwo za służbę w ukraińskiej armii – tak jak jest to z Latinos w USA.

  126. @terpa
    „I dlatego Ukrainę czeka los Izraela.”

    „Tak to wygląda, ale nadal jest problem jak wyżej. Ukraina ma złą demografię i raczej sami jej nie przezwyciężą.”

    A Izrael to ma dobrą demografię? Nadrabia high-techem i to samo musi zrobić Ukraina, a w czym jej mam nadzieję „kolektywny zachód” pomoże.

    A emigracja z Azji środkowej na pewno nie zaszkodzi. Już zdaje się mieszka tam sporo Gruzinów. I owszem, powinni dostawać obywatelstwo za służbę wojskową. Generalnie w naszym najlepiej pojętym interesie just by wszyscy nie-Rosjanie z całego terenu byłego sojuza byli absolutnie przekonani że Europa to piękno i dobro. W przeciwieństwie do wielkoruskich faszystów.

  127. @sheik.yerbouti
    > Polska w 2021, 38mln mieszkańców: 2245 ofiar,
    > USA 2021, 331mln mieszkańców: 42’915 ofiar.

    Bez uwzględnienia średniej ilości przejechanych kilometrów w ciągu roku na mieszkańca nie można w/w cyfr porównać.

    Swoją drogą w USA limity prędkości ustala się wg kierowców, vide:
    link to brd24.pl

  128. @izbkp „Bez uwzględnienia średniej ilości przejechanych kilometrów w ciągu roku na mieszkańca nie można w/w cyfr porównać.”
    No jak nie można jak można. W USA ginie znacznie więcej ludzi w stosunku do całej populacji niż w Polsce – nie jest tak?

  129. @sheik.yerbouti
    No jak nie można jak można. W USA ginie znacznie więcej ludzi w stosunku do całej populacji niż w Polsce – nie jest tak?

    Może w USA więcej jeżdzą …

    Preliminary data reported by the Federal Highway Administration show that vehicle miles traveled in 2021 increased by about 325 billion miles, or about 11.2%, as compared to 2020. 

    The National Highway Traffic Safety Administration has released its early estimate of traffic fatalities for 2021. NHTSA projects that an estimated 42,915 people died in motor vehicle traffic crashes last year, a 10.5% increase from the 38,824 fatalities in 2020

    Data estimates show the fatality rate for 2021 was 1.33 fatalities per 100 million VMT, marginally down from 1.34 fatalities in 2020. While the fatality rate continued to rise in the first quarter, it declined in the other three quarters of 2021, compared to 2020.

    Zatem wzrost liczby ofiar w USA o 10,5% (2020 vs 2021) może być powiązany z tym, że przejechali o 11,2% więcej mil czy też kilometrów.

  130. Szacunkowo znalazłem takie dane dotyczące średniego rocznego przebieg samochodu: USA 22954 km / Polska 8607 km. Zestawmy te dane. Amerykanie przejeżdżają 2,66 razy dłuższe trasy niż Polacy i przekłada się to na 2,19 razy więcej ofiar śmiertelnych wypadków.

  131. @embercadero
    „A Izrael to ma dobrą demografię?”

    Ja tylko przypomnę emigrację miliona „Żydów” z ZSRR którzy w większości o swojej żydowskości dowiedzieli na krótko przed wyjazdem do Izraela. Ta imigracja zdecydowanie zmieniła kierunki demograficzne i doprowadziła do poważnych zmian na Bliskim Wschodzie.
    Podobne wyzwania teraz będzie miała Ukraina.

    „Generalnie w naszym najlepiej pojętym interesie just by wszyscy nie-Rosjanie z całego terenu byłego sojuza byli absolutnie przekonani że Europa to piękno i dobro.”

    To już chyba wiedzą. Zachodni soft power oddziałuje na nich od wielu dziesięcioleci. Ukraińcy też to wiedzą a teraz przekonują się na masową skalę podczas tej wojny.
    Jest już bardzo dużo sygnałów, że nie będzie powrotu do ZSRR. Np. Kazachstan zmienił kilka lat temu swój alfabet – zamiast cyrylicy używają alfabetu łacińskiego. Jest też wiele innych sygnałów pokazujących zerwanie z ruskim mirem.
    Stąd też ta wojna – to jest ostatnia próba odwrócenia tego trendu i zagonienia rozbiegających się kolonii.

  132. @Artur Król
    Jaką konkretnie cywilizację? Ha-joon Chang w najbardziej fascynującym dla mnie fragmencie „Źli samarytanie” przytacza jak mieszkańcy Prus byli oceniani przez współczesnych 200 lat temu

    Prusy Niemcy

    Nieprzypadkowo tymi „nosicielami cywilizacji” byli Sasi, bambrzy czy inni olędrzy. Prusy w czasie aktywnej kolonizacji Wschodu (a nie „długiego trwania” pozostałości po niemieckim osadnictwie) były po stronie kolonizowanych a nie kolonizujących.

  133. @terpa
    „Ukraina ma złą demografię i raczej sami jej nie przezwyciężą. Szczególnie jak uchodźcy zobaczyli jak fajnie można żyć i wcale nie trzeba mieszkać w Ukrainie.”

    Tu akurat doszło do sporej niespodzianki. Analitycy zakładali wcześniej, że większość imigrantów zostanie tam, gdzie wyjechała, bo tak się zwykle dzieje. Tymczasem bardzo dużo osób wróciło do domów natychmiast po tym, jak wyzwolono ich okolicę (w sumie jakieś 6 milionów).

    „Gdzieś czytałem, że będą musieli pomyśleć o imigracji i najszybciej to będzie Azja Środkowa. Tam wszyscy mówią po rosyjsku, nie mają pracy i muszą jej gdzieś szukać.”

    Rosja miała szansę na rozwinięcie swojej soft power i stanie się dla Azji Środkowej tym, czym Polska dla Ukrainy i Białorusi (kraj bliski kulturowo, o łatwym do nauczenia języku i wyższym standardzie życia), ale ją koncertowo przeputali, więc jest potencjał.

  134. @ demografia w Izraelu

    Dzietność w Izraelu wynosi 2.9 i jest najwyższa w OECD.

  135. @Krasnow
    Dodajmy jeszcze, że konkretnie „the fertility rate of Israeli Christians, Druze and secular Jews is nearly identical at 2.0; Muslims are at 3.0, religious Jews at 4.0 and Haredim at 6.6.”
    Mam wrażenie, że niektórzy tu są zdania, że Izrael to jakiś monolit, w dodatku składający się głównie z plaży w Tel Awiwie i high-techu, a nie bardzo zrożnicowane społeczenstwo, które politycznie jest spolaryzowane tak potwornie, że musieli pięć razy w ciągu trzech lat wybierać parlament (obecny skrajny rząd pewnie też długo się nie utrzyma). A jeszcze nie napisałem nic o arabskich Izraelczykach.

    @wolny nick „Może w USA więcej jeżdzą … Zatem wzrost liczby ofiar w USA o 10,5% (2020 vs 2021) może być powiązany z tym, że przejechali o 11,2% więcej mil czy też kilometrów.”
    Ale co to zmienia w ujęciu „jeśli mieszkasz w USA, musisz wszędzie pojechać samochodem, a do pracy to już minimum godzina w jedną stronę, w związku z czym żyjąc tam masz znacznie większą szansę zginąć na drodze niż w krajach o innym ustroju społeczno-gospodarczo-przestrzennym”? W kraju, w którym powszechne byłoby jeżdżenie pod prąd autostradą z zamalowaną przednią szybą, jak w „Królestwie” van Triera, odsetek śmierci byłby jeszcze wyższy, jasne.

  136. @krystyna.ch
    „Rosja miała szansę na rozwinięcie swojej soft power”

    Ja chyba bym powiedział, że mieli szansę na UTRZYMANIE swojego soft power bo kulturowo to już tam byli od dłuższego czasu. Ten rosyjski autorytarny i kleptokratyczny model może się podobać, to jest jedno „ale”.
    O ile wcześniej wszystko było przykrywane przez carskie imperium a potem równościową ideologię komunistyczną to teraz jest już tylko nagi wielkoruski szowinizm. A to nie ma szans się sprzedać dawnym republikom ZSRR bo jasnym jest, że w tym nowym układzie będą obywatelami drugiej kategorii.

    Poza tym oni widzą, że ten europejski model po prostu działa o wiele lepiej niż kleptokratyczna oligarchia.

  137. @Azja Środkowa
    W Azji Środkowej też rządzą kleptokratyczne oligarchie a społeczeństwa mają niewiele do gadania w sprawie modelu władzy (naert jeżeli faktycznie chcą liberalnej pięcioprzymiotnikowej demokracji, co jest dość odważnym założeniem). Model europejski miałby tam szansę zaistnieć (choćby w świadomości) gdyby Europa miała jakiś pomysł na wejście na ten teren (gospodarczo choćby). Na co się oczywiście nie zanosi, to jest poletko chińskie (kiedyś może trochę tureckie) i to z Chin przyjdą wzorce.

  138. @Tomasz Tosza
    „Podobnie jak mitem jest, że szybka po nich jazda, często powyżej limitu oszczędza czas. Jednostkom – może. Ale ich użytkownikom – już nie. Wszystkie indywidualne oszczędności czasu są kasowane przez codzienne wielogodzinne blokady po wypadkach i kolizjach”

    Tu by się przydały jakieś twarde dane, bo to co prezentujesz, to handwaving. Moje indywidualne doświadczenie pokazuje, że czas jazdy pomiędzy dwoma miejscowościami oddalonymi od siebie o kilkaset km (Trójmiasto – miejscowość niedaleko Łodzi), po zbudowaniu autostrady A1 drastycznie spadł (o około 30%) w porównaniu z jazdą drogami krajowymi jednojezdniowymi, tj dawną jedynką. A tę akurat trasę pokonałem pewnie ze sto razy, a może więcej, więc już jakiś element statystyki w tym jest. A prędkości dopuszczalnych nie przekraczam, wprost przeciwnie, jeżdżę góra 120km/h. Podobne wrażenia mam w przypadku kilku innych tras, z tym że jeżdżonych mniej regularnie. W wielogodzinnym korku w PL nie stałem chyba nigdy. Góra to było coś około godziny, w dodatku na obwodnicy. Czasem do pół godziny na bramkach (skasować bramki, wprowadzić winiety/elektroniczny pobór). Nie bardzo też rozumiem różnicę między jednostkami a użytkownikami drogi.

  139. @TT
    Dodam, że sporo jeździmy, a przy planowaniu trasy, bazując na doświadczeniu, przyjmuję następujące założenia o średniej prędkości. Drogi jednojezdniowe wojewódzkie na nizinach, poza miastami: 70km/h; pogórza, Mazury, Kaszuby: 50km/h; autostrady: 100km/h. Plus postoje co 2-3h. Sprawdza się to na ogół bardzo dobrze.

  140. @ kuba_wu

    Nie o tym mowa. Jeździsz spokojnie, nie ciśniesz. Oszczędzasz czas w porównaniu do starej krajówki. Ale są kierowcy którzy cisną grubo ponad limit. Czasem rozbijają się na śmierć generując gigantyczne opóźnienia dla tysięcy innych użytkowników. Wniosek? Limit 140 jest przegięty. Autostrady pochłaniałyby o połowę mniej ofiar gdyby limit wynosił 120 km. Spadło by ryzyko zamykania autostrady na czas likwidacji skutków zdarzeń. Wszyscy byśmy zyskali. Win win.

  141. @Tomasz Tosza
    „Ale są kierowcy którzy cisną grubo ponad limit. Czasem rozbijają się na śmierć generując gigantyczne opóźnienia dla tysięcy innych użytkowników. Wniosek? Limit 140 jest przegięty”

    Nie mówię, że wniosek jest fałszywy, ale rozumowanie jest wadliwe. Jeśli problemem są kierowcy, którzy „cisną grubo ponad limit”, to zmiana tego limitu nic im nie zrobi. Za to odcinkowy pomiar prędkości jak najbardziej.

    @wypadki US
    Chyba konkretne stany trzeba brać osobno i porównywać do krajów UE, bo w niektórych ilość wypadków śmiertelnych na milion mieszkańców jest porównywalna do poziomów europejskich, a w innych jest ponad czterokrotnie(!) większa. Różnice są zbyt duże żeby brać średnią dla całego kraju.

  142. @Wypadki- Jednak się polepsza – z GW

    W ubiegłym roku (2022) w wypadkach zginęły 1883 osoby. Pierwszy raz w historii było to poniżej dwóch tysięcy ofiar.

  143. @bantus „rozumowanie jest wadliwe.”
    Nie do końca. Wiodącą myślą u kolegi TT jest chyba ta, że im wyższa prędkość, tym paradoksalnie mniejsza przepustowość drogi – bo trzeba zwiększyć odstęp pomiędzy samochodami dla bezpieczeństwa ruchu.
    Dodatkowo przy limicie 140 sporo ludzi jedzie szybciej, z obserwacji na polskiej A4 tak koło 150 km/h, (sam ustawiam tempomat na 145, bo błąd pomiaru i na pewno nie jadę wtedy szybciej niż 140-141) nie zwiększając przy tym odstępu, co może zwiększać przepustowość, ale obniża zarazem mocno bezpieczeństwo – co jakiś czas ktoś nie zdąży zahamować albo zwyczajnie zrobi coś głupiego. Dopóki nie ma zdalnie sterowanych kolumn autonomicznych samochodów względnie dopóki wszyscy nie mają umiejetności takich, jak kierowcy yakuzy w filmach Takeshi Kitano, lepiej trochę obniżyć dozwoloną prędkość.

  144. TYMCZASEM z serii niewidocznych piwotów: Kazachstan zapowiada wypowiedzenie umowy z Rosją o wzajemnej wymianie walut. Co zapewne jest wstępem do juanizacji gospodarki. Choć oczywiście nadal na papierze Kazachstan należy do rosyjskich odpowiedników UE i NATO (co by zaraz przypomniał nam Awal).

  145. @terpa
    „A na Ukrainie jest lepiej? To jest ten sam demograficzny wózek, też nie mają za dużo ludzi i każde poważne straty od razu odbijają się silnie na ich demografii.”
    Nie jest. Ale poziom strat po stronie RU jest wyraźnie wyższy. Do tego im słabsza rosyjska armia, tym większe szanse na wewnętrzne problemy, które trzeba będzie armią gasić – bo Czczenia, bo Inguszetia, bo Dagestan, bo Tatarzy wszystkich odcieni, bo Tuwińcom przypomni się Tannu Tuwa. Do tego w RU zaczyna być widać dezintegrację wśród samych Rosjan – Prigożin ewidentnie zaczyna grać przeciw Putinowi i jakieś poparcie ma. Widać też, że słabnięcie rosyjskiej armii wpływa na na upadek pozycji RU w świecie – z postsowieckiej strefy wpływów ostała się tylko Białoruś, Azja Centralna już centralnie olewa, a Armenia robi jakiś piwot na sworzniu. UA nie ma takich problemów.

  146. @Konrad Matys
    „Nie jest. Ale poziom strat po stronie RU jest wyraźnie wyższy.”

    Popatrzymy na demografię po tej wojnie – ona jeszcze się nie skończyła, więc trudno wyrokować.
    Porównując liczbę ludności to nawet jak straty RUS są x4 większe niż UKR, to nadal jest po równo. Dopiero jak będą x6 czy x8 to będziemy mogli mówić, że dla RUS jest to problem. Ale takiej różnicy nie ma.
    Dodatkowo patrząc na demografię do strat UKR należy wliczyć ludność UKR na terenach okupowanych, uchodźców i zabitych przez terrorystyczne bombardowanie miast.

    „Do tego im słabsza rosyjska armia, tym większe szanse na wewnętrzne problemy”

    Raczej im słabsza Moskwa, tym większe szanse na problemy wewnętrzne. A tutaj tego nie widać, bo pilnowaniem spokoju wewnętrznego zajmuje się Rosgwardia i bezpieka. Oni nie giną na froncie.

    Ale ta intuicja jest jak najbardziej słuszna. Po wojnie w Afganistanie „afgańcy” stali się od razu żołnierzami wszelakich mafii i stąd wzięła się ta ich jelcynowska smuta. Po tej wojnie będzie setki tysięcy takich „afgańców 2.0” bez pracy i perspektyw. Plus wiele prywatnych armii nie mających zajęcia.
    Czyli dla Moskwy o wiele groźniejsze będzie zakończenie tej wojny niż jej trwanie. Nie zdziwię się, jak większość tej armii będzie miała rozkaz okopać się na granicy i tam siedzieć. Bez prawa powrotu do domu.

  147. @izbkp
    „…prędkość większa od 55-65 km/h koreluje ze zmniejszaniem się przepustowości.”

    Przepraszam, bo może jestem ślepy lub nie zrozumiałem.
    Według tabeli 12 (10 strona worda) dwa pierwsze poziomy swobody ruchu to prędkości w granicach 90-70 km/h (dla wszystkich rodzajów terenu i prędkości projektowanych).
    Dopiero klasa C od góry puka do 60 km/h.
    Czy czegoś nie zrozumiałem?

  148. @Junoxe
    Korelację, o której napisałem, widzę w tab.9 na str.8. Co do PSR, najlepsza przepustowość jest na poziomie E. Spójrz na definicję PSR i opis poziomu E (str.5).

  149. @izbkp
    Wydawało mi się, że najlepszą przepustowość osiągniemy na poziomach A i B. Przepustowość jest zagrożona na poziomach C i D. A poziom E to już w ogóle i gehenna dla kierowców (PSR – jakościowa miara warunków ruchu, uwzględniająca odczucia kierowców i innych użytkowników dróg.). A podatność na korki olbrzymia.

  150. @Junoxe
    Poziom A to modelowa sytuacja, np taka, że na pewnym odcinku drogi warunki są takie, że jesteś tam sam i jedziesz sobie w idealnych warunkach, po idealnej i pustej drodze. Poziom E odpowiada warunkom drogowym, w których na drodze jest dokładnie tyle pojazdów, poruszających się z dokładnie taką prędkością i w dokładnie takich odstępach między sobą, że natężenie ruchu odpowiada dokładnie przepustowości drogi.

  151. @sytuacja na froncie
    Mam nadzieję, że odwet Szojgu na Prigożynie (czyli zastąpienie Surowikina Gierasimowem) sprawi, że wagnerowcom zniknie preferencyjne traktowanie względem regularnej (no, powiedzmy) armii. Im bardziej się gryzą między sobą, tym lepiej dla Ukrainy i dla nas.

  152. @redezi:
    Ja przepraszam, że tak ostro zabrzmiałem — ale serio to powtórzę: trochę widziałem przetargów i nie spotkałem. Owszem, słyszę, że małe miasteczka, że wsie, że w zasadzie z pewną analogią do poparcia dla PiS można malować w Polsce mapę powszechności korupcji. Ale słyszałem tylko — to mało na dowód. Tam gdzie byłem widziałem, że są procedury i działa to czasem bardzo fajnie, czasem tylko znośnie. Ale działa. (Dlatego wkurza mnie setnie afera KNF, bo była przykładem seryjnego łamania procedur, które spotykałem, a politycy w zasadzie ją zaakceptowali…)

    Ale zareagowałem też ostro dlatego, że uważam iż bez sensu jest mówienie, że korupcja istnieje. Jasne, że istnieje. Problemem nie jest występowanie, tylko popularność. Skala czyni różnicę. I tu Polska robiła duże postępy, przynajmniej do 2015 roku. I były wzorce Unijne, i były naciski demokratyczne, i była — w końcu — ambicja by być lepszym społeczeństwem i by było „normalnie”.

  153. @s.trabalski

    “Na co się oczywiście nie zanosi, to jest poletko chińskie (kiedyś może trochę tureckie) i to z Chin przyjdą wzorce.”

    Dokładnie. Mamy chyba tendencję stosować domyślną perspektywę środkowoeuropejską do spraw w Azji Centralnej, że jak nie Rosja, to Unia, jak nie model ruski, to europejskie standardy. Tymczasem w tamtym regionie jest więcej opcji. Z tych pohukiwań o wielobiegunowym porządku świata Rosji na razie wychodzi coraz bardziej wielobiegunowe sąsiedztwo, z Chinami i Turcją jako alternatywą wobec Rosji dla *stanów. USA też zaczęły sobie przypominać o tym regionie ostatnio i może by do tego nie doszło, gdyby nie genialne plany Kremla. Modelu europejskiego bym tam nie wyglądał, ale np. chińskich i tureckich baz wojskowych tu i ówdzie, deklaracji o zacieśnianiu współpracy z innymi niż Rosja podmiotami itd. już jak najbardziej.

  154. @niechjedzaciastka
    Tzn. są jeszcze scenariusze typu udana irańska rewolucja demokratyczna która rozlewa się na Azję Środkową. Nie jest to najbardziej prawdopodobny scenariusz (ludzie znający się na Iranie piszą zresztą że tam prędzej będzie dyktatura wojskowa niż demokracja) ale kto wie… Świat ostatnio jakoś szybciej się kręci.

  155. Tymczasem na froncie…
    Jak pisze na Twitterze Marek Meissner:
    Prigożyn i jego banda wycięli niezły numer.
    Rozkręcili atak na Soledar, wysłali zeków na przemiał, z ich pomocą zajęli część Soledaru, dostali wsparcie sił regularnych FR.
    Po czym… Progożyn zrobił sobie selfika w kopalni, ogłosił zdobycie miasta a następne zaczął wycofywać swoich zawodowców z frontu. Armia regularna nie mogła już odpuścić i za wszelką cenę musiała doprowadzić sprawę do końca.
    Sytuacja jest dla niego win-win: jeśli SZU obronią Sołedar, to armia „utraciła zdobyty przez Wagnerowców Sołedar”. Jeśli SZ FR zdobędzie Sołedar, to przecież Wagner go i tak zdobył.
    Wszystko to widząc, Kreml zdjął Surowikina z dowodzenia, nie za błędy ale za to, że dopuścił do wpakowania SZ FR w taką sytuację oraz że dopuścił do sytuacji w której Prigożin mógł prowadzić własną wojnę, wydając nawet rozkazy bgb SZ FR.
    On po prostu wyrąbuje sobie pozycję władcy po Putinie. I to za życia Putina, co już świadczy o tym, jak bardzo władza Putina osłabła.

  156. @s.trabalski
    „Tzn. są jeszcze scenariusze typu udana irańska rewolucja demokratyczna która rozlewa się na Azję Środkową. Nie jest to najbardziej prawdopodobny scenariusz (ludzie znający się na Iranie piszą zresztą że tam prędzej będzie dyktatura wojskowa niż demokracja) ale kto wie… Świat ostatnio jakoś szybciej się kręci.”

    Nie bierze kolega pod uwagę jak bardzo „kochają się” tamtejsze narody tureckojęzyczne z irańskojęzycznymi. W skrócie: gdyby mogli to by się powyrzynali. Także cokolwiek zadziałoby się w Iranie ma szansę mieć wpływ głównie na Tadżykistan i Afganistan ale niespecjalnie na resztę. Natomiast Turcja wręcz przeciwnie (gdyby tylko chciała bo mam wrażenie że Erdogan i chciałby i nie ma do końca śmiałości). Nie można nie doceniać faktu że tacy Kazachowie czy Azerowie w Turcji są praktycznie natychmiast w stanie się dogadać i nie różnią się za zbytnio od lokalsów.

  157. @sheik.yerbouti
    “Ale co to zmienia w ujęciu „jeśli mieszkasz w USA, musisz”

    W tym nic nie zmienia. Myślałem, że patrzymy na wycinek ładu/kultury „drogowej”

    Mamy w dyskusji ogólne rozważania o ładzie/kulturze i nagle robimy zbliżenie na jeden aspekt – drogi / przestrzeganie ograniczeń / ofiary śmiertelne wypadków.

    1) Polacy przekraczają ograniczenia, ale nie w Czechach i Słowacji -> zatem Polacy nie mają takiego ładu/kultury drogowej jak a Czesi i Słowacy

    2) Autostrady nie dają tego co się wydaje, że dają na chłopski rozum

    3) A w Stanach jest mniej więcej dwa razy więcej ofiar wypadków (dla tej samej wielkości populacji)

    @sheik.yerbouti
    „No jak nie można jak można. W USA ginie znacznie więcej ludzi w stosunku do całej populacji niż w Polsce – nie jest tak?”

    @sheik.yerbouti
    „A ponoć Amerykanie jeżdżą bardzo spokojnie – z drugiej strony, tam mało co waży mniej niż 2 tony a często dużo więcej, z RAM 2500 albo Fordem F-250 nie chciałbym się spotkać nawet przy 30kmh”

    To zrozumiałem jako – ale głupi Ci Amerykanie – może i mają więcej ładu/kultury „drogowej” ale jeżdżą małymi czołgami to i ofiar jest więcej.

    No i dane na poziomie kraju pokazują, że proporcja liczba ofiar wypadków do przejechanych kilometrów nie różni się tak dużo między Polską a USA.

    Zatem wnioskuję ład/kultura „DROGOWA” jest podobna.

    I dostaję odpowiedź, którą rozumiem jako – ale nic to nie zmienia (taki sam ład/kultura „drogowa”), bo ci głupi Amerykanie tak się urządzili, że muszą dużo więcej jeździć samochodami i więcej ofiar przez to.

    Ok – zgadzam się z tym, ale wychodzimy z obszaru ładu/kultury „drogowej” – jak to sobie tutaj zdefiniowałem.

    I mamy disclaimer, który mam nadzieję uchroni nas od jałowej dyskusji.

    To są tylko MOJE przemyślenia i MOJE odczytanie dyskusji. Jest duża szansa, że nadinterpretuję, czy stawiam sobie chochoła i to świadczy jak najbardziej o mnie. Choć w komunikacji nadawca jak i odbiorca komunikatu są „odpowiedzialni” za poprawne przekazanie/zrozumieniu komunikatu.

  158. @wolny_nick
    „No i dane na poziomie kraju pokazują, że proporcja liczba ofiar wypadków do przejechanych kilometrów nie różni się tak dużo między Polską a USA.”

    To prawda, ale jest 25% wyższa niż UE, a ponad dwa razy wyższa niż najbezpieczniejszych krajach europejskich.

    Poza tym nie wiem czy to dobra miara bo nie da się do tego odnieść indywidualnie. Dla mnie jako powiedzmy mieszkańca jakiegoś stanu oznaczałoby to że mam 4 większe szanse niż w PL na śmierć na drodze. Bo infrastruktura dla pieszych jest gorsza albo nieistniejąca, bo nie mam tramwaju, pociągu, autobusu do wyboru w niektórych sytuacjach czy też ścieżki rowerowej. Transport to konieczność a za jego organizację odpowiada państwo. I tutaj metryka per mieszkaniec jest bardziej miarodajna.

    Żeby to porównanie było lepiej zestandaryzowane trzeba pewnie uwzględnić gęstość zaludnienia, która w UE jest dwa razy większa niż w Stanach. Tam jest po prostu wszędzie dalej bo kraj jest ogromny.

    @waclaw
    „Wszystko to widząc, Kreml zdjął Surowikina z dowodzenia”

    Może też oznaczać podniesienie rangi konfliktu, powszechną mobilizację i zaangażowanie całej armii w wojnę. To by oznaczało że podejście zgruzujemy ich albo oni nas zgruzują wygrało.

    @modernizacja
    Nie wiem czy to fakt czy tylko plotka ale podobno operatorzy telekomunikacyjni odpowiedzialni za infra (tacy jak Nokia i Huawei) zwijają żagle w RUS. W związku z tym sieć 4g w Rosji może stać się dosyć szybko bardzo egzotyczna.

  159. @embercadero
    Owszem, rewolucje zawsze są niebezpieczne, poza tym demokracje też prowadzą wojny. Nie spodziewam się tam Unii Iro-Turkańskiej tylko uważam że tak gwałtowna zmiana ustroju w kluczowym państwie regionu mogłaby pociągnąć co najmniej próby podobnych zmian w innych krajach. W odpowiednich warunkach oczywiście (jeden z nich – koniec hegemonii rosyjskiej- właśnie się ziszczą, drugi – moment słabości/odwrócenia uwagi Chin może się ziścić za chwilę).

  160. @cowboytomash

    Ciekawy tekst, choć o powołaniu Lapina na szefa sztabu Wojsk Lądowych twierdzi coś odwrotnego niż Fiszer w „Polityce”. Tutaj jest to przykład utarcia nosa siłowikom, a u Fiszera wręcz przeciwnie – zesłanie na boczny tor na niewiele znaczące stanowisko. Komu wierzyć?

  161. @Wolny_nick:
    > Polacy przekraczają ograniczenia, ale nie w Czechach i Słowacji
    No wiesz, ja już widziałem pościg słowackiej policji za samochodem na polskich blachach. Tak więc, jak znam takie przekonanie, że za granicą trzeba się bardziej starać, to wcale nie jest to zasada ogólna. Zresztą nie mam poczucia, że Słowacy (w Czechach rzadziej bywam*) jeżdżą jakoś lepiej od Polaków. Może na autostradach nie poganiają światłami? Nie wiem, słowackich autostrad unikałem, ale w takim normalnym ruchu to wygląda podobnie — z zauważalnym (choć spadającym) odsetkiem piratów drogowych.

    *) Ale też wspominam wjazd do Czech od strony Austrii. I zaraz za granicą, napływ słowiańskiej fantazji drogowej był szokujący. Nie wypowiem się więc o aktualnej średniej, ale przeciwko idealizowaniu czeskich kierowców to jednak dam głos.

  162. @pak4

    W czasie prawie, że corocznych wyjazdów na południe tak samo rzadko widziałem w PL policję ścigającą kogokolwiek, tak samo w Czechach (ok, kraj mniejszy) ale też i w Austrii i we Włoszech. Generalnie chyba bazowo można założyć, że Policja w większości krajów jest bytem raczej mało obecnym w realu poza akcją „wyrabiamy normę mandatów” bo jest ich za mało i mało kogo na to stać aby cokolwiek patrolowali, tak na serio.

    Dodatkowo gdy ja myślę o „kulturze” jazdy to zwykle mam na myśli właśnie dziwaków np jadących i non stop mrugającymi światłami nie wiadomo po co, jakby to był Duda w drodze na narty (zwykle marka samochodu identyczna). W takiej Austrii (może to jakiś mój bias czy inne anegdoty) ale mam tak, że sobie od tego Wiednia ustawiam te 130 w tempomacie (adaptacyjny niepotrzebny) i jadę jak w pociągu do włoskiej granicy. Ostatnio padało jak wracałem od granicy włoskiej do Salzburga, a tam są przepisy, że wtedy można 100 więc wszyscy elegancko 100 na swoich tempomatach. W PL – przynajmniej ja – na analogicznych trasach z literką A albo S rzadko używam tempomatu (nie mam adaptacyjnego) bo się po prostu nie da i jest mało praktycznie.

    Ale oczywiście czasem zdarzają się większe dziwy niż u nas. Jakieś 8 lat temu zrobiłem objazd Rumunii samochodem i pamiętam moje zdziwienie jak na autostradowym moście przez Dunaj, tuż przed wjazdem na niego, za barierki odgradzającej drogę, wyłoniła się grupa 4 kolesi dźwigających jakieś wielki zardzewiałe żelastwo, postali chwile i następnie przez te 4 czy 6 pasów udali się truchtem na drugą stronę. Oczywiście zero zdziwienia u lokalnych kierowców, nikt (poza mną oczywiście) nawet nie trąbił. Ot kultura.

  163. @Obywatel
    @Rumunia

    Moim zdaniem to koreluje ze współczynnikiem Giniego. Tam albo nowe, mrugające beemki, albo rozklepane Dacie. Coś jak Polka, tylko bardziej.

  164. @PMarkowicz „Moim zdaniem to koreluje ze współczynnikiem Giniego.”
    To ciekawa teoria, tylko jaki jest w takiej np. Polsce faktyczny Gini? Bo korelacja z przybliżeniem aproksymacji to już ciut za dużo szumu.
    A kontrast BMW/Dacia to chyba 20 lat temu, chyba że przez rozklepaną Dacię rozumiesz wczesnego, zmęczonego już Dustera.

  165. @Obywatel

    „4 kolesi dźwigających jakieś wielki zardzewiałe żelastwo”

    No co, fier vechiu, este normal; po co trąbić? Pentru ce?

    @sheik.yerbouti

    „przez rozklepaną Dacię rozumiesz”

    Nie no, 1310-tki w rozmaitych fantazyjnych kształtach i odmianach (np. z „uśmiechem Iliescu” na mordce, miodzio). Jeżdżą, owszem, podobnie jak mrugające beemki, audice i kajeny; ale też nie do końca tak, że albo-albo, bo jest też środek, choćby w postaci nowszych, całkiem szykownych dacii.

  166. Ponieważ objechałem we wrześniu kawał Rumunii (byłem tam po raz pierwszy w życiu), muszę powiedzieć, że potwornie ją stereotypizujecie/łem. Samochody raczej jak w Polsce, może trochę więcej staroci, ale nie dominują. Maserati ani maybachów też raczej się nie trafia. Jedynie zwraca uwagę to, że na prowincji nadal nietrudno spotkać furmankę, u nas to już chyba całkiem zanikło. Jeśli chodzi o sam ruch – też podobnie, jak w Polsce. Nie zauważyłem większego odsetka drogowych szaleńców, niż u nas. A dodajmy, że póki co dróg wyższej klasy nie mają tam wiele. Największą różnicę poczułem w dużym mieście (w tym przypadku: w Klużu-Napoce) – iście wschodnia ciżba. Szaleć się po prostu nie da, bo jeden wielki korek. Tyle, że wszyscy ze wszystkich stron naraz się pchają – inaczej po prostu nie przejadą. Przejechałem przez miasto (zero obwodnicy) i byłem wykończony. Ale już w mniejszych miastach czegoś takiego nie widziałem.

    A stereotypy, rzecz jasna, nie dotyczą jedynie ruchu drogowego. Przyznaję, że jadąc tam nie mogłem odpędzić wizji (choć przecież wiedziałem, że nieprawdziwej!), że mi na światłach koła odkręcą. Nic z tych rzeczy, cywilizacja nie gorsza, niż u nas. Tylko ludzie milsi* 😉

    *) A jakiż kontrast w porównaniu do Węgrów…

  167. @Bastian

    „Samochody raczej jak w Polsce”

    W Polsce tyle 1310-tek jednak nie jeździ, bez przesady.

    I jest dobry powód, dla którego w Rumunii wciąż tak się trzymają: prześwit i konstrukcja zawieszenia renówki 12 sprawiają, że 1310-tka jest samochodem de facto kryptoterenowym, co w sytuacji częstszego jeżdżenia po szutrze (drum de piatra), drogach gruntowych (drum de pamânt) czy po prostu po łące (iarbă) niż u nas jest istotne.

    „cywilizacja nie gorsza, niż u nas”

    A to się wie!

  168. @bastian
    Rumuni – Węgrzy – obyczaje drogowe
    Obserwacja z powrotu samochodem z Bułgarii: na węgierskiej autostradzie nie mogłem przebić się na lewy pas. Mrugam i mrugam, i nikt mnie nie wpuszcza, lewy sunie te 5-10 km szybciej od prawego i nikt nikogo nie wpuszcza. Popatrzyłem z tego prawego, co robią inni, i mnie olśniło – nikt praktycznie nie sygnalizuje zamiaru zmiany pasa, tylko go migusiem zmienia, gdy tylko odstęp między pojazdami na lewym jest ciut większy. A ci z lewego delikatnie i jakby niechętnie zwalniają wtedy odrobine, aż się odstępy wyrównają; ale bez żadnego trąbienia, mrugania czy jakiegoś szeryfowania. I olśniło mnie po raz drugi, bo brakowało mi wcześniej jakiegoś wspólnego określenia na Węgrów, węgierskich pograniczników, i moich węgierskich kolegów z korpo, i węgierskiej recepcjonistki w hotelu, i kelnera, i lejka na stacji, i zrozumiałem co ich łączy: postawa pasywno-agresywna. Uprzejmość, a pod nią jakiś wkurw potworny, z którym żyjąc, wykształcili w sobie jakieś pojedyncze, kompletnie nie a propos, zachowania. Jak ta predylekcja do unikania kierunkowskazów na autostradzie.

  169. @m.bied
    „W Polsce tyle 1310-tek jednak nie jeździ, bez przesady.

    I jest dobry powód, dla którego w Rumunii wciąż tak się trzymają: prześwit i konstrukcja zawieszenia renówki 12 sprawiają, że 1310-tka jest samochodem de facto kryptoterenowym, co w sytuacji częstszego jeżdżenia po szutrze (drum de piatra), drogach gruntowych (drum de pamânt) czy po prostu po łące (iarbă) niż u nas jest istotne.”

    Tylko że nadreprezentacji Dacii 1310 nie potwierdzają ani moje zeszłoroczne obserwacje (a jeździłem po różnych dziurach w Siedmiogrodzie i w Marmaroszu), ani zgrubne zbadanie sprawy za pomocą Google Street, co uczyniłem na wszelki wypadek, żeby nie brnąć, nie upewniwszy się. Polecam takie sprawdzenie. Zajrzałem do Satu Mare na rondo w pobliżu Kauflandu, a potem do jakiejś okolicznej wiochy. I ani jednej 1310. Dominują samochody w wieku (moim zdaniem) od 5 do 15 lat. Mało tego, w marmaroskich wiochach nie trafiłem na ANI JEDNĄ drogę nieasfaltową. A przez cały pobyt chyba tylko na jedną, w pobliżu Sybina. Nie to co u nas, choćby na Kaszubach. Pomijając brak dróg szybkich, ośmielam się twierdzić, że drogi w Rumunii są już podobnej jakości, co w Polsce, o ile wręcz nie lepsze. I samochody również. Chyba że inaczej to wygląda np. w mołdawskiej bądź wołoskiej części kraju.

    Z kiedy pochodzą twoje obserwacje? Bo może po prostu Rumunia się szybko modernizuje?

  170. @Bastian

    „Chyba że inaczej to wygląda np. w mołdawskiej bądź wołoskiej części kraju”

    O, to właśnie. Różnice między regionami w Rumunii to nie stereotyp, tylko wciąż realia – coś jak „widać zabory”, tylko bardziej. Masz też rację w tym, że modernizacja następuje i postępuje; odkąd zacząłem jeździć w 2012 r., zmiany są wyraźnie widoczne. Ale wciąż mogę polecić np. județ (okręg) Teleorman, żeby poczuć smak offroadu na przejazdach zaznaczonych na mapach jako drogi, a z najświeższych swoich wrażeń – trasę z Mihăilești do Pogoanele przez Brădeanu (to akurat inny okręg, Buzău, ale nie tak daleko), co się tam wytrzęsłem dzień w dzień, to moje. Să trăiți și înfloriți.

  171. @Bastian

    PS A z tymi 1310-tkami muszę Ci przyznać rację – przebodźcowanie ich ciżbą na drogach (i bezdrożach) to wspomnienie właśnie sprzed mniej więcej dziesięciu lat. Zrobiłem sobie wirtualny przejazd przez bliskie memu sercu miasteczko Videle (Teleorman) i stwierdzam, że zaaferowany innymi sprawami (żeby nie wpaść do rowu, he he), nie zauważyłem, jak po cichu odjechały w przeszłość.

  172. @Tomasz Tosza
    „W temacie wątku tym razem. I co z tego, że 160 pojazdów miesięcznie jak to mniej niż ich miesięczne straty.”

    Sporą część strat w czołgach ponieśli podczas rajdowych działań na początku wojny. Od momentu kiedy zaczęli używać czołgów zgodnie ze sztuką i przeznaczeniem (zapewniać osłonę itd.) miesięczne straty w czołgach znacząco zmalały. Coraz trudniej obsługom PPK (itd.) złapać rosyjskie czołgi w kolumnie, na drodze bez osłony.

  173. @m.bied
    I jest dobry powód, dla którego w Rumunii wciąż tak się trzymają: prześwit i konstrukcja zawieszenia renówki 12 sprawiają, że 1310-tka jest samochodem de facto kryptoterenowym.

    Sprawdziłem to na własnej skórze jak ze znajomymi zrobiliśmy rundę dookoła Rumunii wylataną 1300 gdzieś tak koło 2008 roku. Wjechaliśmy nią prawie pod samą Sarmizegetusę a potem z okolic Branu wyjechaliśmy gdzieś pod górę gruntową drogą do jakiejś wioski leżacej na grani z której był piękny widok na Bucegi w promieniach zachodzącego słońca. Droga była taka że żadnym autem którym jeździłem nie odważyłbym się nawet próbować a Daćka wturlała się po kamieniach i koleinach bez przeszkód. Inna sprawa że człowek był młody i człowiekowi się chciało 😉

    Aha, no i:
    Pot să înțeleg puțin și un pic eu nu pot.

  174. @Norwegia
    Czytam właśnie zareklamowany przez Gospodarza „Krwawy księżyc”, a tam ciekawe zdanie „stroniący od pracy kraj[Norwegia]”. I to Norweg pisał.
    @Węgry
    „zrozumiałem co ich łączy: postawa pasywno-agresywna. Uprzejmość, a pod nią jakiś wkurw potworny”
    Krzysztof Varga 15 lat temu twierdził, ze centralną traumą, dalej obecną w węgierskiej duszy jest traktat z Trianon. Czy im się od tego czasu zmieniło?
    @Stare Dacie.
    W 1995 roku w Czechach i na Słowacji pełno było samochodów Skoda 100/110. 5 lat później praktycznie znikły.

  175. @bogdanow

    „Sporą część strat w czołgach ponieśli podczas rajdowych działań na początku wojny. Od momentu kiedy zaczęli używać czołgów zgodnie ze sztuką i przeznaczeniem (zapewniać osłonę itd.) miesięczne straty w czołgach znacząco zmalały. Coraz trudniej obsługom PPK (itd.) złapać rosyjskie czołgi w kolumnie, na drodze bez osłony.”

    Nie jestem przekonany do tego wyjaśnienia, chyba że chodzi Ci o porównanie do absolutnie pierwszych paru tygodni walk. Ja mam wrażenie, że po prostu Rosjanie w ostatnich miesiącach bardzo mocno ograniczyli działania ofensywne, w porównaniu do początku wojny. A spadek liczby niszczonych czołgów wcale nie jest taki ogromny i w większej mierze odzwierciedla po prostu intensywność walk.

    link to datastudio.google.com

    W marcu było to koło 15 czołgów dziennie, ale jeszcze od września do listopada wykres lata od 5 do 15 i dopiero po odbiciu Chersonia znacząco spada.

    To są wykresy na podstawie oficjalnych danych Ukraińców, niestety strona na podstawie danych Oryksa coś nie działa. Ale nawet zakładając, że Ukraińcy jakoś tam zawyżają dane, nadal można patrzeć na trendy i zmianę danych w czasie.

  176. @janekr,
    Krótko przed przed pandemią pracowałem przez chwilę w Budapeszcie. Fascynująco podobna była główna frustracja środowiska korporacyjnych specjalistów: Orban rozdaje socjal prowincji.

  177. janekr
    „@Norwegia
    Czytam właśnie zareklamowany przez Gospodarza „Krwawy księżyc”, a tam ciekawe zdanie „stroniący od pracy kraj[Norwegia]”. I to Norweg pisał.”

    Zerknij na wywiad z WO z którym z pisarzy (Nesbo chyba) o podatkach i tym, że pewnie w domu starców obsługiwać go będą beneficjenci jego podatków, więc rachunek się wyrówna.

  178. @janekr:
    Podobno (Szczerek, Góralczyk) Orban mocno Trianon gra. Zresztą ten dwuznaczny stosunek do Putina to też to — Obran próbuje się pokazać jako ktoś, kto chciałby odzyskać te tereny dla Węgier, ale jednocześnie nie zezłościć sąsiadów. Nie da się w takim przypadku tak łatwo odrzucić szansy rewizji granic, jaką daje wojna Putina.

    @Dacie:
    W Rumunii to ostatnio chyba w 2014 byłem. Pamiętam obrazek Dacii 1310 używanej do sprzedaży obwoźnej mioteł w siedmiogrodzkim Viscri. Było ich wtedy całkiem sporo (Siedmiogród, Wołoszczyznę tylko słabo nawiedziłem), ale wyglądało to na naturalne, postkomunistyczne używanie starszych samochodów — przecież u nas Polonezy też długo po 1989 jeździły, a Rumunia była zauważalnie biedniejsza.

  179. @wo

    „Pani Katarzyna robi błędy językowe, które zdradzają słaby kontakt z językiem polskim (te „mikroprzewodniki”!)”
    (pod notką z 25/12)

    „Rzecz jasna, nie można ich teraz kupić. To znaczy, można w imporcie walizkowym, jak za czasów „View To A Kill”.”

    Duże te walizki. W 2022 r. przeniosły np. z rosyjskiej spółki-frontu w Hongkongu chipy amerykańskiej produkcji (Analog Devices, Texas Instruments i AMD/Xlinx) za 2,67 mln USD do fabryki dronów pod Petersburgiem: link to reuters.com

    Można tu oczywiście mówić o gatunkowych prawach felietonu, ale szczerze powiedziawszy pisanie o rosyjskim imporcie chipów bez powołania takich aktualnych faktów, to spory błąd. Czytelniczki traktują takie teksty jako źródło wiedzy, a tej wiedzy nie dostają z odwołań do „A View to a Kill”. Powstaje wrażenie, że Rosja sama się zwinie technologicznie, bo ileż można przenieść w walizkach. A powinno powstać: że Rosja wymaga stałego monitoringu i ściślejszych sankcji, aktywnego śledzenia i przerywania szlaków hurtowych dostaw. Rozumiem, brak czasu, presja terminu. Ale przecież jest na zawołanie grupa kompetentnych komentatorów na blogu, którzy zrobią dobry crowdsourcingowy research, jeżeli ich tylko o to poprosić. I jeżeli im zapewnić środowisko, niegdyś na tym blogu normalne, gdzie kilka godzin rzetelnej pracy nie zostanie skwitowane przez jakiegoś wesołka hasłem „Onuca! Oficer prowadzący opierdolił?” Just a thought… I dzięki za poprawienie „mikroprzewodników”. Great catch!

    „TYMCZASEM z serii niewidocznych piwotów: Kazachstan zapowiada wypowiedzenie umowy z Rosją o wzajemnej wymianie walut. Co zapewne jest wstępem do juanizacji gospodarki.”

    Nie początek juanizacji, ale kontynuacja rublizacji. Do zeszłego roku Rosja rozliczała się z krajami EAUG w dolarach gdy chodziło np. o podział kwot zbieranych na wspólnej granicy celnej. Jednocześnie Bank Rosji prowadził interwencyjne zakupy wzmacniające kurs m.in. kazachskiego tenge, aby te rozliczenia pozostawały korzystne dla wszystkich partnerów. W 2022 roku po sankcyjnym wyłączeniu Rosji i Białorusi z systemu SWIFT, kraje EAUG przeszły na rozliczenia w rublach. Wtedy też Kazachstan stał się dla Rosji jednym z dwu głównych zastępczych szlaków importowych. To rozwiązanie optymalne dla Kremla: podtrzymuje swój dostęp do globalnych towarów i uzyskuje zbliżone dochody celne co poprzednio, transferowane mu przez Astanę.

    Ceną za to jest rezygnacja z walutowej umowy stabilizacyjnej bo teraz, gdy to raczej rubel jest poddawany presji kursowej, ona zmuszałaby kazachski bank centralny do interwencyjnych zakupów. Ekscytowanie się tym, podobnie jak „jurtą niezłomności” nie ma sensu. Rosja była na koniec 2022 r. głównym partnerem handlowym Kazachstanu, ze skokowo rosnącymi kwotami kazachskiego (re-)eksportu w wielu kategoriach. Astana robi świetne interesy na wojnie i nie zamierza z nich dobrowolnie rezygnować.

    Oczywiście EAUG, OUBZ i pozostałe około-rosyjskie organizacje nie są żadnym prostym odpowiednikiem UE czy NATO, raczej ich kulawą kopią, którą z jednej strony cechuje moskiewski unilateralizm, a z drugiej strony – nielojalność mniejszych partnerów szukających dla siebie wiggle room. Różne podkopujące współpracę kroki były tam podejmowane od początku. Ale to wciąż naturalny obszar dla nowych związków gospodarczych i politycznych, jak pokazują właśnie aktualne przykłady. Jeżeli więc chcemy w Europie promować inne kierunki integracji dla krajów tego obszaru, musimy szukać silniejszego kija (ściślejszych sankcji) i większej marchewki – realnej oferty gospodarczej. I to są metody walki z Rosją, nie tidbity bez kontekstu.

    Być może pewnych pozytywnych efektów w rosyjskim otoczeniu można oczekiwać w perspektywie dekady, rzeczy w rodzaju wystąpienia Mołdawii z WNP. Chcecie w tej sprawie coś robić – proszę bardzo. Zgłoście się np. do ludzi z organizacji (często opozycyjnych grup emigranckich) wspierających pracę delegacji DCAS Parlamentu Europejskiego. Zamiast wtórowania prawicowym fanboyom „rozpadu Rosji”, zdobądźcie jakąś orientację, poszukajcie obszaru działania. Wszystko przed Wami!

  180. @janekr Trianon
    Ostatnio temat zaktualizował Dominik Hèjj w 'Węgry na nowo’, gdzie trauma Trianon przedstawiona jest jako centralny element polityki tożsamościowej budowanej od czasu przejęcia rządów przez Fidesz.

  181. Ciekawie wypada to co opowiadacie o dzisiejszych Węgrzech z moimi wspomnieniami sprzed 20 lat. W 2001 robiłem duży projekt dla firmy która miała siedzibę regionalną w Budapeszcie i przez prawie rok prawie że tam mieszkałem, więcej spędzałem czasu tam niż tu. Wtedy Budapeszt był bardzo przyjemnym miejscem, dużo bardziej zachodni i widocznie bogatszy niż Warszawa, ludzie bardzo fajni i to i młodzi i starzy. Ze starymi mam zresztą najlepsze wspomnienia bo przeważnie jak usłyszeli że jestem Polakiem to im się włączały wspomnienia z 1956 i wszyscy chcieli ze mną pić. Tematy nacjonalistyczne nie istniały w przestrzeni publicznej, oczywiście byli gdzieś jacyś skini, ale nie rzucali się w oczy, zresztą u nas też byli. Budapeszt jawił się jako najlepsze miejsce do życia w demoludach, na pewno lepsze niż Praga, nie mówiąc o Warszawie. Niestety tylko Budapeszt. Zwiedziłem wtedy w weekendy kawał kraju i absolutnie wszędzie poza stolicą czas się zatrzymał w 89 roku. Brakowało tylko portretów tow. Kadara. Cały kraj był jak jedna wielka wieś post-pgrowska, czy to wieś czy miasto. Próba zapłacenia kartą (hahaha) czy choćby znalezienia bankomatu poza kilkoma dużymi miastami była z góry skazana na porażkę. Ok, może wyjąwszy rejony Balatonu nastawione mocno na Niemców, ale tam akurat wiele nie bywałem. Jak widać z waszych opowieści Fidesz nieźle im czapki przeorał…

  182. Ale to nie Fidesz, różne węgierskie zajoby (nie tylko trianoński) były na długo przed Fideszem, Varga je pięknie opisał we wspomnianym „Gulaszu”. Byłem w Budapeszcie pierwszy raz w 1996 i już wtedy obfitość gadżetów z Wielkimi Węgrami była dla mnie szokiem – w Polsce niczego takiego nie było. Już wtedy ta ich szajba wpływała na politykę zagraniczną – relacje ze Słowacją były długo tak złe, że dopiero Unia zmusiła oba kraje do odbudowy mostu na Dunaju między Ostrzyhomiem a Parkanami (czy tam Štúrovem).

    Snyder mówi o zasługach Kultury dla porzucenia imperialistycznego myślenia przez Polskę. Otóż wygląda że Węgry nie miały swojego Giedroycia, albo – w przeciwieństwie do Polski – opozycja nie zaakceptowała jego idei jako swoich. Oczywiście, Polska tym się od Węgier różniła, że gadanie o odzyskaniu Lwowa i Wilna mogłoby rozpocząć dyskusje o statusie Wrocławia i Szczecina. Tym niemniej mam wrażenie, że Polska swoich szajb nie karmiła, za to Węgry jak najbardziej. I to na długo przed przyjściem Orbana do władzy.

  183. „Polska swoich szajb nie karmiła, za to Węgry jak najbardziej”
    Karmiła, karmiła… Ale przestała,
    Polska po wojnie przesunęła się na zachód, ale ogólna strata powierzchni to ok. 20%.
    Węgrzy po Trianon stracili prawie 70%.

  184. @airborell

    Fakt, zimna wojna ze Słowakami jak najbardziej trwał już wtedy – ale Słowacy nie byli tu bez winy, to były czasy Mecziara, Wegrzy byli na Słowacji dyskryminowani (a przynajmniej oni sami tak twierdzili). Faktycznie Unia sporo tu pomogła. A co do gadżetów – owszem były, ale nie zwróciłem uwagi by ktokoliwek dawał ze nie faka. Mnie chodziło bardziej o to że mówicie że powszechnie widoczny jest wśród Węgrów podskórny wkurw. Otóż jestem pewien że przynajmniej w stolicy tego nie było, to byli królowie zycia bez stresu. Było przy ich pensjach stosunkowo tanio, oni mieli do tego stosunkowo niskie oczekiwania (np korposzczury powszechnie chodziły na lunche do czegoś w rodzaju barów mlecznych, gdzie nawiasem mówiąc było przepyszne żarcie, ale wśród analogicznych polskich lemingów to by nigdy nie przeszło, żaden by nie przestąpił progu takiego przybytku. Węgrzy sprawiali wrażenie zadowolonych z życia, wyluzowanych, i ogólnie bez ciśnienia na cokolwiek. Zapewne była to cecha mieszkańców stolicy, Fidesz zapewne urósł na rosnącej frustracji prowincji gdzie jak mówiłem rządził nadal towarzysz Kadar.

  185. ” Węgrzy po Trianon stracili prawie 70%.”

    Dodatkowo znaczną część tegoż Hitler im oddał w czasie wojny więc mają świeższe wspomnienia. Plus fakt że oczywiście najprawdziwsi węgierscy węgrzy mieszkają w Rumunii.

  186. @“Wielkie Węgry”

    Warto pamiętać, że „Wielkie Węgry” sięgały aż pod Polskę (też im „zabraliśmy” kawalątek) plus pół Chorwacji i pół Rumunii, o Słowacji nie mówiąc. Przed 1 Wojną Węgrzy mieli opinię gorszych „gnębicieli” „mniejszości” (które sumarycznie były w większości) niż Austriacy, swoim „poddanym” serwowali madziaryzację godną pruskiego czy rosyjskiego zaboru w Polsce. Oni tęsknią nie tyle za „utraconym” dworkiem na jakiś swoich kresach a za kieszonkowym imperium gdzie panowali nad innymi ludami jak Car nad Polakami.

  187. „najprawdziwsi węgierscy węgrzy mieszkają w Rumunii”
    Oczywiście. Taki Węgier z Rumunii ożenił się z córką sąsiadów. Mieszkają teraz w Szwajcarii…

  188. @Obywatel: trochę tak a trochę nie, w Trianon Węgry straciły obszary etnicznie rumuńskie czy słowackie (a także niemieckie, bo znaczne obszary Siedmiogrodu zamieszkiwali Niemcy), ale także obszary, gdzie wyraźną większość mieli Węgrzy – południe Słowacji, północną Wojewodinę i północną Kriszana/Siedmiogród aż po Szeklerszczyznę. Paradoksalnie, hitlerowski arbitraż był bardziej „sprawiedliwy” niż Trianon.

    Tym niemniej – jak zapisujesz się do klubu państw rewizjonistycznych, to niesie to za sobą konsekwencje. Potem znajdujesz się w sojuszu, mniej czy bardziej formalnym, z takimi miłymi panami jak Hitler czy Putin.

  189. @Obywatel
    „Przed 1 Wojną Węgrzy mieli opinię gorszych „gnębicieli” „mniejszości” (które sumarycznie były w większości) niż Austriacy, swoim „poddanym” serwowali madziaryzację godną pruskiego czy rosyjskiego zaboru w Polsce”
    Pisze o tym Kroh w książce „O Szwejku i o nas”, np. tu fragment link to blabler.pl

  190. @ airborell

    „Tym niemniej mam wrażenie, że Polska swoich szajb nie karmiła, za to Węgry jak najbardziej.”

    A jakie lata mamy na myśli? Bo szajby nacjonalistyczne w latach 80 były karmione i to nieźle. Niejeden dzisiejszy prawicowy klasyk przeszedł wtedy przez „niezależnych historyków”. Lata 90 były papieskie, a od 2000 to już polityka historyczna, wyklęci i gigantyczne budżety IPN i rozmaite programy narodowe NCK.

    Nie byłbym więc taki pewien czy szajba Trianon nie jest porównywalna z szajbą wyklętyzmu co do skali i infrastruktury (wypływ publicznej kasy). Treściowo to nie ma znaczenia (bo to jak worldbuilding fanfików), liczy się tylko ilu młodych łysych miało dzięki temu etaty gdy „Basie z NGO” zachrzaniały na śmieciówkach od Sorosa.

  191. @redezi

    Mimo wszystko wyklętyzm nigdy nie nawoływał do rewizji granic a to jednak zasadnicza różnica

  192. @embercadero
    „Mimo wszystko wyklętyzm nigdy nie nawoływał do rewizji granic a to jednak zasadnicza różnica”

    Sami wyklęci nawiązywali (mówiąć ściślej, nie uznawali jałtańsko-poczdamskiej). Plus nawołują do nich niestety np. środowiska polskie na Litwie – wspierane i przez polską prawicę, i przez międzynarodowe organizacje finansowane de facto przez Kreml.

  193. „Mimo wszystko wyklętyzm nigdy nie nawoływał do rewizji granic a to jednak zasadnicza różnica”

    A prawicowe rojenia o polsko-rosyjskim rozbiorze Ukrainy, które swego czasu wylazły spod kamienia, to nie jest nawoływanie do rewizji granic?

  194. @jesus
    „które swego czasu wylazły spod kamienia,”

    A one naprawdę wylazły? Wydaje mi się, że nawet politycy Konfedonucji o tym nie mówią (mogłem coś przegapić, nie śledzę ich bardzo uważnie). Rosyjskie media czasem o tym piszą, ale cytują wtedy jakieś ultraniszowe niby-polskie niby-media, które ewidentnie utrzymują sami Rosjanie właśnie po to, żeby im podrzucać takie tematy i potem to cytować jako polskie.

  195. @awal
    „Duże te walizki. W 2022 r. przeniosły np. z rosyjskiej spółki-frontu w Hongkongu chipy amerykańskiej produkcji (Analog Devices, Texas Instruments i AMD/Xlinx) za 2,67 mln USD do fabryki dronów pod Petersburgiem:”

    Nie trzeba do tego bardzo dużej walizki. 2,67 mln ROCZNIE? Najnowocześniejszych chipów? Chyba taką standardową kabinówkę można zapchać chipami za 100 tysięcy. I potem jakiś Sasza obraca dwa razy w tygodniu – i styka. Tak można wyprodukować, cytując Twój artykuł, „hundreds of Russian drones”, w warunkach manufaktury. Natomiast nie da się uruchomić np. ciągłej produkcji samochodów.

    „Można tu oczywiście mówić o gatunkowych prawach felietonu”

    To w ogóle nie jest felieton. To blogonotka.

    „Czytelniczki traktują takie teksty jako źródło wiedzy, a tej wiedzy nie dostają z odwołań do „A View to a Kill”.”

    Dostają. Jakbyś się dokształcił wiedziałbyś, że w czasach „View to a Kill” też były takie spółki do omijania COCOM – tylko że wtedy działały w Austrii i Szwajcarii. Ale z nimi był ten sam problem, dawało się tak kupować niewielkie partie, z których można było uruchomić manufakturową produkcję w setkach egzemplarzy rocznie – ale nie można było uruchomić nseryjnej produkcji czegokolwiek co wymagało mikroprocesorów (czyli dziś w praktyce: czegokolwiek).

    „Chcecie w tej sprawie coś robić ”

    Nie chcemy. Awalu, na litość boską, po co ci ta maskarada ze zmianą ksywki? Początkowo jeszcze próbowałeś udawać „panią Kasię” i pisać trochę inaczej, ale teraz już mamy klasykę awalologii. Malczko, a „pani Kasia” ogłosi konkurs na „wawrzyn komentatora” (w nawiązaniu do „lauru komcionauty”).

  196. @wo „Awalu, na litość boską, po co ci ta maskarada ze zmianą ksywki?”
    No wiesz, tak nie można! Na lewicy mówimy „osoba w kryzysie aliasowym”.

  197. No jeśli ktoś miał jeszcze jakieś wątpliwości, czy Kasia P. == Awal to mnie przekonał ten fragment:
    „Just a thought… I dzięki za poprawienie „mikroprzewodników”. Great catch!”
    To ten sam protekcjonalny ton 'pana profesora’, który, jeśli nawet popełnił błąd, to obróci to tak, żebyś się poczuł jak całkiem mądry pies przynoszący kapcie.

  198. @carstein
    „mnie przekonał ten fragment:”

    Plus ta przedziwna mania na pukcie zagrzewania nas do jakiegoś aktywizmu (dlaczego akurat nas? dlaczego akurat tu? a cholera wie, ale to trademark Awala). Byłem gotów mu dać „benefit of doubt”, ale teraz…
    Tylko nie wiem po co mu ta maskarada. To była ładna ksywka (i to nie ja ją zapanowałem).

  199. „spółki do omijania COCOM – tylko że wtedy działały w Austrii i Szwajcarii”

    I potem było powitanie od „Prosystem Vienna” wgrane do ROM-u Spectravideo 738 w miejsce animacji z logo MSX.

  200. @WO
    Boję się zaglądać w otchłań (bo mnie oblezie), ale w góglach wciąż można znaleźć echa majaczeń Prezydenta Wszystkich Szczotek. Stąd wesprę się tylko parówkami, a ostateczną weryfikację pozostawię odważniejszym ode mnie:

    link to natemat.pl

  201. nie to żebym coś, ale mi nieoceniony awal podaje jakimś urzędnikiem unijnym, i to całkiem wysokiego szczebla…
    wracając do tematów COCOM, to Sowieci byli wówczas na tyle mądrzejsi od tych kleptokretynów Putina, że nie tylko wlekli walizki po peronach, ale pakowali naprawdę duże zasoby w rozkminę, jak działa wykradziony zachodni szpej. By potem, w oparciu o rodzimy przemysł, to wytwarzać samemu.
    Najlepszym takim ich mykiem było skopiowanie komputera IBM na początku lat 70. i rozrzucenie jego produkcji po krajach całego bloku. Co pono przedłużyło agonię systemu demoludów o parę lat, bo coś tam jednak policzyć się dzięki temu w ministerstwach dało.
    Noale dziś hajtek to nie są szafki z kilometrami kabli i setkami prostych układów scalonych. Skopiować w Rosji zaawansowanego procesora nie dadzą rady, bo nawet jak zajumają dokumentację, to polegną na procesie.
    Więc kradną, tłuką te swoje orlany i będą je tłuc, tu wyjątkowo awalokasia się nie myli, im się te drony i rakiety nie pokończą. Ino że to nie jest oznaka potęgi, a desperacji.

  202. @jesus
    Czyli nie dość że Kolonko, to jeszcze w 2013 (a więc niezbyt ostatnio).

    @aldek
    „pakowali naprawdę duże zasoby w rozkminę, jak działa wykradziony zachodni szpej. ”

    PRZECIEŻ O TYM JEST NOTKA.

    „u wyjątkowo awalokasia się nie myli, im się te drony i rakiety nie pokończą”

    Owszem, ale prymitywne i jednak niskoseryjne (bo robione manufakturowo). Co ma to znaczenie, że Rosja nie może codziennie odpalać stu tomahawków, jak to zdarzało się Amerykanom w walce ze słabszymi przeciwnikami. Zachodnim pociskom podajesz współrzędne celu (ew. markujesz do laserem, itd) i już same se nawigują. Rosyjskim trzeba wgrywać trasę.

    Są więc oczywiście śmiercionośne, ale już by nie było Ukrainy, gdyby nie były takie prymitywne (oraz gdyby je mogli seryjnie produkować).

  203. E tam, gdyby to pisało Awal dałoby odnośnik do chińskiego źródła po chińsku bez źródła z którego je uzyskało. Pokazując czytelniczkom jak łatwo zwykłym chinkom omiąć restrykcje eksportowe Bidena. Nie każdej się co prawda udaje, tu ciężarna w procesory chodziła niedostatecznie ociężale co wzbudziło podejrzliwość. Ale skoro wykrywa się takie zdarzenia to zanczy że są powszechne i potencjalnie każdy wagon ciężarnych jest wypełniony kontrabandą.

    link to news.mydrivers.com

  204. @wo
    „Są więc oczywiście śmiercionośne, ale już by nie było Ukrainy, gdyby nie były takie prymitywne (oraz gdyby je mogli seryjnie produkować).”

    Ja już sam nie wiem co gorsze dla Ukrainy, wroga rakieta która trafia w cel, czy taka co trafia w dowolny blok w promieniu 10km od celu (bo to była oryginalnie rakieta atomowa której targetem miała być grupa lotniskowcowa, tak jak ta wczoraj w Dnipro). Dla infrastruktury kraju pewnie to pierwsze byłoby gorsze ale dla mieszkańców to już nie jestem pewien.

    Inna sprawa że muszą mieć też jakieś celniejsze bo w końcu jakoś trafiają w te stacje trafo skoro tak często nie ma prądu. To nie są duże cele.

  205. @airborell & „Wielkie Węgry”

    Węgrzy na Słowacji itd: to wszystko jest pochodną dziedzictwa kieszonkowego imperium, trochę tak jak Polacy na np Zachodniej Ukrainie. Przy czym oni tam nadal funkcjonują (mam wrażenie) w mentalności „Bunt Żeligowskiego aka Wodzu prowadź nas na Kowno”. To co ich różni od nas to fakt, że 2WŚ była dla nich b łagodna vs my. Kara za sojusz z Hitlerem czy wspieranie holokaustu ograniczyła się do powrotu do granic z 1918 więc mają poczucie, że im uszło na sucho, a to pozwala im dalej kombinować, a to z Putinem, a to z Erdoganem. Stawiam dużą butelkę Tokaju, że jakby się Ukraina zawaliła i Putin doszedł do Karpat to Orban witałby Armię Czerwoną gulaszem i Tokajem oraz mapą Wielkich Węgier z papryki.

  206. @embercadero „Inna sprawa że muszą mieć też jakieś celniejsze”
    Myślałem, że kwestia odróżnienia pocisków balistycznych (np. Ch-22, czyli to co trafiło w blok w Dnipro) od manewrujących (a tych z kolei od dronów) została już odhaczona. Podstacje energetyczne i ogólnie infrastruktura jest atakowana pociskami manewrującymi (Ch-59) lub dronami.

  207. @wo
    „Tylko nie wiem po co mu ta maskarada”

    Po to, by móc w przebraniu „Kasi P.” atakować interlokutorów za „mansplaining” (link to ekskursje.pl). Bardzo brzydka manipulacja panie Awal, niegodna profesora UMCS.

    @jesus”
    „w góglach wciąż można znaleźć echa majaczeń Prezydenta Wszystkich Szczotek”

    Na marginesie… Parę notek wcześniej ktoś tu przy okazji Tomasz Lisa polecił podcast „Podcastex” (wielkie dzięki!), który poświęcił Lisowi dwa odcinki. Otóz panowie z Podcastexu zrobili również serię podsumowującą Maxa Kolonkę:
    https://anchor.fm/podcastex/episodes/ODCINEK-66-Mariusz-Max-Kolonko–cz–1-e1qiblm oraz
    https://anchor.fm/podcastex/episodes/ODCINEK-71-Mariusz-Max-Kolonko–cz–2-e1sjavf

    @wo pod poprzednią notką przyznał, że „lubi bekę” – no więc nie ma lepszej beki w internetach niż twórczość Mad Maxa.

  208. @sheik
    „Myślałem, że kwestia odróżnienia pocisków balistycznych (np. Ch-22, czyli to co trafiło w blok w Dnipro) od manewrujących (a tych z kolei od dronów) została już odhaczona.”

    Nie wiem jak kolega ale ja się nie znam na rakietach. A pierwsze zdanie w wiki mówi:

    Ch-22 Burja (ros.: Х-22 Burja (burza); kod NATO: AS-4 'Kitchen’) – radziecki, a później rosyjski, lotniczy kierowany pocisk manewrujący klasy powietrze-woda/ziemia dalekiego zasięgu.

    Więc podobno manewrujący.

  209. @embercadero:
    „Więc podobno manewrujący.”

    O tyle manewrujący, że w ostatniej fazie lotu może się naprowadzać na cel dajcy największe odbicie radarowe (co ma sens jak atakujesz grupę lotniskowca i zależy ci na trafieniu 'kurnika’ a nie jakiegoś okrętu osłony’. Zachodnie pociski manewrujące mogą podążać za rzeźbą terenu, zmieniać trasę lotu i zgrać dolot wielu pocisków na raz.

  210. @mnf
    „Po to, by móc w przebraniu „Kasi P.” atakować interlokutorów za „mansplaining” ”

    No tak, nie pomyślałem o tym. Czyli że następna ksywka to będzie Laquesha Chiang Al Yussuf?

  211. @embercadero „Nie wiem jak kolega ale ja się nie znam na rakietach. A pierwsze zdanie w wiki mówi”
    Ja również się nie znam, ale po prostu nie dało się o tym paru słów nie przeczytać tu czy tam przez te 11 miesięcy. Też najwyraźniej coś czytałeś, skoro wspomniałeś o lotniskowcach.
    Natomiast jak bardzo bym nie cenił i szanował polskiej wikipedii, wolę sprawdzać raczej w tej angielskiej.
    „The Kh-22 (Russian: Х-22; AS-4 'Kitchen’) is a large, long-range anti-ship missile”
    „The Kh-59 Ovod (Russian: Х-59 Овод 'Gadfly’; AS-13 'Kingbolt’) is a Russian TV-guided cruise missile”
    Ta pierwsza jest wielka (prawie 12m długości) ciężka (prawie 6t) i bardzo szybka (Vmax 4.6 Ma), czyli wystrzelona leci bardzo szybko na, upraszczając, azymut.
    Ta druga jest mniejsza i dużo wolniejsza (930kg, 5.7m, Mach 0.88), za to jest w stanie manewrować w trakcie lotu, dzięki czemu trafia dużo celniej w zadane współrzędne.

  212. @sheik
    No więc wyobraź sobie że na tyle jestem nieobyty w rakietach że o lotniskowcach jako o defaultowym zastosowaniu usłyszałem dzisiaj a i to dość przypadkiem. I nie przyszłoby mi do głowy że można wpaść na pomysł by celować w okręt rakietą balistyczną, nawet jeśli jakoś tam manewrującą przy spadaniu. Cały koncept faktycznie ma sens tylko jeśli to coś miałoby megatonę w głowicy, wtedy nieważne że spudłuje o kilometr (ale skoro tak to po cholerę to manewrowanie).

    Ale ja się nie znam na rakietach i w sumie nie chcę się poznawać. Zapamiętam żeby jakby co to zapytać ciebie.

  213. szanowny @wo – najmocniej przepraszam, może opacznie odczytałem notkę, ale piszesz w niej o kopiowaniu mikroczipów, które się już udać Sowietom nie mogło. A małpowanie IBM 360 w latach 60. to jeszcze jakoś ogarniali, te wszystkie Odry i piękne panie w białych kitlach z Polskich Kronik Filmowych to przecież z tego są.
    Kajam się więc i przechodzę na nasłuch.

  214. @aldek
    „A małpowanie IBM 360 w latach 60. to jeszcze jakoś ogarniali”

    Bo one nie były „mikro”. Nie były nawet „mini”, jak PDP-11 (którego Ruscy też jeszcze byli w stanie skopiować – a ja jeszcze zdążyłem pracować na rosyjskim klonie w czasach studenckich). W polecanej przeze mnie książce bardzo fajnie jest opisana różnica. Tamte układy scalone dawało się projektować przy pomocy zwykłego światła widzialnego, bo ich litografia nie schodziła jeszcze do rozmiaru pojedynczych nanometrów (a nawet mikrometrów).

    Zejście poniżej 200 nm wymaga coraz bardziej ekstremalnego ultrafioletu, w efekcie na polu bitwy zostało ze trzech liczących się graczy. Żaden rosyjski.

  215. @rakiety
    Rakiety do atakowania celów naziemnych zasadniczo dzielą się na balistyczne i manewrujące, przy czym te manewrujące są też różne.
    Kh-59 to taki pocisk typu cruise (podobny do amerykańskich Tomahawków) leci nisko, z prędkościami podobnymi do samolotów, manewrując po zadanej trasie i naprowadzając się na cel.
    A Kh-22 to takie trochę ogniwo pośrednie między rakietami balistycznymi a typowymi manewrującymi, leci wysoko na 12 km albo nawet ponad 25, zależy od trybu), ale tam leci w stabilnym locie, nie po krzywej balistycznej, a potem z tej wysokości spada, i to wtedy rozpędza się do tych ponad 4Ma.
    Ale niech mnie tu @rapierzyści korygują, o ile o pociskach cruise i balistycznych coś tam wiedziałem z dawniejszych zainteresowań, to o tych Kh-22 dowiedziałem się w ostatnim czasie dopiero.

  216. @Rosyjska dusza
    Z pamiętnika towarzysza Ribkowskiego, instruktora wydziału kadr miejskiego komitetu partii.

    9 grudnia: Nie odczuwam teraz szczególnych niedoborów żywności. Rano śniadanie – makaron, zupa z makaronem albo kasza z masłem i dwie szklanki słodkiej herbaty. W ciągu dnia obiad – kapuśniak albo zupa, na drugie codziennie jest mięso. Wczoraj na przykład jadłem szczawiową ze śmietaną, na drugie mielone z makaronem, dzisiaj zupę z kluskami, a na drugie była wieprzowina z duszoną kapustą.

    5 marca: Wyżywienie tu jest jak w czasie pokoju w dobrym domu wypoczynkowym. (…) Codziennie jest mięso – jagnięcina, wędliny, kurczaki, gęsi, indyk, kiełbasy; ryby – leszcz, śledź, stynka, i smażona, i gotowana, i w galarecie. Kawior, wędzone ryby, ser, paszteciki, kakao, kawa, herbata, 300 g białego i tyleż razowego pieczywa dziennie, 30 g masła i do tego po 50 g wina winogronowego, dobrego porto do obiadu i kolacji. Tak. Taki wypoczynek, w pobliżu frontu, przy długotrwałej blokadzie miasta, jest możliwy tylko u bolszewików, tylko przy radzieckiej władzy.

    Miejsce akcji: Leningrad. 1941-42. W ciągu tych trzech miesięcy zmarło z głodu ca 250 tys. ludzi, a w czasie oblężenia w sumie 600 tys.
    Oficjalna wersja, że to Niemcy, ale jak popatrzeć bliżej, sprawy się komplikują. Skąd głód? Bo zabrakło jedzenia. A skąd brak jedzenia? Towarzysze bolszewicy nie dowieźli na czas, choć mogli.

    Mark Sołonin Jak Związek Radziecki wygrał wojnę

  217. @MondayNF
    „Bardzo brzydka manipulacja panie Awal, niegodna profesora UMCS”

    No Pacz Pan, a ja myślałem, że ksiądz. Fajoski. Może były. Te kazania.

  218. @Obywatel:

    „Stawiam dużą butelkę Tokaju, że jakby się Ukraina zawaliła i Putin doszedł do Karpat to Orban witałby Armię Czerwoną gulaszem i Tokajem oraz mapą Wielkich Węgier z papryki”

    Tokaj się małą literą pisze. Poza tym tak, wizualizuję sobie to wciąganie węgierskiej flagi na Howerli albo przy źródle Cisy.

  219. @jugger „a ja myślałem, że ksiądz. Fajoski. Może były. Te kazania.”
    Zdecydowanie nie. W kazaniach nie ma linków do źródeł (tak, wiem, też nie klikam) za to są non sequitury namaszczone zdupywyjętyzmy w rodzaju: „Historia uczy, że demokracja bez wartości łatwo przemienia się w jawny lub zakamuflowany totalitaryzm”.

  220. @WO

    „Owszem, ale prymitywne i jednak niskoseryjne (bo robione manufakturowo).”

    Casus Iranu pokazuje, że da się jakoś ogarnąć seryjną produkcję broni na średnim ale skutecznym poziomie. Iran pod presją konieczności całkiem sprawnie poradził sobie z produkcją broni, która daje mu element odstraszania (pociski balistyczne, a one są trudne w zwalczaniu jak pokazuje konflikt Jemeńsko-Saudyjski) plus pewne zdolności ofensywne (seryjne drony których zaletą jest niski koszt vs koszt ich zniszczenia*).

    Różnica między Iranem a Rosją (dlaczego to Rosja importuje) wynika, z tego, że Putin zawczasu nie przygotował się do konfliktu z Zachodem (skuteczne bo formalnie wszystkie decyzje podjęli w 2014). O ile (a na to wygląda) zaczną się do tego przygotowywać na serio to mają potencjał aby sobie analogiczne drony czy rakiety produkować seryjnie.

    To nie będzie już „druga armia świata” działająca na takich samych zasadach jak US czy Francja (czyli nie te wszystkie „combined operations” i inne sexy buzzwordy z amerykańskiej prasy wojskowej) ale spokojnie może to być „Iran na sterydach” czyli za duże aby mu coś realnie zrobić (jak Iranowi no i plus atomówki), za małe aby on nam (w sensie NATO) coś realnie zrobił, ale wystarczające duże (i zwłaszcza pozbawione skrupułów) aby raz na jakiś czas walnąć w jakąś rafinerię albo zinfiltrować/obalić rząd/zbudować partyzantkę w jakiejś Gruzji czy nawet Łotwie (holenderski samolot pasażerski już raz zestrzeli bez żadnych konsekwencji). Czyli coś jak Iran vs Izrael w Syrii/Libanie czy Saudowie w Jemenie.

    W grudniu RAND opublikował raport o tym jak NATO ma odpowiedzieć na taki właśnie „mały” atak i wolumen punktów i podpunktów oraz wątpliwości (mimo, że RAND sugeruje aby im twardo odpowiedzieć) daje podstawy do podejrzeń, że NATO długo się będzie zastanawiać czy jak Rosjanie wysadzą nam jakiś obiekt to trzeba jakoś odpowiadać. Czyli wypisz wymaluj case Iranu

    * „niski koszt vs koszt zniszczenia” -> to jest cecha „iranizacji” i ich przewagi vs US/NATO. Jak nie masz kasy na HIMARSY (i know how) to buduje się takie drony za parenaście k USD i wysyła się je setkami na te bloki czy rafinerie. Żadna obrona przeciwlotnicza, nawet z USA, nie jest w stanie (póki co) obronić się przed takim atakiem z powodów finansowych. A jak atakującemu jest wszystko jedno w co trafi (a jest), to nawet pojawia się pytanie po co ładować kasę w klon HIMARSa.

  221. @aldek
    jest sobie taki kanał na YT* – Asianometry – polecam zerknąć na film o sowieckiej komputeryzacji i dlaczego im nie wyszło:
    [https://www.youtube.com/watch?v=dnHdqPBrtH8]
    jest też świeży materiał pt. Jak półprzewodniki doprowadziły do ruiny DDR 😀
    Generalnie, bardzo polecam ten kanał, jak ktoś jest laikiem, ale chce się dowiedzieć nieco o produkcji „chipów” – fenomenalne źródło
    Łatwo potem popatrzeć na słowa czy to niektórych komentatorów tutaj, czy też ogólnie w internetach jak to rosja czy chiny mogą sobie poradzić z obejściem embarga na półprzewodniki typu chipset, procesor czy inszy kontroler
    *Ale bym sobie czytał książkę Gopodarza o imec, ASML, rozwoju VLSI i co nam z tego wyszło…

  222. @lupus – trochę liznąłem temat, interesowała mnie kiedyś wczesna komputeryzacja bloku sowieckiego, czyli akurat do tego momentu, który zaczął w notce opisywać szanowny Gospodarz.
    Kapitalne są amerykańskie wrażenia z wizyt w sowieckich centrach komputerowych na przełomie lat 50/60. Wspaniałe wizje, wysoki poziom teorii akademickiej i żałosny wykon połączony z niską stabilnością sieci elektrycznej (co w czasach gdy komputery zajmowały kilka pięter było ważne). Czyli wielkie plany, a rzeczywistość skrzeczy.
    Teraz to już nawet tych wielkich planów nie mają, zostało im tylko szmuglowanie podiwanionych czipów.
    Ja to bym książkę o polskim CEMI poczytał, żyją jeszcze ludzie, niestety na yt głównie mi wyrzuca pogaduchy z inżynierami jaki to ten radmor z dekoderem na cewkach nowoczesnym radiem był. A o komputerach to maławo.

  223. @Obywatel:
    Mignęło mi na YT „straszenie”, że Rosja gromadzi An-2 na lotniskach. I że zapewne chodzi o to, by je przerobić na drony z materiałami wybuchowymi. Zdezelowany An-2 jest prawie za darmo, a dla radaru obrony przeciwlotniczej wygląda podobnie do nowego, cennego śmigłowca bojowego. O celności można zapomnieć, ale obrona ma cel wyglądający na radarze poważnie i zmuszający do interwencji.

  224. @pak
    ” I że zapewne chodzi o to, by je przerobić na drony z materiałami wybuchowymi.”

    Rosja nie ma problemu z „latającymi obiektami”, ma problem z komputerem nawigacyjnym do tychże. To dlatego Ukraińcy potrafili przerobić szkoleniowe tupolewy na drony do atakowania daleko położonych celów – a Rosjanie musieli wstrzymać eksploatację Orlanów, bo zimą są bezużyteczne.

    Rosyjska elektronika „od zawsze” ma problem, o którym pisał kol. Aldek – że się psuje jak jest za ciepło, za zimno i za letnio. Ze studenckich czasów i kontaktów z tymi rosyjskimi klonami pamiętam anegdoty, że obsługujący to operator zasadzał wsad kart perforowanych, a potem w samych skarpetkach opuszczał pomieszczenie, bo się to wieszało od tupnięcia.

  225. On an almost unrelated note – czy Avtokartoschka nie powinna w pierwszej kolejności wdrożyć do produkcji pickupa, który na pace mógłby wozić większą ilość lokalnie, bo na terenie fabryki, wychodowanych ziemniaków przerobionych na bateryjki? To byłoby wręcz über-ekologiczne.

  226. @pak4

    Iran ogarnął to na przemysłową skalę ale oni mieli 40 lat i doświadczenie wojny z Irakiem. Dziś Rosja nie ma czasu więc musi iść na skróty jak te an-2 (choć w to nie wierzę) albo choćby używanie S300 jako rakiet do niszczenia celów naziemnych. Ale w perspektywie 15-20 lat – o ile reżim nie upadnie – to iranizacja jest możliwa (nawet właśnie z pomocą Iranu).

  227. „Iran ogarnął to na przemysłową skalę ale oni mieli 40 lat i doświadczenie wojny z Irakiem”

    Przemysłową? Przecież oni w dronach Shahed 136 używają holenderskich chipów z pralek, które przemycają w walizkach.

  228. @aldek
    O historii informatyki i polskich komputerów parę książek wydało PTI:

    link to portal.pti.org.pl

    Niestety nie czytałem, nie wiem czego warte. Również z dostępnością może być nie najlepiej.

  229. @ irańskie drony

    Zdaje się, że po pierwszym szoku okazało się, że to żadna wunderwaffe. Shahedy są ślepe i powolne a Ukraińcy nauczyli się dość szybko sobie z nimi radzić. Irański odpowiednik Bayraktara Tb 2 przechwycili i złowili w jednym kawałku, pływający w morzu czarnym.

  230. @irańskie drony:
    Ale przecież z nimi nie chodzi o wysublimowaną technikę. Chodzi o to, co kiedyś było dowcipem o chińskich czołgach (uprasza się nie krytykować z perspektywy rapierów — to dowcip, nie analiza):
    „Dowolny amerykański pocisk przeciwpancerny niszczy dowolny chiński czołg.
    Chiński czołg jest tańszy niż najtańszy amerykański pocisk przeciwpancerny.”
    O to chodzi Shahedami — rakieta przeciwlotnicza może go zniszczyć, ale rakieta przeciwlotnicza jest droższa niż dron, który ma zniszczyć. Trochę to zmieniają Gepardy, bo one bazują na pociskach do działek, mimo wszystko jednak duża tanie drony angażują nieproporcjonalne co do kosztów środki ochrony przeciwlotniczej, których Ukraina w nadmiarze nie posiada.

  231. @pak4
    „O to chodzi Shahedami — rakieta przeciwlotnicza może go zniszczyć, ale rakieta przeciwlotnicza jest droższa niż dron, który ma zniszczyć.”

    To nie ma wielkiego znaczenia, dopóki masz zasoby pocisków przeciwlotniczych oraz zdolności do ich produkcji większe niż przeciwnik dronów, oraz dużo, dużo więcej kasy. Dla Zachodu (NATO) nie byłby to problem. Ale dla Ukrainy, tak. Bo zarówno zachodnie zasoby broni hi-tech są wydzielane niestety dość skąpo, wybiórczo, i w wielu wypadkach niezbyt chętnie, jak i zdolności do ich absorpcji przez Ukrainę są ograniczone. Poza tym, akurat w dziedzinie OPL Zachód nie ma faktycznie za dużo do zaoferowania, bo to jest ta dziedzina, którą zaniedbano, ufając w ogromną przewagę w powietrzu. Ukraińska OPL, zamieniając rosyjskie BUK-i na Hawki (jedyny system w miarę licznie dostępny sprzęt NATO, częściowo zresztą z demobilu) cofa się technologicznie o epokę lub dwie. Kilka NASAMS-ów i jeden IRIS-t wiosny nie uczynią. To już dużo bardziej pomagają dość liczne polskie ex-radziecki Osy i KUB-y. Do których również niestety nie ma nowych pocisków…

  232. Tymczasem prezydent Serbii zaczyna opowiadać takie oto herezje:
    „Dla nas Krym to Ukraina, Donbas to Ukraina. I tak zostanie”. (…)
    Moskwa, jak Vucić mówił już wcześniej, nastąpiła Belgradowi na odcisk choćby przez to, że mimo protestów wciąż próbuje werbować Serbów jako najemników Grupy Wagnera i posłużyć się nimi na froncie ukraińskim.
    Istotniejsze jest jednak to, że przywódca serbski podkreślił, iż większość jego rodaków za właściwą drogę dla ojczyzny uważa zbliżenie z Unią Europejską, a więc nie z Rosją. Najwidoczniej uznał, że ta ostatnia -coraz bardziej osamotniona i osłabiana wojną, którą sama wywołała – na protektora i sponsora nadaje się mniej.”
    Proszę się rozejść, tu nie ma żadnych piwotów! A wkrótce dostarczymy sojusznikom elektryczne Avtokartoszki i wszystko znów będzie dobrze.

  233. @sheik
    Tymczasem w Chorwacji: „To co Zachód robi w Ukrainie jest głęboko niemoralne, ponieważ nie jest to rozwiązanie problemu wojny”. A także: „To jasne, że Krym nigdy już nie będzie częścią Ukrainy” – mówi prezydent Milanović.

  234. Treść nie poszła, więc przepraszam za dwupost. To z tego twitterowego linka:

    1/ Jaka piękna katastrofa. 😀

    Oto Indyjskie rupie.
    Po zwiększeniu wymiany handlowej z Indiami o setki procent i rezygnacji z dolara na prośbę Kremla, rosyjskie firmy mają problem: rupie otrzymane za sprzedaż towarów indyjskim kontrahentom okazały się nie dużym problemem.

    2/Eksporterzy zgromadzili indyjską walutę, ale indyjski regulator nie zezwala na obrót nią na moskiewskiej giełdzie i przeliczanie jej na ruble, powiedział Kirill Pestov, dyrektor zarządzający ds. rozwoju biznesu giełdy w rozmowie z agencją Reuters.

    3/Według niego od połowy ubiegłego roku uczestnicy rynku walutowego byli zainteresowani sprzedażą rupii – do Indii napłynęła tania rosyjska ropa, a do końca roku dostawy wzrosły 33-krotnie. Ich wolumen – prawie 1,5 miliona baryłek dziennie – przekroczył łączny import z Iraku i Arabii Saudyjskiej.

    4/Ale w Moskwie nie da się sprzedać rupii. „Indyjskie przepisy walutowe ograniczają obieg i rozliczenia w rupiach poza Indiami i dotyczy to całego świata zewnętrznego” – wyjaśnił Pestov.

    5/Powiedział, że giełda moskiewska czeka na decyzje Centralnego Banku Indii w sprawie rozszerzenia internacjonalizacji rupii. Ale wciąż jest powolny.

    6/Bezpośrednie wykorzystywanie rupii – do importu – również okazało się trudne: handel z Indiami idzie w jednym kierunku. Dostawy indyjskich towarów do Rosji utknęły w martwym punkcie, w wyniku czego powstaje gigantyczna nierównowaga handlowa.

    7/Podczas gdy Indie importują towary o wartości 4-5 miliardów dolarów miesięcznie, ich eksport do Rosji sięga setek milionów, mówią analitycy Deutsche Bank. Co więcej, w okresie styczeń-wrzesień ubiegłego roku dostawy spadły nawet o 14%.

    8/ Rozumiecie sytuację? 😀
    Rosja ma skarbce pełne indyjskiej waluty której Indie nie chcą wymienić na coraz bardziej śmieciowego rubla. To zmusi Rosję do zakupów w Indiach i tylko Indiach za tę kasę… Ale za takie kwoty to nawet nie wiadomo co kupić z Indii… Ojej jak cudownie 😀

  235. Nie wiem czy tutaj warto odkurzać, może Gospodarz poleci inną notkę (może coś będzie o filmie Reset?).
    W dzisiejszej GW stoi:
    „Min. Ławrow odnosząc się do problemu modernizacji Rosji stwierdził, iż sprowadza się on do przezwyciężeniu wśród elit „mentalności węglowodorowej”. Zaakcentował przy tym, że władze rosyjskie są świadome, iż problem modernizacji jest nieredukowalny do spraw ekonomiczno-technologicznych”.
    Odtajniona w 2014 notatka z wizyty Ławrowa z 2010.
    link to static.im-g.pl
    Coś jakby się nie udało. Awal może był na tej Naradzie Ambasadorów i stąd jego optymizm.

  236. Rosja modernizacyjna może i nie istnieje.
    Jednak wygląda na to, że to, czym walczy, zdecydowanie wykracza poza mało nowoczesny arsenał posowieckiej broni. Mimo zacofania, zdołała 1) wyprodukować systemy WRE wystarczająco liczne i skuteczne, aby upośledzić precyzyję GMLRS-ów i innych broni kierowanych GPS, 2) amunicję krążącą, jak lancety, które wyłączyły już dużo sprzętu, m.in. znaczną część naszych Krabów, 3) wdrożyć masowe rozpoznanie i namierzanie za pomocą bezzałogowców wojskowych i cywilnych, podobnie jak robi to Ukraina, 4) wdrożyć takie maszyny, jak Ka-52, które, gdy zostały w końcu użyte zgodnie z założeniami, tj spoza zasięgu manpadsów i z niskiego pułapu, trafiły precyzyjnymi ppk o zasięgu 10 km, i tylko w czasie dwóch tygodni, ponad setkę(!) ukraińskich pojazdów opancerzonych (czołgi, mrap-y, bradleye) na co niestety są dowody filmowe, wykraczające poza bekę z kombajnów 5) a jednak się ogarnąć, i postawić głęboko urzutowaną, wielowarstwową, wielodomenową obronę przeciwpancerną w oparciu o miny, ppk, bezzałogowce, artylerię precyzyjną, wspomniane wyżej śmigłowce. Co zaowocowało obrazkami podobnymi do tych z Wuhledaru, tylko że na odwrót (np. klęska 47 brygady pod Orichiw). I efekt jest taki, że po dwóch tygodniach działań Ukraińcy zajęli gdzieniegdzie zaledwie część tzw. pasa przesłaniania (na głębokości max 5-8 km w jednym miejscu), oraz niektóre wysunięte pozycje obronne, nie dochodząc nawet do pierwszych umocnionych linii, do których mają kolejne kilkanaście km. Pomimo zaangażowania 12 brygad na Zaporożu. Na mapie Ukrainy wszystko to się mieści w namalowanej niezbyt grubym mazakiem linii rozgraniczenia, podobnie jak wcześniejsze zdobycze Rosji, te z ofensywy zimowo-wiosennej. To wygląda na walkę dwóch skrwawionych, wyczerpanych przeciwników, zdolnych do skutecznej obrony, ale niezdolnych do silnego, dynamicznego uderzenia.

    Ja mam tylko rozpaczliwą nadzieję, że rację ma Wolski, mówiąc, że według niego to jeszcze nie jest główne uderzenie, tyko działania mylące, czy pomocnicze kierunki natarcia. Zobaczymy.

  237. @junoxe
    „może coś będzie o filmie Reset?”

    Nie chce mi się tego oglądać, wolę literki. Jakby mieli jakieś konkretne dowody, już dawno by to ogłosili. Rządzą od ośmiu lat, u licha.

  238. @wo
    No wiadomix, że to gówno. Chyba chodziło mi o to, że zbliża się magiczny termin 30.06 (o ile dobrze pamiętam), który miał być momentem podsumowującym, czy wieszczenia Awala się spełnią. I na ten temat pewnie by notka powstała.

    @ kuba_wu
    „Jednak wygląda na to, że to, czym walczy, zdecydowanie wykracza poza mało nowoczesny arsenał posowieckiej broni. Mimo zacofania, zdołała…”

    No jednak Ławrow zaakcentował „…iż problem modernizacji jest nieredukowalny do spraw ekonomiczno-technologicznych”. A Twoje przykłady są ze świata technologicznego.

  239. @kubawu „I efekt jest taki, że po dwóch tygodniach działań Ukraińcy zajęli gdzieniegdzie zaledwie część tzw. pasa przesłaniania (na głębokości max 5-8 km w jednym miejscu), oraz niektóre wysunięte pozycje obronne, nie dochodząc nawet do pierwszych umocnionych linii, do których mają kolejne kilkanaście km.”
    Skąd te informacje? Większość tzw. ekspertów, których zdarza mi się czytać, albo nie wie, albo udaje, że wie co się dzieje. Pan Wolski ma jakieś dojścia do ukraińskiego sztabu?

    „Ka-52, które, gdy zostały w końcu użyte zgodnie z założeniami, tj spoza zasięgu manpadsów i z niskiego pułapu, trafiły precyzyjnymi ppk o zasięgu 10 km, i tylko w czasie dwóch tygodni, ponad setkę(!) ukraińskich pojazdów opancerzonych (czołgi, mrap-y, bradleye) na co niestety są dowody filmowe”
    Rzucisz linkiem do tych dowodów na ponad setkę zniszczonych/uszkodzonych pojazdów? Mrapy generalnie ponoć padają jak muchy, ale ten typ tak ma, pewnie dlatego Zachód tak chętnie je oddał.

  240. @junoxe
    „zbliża się magiczny termin 30.06 (o ile dobrze pamiętam), który miał być momentem podsumowującym, czy wieszczenia Awala się spełnią.”

    Ktoś pamięta te wieszczenia? Nie mam pomysłu jak to wyguglać.

  241. @wo
    link to ekskursje.pl
    „Nadszedł 30 czerwca, wyznaczony kiedyś arbitralnie przez Awala na sprawdzenie jego diagnoz i prognoz.”
    Ale też mi się tłucze, że mieliśmy sie przekonać rok później.

  242. A tutaj sam Awal:
    link to ekskursje.pl
    „Po pierwsze, we wpisach z 22 marca i 29 kwietnia formułowałem predykcję, że 30 czerwca…”

    Możliwe, że mi się zrobiło Radio Erewań. Ale 30.06 jako coroczne podsumowanie jak znalazł.

  243. Przepraszam za triple post, ale… wraz z Awalem zniknął ten język, który formułował predykcje rozmaite…

  244. @kuba_wu:
    Mnie zdumiewało, gdy czytałem o przedrewolucyjnej Rosji, że ten plan „światłych administratorów” z czasów Mikołaja II był dokładnie taki sam — wpuszczamy nowe technologie, zapraszamy inwestorów by nas uprzemysławiali*, ale politykę, jak choćby prawa obywatelskie, zostawiamy bez zmian. (Mikołaj II w ogóle miał marzyć, by wróciły one do stanu z XVI wieku i Iwana Groźnego; co wróci jakoś u Stalina.)

    Za „wczesnego Putina” i Miedwiediewa było to widoczne — Rosja chciała się zmodernizować technologicznie, ale bez zmian społecznych. No i to nie wyszło, co nie znaczy, że niczego nie zrobiono. Armii, która miała być mniejsza, nowocześniejsza i bardziej profesjonalna, też to dotyczy.

    (Zresztą, to nie jest chyba tylko cecha Rosji — to częste podejście konserwatystów, którzy doceniają rozwój technologiczny bardziej zaawansowanych części świata, ale chcą go przejąć bez przyjmowania rozwoju społecznego, czy praw politycznych. W sumie Chiny tu inne nie są, poza tym, że bardziej udane.)

    > wdrożyć takie maszyny, jak Ka-52
    Ale z czym to polemika? To jak ze szklanką — jest do połowy pusta (najnowocześniejszy sprzęt to modernizacje sprzętu radzieckiego, których programy modernizacyjne wloką się dekadami — Ka-52 opracowano w 1987, a oblatano w 1997…, bazuje zaś na Ka-50 oblatanym w 1982…), czy do połowy pełna (mają nie tylko zmagazynowany sprzęt powstały w latach ZSRR).

    *) Przemysł w Donbasie zaczął się od brytyjskiej inwestycji w XIX wieku…

  245. „Mnie zdumiewało, gdy czytałem o przedrewolucyjnej Rosji, że ten plan „światłych administratorów” z czasów Mikołaja II był dokładnie taki sam — wpuszczamy nowe technologie, zapraszamy inwestorów by nas uprzemysławiali*, ale politykę, jak choćby prawa obywatelskie, zostawiamy bez zmian.”

    Przecież to mokry sen wszystkich dyktatorów i autokratów który chyba nigdy się póki co nie udał bo się udać nie może. Predzej czy póżniej albo „inwestorzy” uziemią dyktatora albo dyktator inwestorów.

  246. @sheik.yerbouti
    „Skąd te informacje?”
    Oficjalny komunikat rzeczniczki sił zbrojnych Ukrainy 15.06 mówił o oswobodzeniu 100 km2, a wczoraj mówił o 120 km2. Na froncie długości ok 200 km w linii prostej (co jest grubym uproszczeniem) daje to coś około 600 m, przeciętnie. W rzeczywistości, to są głównie dwa wyłomy, wielkości kilka x kilka km. Ich lokalizacja jest wskazywana np. w ostatnim raporcie Wolskiego z walk na YT, czy też przez Coopera, w relacjach z 16, 17. Również ich opisy tego, co się dzieje na polu bitwy, jak jest zorganizowana i rosyjska obrona, i jakie są największe problemy atakujących Ukrainców, są dość zgodne. U Wolskiego znajdziesz również wiele filmów z kokpitów Ka-52 z komentarzem. Twierdzi, że to weryfikował osobiście i policzył tę setkę trafień.

  247. @kuba_wu
    OK, czyli odpowiedź na pytanie skąd te informacje brzmi „z ruskich filmików”. Dziękuję, nie mam więcej pytań. To może od razu RT pooglądaj.

  248. @embercadero:
    No ale wiesz, można sobie zatkać uszy i nie oglądać „ruskich filmików” i udawać, że problemy nie istnieją. Przecież wiadomo, że propagandę będą uprawiać obie strony – sztuką jest z tej propagandy wyciągnąć fakty (np. poprzez cross-check) i przyłożyć do tego trochę trzeźwego myślenia. To co piszę @kuba_wu ma pewne poparcie w faktach i udawanie, że te rzeczy się nie wydarzyły to po prostu wypieranie. Wprawdzie @kuba_wu, moim zdaniem, przedstawia obraz skrajnie pesymistyczny i w zasadzie jest pasem transmisyjnym z ostatniego odcinka Wolski o Wojnie minus sporo zastrzeżeń (nie wiemy dokładnie co się dzieje, nie znamy strat rosyjskich) i pozytywnych informacji (Ka-52 też spadają – ostatnio 2, większość strat to sprzęt, na dodatek głównie obrywają mniej „elitarne” jednostki). No ale też nie jest tak, że SZU idzie super tylko jakieś onuce wrzucają 10 ujęć eksplodującego traktora.

  249. @kubawu „Twierdzi, że to weryfikował osobiście i policzył tę setkę trafień.”
    Ale poważnie to napisałeś, czy dla jaj?

    @carstein
    Jasna sprawa, Ukraińcy również tracą sprzęt i ludzi, tyle że kolega kubawu twierdzi, że ruskie samymi Kamowami zniszczyli im ponad sto pojazdów. No nie wiem.
    Że SZU stracili setkę w sumie przez te dwa tygodnie, to jest oczywiście całkiem możliwe. Dopiero co gdzieś czytałem, że samych dronów (fakt, że głównie tych tanich, komercyjnych) tracą po paredziesiąt *dziennie*.

  250. @sheik.yerbouti:
    Ale ta ok. setka zniszczonych przez Kamowy, ma być zniszczona od początku wojny. Nie liczyłem osobiście, ale nie widzę tu rzeczy nieprawdopodobnych — zwłaszcza, że ma być mowa o najbardziej efektywnej broni przeciwpancernej w rękach Rosji.

  251. @pak „Ale ta ok. setka zniszczonych przez Kamowy, ma być zniszczona od początku wojny.”
    Spoko, od lutego 2022 to Ukraińcy zniszczyli jakieś 40 sztuk Kamowów. Ale myślałem, że mówimy o obecnej ofensywie?

  252. Notabene akurat dziś NZZ opublikowała zestawienie rosyjskich strat, konserwatywnie szacowanych na 152tys. zabitych i rannych. Z tych szacunków wynika, że Rosja straciła już więcej żołnierzy niż liczyły wszystkie oddziały atakujące w lutym 2022 (109tys.). Do tego bardzo ciekawe graficznie.
    link to nzz.ch
    link to nzz.ch

  253. @sheik.yerbouti
    „Ale poważnie to napisałeś, czy dla jaj?”

    Możesz się pośmiać z samego autora: youtu.be/xQFqlRj82JY?t=1697 , 28:20.
    Kto wie, może i nie ma racji. Ale Cooper również twierdzi, że:
    „the major new problem for the ZSU is not the combination ‘Orlans + MSTAs’, but the combination of Orlan and Zala reconnaissance UAVs, with Lancet LPGMs, and Ka-52 attack helicopters.”
    „Essentially, Orlans and Zalas are used to scout positions of the Ukrainian artillery, air defences, and electronic warfare assets, and these are then targeted by large waves of Lancets, followed by Ka-52s (and, occassionally, Mi-28s).”
    „….and, again: there’s no solution in sight, because even Ukrainian air defences (like this P-18 radar) and electronic warfare systems (like this rare Bukovel) are under severe pressure of the Orlan+Zala+Lancet+Ka-52 combination.”

    @carstein
    Co do mojego skrajnego pesymizmu, to oglądam też twittera ISW (tego amerykańskiego). Tam są mapki, dość szczegółowe, w oparciu o rozmaite źródła. Linia frontu wygląda +/- tak, jak wyglądała. Są na niej bąbelki w kolorze niebieskim (ostatnie zdobycze ukraińskie), jak również różowe (ostatnie zdobycze rosyjskie). Jedne i drugie – mikroskopijne. Nawet trudno oszacować, które większe. Amerykanie też prezentują skrajny pesymizm? A Cooper, jeszcze niedawno polecany mi tutaj na blogu jako sensowne źródło informacji, również się myli? To gdzie szukać tych bardziej obiektywnych? Serio, bez szydery.

  254. @sheik.yerbouti
    „Ale poważnie to napisałeś, czy dla jaj?”

    Możesz się pośmiać z samego autora: ostatni raport na YT, 28:20. Kto wie, może i nie ma racji. Ale Cooper również twierdzi, że:
    „the major new problem for the ZSU is not the combination ‘Orlans + MSTAs’, but the combination of Orlan and Zala reconnaissance UAVs, with Lancet LPGMs, and Ka-52 attack helicopters.”
    „Essentially, Orlans and Zalas are used to scout positions of the Ukrainian artillery, air defences, and electronic warfare assets, and these are then targeted by large waves of Lancets, followed by Ka-52s (and, occassionally, Mi-28s).”
    „….and, again: there’s no solution in sight, because even Ukrainian air defences (like this P-18 radar) and electronic warfare systems (like this rare Bukovel) are under severe pressure of the Orlan+Zala+Lancet+Ka-52 combination.”

    @carstein
    Co do mojego skrajnego pesymizmu, to oglądam też np. twittera ISW (tego amerykańskiego). Tam są mapki, dość szczegółowe, w oparciu o rozmaite źródła. Linia frontu wygląda +/- tak, jak wyglądała. Są na niej bąbelki w kolorze niebieskim (ostatnie zdobycze ukraińskie), jak również różowe (ostatnie zdobycze rosyjskie). Jedne i drugie – mikroskopijne. Nawet trudno oszacować, które większe. Amerykanie też prezentują skrajny pesymizm? A Cooper, jeszcze niedawno polecany mi tutaj na blogu jako sensowne źródło informacji, również się myli? To gdzie szukać tych bardziej obiektywnych? Serio, bez szydery.

    PS wysyłam drugi raz, gdyż nie przeszło (teraz usunąłem link do YT). Prośba do WO o usunięcie zduplikowanego wpisu lub – jeśli wkroczyła cenzura – o jasne zakomunikowanie, że nie życzy sobie kontynuacji przeze mnie tematu.

  255. @kubawu „Amerykanie też prezentują skrajny pesymizm? A Cooper, jeszcze niedawno polecany mi tutaj na blogu jako sensowne źródło informacji, również się myli? To gdzie szukać tych bardziej obiektywnych? Serio, bez szydery.”
    Jak już pisałem, i podtrzymuję tę opinię, eksperci (faktyczni i samozwańczy) wiedzą również niewiele, o ile nie mają informatorów łamiących ciszę informacyjną po stronie ukraińskiej. Niektórzy mimo tego udają, że coś/dużo wiedzą, czerpiąc z doświadczenia i historii (Cooper) albo z pewnego ciemnego miejsca (Wolski). Skąd zresztą ta potrzeba pojścią w skrajność, że na frontach albo jest super, albo beznadziejnie? Jest trudno, tyle nawet ja wiem. Straty są i to niemałe. Czy taktyka „kuli śniegowej” jest słuszna – nie wiem, bo nie znam się na taktyce. Może jest najmniej złą opcją?

  256. @sheik
    „eksperci (faktyczni i samozwańczy) wiedzą również niewiele”.

    Ok. Ale nawet jeśli się patrzy na komunikaty ewidentnie produkowane przez ukraińską (pro-ukraińską) propagandę, jak te hurraoptymistyczne filmiki kanału „Reporting from Ukraine”, czy nawet oficjalne informacje ministerstwa obrony UA, i bierze wszystko co tam mówią za szczerą prawdę, to wygląda to i tak nieprzesadnie optymistycznie. Choćby to, jak bardzo trzeba podzumować mapę, aby zobaczyć omawiany obszar. Często z obu stron dochodzą informacje, że np. toczy się walka o wieś X. Jedni piszą, że już ją bohatersko zdobyli, druzgocząc wroga, drudzy, że ją jeszcze bardziej bohatersko odbili, zadając ciężkie straty przeciwnikowi. Niemniej, trudno nie zauważyć, że wieś leży np. 2 km od linii wyjściowej, sprzed dwóch tygodni…

    Nie wiem, skąd twierdzenie, że to skrajny pesymizm. Moja laicka opinia jest taka: Ukraina musiała podjąć kontrofensywę z przyczyn politycznych. Ma do niej za mało środków. Nie ma przewagi w powietrzu. Nie odniesie (znaczącego) sukcesu. To jeszcze samo w sobie nie jest tragedią. Nie wiem jednak co dalej. Czy będzie to, jak chciał Awal, stagnacja i tlący się latami front, tak jak było po 2014, tyle że bardziej na zachód? Czy Ukraina będzie zmuszona do podjęcia rozmów z Moskwą z tej niekorzystnej pozycji? Czy wytrzyma jej gospodarka, czy Zachód wytrwa w poparciu? No, martwię się jak cholera…

  257. @kuba_wu
    Ale tak to często wygląda na wojnie. Najpierw długie i krwawe walki o jakieś niepozorne punkty, z których potem moze wyjść kolejny etap ofensywy. Z tego, co czytam, to SZU nie rzuciły większości odwodów, nikt nie wie, który kierunek może być głównym, a który pozorowanym. Są straty w sprzęcie i to normalne na tym etapie. Możliwe, że nic z tego nie wyjdzie, nie odwojują nowych terenów, ale jest zdecydowanie za wcześnie, by rwac włosy z głowy i wieszczyć klęskę kontrofensywy.

  258. @kuba
    „PS wysyłam drugi raz, gdyż nie przeszło (teraz usunąłem link do YT)”

    To nie ja! Samo wpadlo do spamu, a teraz samo przeszło.

  259. Kiedy ktoś tu wreszcie napisze, że nie ma żadnej „wojny Rosji z Ukrainą”, tylko toczy się wojna „Rosja kontra Reszta Świata (zachodniego)”. Gdyby nie udział Zachodu poprzez sponsorowanie sprzętem, amunicją i resztą logistyki Ukrainy, to byłoby już dawno po wojnie – z oczywistym rezultatem wojskowym i nieoczywistymi konsekwencjami politycznymi. Wojna trwa, bo póki co – Zachód ( walczy (ma zamiar walczyć?) „do ostatniego żołnierza” – oczywiście, ukraińskiego, bo przeca chyba nikt z obywateli EU/USA nie ma zamiaru umierać za Chersoń? A sprzęt się wyprodukuje nowy, będą miejsca pracy, kupa forsy będzie przetransferowana. PRZEGRANYMI już są – bez względu na wynik tej wojny – Ukraińcy i Rosjanie. Beneficjentami będą – wszyscy poza nimi.

  260. @Klementyna
    >chyba nikt z obywateli EU/USA nie ma zamiaru umierać za Chersoń

    Paru już umarło.

  261. Kurna ludzie, czy wy nie możecie infiltrować jakichś poważniejszych serwisów z dużymi zasięgami? Niszowy blogasek drugorzędnego felietonisty? Serio? I oficer prowadzący wam to rozliczy?

  262. @wo „I oficer prowadzący wam to rozliczy?”
    Może to tak jak z nagrodami w ruskiej armii za deklarowane zniszczenie ukraińskiego sprzętu – oficjalnie już ponoć wszystkie baterie Patriotów w Kijowie zostały zniszczone, no i należne premie wypłacone (oczywiście tylko wyższym szarżom).

  263. A tymczasem dzisiejszy Cooper kończy się zdaniem:
    „A single Ukrainian battalion can outfight two or even more of Russian equivalents.” No i cała notka jest w dużo bardziej optymistycznym tonie. Nagle na froncie pojawiły się jakieś ukraińskie systemy ECM i Orlany z Lancetami przestały latać, Kamowy wystrzelały się z lepszych pocisków i muszą wlatywać w zasięg systemów przeciwlotniczych SZU co już kosztowało 5 sztuk zestrzelonych w ciągu ostatniego tygodnia, no i cała wielka ofensywa to póki co metodyczne mielenie rosyjskich sił połączone z równie metodycznym przebijaniem się przez kilometry pól minowych. Wygląda też na to że SZU ma już przewagę w artylerii.

    link to xxtomcooperxx.substack.com

  264. @kuba_wu
    „to wygląda to i tak nieprzesadnie optymistycznie. Choćby to, jak bardzo trzeba podzumować mapę, aby zobaczyć omawiany obszar”.
    „Ma do niej za mało środków. Nie ma przewagi w powietrzu. Nie odniesie (znaczącego) sukcesu. To jeszcze samo w sobie nie jest tragedią. Nie wiem jednak co dalej”.

    Ale spójrz na dzisiejszy wpis Toma Coopera. Wiem, że nie poważasz, ale może.
    Postaram Ci pokazać jaśniejszą stronę.
    „On 18 June, a major VSRF ammo dump outside Rykove, in southern Kherson, decided to commit a suicide through spontaneous detonation. Probably because it saw a Storm Shadow. The explosion was so massive that not only the warehouses and the railway nearby, but most likely much of Rykove is completely demolished. ‘Secondaries’ (detonations caused by the initial blow), went on for something like six hours. RUMINT has it, even as of the following morning, the Russians were still busy searching for pieces of some 52 killed and a similar number of wounded – between their military personnel (curiously, haven’t heard the Russians complaining about any kind of civilian casualties, although I guess there must’ve been some….), but I’m already sad to hear that some of guards protecting this facility were Kadyrovites…

    Earlier, Ukraine also destroyed two rail bridges on the railway line from the Crimea up to Rykove and Melitopol (i.e. ‘feeding’ this and few other depots). Indeed, this strike was the latest in an entire series: previously, Ukrainians also hit the Russian warehouses in Azurnoe, Skadovsk, Genichesk, and few other places (a nice little map with all of such attacks can be found here), while on the morning of 20 June, something blew up in Korsunka, in the Kakhovka District”.
    I mapka (może przejdzie):
    link to t.me

    No więc nawet jeśli nie mają zasobów, to ta mapka nam coś mówi. Mi ona mówi, że oni tam strzelają i raszyści odpowiadają ogniem. No, ale żeby odpowiadać ogniem to trzeba mieć ten ogień. Więc uruchamiają dostawy ognia, a w tym czasie UA sobie ogląda skąd i którędy ognie jadą. A potem miejsca te i dr4ogi niszczą. Więc może na tym etapie postępów nikt się tam nie spodziewa. To tylko działania mające tak naprawdę inny cel. W tekście jest o 10 składach i 20 bazach. Nie licząc mostów i dróg. Wiem, że młodzież w dobie instant everything ma odruch, żeby wszystko wszędzie naraz, ale ja bym czasem poczekał ze strachami. Tak sobie to niepesymistycznie wytłumaczyłem, by mi się lepiej żyło.

  265. Ja bym powtórzył to co przedpiścy, plus: nie bójmy się, że Zachód się znudzi wojną, publika jest właśnie zajęta zaginioną łodzią podwodną dla bogatych turystów. To okazuje się być ważniejsze i od wojny, i od setek ludzi dopiero co utopionych w Morzu Śródziemnym. Kto by tam miał cierpliwość do jakiejś tam ofensywy trwającej tygodniami. A przecież jest jeszcze Doda i jej przemyślenia oraz garderoba.

  266. @kuba_wu
    „Moja laicka opinia jest taka: Ukraina musiała podjąć kontrofensywę z przyczyn politycznych”.
    A to wali już taką onucą, że sam nie wiem.

  267. Ależ oczywiście że „musiała podjąć kontrofensywę z przyczyn politycznych”, bo nikt w Ukrainie nie zaakceptuje oddania ukraińskich ziem bez walki o nie. Tak, podjęła ją bez elementu zaskoczenia (inaczej niż pod Charkowem) i bez możliwości pełnej izolacji pola walki (jak pod Chersoniem). Tak, wiadomo było, że z powyższych przyczyn kontrofensywa będzie dla Ukrainy trudna, a jej efekty niepewne. Co w tym zaskakującego?

  268. @Junoxe „A to wali już taką onucą, że sam nie wiem.”
    Ale zachowajmy umiar i rozsądek – uwarunkowania polityczne owszem, istnieją i owszem, mają duży wpływ nawet na działania wojskowe. Przecież EU w zasadzie finansuje cywilny ukraiński budżet (w tym roku pomoc bezzwrotna + kredyty to 18mld EUR, w tym tygodniu uzgodniono też dalszą pomoc w wysokości 50mld w ciągu kolejnych 4 lat). Broń, oprócz pomocy zachodniej, Ukraina kupuje z tych dochodów, które jej pozostały (czyli głównie sprzedaż zboża i innych produktów rolnych, stąd aż tak wielkie fochy i intrygi rosji w sprawie realizji i przedłużania porozumienia zbożowego). Ale emerytury i urzędnicze pensje płaci zasadniczo Unia (na wszelki wypadek dodam: słuszne to i chwalebne), więc owszem, polityka wymaga, żeby Ukraina COŚ robiła na froncie, najchętniej coś dużego i rokującego, żeby zachodni widz przebolał jakoś, że mu Ukraińcy porysowali nowiutkiego Leoparda (a powiedzieli, że się tylko karną do Melitopola i z powrotem!) i z czystym sumieniem przełączył na Netflixa.

  269. Dla dzisiejszej publiczności medialnej to nawet barbarossa byłaby zbyt wolna. Ignorowałbym. To są po prostu oczekiwania rodem z dupy (a konkretnie z Hollywood).

  270. @sheik.yerbouti
    „Ale zachowajmy umiar i rozsądek…”
    No więc z określeniem „polityczy/e/a” czy „decyzja polityczna” to jak ze sławetną roszczeniowością. Teraz jak ktoś chce coś zdezawuować to mówi, że coś jest polityczne. Lub wręcz mówi się, że coś jest polityką, czyli domyślnie nieczyste, niejasne itd. Polityczności, tak jak roszczeniowości nadano zabarwienie negatywne. A przecież na szczeblu lokalnym decyzje, gdzie postawić przedszkole czy za ile odrestaurować miejski park, są decyzjami politycznymi. To jest polityka lokalna. Radni lub inne organa muszą trochę pouzgadniać i powalczyć o budżet. Już nie mówię o polityce zdrowotnej państwa.
    Kolega kuba_wu napisał „Ukraina musiała podjąć kontrofensywę z przyczyn politycznych”. Jakby to miał być zarzut. Jakby decyzja Ukrainy nie była decyzja racjonalną. Używając określenia „z przyczyn politycznych” kwestionuje racjonalność decyzji. W domyśle ma nieść sens jakby jakieś wartości poświecono, by „z przyczyn politycznych” zrobić coś i nieracjonalnego i katastrofalnego w skutkach. Czyli ofensywę. A podważanie, bez żadnej wiedzy, racjonalności, prawa i osądu Ukrainy do przeprowadzenia kontrofensywy to dla mnie właśnie wali onucą.

  271. > Przecież EU w zasadzie finansuje cywilny ukraiński budżet (w tym roku pomoc bezzwrotna + kredyty to 18mld EUR, w tym tygodniu uzgodniono też dalszą pomoc w wysokości 50mld w ciągu kolejnych 4 lat).

    To bardzo ciekawe, że za takie kwoty da się utrzymać kraj tak wielki. Szczególnie że nie ma procedur ich wydawania. link to theguardian.com

    Poza tym akurat EU raczej zachęca do realizmu niż bohaterstwa, więc nie widzę takiego oczekiwania politycznego. Są za to inne:

    „Nayyem admitted the case for rationalisation of public services was hard to sell to the Ukrainian public.” „We do not need so many schools, universities, hospitals that were built up during the Soviet Union but now that they are damaged and destroyed all communities want to rebuild everything, which is absurd.”

  272. @Junoxe:
    „Teraz jak ktoś chce coś zdezawuować to mówi, że coś jest polityczne.”

    Dziękuje ci bardzo za ten komentarz – sam chciałem coś podobnego napisać.

    @❡:
    „We do not need so many schools, universities, hospitals that were built up during the Soviet Union but now that they are damaged and destroyed all communities want to rebuild everything, which is absurd.”

    Ale wiesz, to jest pewnie tak jak w polsce, gdzie ci powiedzą, że szkół jest za dużo – bo budynków pewnie jest, ale w centrum miasta wojewódzkiego będziesz miał 15 klas jednego rocznika i dwie zmiany, a gdzieś w jakiejś podkarpackiej wiosce dziesięcioro dzieci w klasie. Ale potem się okaże, że z tej wsi jest jeden autobus dziennie i inaczej się nie da.
    Instynkt odbudowywania pewnie będzie trudny do skontrowania – no bo każda nieodbudowana szkoła to będzie w pewnym sensie zwycięstwo Rosji. Przynajmniej w optyce ludzi tam mieszkających.

  273. @carstein
    „Ale wiesz, to jest pewnie tak jak w polsce, gdzie ci powiedzą, że szkół jest za dużo – bo budynków pewnie jest, ale w centrum miasta wojewódzkiego będziesz miał 15 klas jednego rocznika i dwie zmiany, a gdzieś w jakiejś podkarpackiej wiosce dziesięcioro dzieci w klasie. Ale potem się okaże, że z tej wsi jest jeden autobus dziennie i inaczej się nie da.
    Instynkt odbudowywania pewnie będzie trudny do skontrowania – no bo każda nieodbudowana szkoła to będzie w pewnym sensie zwycięstwo Rosji. Przynajmniej w optyce ludzi tam mieszkających.”

    To jest dokładnie ten sam mechanizm co u nas po wojnie, szkoły czy szpitale powstawały w małych miejscowościach jako dowód poprawy warunków życia ludu w nowym ustroju. I takim dowodem były, nawet jeśli standard w tych małych szpitalach urągał. Strasznie trudno jest ludziom wytłumaczyć że taki szpital nie ma sensu bo nigdy nie będzie dla niego dość wykfalifikowanego personelu ani finansowania. Ale nie można się dziwić że Ukraińcy je odbudują, uczucia społeczne są istotniejsze niż ekonomia, szczególnie po wojnie.

  274. @unikod „To bardzo ciekawe, że za takie kwoty da się utrzymać kraj tak wielki. Szczególnie że nie ma procedur ich wydawania”
    Próbuję zrozumieć, co chciałeś tu powiedzieć. Co to znaczy utrzymać kraj? Ukrainski budżet w ostatnim w miarę normalnym roku – 2021 – to było jakieś 36mld USD. Teraz lwia część idzie na obronę, reszta to głównie pensje i emerytury. Dotacji na renowację zabytków nie wypłaca się, zapewnie grantów na badania też nie (chyba że wojskowe). Te emerytury i pensje są niższe niż na Zachodzie, w tym w Polsce. To jakaś nowość?
    Oraz – co ma budżet do odbudowy kraju? Nawet jeśli jakaś część wydatków pójdzie stamtąd, to większość będzie poza nim, w ramach darowizn, funduszy celowych, nowego programu Marshalla, pożyczek, łotewer. Celowość odbudowy każdego małego szpitala trzeba będzie pewnie wtedy poważnie rozważyć, tak jak w Polsce np. celowość utrzymania powiatowego szpitala w Brzesku i tego obok, w Bochni.
    Zakładając przy tym optymistycznie, że większość uchodźców wróci do Ukrainy, która i bez wojny i zrujnowania infrastruktury miała ujemny przyrost naturalny.

  275. @wo

    „Ktoś pamięta te wieszczenia?”

    Co do 30.06.2023 to ono brzmiało, w wersji sheik.yerbouti:

    „Co pozwala liczyć na to, że w proponowanym przeze mnie terminie kontrolnym (30.06.2023) na emerytury może jednak brakować.”

    Nie znalazłem konkretnej odpowiedzi Awala, ale on generalnie twierdził, że Rosji w 2023 r. na wojnę i świadczenia socjalne wystarczy, dzięki rezerwom, handlowi z Azją, wyższemu zadłużeniu itp. Nie wiem czy ktoś umie powiedzieć, jak długo będą to dostępne opcje. Ale na dziś emerytury się raczej w Rosji wypłaca, chyba nawet z tymi dodatkami za mogilizację.

  276. @wszyscy:

    1/ Kwestia ofensywy: ta obecna ma nieco inny cel niż Chersoń i północna charkowszczyzna: teraz chodzi głównie o zmielenie rosyjskich rezerw ludzkich i materiałowych. MRAP-y, Bradleye i Leopardy mają taką przewagę, że po wpadnięciu na minę załoga ma sporo większe szanse na przeżycie (i tym samym powrót do walki) niż ich koledzy w BTR-50 (tu raczej trafienie z czegokolwiek oznacza, że jest kilka wdów więcej).

    Co za tym idzie: skoro Rosjanie ponawiają próby odbicie zrujnowanej wsi, to po co iść dalej? Niech ponawiają, artyleria już na pozycjach i już „wstrzelona” w kontestowany obszar. Rosjanie ponawiają błąd z Wuhledaru i Bachmutu, tj. w walce o niewiele znaczące punkty na mapie marnują zasoby ludzkie i sprzętowe. O ile te pierwsze nie są problemem dla żadnej że stron (obie armie to po góra kilkaset tysięcy żołnierzy – to nie są siły które nawet dwukrotnie rozbite skrwawią kikudziesięciomilionowe kraje, a to nie jest pierwsza wojna światowa gdzie bierze się z miasteczka hurtem wszystkich chłopaków w wieku lat 18-24 i pcha pod ostrzał).

    Pchanie Ka-52 w zasięg ukraińskiej p-lot. celem zapolowania na MRAP-a jest bardzo rosyjskie. Takie rosyjskie, jak tłuczenie złotą papierośnicą muchy.

    Jeżeli miałbym stawiać, to endgame na Zaporożu jaki ukraiński sztab planuje to po uprzednim skrwawieniu Rosjan faktyczne dojście do morza, skotłowanie czego się da na Krymie i próby wywołania paniki w tamtejszym garnizonie poprzez ostrzał wjazdów na most kerczeński. Sam most może być bardzo trudny do zniszczenia (poprzednie uszkodzenie to był majstersztyk specoperacji, a bombardowanie mostu rakietami to jest rzecz trudna i nieszczególnie efektywna). Ubolewam że nie wygrała opcja kampanii pod Belgorodem, wojna mogłaby się zakończyć szybciej i przy mniejszej liczbie ofiar po obu stronach.

    2/ Oddawanie terytorium:

    Pozwolę się powtórzyć: nie da się w obecnym porządku prawnomiędzynarodowym zmienić uznanych granic w drodze wojny. Po prostu się nie da. Nie ma takiej pozycji w menu. Nie można zawrzeć takiego traktatu, gdyż wywaliłoby to cały porządek międzynarodowy i ruszyłyby podobne imprezy na całym świecie.

    Gdyby Rosjanie nie robili cyrku z anektowaniem tych terenów, tylko dalej szli w zaparte że na Krymie i w Donbasie są niepodległe państwa co to secesje ogłosiły od Ukrainy od bardzo wielkiej biedy i przy druzgocącym zwycięstwie Rosjan może udałoby się przeforsować scenariusz kosowski, ale ta droga została zaorana, zasiana i zebrano z tego siania plony w momencie aneksji Krymu lata temu. I to trzeba być po MGIMO by wierzyć że istnieje choć cień szansy na uznanie tych aneksji przez kogokolwiek.

    Na ten moment wojna musi się zakończyć pełną restytucją integralności terytorialnej Ukrainy, niezależnie jak wiele klawiatur zmarnują zwolennicy putina.

    3/ Ruble na świadczenia:

    Własnej waluty na świadczenia i pensje można mieć dowolną ilość, mennice i drukarnie działają to co za problem? A teraz te banki, karty płatnicze, to już w ogóle, dopisze się tu i tam po parę zer i leci. Problem jest już jednak z wymienialnością rubla na dewizy: Rosjanie z uporem maniaka sprzedawali swój eksport do Indii za rupie, ale chyba Nabulina nie doczytała że Indie mają długą tradycję ograniczania importu własnej waluty (hasło na dziś: rupia zatokowa/rupia w Omanie/rupia w krajach arabskich). I efekty już widać, od kilku lub kilkunastu tygodni rubel jest w bardzo silnym trendzie spadkowym wobec euro i dolara amerykańskiego (a nikt nie chce innych walut w dużych ilościach – nikt, nawet jeżeli kupuje jedynie w Chinach i Indiach, a bajki o jakiejś nowej walucie rezerwowej BRICS to historie z mchu i paproci pokroju waluty rezerwowej którą chciał wymyślić Kadaffi i Wenezuelczycy. Do waluty rezerwowej potrzeba dużego rynku długu i akcyjnego, towary to rzecz wtórna – a rynek długu i akcyjny muszą być stabilne w takim sensie, że za te 30 lat ktoś te obligacje wykupi).

    @Klementyna:

    Ale to chyba było oczywiste że napadając na Ukrainę Putin wywoła wojnę z NATO? No chyba nie wierzył, że około stumilionowa Rosja z jakimiś symbolicznymi siłami zbrojnymi może dyktować warunki USA i reszcie NATO? Gdyż jeżeli wierzył to pogłoski o jego chorobie psychicznej znajdują silne potwierdzenie.

  277. @Michał Maleski
    „No chyba nie wierzył, że około stumilionowa Rosja z jakimiś symbolicznymi siłami zbrojnymi może dyktować warunki USA i reszcie NATO?”
    Putin dokładnie w to wierzył. Rosja jest o tyle ciekawym krajem, że ichnia władza mówi to co myśli. A co myśli to wystarczy posłuchać ichniej propagandy. Czyli zachód upada, jest tam feminizm, homoseksualizm, wegetarianizm i i pederaści paradują z piórkami w kuprach, ogólnie dekadencja i degeneracja. W Ukrainie rządzą zaćpani neonaziści czyli żydobanderowcy, a lud małorosyjski wyczekuje zjednoczenia z macierzą i normalnością jak kawka dżdżu. Tymczasem w Rosji jest siła i wola mocy, męskość jest i normalność, mąż żonę może bić, pod szkołą się jedzie ile maszyna dała, gejów się wsadza do łagrów, a lesbijki gwałci naprawczo jak pambuk przykazał. I jak Rosja wystąpi przeciw zachodowi, to ho ho, pederastom ze strachu gacie poopadają i góra co zrobią, to w ramach protestu będą mazać kredkami po chodnikach. To w zasadzie jest to, co putinowska propaganda twierdziła. To jest też to, co Putin otrzymywał jako informację zwrotną. Oni tam faktycznie funkcjonują w takim stanie umysłu.

  278. Zabawmy się w Awala – jak oceniacie, kiedy odbędzie się wydarzenie medialne „zaślubiny z morzem” – czyli relacja z dojścia wojsk ukraińskich do Morza Azowskiego na Zaporożu?

  279. @Witawa „Co do 30.06.2023 to ono brzmiało, w wersji sheik.yerbouti:”
    Ale ja nie jestem Awalem, to było moje wieszczenie o rosyjskich emeryturach (umiarkowanie udane, bo wypłacać wypłacają, nawet jeśli rubel słaby a jego wymienialność istnieje głównie u cinkciarzy). Awal miał inne wizje, bardziej optymistyczne: nowiutkie fabryki samochodów elektrycznych, przetwarzanie litu z Boliwii na wielką skalę, tego typu rzeczy. Chyba nie pykło.

  280. @waclaw
    'Zabawmy się w Awala”

    Komcia nie wyciąłem, na razie. Ale nie mam ochoty. To rzadko jest ciekawe.

  281. @Konrad Matys:
    Piszesz bardzo podobnie do moich wniosków z dyskusji z russkimi trolami. Jeśli przyjąć ich „twarde” poglądy: że geopolityka jest górą, że w polityce nie ma moralności, że ludzie i społeczeństwa nie istnieją, a tylko rywalizacja imperiów; to owszem — fakt, że w 2014 na Majdanie nie wylądowała 82 dywizja USA, oznaczać może tylko jedno — Zachód jest zgniły, upadający, pozbawiony sił; bo niemożliwością jest, by taką okazję do poszerzenia strefy wpływów i ataku na Rosję inne mocarstwo odpuściłoby z powodu demokracji, praw człowieka, czy czegokolwiek w ten deseń.

  282. @procyon
    „Chyba tam było jeszcze coś o uruchomieniu awtokartoszki?”

    Uruchomili przecież montowanie chińskiego średniego segmentu. Te chińskie marki wszystkie idą masowo w EV, więc i ruscy w tych montowniach w to pójdą.

    Ogólnie polemiki z tym trendem szły tu w dwu kierunkach: 

    1) Tego nie ma i nie będzie, Chińczycy nie przyjdą, UE sankcjami zablokuje. No, jednak nie, montownie działają, Chińczycy przyszli, UE pozwala na tranzyt komponentów, ruscy mają też ten lit z Boliwii, teraz weszli też do Argentyny.

    2) To „zdupny marker” tzn. fistaszki, ruska gospodarka w tej wojnie i tak upada, więc, że zacytuję Piotrka Markowicza: „Myśleć o przyszłości Rosji i patrzyć na pralki, a nie na 60000 martwych żołnierzy i 500 utopionych miliardów dolarów – to jakaś większa ślepota.” 

    To drugie to był też mój punkt widzący, ale nie wiem czy on się na dziś spina. Miliardów jednak w zeszłym roku poszła do Putina mnogość, zrobił zapasy. A w tym roku też nadal ma current account surplus. Niski, ale w poprzednich latach miał podobne poziomy. Oczywiście, że w tej ruskiej war economy jest zaszyty spadek produktywności, niższa jakość towarów, wzrost deficytu czy utrudniony dostęp do dewiz. Ale to są jednak czynniki na ścieżkę USSR z lat 70-tych, nie szybki upadek. Może nawet nie to, bo ta para-biznesowa noga reżimu, tzn. ci ludzie od umów z Chińczykami, jednak działa w innych warunkach niż za Breżniewa, mają więcej opcji. Będą w tych montowniach podtrzymywać „domestic manufacturing” i jakiś popyt w końcu też będą mieć, bo gdy nie masz w mieście dealera BMW to weźmiesz chińskiego składaka nawet z podwójną marżą.  

    Więc jeśli się temu nie będzie aktywniej przeszkadzać, to ten stołek jeszcze postoi. A Putin też ma chyba CNN, wie że line-up przeciw Bidenowi to jego druzja: Ron, Don, RFK. Wie, komu rośnie w sondażach w Niemczech: druzji z AfD. Więc przepala zasoby i czeka. 

    @Michał Maleski
    „Problem jest już jednak z wymienialnością rubla na dewizy”

    Pamiętam te wcześniejsze spory o „dziurę węglowodorową”. Chyba i wtedy i teraz to było przeszacowywanie negatywnego wpływu czynnika dla reżimu…

    A przez te desperackie pomysły Awala, by Belka rozbijał OPEC+, a jakaś Wexlerova z Unii uszczelniała sankcje, przemawiały moim zdaniem emocje kogoś, kto nie bierze za dobrą monetę pierwszej z brzegu takiej iluzji bo ma swoją „skin in the game”. Sam pisał o znajomych na froncie itd.

    Komuś w innej sytuacji do poprawy samopoczucia może wystarczą zajawki „zaślubin z morzem”, czy rady by iść na Białogrod. Ale ostatecznie po kolejnych 20k trupów zaakceptujemy po prostu nową linię kontaktu gdzieś pod Tokmakiem, jeśli takie się okażą proporcje sił. Czy jest szansa na więcej – nie bardzo to widzę.

  283. @Witawa „Miliardów jednak w zeszłym roku poszła do Putina mnogość, zrobił zapasy. A w tym roku też nadal ma current account surplus. Niski, ale w poprzednich latach miał podobne poziomy.”
    To oni tam w Moskwie wciąż publikują jakieś dane?

  284. „No chyba nie wierzył” [Putin]

    Na tyle duża część Rosjan (90%?, 99%?, trzeba by badan terenowych) wierzy, że Ukraina jest częścią Rosji (jako Małorosja*), że Putin jako „prezydent wszystkich Rosjan” ma konstytucyjny obowiązek w to wierzyć.
    A z drugiej strony, Ukraina nie jest członkiem NATO, ale zaczęło się jej w pupie przewracać, więc uderzeniem wyprzedzającym Putin chciał po prostu przywrócić ją do macierzy.

    * Polacy też mieli/mają z tym kłopot i może dopiero teraz to się skończy. W tym sensie Ukraińcy walczą teraz o swoją niepodległość nie tylko z Rosją – walczą z kilkoma wiekami oficjalnej kultury i tego jak ich sytuowała. Renegocjują ugodę perejasławską, dokonują pośmiertnej deportacji swoich własnych „moskalofilów” Naumowicza, oficjalnie plwają na ustalenia z Bad Ems.
    Aleksander Brückner, slawista, w 1903 r. tłumaczył się tak: „Użyłem terminu 'małoruski’, ponieważ jest to jedyny termin historyczny, znany, uświęcony przez wieki i historię, a którego dziś Rusini zupełnie się wyzbyli. Rusini-haliczanie, nie wiem, jakim cudem, przestroili się w „Ukraińców”. Tak samo, z tym samym prawem fantastycznym, mogłaby się nasza Ruś halicka nazywać kijowską, wołyńską, poleską, podolską, kozacką, hajdamacką itd.: wszystkich tych terminów nie zna żadna historia – ale raczej onych by używać można, niż owego świeżuteńkiego, najmniej historycznego a najwięcej dowolnego: ukraiński. Tego terminu więc, 'ukraiński’, używać nie mogę; jedynym bowiem terminem właściwym, bo umiejętnym zarówno, jak i historycznym, jest (od XIV wieku i od Bohdana Chmielnickiego samego) termin 'małoruski’, obok którego dla krótkości i 'ruski’.” [zbiór esejów „Lwów – Warszawa”]

  285. @sheik
    „To oni tam w Moskwie wciąż publikują jakieś dane?”

    Dane CEIC, cytowane np. przez BOFIT. To jest trzeci typ tego narracyjnego placebo: Nic o ruskich nie wiadomo (ale na pewno jest z nimi źle). Może. Ale już np. dane z innych krajów o imporcie równoległym tego nie pokazują. Dane o frachcie i budowie statków dla Rosji do transportu węglowodorów itp.

  286. @pak4
    Tu nawet nie chodzi o geopolitykę. Im po prostu ichni model imponuje. Wbrew temu całemu bełkotowi o konserwatywnej Rosji putinizm jest tylko kultem siły. Zresztą wystarczy spojrzeć na sposób, w jaki tam się prezentuje Putina. Mocny człowiek, z gołą klatą chodzi, po greckie wazy nurkuje na dnie morza bez akwalungu, bez spadochronu skacze, kopuluje tygrysa i jeździ na akrobatce. Fani Rosji to po prostu ludzie, którzy sami by tak chcieli, ale demoliberalna opresja im nie daje. W sumie esencję tego sposobu myślenia oddał Korwin w słynnym „więzienia są pełne mężczyzn”.

  287. „Wbrew temu całemu bełkotowi o konserwatywnej Rosji putinizm jest tylko kultem siły”

    Tu nie ma sprzeczności. (kult siły jest konserwatywny)

  288. @Witawa „Dane CEIC, cytowane np. przez BOFIT. To jest trzeci typ tego narracyjnego placebo: Nic o ruskich nie wiadomo”
    Nie dane, szacunki. Wszystko można jakoś oszacować, ilość głowic w KRLD również. Coś tam o ruskich wiadomo, ale skoro jest tak wporzo, dlaczego przestali publikować dane statystyczne?
    Cześć, Awal.

  289. @Konrad Matys
    > Tu nawet nie chodzi o geopolitykę. Im po prostu ichni model imponuje […] jest tylko kultem siły.
    Ależ tu nie ma sprzeczności. Jak rozglądam się, to widzę bardzo wielu ludzi pogardzających miękiszonami. Więc: geopolityka, więc twardo wobec uchodźców, więc akceptacja dla ataku na Irak i dla tortur.
    Powiedziałbym, że putinofile to, szczęśliwie, mniejszość w tym gronie…

    > Mocny człowiek, z gołą klatą chodzi
    Owszem. Ściągnięte z Mussoliniego.

    > Fani Rosji to po prostu ludzie, którzy sami by tak chcieli
    A tu chyba za duże uproszczenie. Autowizerunek nadczłowieka, który widzi ponad uprzedzenia społeczne, ponad propagandę, który jest twardzielem — owszem, ale nie na pierwszym miejscu. Na pierwszym miejscu raczej, że wrogowie moich wrogów, są moimi przyjaciółmi. Byłeś na wojnie z Zachodem, NATO, Unią, Anglosasami, Ukraińcami, PiSem (tak, za krytykę Putina też mi się obrywało od rządowego propagandysty, który świat zna z TVP), lewicą i liberałami? — byłeś przeciw wrogom Putina.

  290. @sheik.yerbouti
    „Nie dane, szacunki.”

    BoP statistics publikują zgodnie z terminarzem. Ośrodki jak CEIC czy BOFIT to dodatkowa weryfikacja. Inne dane (np. produkcję przemysłową w sektorach) utajnili bo, zgaduję, prowadzą wojnę? Zewnętrzne szacunki tych parametrów czasem są złe, ale rzadko bardzo złe, przeważnie lepsze niż w Ukrainie.

    Przede wszystkim jednak – oni nie padną w perspektywie tej wojny od czegoś w rodzaju poziomu długu wewnętrznego. Mogli by paść od wysokiego bezrobocia, masowej niewypłacalności przedsiębiorstw, braków rynkowych w kategoriach typu podstawowa żywność, paliwo, lekarstwa. Ale system temu akurat zapobiega. Owszem, w sklepie dostajesz gorszy produkt za wyższą cenę, w pracy masz przestoje (przy wypłacanej pensji) ale potem coś jednak montujesz, może musisz wydać więcej na łapówki czy zakupy na czarnym rynku. To tak. Jednak w systemie, gdzie nie masz jak tego przekierować na preferencje w wyborach czy aktywność w social mediach – to nie wygląda na ekonomiczny scenariusz załamania władzy.

    Kiedyś panował paradygmat „Awal jest każdym” (księdzem, Matyją, GRU), teraz „Każdy jest Awalem”. Jak to się poznaje? Po jedzeniu jagód?

  291. Przepraszam, muszę się odlurkować…

    @Witawa
    ”Uruchomili przecież montowanie chińskiego średniego segmentu. Te chińskie marki wszystkie idą masowo w EV, więc i ruscy w tych montowniach w to pójdą.”

    Produkcja samochodów osobowych w Rosji:
    Luty 2022: 108 000
    Kwiecień 2023: 24 400
    (statista.com/statistics/1341204/monthly-car-production-volume-russia/)

    Pisanie o uruchamianiu i wchodzeniu bez uwzględnienia tej różnicy w skali produkcji to awalowanie najczystszej próby. Plus Chińczycy na razie nie tyle weszli, co uruchomili u siebie produkcję znaczków moskwicza żeby Rosjanie mogli je sobie nakleić na kupowanych u nich samochodach w ramach ”montażu”. (Pewnie dorzucają też swoje koła, wycieraczki, akumulatory i inne drobiazgi.) Reszta (faktyczny montaż tak jak w przedwojennej Awtokartoszce tyle że z chińskich komponentów) to cały czas plany, ale nawet te urzędowo optymistyczne zapowiedzi mają się nijak pod względem skali do tego, co produkowane było przed wojną. Chińczycy gotowi są Rosji sprzedawać swoje samochody – choćby w częściach. Nie ma jednak z ich strony żadnych zapowiedzi faktycznego przeniesienia choćby części produkcji na teren Rosji – nawet w odniesieniu do pojazdów spalinowych o EV nie wspominając.

  292. @Witawa „Jak to się poznaje? Po jedzeniu jagód?”
    Ależ skąd, zazwyczaj zdradza spadochron.
    Czyli nie jesteś Awalem, jego znajomym, współpracowniczką lub uczniem?

  293. > „Awal jest każdym” (księdzem, Matyją

    O nie, ale tylko Awal by pamiętał mój zdupny komplement. Porównanie do Matyi to wszystko na co mnie było stać stąd pamiętam, ale współczuję ludziom którzy pamiętają takie nudne i nieśmieszne rzeczy.

  294. @mar.mo

    Avtotor ma zmontować 50 tys. sztuk dla chińskich marek do końca roku – takie deklaracje cytował np. Reuters, to nie jest kompletna wydmuszka. Podziel to nawet przez pół, i tak masz reaktywację modelu, jaki wcześniej realizowali z europejskimi firmami. Ta produkcja już trwa i jest sprzedawana z marżami dużo powyżej przedwojennych.

    Przy czym przede wszystkim: nie mówimy o rynkowej inwestycji, a o operacji politycznej, stabilizacji systemu. Nie ma sensu jej porównywać np. z fabrykami Tesli (już bardziej z Izerą czy CPK). Trzeba zadać pytanie, czy operacja ta zapobiega destabilizacji: opuszczonym halom, bezrobociu. Zapobiega i tym samym spełnia swoją rolę. Pośrednio pokazuje też, że Rosja wciąż dysponuje zasobami (kadrami itd.) potrzebnymi, by taką stabilizację utrzymać.

    Dane publikowane przez BOFIT pokazują, że rosyjska „produkcja przemysłowa”, a więc m.in. takie montownie, po spadku w zeszłym roku wraca do poziomu przedwojennego. Nawet jeżeli przeszacowany, to jest parametr który wpłynie na czas i sposób zakończenia wojny bardziej niż stan zdrowia Putina, wpisy Prigożina itp.

    link to bofit.fi

    Awalologia stosowana miała kiedyś więcej polotu – chyba potrzebny był do tego sam zainteresowany. Powiem może tylko, gdzie się zasadniczo z nim różnię. Polska nie ma i nie będzie mieć Zełenskiego – polityka, który wychowawszy się zawodowo w imperium (jeżdżąc po Rosji z programami, produkując dla jej kanałów itd.), umiał wejść na imperialną scenę, gdy przyszła potrzeba. Nasi nie mają tych kompetencji i okoliczności, by je zdobywać. Dlatego żadnego „grającego Polską” gracza w globalnej Game of Thrones nie będzie.

  295. @Witawa
    „Podziel to nawet przez pół, i tak masz reaktywację modelu, jaki wcześniej realizowali z europejskimi firmami. ”
    A jak pomnożę razy pięć to już w ogóle hohoho…

    „to nie jest kompletna wydmuszka”
    To są deklaracje ruskich urzędników – czyli jak najbardziej wydmuszka. Plus nawet wśród nich ciężko znaleźć konkrety dotyczące zakresu tego montażu. Na razie to po prostu przyklejanie ruskich znaczków na importowanych z Chin samochodach żeby propagandyści mogli odtrąbić sukces. To w żaden sposób nie zapobiega opuszczonym halom czy bezrobociu. Jak pojawią się informacje o tym, że faktycznie samochody są montowane z części tak jak miało to miejsce w przedwojennej Awtokartoszce to będzie o czym rozmawiać (choć przypominam, że w czasach Renault nie był to montaż lecz jednak produkcja). Teraz to właśnie awalowanie (swoją drogą Awal też za każdym razem wrzucał linki do zachodnich mediów relacjonujących tego typu deklaracje i zapowiedzi, co miało nadać samym deklaracjom pozory wiarygodności).

    „Ta produkcja już trwa i jest sprzedawana z marżami dużo powyżej przedwojennych.”
    To nie produkcja tylko dokręcanie kół i przyklejanie znaczków… Informacji o marżach nawet nie skomentuję, bo prawdopodobnie nawet Ruscy nie wiedzą, ile one właściwie wynoszą (jak sam wspomniałeś – to nie jest inwestycja rynkowa lecz operacja polityczna, wiec dla widzów dziennika wieczornego bez kozery powiem pińcset).

    „Pośrednio pokazuje też, że Rosja wciąż dysponuje zasobami (kadrami itd.) potrzebnymi, by taką stabilizację utrzymać.”
    Faktycznie, zasoby (w tym kadry) Rosji jak najbardziej mogą pozwalać na naklejanie znaczków na produkowanych gdzie indziej samochodach. Pozwolą też pewnie na przykręcenie przysłanego z Chin zespołu napędowego i zawieszenia do przysłanego z Chin nadwozia. Natomiast zdolności w zakresie właściwej produkcji samochodów pokazują Łady „We Die Like Real Men Edition” (bez ABS, ESP, poduszek powietrznych i z silnikiem Euro 2). To jest to, co Rosja może w tej chwili realnie wyprodukować w tej dziedzinie.

    „Dane publikowane przez BOFIT pokazują, że rosyjska „produkcja przemysłowa”, a więc m.in. takie montownie, po spadku w zeszłym roku wraca do poziomu przedwojennego.”
    Stawiałbym raczej na produkcję militarną i towarzyszącą. Zakłady produkujące amunicję i remontujące czołgi faktycznie pracują pełną parą i na trzy zmiany. A że to nie są tanie rzeczy, to i wartość produkcji ładnie się sumuje.

    Generalnie chińskie inwestycje motoryzacyjne w Rosji na większą skalę to brednie. Europa miała pewien interes w przenoszeniu produkcji do Rosji, bo pozwalało to koncernom wchodzić na rynki tych wszystkich *stanów (które generalnie były z Rosją sprzęgnięte w ramach układów o wolnym handlu). Jednocześnie była to produkcja poza UE, więc można było ominąć część regulacji dotyczących np. ochrony praw konsumentów (brak gwarancji!), bezpieczeństwa czy emisji spalin i tym samym zarobić trochę na zamortyzowanych już technologiach. Chińczycy takiej motywacji nie mają – właśnie sami przechwytują wspomniane *stany w swoją orbitę wpływów – pośrednictwo Rosji nie jest im do niczego potrzebne. Również normy czy redukcja kosztów produkcji nie odgrywa tu roli. Jednocześnie Chińczycy dobrze przyjrzeli się, jak nieprzewidywalnymi partnerami potrafią być Rosjanie i ręczę, że wyciągnęli z tego wnioski.

  296. @Witawa:
    „Awalologia stosowana miała kiedyś więcej polotu – chyba potrzebny był do tego sam zainteresowany. Powiem może tylko, gdzie się zasadniczo z nim różnię”

    Na pewno nie różnisz się w używaniu stwierdzień, że „to już jest produkowane/to już się dzieje”. Bo ja mam taki problem – Awal zniknął, ale co jakiś czas pojawia się a to jakaś Pani Katarzyna a to jakiś Witawa, co nigdy wcześniej nie komentowali, ale rzucają się kwiecistymi słowami suflować zbliżony punkt widzenia. I tak się tylko zastanawiam – po co?

  297. @Witawa:
    „Awalologia stosowana miała kiedyś więcej polotu – chyba potrzebny był do tego sam zainteresowany. Powiem może tylko, gdzie się zasadniczo z nim różnię”
    OK, rozumiem – nom de plume to rzecz zmienna, Awala już nie ma!

  298. @witawa
    „Uruchomili przecież montowanie chińskiego średniego segmentu”

    W montownie to ja zawsze wierzyłem, ale z montowniami jest ten problem, że marża jest niewielka. Będą ten szajs sprzedawać głównie na rynek wewnętrzny. A i to jeszcze nie jest tak naprawdę „uruchomione”, tylko przecięto wstęgę i zaprezentowano prototypy. Ale nadal nie jest to coś, co Iwan Iwanowicz może kupić i wyjechać z salonu (czytam „Izwiestia”).

    „ruscy mają też ten lit z Boliwii,”

    Mają czy mają mieć? Bo to dla mnie zawsze była kluczowa różnica. Awal, o którym z pewnością nigdy pani nie słyszała, każde „zarząd obiecał w raporcie kwartalnym, że w nieokreślonej przyszłości” interpretował jako fakt dokonany (już teraz).

  299. „Awalologia stosowana miała kiedyś więcej polotu – chyba potrzebny był do tego sam zainteresowany. Powiem może tylko, gdzie się zasadniczo z nim różnię. Polska nie ma i nie będzie mieć Zełenskiego – polityka, który wychowawszy się zawodowo w imperium (jeżdżąc po Rosji z programami, produkując dla jej kanałów itd.), umiał wejść na imperialną scenę, gdy przyszła potrzeba. Nasi nie mają tych kompetencji i okoliczności, by je zdobywać. Dlatego żadnego „grającego Polską” gracza w globalnej Game of Thrones nie będzie”

    Różnię? To bardzo dziwne. On ubolewał dokładnie na to samo, że Polska nie umie rozegrać swojej unikalnej dziejowej szansy i to głównie wina komcionautów na tym blogu, bo przecież powinniśmy wpłynąć na Marka Belkę.

  300. @witawa
    „Avtotor ma zmontować 50 tys. sztuk dla chińskich marek do końca roku – takie deklaracje cytował np. Reuters, to nie jest kompletna wydmuszka.”

    To jest bardzo dziwny non sequitur, który robi tylko Awal. Lehman Brothers też na pewno miał świetlane plany na 2008, i na pewno też je cytował Reuters. A przedtem Enron. A przedtem Pan Am, itd.

    Zarządy zawsze mają świetlane plany, a zadaniem Reutersa, Bloomberga (itd) jest ich cytowanie. Te plany nie są argumentem.

  301. „Te plany nie są argumentem.”

    Dlatego to nie Awale. Awal już wiedział, argument z planów i zapowiedzi to nie to samo już wdrożone produkcje czy wydobycia. Dlatego mógł już tylko wymachiwać trzydziestoczerwcami.

  302. @awalistyka

    Co do Kasi też miałem podejrzenia, bo podobieństwa stylu i argumentacji były uderzające. Ale teraz to raczej nie, chociaż faktycznie dziwne, że ktoś inny zapamiętał akurat tego Matyję.

  303. @mar.mo

    „Informacji o marżach nawet nie skomentuję, bo prawdopodobnie nawet Ruscy nie wiedzą, ile one właściwie wynoszą”

    Ceny u dilerów są znane i widać o ile wzrosły. Rozumiem jednak, że sugerujesz, iż w przeciwieństwie do wszystkich innych monopolistów czasu wojny, śrubujących ceny i po prostu robiących na niej kasę, producent o „rosyjskiej duszy” powstrzyma się od tego i utrzyma przedwojenne marże. Dobrze, niech będzie – war profiteering to tylko na zgniłym Zachodzie! Pozwól mi jednak na odrębne w tej sprawie zdanie.

    „Stawiałbym raczej na produkcję militarną i towarzyszącą.”

    Na szczęście odpowiada za to po prostu zyskowna produkcja krajowa zastępująca zagraniczny import, a nie tylko przemysł zbrojeniowy (inaczej byłoby z Ukrainą bardzo źle). Choć oczywiście zamówienia zbrojeniowe są klasycznym Keynesowskim impulsem popytowym, również napędzającym gospodarkę.

    @wo
    „Te plany nie są argumentem.”

    Prowadzicie tu na temat tej produkcji automoto tego typu OSINT, w którym zeszłoroczne zapowiedzi Avtotor że zawrą umowy z Chińczykami były kłamliwe, dopóki w styczniu one nagle nie okazały się prawdziwe. Tak samo teraz mają być kłamliwe ich zapowiedzi że aktualna montownia będzie rozwinięta do końca roku w pełnoskalową produkcję ze spawaniem, lakierowaniem itd. Realnie patrząc, zapowiedzi te mają szanse realizacji, skoro firma ma potrzebne hale, kadry i maszyny oraz przestawiała się na produkcję nowych marek kilka razy w swojej historii. Wobec Waszego oporu przeciw tym faktom, jedyną metodą dyskusji jest ustalenie daty przyszłej weryfikacji, co stało się manierą Awala. Nie będę tej metody uprawiać. Gdy realnie oceniany przeciwnik może mieć rakiety, zakładanie że faktycznie je ma dopiero kiedy spadną nam na głowę nie jest rozsądne. Gdy przeciwnik ma określony potencjał stabilizacji swojego agresywnego systemu, podobnie.

    „W montownie to ja zawsze wierzyłem”

    Zatem kryzys tej wiary, gdy pisał Pan że w Królewcu „produkować można najwyżej samochody takie z Flintstonów” – zażegnany!

    „Mają czy mają mieć?”

    Rosjanie importują od zeszłego roku całą bieżącą produkcję litu Boliwii, ponadto prowadzą też import z Chin. Źródła i szacunkowe wielkości były tu już cytowane, oficjalne statystyki WTO za 2022 r. pojawią się niedługo.

    Ma pan tendencję do niezauważania potwierdzonych faktów i lekceważenia ruskiego potencjału, tak jak przy tym rzekomym „imporcie walizkowym” półprzewodników, które w rzeczywistości, jak pokazał choćby raport RUSI, trafiają od zachodnich producentów do Rosji kontenerami w ilościach hurtowych via Hongkong i umożliwiają produkcję wykorzystywanej w Ukrainie broni. Nie wiem co jest źródłem tego Pańskiego nastawienia, ale odradzam.

    „Polska nie umie rozegrać swojej unikalnej dziejowej szansy i to głównie wina komcionautów na tym blogu”

    Nie mamy żadnej takiej szansy. Komcionauci na tym blogu wykazywali, dzięki dobrej moderacji, trzeźwość myślenia na ten i inne tematy. Jednak w kwestii wojny na Ukrainie pozwolił tu Pan na anty-racjonalną dyskusję w tonie forów antyszczepionkwoych. Proszę spojrzeć na te wpisy o spiskach przeciw Putinowi itp. – mają taką samą stylistykę i wartość poznawczą jak teorie o czipach Gatesa.

    @Junoxe

    „Dlatego mógł już tylko wymachiwać trzydziestoczerwcami.”

    Ale wydaje mi się, że np. jako jedyny tutaj trafnie przewidział ofensywę pod Charkowem. Tych przyszłych „dat weryfikacji” nie popieram, ale coś w kwestii oceny danych robił dobrze.

  304. @Witawa
    „[Awal] np. jako jedyny tutaj trafnie przewidział ofensywę pod Charkowem. Tych przyszłych „dat weryfikacji” nie popieram, ale coś w kwestii oceny danych robił dobrze.”

    Jeśli dobrze pamiętam, to Awal wieszczył stabilizację frontu na długo bez większych zmian. Prognozował, że Ukraińcy nie odbiją Charkowa, a na pewno nie do 30 czerwca, Gospodarz optymsitycznie twierdził przeciwnie. Teraz obaj mogą arguemntować, że mieli rację – Gospodarz, bo Charków został odbity szybko i front się wyraźnie przesunął, a Awal, bo nie wydarzyło się to przed graniczną datą.

  305. @Paweł Ziarko

    Nie chcę być jego rzecznikiem, ale Wy wszyscy też od dawna z nim nie dyskutujecie, lecz z jakimiś chaotycznymi parafrazami i fejkami. Wiosną 2022 wobec rozkręconych tu fantazji o niechybnym upadku Rosji, zaproponował sprawdzenie 30 czerwca, czy Putin będzie w tym dniu nadal trzymał armie na „moście krymskim” i w Chersoniu. Co też nastąpiło, choć zgodnie z moimi wątpliwościami co do tej metody, zamiast urealnienia dyskusji, komentowano to w tonie wyparcia i deprecjonowania. Natomiast 7 września napisał: „Mam swoje przewidywania, co Ukrainie uda się osiągnąć do końca roku, one zakładają po prostu większe wyrównanie potencjałów i wymuszenie na Rosjanach pewnych koncesji (moim zdaniem w rejonie Charkowa raczej niż Chersonia)”. I właśnie Charków okazał się kierunkiem wrześniowej ofensywy, która już wówczas była w fazie przygotowawczej. Wcześniej pisał trochę o osincie opartym o lokalne ukraińskie raporty wojskowe – wydaje mi się że on tu zaprocentował.

  306. > lecz z jakimiś chaotycznymi parafrazami i fejkami.

    To opis „faktów” i psosobu ich przeentacji przez Awala. Ciężko było dyskutować bo cały czas zmieniał nurty wypowiedzi, a jedyne logiczne części nie służyły mu do wyjaśniania, a do zamulania. Podobnie jak ta data dupochron. I teraz też zmienia.

    > w tym dniu nadal trzymał armie na „moście krymskim”

    Pierwsze słyszę. Ale nie śledzę wszystkich wypowiedzi pani Kasi.

  307. @❡

    Ta dyskusja moim zdaniem cierpiała przede wszystkim na abdykację moderatora. Tamy które broniły jej racjonalności i trzymania się faktów w tematach socjoekonomicznych, covidowych itd. tu jakoś puściły. Sporo kompetentnych głosów odpadło (np. konduktor_motor), a Awal w formule „jeden przeciw wszystkim” nie był tego rekompensatą. Przy okazji odcięliście sobie dostęp do danych, np. pre-publikacyjnych wskaźników makro z tzw. Russia seminars, którymi zdaje się dysponują niektóre osoby, a zamiast tego typowym data point stała się wczorajsza plotka z telegrama. Może da się to poprawić. Tyle ode mnie w tej sprawie.

  308. @Witawa
    „Ta dyskusja moim zdaniem cierpiała przede wszystkim na abdykację moderatora”.
    Że powinien od razu kosić Awala, póki nie odniesie się do argumentacji (tej rzeczowej, a była taka) jego adwersarzy?

    Na czym polegały szczególne kompetencje konduktora_motora? Czy wynikają one z faktu, że to przedstawiciel świata konserwatywnego i z tego powodu musi być kompetentny na tematy covidowe, socjoekonomiczne i wojenne?

  309. @awitawa
    Dyskusja cierpiała na mętniactwo Awala, który argumentował że Rosja to nie-wia-do-mo-co, a wojna to tylko skaleczenie, niczym w skeczu MP. Za to po przyciśnięciu we wnioskach już się wił i próbował być ostrożny.

    Tutaj wszyscy kibicują jednej drużynie. Nie należy tego mylić z irracjonalnością. Brak empatii i uczuć nie jest tym samym co racjonalność.

  310. @Witawa
    „Ale wydaje mi się, że np. jako jedyny tutaj trafnie przewidział ofensywę pod Charkowem. Tych przyszłych „dat weryfikacji” nie popieram, ale coś w kwestii oceny danych robił dobrze”.
    Z tym, że to przewidywanie nie brały się z jakichkolwiek danych. To było strzelanie na ślepo, a wiadomo, że zepsuty zegarek dwa razy na dobę wskaże dobrą godzinę.
    Nie robił NIC dobrze w kwestii oceny danych, bo żadnymi danymi się nie posługiwał. Posługiwał się jakimś deklaracjom, które zawierały cyferki udające dane. Dane, to mu przedstawiali adwersarze i Awal się do tych danych nie ustosunkowywał, tylko robił zwrot przez sztag i zaczynał od początku.
    A pojawiali się tu dyskutanci, którzy mają szczególne kompetencje w kwestii technologii produkcji przemysłowej.

  311. @Witawa
    „Ceny u dilerów są znane i widać o ile wzrosły.”

    To że w Rosji wiele rzeczy gwałtownie podrożało (szczególnie dotyczy to dóbr importowanych) nie jest tajemnicą. Tyle że cena detaliczna to nie marża. Nie ma sensu dalej tłumaczyć. O stanie rynku motoryzacyjnego w Rosji najlepiej świadczy produkcja i sprzedaż nowych samochodów. To jest podstawowy wskaźnik (nota bene brany z rosyjskich źródeł, więc niewykluczone, że i tak nieco ”skorygowany”). Reszta to właśnie awalowe mętniactwo.

    „Na szczęście odpowiada za to po prostu zyskowna produkcja krajowa zastępująca zagraniczny import”

    Tak napisała Komsomolska Prawda, więc tak musi być… Masz na to jakieś faktyczne dowody, czy znowu powołasz się na jakąś zachodnią agencję relacjonującą słowa któregoś z urzędników reżimu? Szczególnie interesuje mnie „zyskowność” i jak ją zweryfikowałaś.

  312. To może krótka definicja awalowania. Awalowanie jest tylko odmianą taniej pseudointelektualnej masturbacji. Objaw troszkę bardziej wyrafinowanej postaci histrionicznego zaburzenia osobowości. Żałosne żebranie o odrobinę atencji. Tok myślenia typu: ja, Awal jestem prorokiem nowego tysiąclecia, jestem mądrzejszy, lepszy, jaśnie oświecony i szczególnie obdarzony. A wy chamy klękajcie w podziwie i spijajcie wyższe prawdy z krynicy mądrości. Oczywiście realnie chłop był głupszy, gorszy, ciemno upośledzony i szczególnie niedorobiony, a wielkie mądrości były tylko tanią pseudointelektualną tandetą z koziej rzyci. Ot taka kolejna geopolityka, BAU jak drabina eskalacyjna, drabina eskalacyjna jak marksizm kulturowy, marksizm kulturowy jak BAU. W istocie ten sam mechanizm co u antyszczepów, płaskoziemców, czy kreacjonistów młodej ziemi. Nadęte przekonanie, że w odróżnieniu od tej całej ciemnej hołoty żyjącej w kłamstwie, posiadło się się jakąś głębszą prawdę, zrozumiało o co chodzi z życiem/rzycią, wszechświatem i całą resztą, i pojęło sens życia/rzyci według Monty Pythona i Rene’go Artois. A realnie to tylko wysoce nieuzasadnione fap, fap, fap nad własną rzekomą zajedwabistością.

    @Witawa
    Największym błędem awalowania wcale nie było agitowanie, żeby Belka OPEC nawracał na putinofobię. Była nim fascynacja zespołem Topki. Toć to naprawdę trzeba być ciężko zapóźnionym i pozbawionym elementarnego gustu, żeby zachwycać się takim chłamem i jeszcze doszukiwać się tu jakichś głębszych, progresywno-lewicowych treści.

  313. @awal
    ” Rozumiem jednak, że sugerujesz, iż w przeciwieństwie do wszystkich innych monopolistów czasu wojny, śrubujących ceny i po prostu robiących na niej kasę, producent o „rosyjskiej duszy” powstrzyma się od tego i utrzyma przedwojenne marże. ”

    Rosjanie są skazani na warunki dyktowane im przez Chińczyków (w innych sprawach: przez Indie, itd). W takich układach to dominująca strona narzuca marże. Przecież nie daje im zgody na przeklejanie znaczka z dobrej duszy! Bez względu na ceny detaliczne, marże będą więc zgarniać głównie Chińczycy.

    „Tak samo teraz mają być kłamliwe ich zapowiedzi”

    Ja nie nazywam tego „kłamliwością”. Zarządy po prostu zawsze muszą mieć szumne zapowiedzi – a potem usprawiedliwienia, czemu nie wyszło. To kwestia konwencji. To jak mówienie „miłego dnia”. To przecież nie jest kłamstwo, gdy życzymy komuś tak naprawdę niemiłego dnia.

    Jesteś jedyną znaną mi osobą, która zapowiedzi zarządu traktuje tak serio. I jeszcze ten argument, „reuters zacytował”. A co, planów Enronu nie cytował?

    „„W montownie to ja zawsze wierzyłem”

    Zatem kryzys tej wiary, gdy pisał Pan że w Królewcu „produkować można najwyżej samochody takie z Flintstonów” – zażegnany!”

    Nope, po prostu widzę różnicę między „montowaniem” a „produkcją”.

    @pz
    „Jeśli dobrze pamiętam, to Awal wieszczył stabilizację frontu na długo bez większych zmian.”

    Awal używał dwóch określeń: „business as usual” oraz „low intensity conflict”. Według niego, front miał ugrzęznąć w LIC przypominającym wojnę 2014-2022 (wzajemny ostrzał artyleryjski), a Zachód miał wtedy wrócić do BAU.

    Jedno i drugie się nie spełniło, ale Awal się upierał, że dowolny biznes Rosji z kimkolwiek to BAU (bo sprzedaż węglowodorów Niemcom to to samo co Indiom za rupie), a z tym „low intensity” ogłosił, że tak naprawdę zawsze mu chodziło o coś innego.

    Ja się oczywiście mogę przyznać, że Chersoń wyzwolono kilka miesięcy później niż oczekiwałem. I że faktycznie Putina jeszcze niestety nie obalono.

  314. @mar.mo
    „Tak napisała Komsomolska Prawda, więc tak musi być… ”

    Jest nawet odwrotnie. Ja czytam KP i Izwiestia i oni w kółko mają pytania typu „a kiedy to trafi na rynek”. Bo na razie produkcja jest tak niska, że jest jak za komuny – istnieje jakaś oferta, ale na papierze. Iwan Iwanowicz nie może tak po prostu wejść z walizką rubli do salonu Łady i wyjechać samochodem, może NAJWYŻEJ zrobić przedpłatę teoretycznie na następny kwartał, praktycznie xui wie na kiedy.

  315. @awal
    „Nie chcę być jego rzecznikiem,”

    No niby nie, ale twój pierwszy komentarz na tym blogu to przypomnienie tego, co Awal pisał. I właściwie nic nie wskazuje na to, żebyś miał jakiekolwiek zainteresowania wychodzące poza rzecznikowaniem Awalowi.

    Nie rozumiem tej maskarady. Mogę się domyślać, że komentowanie tutaj przeszkadza ci w jakichś ważnych sprawach związanych z karierą w UMC – ktoś w Longines Lounge się skrzywił, „herr Awal, tsk tsk tsk, rozumiem bratanie się z ludem, ale żeby zaraz z NAUCZYCIELEM?” – ale ja przychylam się do normalnych, po ludzku (czyli mailem) wyrażanych prośb typu „wykasuj mi tego komcia” albo „jakby co, to nadal ja, ale pod nową ksywką”.

    Nie możesz tego załatwić bardziej white-hatowo? Wydaje ci się, że żeński pseudonim to już wystarczy, żeby urealnić personę, która – co za przypadek! – będzie znać na pamięć każdy komentarz Awala?

  316. @awalowanie

    Nie chcę tu psychologizować ale jak dla mnie postawa Awala to klasyczny mitteleuropejski fatalizm, tylko obudowany tymi wszystkimi „danymi” i płynącymi z nich „wnioskami”. I nie zakładałbym złej wiary, tylko gdzieś tam pod spodem to poczucie że tym sqrwlom zawsze się udawało i każde bestialstwo uchodziło im na sucho. Jeżeli ma się w środku tego robaka to łatwo jest widzieć potwierdzenie we wszystkich przeczytanych raportach kwartalnych, choćby i dusza chciała żeby Kacapia ostatecznie zapadła się w sobie i dała nam wszystkim normalnie żyć.

    Tymczasem wygląda na to że ukraińska ofensywa to kolejny etap wojny na wyczerpanie i zachęcanie rosjan do ponawiania tych idiotycznych kontrataków prosto pod lufy artylerii SZU. W dzisiejszym raporcie dobowym zwraca np uwagę 44 szt. zniszczonych systemów artyleryjskich wroga, gdzie w poprzednich dniach było to zwykle do kilkunastu szt. Do tego wysadzanie mostów i składów amunicji. Zdaje się że nawet sam putin mówił że Ukraina nie wyczerpała swojego potencjału ofensywnego, więc pozostaje nam trzymać kciuki za to żeby rosyjska armia dalej pchała się masowo do mielarki, i żeby nie było odwodów kiedy te Leopardy i Abramsy się zaczną w końcu rozpędzać w stronę morza.

  317. @wo
    „Nie rozumiem tej maskarady”.
    Ale to nie Awal, bo poklepał przyjaźnie wyborcę PiS konduktora_motora. Awal by tego chyba nie zrobił, chyba, że się zwosiował. Ale może masz wgląd administratorski w komciujących.

  318. @junoxe
    „poklepał przyjaźnie”

    Awal ogólnie lubił nagle komuś od czapy przyznać „laur komcionauty”. Zasadniczy argument przytoczyłem powyżej: nowy nick został przywołany pytaniem o prognozy Awala. Jakie *inne* powody ktoś może mieć, żeby założyć konto wyłącznie dla streszczania tez Awala, a potem odejść, nie napisawszy *niczego* co byłoby czymś innym niż streszczaniem/obroną tez Awala?

  319. @Havermeyer
    „Nie chcę tu psychologizować ale jak dla mnie postawa Awala to klasyczny mitteleuropejski fatalizm…”
    To jest takie myślenie kogoś, kto musi być jakoś znetworkowany z zachodnimi intelektualistami czy tamtejszą polityczną klasą średnią. Myślą sobie, że przecież Putin by nie zaczynał wojny, gdyby nie miał wystarczającej liczby dywizji. I całkiem serio traktują zapowiedzi Pieskowa czy innego, że oni do tej pory to delikatnie, ale jak ich się wkurzy to w końcu oni naprawdę ten Berlin w 3 dni i we wogle.

  320. @wo
    „Jakie *inne* powody ktoś może mieć, żeby założyć konto wyłącznie dla streszczania tez Awala, a potem odejść, nie napisawszy *niczego* co byłoby czymś innym niż streszczaniem/obroną tez Awala?”
    Ja stawiam tezę, że Awal jednak imponował prawej/konserwatywnej stronie salonowym wygadaniem i oni chcieliby mieć takiego kogoś u siebie. Więc zawsze znajdzie się tam ktoś kto z chęcią przejmie laur bycia Awalem. No bo jak wytłumaczyć, że akurat konduktor_motor? To musiał być ktoś z konserwaty6wnego imaginarium. Zapamiętał tego komcionautę, bo on mu smarował mózg miodem i mlekiem. Swój on Ci był.

  321. @junoxe
    „No bo jak wytłumaczyć, że akurat konduktor_motor? ”

    Po prostu tak, że on często miał podobne zdanie jak Awal na różne tematy. Obu bliska była perspektywa „prowincjonalnego intelektualisty”. Pewnie mogliby się obaj spotkać na koncercie zespołu Topky.

  322. To nie jest żaden mitteleuropejski fatalizm. To jest narcystyczny ego-trip. Coć, co anglojęzyczni określają wdzięcznym terminem attention whore. Nie udało się zdobyć podziwu dotychczasową narracją? Należy założyć nowe konto i trochę zmienić narrację. W końcu się przecież musi udać. Tu naprawdę nie chodzi o nic więcej.

  323. > Obu bliska była perspektywa „prowincjonalnego intelektualisty”. Pewnie mogliby się obaj spotkać na koncercie zespołu Topky.

    I to cenna perspektywa. Taka lewica majchrowska. Jak prezydent Krakowa z Sosnowca, prowincjonalny profesor, który uważa, że otwarcie kąpieliska na Zakrzówku jest dla mieszkańców-podatników prezentem (niespodzianką ma być chyba to, że wyjątkowo nie zmarnował pieniędzy na swoje prowincjonalne fantazje i festyn okazjonalny).

    Pan konduktor miał jednak warsztat historyka, a Awal z rozmachem Rosję Modernizacyjną osadził na dalekosiężnej wizji premiera Kosygina, ktÓra miała teraz dawać plony jak ta soja na ugorach klasy IV i V zdobytych dla rolnictwa przez Breżniewa.

    Jest koniec roku szkolnego, dzieci rozpoczynają wakacje. Oferuję automoderację, niczego Awalowi już nie wytknę, fact-checking gasi narratoryce fantastykę, a bez wielomównej grandilokwencji jego solilokwiów ubyło ubogacenia w kolorycie.

  324. To ja się nie znam i/lub jestem naiwny. Konduktor_motor wprost pisał o swoim konserwatywnym strachu. Że on się boi tego nowego świata, gdzie prawa kobiet, aborcja, imigranci i upadek KrK. Awal jawił mi się jako osoba kompletnie tego świata się nie obawiającego.
    Zaś nowi komentujący zostali po prostu ukąszeni awalizmem. W swojej naiwności, ciężko mi uwierzyć, że ktoś mógłby (nie będąc zbanowanym) tworzyć własne echo chambers. Pewnie powinienem to sobie jakoś zinteralizować. Ale dziękuję za lekcję.

  325. @km
    Atencjusz to pewnie swoją drogą, w końcu kto poświęcałby tyle czasu na te ściany tekstu z linkami itp, ale mi bardziej chodziło o to czemu ta narracja była skrzywiona w stronę Verstehera i „studzenia naszego hurraoptymizmu”. To jest to poczucie że historia przewala się gdzieś nad naszymi głowami, bo cyniczni duzi gracze zawsze się dogadają żeby cash płynął szerokim strumieniem. Stąd to BAU itp. Po prostu zawsze tak było, po aneksji Krymu też, więc dlaczego miałoby tym razem być inaczej?

    Tymczasem ten BAU wygląda tak że przychody z eksportu węglowodorów spadły w kwietniu o 64% RdR:
    link to reuters.com
    Rubel natomiast nurkuje od miesięcy i już jest poniżej kursu sprzed inwazji.
    Żadne chińskie wozidła składane w tysiącach tego nie załatają, więc oczywiście nie jest to spektakularny kolaps a przedłużona agonia na chińskiej kroplówce.

  326. @junoxe
    „Zaś nowi komentujący zostali po prostu ukąszeni awalizmem.”

    Ale jak? Wtedy go czytali i *milczeli*, gdy on tak samotnie walczył z wszystkimi – o czym teraz pisze p. Witawa (no i jeśli jest inną osobą, to czemu WTEDY się nie odezwała)? A po zamilknięciu Awala, tak się pojedynczo odzywają? Najpierw jako Pani Kasia, potem jako Pani Witawa? Czy też teraz pani Witawa zaczęła guglać stare dyskusje i ją ukąsiło archiwalnie? Jakoś to naciągane.

    ” Konduktor_motor wprost pisał o swoim konserwatywnym strachu (…) Awal jawił mi się jako osoba kompletnie tego świata się nie obawiającego.”

    Ale obaj też pisali, że bliska im jest perspektywa „akademika z prowincji”. To jednoczy ponad podziałami stricte politycznymi.

  327. @Havermeyer
    E tam. To są tylko preteksty. Sednem jest trzepanie wafla nad samym sobą, w nadziei że inni do trzepania dołączą. Tu naprawdę nie ma żadnej większej głębi. Pewnego dnia możemy nawet doczekać płynącej z nowego konta narracji, że za to wszystko odpowiadają gejomasoni i vegereptilianie sponsorujący ukraińskich żydobanderowców. Jeśli tylko pod kopułą pojawi się myśl, że takimi kocopołami uda się zdobyć odrobinę uwagi.

  328. @wo
    Ja na przykład się nie odważyłem odezwać, mimo że miejscami uważałem ataki na Awala za nieco aroganckie, właśnie ze względu na ten posmaczek sekciarstwa, który się tu mam wrażenie wykształcił wokół tego tematu. Jestem tutaj Młodzieżą i nie lubię takiego poziomu agresji słownej i rzucania onucami/ruskimi agentami na prawo i lewo. Podejrzewam, że nie jestem jedyny, ale kto wie, może bezwiednie zmieniłem się w kolejne wcielenie Awala i tak naprawdę nikt o nieprawomyślnych tendencjach nie czyta tego bloga.

  329. @albert
    „nie lubię takiego poziomu agresji słownej i rzucania onucami/ruskimi agentami na prawo i lewo.”

    Rozumiem, ale nie sądzę, żeby pan miał opinię na temat „awalologii”, czyli pojęcia dalece przedwojennego. Żeby uwierzyć w istnienie p. Witawy musiałbym uwierzyć, że śledzi bloga od dobrych paru lat, gorąco kibicuje Awalowi (pamięta „zdupny komplement z Matyją”, to przedwojenne!), ale odezwała się DOPIERO TERAZ i to od razu w roli rzecznika. No sorki, nie wierzę.

    Pan pamięta też co Awal pisał w 2019?

  330. @wo
    „Ale jak? Wtedy go czytali i *milczeli*, gdy on tak samotnie walczył z wszystkimi – o czym teraz pisze p. Witawa (no i jeśli jest inną osobą, to czemu WTEDY się nie odezwała)?”
    Ale jak Ojciec Święty mówi to się go chłonie. Jak Go zabrakło, to można się teraz do woli powoływać na Jego nauki. Ale rozumiem, że masz dużo większe doświadczenie we flejmach internetowych. Więc ja się kieruję jakąś archaiczną zasadą sprzed wieków. Po prostu rozumiem logikę, ale nie przyjmuje do wiadomości jako mi z gruntu obcą. Chłonięcie Nauk Jego też mi jest obce btw.

  331. > Awal jawił mi się jako osoba kompletnie tego świata się nie obawiającego.

    Ten strach był, ale oswajany i ukrywany frazeologią. Wprowadzenie jakiejś ultra konserwatywnej myśli, na przykład McWhortera, zawsze poprzedzały meandrujące kwalifikacje (wyprzedzający odpór dla sekciarstwa). Reakcyjność Awala jest szkatułkowa, ale to nadal zachęcanie do „zrozumienia” przed zmienianiem status quo. Czasem występowały akty strzeliste, kiedy ogłaszał swoje osobiste poglądy tak radykalnym wyznaniem wiary jak obrońcy pańszczyzny którzy jak wiadomo z serca byli za wolnością chłopstwa.

  332. Patrząc tak zupełnie z boku to wygląda to trochę tak jakby Awal był na tyle ważną częścią uniwersum tego bloga że dziurę po nim zasypuje się teraz inwektywami z jednej a apologetyką z drugiej, a on milczy (teoria @wo o awalu pod aliasami może i wygląda prawdopodobnie, ale uwierzę jak zobaczę listę IP komciujących). Mam trochę jak unikod, że trochę mi brakuje grandilokwencji koloryt nadającej, bo ostatnie flejmy o cenę kartofli to chyba low point w historii tego miejsca, które widziało już dziesiątki ciekawszych starć o #rapiery, fizykę wypadków samochodowych, czy filozoficzne imponderabilia. Awalowanie przynajmniej napędzało dyskusję.

  333. Re: Awal czy nie Awal
    Może by tak ktoś obeznany poddał podejrzane teksty stylometrii, może nawet przy użyciu kilku różnych narzędzi.

  334. @Havermeyer „Awalowanie przynajmniej napędzało dyskusję.”
    IMO to klasyczny przypadek bardzo Dużej i Ważnej Sprawy, gdzie niemal odruchowo chcemy, jeśli już nie mieć własne zdanie, to przynajmniej wiedzieć Co Się Dzieje. Przy mgle wojennej i wykluczających się, niewiadomego pochodzenia informacjach, pojawienie się kogoś, kto 1) wydaje się wiedzieć Co Się Dzieje, 2) proponuję narrację, która sprawnie wypełnia ewentualne dziury i pozwala sobie dopowiedzieć, co jest za tamtą ścianą – a nawet skąd i kiedy wyjdzie kolejna wielka kontr/ofensywa oraz 3) z zapałem broni swoich tez (jak dobrze i przekonująco, to już insza inszość, ale zapał i wysiłek był) – otóż taki ktoś służy jako wydajny katalizator dyskusji. Co wszyscy lubimy. Bo kiedy tego nie ma, rozmowa schodzi na ceny ziemniaków (notabene ostatnio ok. 2.00-2.30CHF/kg).

    @Junoxe „Zaś nowi komentujący zostali po prostu ukąszeni awalizmem. W swojej naiwności, ciężko mi uwierzyć, że ktoś mógłby (nie będąc zbanowanym) tworzyć własne echo chambers.”
    Ja z kolei nie widzę innej możliwości, chyba że to jakiś bardzo zżyty krąg towarzyski (THE HORROR!).

  335. @Awalnie
    Jeśli to nie Awal to strzelam, ze ten jest profesorem prowincjonalnej uczelni, a Witawa jakimś doktorantem / asystentem czy innym adiunktem. Te same źródła info, podobny styl i pamięciowa znajomość twórczości plus wyświadczane przysług w drobnych sprawach pasują jak nic.

  336. @bantus
    Innymi słowy Toadie dla Księciunia, jeśli ktoś pamięta Gumisie.

    Albo po prostu oficer prowadzacy/zmianowy w Olgino rzucił nowego pracownika na nieco zaniedbane dostatnio poletko ekskursje.pl. A nowy zamiast zacząć od nowa i się uwiarygodnić to zaczął od obrony poprzednika i na dzień dobry się zdekonspirował.

  337. @wo
    „Ale jak? Wtedy go czytali i *milczeli*, gdy on tak samotnie walczył z wszystkimi”

    Mnie to się wydaje to całkiem naturalne. Trzymając się seksualnej paraboli komcinauty Matysa ten blog przypomina lombard Maynarda, gdzie Gospodarz jasno określił zasady, a do obsadzenia są role Zeda, gimpa i much. Awal jako ostatni zdecydował się na odgrywanie roli muchy. Elokwencja i kultura wypowiedzi nie chroni przed nieuniknionym rozwojem wypadków, żaden Butch nie oprze się plonkownicy. W tej sytuacji dla kogoś niepodzielającego poglądów Gospodarza i lokalnego zbiorowego Zeda, bez skłonności masochistycznych i odrobiną szacunku do samego siebie lurkowanie (przypatrywanie się przez szybę co się w sklepiku dzieje) jest całkiem sensownym rozwiązaniem. W czasach facebooka i twittera, kiedy o przypadkowego przechodnia na blogu coraz trudniej bywalcom zostaje ewokowanie ostatniej muchy i bicie chochoła do blaknących wspomnień o Awalu. Czasami ktoś z grupki lurkerów wstawi głowę i opisuje jak pamięta czasy kiedy jeszcze byli chętni naiwni do dyskusji o czymś istotniejszym niż ceny ziemniaków.

  338. @wo

    „czytali i *milczeli*”

    Z kol. Awalem łączy(ła) mnie sympatia do muzyki tanecznej i do sympatyxkx muzyki tanecznej oraz niechęć do rzucania wyzwiskami w komunikacji zapośredniczonej. Natomiast nt. wojny w Ukrainie, cóż, czytałem i milczałem, bo zwyczajnie nie dysponowałem i nie dysponuję wystarczającymi zasobami danych i wiadomości, a kiedy jeden raz podzieliłem się opinią z perspektywy na której akurat się znam (wystarczająco, żeby mi za to płacili pieniądze), jeden z PT Komcionautów, wybitny specjalista od czegoś innego, być może, chociaż nie sądzę, nie omieszkał zauważyć „eee, to jakiś bullshit”. No to pocomito.

  339. @Witawa
    „Rosjanie importują od zeszłego roku całą bieżącą produkcję litu Boliwii, ponadto prowadzą też import z Chin. Źródła i szacunkowe wielkości były tu już cytowane, oficjalne statystyki WTO za 2022 r. pojawią się niedługo.”

    A jak sprawdzisz poprzednie wątki to znajdziesz jak zrobiłem fact-checking (albo: fact-calculating) tezie Awala że lit pozwoli Rosji zasypać dziurę ze spadku dochodów z eksportu węglowodorów.

    Nawet linka znalazłem dla zainteresowanych wyliczeniami:
    link to ekskursje.pl

    Więc jeśli przychody Rosji spadły o 2/3, to zgrubnie szacuję że w krajach niewrogich Rosji nie ma tyle wydobywalnego litu po aktualnych (wynikających z niższego od popytu wydobycia) cenach żeby to zasypać.

  340. Dodam jeszcze dla odświeżenia obliczeń że cena litu od stycznia 2023 jest poniżej 30k USD za tonę (mowa oczywiście o węglanie, we wszystkich tych obliczeniach) więc pięć miliardów USD rocznie z tamtego wpisu to dziś trzy miliardy USD rocznie.

  341. @cowboy

    Czyli jakieś 250 miliardów rubli po dzisiejszym kursie. To całkiem blisko tych 11.6 tryliona rubli za węglowodory z zeszłego roku. Nawet jeżeli założymy że przychody z gazu i ropy spadły realnie o 25% to mamy do zasypania dziurę na 2,9tn. Jakby nie ten rząd wielkości.

  342. @Konrad
    „Była nim fascynacja zespołem Topki.”

    Ja bym tam o gustach jednak nie dyskutował. Każdy ma jakie ma. Są tutaj na przykład obecni liczni oglądacze seriali. Także ten.

  343. @self

    Zdaje się że się machnąłem i powinno być biliony nie tryliony (Amerykańskie nazewnictwo mnie pokonało). Tak czy inaczej przy spadku dochodów z ropy o 25%, wartość tego litu to ułamek powstałej dziury, więc zysk z jego przetworzenia na super duper ogniwa musiałby wynosić kilkaset % żeby to był realny scenariusz a trzeba jeszcze tę produkcję uruchomić.

    Naszło mnie jeszcze jedno: czy ktoś wie jakimi rezerwami dysponuje Putin, bo w zeszłym roku to było coś 600+ mld USD, w tym spora część w złocie i żaden ze mnie ekonomista, ale wydaje mi się że to jest jeden z decydujących czynników w grze „ile Rosja jeszcze pociągnie”.

  344. Z Topkami to jednak nie chodziło o to, że są tam jakieś głębokie treści, tylko że ich fanki i fani to taki nieuświadomiony potencjalny elektorat, który mógłby zagłosować na lewicę, gdyby ktoś do nich pojechał agitować. Awal to wywróżył z jakichś progresywnych elementów w piosenkach. Nie wiem, czy te rzeczy faktycznie tam są i nie jestem tego ciekawy aż tak bardzo, żeby np. przesłuchać jakieś kawałki, ale jednak miło było pomarzyć o wyjściu lewicy z wielkomiejskiej średnioklasowej bańki. Nawet jeśli to wszystko było półżartem.

  345. Takie miałem przed chwilą przemyślenie że chyba jednak tym Ukraińcom musi coś dobrze wychodzić, bo ostatnio nie ma dnia by któryś z rusów nie straszył atomówką, a to że zrucą na Poznań a to na Rzeszów, zawsze w PL. Takie rzeczy nie dzieją się bez powodu, nie u nich.

  346. Spokojnie, Prigożyn idzie właśnie na Moskwę, żeby dopilnować podpisania tych Avtokartoszkowych kontraktów z Chińczykami. I sprawdzić, czy lit jest właściwie przechowywany. Potem wróci na front.

  347. No trzeba powiedzieć że to niezły plot twist. Czyżby na Kremlu było już tak źle że Prigożyn uznał że ma szanse? Skoro uważa że 25k personelu mu wystarczy to zapowiada się ciekawie, ale pamiętajcie: „to nie jest pucz”. Brzmi jak niezły kandydat do listy famous last words.

  348. @Havermeyer: jak się jeden zbuntował, to i kolejni się zbuntują. Taboo upadło. Ręka podniesiona na cara nie uschła magicznie i zaczyna się czas apokalipsy.

  349. Czy nie jest dziwne, że Prigożyn mimo otwartego buntu wciąż nie atakuje Putina tylko Szojgu i Gierasimowa? To jest zgadywanie, ale czy to nie jest kolejna odsłona pokazu „car dobry, ale bojarzy źli”, w której Putin desperacko chce odsunąć od siebie odpowiedzialność za klęskę?

  350. @Paweł
    Wygląda na to że po orędziu Putina Prigożyn (a przynajmniej oficjalny telegram Wagnera) jak najbardziej atakuje także Putina.

  351. Przecież nie trzeba rzucać nazwiskami, wystarczy że Prigożyn wzywa Rosgwardię – bezpośrednio podlegającą Putinowi – do buntu.

  352. W sumie ciekawie się robi, bo zbuntowany Wagner w Rostowie to dość nieciekawa sprawa dla rosyjskiej logistyki w UA. A w sumie to i w Gruzji.
    No i może to tylko 25k ale co Kreml może wystawić przeciwko temu, skoro co mógł to pchnął na Ukrainę?

  353. @km

    Póki co wystawia lotnictwo i już ma pierwsze sukcesy w postaci kilku strąconych helikopterów. Czekam jak ten bardak wykorzystają SZU, bo ma pewno będą próbować na tym skorzystać.

  354. @Havermeyer
    „Czekam jak ten bardak wykorzystają SZU, bo ma pewno będą próbować na tym skorzystać.”

    Chyba też powinny czekać i obserwować. Tymczasem ruski zbombardowali skład paliwa w Woroneżu, żeby kucharz nie miał czego wlać do zbiorników w drodze na Moskwę. Czyli biją się u siebie, co dobrze wróży.

  355. @ Havermeyer
    „Czyżby na Kremlu było już tak źle że Prigożyn uznał że ma szanse?” Albo ktoś za nim stoi? Nie mówię, że od razu Amerykanie, chociaż akurat oni pewnie mieliby coś do zaoferowania. Jasne, Prigożyn to bandyta, ale jeśli szukać kandydata do obalenia Putina, to tam są sami bandyci. Ale bartolpartol ma rację, to dobrze wróży Ukrainie, a może i Białorusi?

  356. Amerykanie raczej nie pomogli w zajęciu Rostowa bez oporu zakończonego herbatką z przedstawicielem ministerstwa i szefem lokalnego wywiadu.

  357. @Havermeyer: jak też spalili kilka samochodów osobowych na drodze do Moskwy, są już pierwsze cywilne ofiary wojenki domowej.

    @bartolpartol: są doniesienia o ostrym ostrzale Tokmaku i plotki i ploteczki od wszelkich micków i wolskich o sypaniu się frontu północnego. Niemniej Ukraina pewnie poczeka aż wojna domowa w Rosji rozkręci się na całego.

    Ponadto ploteczki, oparte na faktach, że rząd rosyjski ewakuuje się z Moskwy do Petersburga – faktme jest wylot z Wnukowa dwóch rządowych samolotów, zawartość nieznana. Kierunek też.

  358. @„Ponadto ploteczki, oparte na faktach”
    Ploteczki zawsze jakoś tam są oparte na faktach, co nie znaczy że są prawdziwe. Putin ponoć preferuje pociąg.

  359. No niewątpliwe Awal wybrał sobie fortunny dzień na przekonywanie nas o stabilności reżimu Putina.

  360. @sheik:

    Putin jak Putin, pytanie jednak czy faktycznie śmietanka administracyjna wyleciała z Moskwy – i jeżeli tak, to po co?

  361. No i po domówce niestety. Na początku się zastanawiałem czy to nie ustawka, potem doszedłem do wniosku, że chyba jednak nie, bo za daleko to szło, a tu jednak tak. Pytanie kto i co na tym zyska, bo nie ogarniam.

  362. Za tym nikt nie musi stać. Prigożin stał przed wizją, że Gierasimow i Szojgu go kompletnie pozbawią pozycji a przy okazji pewnie udzielą krótkiej lekcji z prawa powszechnego ciążenia.

  363. Nie ustawka tylko okazanie narzędzi. Zalożę się że po tym numerze nikt już nie wspomni o podporządkowywaniu wagnerowców pod dowództwo armii. A przecież zdaje się o nic innego nie chodziło.

    No chyba że wołodia w zawziętości swojej wyda rozkaz by wagnerowców wyrżnąć, nie zależnie od tego że odpuścili. To nie jest niemożliwe choć mało prawdopodobne i pokaże stopień paanoi w jakiej funcjonuje obecnie wódz. Na zdrowy rozum powininen „wybaczyć”

  364. Tzn. zdaje się, że kucharz trochę nie miał wyjścia skoro FS wszczęło wobec niego postępowanie. Ale ostatecznie stchórzył. A Putin nawiał i będzie musiał teraz sobie z tym poradzić. Ciekawe wobec tego ile jeszcze kucharz pożyje. Nie to, żeby było mi zbrodniarza żal, ciekaw jestem. Bo że to koniec wagnerowców to chyba oczywiste. Choć u rusków nic nie jest oczywiste swoją drogą.

    Tak czy siak wszyscy wyszli z imprezy z kacem, co jest oczywiście pozytywne. No baćka zyskał może, ale Putin mu tego nie zapomni.

  365. @embercadero
    „po tym numerze nikt już nie wspomni o podporządkowywaniu wagnerowców pod dowództwo armii.”

    Czyli mamy skrajnie różne opinie. To tym bardziej jestem ciekaw co będzie dalej.

  366. @bartol
    „Pytanie kto i co na tym zyska”

    Ukraina! Rosja straciła dziś 6 helikopterów.

  367. Wygląda na to, że Prigożyn miał poparcie Armii, ale tylko na demonstrację, a nie krwawą bitwę o Moskwę. Przejechali kilkaset kilometrów bez oporu i nie spodziewając się oporu, bo czołgi wieźli na lawetach. Zatrzymać taką kolumnę jest dość łatwo. Wystarczy trafić pierwsze trzy pojazdy. Kompania piechoty z ppk. Coś takiego by znaleźli, gdyby chcieli. W internecie są filmy z Rostowa. Wagnerowcy patrolują miasto i machają przyjaźnie do policjantów, a policjanci serdecznie pozdrawiają wagnerowców. Walk nie było w planie. Więc ustawka, ale armijno-wagnerowska przeciwko czekistom. Stare jak Sojuz.

  368. @jugger „Przejechali kilkaset kilometrów bez oporu i nie spodziewając się oporu, bo czołgi wieźli na lawetach.”
    Nie przejedziesz czołgiem takiego dystansu w ciągu paru godzin, poza tym po cholerę w ogóle niszczyć gąsienice i autostradę? Mieli nacierać na Moskwę autostradą?
    @bartol
    Czy te strumienie świadomości bez żadnej redakcji są naprawdę konieczne?

  369. @sheik
    >Nie przejedziesz czołgiem takiego dystansu w ciągu paru godzin

    Owszem dylemat jest. Ale jeśli spodziewasz się walki, to czołg na lawecie jest mało przydatny. Do Kijowa chyba jechały na gąsienicach.

    Cała ta kolumna, to rzekomo 400 pojazdów, czyli 2-3 tys. ludzi. Za mało na prawdziwy szturm Moskwy, a Kremla w szczególności.

  370. @sheik
    „Czy te strumienie świadomości bez żadnej redakcji są naprawdę konieczne?”

    Niektóre wycinam!

  371. @Ostatni
    Ziemowit Szczerek
    Słowem: toporny biznesmen, kucharz i przestępca w kilka lat jest w stanie prywatnie postawić armię, która zmusi drugie mocarstwo na świecie, i to jądrowe, do paktowania i układu na niekorzystnych dla tego państwa warunkach ‍♂️
    Elon Musk w wersji .ru

  372. Może Putin to już nie państwo. Wagnerowcy tą autostradą jechali z obroną przeciwlotniczą a brak innych reakcji mógł być uzgodniony. Upokorzył Putina pomocą Łukaszenki, jak by nie dość było że sam nie potrafił rozwiązać swoich problemów. Na koniec pokazał siebie jako bardziej zrównoważonego ogłaszając odwrót dla uniknięcia rozlewu krwi. W Rostowie ludzie wiwatują mu na ulicach.

  373. No Paczcie Państwo, to były szybkie negocjacje

    Personnel changes in the Ministry of Defense were not discussed during negotiations with Prigozhin, Peskov said.

    The criminal case against Prigozhin will be dropped, he himself will go to Belarus,” Kremlin spokesman Peskov.

    „Wagners” who participated in the rebellion will not be prosecuted, taking into account their merits at the front

  374. Prigożyn nie wystawił armii samodzielnie (z niezwykle dochodowych parówek), a jest przedłużeniem (nie wiadomo dokładnie kogo w tym momencie). Zaczynał jako plausible deniability w Syrii, bazy szkoleniowe ma pod jednym adresem z wywiadem. Toporne porównanie z Muskiem to chyba tylko w ramach insynuacji że gdy ten wybrał się na zakupy technologii rakietowych do Rosji to jako przedłużenie CIA.

  375. @unikod „Prigożyn nie wystawił armii samodzielnie (z niezwykle dochodowych parówek)”
    Działa w usługach najemniczych co najmniej od 2014 a pieniądze zarabia nie na parówkach, tylko w Afryce na surowcach wszelkiego rodzaju. Catering dla całej ruskiej armii jest zresztą zapewne również dochodowy, można niemal dowolnie przycinać na jakości.

    @”a brak innych reakcji mógł być uzgodniony.”
    Nie mógł, tylko był. Podobnie jak zaopatrzenie wagnerowców w paliwo i cały sprzęt potrzebny do przerzucenia uzbrojenia. Ewidentnie ma zwolenników w armii and beyond, tyle że zapewne nie mają ochoty za niego umierać, jakby co.

  376. No to teraz będzie dobry test stanu „mocy” Putina. Jeśli ją nadal ma to Prigożyn długo nie pożyje na tej Białorusi. A jeśli będzie żył długo i szczęśliwie to swiadczyć to będzie o tym że pewnym kręgom (jak dla mnie słowo klucz to GRU) nawet Putin nie może podskoczyć.

    A zwykli rosjanie i tak już mu nie zapomną że dzisiaj spi*lał z Moskwy że mało kapci nie pogubił.

  377. OT: dziękuję za najnowszą notkę na „Eastsplaining”, podtytuł „In Russia, they call it Friday” jest świetny. Zgadzam się też z pierwszym komentarzem. Screenshoty z tekstem cyrylicą bez tłumaczenia są trudne do zrozumienia. Ja przynajmniej rozumiem rosyjski transliterowany do alfabetu łacińskiego jak „Vlasti ne budut presledovat’ vagnerovtsev” ale główny target bloga nie ma nawet tego.

  378. @sheik.yerbouti
    No właśnie myślałem żeby zasugerować jakieś automatyczne tłumaczenie bo zresztą komentator o to prosi ale nic prostego nie przychodzi mi do głowy, w szczególności translate z kamerą wymaga chyba dwóch urządzeń. Jeśli masz jakieś sensowne rozwiązanie to wrzuć je tam.

  379. @kkisiel „Jeśli masz jakieś sensowne rozwiązanie to wrzuć je tam.”
    Nie mam, napisałem co sam bym zrobił, żeby odcyfrować nieznany mi alfabet. To decyzja WO, czy i w jakiej formie wrzuca źródła.

  380. Dajcie spokój, ilu ludzi ogarnia takie technologie. Nie bawmy się w linuksiarzy.

  381. @Hevermeyer
    „Tymczasemten BAU wygląda tak że przychody z eksportu węglowodorów spadły w kwietniu o64% RdR.” 

    Jak to już też było wyjaśnienie, te spadki RdR są mocno chybotliwe (w maju było 36%), a przede wszystkim są liczone względem rekordowych przychodów z 2022 r., dużo wyższych od wieloletniej średniej. Węglowodory stanowią przy tym znaczną proporcję budżetu federalnego FR, ale nie budżetów regionalnych i lokalnych, zasilanych głównie przez CIT i VAT. Czyli przez montownie. Rosyjska gospodarka nie jest w takim stopniu surowcowa jak np. saudyjska. Przy wciąż wysokich rezerwach jest w stanie finansować wojnę i świadczenia, a jednocześnie przechodzić modyfikację struktury produkcji i partnerów handlowych. Po wojnie niestety będą mieli swoją gotową ofertę dla Zachodu. Przykładowo, mała produkcja EV oparta o azjatyckie komponenty (czy choćby gotowe produkty po re-brandingu) i ten boliwijski lit będzie oferowana do przejęcia w większej skali przez europejskie koncerny w pakiecie z własnymi rosyjskimi złożami, przygotowanymi pod zachodnią eksplorację. A już teraz nie brak zachodnich polityków, którzy wprost mówią o powrocie do wymiany z Rosją.

    @wo 
    „Nope,po prostu widzę różnicę między „montowaniem” a „produkcją”.”

    I w obu wypadkach spodziewał się Pan, że europejskie sankcje to zablokują.Niestety to się nie dzieje. 

    „Jest nawet odwrotnie. Ja czytam KP i Izwiestia i oni w kółko mają pytania typu „a kiedy to trafi na rynek”.” 

    Wskazuje Pan na duży niezaspokojony popyt, którego naturalną konsekwencją są wysokie marże. Względnie kontrole cenowe i czarny rynek (na co jednak obecnie brak sygnałów). Typowe zjawiska war economy, które podtrzymują aktywność ekonomiczną kraju. Rosja wciąż nie znalazła się na etapie racjonowania, klęski głodu itp. Ukraina na szczęście też nie, ale to wskutek zachodnich subsydiów, które ją politycznie uzależniają od preferencji Zachodu co do czasu i sposobu zakończenia wojny. 

    „front miał ugrzęznąć w LIC przypominającym wojnę 2014-2022 (wzajemny ostrzał artyleryjski)” 

    Tak już teraz wygląda ok. połowa frontu aktualnie. Rosja tego nie zmieni, nie ma sił. Ukraina przeprowadzi jakąś akcję zaczepną, której realne efekty też niestety nie wyjdą poza przesunięcie linii kontaktu – co odpowiada dostarczonemu jej wolumenowi sprzętu i połowicznie przeprowadzonym szkoleniom nowych jednostek. Po tym etapie, powrót na całej linii do działań w stylu 2014-2022 nie będzie niczym niezwykłym.

    „fortunny dzień na przekonywanie nas o stabilności reżimu Putina”

    Pucz miał pokazać popularnego trybuna, Prigożyna, który swym marszem upomni się o ludową sprawiedliwość, ale powstrzyma się przed rozlewem krwi, gdy „zdrowe elementy” w moskiewskiej centrali oraz w armii (jak Surowikin, przemawiający na video znad tego samego stolika) przejmą ster rządów. Zawiązałaby się jakaś rada ocalenia narodowego, która odwołałaby Putina z Szojgu, i ogłosiła się nową władzą. Putin jednak nie dał się usunąć jak Gorbaczow, jego reżim okazał się zdolny do obrony – nie za pomocą worków z piaskiem, lecz sieci oligarchicznych powiązań w Moskwie, która okazała się mu lojalna. Ważnym powodem tej lojalności jest to, że jak wspomniałem powyżej, kasa się wciąż w miarę zgadza, kraj nie przechodzi kryzysu w stylu lat 90-tych. 

    Natomiast możliwe, że elementy prące ku racjonalizacji stosunków z Zachodem w ramach putinowskiego systemu osiągną teraz momentum dla negocjacyjnego zakończenia wojny, czyli jej zamrożenia w sposób akceptowalny dla Moskwy i Waszyngtonu. Ta perspektywa nie jest dla Ukrainy i Polski zbyt pozytywna. Ukraina będzie w trakcie tych negocjacji wyczerpana swoją ostatnią ofensywą i kompletnie uzależniona od Zachodu. Polska dobrze jak w ogóle zostanie o czymkolwiek poinformowana. 

    „ale twój pierwszy komentarz na tym blogu to przypomnienie tego, co Awal pisał.” 

    Cytowałem artykuł Pauliny Siegień poświęcony zjawisku „podwójnego obiegu” w jakim znalazł się polski dyskurs o wojnie i Rosji. W obiegu pierwszym, czyli we wszystkich ważnych mediach, funkcjonuje przymus kreowania narracji heroiczno-sensacyjnej, która przede wszystkim zaspokaja społeczne emocje. O faktach bez heroicznego filtra mówi się w „drugim obiegu”, nieformalnej dyskusji eksperckiej poza okiem kamery. Ten blog powinien należeć do tego drugiego obiegu właśnie, zgodnie ze swoją dumną tradycją racjonalności i deplatformingu dominujących ideologii: balcerowiczyzmu, janiepawlizmu itd. Niestety mieści się on obecnie w głównym nurcie jako coś w rodzaju cosplay’u „Sukcesji”. Przy boardroomowym stoliku Ekskursje Ltd. padają deklaracje:„Latem wejdziemy na Krym”, „Rosja podzieli się na Somalilandy”,„Putin nie ma na emerytury”, „Na mydle się poślizgnie”, „Jak w historii o Pixarze”, itd. Jednocześnie te ważne wątki, które tu się pojawiały szerzej niż gdzie indziej, zostały niestety wyciszone: trybunał karny na rosyjskich decydentów, ochrona interesów Europy Wschodniej przez mechanizmy unijne itd. Nie chodzi mi bynajmniej tylko o Awala (choć weekendowa psychoanaliza Waszych relacji jest imponująca). Zniknęła szersza grupa głosów. Wydaje mi się, że sami to dostrzegacie, może nie warto iść tą drogą.

  382. „Dajcie spokój, ilu ludzi ogarnia takie technologie. Nie bawmy się w linuksiarzy.”

    ostatnio w Warszawie widziałem parę starszych osób z Ukrainy tłumaczących sobie w ten sposób menu w knajpie, więc raczej „kto tego jeszcze nie ogarnia”

  383. Aha. Chiny postawią w Rosji olbrzymią minimontownię elektryków (na pewno postawią, w końcu jakiś minister tak powiedział), i to zapełni lukę po węglowodorach, która zresztą wcale nie jest taka duża, bo coś tam kupują Chińczycy za bardzo wymienialne juany i Hindusi za superwymienialne rupie. I wcale, ale to wcale nie zdzierają z Rosji jak mogą. A zachód tak naprawdę tylko czeka, żeby masowo otwierać biznesy w kraju, w którym wcale, ale to wcale nie ma ryzyka, że władzy coś odbije i to wszystko znacjonalizuje.
    Russia stronk, zapad zaraz się złamie i zostawi Ukrainę na pastwę losu. Przecież to wali onucą na kilometr.

  384. @awal
    „I w obu wypadkach spodziewał się Pan, że europejskie sankcje to zablokują.”

    Pisałem coś o blokowaniu MONTOWNI? Niemożliwe. Montownie mnie niespecjalnie interesują, bo po prostu ani z tego marża, ani stabilne miejsca pracy.

    „Tak już teraz wygląda ok. połowa frontu aktualnie.”

    Niby która? Śledzę te mapki regularnie, nie widzę takiej połowy (z „low intensity conflict”).

    „Pucz miał pokazać popularnego trybuna”

    Jaki ty zawsze jesteś poinformowany jeśli chodzi o sekretne plany Putina, Puchatka i Prigożyna. Że też cię tak wtajemniczają na bieżąco!

    ” jak wspomniałem powyżej”

    Pani Witawo, misdżenderuje się pani!

    „Ten blog powinien należeć do tego drugiego obiegu właśnie,”

    Zostawię tego komcia dla ostrzeżenia innych, niech sobie dynda jak ostrzegawczy wisielec na pręgierzu, ale oczywiście wylecą następne, w którym ktokolwiek (nie tylko Twoje kolejne avatary) będzie mi mówić, co ja „powinienem”. Płacę za serwer, ergo decyduję.

    „może nie warto iść tą drogą.”

    W ogóle nie warto blogować, przecież koniec końców do tego dopłacam. Ale właśnie dlatego nie kieruję się rozumowaniem typu „czy warto”, tylko i wyłącznie własnym widzimisię.

  385. Jeśli może nieco obok tematu – czy w Prawdziwej Dyplomacji Poważnych Ludzi też robi się tak, jak Awal tu na blogu, tzn. kiedy nie wyjdzie z jakąś inicjatywą, dokleja się wąsy, wkłada perukę i udaje zupełnie innego, przechodzącego właśnie obok z tragarzami negocjatora/pośrednika/agenta wpływu?

  386. @WO & misgenderyzm

    Tow. Witawa w pierwszym komentarzu użyłx w stosunku do siebie rodzaju męskiego.

  387. @sheik
    „udaje zupełnie innego, przechodzącego właśnie obok”

    …zupełnie innego, ale ZACZYNAJĄCEGO rozmowę od „dzień dobry, chciałbym wyrazić swoje gorące poparcie dla tego, co mówił ten pan z blond peruką i rudymi bokobrodami, otóż kontynuując, zachód czeka na okazję, żeby”.

  388. @witawa
    „ A już teraz nie brak zachodnich polityków, którzy wprost mówią o powrocie do wymiany z Rosją.”

    W sensie, że wcześniej ich nie było a teraz się pojawiają?

    „ zamrożenia w sposób akceptowalny dla Moskwy i Waszyngtonu”

    Dlaczego zamrożenie konfliktu miałoby być korzystniejsze dla Waszyngtonu niż militarne i gospodarcze wykrwawianie Rosji?
    Kolejne kraje dołączają do NATO, jest szansa że w końcu dołączy i Ukraina, że UE sięgnie dalej na wschód.
    Stany i inne kraje NATO maja okazje do rozkręcania przemysłu wojskowego, inwestowania w R&D. Wszystko bez własnych żołnierzy w trumnach i zawiłego tłumaczenia wydatków.

    Na koniec pokazówka wobec Chin czym może skończyć się inwazja.

    Marzenia o jakiejś euroazji wzięły w łeb na kilka najbliższych dekad. Nie będzie powrotu do BAU. Koniec wojny to dla Rosji lata zawirowań politycznych oraz gospodarczych. Odlot kucharza to niezależnie od tego czy był to tylko bunt niezadowolonych najemników czy jakaś wewnętrzna demonstracja siły jest pierwsza jaskółka nadchodzącego zamętu i brutalnej walki o władzę.

    Pytanie czy akcjonariusze zachodnich koncernów są gotowi na duże ryzyko strat podczas manewrowania między Scyllą a Charybdą czy może poczekają na spokojniejsze czasy a tymczasem będą inwestować w pewniejsze biznesy w innych krajach? No chyba ze maja super ekspertów którzy wiedza któremu oligarchowi w którym momencie płacić i czy lepiej trzymać z FSB czy Surowkinem czy ochroniarzami Putina?

  389. @Konrad Matys
    „zapad zaraz się złamie i zostawi Ukrainę na pastwę losu. Przecież to wali onucą na kilometr.”

    Zachód będzie negocjował z Rosją zakończenie wojny w sytuacji utrzymującej się rosyjskiej konsolidacji ekonomicznej i wojskowej oraz pełnego ekonomicznego i wojskowego uzależnienia Ukrainy od Zachodu. Oraz przy braku głosu Polski i innych regionalnych sojuszników w tych negocjacjach (Bałtowie bez Polski są za słabi). Interesy tych graczy zostaną uwzględnione w stopniu proporcjonalnym do takiego ich położenia.

    „wali onucą na kilometr”

    Onuca to propagandzista obniżający anty-rosyjską mobilizację. Ja natomiast wskazywałem tematy, które powinny być przedmiotem takiej właśnie mobilizacji, choć niestety nie są. Przykładowo, skuteczne ściganie szerokiego katalogu zbrodni wojennych byłoby „assetem” umożliwiającym wymuszanie koncesji na Rosji we wspomnianych wyżej negocjacjach. Najwięcej dotąd w tej sprawie zrobił MTK pod szefostwem Polaka – wysyłając listy gończe za odpowiedzialnych za zbrodnicze deportacje. Skąd się wziął akurat ten punkt oskarżenia, jak można go wykorzystać w aktualnej sytuacji to kwestie ważne dla politycznego wyniku wojny – na które bardziej niż na inne mamy wpływ.

    @bantus

    „Dlaczego zamrożenie konfliktu miałoby być korzystniejsze dla Waszyngtonu niż militarne i gospodarcze wykrwawianie Rosji?”

    Pytaj Waszyngtonu. Od początku daje Ukrainie tyle, aby udało jej się uzyskać niewiele ponad takie zamrożenie. Bo na to Biden ma poparcie w Kongresie. Bo chcą się skoncentrować na Chinach. Bo Ukraina po ofensywie nie będzie mieć więcej silnych wojskowych kart – sondowania i negocjacje wejdą więc w aktywną fazę. Zwłaszcza, gdy pojawi się „rozsądny” rosyjski negocjator.

    „Pytanie czy akcjonariusze zachodnich koncernów są gotowi na duże ryzyko strat”

    Pytaj tych akcjonariuszy. Przypominam: większość zachodnich firm które była w Rosji przed wojną tam nadal jest. Między innymi pewnie dlatego, że nie istnieje europejski odpowiednik Office of Foreign Assets Control, który zajmowałby się przeszkadzaniem w takiej obecności. Nieuregulowany kapitalizm ma niestety tendencję produkować takie wyniki. Twoja libertariańska wiara weń niestety nie znajduje potwierdzenia w faktach.

    „pierwsza jaskółka nadchodzącego zamętu”

    Bardzo nieżywa jaskółka. Ex-sparrow.

    @wo

    „Jaki ty zawsze jesteś poinformowany jeśli chodzi o sekretne plany Putina, Puchatka i Prigożyna.”

    Nie zalecam nadmiernej fascynacji tymi postaciami. W Rosji będzie dochodzić do jakiejś rekonfiguracji systemu władzy, niestety jednak – jak pokazał sobotni przykład – nie do jego załamania. Obserwacja rozwoju wydarzeń sprowadza się ostatecznie do ustalenia, kto po Putinie (czy obok formalnie utrzymanego Putina) będzie rosyjskim negocjatorem – jakiś dajmy na to Kirijenko. Naszym głównym punktem zainteresowania powinno być to jednak, jakimi aktywami negocjacyjnymi sami dysponujemy.

    Ogólniej nawet: przewidywania co do kierunku rozwoju Rosji ważne są tylko jako pewna hipoteza robocza na użytek naszych własnych przygotowań. Jeżeli hipoteza „puczu” czy „rozpadu Rosji” się nie sprawdza należy ją bez żalu zastąpić inną. I skupiać się na tym, co przyniesie nam największą korzyść. Wbudowanie interesu regionu w instytucje (UE, MTK) jest jedną z bardziej sensownych dróg.

    To właśnie wygląda jeden z wątków dyskusji w ramach „drugiego obiegu”. Skoro nie przebija się on na agendę tutejszej „Sukcesji” to było miło, życzę wszystkiego najlepszego.

  390. @Witawa
    „było miło, życzę wszystkiego najlepszego.”

    Żegnasz się też jak Awal więc obstawiam że jak Awal wcale nie opuszczasz dyskusji tylko będziesz dalej komciać.

  391. @Witawa
    „Obserwacja rozwoju wydarzeń sprowadza się ostatecznie do ustalenia…”
    Jezu, to są tak pretensjonalne ogólniki, że ktokolwiek wierzy, że ten obieg to ekspercki?
    To beztreściowe onanizowanie się geo********. Jeśli to jest utracony poziom, to ja poproszę.

  392. @awal
    „było miło, życzę wszystkiego najlepszego.”

    Papatki, mam tylko serdeczną prośbę, żebyś wracał jednak ze sztucznymi wąsami, a nie w sukience. Po prostu robi się to dubeltowo creepy gdy jeszcze udajesz „panią Kasię”.

    @junoxe
    „Jezu, to są tak pretensjonalne ogólniki, że ktokolwiek wierzy, że ten obieg to ekspercki?”

    Sami eksperci, ofc, wierzą że są ekspertami. Awal lubi porównywanie tej swojej geopolityki do szczepionek, ale dla mnie to nadużycie. Są nauki ścisłe, i jest bulszitpitoling o geopolityce. Że ktoś jest jakimś profesorem od mearsheimerologii albo dziekanem katedry kissingerystyki, to dla mnie wręcz okoliczność obciążająca, a nie powód do jakiegoś „trust us we’re experts”.

  393. @Michał Maleski
    „(…) nie da się w obecnym porządku prawnomiędzynarodowym zmienić uznanych granic w drodze wojny. Po prostu się nie da. Nie ma takiej pozycji w menu. Nie można zawrzeć takiego traktatu, gdyż wywaliłoby to cały porządek międzynarodowy i ruszyłyby podobne imprezy na całym świecie.”

    Są jakieś realne sankcje za zawieranie umów, które wywalają porządek międzynarodowy? Kto je nakłada? Ukraina też byłaby nimi objęta? A wojna napastnicza w ogóle to nie wywala tego porządku?

    W skrócie – ile prawo międzynarodowe ma dywizji?

  394. @Awal
    „Zachód będzie negocjował z Rosją zakończenie wojny”
    To fakt, hipoteza, spekulacja, pieprzenie od rzeczy, prawda objawiona?
    „w sytuacji utrzymującej się rosyjskiej konsolidacji ekonomicznej i wojskowej”
    Rosyjskiej czego? 😀 Właśnie widzieliśmy tę konsolidację.
    „oraz pełnego ekonomicznego i wojskowego uzależnienia Ukrainy od Zachodu.”
    Dla zachodu to są pieniądze na waciki.
    „Onuca to propagandzista obniżający anty-rosyjską mobilizację.”
    To de facto robisz. Jawcaleniepopieramputina, ale RuzZZia stronk, konsoliduje się, zachód tylko czeka, żeby BAU robić, a najlepszym dowodem montownia chińskich elektryków. Znikąd nadziei, no chyba, że Orliński każe Belce polecieć do OPEC, ale że wszyscy wiemy, że to bzdura, to znikąd nadziei.
    „Ja natomiast wskazywałem tematy”
    Niczego nie wskazywałeś. Zwyczajnie bredziłeś.
    „Przykładowo, skuteczne ściganie szerokiego katalogu zbrodni wojennych byłoby „assetem” umożliwiającym wymuszanie koncesji na Rosji we wspomnianych wyżej negocjacjach.”
    O, i to jest właśnie brednia. Skuteczne ściganie zbrodni wojennych będzie możliwe dopiero, gdy Rosja będzie na kolanach z ryjem w błocie, a wtedy po cholerę jakieś assety.
    „Bo Ukraina po ofensywie nie będzie mieć więcej silnych wojskowych kart – sondowania i negocjacje wejdą więc w aktywną fazę. Zwłaszcza, gdy pojawi się „rozsądny” rosyjski negocjator.”
    Nosz nowy Wróżbita Maciej nam się objawił. Trzy przepowiednie. Że Ukraina nie będzie mieć więcej silnych wojskowych kart, że zaczną się negocjacje, że pojawi się rozsądny rosyjski negocjator. Tak będzie, wnętrzności owcy nie kłamią. A nie powiesz jakie numery padną na najbliższym losowaniu totka?
    „Przypominam: większość zachodnich firm które była w Rosji przed wojną tam nadal jest.”
    No i to jest przykład ewidentnej manipulacji. Wyjść z Rosji wcale nie jest tak łatwo, bo trzeba zabulić na tyle duże wypisowe, że nie wiadomo, na czym się więcej straci, na wyjściu czy pozostaniu. Wszyscy to wiemy. Ty też, więc oczywiste jest, że dość ordynarnie manipulujesz.
    „Bardzo nieżywa jaskółka.”
    Bardzo żywa. Gdy Wagner ruszył na Moskwę, większość struktur wojskowych i cywilnych, zamiast rzucić się na pomoc Kremlowi, czy choćby wyrazić poparcie, wolała przeczekać, żeby najpierw zobaczyć kto wygra i mu nie podpaść. A i ci co poparli, to często tak, żeby realnie się nie zaangażować, jak Kadyrow co to już jechał na Rostów, ale ciężarówka mu się zepsuła. To jest kompletny upadek autorytetu władzy centralnej. Rosja Kiereńskiego w przededniu rewolucji październikowej.

  395. Nie mam specjalnie ochoty odpowiadać na standardową, beztreściową ścianę tekstu, ale jedna sprawa:

    „Od początku daje Ukrainie tyle, aby udało jej się uzyskać niewiele ponad takie zamrożenie.”
    No dobra, to ile NATO powino dawać? Proszę o szczegółową rozpiskę jakiego sprzętu brakuje, do jakich jednostek powinien ten sprzęt trafiać, skąd może być wzięty, jakie prace przystosowujące trzeba przeprowadzić, jakie zaplecze logistyczne trzeba stworzyć i ile trwa standardowy program szkolenia na danym sprzęcie (z podziałem od zera i z pewnymi podstawami – bo to nie jest tak, że się świeżynkę sadza do F-16 – no chyba, że chce się tą osobę zabić). Jeżeli nie ma pan pojęcia, chociaż zgrubnego jak choćby zacząć odpowiadać na to pytanie to proszę się nie mądrzyć i rzucać onelinerami.

    „Naszym głównym punktem zainteresowania powinno być to jednak, jakimi aktywami negocjacyjnymi sami dysponujemy.”

    What do you mean *we* white man?

  396. „Zachód będzie negocjował z Rosją zakończenie wojny”

    To jedno zdanie demaskuje onucę. To tylko twój mokry sen koleś. Zachód nie ma PO CO tego robić, póki co „zachód” na tej wojnie wyłącznie zyskuje. Skonsolidował się politycznie jak nigdy po 89 roku a przeróżni kongresmani kochają gdy przemysł zbrojeniowy ma zamówienia. Im więcej zamówień tym lepiej. W najlepszym interesie zachodu jest rżnąć rusów aż do ostatecznego zarżnięcia, szczególnie że nie brakuje chętnych rąk na bezpośrednich wykonawców.

  397. @Konrad Matys
    Rosyjskiej czego?

    Może na zasadzie, że zdemaskowanie i unieszkodliwienie zdradzieckiego prigożinizmu (-> trockizmu, bucharinizmu, tuchaczewszczyzny etc.) konsoliduje Świętą Ruś, wzmacniając jej niezmożoną moc i nieugiętą twardość, bla bla bla.

  398. Tymczasem wróbelki ćwierkają, że ani Prigożin nie wyjechał do Mińska, ani prokuratura nie umorzyła postępowania przeciwko niemu. Będzie dogrywka?

  399. A prigożynowskie media wrzucają grafikę Prigożyna powtarzającego gest Budanowa – palec przy ustach i napis „PLANY LUBIĄ CISZĘ”. Ale zapraszam już pod Właściwą Notkę.

  400. @xbaenq

    Taką realną sankcją jest choćby to, że taka umowa będzie całkowicie nieważna poza relacją dwustronną i każda ze stron może nią bez pogarszania swojej sytuacji tyłek podetrzeć. A nikt nie będzie przebudowywał globalnej architektury (czyli ONZ, Karty Narodów Zjednoczonych i tak dalej) dla samopoczucia Rosji czy żeby zakończyć jedną z tańszych dla USA wojen nowożytnych.

    To tak jakbyś burzył dom żeby pozbyć się myszy. Tu naprawdę nie ma już scenariuszy zmiany granic Ukrainy.

  401. @embercadero

    „Zachód nie ma PO CO tego robić, póki co „zachód” na tej wojnie wyłącznie zyskuje. Skonsolidował się politycznie jak nigdy po 89 roku a przeróżni kongresmani kochają gdy przemysł zbrojeniowy ma zamówienia. Im więcej zamówień tym lepiej. W najlepszym interesie zachodu jest rżnąć rusów aż do ostatecznego zarżnięcia”

    „Kolektywny Zachód” taki jak go opisujesz to figura rosyjskiej propagandy, a nie realność. Zachód jest w odniesieniu do Rosji nadal podzielony. Są kraje (USA, nordycy, Bałtowie, Polska, Niemcy) dostarczające Ukrainie ciężki sprzęt wojskowy oraz znaczące finansowanie (powyżej promila własnego PKB). Są kraje (Hiszpania, Francja, Włochy) robiące tylko to pierwsze w symbolicznych ilościach, ale również takie jak Szwajcaria, które aktywnie blokują dostawy wojskowe i zwiększają swoją wymianę gospodarczą z Rosją
    (zanim sheik.yerbouti zapyta o źródła:
    link to kyivindependent.com
    link to swissinfo.ch)

    Kraje Zachodu w różnym też stopniu angażują się w zwalczanie omijania sankcji (np. spoofing sygnałów nawigacyjnych, ukrywający załadunek rosyjskiej ropy na zarejestrowane i ubezpieczone na Zachodzie tankowce), w różnym stopniu popierają wykorzystywanie na rzecz Ukrainy zamrożonych rosyjskich aktywów itd.

    Dlatego „najlepszy interes Zachodu” o jakim piszesz to fikcja i niebezpieczne samooszukiwanie się – musimy widzieć rozbieżne interesy różnych zachodnich aktorów, wynikające z różnych relacji gospodarczych i politycznych poszczególnych krajów. Także z ich sytuacji wewnętrznej np. rosnącej siły prorosyjskiej partii AfD w Niemczech. Wypadkowa tych interesów doprowadzi w mojej ocenie do negocjacji głównych sił Zachodu (USA, UE) z Rosją, a nie do jej „zarżnięcia”. Naszym obowiązkiem, jak rozwijam poniżej, jest mieć w tych nadchodzących negocjacjach swój własny regionalny, wschodnio-europejski głos, zamiast postkolonialnie zdawać się na zachodnią reprezentację.

    @Konrad Matys

    „No i to jest przykład ewidentnej manipulacji. Wyjść z Rosji wcale nie jest tak łatwo, bo trzeba zabulić na tyle duże wypisowe, że nie wiadomo, na czym się więcej straci, na wyjściu czy pozostaniu. Wszyscy to wiemy.”

    Znowu: przestrzegam przed tym projektowaniem polskiej życzeniowej perspektywy na podmioty zachodnie. Liczne zachodnie firmy nadal są obecne w Rosji, prowadząc minimalną działalność, bo tak oceniają swój własny interes: najlepiej przeczekać i być na miejscu, gdy ten ważny dla nich rynek znowu się otworzy. Opisywanie ich jako więźniów reżimu to niestety wishful thinking.

    @carstein

    „No dobra, to ile NATO powinno dawać? Proszę o szczegółową rozpiskę jakiego sprzętu brakuje, do jakich jednostek powinien ten sprzęt trafiać”

    Gdyby celem Zachodu była bezwarunkowa kapitulacja Rosji musiałby on 1) zapewnić Ukrainie środki wojskowe do bieżącej skutecznej obrony, a jednocześnie 2) umożliwić jej utworzenie i wyszkolenie w ciągu 2022-23 pełnowartościowych sił ofensywnych w skali jakościowo dorównującej, a ilościowo przekraczającej siły użyte w czasie inwazji w Iraku w 2003 r. – czyli kilku armii/ korpusów armijnych wraz z lotnictwem i siłami zdolnymi do operowania na morzu. Takiego planu oczywiście nigdy nie było – Ukrainie udało się z zachodnim wsparciem wystawić dużo skromniejszy związek różnowartościowych brygad piechoty/ wojsk pancernych, szkolonych w minimalnym trybie i ciągle w tym czasie uszczuplanych na potrzeby bieżącej obrony (Bachmut). Ale nawet dużo prostsze środki przyniosłyby znaczącą poprawę np. podwojenie liczby dostarczonych patriotów (i porównywalnych systemów) pozwoliłoby Ukrainie na jednoczesne bronienie miast i zapewnianie szczelnego parasola antyrakietowego na froncie – a więc śmielsze działania ofensywne. Podobnie jak rakiety dalekiego zasięgu do wyrzutni HIMARS, śmigłowce szturmowe itp. Zachód dostarcza jednak swoje zasoby w sposób pozwalający Ukrainie jedynie na stwarzanie nacisku militarnego na Rosję, lecz nie jej rozbijanie. I znowu: nie ma sensu przypisywać aktorom zachodnim naszej „wschodniej” (w szczególności polskiej) perspektywy, której ewidentnie aktorzy ci nie wykazują. Nic w tym dziwnego – oni wykazują zachodnią. Od obrony naszych wschodnich interesów jesteśmy my.

    „What do you mean *we* white man?”

    My – czyli podmioty Środkowo-Wschodniej Europy, zagrożonej rosyjskim sąsiedztwem: państwa, partie polityczne, media, organizacje pozarządowe itd. To na nas spoczywa obowiązek dbania o nasze bezpieczeństwo poprzez degradację, nie tylko wojskową, rosyjskiego potencjału. A więc również przez efektywne ściganie zbrodni wojennych, polityczne izolowanie Rosji w świecie, szczelne sankcje i zasady utrudniające Rosji ekonomiczne funkcjonowanie itd.

    @Konrad Matys

    „A nie powiesz jakie numery padną na najbliższym losowaniu totka?”

    To nie, ale zauważ, że lepiej od innych określiłem istotę buntu wagnerowców – jak pisałem, liczyli na dorozumiane poparcie „zdrowych elementów” w armii: Surowikina, który niestety zawiódł i aktualnie staje się kozłem ofiarnym. Natomiast przewidywania innych komentujących np. embercadero („Założę się że po tym numerze nikt już nie wspomni o podporządkowywaniu wagnerowców pod dowództwo armii.”) nie potwierdziły się.

    „Bardzo żywa. Gdy Wagner ruszył na Moskwę, większość struktur wojskowych i cywilnych, zamiast rzucić się na pomoc Kremlowi…”

    rozgrywała swoje resortowe gry – zakończone rekonfiguracją pod nadal utrzymanym patronatem Putina. Owszem, Putin będzie słabł, ale reżim jako całość niestety jeszcze nie. Na pewno nie od tego wewnątrzsystemowego przegrupowania. Chcemy realnie ten reżim osłabić, musimy sami wyjmować z niego klocki np. stworzyć jego różnym aktorom perspektywę trafienia do Hagi jako żeton sprzedany Zachodowi w efekcie kolejnej rozgrywki. Dlatego Twoja opinia: „Skuteczne ściganie zbrodni wojennych będzie możliwe dopiero, gdy Rosja będzie na kolanach z ryjem w błocie, a wtedy po cholerę jakieś assety.” ujawnia naiwny mistycyzm (licznie na „wiatr historii”) względnie postkolonializm (liczenie na „różnych kongresmenów”), zamiast praktycznego liczenia na siebie, czyli autonomicznego stwarzania przez Europę Wschodnią sytuacji, w których elementy rosyjskiego reżimu zaczynają działać zgodnie z naszym interesem.

    @wo

    „profesorem od mearsheimerologii albo dziekanem katedry kissingerystyki”

    Jak wspomniałem, nie rozumiem czemu te postkolonialne trendy intelektualne promowane są akurat na tym blogu. Nie musimy akceptować roli „strefy wpływów”, ubezwłasnowolnionego regionu, w którym zamiast kierować się własnym rozpoznaniem i obroną naszych interesów, popadamy w bierność maskowaną mistycyzmem „wiatru historii” i jałowym loganistycznym cosplayem („Somalilandy!”, „Rosja z ryjem w błocie!”). Podawane tu wcześniej wyjaśnienia tej dziwnej maniery narracyjnej – że to jakaś klasowa przypadłość inteligentów, czy też dryf prawicowy – nie przekonują mnie. Moim zdaniem dbanie o autonomiczną antyrosyjską politykę regionalną może być ponadklasowe i ponadpartyjne. Choć wymaga liderów, jakich w tej chwili nie mamy. Dlatego trzeba zaczynać oddolnie. Konkretna praca bardzo urealnia perspektywę – przy niej lepiej widać, co jest palącą potrzebą i realnym zadaniem na dziś, a co poprawiającą samopoczucie łatwą iluzją. Polecam, można zacząć tu: link to 5am.in.ua

  402. No ja sobie kiedyś tak myślałem, że Awal to nie jedna osoba. Jak Gruppenführer Wolf. Jest sobie grupka osób pisząca tym samym językiem teksty na różne tematy. I był rozpad w łonie. Albo kogoś poniosła ambicja i się usamodzielnił. A w ogóle to jakiś chatbot.

  403. „Gdyby celem Zachodu była __bezwarunkowa kapitulacja__ Rosji…”

    Łopanie, to celem zdradzieckiego Zachodu nie jest okupacja (lub stworzenie realnej groźby tejże; te dwie rzeczy zawsze idą w parze) państwa z największą ilością atomówek ? No nie może być…

  404. @junoxe
    „No ja sobie kiedyś tak myślałem, że Awal to nie jedna osoba. Jak Gruppenführer Wolf. ”

    Ale po co, żeby infiltrować bloga drugorzędnego felietonisty? Przecież nawet gdyby założyć, że jest coś czego nie wiem o swoim blogu i jest on jakimś niebywale istotnym medium opiniotwórczym – zamiast się bawić w rozwlekłe komcie, można go ode mnie kupić, albo wynająć mnie do pisania tekstów z serii „co powinien Belka”. Mam nadzieję, że Awal to czyta i dotrze do niego, że przecież to kwestia ekwiwalentu jakiegoś najtańszego modelu longinesa i już ma pełne prawo mowić, co ja „powinienem” (na wszelki wypadek podkreślam, że brzydzę się takimi zegarkami i ludźmi, którzy je noszą, interesuje mnie wyłącznie ekwiwalent).

  405. @krzloj

    „Łopanie, to celem zdradzieckiego Zachodu nie jest okupacja…”

    Jasne że nie i choćby dlatego tę wojnę zakończą negocjacje. W których argumenty wojskowe będą już drugorzędne: po obu stronach wyczerpie się ich potencjał. A będą się liczyć polityczne: wy nam zbrodniarzy, my wam odwieszenie zakazu lotów itp. I dlatego właśnie do tego czasu trzeba przynajmniej z grubsza tę listę zbrodniarzy w formie procesowej mieć.

    @wo

    Włączyłem się bo poprosił Pan o wygooglanie określonej dyskusji. Ja nie mam misyjnych zapędów jak Awal. Owszem, być może po wypowiedzi w sprawie Daukszewicza znajdzie Pan może kiedyś w sobie ochotę, aby na łamach gazety za ułamek „ekwiwalentu” nawiązać popularnie do któregoś z niewidocznych w Polsce wątków polityczno-ekonomicznej konfrontacji z Rosją. Choćby do tego spoofingu tankowców – jest tu element techniczny, polityka, szpiedzy. Jeśli chcemy zacząć wchodzić Rosji w szkodę jako samodzielny gracz, to gdzieś trzeba zacząć.

    Ponieważ dyskusja przebiega aktualnie w miłym tonie, może tu poprzestańmy, zanim wrócimy do „onuc”. Jeśli ktoś ma cierpliwość do „ścian tekstu” (czyli po prostu do tekstu) może ewentualnie pogłębianie poruszonych przeze mnie wątków zacząć np. tu: link to neweasterneurope.eu

  406. @Awal „takie jak Szwajcaria, które aktywnie blokują dostawy wojskowe i zwiększają swoją wymianę gospodarczą z Rosją (zanim sheik.yerbouti zapyta o źródła”
    A wiesz, że kliknąłem na to swissinfo i przeczytałem? Nie wiem, gdzie tam widzisz „zwiększenie wymiany gospodarczej CH z RU”, ja tam widzę tylko import złota, które miałoby zawczasu zostać wywiazione do UK i tam przechowywane. Może miałeś na myśli Turcję albo Kazachstan?
    Zawsze można znaleźć *jakieś* dane wspierające tezę, uzasadniające własną narrację – w tym „real life” teście Rorschacha, w którym, biorąc to czy inne wydarzenie/statystykę, większość tutejszych komentatorów widzi słabość Rosji, Ty wciąż jakoś widzisz Russia stronk. Chyba nie ma na to lekarstwa, TTTM.

  407. @Witawa
    „Jasne że nie i choćby dlatego tę wojnę zakończą negocjacje.”

    Pomijając, że lista zbrodniarzy to generalnie dobry pomysł, do nie rozumiem skąd ta pewność? Dlaczego wojna miałaby się się „oficjalnie” zakończyć? Kiedy miałoby to nastąpić za 2 tyg., 2 lata, czy 20 lat?

    Przecież tego nikt nie wie. Co najwyżej wydaje mu się, że wie, bo jest ekspertem, albo specjalistą od g**polityki (jak tym drugim, to w ogóle…)

  408. @sheik.yerbouti

    Nie jestem antyszwajcarski – tak jak Szwajcaria nie jest antyrosyjska. Nie na tyle w każdym razie, aby zamknąć swoje dochodowe biznesy z putinowską Rosją. Na złocie, farmaceutykach, ropie:

    link to swissinfo.ch

    link to publiceye.ch

    Ja to właśnie widzę, nie żadne „Russia stronk”. I nie rozumiem powodów, by takie zjawiska umniejszać. Trzeba im przeciwdziałać w imię swoich własnych interesów. Uszczelniać sankcje, prowadzić dziennikarskie śledztwa itd.

  409. @krzloj

    „Dlaczego wojna miałaby się się „oficjalnie” zakończyć?”

    Powiedzmy, że za zakończenie aktualnej fazy wojny uznamy stan, kiedy ustanie ostrzał rakietowy ukraińskich miast, a na linii kontaktu wymiana ognia wróci do intensywności z 2021 r. Obok tego faktycznego może tylko układu będą zawierane liczne formalne ustalenia np. dotyczące gwarancji wojskowych Zachodu dla Ukrainy, znoszenia sankcji, korytarza zbożowego itd.

    W prowadzone w tych sprawach negocjacje trzeba wbudowywać najsilniej jak się da nasz regionalny interes. Przykładowo, nawet mała liczba wydalonych i osądzonych zbrodniarzy będzie działać prewencyjnie na przyszłość, pokazywać rosyjskim decydentom konsekwencje ich możliwych kolejnych pomysłów.

    Negocjacje takie mogą się zresztą zacząć zanim ustanie intensywna faza walk. Być może jakieś ich elementy zaistnieją już w połowie lipca, przy okazji kolejnego przedłużenia morskiego układu zbożowego – zbiegającego się ze szczytem NATO i być może kulminacją ukraińskiej ofensywy. Polska miałaby tu dużo większe możliwości działania i wpływu gdyby nasz lądowy korytarz eksportowy dla ukraińskiego zboża był drożny i stanowił realną alternatywę dla drogi morskiej. Niestety, nasza własna niewydolność odebrała nam ten argument. Trzeba się na tym błędzie uczyć. Rosja niestety się czasami uczy.

  410. @Awal Wita Was
    „Nie jestem antyszwajcarski – tak jak Szwajcaria nie jest antyrosyjska. Nie na tyle w każdym razie, aby zamknąć swoje dochodowe biznesy z putinowską Rosją.”
    OK, to jeszcze raz zareaguję. Dla każdego, kto jako-tako zna nowożytną historię Europy jest oczywiste, że Szwajcaria skrzętnie wykorzysta każdą okazję do zarobienia kasy – no chyba że kolejny raz potknie się o własne nogi, co zdarza się CH wcale nierzadko. Zalinkowałeś tekst o tym, że w 2022 EKSPORT nieobjętych embargiem lekarstw DO ROSJI był rekordowy „wskutek wzrostu cen” – no nie wiem, to chyba dobrze, że ruskie wydają więcej pieniędzy, bo jakby mniej im ich zostaje?
    @”Trzeba im przeciwdziałać w imię swoich własnych interesów. Uszczelniać sankcje, prowadzić dziennikarskie śledztwa itd.”
    Działaj, prowadź, uszczelniaj! Osobiście nie prowadzę z RU żadnych biznesów, jak da mnie można wszystkim obywatelom tego państwa zbójeckiego jutro wręczyć Landesverweis.

  411. „Lis wie o wielu sprawach, jeż zaś o jednej, za to wielkiej” – tak wygląda dyskusja z Awalem/Witawą. Tą wielką sprawą jest dla niego Potężna, Wieczna Rosja, która nigdy nie przestanie nam grozić, i biznes zachodu z nią, który nigdy nie ustanie. Bo tak było zawsze, więc zawsze tak będzie, zmienią się tylko formy, na to zatem musimy się przygotować.

    Dla nas, lisów, sytuacja jest fundamentalnie nieprzewidywalna, pełna – by użyć metafor z innej biznesowej bajki – czarnych łabędzi. Jeden z nich objawił się się ledwo co w sobotę, kto wie, ile ich tam jeszcze jest, czających się tuż za horyzontem.

    Choć pewnie Awal/Witawa widzi rolę lisów/jeży dokładnie odwrotnie, „no popatrzcie, ile linków wam podesłałem, a z was tacy hurrapatrioci”

  412. @Witawa:
    „Gdyby celem Zachodu była bezwarunkowa kapitulacja Rosji musiałby on 1) zapewnić Ukrainie środki wojskowe do bieżącej skutecznej obrony, a jednocześnie 2) umożliwić jej utworzenie i wyszkolenie w ciągu 2022-23 pełnowartościowych sił ofensywnych w skali jakościowo dorównującej, a ilościowo przekraczającej siły użyte w czasie inwazji w Iraku w 2003 r”

    Jezu, weź odstaw te proszki albo zmień dilera. I może jeszcze ze dwa gwiezdne niszczyciele? Samych samolotów w Iraku 2003 użyto około 1500. Kto by to obsługiwał, kto by to serwisował, kto by tym dowodził? W tych stwierdzeniach jest tyle sensu, co w stwierdzeniu, że jakby US zależało, to by dokonało ataku nuklearnego na więsze miasta Rosyjskie. Znowu poruszasz się w chmurze ogólników.

    Ale spoko, wyjaśnie ci coś – amatorom się wydaje, że wojsko to zabawki i po prostu trzeba mieć czołgi z większymi lufami niż przeciwnik (hej, dlatego im się potem wydaje, że rosyjskie 125 mm jest lepsze niż NATOwskie 120mm). Profesjonaliści natomiast mówią, że Armia to jest system i dużo ważniejsze jest jak to wszystko ze sobą współdziała. I dlatego np. wrzucenie kolejnych dwóch baterii Patriotów (które, notabene, nie są systemami przyfrontowym – znowu wychodzi na to, że nie wiesz o czym piszesz) nie tylko nic nie pomoże ale będzie wymagało zaangażowania szeregu ludzi i odciągnięcia ich od obsługi systemów, które już znają. Moja teza jest taka, że zachód daje tyle sprzętu ile jest w stanie wysupłać bez obniżenia swojego i ukraińskiego potencjału bojowego (owszem, czasami lekko się ślimaczy). Twoja jest taka, że powinien im dać grupę bojową lotniskowca i 800 samolotów, 2 dywizje piechoty morskiej, 1 dywizję pancerną, 4 dywizje zmechanizowane i od cholery sił specjalnych. Wszystko poniżej tego to granie na zamrożenie konfliktu. No naprawdę sam nie wiem, kto ma tutaj rację.

    „My – czyli podmioty Środkowo-Wschodniej Europy, zagrożonej rosyjskim sąsiedztwem: państwa, partie polityczne, media, organizacje pozarządowe itd. To na nas spoczywa obowiązek dbania o nasze bezpieczeństwo”

    A to sobie dbajcie, broni ci ktoś? Jak ostatnio sprawdzałem, to ten blog nie był organizacją pozarządową, ale może @wo wyprowadzi mnie z błędu.
    A swoją drogą, ty przypadkiem nie obiecywałeś, że nie będziesz już komentował?

  413. @sheik.yerbouti

    „Szwajcaria skrzętnie wykorzysta każdą okazję do zarobienia kasy”

    Czyli do realizacji swojego „dobrze rozumianego interesu”, niestety sprzecznego z naszym, w ramach którego umożliwia/ toleruje podobny jak przed wojną eksport (nieobjętych sankcjami) farmaceutyków, import (objętej sankcjami) ropy, obrót złotem itd. Powiedzmy, żeby nie drażnić, że nie jest to BAU, lecz UBA: Usual Business Appproach.

    @carstein

    „Armia to jest system” „Twoja teza jest taka że powinien…”

    Więc systemowe przygotowanie Ukrainy do odbicia całości terytorium zajęłoby dłużej, było znacznie szerszą operacją. Unikam jednak zakładania, że Zachód coś „powinien” – można używać tego argumentu w negocjacjach, wywierać na partnerów moralną presję. Ale przede wszystkim powinniśmy więcej robić my sami. Również prowadząc dyskusję o wojnie jako konflikcie wojskowym, ekonomicznym i politycznym, gdzie powinniśmy lepiej identyfikować aktywa, które mogą nam posłużyć do obrony własnych interesów.

    „Dla nas, lisów, sytuacja jest fundamentalnie nieprzewidywalna,”

    Gdy choć trochę poznać tę sytuację od strony np. dokumentowania konkretnych wydarzeń z Irpienia, te fundamentalne dylematy jednak trochę się rozwiewają. Widać dość jasno, co trzeba robić dziś i jaki to odniesie skutek jutro. Nie mam dla Pana innej wskazówki.

    Ponieważ widzę, że wracamy do loganerki i awalologii, istotnie proponuję zakończyć.

  414. Pisałem 26. czerwca „Żegnasz się też jak Awal więc obstawiam że jak Awal wcale nie opuszczasz dyskusji tylko będziesz dalej komciać.”
    Oczywiście nie trzeba tu było zdolności profetycznych, natomiast sam jestem zaskoczony poziomem dopasowania wzorca.

  415. @wkochano
    „Tą wielką sprawą jest dla niego Potężna, Wieczna Rosja, która nigdy nie przestanie nam grozić, i biznes zachodu z nią, który nigdy nie ustanie.”
    Sednem awalowania jest przede wszystkim zdradziecki zachodni wielki kapitał, który zaraz wbije nóż w plecy, bo tylko marzy, żeby robić wielkie interesy w kraju, w którym wiedzą esencjonalną dla biznesu jest komu dać w łapę żeby mieć dobrą kryszę, w którym waadza w każdym momencie może zarządzić nacjonalizację aktywów z krajów nieprzyjaznych, i w którym o mało co właśnie nie wybuchła wojna domowa. To BAU jest matką wszystkich bredni.

  416. @Konrad
    „Sednem awalowania jest przede wszystkim zdradziecki zachodni wielki kapitał, który zaraz wbije nóż w plecy, bo tylko marzy, żeby robić wielkie interesy w kraju, w którym wiedzą esencjonalną dla biznesu jest komu dać w łapę żeby mieć dobrą kryszę, w którym waadza w każdym momencie może zarządzić nacjonalizację aktywów z krajów nieprzyjaznych, i w którym o mało co właśnie nie wybuchła wojna domowa. To BAU jest matką wszystkich bredni.”

    A to jest akurat jedna z cech wyróżniających sowieciarzy. Oni przeważnie szczerze wierzą że to co mają u siebie w sojuzie – łapownictwo, krysze, uznaniowość decyzji – to jest „stan naturalny” obecny wszędzie, tylko na zachodzie przykryty warstwą lukru i obłudy. I wierzą że każdy zachodni biznesmen odetchhnie z ulgą i z przyjemnością będzie robił interesy na ich „naturalnych” zasadach, bo lukier i obłuda go tylko na codzień męczą. W czym jest niestety trochę racji, na przykład w przemyśle naftowym który w dużym stopniu składa się z amoralnych typów z reżimów totalitarnych. Na pewno również jest niejeden wyznawca naturalnych ruskich zasad wśród miliarderów, choćby Trump i jemu podobni. Ale to jest jednak mniejszość

  417. @embercadero
    Trochę zależy od rodzaju biznesu. To, co zawsze w Rosji miało prawo się opłacać to jakieś Gucci i Versace nastawione na obsługę dzieci ichniej wierchuszki. Zresztą motyw typu ulubiony sklep córek Ławrowa w naturalny sposób dawał swoistą kryszę. Tylko to jest na tle zachodnich gospodarek margines. Natomiast poważne interesy, wymagające sporych inwestycji, jak jakieś bardziej zaawansowane fabryki, to nigdy nie była interesująca opcja. Najwyżej jakieś montownie, a i to tylko w spokojniejszych czasach.

  418. @Konrad
    „Sednem awalowania jest przede wszystkim zdradziecki zachodni wielki kapitał, który zaraz wbije nóż w plecy”

    Odkładając na bok manichejskie ujęcie sprawy, niemiecka gospodarka w ostatnich dekadach opierała swoją konkurencyjność o tanią energię z rosyjskiego gazu. Brak taniego gazu przyspiesza ciche (bez „widowiskowych” zamknięć czy masowych zwolnień) odchodzenie firm od produkcji w Niemczech, na rzecz krajów tańszych – na czym Polska korzysta podwójnie, obok wywołanego pandemią trendu do nearshoringu.

    Więc owszem, sporo niemieckich biznesmenów i polityków przebiera nogami żeby wrócił tani gaz przez Nord Stream 1&2, i jest to racjonalne pragnienie w perspektywie krótkiej i lokalnej.

    link to biznesalert.pl

  419. @cowboytomash
    Niby wszystko się spina, ale są dwa problemy z tą wizją świata.
    1) Niemcy to rozwinięta gospodarka produkująca produkty wysoko przetworzone. Koszty energii mają tu niewielki wkład w końcową cenę.
    2) Z dostawcami surowców jest ta sama sprawa, co z każdymi dostawcami – muszą być pewni. A Rosja nie jest. Nawet gdyby gaz popłynął Z powrotem, to nikt nie wie, czy Putinowi coś nie odbije, kurka nie zakręci i produkcja stanie.
    Zresztą było widać, kiedy niemiecki biznes i politycy to w końcu skonstatowali – gdy Scholz wszedł w ostrą antyrosyjską retorykę. Tam już nie ma złudzeń, żeby bezpiecznie ciągnąć z Rosji tani gaz, trzeba ją najpierw sprowadzić do parteru.

  420. @Konrad
    ad 2) zgoda, ad 1) – mnóstwo niemieckiego przemysłu to maszyny (w tym samochody) gdzie trzeba mieć zarówno precyzję i high tech, jak i tanio wytwarzalne elementy ze stali.

  421. @cowboytomash

    „ciche odchodzenie firm od produkcji w Niemczech, na rzecz krajów tańszych – na czym Polska korzysta podwójnie”

    Polska skorzysta na fabryce Intela pod Wrocławiem wartości 4,6 mld USD, a Niemcy na analogicznej fabryce w Magdeburgu wartości 33 mld USD. Jeżeli uważasz, że to nie są reprezentatywne przykłady, podaj inne dane dotyczące rzekomego „podwójnego korzystania” przez Polskę na aktualnej sytuacji. Niestety moim zdaniem jesteśmy nadal zbyt mało atrakcyjnym rynkiem, by wejść na wyższe piętro globalnych inwestycji m.in. ze względu na niestabilność związaną z rosyjskim sąsiedztwem oraz nasz zatrzymany na średnim poziomie rozwój technologiczny.

    „New Statesman też już pisze że Rosja modernizacyjna nie istnieje, jest tylko sypiące się imperium”

    Cała zachodnia prasa publikowała w weekend mniej lub bardziej wnikliwe prognozy związane z buntem Prigożyna. Cytowany przez Ciebie artykuł wnioskuje z tych wydarzeń, że należy spodziewać się po Putnie przypartym do ściany raczej negocjacji niż eskalacji. Inne artykuły akcentują odmienne aspekty np. NZZ wylicza czynniki niezbędne do oddania przez Putina władzy, których spełnienia jednak wciąż nie dostrzega.

    Opinie jak opinie, ja nie sądzę, żebyśmy mieli obecnie do czynienia z sytuacją przyparcia Putina do ściany czy uruchomienia jakiegoś czytelnego algorytmu przekazania władzy. Raczej spodziewam się stopniowych przesunięć w obozie rządzącym. Już w tej chwili np. widać dalsze wzmocnienie administracyjnej frakcji Kirijenki, Gromowa i Goresławskiego, odpowiedzialnych za zeszłotygodniową ofensywę PR Putina. Ta grupa będzie też skłonna do rozmów z Zachodem o zakończeniu wojny, pod warunkiem, że nie zapobiegną im ich konkurenci.

    Jeżeli rozwój wydarzeń wyłoni w Moskwie „racjonalnego negocjatora” Zachód (USA, UE) do tych negocjacji przystąpi. Znajdzie z Rosją formułę porozumienia, niestety wobec naszej aktualnej bierności będzie ona pomijać nasze interesy. Jak sam słusznie zauważasz w innym miejscu, będzie to kolejne podejście do stabilizacji Rosji kosztem destabilizacji Kijowa, Warszawy, Wilna. Linkowany przeze mnie powyżej artykuł Domańskiej pokazuje kierunki walki z tym stabilizacyjnym mitem.

    @Konrad Matys

    „Koszty energii mają tu niewielki wkład w końcową cenę.”

    I dlatego niemieckie rafinerie, huty i przemysł chemiczny wymogły na rządzie RFN szukanie zamienników rosyjskiej ropy i gazu na całym świecie od USA po Katar, dlatego AfD zyskuje rekordowe poparcie wyborcze w proteście przeciw wzrostowi cen ogrzewania i dlatego też Niemcy akceptują organizowane przez Szwajcarów obchodzenie sankcji węglowodorowych, oraz sami inicjują ich obchodzenie – jak rozwijam poniżej.

    „zachodni wielki kapitał … tylko marzy, żeby robić wielkie interesy w kraju, w którym wiedzą esencjonalną dla biznesu jest komu dać w łapę … To BAU jest matką wszystkich bredni.”

    Zachodni kapitał po prostu robi interesy w Rosji i z Rosją, podtrzymując ekonomiczne podstawy jej agresji.

    Globalne koncerny farmaceutyczne z siedzibą w Szwajcarii mogłyby zachwiać moskiewskim reżimem wycofując przynajmniej niektóre kategorie leków z rosyjskiego rynku, ale wolą je nadal dostarczać przy zwielokrotnionych marżach i robić na tym najlepsze od upadku ZSRR interesy (link powyżej).

    Globalni handlarze ropą, też z siedzibą w Szwajcarii, kupują ją z Rosji za pośrednictwem grupy kilku spółek utworzonych w tym celu w ZEA lub Hongkongu w ciągu ostatniego pół roku. Spółki te, nie podlegające sankcjom, a korzystające z know-how i zasobów europejskich patronów, wypracowały system „oil laundering” oparty o nierejestrowane zakupy w rosyjskich portach, transport rosyjskiego surowca flotą ok. 400 tankowców o ciągle zmienianym statusie formalnym oraz transfery ship-to-ship prowadzone m.in. u wybrzeży Hiszpanii i Grecji, umożliwiające mieszanie produktów różnego pochodzenia (link powyżej). Rosyjska ropa i produkty rafineryjne nadal w ten sposób trafiają do zachodnich koncernów, dlatego jej wydobycie nie spada, a uzyskiwane przez Rosję z ropy (inaczej niż z gazu) przychody budżetowe są nadal na przedwojennym poziomie.

    Ten system można byłoby przerwać ściślejszymi sankcjami, wzorowanymi na systemie FATF wymuszonym na innych państwach przez USA w odniesieniu do prania brudnych pieniędzy. Niestety, UE nie ma takich ambicji. Przyjęty właśnie 11-ty pakiet unijnych sankcji nadal wyłącza kategorie takie jak farmaceutyki czy diamenty oraz nieomal wprost przyznaje, że UE będzie przymykać oczy na „oil laundering” – właściwe procedury kontrolne pozostały bowiem w rękach państw-odbiorców, które dotąd nie były zainteresowane ich uruchamianiem.

    Rosyjska ropa wraca też do Europy rurociągami – 20 czerwca Niemcy podpisały umowę na dostawę „kazachskiego” surowca do rafinerii w Schwedt za pośrednictwem rurociągu Przyjaźń. Rosjanie oficjalnie zarobią na tranzycie, nieoficjalnie natomiast także pewnie na swapie z Kazachami, których ropa jest droższa do dostarczenia do Europy: więc dostarczy się rosyjską i podzieli z Kazachami zyskiem. Niemcy nie domagali się żadnych zabezpieczeń przeciw takiemu procederowi, bo najważniejszy jest dla nich surowiec dla ich rafinerii.

    Niestety, nikomu w tych transakcjach z reżimem nie przeszkadzają łapówki, krysze, możliwe putinowskie szantaże itd.

    Boliwii też one nie przeszkadzają, skoro właśnie 29 czerwca podpisała z Rosjanami i Chińczykami umowę na rozwój wydobycia litu bardziej efektywnymi technologiami, w oparciu o pozytywne doświadczenia z dotychczasowym eksportem: link to reuters.com

    Bez wątpienia jednak, owszem, krysze i łapówki będą nieprzekraczalnym no-go dla niemieckich koncernów automoto, które właśnie zdają sobie sprawę jak bardzo przespały rewolucję EV. Nie chodzi już tylko o to, że Tesla wypchnie ich z najdroższych segmentów nową technologią, lecz o to, że Chińczycy wyprą ich ze średniej półki, zmieniając istotę produktu: z samochodu jako środka transportu na ekologiczną kapsułę infotainment. Trudno, niemieckie koncerny pogodzą się z tym i odejdą w przeszłość, odrzucając rosyjskie oferty nadrobienia strat dzięki dostępowi do potrzebnych zasobów (litu itd.) oraz taniej siły roboczej, przygotowanej do pracy w montowniach.

    O setkach kategorii czipów wartości setek milionów USD, trafiających do rosyjskich fabryk zbrojeniowych od zachodnich, głównie amerykańskich, producentów, takich jak np. Texas Instruments, nie będę się rozwodził. Od zeszłorocznego raportu RUSI nic się nie zmieniło, jak ustalają choćby dochodzenia liga.net:
    link to liga.net

    Zastanawiam się – czemu służy to ciągłe negowanie przez Ciebie takich działań rosyjskiego agresora i jego kolaborantów? To zaprzeczanie oczywistym faktom i ryzykom, odbieranie Polsce i naszym sąsiadom prawa do rekacji?

    Rozumiem, mistycyzm – „wiatr historii” zdmuchnie Naddniestrze! Tymczasem jednak ktoś musi zablokować dostawy ruskiej ropy do europejskich portów – też wiatr historii? A może jednak efektywna unijna agencja na wzór FATF/OFAC?

    Rozumiem, nawyki postkolonialne – „przeróżni kongresmeni” wykończą Rosję zamówieniami zbrojeniowymi w swoich okręgach! Tymczasem jednak ktoś musi zablokować szmugiel czipów do Rosji z tych okręgów. Mam w tej sprawie pisać do swojego kongresmena?

    Jeżeli jesteś w stanie wyjść poza loganerkę („ryj w błocie” itd.) chętnie spróbuję zrozumieć Twoje argumenty przemawiające za bierną akceptacją tego status quo. Choć jednak trudno mi je sobie wyobrazić.

  422. @Witawa:

    „I dlatego niemieckie rafinerie, huty i przemysł chemiczny wymogły na rządzie RFN szukanie zamienników rosyjskiej ropy i gazu na całym świecie od USA po Katar”

    Dla mnie jest całkowicie logicznym że gdy przestają gdzieś kupować, to równocześnie kupuję gdzieś indziej.

    „O setkach kategorii czipów wartości setek milionów USD, trafiających do rosyjskich fabryk zbrojeniowych od zachodnich, głównie amerykańskich, producentów, takich jak np. Texas Instruments, nie będę się rozwodził.”

    A jakiej wielkości s te dostawy i jak są opłacane w porównaniu do stanu z roku 2021?

  423. @Awal
    „Zastanawiam się – czemu służy to ciągłe negowanie przez Ciebie takich działań rosyjskiego agresora i jego kolaborantów?”
    Bo to jest zwykły bełkot i stek bredni, a przy tym i zwykłych kłamstw. Człowieku, ogarnij się. Serio nie widzisz, jakie to jest żenujące i żałosne?

  424. @Witawa
    „Rosyjska ropa i produkty rafineryjne nadal w ten sposób trafiają do zachodnich koncernów, dlatego jej wydobycie nie spada, a uzyskiwane przez Rosję z ropy (inaczej niż z gazu) przychody budżetowe są nadal na przedwojennym poziomie.”

    Poproszę jakieś źródło pisane tych rewelacji bo ostanie co tu się przewinęło to spadek o 2/3 przychodów Rosji z eksportu węglowodorów.

  425. @Witawa
    „Chińczycy wyprą ich ze średniej półki, zmieniając istotę produktu: z samochodu jako środka transportu na ekologiczną kapsułę infotainment. Trudno, niemieckie koncerny pogodzą się z tym i odejdą w przeszłość, odrzucając rosyjskie oferty nadrobienia strat dzięki dostępowi do potrzebnych zasobów (litu itd.) oraz taniej siły roboczej, przygotowanej do pracy w montowniach.”

    Akurat robię w niemieckim infotainmencie samochodowym – co ma lit do infotainmentu? I co ma do niego tania siła robocza w montowniach? Czy możesz sprecyzować?

    Development niemieckiego infotainmentu do samochodów robi się głównie w Rumunii i w Indiach, w Rosji był najwyżej jakiś margines. Nawet w Ukrainie robiło się więcej niż w Rosji. Przed pandemią koncern chciał zlikwidować produkcję w niemieckiej fabryce dla której robię, pandemia i wojna cokolwiek zrewidowały te plany.
    I czy widziałeś infotainment w nowych niemieckich samochodach? (tego co jest w pipeline nie mogłeś widzieć, a jest tego dużo).
    Ogólnie to bredzisz.

  426. @cowboytomash
    „Poproszę jakieś źródło pisane tych rewelacji bo ostanie co tu się przewinęło to spadek o 2/3 przychodów Rosji z eksportu węglowodorów.”
    A to prawdopodobnie jest celowe i zamierzone kłamstwo Awala. Bo owszem, rok po wybuchu wojny Rosja zarabiała na węglowodorach nieźle, bo wszyscy rzucili się robić zapasy zanim wejdą sankcje. Ale jak sankcje weszły to się bonanza skończyła. Tak że Awal może podać jakieś źródło, ale trzeba popatrzeć jakiego okresu dotyczy.

  427. @km
    „Bo to jest zwykły bełkot i stek bredni, a przy tym i zwykłych kłamstw. Człowieku, ogarnij się.”

    Otóż – czy „człowieku”? Ostatnie produkcje wyglądają jakby ktoś promptował GPT do pisania w stylu Awala. Ten „infotainment” jest ciekawym red flagiem. To jest typowy błąd dla GPT. Jednym tchem wymienia lit i infotainment, bo w tekstach pisanych przez ludzi jedno i drugie bywa wspominane w kontekście elektromobilności.

  428. @Awal/Witawa „Raczej spodziewam się stopniowych przesunięć w obozie rządzącym. Już w tej chwili np. widać dalsze wzmocnienie administracyjnej frakcji Kirijenki, Gromowa i Goresławskiego, odpowiedzialnych za zeszłotygodniową ofensywę PR Putina.”
    Skąd te informacje? Kreml podaje takie detale?

    @”Globalne koncerny farmaceutyczne z siedzibą w Szwajcarii mogłyby zachwiać moskiewskim reżimem wycofując przynajmniej niektóre kategorie leków z rosyjskiego rynku”
    One nie handlują aspiryną. Mają przestać sprzedawać leki na raka czy raczej te kardiologiczne?

    @KMatys „Niemcy to rozwinięta gospodarka produkująca produkty wysoko przetworzone. Koszty energii mają tu niewielki wkład w końcową cenę.”
    Dwa pytania: 1. ile energii potrzeba do polakierowania samochodu? 2. Gdzie te samochody sa lakierowane?

  429. @sheik
    „Skąd te informacje? Kreml podaje takie detale?”

    Awal już przedtem zdradzał nam tu sekretne plany Putina, Prigożyna i Xi Jinpinga. Po prostu konsultują je z nim.

  430. @wo
    „Otóż – czy „człowieku”? Ostatnie produkcje wyglądają jakby ktoś promptował GPT do pisania w stylu Awala. Ten „infotainment” jest ciekawym red flagiem. To jest typowy błąd dla GPT. Jednym tchem wymienia lit i infotainment, bo w tekstach pisanych przez ludzi jedno i drugie bywa wspominane w kontekście elektromobilności.”
    Ale czy w takim razie jakiś Awal kiedykolwiek istniał, czy od początku mieliśmy do czynienia ze sztuczną inteligencją tak zaawansowaną, że ma już autyzm?

  431. @Konrad:

    Czy to już przyszłość? Czy to czas, by kupić trumnę skoro trolluje nas AI? Nie będzie terminatora, tylko trollingator?

  432. @cmos

    Europejskie koncerny mogą robić infotainment w Rumunii czy w Ukrainie. Będą mogły też w Rosji bo jest to gospodarka o porównywalnym poziomie. Natomiast nie znajdą w Rumunii montowni ze zintegrowanym szlakiem dostaw metali rzadkich (na życzenie z certyfikatami nisko-emisyjności), co niestety Rosja będzie w stanie dostarczyć – w oparciu o typowe dla siebie praktyki wykorzystania cudzych (chińskich) technologii i politycznego nagrywania transakcji. Wersja demo będzie stać w przyszłym roku, co rozumiem jest równie niemożliwe jak pół roku temu niemożliwy był rosyjsko-chiński kontrakt z Boliwią na lit. Ale niestety „niemożliwe” tylko w tutejszym uniwersum, nie w ramach realnego potencjału tego agresora.

    Czy koncerny niemieckie z tego skorzystają? Rozumiem, że wg Ciebie oprą się pokusie i dobrowolnie zejdą ze sceny wyparte przez chińskich konkurentów. W tym punkcie się jednak różnimy. Uważam Twoją libertariańską wiarę w szlachetność biznesu, nad którym nie będzie stała unijna agencja regulacyjna, za niestety nie najlepiej zainwestowaną.

    @sheik.yerbouti

    „Skąd te informacje? Kreml podaje takie detale?”

    Ze śledzenia kremlowskich relacji nie od czasu „buntu Prigożyna” czy wybuchu wojny. Tu przykładowy tekst sumarycznie opisujący rolę Kirijenki i jego otoczenia:

    link to carnegieendowment.org

    @Michał Maleski

    „A jakiej wielkości są te dostawy”

    Raport Reuters-RUSI z zeszłego roku (pierwszy link) ustalił kwotę rosyjskiego importu czipów w okresie marzec-październik 2022 na 2.6 mld USD, z tego 0,7 mld USE – czipów zachodnich producentów takich jak Intel, AMD, Texas Instruments, Infineon AG i inni. Już poprzedni taki raport z sierpnia 2022 r. (drugi link) pokazał, jak są one wykorzystywane w konkretnych systemach broni np. pociskach kalibr. Kolejne raporty innych ośrodków potwierdzają, że ta praktyka nie ulega zmianie (trzeci link).

    link to reuters.com

    link to rusi.org

    link to osintforukraine.com

    @cowboytomash

    „Poproszę jakieś źródło pisane tych rewelacji”

    Rewelacje te znajdziesz choćby w raporcie OSW z 26 maja „Rosja: finansowanie wojny łagodzi konsekwencje sankcji”. A w skrócie na poniżej załączonych wykresach. Jak widzisz, rosyjskie przychody z ropy w kwietniu 2023 to 691 mld rubli wobec 740 mld rubli w styczniu 2022. Przy tanim rublu (wspierającym eksport) ale też przy znacznie tańszej baryłce Urals (58 USD w 4/23 wobec 85 USD w 1/22). Dane IEA i CREA jednocześnie potwierdzają: rosyjskie wydobycie ropy (w przeciwieństwie do gazu) utrzymuje się na stałym przedwojennym poziomie, co spina się z tymi danymi o sprzedaży.

    link to infogram.com

    @Michał Maleski

    „Dla mnie jest całkowicie logicznym że gdy przestają gdzieś kupować, to równocześnie kupuję gdzieś indziej.”

    Europa przestała kupować w Rosji gaz i kupuje go gdzie indziej (w USA, Katarze itd.). Ropę kupuje „gdzie indziej” czyli nadal w Rosji, choć przy użyciu pośredników.

    Jest to oczywiste już na podstawie samego faktu, iż Rosja produkuje i sprzedaje takie same ilości ropy jak przed wojną, a tylko część z tej produkcji przejmuje zwiększony pobyt w Azji. Drogi reszty tego wolumenu do europejskich portów, z zafałszowanymi kartotekami i cenami omijającymi globalny price cap, opisują dziennikarze śledczy Public Eye (link podawany wcześniej) czy Global Witness (link poniżej). Dziennikarze NYT opublikowali kilka materiałów opisujących szlaki dostaw i ukrywające je praktyki spoofingowe (drugi link poniżej). Wykazali też rolę Indii jako pośrednika rafinującego rosyjską ropę i sprzedającego
    produkty rafinacji Europie (a więc i ten „azjatycki” wolumen trafia w dużej mierze na zachód – trzeci link).

    link to globalwitness.org

    link to nytimes.com

    link to nytimes.com

    Praca dziennikarza śledczego ustalającego te fakty niesie określone zagrożenia. Wymaga ona m.in. osobistej obecności w portach, zaglądania w dane (np. rejestry handlowe), których rosyjscy organizatorzy tego obrotu nie życzą sobie ujawniać – i jednocześnie pozostawiania tam śladów swoich poszukiwań, które oni mogą wykorzystać. Wymaga więc podejmowania osobistego ryzyka i przyjmowania na siebie związanych z tym ograniczeń. Dziennikarze ci wykonują w istocie robotę polskich służb, które powinny gromadzić takie dossier, jednak mają jak wiadomo pilniejsze zadania w kraju, typu śledzenie opozycji.

    Pisząc o wynikach tej pracy dziennikarzy śledczych per „bełkot i stek bredni” przecież nie mnie obrażacie, ale tych ludzi właśnie. Nie wiem jak znaleźliście się w tym psychologicznym zaułku. I imię czego – naiwnej obsługi ruskich operacji maskujących?

    Jest oczywiste, że model dyskusji „jeden przeciw wszystkim” Was z tych dziwnych rewirów nie wyprowadzi. Wskazane byłoby chyba odstawienie telegramów i filmów na YT oraz powrót do trybu rozmowy i doboru źródeł jaki do niedawna był normalnością na tym blogu. Jak wspomniałem, zajęcie się czymś bezpośrednio stawiającym wobec realności wojny np. opracowywaniem danych dla 5 AM Coalition, też pomaga niektórym w powrocie na ziemię. Przemyślcie.

  433. @awal
    „Drodzy ekskursanci, do widzenia!”

    Tylko błagam, następna fejkowa tożsamość niech już będzie jednoznacznie męskoosobowa. Nie wchodz w te „panie Kasie”, to jeszcze bardziej żenujące.

  434. @Witawa:

    Ale jak się ma wielkość dzisiejszego importu chipów do przedwojennego? I to nie za ile dolarów, tylko w ilości chipów.

    Jak ktoś bulił przed wojniem 1 megazłotówkę za tysiąc chipów a teraz wydaje 0,7 megazłotówki za dwieście chipów to import spadł radykalnie.

  435. @wo

    Dzięki za uwagę i za przywrócenie mi postaci białkowej.

    Umknęła mi szejkowa obrona big pharma – tu po prostu potrzebny jest windfall tax z przeznaczeniem na pomoc Ukrainie. Rosja w żadnym kontekście nie powinna się kojarzyć jako miejsce łatwych zysków. To wymaga presji regulacyjnej, o którą my sami powinniśmy zadbać.

  436. @witawa
    „To wymaga presji regulacyjnej, o którą my sami powinniśmy zadbać.”

    To dbajcie, a kto wam broni? Ja gdybym umiał zadbać o cokolwiek/kogokolwiek, zadbałbym najpierw o swoją karierę. A tak, to mogę tylko dbać o rozbudzanie zainteresowania chemią u nastolatków.

  437. @Awal „Umknęła mi szejkowa obrona big pharma – tu po prostu potrzebny jest windfall tax z przeznaczeniem na pomoc Ukrainie.”
    OBRONA? Bronię tych tłustych kotów nie bardziej niż sam bronisz Putina. W dodatku właśnie przechodzisz swobodnie od zachwiania reżimem wskutek odcięcia społeczeństwa (OK, bardziej elit) od leków do opodatkowania zysków (jak mniemam – w Szwajcu, bo gdzie?) koncernów sprzedających leki Rosji – to o co w końcu chodzi? O kasę czy o obalanie reżimu?
    No i nie odpowiedziałeś na moje pytanie, jakie konkretne leki objąć embargiem. Dalej, rzuć jakimś konkretem.

  438. @Michał Maleski

    „Jak ktoś bulił przed wojniem 1 megazłotówkę za tysiąc chipów a teraz wydaje 0,7 megazłotówki za dwieście chipów”

    Ale takie przebicie to niestety właśnie sytuacja łatwych zysków dla producentów i pośredników. Rosja płaci za obchodzenie sankcji czipowych – ma z czego, bo obchodzi sankcje węglowodorowe. A kalibry ciągle spadają na Kijów. Gdzieś w tym łańcuchu jest rola dla polskich aktorów do utrudnienia tego procederu. Można zacząć od jego nienegowania.

    „To dbajcie, a kto wam broni?”

    Każdy może coś robić, wspominałem jak. Natomiast ogólna świadomość (choćby tylko w jakiejś części społeczeństwa), że możemy być w tym konflikcie podmiotem generującym globalne działania polityczne jest niezbędna, aby jako kraj wyjść poza rolę stacji przeładunkowej US Army i nie pozwolić się pominąć w nadchodzących rozstrzygnięciach.

    Chwilo bez „onuc”, trwaj. Było miło.

  439. @awal
    „Każdy może coś robić, wspominałem jak.”

    Lejesz tyle wody, że jeśli nawet była tam jakaś uwaga, co może zrobić szeregowy nauczyciel, to przegapiłem.

    ” możemy być w tym konflikcie podmiotem generującym globalne działania polityczne”

    Może wy możecie, ja nie mogę. A jakbym mógł, to i tak bym zaczał od podwyżek w oświacie.

  440. @Witawa
    „Wersja demo będzie stać w przyszłym roku”

    Po raz N-ty, wersja demo to nie pełnoskalowa produkcja… zakładając, że faktycznie stanie.

    „rosyjsko-chiński kontrakt z Boliwią na lit”

    Jako osoba interesująca się litem, samochodami elektrycznymi i bateriami do nich z pewnością wiesz, że Boliwia miota się z tym swoim litem od bodajże już dekady i jakoś do faktycznego wydobycia w skali dojść nie może. Kto wie, może ten kontrakt na 100.000 ton litu będzie przełomowy – w Chińczyków to nawet wierzę, bo mają oni przynajmniej historię dowożenia swoich projektów do końca (czy rentownie, to inna historia). Ale żebym uwierzył, że do czegoś takiego na swoich antypodach będą zdolni Rosjanie, pod sankcjami i zajęci wojną – to już trzeba czegoś więcej, niż press release-u na Reutersie.

    Jak już tak mówimy o planach, to ten kontrakt nominalnie opiewa na 100.000 ton, tymczasem na 20.000 podpisano w zeszłym tygodniu umowę między UK a firmą francuską: link to ft.com a ta sama firma we Francji planuje do 2028 rozwinąć produkcję do 34.000 ton rocznie link to mining-technology.com (przy czym tu mówimy o węglanie a tam o wodorotlenku, więc chyba te 34 tys. ton wodorotlenku to Jeszcze Więcej Litu).

    Plany są tanie.

    „Jak widzisz, rosyjskie przychody z ropy w kwietniu 2023 to 691 mld rubli wobec 740 mld rubli w styczniu 2022”

    W rublach tak, w twardych walutach spadły o ok. 30%.

  441. @Wita-wal
    „Europejskie koncerny mogą robić infotainment w Rumunii czy w Ukrainie. Będą mogły też w Rosji bo jest to gospodarka o porównywalnym poziomie. Natomiast nie znajdą w Rumunii montowni ze zintegrowanym szlakiem dostaw metali rzadkich (na życzenie z certyfikatami nisko-emisyjności), co niestety Rosja będzie w stanie dostarczyć – w oparciu o typowe dla siebie praktyki wykorzystania cudzych (chińskich) technologii i politycznego nagrywania transakcji.”

    Nie jest na podobnym poziomie. Może umknął ci ten fakt, że np. taka Rumunia jest w EU, więc wszelkie rozliczenia i cła są dużo łatwiejsze do ogarnięcia. Nie mówiąc już o tym, że kulturowo też jest dużo bliżej – bo alfabet ten sam, bo Rumuńscy studenci regularnie jeżdżą na wymiany itp. Ja się zasadniczo nie znam na samochodach tak jak @cmos, ale na produkcji systemów infotainment już tak, więc to co piszesz nie ma żadnego sensu – bo łańcuch wygląda tak, że produkcje i komponenty i tak się zamawia tam, gdzie to już jest produkowane – np. w Chinach czy na Tajwanie czy innej Malezji. Montowanie i tworzenie softu będzie się odbywało tam, gdzie jest to łatwe do ogarnięcia celnie, nadzorczo, a programiści tego będą w kulturowo i czasowo zbliżownym regionie (zresztą, mam całą masę anegdotek jak różnice czasowo i kulturowe kładły outsourcing pisania softu w Indiach i Chinach). No więc po co firmy mają to przenosić do Rosji? Korzyści żadnych (nawet cenowo) a ryzyko ogromne.

    Generalnie, ze swoim „będą mogły” i innymi pewnymi stwierdzeniami przypominasz mi człowieka, z którym kiedyś pracowałem. Dla niego też wszystkie procesy i problemy to były bloczki funkcjonalne na wykresie. W pewnym momencie potrzebowaliśmy kupić przełącznicę prądową za jakieś 1k pln – bo firewall był tylko na jednym obwodzie i przy skokach napięcia się restartował. Generalnie ten ktoś stwierdził, że po co kupować coś nowego jak możemy użyć starego UPSa do rozwiązania problemu – bezkosztowo. Tyle bloczki funkcjonalne, ale w realnym świecie się okazało, że ten UPS jest w innym budynku (3km dalej) i waży 2 tony. Nie dało się tego rozłożyć, nie dało się tego wynieść bez wózka widłowego, pewnie nie zmieściło by się przez drzwi i nikt nie miał samochodu o tej ładowności. No ale ten człowiek był bardzo z siebie dumny, bo „rozwiązał problem”.

  442. @witawa
    „Europejskie koncerny mogą robić infotainment w Rumunii czy w Ukrainie. Będą mogły też w Rosji bo jest to gospodarka o porównywalnym poziomie.”

    W przypadku Rumunii tylko ci się tak wydaje. Poziom Rumunii nie jest już daleki od polskiego, gdzie tam jakaś Rosja.

    „Moje” korpo (jeden z największych poddostawców przemysłu samochodowego na świecie) już przed wojną miało znacznie więcej oddziałów w Rumunii niż w Rosji. A spora część produkcji nadal robiona jest w Niemczech – ja robię dla *fabryki* w Niemczech, przed bramą której stoi kolejka ciężarówek. Podzespoły przyjeżdżają głównie z Rumunii, wyprodukowane zespoły jadą głównie do fabryk w Niemczech (ale nie tylko). Nic nie przyjeżdża (ani nie przyjeżdżało) z Rosji nic nie idzie (ani nie szło) bezpośrednio do Rosji.

  443. W moim korpo które sporo zarabia na niemieckim automotive (już kiedyś o tym pisałem) z wybuchem wojny podziękowano z dnia na dzień wszystkim rosjanom (też już pisałem: w Rosji firmy nie było ale zatrudniano setki rosjan jako kontraktorów w Bułgarii żeby było taniej). A od tamtej pory wprowadzono do security zasady że każdy kto ma cokolwiek rosyjskiego w życiorysie zatrudniony w firmie nie będzie nawet do parzenia kawy i nawet jeśli z tej Rosju uciekł. Tak jak to było wcześniej z Koreą Pn czy Iranem, Rosja wylądowała na tej samej chlubnej liście. Po co ryzykować, natowskich czy rządowych kontraktów też mamy sporo.

  444. @cmos „Nic nie przyjeżdża (ani nie przyjeżdżało) z Rosji nic nie idzie (ani nie szło) bezpośrednio do Rosji.”
    No ale lit! Lit uszanuj! No jak to tak ruskiego czieławieka z tym całym litem zostawić, cały garaż zawalony, parkować trzeba na zewnątrz, a zimy srogie…

  445. Znając ruskiego cieławieka zaraz wykombinuje jak z tego litu zrobić bimber!

  446. @carstein (+cmos)

    „Nie jest na podobnym poziomie.”

    Niestety PKB per capita Rosja ma dużo wyższe od Ukrainy, na poziomie trochę poniżej Rumunii czy Chin. Cieszę się że dostrzegacie stopniowe cywilizacyjne uciekanie naszego regionu, m.in. owej Rumunii, z obszaru widzianego jako rosyjska strefa wpływów. Kolejnym etapem musi być jednak emancypacja Środkowej Europy – jej globalna autonomia, umiejętność narzucania politycznej i gospodarczej agendy. Bes tego dotychczasowe osiągnięcia będą nietrwałe a danina krwi w Ukrainie – zmarnowana.

    „No więc po co firmy mają to przenosić do Rosji? Korzyści żadnych (nawet cenowo) a ryzyko ogromne.”

    Niestety, europejskie firmy samochodowe nie podzielały tej opinii przed wojną (a już po agresji na Krym, uwięzieniu Nawalnego itp.) np. BMW podpisywał nową umowę z Avtotorem jeszcze na początku 2022 r. Jak wskazują wszelkie dane, m.in. ukraińskie, większość niekonsumenckich europejskich firm obecnych w Rosji przed wojną, nadal tam jest. Inne weszły już po wojnie – z Chin. Choć przecież są to też de facto kapitalistyczne przedsiębiorstwa, które muszą kalkulować ryzyko. O tym kto wszedł, kto wyszedł wbrew powtarzanym tu ocenom decydowały nie obawy przed „kryszami” itp., a twarde sankcje i presja konsumencka.

    „Generalnie, ze swoim „będą mogły” i innymi pewnymi stwierdzeniami przypominasz mi człowieka, z którym kiedyś pracowałem.”

    W większości mówię po prostu, co jest. Np. jest masowe obchodzenie sankcji węglowodorowych i czipowych, które pozwala Rosji finansować wojnę w naszym regionie i prowadzić ją względnie zaawansowanymi typami broni. Wy te fakty negujecie. Nie bawię się w opisywanie kogo mi to przypomina tylko namawiam do urealniania Waszej dyskusji. Mniej Somalilanów, więcej np. tankowców przeładowywanych ship-to-ship na morzu pod Ceutą. Są różne możliwe „UPSy” na tę okoliczność – można o nich dyskutować, ale najpierw trzeba w ogóle dostrzec problem. To miło, że w firmie embercadero Rosjanin już nie zaparzy kawy, niemniej jednak prawdopodobnie nadal korzysta ona w jakiejś mierze – jak większość europejskiego przemysłu – z rosyjskiej energii, sprzedawanej pod zmienionym szyldem.

    @wkochano

    „Jak już tak mówimy o planach, to ten kontrakt nominalnie opiewa na 100.000 ton, tymczasem na 20.000 podpisano w zeszłym tygodniu umowę między UK a firmą francuską”

    Rosja nie musi być liderem ani nawet blisko lidera w żadnej zaawansowanej branży, aby utrzymać agresywny potencjał. Wystarczy, że zaoferuje pewien minimalny potencjał bardziej zaawansowanym partnerom – czego niestety lit jest dobrym przykładem. Wydobycie tego typu minerałów powoduje ryzyka ekologiczne m.in. dla zasobów wodnych i spotyka się z gwałtownymi protestami nawet w Serbii, Francję też one czekają. Rosja z wypracowaną z Chińczykami technologią będzie mogła zorganizować pozbawioną takich ograniczeń ekstrakcję u siebie w Jakucji, zintegrowaną z jakimiś skalowalnymi montowniami EV – i ktoś się schyli po tę ofertę. W naszym regionalnym interesie jest to utrudniać albo (realistyczniej) uzyskiwać koncesje na naszą rzecz w zamian za nieutrudnianie. Unijna agencja typu OFAC byłaby niezbędnym do tego narzędziem.

    „W rublach tak, w twardych walutach spadły o ok. 30%.”

    W praktyce oznacza to inflację wypłacanych z tych przychodów świadczeń i żołdów. Co jest w jakimś stopniu celową polityką kursową. Niestety rezerwy w twardej walucie na zakupy okołowojskowe Rosja nadal ma zapewnione w perspektywie min. roku, a realne dochody biedniejszych warstw rosyjskiego społeczeństwa nie spadają, nawet lekko rosną dzięki specjalnym wojennym dodatkom i rentom. Chcemy zmienić ekonomiczne warunki w Rosji ze środkowego Breżniewa na schyłkowego Jelcyna, musimy sami się tym zająć.

    @sheik.yerbouti
    „bronisz Putina”
    „Dalej, rzuć jakimś konkretem.”

    Konkret: dostawy medyczne dla ruskiego wojska.

    Sankcje w tym zakresie byłyby trudne to kontrolowania, ale już samo specjalne opodatkowanie big pharma pod tym pretekstem od zysków uzyskiwanych w Rosji natychmiast urealniłoby listy sprzedawanych tam towarów oraz kontynuowanych inwestycji. Same koncerny nagle miałby wiele argumentów za tym, że konkretne kategorie nie stanowią „essential health products” bądź mają lokalne zamienniki. Aktualnie natomiast nie tylko eksportują one do Rosji, ale i nadal w niej produkują. To nie są rzeczy do wynegocjowania w kolejnych pakietach sankcji. Potrzebna jest europejska OFAC.

    Ale, ale – dość już tej mojego lania wody i obrony Putina. Czy też mówiąc precyzyjniej: naruszania dobrego samopoczucia na executive retreat Ekskursje Ltd. („No ale lit! Lit uszanuj!”). Jest oczywiste, że nic Wam nie przerwie tej szampańskiej zabawy. Choć patrzy się na nią ze zdumieniem.

  447. @awal
    „Jest oczywiste, że nic Wam nie przerwie tej szampańskiej zabawy.”

    No nie wiem, może jak jeszcze tak z pięć razy napiszesz „żegnam! odchodzę! na zawsze! do widzenia!”, to potraktujemy Cię bardziej serio?

  448. W końcu se pójdzie, ale wróci pod innym nikiem. Obstawiam tym razem konto transgenderowe.

  449. @wiadomo:
    „Niestety PKB per capita Rosja ma dużo wyższe od Ukrainy, na poziomie trochę poniżej Rumunii czy Chin.”
    No a UAE ma jeszcze wyższe – doskonale nic z tego nie wynika w omawianej kwestii.

    „Cieszę się że dostrzegacie stopniowe cywilizacyjne uciekanie naszego regionu, m.in. owej Rumunii, z obszaru widzianego jako rosyjska strefa wpływów.”
    Widzianego przez kogo? Jakby kolektywny imaginowany zachód tak na to patrzył to by nas w życiu nie przyjeli do EU (halo, to już 20 lat).

    „Niestety, europejskie firmy samochodowe nie podzielały tej opinii przed wojną (a już po agresji na Krym, uwięzieniu Nawalnego itp.) np. BMW podpisywał nową umowę z Avtotorem jeszcze na początku 2022 r.”
    Proszę Pana, przed wojną to nawet Wehrmacht szkolił Armię Czerwoną. Niemniej jendak, wojna sie jednak wydarzyła i jakby się trochę pozmieniało.

    „Jak wskazują wszelkie dane, m.in. ukraińskie, większość niekonsumenckich europejskich firm obecnych w Rosji przed wojną, nadal tam jest.”
    Ale co to znaczy, że nadal tam jest? Produkuje, sprzedaje, czy po prostu została legalistyczna wydmuszka bez znaczenia? Bo wiesz, można twierdzić, że Google nadal jest obecny w Rosji – tylko, że ostatni inżynier wyjechał w 2014 i zostało jakieś kadłubkowe biuro sprzedażowe, które na dodatek ogłosiło upadłość (link to politico.eu).

    „Inne weszły już po wojnie – z Chin. Choć przecież są to też de facto kapitalistyczne przedsiębiorstwa, które muszą kalkulować ryzyko.”
    Hahahaha. Nie. Te z Chin to akurat muszą zrobić to, co właściwy minister sobie postanowi.

    „O tym kto wszedł, kto wyszedł wbrew powtarzanym tu ocenom decydowały nie obawy przed „kryszami” itp., a twarde sankcje i presja konsumencka.”
    Swoją drogą – to jest ciekawa cecha osobowościowa – ja, kiedy w danej kwestii nie mam wiedzy z pierwszej ręki (bo albo byłem i widziałem, albo się tym zawodowo zajmuje) to zwykłem poprzedzać swoje sądy i wypowiedzi stwierdzeniami w stylu „wydaje mi sie, że”, ewentualnie „jak czytałem”. Ty natomiast wypowiadasz się z tak bezbrzeżną pewnością w kwestiach tak szerokich jak decyzje wszystkich firm zachodnich, a nawet jak kolektywny zachód postrzega kolektywny wschód. Normalnie kwantyfikatory większe niż Jacek Bartosiak. To jest jakaś cecha wrodzona czy to się jakoś nabywa i trenuje?
    Bo powiedzmy sobie szczerze – nie masz pojęcia co decydowało w danym przypadku. Ja wiem, co decydowało w jednej firmie, bo się tym zajmowałem – i nie było wtedy żadnej presji i żadnych sankcji. Zadecydowały między innymi obawy związane z bezpieczeństwem.

  450. @carstein
    „Ty natomiast wypowiadasz się z tak bezbrzeżną pewnością w kwestiach tak szerokich jak decyzje wszystkich firm zachodnich, a nawet jak kolektywny zachód postrzega kolektywny wschód. Normalnie kwantyfikatory większe niż Jacek Bartosiak. To jest jakaś cecha wrodzona czy to się jakoś nabywa i trenuje?”

    To pewnie jakiś sinekwanon, żeby w życiu tak naprawdę awansować, zrobić jakiś social climbing, wejść do zarządu, dostać się do tego mitycznego Longines Lounge. My mamy niuanse i wątpliwości, więc grzęźniemy w middle middle. A rządzą nami Loganowie Awalowie.

  451. „@Witwa
    „Cieszę się że dostrzegacie stopniowe cywilizacyjne uciekanie naszego regionu, m.in. owej Rumunii, z obszaru widzianego jako rosyjska strefa wpływów.”
    @carstein
    „Widzianego przez kogo? Jakby kolektywny imaginowany zachód tak na to patrzył to by nas w życiu nie przyjeli do EU (halo, to już 20 lat).„”

    No ale to jest dla mnie czytelny marker putinofilii (żeby nie było, że onucyzm). Zaczadzonym tak bardzo nie przychodzi do głowy, że nie istnieje już od dawna w Europie rosyjska strefa wpływów (Rosjanie tak bardzo nie mogą się z tym pogodzić), że uważają, że to jest jakiś bardzo valid argument. Ale ta łyżka nie istnieje.

  452. @Witawa
    „Natomiast nie znajdą w Rumunii”

    Dlatego Renault w nieatrakcyjnej Rumunii nie produkuje nic, co najwyżej sobie tam Ładę skleją na rynek wewnętrzny ze starej licencji na fiata 124, a w atrakcyjnej Rosji od dwudziestu lat opracowują i produkują (nie żadna montownia tylko pełen cykl, tylko silniki i niektóre części przyjeżdżają spoza kraju) kolejne modele Dacii która podbija cały świat.

    A nie, czekaj…

  453. Witawa
    „Cieszę się że dostrzegacie stopniowe cywilizacyjne uciekanie naszego regionu, m.in. owej Rumunii, z obszaru widzianego jako rosyjska strefa wpływów.”

    Rumunia nie całkiem była rosyjską strefą wpływów, sprawdź sobie udział Rumunii w interwencji w Czechosłowacji i innych „zajęciach” Układu Warszawskiego, jak i z kim miała umowy handlowe. Może dla przeciętnego jankesa, to były te same czerwone dzikie pola, ale już dla Francuzów i paru innych krajów EWG nie.

  454. @carstein
    „Widzianego przez kogo?”

    @Junoxe
    „No ale to jest dla mnie czytelny marker putinofilii…”

    Po „zakończeniu” tej wojny – zamrożeniu frontu i ustaniu ostrzałów miast – prowadzone będą negocjacje, których przedmiotem będzie to czy w nagrodę za okupowanie tylko np. jednej dziesiątej a nie jednej piątej Ukrainy Rosja może już wrócić do systemu SWIFT, globalnego rozkładu lotów, Rady Europy itd.

    Markerem tego czy nie jesteśmy traktowani jako rosyjska strefa wpływów będzie możliwość postawienia przez nas (Polskę, Ukrainę, szersze regionalne koalicje) żądań w tych negocjacjach realizujących nasze interesy np.:

    – odsunięcia od naszych granic iskanderów i głowic
    – uwolnienia Poczobuta i innych więźniów politycznych jacy działali na rzecz naszego interesu w Rosji i Białorusi (jak ci kolejowi dywersanci, którymi tak się ekscytowaliście swego czasu, a teraz o nich zapomnieliście)
    – zakończenia sprowokowanego na polskiej granicy kryzysu migracyjnego
    – wydania MTK decydenckich i wykonawczych zbrodniarzy wojennych z prowadzonej w Polsce bazy danych
    – zaprzestania operowania przez Rosję nierejestrowanej floty tankowców, ośmieszającej żywotnie dla nas ważny system sankcyjny (który powinien zawsze pozostawać gotowy do ponownego użycia)
    – usunięcia grupy Wagnera (czy jej zamiennika) z terytorium koalicji krajów afrykańskich jaką utworzymy używając wraz z Ukrainą karty bezpieczeństwa żywnościowego itd.

    Jeżeli nie jesteśmy w stanie formułować takiej agendy to oznacza, że sami niestety jesteśmy agendą – przedmiotem wrogiej i zasadniczo bezkarnej rosyjskiej aktywności, tolerowanej przez Zachód akceptujący rosyjskie „prawa” w regionie. Przy czym nazywanie wymienionych punktów np. uwolnienia Poczobuta „putinofilskimi” jest syndromem tego psychicznego zaułka w jaki wolę się tu za Wami nie zagłębiać.

    @carstein
    „Ale co to znaczy, że nadal tam jest? Produkuje, sprzedaje, czy po prostu została legalistyczna wydmuszka bez znaczenia?” „wojna się wydarzyła”

    Te zachodnie firmy robią różne rzeczy np. Novartis produkuje leki pod Petersburgiem, Dürr stawia Avtotorowi tę demo fabrykę, szwajcarski kartel obrotu ropą współdziała z rosyjskimi partnerami na neutralnym gruncie (np. ZEA), rafineria w Schwedt formalnie obsługuje kazaski koncern, zaś inni wykazują tylko minimalną aktywność w oczekiwaniu na powrót „normalnowojennych” relacji z Rosją (wojna Rosji z krajem naszego regionu trwa od 2014 r. i nie chodzi przecież o jej prawdziwe zakończenie, tylko o to, żeby to znów była normalna wschodnioeuropejska, zapomniana wojna).

    Bynajmniej nie uogólniam tych różnych form gospodarczych interakcji Zachodu z rosyjskim agresorem – ich monitoring i kontrola byłaby zadaniem unijnej agencji o jakiej piszę, podobnie jak kontrola szlaków transportowych węglowodorów, przepływów finansowych itd. Próba zbudowania takiego unijnego systemu, mającego od dawna swoje precedensy gdy idzie o ochronę interesów Zachodu, jest moją główną propozycją zgłaszaną w tej dyskusji. Waszą jest machnięcie ręką bo Ruski to u Was w firmie nawet kawy nie zaparzy, a z litu to najwyżej bimber zrobi. Są to dwa dojrzałe, dorosłe punkty widzenia, które jak sądzę już sobie dogłębnie wyjaśniliśmy.

  455. @sheik.yerbouti
    No ale lit! Lit uszanuj!

    Wszyscy szanujemy lit ze względu na jego potencjał psychiatryczny.
    (Jest nawet legenda miejska, że w El Paso jest najmniej przemocy w całym Teksasie, z powodu zasiedlenia źródeł wody przez związki litu. Ale jednak legenda, bo tego litu tam jest raczej homeopatycznie.)

  456. @awal vel witawa

    Czy pojawienie się „markerów”, to już otwarte przyznanie się do maskarady czy może master trolling jakiegoś uśpionego fana?

    Obstawiam jednak to pierwsze. Awalu (mam nadzieję, że Gospodarz wybaczy) – miej wzgląd na swoich prawdziwych fanów! Roztaczałeś tu wannabe social climberom z prowincji wizję spokojnej pół-emerytury z domem Kamocku. Do dupy taki social climbing, jeśli ma się dalej takie insecurities, że nie można się powstrzymać przed trollowaniem na niszowych blogach.

  457. @Witawa

    Ha, widzę ten sam błąd co jakiś czas temu u Awala – pisanie o licie jako o „metalu rzadkim”. Jest coś takiego, jak „metale ziem rzadkich”, ale lit do nich nie należy.

    A co do BAU – ja po prostu nie wierzę, że zachodni biznes nie bierze pod uwagę, jak bardzo niestabilnym, nieprzeidywalnym i skorumpowanym krajem jest Rosja. Do 2022 można było mieć złudzenia, ale teraz to musi się być oczywiste dla wszystkich decydentów. Kierując się czystą kalkulacją nie ma powrotu do tego, co było.

  458. Awalu, dziecię drogie i upośledzone. Te widmowe setki statków jak najbardziej są wliczone w system sankcji. Bo jednak, żeby sprzedać tak ropę Rosja musi mocno zejść z ceny, mieszanie tej ropy z np. saudyjską to koszt, który Rosja poniesie, no bo kto inny, pośrednicy swoje skasują za usługę, a jak na koniec nie zapłacą za końcowy produkt, to kto im co zrobi.

  459. @pz
    „Jest coś takiego, jak „metale ziem rzadkich”, ale lit do nich nie należy.”

    Wisienką na torcie jest to, że robi ten błąd na blogu NAUCZYCIELA CHEMII. Po raz drugi. Równocześnie oczywiście odstawiając przemądrzałego mentora, co to lepiej od inżyniera od samochodowego infotaimnemtu zna się na samochodowym infotaimnencie.

  460. Nie jest to 100% dowód na tożsamość Awala, ze względu na proces podobny do uczenia maszynowego GPT. Monografia ISBN 978-83-7464-790-8 „Metale rzadkie” w spisie treści ma antymon, arsen, bizmut, bor, gal, german, kadm… Bez litu.

  461. @Witawa

    „Przy czym nazywanie wymienionych punktów np. uwolnienia Poczobuta „putinofilskimi” jest syndromem tego psychicznego zaułka w jaki wolę się tu za Wami nie zagłębiać.”
    Chyba tracisz resztkę fasonu czy co tam mają putinofile.

    „Po „zakończeniu” tej wojny – zamrożeniu frontu i ustaniu ostrzałów miast – prowadzone będą negocjacje, których przedmiotem będzie to czy w nagrodę za okupowanie tylko np. jednej dziesiątej a nie jednej piątej Ukrainy Rosja może już wrócić do systemu SWIFT, globalnego rozkładu lotów, Rady Europy itd.”
    Ale masz złotą kulę czy jakieś przecieki z Moskwy? Twoje powyższe stwierdzenie, że EU sprzeda się i sprzeda Ukrainę (powrót Rosji do SWIFT w zamian za znikome ustępstwa terytorialne) jest kolejnym markerem putinofilii. I chyba czas, by Gospodarz wyznaczył jakąś granicę.

    „Markerem tego czy nie jesteśmy traktowani jako rosyjska strefa wpływów…” jest nasza przynależność do NATO i do EU. To, że sobie wymyślisz własne kryteria, to nie znaczy, że one są w jakikolwiek sposób decydujące.

    „Jeżeli nie jesteśmy w stanie formułować takiej agendy to oznacza…”, że nie jesteśmy Tobą. Przyszły rząd polski może postawić najgłupsze żądania i wciąż nie być w strefie wpływów Rosji.

  462. Przepraszam za zbyt skróconą myśl.
    „… i wciąż nie jesteśmy w rosyjskiej strefie wpływów.” Nie, że rząd nie jest, bo ten akurat jest/był.

  463. „Development niemieckiego infotainmentu do samochodów robi się głównie w Rumunii i w Indiach, w Rosji był najwyżej jakiś margines”

    I w Polsce. Nawet kiedy jeszcze Rosja była w grze, a z zachodu non-stop napływały narzekania, że Polska jest za droga.

  464. @Konrad Matys

    „Bo jednak, żeby sprzedać tak ropę Rosja musi mocno zejść z ceny”

    Mocno, czyli Twoim zdaniem ile? Na dziś różnica cenowa między rosyjską ropę ESPO a ropą Brent wynosi 8,73 USD/ barrel (Brent 75,75 USD, ESPO 67,02 USD). Rok temu ta różnica wynosiła 25 USD, a więc dzięki systemowi nierejestrowanych dostaw udrażniających eksport, Rosja zmniejszyła swój dyskont prawie trzykrotnie. I oczywiście uzyskiwana przez nią cena przekracza oficjalny „price cap” ustalony przez G7 na wysokości 60 USD. Proponuję: zajrzyj jednak do linkowanego powyżej raportu Global Witness pt. „The price ain’t right” i dowiedz się jak konkretnie Rosja prowadzi ten obrót i dzięki temu gromadzi zyski potrzebne jej do finansowania agresji. Niestety, efekt systemu sankcji dla Kremla polega obecnie na tym, że Szwajcar jaki kupuje rosyjską ropę (np. Francois Edouard Mauron z Paramount DMCC) rezyduje w Dubaju, nie w Genewie. Dla ruskich wygodnie, ta sama strefa czasowa. Dla nas kolejne cierpienia ludzi, kolejne tysiące poległych na froncie. Może warto poświęcić swoje iluzje i zacząć rozmawiać o realnym świecie.

    @Paweł Ziarko

    „ja po prostu nie wierzę, że zachodni biznes nie bierze pod uwagę, jak bardzo niestabilnym, nieprzeidywalnym i skorumpowanym krajem jest Rosja”

    Zachodni biznes, czyli kontrolowany obecnie przez rząd RFN koncern Rosneft Deutschland, reprezentowany w Astanie przez prezydenta RFN, zawarł dwa tygodnie temu z kazaskim koncernem KazMunaiGaz umowę na dostarczanie 100 tys. ton ropy miesięcznie do rafinerii PCK w Schwedt w Brandenburgii. Tranzyt odbywał się będzie ropociągiem Drużba biegnącym przez „tak bardzo niestabilne, nieprzewidywalne i skorumpowane kraje” jak Rosja i Białoruś. De facto nie będzie to raczej tranzyt, lecz dostawa rosyjskiej ropy, w oparciu o transakcję swapową rosyjskiego dostawcy z kazachskim. Niemcy wiedzą, jakim krajem jest Rosja. Ale potrzebują surowca dla swojej rafinerii. My natomiast bardziej potrzebujemy zduszenia gospodarki agresora. Może warto rozmawiać o generowanych przez niego ryzykach w oparciu o konkretną wiedzę, nie wiarę.

    @Junoxe

    „Twoje powyższe stwierdzenie, że EU sprzeda się i sprzeda Ukrainę (powrót Rosji do SWIFT w zamian za znikome ustępstwa terytorialne) jest kolejnym markerem putinofilii.”

    Przypominam, jak UE negocjowała rok temu warunki tranzytu surowców i towarów z Rosji centralnej do królewieckiej eksklawy przez unijne terytorium: Litwę. Pomimo formułowanego tu wówczas przekonania, że taki tranzyt będzie zablokowany – został on dopuszczony jako wyjątek od systemu unijnych sankcji. Litwa trzeźwo przystąpiła do ustaleń podjętych w tej sprawie między UE a Rosją i lojalnie je realizuje, bo też uzyskała w ich ramach pewne koncesje jakie tu były opisywane. Nadchodzące negocjacje „powojenne” (po zamrożeniu frontu) mogą wyglądać podobnie. I sądzę, że będą. Oprócz swojego tym oburzenia, nie podajesz przeciwnych przesłanek.

    „Chyba tracisz resztkę fasonu czy co tam mają putinofile.”

    Nazywasz mnie putinofilem bo oczekuję, że w ramach rozliczeń z Rosją po zakończeniu wojny Polska postawi kwestie takie jak wypuszczenie więźniów politycznych oraz wydanie sprawców zbrodni wojennych. Skoro to putinofilia, to co sam proponujesz? Odpuszczenie tego tematu? Niestety, przebrnięcie tego zaułka Twojej logiki mnie przerasta.

    @wo

    „Wisienką na torcie jest to, że robi ten błąd na blogu NAUCZYCIELA CHEMII.”

    „co to lepiej od inżyniera od samochodowego infotaimnemtu zna się na samochodowym infotaimnencie.”

    W dyskusji o surowcach niezbędnych w „zielonych” technologiach a dostępnych wydobywczo jedynie w kilku krajach świata oczywiście nie ma sensu używać wąskiego terminu chemicznego, lecz termin biznesowy obejmujący m.in. te metale, jak lit czy nikiel, gdzie Rosja ma największy potencjał zwiększenia wydobycia.

    W dyskusji o tym czy Rosja zaoferuje Zachodowi montownie EV zintegrowane z dostawami surowcowymi jest sprawą drugorzędną skąd będzie pochodził komponent software’owy takich EV. Istotą rosyjskiej oferty będzie złożenie produktu finalnego wraz z własnym wkładem surowcowym, a bez kłopotliwych obciążeń związanych z prawami pracowniczymi i protestami ekologicznymi.

    Zauważenie tych faktów w kontekście tematu dyskusji: jak działa korumpująca Zachód „Rosja modernizacyjna” i jak jej zapobiegać – nie przekracza możliwości gospodarza i czytelników tego bloga. Pod warunkiem, że chcą oni prowadzić dyskusję. O realnych, funkcjonujących i przygotowywanych, obszarach gospodarczej kolaboracji Rosji z Zachodem. O metodach im przeciwdziałania np. wykorzystaniu narzędzi unijnych dla skuteczniejszej kontroli umów importowych, tras przesyłowych, udziałów i przelewów.

    Takie przyziemne sprawy Was jednak nie zajmują. Aktualnie preferujecie szampańską zabawę na Waszym executive retreat. Korpo-slajdy, awalologia, Tatarstan przebijający korytarz i litowy bimber. Taką sobie wybraliście konwencję, cóż.

  465. @Witawa
    „W dyskusji o surowcach niezbędnych w „zielonych” technologiach a dostępnych wydobywczo jedynie w kilku krajach świata oczywiście nie ma sensu używać wąskiego terminu chemicznego, lecz termin biznesowy obejmujący m.in. te metale, jak lit czy nikiel, gdzie Rosja ma największy potencjał zwiększenia wydobycia.”

    Jezusmaria, napisać akapit bełkotu żeby nie wycofać się z błędu merytorycznego, a jednocześnie w tym akapicie popełnić dwa kolejne błędy (dostępność litu i niklu, porównywanie woluminów ich zapotrzebowania) – to jednak wymaga ciężkiego humanisty w sensie pejoratywnym. A to oznacza że nie jesteś partnerem do jakiejkolwiek rozmowy w której kwestie ilościowe czy kwotowe mają jakiekolwiek znaczenie – czyli dowolnej.

  466. @awal
    ” Pod warunkiem, że chcą oni prowadzić dyskusję.”

    Nie wiem jak inni, ja nie chcę. Jest coś takiego jak „zdolność dyskusyjna”, analogicznie do „zdolności honorowej”. W moich oczach traci się takimi szczeniackimi zachowaniami jak „a może wrócę pod kobiecym nickiem, nikt się nie pozna”.

  467. @Witawa:

    Wyjaśnię po raz trzeci: nie ma dla produkcji większego znaczenia, czy procesor do bulbulatora został kupiony za 5 czy za 80 USD, tylko ile i czy w ogóle tych procesorów kupiono.

    To ile, jakich i do czego „mikrochipów” kupiono? I ja się to ma do przedwojennego importu?

  468. @wo:
    „Nie wiem jak inni, ja nie chcę. Jest coś takiego jak „zdolność dyskusyjna”, analogicznie do „zdolności honorowej”. W moich oczach traci się takimi szczeniackimi zachowaniami jak „a może wrócę pod kobiecym nickiem, nikt się nie pozna”.”

    U mnie się traci, jak to pokazał ładnie @cowboytomash nieumiejętnością przyznania się do najbardziej oczywistego błędu tylko wykręcanie kota ogonem i „użyłem tego słowa w innym znaczeniu”. Tak więc po co mam wykazywać błędy w argumentacji Awala/Kasi/Witawy skoro potem i tak dostanę ścianę tekstu, że wcale mu/jej o to nie chodziło.

  469. Bo od miesięcy dyskutujecie z trollem z Olgino który recytuje wam przekaz dnia który kilka godzin wcześniej otrzymał od kierownika zmiany. Nie rozumiem i nie zrozumiem już tego.

  470. @carstein
    „nieumiejętnością przyznania się do najbardziej oczywistego błędu tylko wykręcanie kota ogonem i „użyłem tego słowa w innym znaczeniu”.”

    A to jest akurat bardzo charakterystyczne dla polityków. Im bardziej na prawo tym bardziej.

  471. @carstein

    „U mnie się traci, jak to pokazał ładnie @cowboytomash nieumiejętnością przyznania się do najbardziej oczywistego błędu tylko wykręcanie kota ogonem i „użyłem tego słowa w innym znaczeniu”.”

    @cowboytomash

    „a jednocześnie w tym akapicie popełnić dwa kolejne błędy (dostępność litu i niklu, porównywanie woluminów ich zapotrzebowania)”

    Użyłem powszechnie znanego, niechemicznego terminu („metale rzadkie”) w tym samym znaczeniu w jakim używają go publicyści piszący na ten temat np. G. Pitron czy W. Orliński (gospodarz tego bloga): link to wyborcza.pl

    Skoro jednak ten termin Wam przeszkadza, nazwijcie te materiały np. surowcami krytycznymi. Nie zmienia to faktu, że Rosja ma możliwość zwiększenia wydobycia wielu z nich np. litu, w sposób zapewniający akceptowalne standardy pracownicze i brak protestów ekologicznych. A to prawie wszędzie indziej (oprócz Chin) jest trudne do uzyskania. Owszem, rosyjskie firmy planujące takie wydobycie, takie jak pojawiająca się w kontekście boliwijskim Uranium One (spółka zależna Rosatomu), będą potrzebować odpowiednich technologii – lecz właśnie dlatego wchodzą w tego typu joint ventures z Chińczykami, by je uzyskać.

    Trzymając się przykładu litu, UE w strategii surowcowej z 2020 r. oczekuje 18-krotnego wzrostu zapotrzebowania na ten materiał do 2030 r. i około 60-krotnego do 2050 r.:
    link to eur-lex.europa.eu

    Niezależnie jak blisko tych prognoz ukształtuje się rzeczywisty popyt, widać tu oczywistą asymetrię siły rynkowej, faworyzującą dostawcę. Nawet najwięksi wyznawcy samo-regulacji wśród Was, „nie wierzący”, że biznes w tych warunkach pójdzie na współpracę z reżimem, chyba powinni się zapytać, czy ktoś jednak tego biznesu w kontaktach z Rosją nie powinien pilnować. Unijna agencja reprezentująca polityczny interes naszego regionu Europy, wzorowana na amerykańskim Office for Foreign Assets Control, byłaby tego typu ciałem.

    @carstein

    „Ale co to znaczy, że nadal tam jest? Produkuje, sprzedaje, czy po prostu została legalistyczna wydmuszka bez znaczenia?”

    Przepraszam, że wracam do tematu, lecz poproszono mnie o pre-publikacyjne rozpropagowanie aktualnych danych. Skrótowo:

    – obrót zagranicznych firm w Rosji w 2022 r., pierwsza piątka wg kraju pochodzenia (USD): USA 40 mld, Niemcy 23 mld, Szwajcaria 14 mld, UK 12,5 mld, Chiny 10 mld

     – korporacyjny podatek dochodowy zapłacony w Rosji, pierwsza piątka wg kraju pochodzenia (USD): USA 712 mln, Niemcy 402 mln, Szwajcaria 275 mld, Japonia i UK po 205 mld

     – firmy z największymi obrotami: powyżej 7 mld USD: Philip Morris, Japan Tobacco International (Szwajcaria); powyżej 4 mld USD: Leroy Merlin, Pepsi, British American Tobacco, VEON (Holandia), powyżej 3 mld USD: Auchan, Metro (Niemcy)

    – przykładowe firmy z największymi wzrostami obrotu (przedział 10-30%): Ehrmann, Holchland (żywność), Heidelberger Zement, Knauf (materiały budowlane)

    56% obecnych w Rosji przed wojną firm zagranicznych wyraża nadal wolę pozostania. Oczywiście udział takich firm w stabilizacji rosyjskiej gospodarki to nie tylko podatek dochodowy, lecz również VAT, wynagrodzenia, opłacone faktury dostawców itd. Pełny raport Kiev School of Economics i B4Ukraine wkrótce.

    @Michał Maleski

    „To ile, jakich i do czego „mikrochipów” kupiono? I ja się to ma do przedwojennego importu?”

    Pod względem wartości, rosyjski import mikroprocesorów wzrósł ponad dwukrotnie w porównaniu z okresem przedwojennym. Raport Nikkei Asia pt. „Special report: How U.S.-made chips are flowing into Russia” z kwietnia tego roku porównywał okres luty-grudzień 2021 z analogicznym okresem 2022 r. Wykazał on wzrost rosyjskiego importu z kwoty 0.4 mld USD do ponad miliarda USD, z czego wolumen o wartości 740 mln USD stanowiły produkty amerykańskich firm, w większości (ok. 600 mln USD) eksportowane do Rosji poprzez Hongkong:

    link to ft.com

    Detalicznie przekłada się to we wskazanym okresie 2022 r. na 3292 pojedynczych transakcji eksportowych o wartości ponad 100 tys. USD, z czego 2358 transakcji dotyczyło produktów amerykańskich. Pojedyncza transakcja może obejmować liczone w dziesiątkach tysięcy czipy powszechnie używanych w elektronice konsumenckiej (np. typu LAN9221/LAN9221i czy WL18MODGB) bądź w przemysłowych systemach sterowania (np. typu GUM3703FEY), może też jednak obejmować mniejsze liczby zaawansowanych komponentów w cenach przekraczających 10 tys. USD za sztukę, szczególnie przydatnych w rosyjskiej produkcji pocisków sterowanych i innych systemów broni.

    Te wartości, oparte o bazy danych celnych gromadzonych na użytek WTO i agregowanych przez dostawców danych typu indyjski Genius, pokrywają się z ustaleniami cytowanego już powyżej raportu Reuters-RUSI z grudnia 2022 r., jaki mówił o ponad 770 mln USD mikroprocesorów produkcji zachodniej (amerykańskiej i niemieckiej) importowanych przez Rosję w okresie luty-październik 2022 r. Raport ten jednocześnie potwierdzał występowanie mikroprocesorów typów wykazanych w danych celnych w pociskach i innej broni użytej przez Rosjan w Ukrainie.

    Na poziomie pojedynczych producentów wzrosty te bywają o wiele bardziej dynamiczne np. rosyjski import produktów Intela wzrósł trzykrotnie z 30 mln USD w kwietniu 2022 r. do 90 mln USD we wrześniu 2022 r. (raport Reuters-RUSI). Z innej jeszcze strony patrząc: cytowany powyżej raport Osint for Ukraine wskazuje, że eksport z Chin (włączając Hongkong) do Rosji w ONZ-wskich kategoriach obejmujących mikroprocesory odnotował wzrost YoY o 209% w okresie marzec-czerwiec 2022, w większości jako re-import z USA i pozostałych krajów G7. W innych obszarach stosowane są „specjalistyczne” kanały przez Armenię, Azerbejdżan, Kirgistan czy Uzbekistan.

    Sytuacja ta nie jest dla nikogo tajemnicą, mówi się o niej w mediach biznesowych, od czasu do czasu pojawia się ona jako temat rytualnych ostrzeżeń zachodnich polityków wobec Chin. Faktycznie jednak ten układ jest wszystkim na rękę: zachodnie firmy i pośrednicy zarabiają, Chiny mają poczucie że wspierają swojego sojusznika, polityczny Waszyngton ma nomen omen czip przetargowy, który odstępuje Pekinowi w zamian za koncesje uzyskiwane w ramach przeprowadzanej właśnie operacji „stabilizacyjnej” (pekińskie wizyty Blinkena i Yellen), zachodnia Europa też na pewno temu quasi-odprężeniu z Chinami nie będzie stawać okoniem.

    A na koniec ruski iskander zabija pisarkę Wiktorię Amelinę w Kramatorsku.

    Przepraszam tu, jeżeli ta sprawa może nie zajmuje Was tak mocno jak wymyślone problemy terminologiczne. Gdybyście jednak chcieli poświęcić jej uwagę, otwórzcie może jeden czy dwa załączone linki do raportów robionych przez ludzi realnie ryzykujących, aby opisać ekonomiczne relacje tego reżimu i jego popleczników. Tych relacji nie zmienią kolejne „sankcje” czy „gwarancje”, dopóki nie zostaną wdrożone, na szczeblu unijnym, narzędzia egzekucyjne działające w interesie naszego regionu. By to się stało, musimy w ogóle zacząć wiedzieć nasze regionalne interesy w tej perspektywie i domagać się od polityków adekwatnego działania. Być może powinniście to robić m.in. Wy – ale to już wykracza poza moją zdolność perswazyjną. Jak wspomniałem, inaczej niż Wasz ulubiony dostawca kontentu, nie mam misyjnych intencji. Traktuję Was jak dorosłych ludzi. Zadawaliście pytania, poświęciłem czas na rzetelną odpowiedź. Nie leży Wam ona – mimo to nie widzę powodu, żeby się obrażać na żenującym, jak na to miejsce, poziomie. Lurkerom, którzy nie chcą mieć tej przyjemności – dziękuję za prywatny feedback.

  472. @witawa
    „Użyłem powszechnie znanego, niechemicznego terminu („metale rzadkie”)”

    Nadal jestem bardzo ciekawy, jakie wygibasy wykonasz żeby pokazać istotne znaczenie litu i taniej siły roboczej dla infotainmentu w samochodzie.

  473. @cmos
    Każdy infotainment da się zastąpić skończoną ilością litu i taniej siły roboczej. Ustaw sobie w samochodzie dziesięć tysięcy młodych niewolnic na jednej nodze i każ im prawymi rękami czynić ósemki, lewymi zaś strzelać z litu, a niełatwo ci przyjdzie rozstać się z tym widowiskiem, mówię to z doświadczenia.

  474. @Witawa:

    Ponownie: nie interesuje mnie ile zapłacono, tylko ZA CO zapłacono.

    Przykład: potrzebujesz do biurowych komputerów 2x najnowsze i3 (komputery na recepcji i biura pani z kadr), 1x i5 (do koputera pana inżyniera) i czterech i9 (stacje robocze dla grafików).

    Koszt w Q42021 to, powiedzmy 10 tysięcy rurytańskich talarów – i3 po 500 talarów, i5 kosztował 1000 talarów, i9 po 2000 talarów. Na sześć procesorów wydałeś 10 tysięcy talarów

    Koszt w Q12023: i3 są za 1500 talarów, i5 za 2500 talarów, ale i9 zwyczajnie nikt sprzedać nie chce. Jednego udało się kupić pod stołem za 6 tysięcy talarów. Łącznie wywaliłeś 11500 talarów, problem w tym że 3 z 4 najważniejszych „mikrochipów” nie masz i nie będzie, co za tym idzie zdolnośc produkcji naszego biura graficznego poszła sobie w las.

    Czy możesz okreslić co Rosjanie kupili? Ile przepłacili? Czy to co kupili zaspokaja potrzeby?

  475. @Witawa
    „Użyłem powszechnie znanego, niechemicznego terminu („metale rzadkie”) w tym samym znaczeniu w jakim używają go publicyści piszący na ten temat np. G. Pitron czy W. Orliński (gospodarz tego bloga):”

    Nie moja to decyzja, ale próbując swój błąd usprawiedliwić włożeniem w usta @wo czegoś czego nie napisał grasz w komcionaucką rosyjską ruletkę.

    @wo rzeczywiście pisał tam o metalach ziem rzadkich, nazywając je „metalami rzadkimi”, ale nie chodziło tam o twój gruby błąd czyli nazywanie rzadkimi litu i niklu, tylko faktycznie o metale ziem rzadkich (wydobywane w Afryce, ale też Chinach) i stosowane w produkcji smartfonów (neodym, prazeodym, europ, terb – między innymi, to głównie lantanowce). Gdzie wydobywa się nikiel oraz lit i dlaczego nie są to metale ziem rzadkich (i co to w ogóle znaczy – wcale nie rzadkość występowania w skorupie ziemskiej) – to już sobie możesz doczytać w Wikipedii, acz nie mam złudzeń.

  476. @cmos:

    Awal zatem potwierdzony – nigdzie w świecie nie spotkałem się z „metale rzadkie” poza komentarzami Awala. Albo metale ziem rzadkich się widuje, albo wymienia się je po imieniu.

    To dosłownie na poziomie nazwania metali szlachetnych „szlachtą” czy gazów szlachetnych „niemetalami szlachetnymi”.

  477. Ludzie drogie, przestańcie powtarzać ten nieucki bullshit, lit nie jest w żadnym wypadku rzadki, to jest pierwsza dziesiątka najczęściej występujących metali w przyrodzie. To ze jest trudny w wydobyciu to insza inszość. ale występuje on na ziemii powszechnie i nijak nie jest rzadki.

    @cmos

    „Nadal jestem bardzo ciekawy, jakie wygibasy wykonasz żeby pokazać istotne znaczenie litu i taniej siły roboczej dla infotainmentu w samochodzie.”

    Nie wiem na czym dokładnie polega psychoaktywne działanie litu ale jeśli jest podobnie jak z innymi tego typu substancjami to jak go zjesz odpowiednio dużo to masz na pewno infotainment jak cholera

  478. @cmos
    „Nadal jestem bardzo ciekawy, jakie wygibasy wykonasz żeby pokazać istotne znaczenie litu i taniej siły roboczej dla infotainmentu w samochodzie.”

    Nie czekaj, one sa rozczarowujące. Podstawą awalizmu jest przekonanie o tym, że jakimś cudem zna tajne plany Putina, Xi Jinpinga, a nawet Prigożyna. Zakwestionujesz to – to wszystko się wali (no bo co jeśli Chiny akurat dążą do czego innego niż Awal twierdzi?). Jak, skąd? Nigdy nie odpowiada, tylko zmienia temat: powyżej na takie pytanie odpowiada „nie przywiązywałbym się zbytnio do tych postaci”.

    Czyli w najlepszym wypadku odpowie ci „nie przywiązywałbym się zbytnio do litu”.

  479. @wo
    Przecież wiem, wszystkie jego „argumenty” to losowo i bez zrozumienia poskładane hasła z sieci, nie składające się w żadne spójne rozumowania.

  480. Niezależnie od częstości występowania metali w skorupie ziemskiej jest też częstość występowania sformułowań w języku. Google daje 25 tysięcy wyników na oficjalne „metale ziem rzadkich”, podczas gdy potoczne „metale rzadkie” to już 89 tys. wyników. I co z tego, że błędne? Uzus jest po stronie Awala.

    Awalu, choć domyślam się, że upadek z roli komciodawcy-celebryty do ofiary „huzia na Józia” musi boleć, to popełniasz trzy grube błędy:

    1. Astroturfing – wszystkich to odrzuca, po co?

    2. Przekonanie o własnej nieomylności w sprawie tego, co się stanie i co będzie z Rosją – owszem scenariusz, jaki rysujesz, jest przy jakichś parametrach realny, ale dalece nie jedyny, bo trwa wojna, a na wojnie może zdarzyć się wszystko. Chcesz argumentować, że wojna idzie słabo i będzie trzeba z Rosją się dogadać, argumentuj, ale nie traktuj tego jako oczywistego założenia, z którym każda rozsądna osoba musi się zgadzać. Owszem, musimy się przygotować na ewentualność taką, że Rosja przetrwa, skonsoliduje się i zatrzyma część Ukrainy. Ale musimy się też przygotować na ewentualność taką, że sankcje w końcu zadziałają, a Ukrainie uda się wypchnąć Rosjan z okupowanych terytoriów. Albo na taką, że Rosja się całkiem rozpadnie według dyskutowanych tu ostatnio scenariuszy. Nie wiemy z góry, w odróżnieniu od ciebie, która z nich się wydarzy.

    3. Nawet zakładając, że masz rację co do powyższego, kierujesz swoje wezwania do złej publiczności. Większość komentatorów tego bloga to zwykli ludzie, nie politycy, mający ograniczone możliwości działania, poza takimi miłymi gestami jak przyjmowanie u siebie w domu uchodźców z Ukrainy lub wysyłanie kasy na wsparcie działań wojennych lub humanitarnych. Kto wie, może wśród lurkerów są też jacyś bardziej sprawczy ludzie, niech w takim razie się odlurkują i cię wesprą.

    Też już mnie nuży ta awalologia, z mojej strony koniec (i nie wrócę pod inną ksywką, obiecuję).

  481. @wkochano
    ” Nawet zakładając, że masz rację co do powyższego, kierujesz swoje wezwania do złej publiczności.”

    To jest dla mnie najważniejsza zagadka awalologii, bodajże jedyna, która mnie intryguje na tyle, że chciałbym poznać wyjaśnienie. Jego rojenia o chipach i motoryzacji mnie niespecjalnie kręcą, po prostu znam ciekawsze i rzetelniejsze źródła. ALE CO GO NAPADŁO ŻEBY AKURAT TUTAJ DOMAGAĆ SIĘ STWORZENIA UNIJNEJ AGENCJI, WPŁYWANIA NA BELKĘ, ZMIANY POLITYKI SANKCJI – itd? Jakie są szanse, że tego bloga czyta ktoś, kto ma tu coś do gadania? (jeśli czyta, to czy mogę Wpływową Osobę zainteresować współpracą przy autobiografii ew. wywiadzie-rzece? bez tego jak bez patka!).

  482. @wkochano
    „Google daje 25 tysięcy wyników na oficjalne „metale ziem rzadkich”, podczas gdy potoczne „metale rzadkie” to już 89 tys. wyników.I co z tego, że błędne? Uzus jest po stronie Awala.”

    Ok, ale błędem Witawy nie jest użycie potocznego sformułowania, a użycie go w stosunku do litu i niklu.

  483. @Witawa
    „Pojedyncza transakcja może obejmować liczone w dziesiątkach tysięcy czipy powszechnie używanych w elektronice konsumenckiej (np. typu LAN9221/LAN9221i czy WL18MODGB) bądź w przemysłowych systemach sterowania (np. typu GUM3703FEY)”

    A tutaj to chyba po prostu zakładasz że jak zrobisz trochę namedroppingu to nikt nie wrzuci identyfikatorów w gugla. Niestety hobbystycznie bawię się w elektronikę więc noty katalogowe to częsty element mojej diety. Zacznijmy od tego że używasz „czipów” i „procesorów” zamiennie, co jest kolejnym grubym błędem (czym jest błąd gruby pewnie też nie wiesz i rozumiesz pojęcie potocznie) — jest daleka droga od prostych układów zintegrowanych, do których zaliczają się przecież najprostsze regulatory liniowe, wzmacniacze operacyjne czy timery, do programowalnych układów procesorowych. Wymienione przez ciebie układy to proste kontrolery sieciowe ethernetu (LAN9221) czy bluetooth (WL18MODGB), a GUM3703FEY to prosty computer-on-module który rzeczywiście potrafi więcej ale jest tak naprawdę sprzętem na poziomie Raspberry Pi Zero W, nawet temperatury pracy na poziomie sprzętu konsumenckiego niż przemysłowego (życzę powodzenia w zrobieniu niezabawkowej rakiety na sprzęcie który pracuje w zakresie 0-70 stopni Celsjusza).

    Nie rozumiesz też o co chodzi w sankcjach na możliwości zakupu elektroniki przez Rosję. Żaden system sankcyjny nie będzie w stu procentach szczelny, a zakładając że Rosja produkuje dwieście Kalibrów, Iskanderów i Kindżałów rocznie, to kupienie mikroprocesorów do nich i tylko do nich jest robotą dla garstki agentów. Zwłaszcza że elektronika Kalibrów tak naprawdę pochodzi z lat siedemdziesiątych:
    link to sundries.com.ua

    Po co więc wprowadzać sankcje jakiekolwiek, skoro nie będą w stu procentach szczelne i te sto Kalibrów Rosja sobie zawsze wyprodukuje? Pozostawię to jako ćwiczenie dla czytelnika.

  484. @Galahi Simtam
    Tyle tylko, że z tej publikacji wynika, że nie jest błędem nazywania litu metalem rzadkim.

    „Również w literaturze anglosaskiej nie ma zgodności co do podziału metali. Na przykład
    Craig i in. (2003) dzielą metale z geochemicznego punktu widzenia na pospolite i rzadkie. Jako kryterium podziału przyjęli graniczną zawartość metalu w skorupie ziemskiej (klark) 0,1% wagowego”
    (A dalej jest lista tak zdefiniowanych metali rzadkich, na której są „pierwiastki ziem rzadkich”, ale nie tylko.)
    link to researchgate.net

    A to jest, jak rozumiem, właśnie powyższy wskaźnik:
    „According to A. P. Vinogradov, the Clarke number of lithium is 6.5 x 10⁻³ wt. %”
    link to google.pl

    @wkochano
    Dzięki za rozsądny głos w tej dyskusji.

  485. @Kaxia
    „A to jest, jak rozumiem, właśnie powyższy wskaźnik:”

    Linkujesz książkę z 1960, która cytuje Vinogradova z najpóźniej 1959, który nawet nie podał jak wyciągnął te swoje średnie (liczby Clarke’a też już się od dawna nie stosuje):
    link to pubs.usgs.gov (str. 3)

    Według dzisiejszej wiedzy zawartość litu w skorupie ziemskiej i morzach to 20 ppm (0.002%), co czyni go 33 najczęstszym pierwiastkiem na ziemi — nie jest to żelazo, ale „rzadki” to jest lit co najwyżej „relatywnie”. Nie najgorzej jak na elektrolit do akumulatorów, chociaż oczywiście lepiej będzie jak zostanie zastąpiony sodem.
    Mylenie go z pierwiastkami ziem rzadkich, używanych we współczesnej miniaturyzowanej elektronice ze względu na swoje właściwości elektromagnetyczne (akcelerometry, ekrany) w małych ilościach, i wydobywanymi w zupełnie innych miejscach niż lit — to jest, jak już wspominałem, błąd.

    Awal, możesz się wreszcie zdecydować na jedną tożsamość w komciach tutaj? Kaxię w tym wątku odpaliłeś po raz pierwszy, daj już spokój, nie rób sztucznego tłumu.

  486. @cowboytomash
    Przede wszystkim cytuję książkę z 2015 roku, i to nie wziętą znikąd, tylko od komcionauty, który twierdził, że ona dowodzi, że litu nie można nazwać „metalem rzadkim”. A pokazuje ona coś dokładnie przeciwnego. Jest tam jedna z możliwych definicji „metalu rzadkiego”, i wszystko wskazuje, że lit ją spełnia.

  487. @Kaxia
    „Jest tam jedna z możliwych definicji „metalu rzadkiego”, i wszystko wskazuje, że lit ją spełnia.”

    Tylko jeśli zawęzisz lekturę do pierwszego rozdziału, który roztrząsa kwestie nazewnictwa w starej literaturze (przed zarówno szerokim zastosowaniem litu jak i znajdowaniem jego kolejnych złóż). Jeśli będziesz czytać dalej to zobaczysz że autorzy później już nie wymieniają litu wśród metali rzadkich.

  488. @wkochano:

    A kontekst tych „metali rzadkich” to jest aby geologiczny czy jakiś inny? „Gold i cośtam to metale rzadkie w Minecrafcie” najpewniej nam zindeksuje, ale niekoniecznie ma to znaczenie dla poprawności „metali ziem rzadkich”.

    I nie wiem jaki google, ale mój zapytany o „metale rzadkie” automatycznei sugeruje „metale ziem rzadkich”. Na pierwszej stronie wyników jedynym istotnym miejscem gdzie są faktycznie „metale rzadkie” to monografia od AGH, która jednak jednak odróżnia metal rzadki od pierwiastków ziem rzadkich.

  489. > „metale rzadkie” to monografia od AGH

    Jest też spółka „Rare metals”, której prezes oznajmia „Musimy myśleć o badaniach. Chodzi o metale rzadkie takie nikiel, kobalt, lit czy mangan. Nasze przyszłe centrum badawczo rozwojowe pozwoli nam prowadzić takie badania. Przy okazji będziemy szkolić kadry, które będą pracowały u nas czy na AGH – mówi Robert Makiela.” 🙂

    Monografia przynajmniej nie ma litu w spisie treści.

  490. @cowboytomash
    Po pierwsze, książka ta pokazuje, że wyrażenia „metal rzadki” i „metal ziem rzadkich” nie są synonimami, jak to tutaj niektórzy twierdzili. Po drugie, Awal użył sformułowania potocznego, a potoczne sformułowania nie muszą być oparte o najnowszą nomenklaturę naukową. Po trzecie, ja mam na tym blogu swoje trollkonta od 2006 roku i nie zostały one nigdy zidentyfikowane, więc wypraszam sobie insynuacje, że jestem Awalem. 😀

  491. @Kaxia
    „Awal użył sformułowania potocznego, a potoczne sformułowania nie muszą być oparte o najnowszą nomenklaturę naukową”

    Nie tylko na blogu nauczyciela chemii, ale w dyskusji *ilościowej* i o bardzo konkretnych zasobach naturalnych na których wydobyciu zarabia lub ma zarabiać jakiś kraj — precyzja sformułowań jest bardzo ważna, inaczej liczby nie mają sensu (w sytuacji bajzlu pojęciowego „wartość wydobywanych metali rzadkich” przestaje oznaczać konkretną liczbę).

  492. Przyjmijcie na zgodę, że jak się weźmie gęstą rtęć, zmiesza z rozcieńczalnikiem i rozbełta, to przynajmniej na logikę powinien z tego wyjść metal rzadki.

    A bardziej na serio, czy ten skądinąd pospolity lit często występuje w dostatecznych koncentracjach? Każda bryła gliniastej ziemi zawiera jakieś glinokrzemiany, ale jeszcze nie liczy się przez to za rudę aluminium.

  493. @wkochano
    „Większość komentatorów tego bloga to zwykli ludzie, nie politycy, mający ograniczone możliwości działania, poza takimi miłymi gestami jak przyjmowanie u siebie w domu uchodźców z Ukrainy lub wysyłanie kasy na wsparcie działań wojennych lub humanitarnych.”
    Tak na chłopski rozum. Ocena możliwości politycznych czytelników bloga to rzecz prosta. Ocena wieloletnich perspektyw gospodarczych Rosji, trendów światowej geopolityki, kierunku rozwoju technologicznego (Awal przecież tu milcząco zakłada, że nic się nie zmieni) to rzecz trudna. Awal jak ostatni tłumok wyłożył się na rzeczy prostej. Jakie są szanse, że ma rację w kwestiach trudnych?

  494. @gammon
    „A bardziej na serio, czy ten skądinąd pospolity lit często występuje w dostatecznych koncentracjach?”

    Nawet nie chodzi tak bardzo o koncentracje, co o to, że z większości minerałow po prostu nie opłaca się go produkować. Więc to jak ze słusznie wskazanymi przez ciebie glinokrzemianami – wprawdzie jest za oknem, ale w praktyce liczą się boksyty (Al) i węglan (Li).

  495. Opłacalność wydobycia litu: ponieważ jest w małym ułamku w morzu, niedawno pojawiła się propozycja procesu technologicznego który pozwoliłby opłacalnie lit z morza pozyskiwać:

    link to pubs.rsc.org

  496. @Michał Maleski
    „Czy możesz okreslić co Rosjanie kupili? Ile przepłacili? Czy to co kupili zaspokaja potrzeby?”
    – Nie żebym chciał wchodzić na linię ognia., ale świadomie pytasz człowieka o coś, co wiedzą tylko 1.Rosjanie, 2.Mosad/CIA/itp. (przy czym pkt.1 może niekoniecznie – bałagan przecież). Za to każdy wie, że przepłacili jak diabli i że zaspokaja na tyle, że zapasy rzeczy do robienia bum na większą odległość nie skończyły się chociaż często gęsto zapowiadano, że się zaraz skończą. Co chyba wystarczy, żeby szacować, jak szczelne są sankcje, a to jedyne praktyczne zastosowanie takich rozważań dla zwykłych zjadaczy ziemniaków.

    „Jakie są szanse, że ma rację w kwestiach trudnych?”
    – Mający rację w kwestiach prostych wybitni fachowcy od wieloletnich perspektyw gospodarczych, trendów światowej geopolityki i kierunku rozwoju technologicznego są niezawodni jak wróżenie z ręki. Więc znowu pytasz o coś w zasadzie niemożliwego.

  497. Wydobycie litu z morza to nie jest nowa propozycja. Może jestem pesymistą, ale nie nastawiałbym się, żeby w perspektywie 20 lat było to gdziekolwiek wdrożone. W tym artykule widzę bardzo duży problem: autorzy omawiają wyłącznie zużycie energii, co przy bardzo niskiej gęstości prądu nie ma sensu. Ogólna zasada w procesach elektromembranowych jest taka, że im niższe prądy, tym większa wymagana powierzchnia membrany, czyli więcej trzeba jej kupić – a tutaj nie mamy tanich membran polimerowych, tylko takie mocno specjalistyczne. Mój educated guess, że przy ich gęstości prądu zużycie energii to będzie góra 5% wszystkich kosztów – i na podstawie tych 5% twierdzą, że będzie opłacalnie.

  498. @Bardzozły:

    Nie ukrywam, że pytanie było prowokacyjne – jest oczywistym dla każdego, że państwo prowadzące wojnę będzie od któregoś momentu maksymalizowało produkcję wojenną nawet kosztem kluczowej produkcji cywilnej. Celem sankcji jest przyspieszenie tego momentu, by wojna szybciej stała się odczuwalna dla obywateli państwa wojującego.

    Tusząc jednak z faktu że a) import w całkowitej kwocie spadł, b) wpływ dewiz spadł i c) ceny dla Rosjan poszły w górę to nie należy się spodziewać by ich zapotrzebowanie było pokrywane.

    Poniekąd zgadzam się z awalem na polu tego, że możliwie szczelny ban na farmaceutyki byłby najbardziej odczuwalny (czego jak czego, ale farmaceutyki w wypadku niedoboru w państwie wojującym będą szły w pierwszej kolejności dla wojska). Problem w tym, że dałoby to Rosji paskudną broń propagandową, pt. „dzieci w Moskwie umierają bo nie sprzedajecie nam leku X”.

    A ocenę kompetencyjną Awala dokonał kolega Matys, nie ja.

  499. @Michał Maleski
    „Problem w tym, że dałoby to Rosji paskudną broń propagandową, pt. „dzieci w Moskwie umierają bo nie sprzedajecie nam leku X”.”
    – Jeśli chce się mieć czyste sumienie to prostą sprawą byłoby wprowadzić sankcje wybiórcze. Dzieci nie umrą od braku np. gazy nasączonej hemostatykami. A żołnierze nie potrzebują szczepionek dla dzieci. Nie będzie idealnie szczelnie bo zostaje pole wspólne (np. antybiotyki), ale zawsze coś. Szczegóły zostawmy ekspertom od medycyny pola walki/ratunkowej. Inna sprawa, że rosyjska propaganda i tak mówi, co chce.

    „A ocenę kompetencyjną Awala dokonał kolega Matys, nie ja.”
    – Przepraszam, słuszna racja i moja pomyłka. Poprawiam:

    @Konrad Matys
    „Jakie są szanse, że ma rację w kwestiach trudnych?”
    – Mający rację w kwestiach prostych wybitni fachowcy od wieloletnich perspektyw gospodarczych, trendów światowej geopolityki i kierunku rozwoju technologicznego są niezawodni jak wróżenie z ręki. Więc znowu pytasz o coś w zasadzie niemożliwego.

  500. @ wkochano
    „Chcesz argumentować, że wojna idzie słabo i będzie trzeba z Rosją się dogadać, argumentuj, ale nie traktuj tego jako oczywistego założenia, z którym każda rozsądna osoba musi się zgadzać.”

    Ale on nie chce argumentować i tego nie robi. Serwowanie nudnych chwytów retoryczno erystycznych jest męczące w odbiorze i jak dla mnie odstręczające w dyskusji. Tu zdecydowanie brak zdolności polemicznej.

    Jedyny spójny przekaz jest na niskim odwołującym sie do emocji poziomie: ruzzia stronk, ma potężnych przyjaciół, a zachód zdradziecki tylko czeka aby wbić nóż w plecy i zrobić jałtę, a poza tym kolaboruje z wrogiem. Ukraina biedna i niepotrzebnie. Czytelnicy bloga są niepatriotyczni, nie bronią albo nie rozumieją interesu narodowego. I tak w koło macieju.

  501. A tymczasem w ramach silnej rosyjskiej gospodarki rubel osłabił się do dolara i euro o prawie 5% z dnia na dzień. Ma już ostry rajd w górę od kilku tygodni. Prawdopodobnie dlatego, że firmy rosyjskie muszą wypłacić dywidendy, a w kasie pusto, więc wymieniają zapas twardej waluty. W sumie w ciągu roku wzrosty o 65-80% (zależy który okres brać), a od dołka po interwencji poinwazyjnej to już prawie 100%.

    Oczywiście, krótkoterminowo to ratunek do budżetu, ale ktoś znowu będzie płacił więcej za te szwajcarskie leki, amerykańskie chipy i chińskie auta bez znaczka. Oficjalna inflacja zapewne nie przebije 4%, więc w raportach okaże się, że spadku siły nabywczej nie ma, kraj się bogaci. Awal będzie miał czym się chwalić pod piątym aliasem.

  502. @rubel
    Pisałem tu parę miesięcy temu o przewidywaniach mądrych ludzi, że ruskie są w stanie bronić rubla max. do czerwca. Czyżby mieli rację? Wybornie.

  503. Dziś był naprawdę wysoki skok w górę. 100 rubli za $ może paść już w przyszłym tygodniu. Rosyjska waluta na naszych oczach staje się pieniądzem z Eurobusinessu.

  504. Gulag działał też motywacyjne gdy przestępstwo stanowiła działalność kontrrewolucyjną w postaci niewykonania planu w zakładzie. Stack ranking na zachodzie pojawił się dopiero po 1975.

  505. „Kurna ludzie, czy wy nie możecie infiltrować jakichś poważniejszych serwisów z dużymi zasięgami? Niszowy blogasek drugorzędnego felietonisty? Serio? I oficer prowadzący wam to rozliczy?”

    Zakładając, że to nie jest po prostu misja/krucjata zrodzona w głowie samego Awala, to przychodzą mi dwie rzeczy do głowy. Jedno to prócz stałych Komcionautów bloga na pewno odwiedza też jakaś rzesza lurkerów, niektórzy z nich mogą mieć nieuformowane jeszcze poglądy — zawsze komuś można namieszać w głowie. A druga to infekowanie jak największej ilości mniej lub bardziej niszowych serwisów Światłą, Choć Niepopularną Ideą celem nauczenia różnych wyszukiwarek, że to nie są odosobnione poglądy.

    A ogólnie to jak spam, może i niezbyt skuteczny, ale koszt takiego ochlapywania wszystkiego dookoła pewnie niewielki.

  506. Ja ponownie podzielę się obserwacją, że to raczej nie są płatne trolle z Olgino co kilka lat się polskiego uczyły, tylko albo rodzimi odklejeńcy z poczuciem misji szerzenia pardwy, albo (raczej rzadziej) zwyczajni Rosjanie co poczuli misję (ale ci będą korzystali z translatora). Mocno wątpliwe by faktycznie ktoś ważny w Rosji wyasygnował budżet na takie zabawy w polskim necie.

    A skąd się tacy okdlejeńcy mieliby brać – ano z anglonetu, tam jest masa „niepokornych” for dyskusyjnych, gdzie już faktycznie mogą się udzielać opłaceni propagandziści, ale tam bym stawiał na kilku znających angielski Rosjan (z poczuciem misji). Nasi też znają angielski, i potem papugują już po polsku po naszym necie, a od stopnia odklejenia zależy gdzie postanowią szerzyć „prawdę”. Puszkinowskie ukąszenie zbiorowego awala to raczej jakiś Rosjanin z którym gadał gdzieś na necie, akurat trafiła ta rozmowa na epizod „prawda prawdziwa leży pośrodku środka” i tak sobie krąży i rozsiewa.

    A czemu uznał ten blog za miejsce warte siania – no cóż, opcje mogą być różne. Być może polecił mu to miejsce ktoś w jego opinii ważny. Być może trafił tu za młodu, a WO był jedyną lub jedną z nielicznych jako-tako medialnych osób co z Awalem wówczas w interakcje wchodziły. Być może osobowość awaliczna lubi być tam, gdzie uznaje się za najinteligentniejszego i uznał to miejsce za takie (ja mam wręcz przeciwnie, jak odkrywam że w jakimś środowisku nie ma nikogo ode mnie z większą wiedzą na temat jakiejś w miarę naukowej dziedziny to raczej dyskretnie się rozglądam za wyjściem). Być może jak u Kaczmarskiego w jednej z piosenek obrał cel jak Henio.

    Opcji multum.

    Ogólnie szukałbym źródła przywiązania Awala w jego komentarzach do social climbingu – i w sumie bym założył, że powszechne przekonanie że jest wykładowcą jakiejś drobniejszej uczelni niekoniecznie jest prawdziwe. Raczej stawiałbym na urzędnika lub pracownika podobnej do urzędów instytucji z jakąś ekspozycją na sprawy europejskie (a wbrew pozorom dużo jest takich osób w Polsce, choćby ZUS posiada liczne WRUM-y jak najbardziej eksponowane na sprawy europejskie i międzynarodowe). Może podobnie jak Wojczał jest prawnikiem o jakichś aspiracjach politycznych a to co czytamy to swoisty testament polityczny?

  507. Tymczasem Szwedzi rozpoczynają komercyjną produkcję ogniw sodowych, które oprócz litu wolne są też od kobaltu i niklu, a gęstość energetyczna na poziomie 250 Wh/L lokuje je na poziomie 77% ogniw LFP. To wystarczy do elektrycznych skuterów czy tańszych samochodów elektrycznych (zresztą Chiny już produkują skutery z sodowymi akumulatorami), nie mówiąc o stacjonarnych magazynach energii. To nie jest porada inwestycyjna ale ja w spółki wydobywające lit nie zamierzam mieć zainwestowanej nawet złotówki.

    link to greencarcongress.com

  508. (katod a nie całych ogniw, kto uważa że to duża różnica ten nie doczytał jak są zbudowane współczesne ogniwa)

  509. @cowboy
    Niby Szwedzi, ale biel pruska, a jak Prusy to Królewiec – i już jesteśmy w Avtokartoszce.

  510. re: pekab
    Niedawno miałem fazę na doczytywanie o wojnie rosyjsko-japońskiej. Tam były różne przerażająco-zabawne historie o militarnych dobrach, co to były zamówione przed wojną i jakoby pieczołowicie zmagazynowane. Ale jak Kuropatkin je zapotrzebował, to często nie dojeżdżały na miejsce. Albo dojeżdżało coś zupełnie innego niż zapotrzebowane – typu luksusowa pościel i francuskie wina dla sztabowców zamiast amunicji i bandaży dla gemajnów. Poza tym całe pociągi, jakoby załadowane po wręby, magicznie rozpływały się w powietrzu. Po miesiącach znajdowano je na bocznicy na jakimś zadupiu, często puste. Może oryginalny ładunek rozkradziono, a może ten ładunek od początku był fikcją.
    Gdyby wtedy liczyli PKB, to na papierze wyglądałoby pewnie imponująco. Może z tym radzieckim pekabem było podobnie?

  511. @cowboytomash
    Awalujesz :). Tam nie ma nic o komercyjnej produkcji, dyrektor firmy Altris póki co mówi jedynie „The cathode will enable us to increase the energy density of our sodium-ion battery cells. I am confident that we will achieve 160 Wh/kg and beyond in the near future” (link to altris.se).

  512. @bantus
    „Jedyny spójny przekaz jest na niskim odwołującym sie do emocji poziomie: ruzzia stronk, ma potężnych przyjaciół”
    – Jedną z popularniejszych metod przegrywania wojny jest religijne przekonanie, że się ją wygra (więc nie trzeba za bardzo się starać).

    @Gammon No.82
    „re: pekab
    Niedawno miałem fazę na doczytywanie o wojnie rosyjsko-japońskiej. Tam były różne przerażająco-zabawne historie o militarnych dobrach”

    Z podobnych historycznych historyjek: w czasie I WŚ amerykańskie firmy (Winchester, Remington) produkowały dla carskiej Rosji broń. Tę broń odbierali rosyjscy oficerowie, którzy często odrzucali karabiny z powodu jakiś pierdółek. Amerykanie dwoili się, żeby zadowolić klienta. Bo nie ogarnęli, że trzeba po prostu łapówkę dać.

  513. @kmitko
    Cieszę się że parodia jest odczytywalna 🙂
    Ale już tak bardziej serio: ta firma realizuje kolejne etapy opracowywania komercyjnych ogniw sodowych, ten press release dotyczy produkcji gotowej katody po ich wcześniejszych publikacjach (w czasopismach) o opracowywaniu skalowalnego chemicznego procesu otrzymywania bieli pruskiej. Następnym krokiem tutaj naprawdę będą komercyjne ogniwa sodowe otrzymywane z szeroko dostępnych na całej ziemi pierwiastków (sód, żelazo, węgiel, azot). Oczywiście coś może nie wyjść akurat tej firmie z akurat tą chemią katody ale realizuje się to co pisałem Awalowi w komciach tutaj rok temu, komentując jego rozważania o boliwijskim licie: postęp i motywacja rozwoju akumulatorów sodowych są takie że nie traktowałbym litu jako dobrej inwestycji w skali średnioterminowej, a teraz już nawet w skali krótkiej, trzyletniej. Na pohybel Rosji i jej traconym przychodom z węglowodorów.

  514. Tymczasem Steve Hanke z Uniwersytetu Hopkinsa ocenił inflację rosyjską na 69%:
    link to twitter.com

    Nie trzeba być asem ekonomii żeby zauważyć, że taki poziom wzrostu cen wykopyrta wszystkie oficjalne dane rosyjskiej produkcji, konsumpcji, budżetu itd. do poziomu katastrofalnego. Na ile to wiarygodna ocena – nie wiem, ale IMO w tym jednym wskaźniku i jego manipulacji siedzi cała optyka rosyjskiej gospodarki. To jak bardzo zakłamana jest oficjalna wartość decyduje, czy sytuacja Rosji jest niezła, zła, bardzo zła czy tragiczna.

    Przy czym przy kursie rubla spadającym o co najmniej 2/3 r/r i danych cząstkowych które można znaleźć na temat wzrostów cen, kosztów importu itd. praktycznie nie jest możliwe, żeby inflacja w Rosji mogła wynieść mniej niż te 15%. Raczej więcej.

  515. @Sapiecha:

    Tak, ale wykres Hopkinsa bazuje na zmianie kursu USDRUB. To nie jest tak, że ceny na półce sklepowej skoczyły o 69% – o ile skoczyły to nie wiadomo, poza rosyjskim urzędem statystycznym nikt nie m narzędzi by to zmierzyć, a Rosjanie uparcie opowiadają dowcip o 2,5% inflacji (zapewne jeżeli do koszyka się wrzuci kilka lokomotyw i używane wanny to coś wyjdzie). Polska w tej metodologii mogłaby mieć inflację bardzo niską lub wręcz ujemną właśnie z uwagi na silne umacnianie się wobec USD (w kilka miesięcy spadł z 5,05 na 4,04 i spada dalej – 20% jeżeli dobrze liczę).

    Najciekawsze w tym jest jednak to, że rubel bez żadnych korekt leci w dół. Dosłownie żadnych. Tym bardziej fascynujące, że leci w okresie generalnego osłabiania się USD wobec większości innych walut. A już tym bardziej, że USD ma taką ciekawą cechę, że jest tzw. safe heaven czyli aktywem, które generalnie rośnie kiedy pogarsza się nastrój na rynkach (wybucha wojna, to drożeje) a spada kiedy zdaniem uczestników rynku ryzyko maleje (hurra, udało się zmienić trajektorię lecącego w stronę Ziemi meteoru). Z drugiej strony nienormalne osłabianie się waluty krajowej (a to widzimy w wypadku rubla od kilku tygodni) bywa jaskółką naprawdę wesołych wydarzeń, jak np. skokowego wzrostu inflacji. I to niekoniecznie o 69%, tylko o więcej (czyli w praktyce: braku towaru w sklepie).

    Dużo zależy też od tego, jak się dostosowują płace i jak wygląda produkcja na rynek wewnętrzny w Rosji – w skrócie, jeżeli płace nadążają za inflacją a kluczowe dobra produkuje się u siebie, za krajową walutę to co prawda jest tragicznie (oszczędności topnieją szybciej lub wolniej, a i pewna część pracujących i emerytów nie będzie dostawała podwyżek kontrujących inflację) ale jeszcze apokalipsy nie ma.

    Co nie zmienia faktu, że Rosję i Rosjan czekają bardzo chude lata.

  516. @sheik.yerbouti
    No to czekamy na komentarz komcionauty Awala. Choć w sumie, może nie czekamy?

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.