Odpowiedz z Partii Razem

OD REDAKCJI: Po raz pierwszy w historii bloga, tekst zewnętrzny!

Nie płaczmy, że mamy na kogo głosować.

Akt sprawczości Razem już się dokonał. Nowa Lewica zmieniła swojego kandydata z Rafała Trzaskowskiego na Magdalenę Biejat. Nie ma co się łudzić – ten ruch nie wydarzył się w reakcji na neoliberalne i trudne do zaakceptowania np. w obszarze praw człowieka polityki Tuska, ale na obawę przed zdominowaniem przez progresywne Razem. Powinniśmy się z tego cieszyć. Przez chwilę wyglądało na to, że lewicowych kandydatów w wyborach prezydenckich nie będzie. Dlaczego więc teraz narzekamy, że może być ich zbyt wielu? Z radością czekam na debatę, w której (potencjalnie!) czterech kandydatów, będzie mówić Polkom i Polakom o tym jak według nich mogłoby wyglądać sprawiedliwe i efektywne państwo dobrobytu.

Warto zadać sobie pytanie – o co w wyborach będzie walczyć Magda Biejat, a o co (potencjalny) kandydat Razem? Biejat spadła NL z nieba. Wystawiając ją nic nie ryzykują. Magda zawalczy o maksymalnie 5% poparcia. Na to wskazują dane z badań i założenia jej sztabu, taki wynik będzie obwołany sukcesem. Walczy o to, żeby nie oddać lewicowego elektoratu Trzaskowskiemu w pierwszej turze.

Decyzje w sprawie startu Razem będą zapadać w ramach demokratycznych procedur w najbliższych dniach. To stwierdzenie to nie pic na wodę. Tak działamy. Zakładając, że zdecydujemy się na wystawienie własnego kandydata, nasze cele będą zupełnie inne. Przede wszystkim wybory są szansą na budowanie struktur i przekonanie nowych osób do dołączania do Razem. Dają możliwość stworzenia opowieści o tym, czym powinna być partia lewicowa.

Czy chcemy, żeby w 2027 roku rządziła nami koalicja PO-Konfederacja? Moim zdaniem jest to bardzo możliwy scenariusz. Tusk już w tej kadencji odwiesił na wieszak prawa kobiet, prawa mniejszości, prawa człowieka, żeby realizować neoliberalne polityki, w które zdaje się, że nigdy nie przestał wierzyć, nawet, jeśli przez chwilę jego ugrupowanie starało się stworzyć iluzję, że jest inaczej. Dlaczego nie miałby tego zrobić po raz kolejny, ponownie argumentując to walką z PISem? Razem nie ściga się o głosy z Nową Lewicą, ściga się z rosnącym poparciem dla populistycznej ultraprawicy i z przejmującymi jej narrację partiami „centrum”.

Nie ma się co dziwić, że w Razem temat Magdy Biejat jest (ciągle) gorący. Wszyscy pracowaliśmy na budowanie jej rozpoznawalności i mocno jej ufaliśmy. Nie różni nas „rozumienie sprawczości” – jako warszawska śródmiejska radna doskonale rozumiem, co to znaczy kompromis. Różni nas wiara w to czy Nowa Lewica jest w stanie zrzucić z siebie obciążające przyzwyczajenia i wstać z kanapy. I szczerze, chciałabym wierzyć, że NL tę kanapę porzuci, ale nie umiem… Jeśli jednak kampanię Razem zdominuje emocja anty-Magda, to skończy się to porażką (dla wszystkich stron).

Kampania prezydencka daje unikalną szansę na dotarcie do ludzi, do których zazwyczaj nie docieramy. Jest ustawowy czas antenowy, reflektor skierowany na każdego z kandydatów, są lokalne spotkania i internet zmotywowany do walki politycznej. W końcu – są debaty. I to nie jedna w TVP, ale przede wszystkim te w mediach internetowych. Takich zasięgów trudno sobie bez żalu odmówić. Kampania to czas, kiedy ludzie chcą – lub muszą – słuchać o politycznych wizjach. Dlatego wyzwaniem dla Razem jest to jak ubrać sprawiedliwość społeczną w proste słowa. Na razie mieliśmy z tym problem, do 2027 roku musimy się tego nauczyć.

Po wyborze Trumpa na prezydenta USA i słabym wyniku Harris, stwierdziłam, że zrobię wszystko, żeby zawalczyć o odważną alternatywę. Dla Razem kampania prezydencka nie może być kampanią jednej twarzy, ale różnorodnego zespołu. Za trzy lata wynik razemowego kandydata nie będzie istotny, istotne będzie to czy zostaną z nami (a nawet będą kandydować) osoby, które włączyły się w zbiórki podpisów, działania w mediach społecznościowych i na ulicach.

Już samo uzbieranie 100 tysięcy podpisów dla niewielkiej partii bez budżetu, bez kontaktów pozwalających na szybkie zapełnianie kart, jest dużym wyzwaniem. Zaangażowanie wszystkich naszych sojuszników jest niezbędne. Dlatego apeluję, nie tylko do tych, którzy „głosują na Razem”, ale też tych których ucieszyła mobilizacja Nowej Lewicy i których cieszy możliwości oddania głosu na Biejat, o wsparcie naszego lewicowego „think tanku” i zbieranie podpisów na listach rejestrujących obu kandydatów. A wszystkich komentujących zapraszam do zapisywania się do partii.

Zofia Piotrowska
Radna Krajowa Partii Razem
Radna Dzielnicy Śródmieście M. St. Warszawy (kandydująca z list Nowej Lewicy)
Członkini sztabu Magdaleny Biejat w wyborach prezydenckich w Warszawie

Obserwuj RSS dla wpisu.

Skomentuj

206 komentarzy

  1. A jakoś się boję pliterek w tytule, może zepsują linka (starzy ludzie mają takie lęki)

  2. Blog WO jako samizdat jedynej socjaldemokratycznej partii w Polsce. Piękne, symboliczne i nie napawające optymizmem zarazem. Z drugiej strony „It has to start somewhere It has to start sometime What better place than here What better time than now” 😉

  3. Moja tryplika na duplikę (kiedyś gdy riserczowałem historię felietonu odkryłem takie archaiczne określenia).

    1. Zupełnie nie wierzę w koalicję PO-Konfederacja. Dla Tuska „prounijność” to jedyna busola światopoglądowa. Dlatego zjechał trochę na lewo przez te 20 lat (oczywiście nie „na lewicę”, po prostu od „Korwina z ludzką twarzą” do unijnej centroprawicy). Nie stworzy żadnej koalicji, na którą Bruksela by zareagowała zniesmaczonym „fi donc”.

    2. Co do emocji anty-Magda, pamiętajcie że Wasi zwolennicy ich NIE PODZIELAJĄ. To jak kiedy z zespołu muzycznego odchodzi solista. Fanów to nie obchodzi, o co Ozzy się pokłócił z Iomim. To są niuanse dla dziennikarzy muzycznych, których i tak nie czytamy, bo po prostu słuchamy. Fan Deep Purple i tak kupi płyty Whitesnake i Rainbow (ja nawet kupiłem solową płytę Jona Lorda – ciekawe ilu komcionautów jest w stanie docenić to poświęcenie!). Jako Wasz fan jestem też fanem Biejat, a nawet ADB.
    Jak wiadomo, w branży muzycznej nic się nie sprzedaje tak dobrze jak „reunion tour”, a Was wszystkich i tak czeka trasa koncertowa „2027 Lewica Reunion Tour”. Poprzedzona warszawskim koncertem „Biejat na prezydenta”.
    No chyba że nie zrobicie tego reunion, wtedy niech was… ponieważ ta polemika wywołała we mnie nostalgiczne wikipediowanie, to wkleję ten smutny fragment „In March 1976, at the end of the final show of the tour, Coverdale reportedly walked off in tears and handed in his resignation, to which he was told there was no band left to quit”

    3. Ja się ciągle martwię że tego nie przetrwacie. Wielu spośród tu komentujących już z góry deklaruje że Biejat. Wasza sytuacja medialna się radykalnie pogorszyła (zawsze może być gorzej!), bo to się skaluje logarytmicznie, a nie liniowo. Nigdy nie masz tak mało, żeby nie móc mieć 10 razy mniej. Miesiąc temu nienawidziły Was duże media, ale mogliście choć liczyć na życzliwość tych niszowych, co to i tak nikt ich nie czyta – jak Oko czy Krypol. Sądząc po tym okropnym tekście Wiśniewskiej, że Biejat jest jak Stallone, one już też Wam będą Pablo Moralesem. Hasło „walić w Zandberga” wytworzy teraz niezwykłe sojusze, łączące Szefernakera z Giertychem. Ja się boję, że się w tej fali szamba z farm hejtu i tak Wam nie uda przebić ze swoim przekazem.
    Zresztą u licha, w normalnym świecie byśmy tę dyskusję toczyli w TOK FM. Ale toczymy ją tu. To fatalny prognostyk (choć dla mnie zaszczyt).

  4. @wo
    Tu chyba jest podstawowa zgodność – wszyscy chcą, żeby w 2027 była jakościowa, lewicowa lista. Rozbieżność dotyczy tego, że dla Ciebie warunkiem jej istnienia jest brak startu Razem w wyborach prezydenckich, dla (prawdopodobnie) większości w Razem jest dokładnie na odwrót – bez tego startu w 2025 nie będziemy mieli zbytnio o czym rozmawiać w 2027.

    > (ja nawet kupiłem solową płytę Jona Lorda – ciekawe ilu komcionautów jest w stanie docenić to poświęcenie!)
    „Sarabande” bardzo przyjemny album.

  5. „Za trzy lata wynik razemowego kandydata nie będzie istotny, istotne będzie to czy zostaną z nami (a nawet będą kandydować) osoby, które włączyły się w zbiórki podpisów, działania w mediach społecznościowych i na ulicach.”

    To kolejny z problemów Razem: to wszystko są marzenia „wiecznie żywe”, a przynajmniej mogę to potwierdzić za lata 2015-19. I w tamtych czasach nie słyszałem o takiej osobie, jak Zofia Piotrowska. Wręcz w ogóle dotąd o niej nie słyszałem, ale to inna sprawa. Razem jest jak symboliczny wąż – kręgosłup wciąż ten sam, a wylinka zmienia się co parę lat – kolejni wolontariusze snują wizje przyjścia kolejnych. Tylko że de facto na ich miejsce (ileż można marznąć?).

    Ja bym zapytał, jak Razem (wciąż moja partia) inwestowało w już zdobywaną rozpoznawalność. Już nawet nie spytam o Magdę Biejat, czy ADB, ale gdzie dziś są Dorota Budacz (jedna z rewelacji pierwszych razemowych wyborów parlamentarnych), Hanna Gospodarczyk, Justyna Drath (dwie ostatnie były kandydatkami na wiceprezydentki Warszawy w 2018 roku) i wiele innych osób? Ile osób, które już osiągały jakieś sukcesy, wypchnięto z partii (bo to zazwyczaj nie było tak, że namawiano do pozostania, a te ni cholery nie chciały zostać)?

    O ile wierzę w racje Razem, to przestałem wierzyć w realną sprawczość sięgającą dalej, niż kolejne wybory, przez które uda się przeczołgać, a może uda się w nich coś nawet ugrać – i zaraz potem zmarnować. I znów zaczynać, ciesząc się z tego, że znów ludzie się zapisują (a potem często nawet ich nie widać). Sorry 🙁

  6. @wo Pełna zgoda.
    Jedna uwaga odnośnie punktu trzeciego, a w szczególności fragmentów dot. marginalizacji Razem w mediach – sami się na to niestety skazali podejmując takie a nie inne decyzje (nie wejście do rządu, wyjście z koalicji) (tak, jestem #teamSprawczość).

  7. @klugowski
    „bez tego startu w 2025 nie będziemy mieli zbytnio o czym rozmawiać w 2027”

    Lepiej nie wiedzieć jakie się ma samodzielne poparcie niż się dowiedzieć, że 0,2% (albo że się nie udało zebrać podpisów).

  8. @wo
    Ja w kwestii formalnej – mamy taką kolejność wystąpień:
    – wpis „Szanowna Partio Razem”,
    – odpowiedź z Partii Razem,
    – komentarz.

    Czyli jesteśmy na razie na duplice.

  9. Myślę całkiem szczerze, że jeśli Razem nie wystawi kandydata, to wielu wyborców będzie sądziło, że Biejat jest kandydatką Razem, którą się zgodziła poprzeć NL. A nie odwrotnie. Nie wiem skąd przekonanie, że akurat wyborcy lewicy śledzą z wypiekami fuzje i rozszczepienia środowisk politycznych w Polsce. Nawet ci, którzy coś tam przeczytali zapomną do wyborów jak to tam konkretnie było.

  10. @”Dlaczego więc teraz narzekamy, że może być ich zbyt wielu?”

    O jakże nie cierpię takiej słabej retoryki; przecież cała poprzednia notka była właśnie o tym!

  11. Myślę, że WO ma dużo racji, że słaby wynik po prostu Was zepchnie w niebyt. Nie znam się na polityce, ale wiem jak budować zespoł w nauce. Zaprasza się ludzi, którzy wnoszą wartość dodaną. Jeśli terzaz Wasz najbardziej rozpoznawalny kandydat uzyska kompromitzuaco niskie poparcie, to w 2027 roku może nie być mowy o koalicji z Razem, bo i po co? Co najwyżej zaproszą dwie lub trzy osoby na swoje listy i to będzie ostatni akord.

  12. wo: 'Co do emocji anty-Magda, pamiętajcie że Wasi zwolennicy ich NIE PODZIELAJĄ’

    Hmm, a ma Gospodarz na to jakieś źródła? W moim najbliższym bąbelku 4/4 osoby na Magdę są obrażone i nie chcą na nią głosować (ogólnie są to też bardzo anty-NLowe emocje). Próbka to mizerna, ale bardzo bym unikał kwantyfikatorów ogólnych.

  13. W sprawie proeuropejskości Tuska i jej pozycji na hierarchii wartości, to przecież właśnie się wypina na KPO, żeby odwlec oskładkowanie śmieciówek.

  14. @wo
    > Lepiej nie wiedzieć jakie się ma samodzielne poparcie niż się dowiedzieć, że 0,2% (albo że się nie udało zebrać podpisów).
    @kot
    > Myślę, że WO ma dużo racji, że słaby wynik po prostu Was zepchnie w niebyt.

    Spróbuję raz jeszcze wyjaśnić, gdzie ta rozbieżność, bo to naprawdę ułatwi rozmowę. Otóż jeśli chcieć przekonać razemki, żeby nie startowały, to trzeba zrozumieć, że założeniem jest – brak startu GWARANTUJE niebyt. W takim zestawieniu argumenty „ale jeśli wystartujecie, może być poracha” nie rezonują, bo z drugiej strony jest „jeśli wystartujemy, to w ogóle mamy jakiekolwiek szanse na przyszłość, a jak nie to hund begraben”.

    Oczywiście nie wszyscy tak uważają, ba nawet na pewno w Razem część by się podpisała po listem wo. Bardziej taki wydaje mi się ogólny nastrój / vibe. Przy czym, niekoniecznie z odcieniem fatalistycznym (ojej, musimy wystartować).

  15. @JK

    „Myślę całkiem szczerze, że jeśli Razem nie wystawi kandydata, to wielu wyborców będzie sądziło, że Biejat jest kandydatką Razem, którą się zgodziła poprzeć NL”

    To źle?

  16. @klugowski
    „Otóż jeśli chcieć przekonać razemki, żeby nie startowały, to trzeba zrozumieć, że założeniem jest – brak startu GWARANTUJE niebyt.”
    @mwi
    „Hmm, a ma Gospodarz na to jakieś źródła? W moim najbliższym bąbelku 4/4 osoby na Magdę są obrażone i nie chcą na nią głosować (ogólnie są to też bardzo anty-NLowe emocje).”

    Odpowiem jako zwykły wyborca, niespecjalnie zainteresowany walkami frakcyjnymi czy tym, kto kogo lubi i kto komu co obiecał. Wasza decyzja o nieprzystąpieniu do koalicji była tyleż zdumiewająca, co niezrozumiała. Postawiliście się w dziwnej pozycji między Tuskiem a Kaczyńskim i mam szczere wątpliwości, czy dobrym pomysłem jest teraz pytać wyborców, co o tym sądzą. Start MB jest dla was zbawienny, możecie przytulić się do kandydatki, która ma szansę na kilkuprocentowe poparcie. To czy ją lubicie jest bez znaczenia.

  17. @rw
    „To źle?”

    Wręcz przeciwnie, jeśli się to rozegra umiejętnie, to Razem może na tym wręcz coś ugrać. W liście powyżej narzekania, że Razem zainwestowało w rozpoznawalność Biejat. A to można potraktować jako atut. Sądzę, że dzisiaj większość osób zapytana na ulicy, z której partii jest Biejat, odpowie, że z Razem (o ile ją w ogóle kojarzy). Są więc dwa scenariusze:

    Jeśli Razem wystawi inną osobę, to Biejat będzie przez połowę kampanii odpowiadała po raz N-ty na pytanie, czemu odeszła z Razem i co ją odróżnia od kandydata Razem. Może się wtedy ludziom przestawi w głowach, że Biejat nie jest już z Razem. Osiągnie wynik 5%, kandydat Razem osiągnie epsilon% > 0 i faktycznie optyka będzie fatalna.

    Jeśli natomiast Razem nie wystawi kandydata, zaciśnie zęby i tymczasowo w imię „bycia razem” poprze Biejat, to Biejat nie będzie przecież miała motywacji, żeby na każdym kroku odcinać się od Razem. Media workerzy też nie będą mieli o co pytać, bo gdzie tu jest temat medialny. A przysłowiowy medianowy wyborca będzie nadal w najlepsze kojarzył Biejat z Razem albo przynajmniej pół na pół z Razem i NL.

    Jak Biejat zrobi wynik lepszy niż oczekiwane 5% to Razem będzie się mogło podpisać pod sukcesem. A jak pójdzie byle jak to będzie mogło w najlepsze narzekać, że było nie zdradzać towarzyszy to by był lepszy wynik. Z punktu widzenia inżynierii zbierania głosów moim zdaniem win-win. Może się zapędzam w optymizmie.

  18. Straszenie koalicją Tuska z Konfederacją to jakieś niesamowite odklejenie od rzeczywistości. Nie wiem, kogo ma to przekonać.

    @klugowski
    „Otóż jeśli chcieć przekonać razemki, żeby nie startowały, to trzeba zrozumieć, że założeniem jest – brak startu GWARANTUJE niebyt.”

    Szczerze mówiąc moim zdaniem kiedyś trzeba sobie po prostu powiedzieć, że się nie udało i kończymy. Ja głosowałem na Razem we wszystkich wyborach poza ostatnimi samorządowymi, ale po wszystkich zawiedzionych nadziejach i zupełnie dla mnie niezrozumiałych decyzjach nie widzę opcji, żebym jeszcze kiedyś na Razem głosował. Co z tego, że mają lewicowe poglądy i jakieś dobre pomysły, jak nie potrafią w politykę, zarządzanie, współpracę itd. Teraz nawet nie jestem przekonany, że Razem u władzy byłoby dobre dla Polski.

  19. Jako sympatyk – powiedzmy – i obserwator z daleka potwierdzam, że dobry (czytaj przyzwoity) wynik koleżanki Biejat to spora szansa dla Razem, a w szczególności dla realizacji jakiejś części programu Razem. Start Osobno to krok w kierunku People’s Front of Judea i pamiętnego okrzyku `Splitter!!!’

  20. @Froz
    „zupełnie dla mnie niezrozumiałych decyzjach”

    To jest ciekawe, bo sporo widzę komciów o tym, ze Razem niezrozumiałe decyzje, a w mojej ocenie na każdym rozdrożu, przed jakim Razem stanęło, za wyborem obu dróg stały jasne racje, i nawet jeśli Razem wybrało inaczej niżbym chciał, to było dla mnie jasne, jakie racje za tą decyzją stały. I co więcej, chyba zawsze jedne i drugie racje były prawie równoważne.

    Endgejmem każdej kumulacji decyzji było jednak 0.8% w wyborach i nie dlatego, że Razem złe; nie mogę jednak powiedzieć czemu, bo WO zabronił mi ujawniać, co sądzę o Polakach.

  21. @jgl
    „na każdym rozdrożu, przed jakim Razem stanęło, za wyborem obu dróg stały jasne racje”

    Od mitów przechodzimy płynnie do tragedii greckiej 🙂

  22. @kot immunologa
    „Odpowiem jako zwykły wyborca, niespecjalnie zainteresowany walkami frakcyjnymi czy tym, kto kogo lubi i kto komu co obiecał. Wasza decyzja o nieprzystąpieniu do koalicji była tyleż zdumiewająca, co niezrozumiała.”
    Ależ ja też jestem zwykły wyborca, nie wiem czemu mnie tu wywołujesz od „Wasza decyzja”. Nie mam żadnego wpływu na partię Razem i jej wybory.
    A to że dla wyborców Koalicji ten wybór był niezrozumiały, to… zrozumiałe, w końcu „nie jesteście naszym targetem” (Do you see what I did there?). Bycie w fatalnym rządzie Donalda Tuska i go aktywne wspieranie jest dla części wyborców partii Razem podobnie atrakcyjne jak bycie w rządzie z PiS.
    – wywózki, push-backi na granicy? Jak były tak są (źródło: chociażby Czaban robi raban)
    – zakaz aborcji utrzymany? Utrzymany
    – totalny brak polityki mieszkaniowej? Jest
    PiS wprowadził chociaż wzrost płacy minimalnej, 500+ i jakąś pomoc emerytom.
    Dla mnie ta decyzja o braku wejścia do rządu jest racjonalna, dlatego głosuję na Razem.

  23. @kot immunologa
    „Wasza decyzja o nieprzystąpieniu do koalicji była tyleż zdumiewająca, co niezrozumiała.”

    Dla mnie niezrozumiała i zdumiewająca byłaby decyzja o wejściu w koalicję z Tuskiem (i tym samym z Jachirą, Halicką i Schetyną) i Hołownią (a z nim z Petru).

    Każdy wyborca lewicy, przynajmniej deklaratywnie, chce zakończenia duopolu POPiS. Kiedy bliska im poglądom partia próbuje to konsekwentnie realizować, nagle decyzja okazuje się to zdumiewające i niezrozumiałe. Prawdopodobnie rzeczywiście w Polsce nie ma już szczerych wyborców lewicy, są tylko lewicujący liberałowie.

    Aby przełamać duopol POPiS – w perspektywie dłuższej, nie w jednej czy dwóch kadencji – lewica musi wyrobić psychologiczny dystans do PO równie duży jak istnieje wobec PiSu. Nie, PiS PO to nie jedno zło, ale lewica, jeśli chce być czymś więcej niż przystawką na łasce Tuska, musi działać jakby były.

  24. @Juliusz Kopczewski
    Nah, w tragedii greckiej jest fatum i nieświadomość bohatera, a nie podłość i głupota chóru

  25. @Majowy
    „lewica musi wyrobić psychologiczny dystans do PO równie duży jak istnieje wobec PiSu”

    Nie jestem politykiem, ale na mój chłopski rozum przekaz pt. „dajemy kredyt zaufania rządowi i głosujemy za wotum, ale jednocześnie nie wchodzimy do rządu” jest schizofreniczny i nieskuteczny z punktu osiągnięcia tego celu. Jeśli cel jest taki, jak wyżej, to albo:

    a) Wchodzimy do rządu, jesteśmy nieugięci w trzymaniu się swoich postulatów na każdym kroku. Nawet jak coś nie zostało ustalone w umowie. Punktujemy, punktujemy. W końcu z hukiem wylatujemy z rządu i jest to przynajmniej na start dominujący news przez jeden cykl. Dalej jeszcze głośniej krytykujemy już z ław opozycyjnych.

    b) Nie wchodzimy do rządu i krytykujemy na start. Stajemy okoniem, opóźniamy zawiązanie koalicji. Zbieramy cięgi, ale się odróżniamy. Przestrzegamy, kasandrujemy, liczymy na plony jak rząd sobie będzie słabo radził w przyszłości bo „a nie mówiliśmy?”.

    Takie „za, ale przeciw” to dla mnie polityczna fuszerka. Wygląda na zgniły kompromis już na start.

  26. Każde wybory prezydenckie w Polsce odkąd pamiętam wyglądają tak, że jest:
    – kandydat największej partii prawicowej
    – kandydat największej partii centroprawicowej
    – jakiś dzyndzel z SLD
    – jakiś dzyndzel z nazwiskiem, Kukiz, Hołownia, Petru, Liwiusz Ilasz itp.
    – typ z byłej partii Korwina
    – inny typ z innej byłej partii Korwina
    – jeszcze inny typ z jeszcze innej byłej partii Korwina
    – korwinista udający samorządowca

    Nie wiem czemu nie miałoby mieć tam choć raz więcej niż jednej osoby która deklaruje lewicowe poglądy zamiast sześciu korwinistów?

  27. @MajowyWirus

    „Każdy wyborca lewicy, przynajmniej deklaratywnie, chce zakończenia duopolu POPiS. Kiedy bliska im poglądom partia próbuje to konsekwentnie realizować”

    No to się bardzo udało, gratuluję znakomitego planu i jeszcze świetniejszej realizacji! Tusk i Kaczyński do dzisiaj się nie mogą pozbierać od tego ciosu.

  28. Z mojej perspektywy problem z Razemami dzisiaj jest taki, że się same z własnej, nieprzymuszonej woli odstawiły do rezerwy. Z czystym sumieniem mogę zatem zagłosować na Zandberga, jako na rezerwowego prezydenta, tj. wtedy gdy wszyscy pozostali zginą w ataku Cylonów. Kandydatką pierwszego wyboru będzie za to ta, która nie chce grzać ławy. Obecnie w Razem widzę to tylko u Matysiak. I rzeczywiście pojedynek tych dwóch wizji lewicy byłby dla mnie ciekawy. Poza tym za bardzo nie wiem, co dadzą mi dziś Razemy, czego nie może mi dać NL, która z braku własnych rozpoznawalnych kadr chętnie sięga po pomoc (nawet Olko jest typowana do wysadzenia ze stołka Wieczorka, co nawet jeśli jest tylko medialną groźbą, to na tyle bolesną dla gości z NL, za którymi nie przepadam, że mnie to cieszy). Razemy wsadzą do pierdla jakiegoś starego SLDowskiego towarzysza za decyzję polityczną podjętą 25 lat temu, a Biejat nie? Wieczne resentymenty to akurat jedna z tych rzeczy, które mnie odpychają od duopolu, który na ich potrzeby zagarnia coraz więcej państwa polskiego, co wywołuje u mnie jedynie przerażenie. Jeśli Razemy chcą grać na takich resentymentach, to są dla mnie bardziej mainstreamowi (w najgorszym tego słowa znaczeniu) od NL.

  29. @jk
    „Nie jestem politykiem, ale na mój chłopski rozum przekaz pt. „dajemy kredyt zaufania rządowi i głosujemy za wotum, ale jednocześnie nie wchodzimy do rządu” jest schizofreniczny i nieskuteczny z punktu osiągnięcia tego celu. Jeśli cel jest taki, jak wyżej, to albo:”

    Ok, ten rozkrok to nie była najczytelniejsza taktyka ale kot immunologa pisał o niewchodzeniu do koalicji, choć odruchowym pytaniem powinno być „a po co w ogóle głosować za rządem?”.

    @froz
    „No to się bardzo udało, gratuluję znakomitego planu i jeszcze świetniejszej realizacji! Tusk i Kaczyński do dzisiaj się nie mogą pozbierać od tego ciosu.”

    Zapewne tylko nieuwaga sprawiła, że przeoczyłeś, że pisałem o perspektywie wieloletniej. Ale przy takiej niecierpliwej postawie potencjalnych wyborców („duopol duopolem ale może zostańcie wreszcie tą przystawką i nie przeszkadzajcie wodzusiom”), to pewnie niewykonalne.

  30. @froz
    „Ja głosowałem na Razem we wszystkich wyborach poza ostatnimi samorządowymi, ale po wszystkich zawiedzionych nadziejach i zupełnie dla mnie niezrozumiałych decyzjach nie widzę opcji, żebym jeszcze kiedyś na Razem głosował”

    Dla mnie ta deklaracja jest z kolei niepojęta. Rozumiem aktywistę, który wymięka bo ma dosyć walenia głową w mur. Sam kimś takim byłem 30 lat temu. To dlatego się boję tego „Zandberg 2025”, że iluś tam znów nie wytrzyma i odpadnie, bo jedno jest pewne, to się skończy fatalnym wynikiem (albo niezebraniem podpisów).

    Ale pasywne głosowanie? Proszę bardzo. Jak już zbiorą te podpisy, będę wśród tych 0,01% głosujących na Zandberga. Wyborcy to nic nie kosztuje, postawić krzyżyk tu albo tu. A jednak oczywiście wolę Deep Purple od Whitesnake.

    @jk
    „Takie „za, ale przeciw” to dla mnie polityczna fuszerka. Wygląda na zgniły kompromis już na start.”

    Ale to jednocześnie moja postawa. Ja nie chcę żeby ten rząd upadał, bo jest dla mnie mimo wszystko mniejszym złem. Ale z drugiej strony cieszę się, że dzięki wyjściu z klubu NL nie muszę już udawać że nie gardzę Wieczorkiem.

  31. @„a po co w ogóle głosować za rządem?” Bo jednak, po poprzednich 8 latach, ten rząd nadal dla większości wyborców lewicowych jest Mniejszym Złem. Ustawianie się teraz na pozycji, że liberałowie i PiS to jedno zło, to odpalenie protokołu 1%.

  32. @WO
    „Dla mnie ta deklaracja jest z kolei niepojęta. (…)
    Ale pasywne głosowanie? Proszę bardzo. Jak już zbiorą te podpisy, będę wśród tych 0,01% głosujących na Zandberga. Wyborcy to nic nie kosztuje, postawić krzyżyk tu albo tu.”

    Dla Zandberga może jeszcze tak. Chociaż wolałbym jednego wspolnego kandydata, żeby lewica jakoś zaistniała w przestrzeni publicznej jako 3-4 siła. Ale rozumiem kolegę Froza, bo trochę mnie zmroził przykład posłanki Matysik; głosując na Razem, można niechcący zagłosować na PiS.

    A mnie głosowanie trochę kosztuje, muszę te kilkaset kilometrów w DE przejechac.

  33. Oczywiście, na temat posłanki Matysiak mam jak najgorsze zdanie, dla mnie jest już jak Woś. Natomiast przypuszczam, że ona sama jest dostatecznie sprytna, żeby nie kandydować – póki tego nie zrobi, może udawać, że stoi za nią jakiś wielki, masowy ruch entuzjastów lotniska baranów. Mam nadzieję jej NIE zobaczyć podczas tej trasy koncertowej „2027 Lewica Reunion Tour”.

  34. @mwi
    „Ależ ja też jestem zwykły wyborca, nie wiem czemu mnie tu wywołujesz od „Wasza decyzja”. Nie mam żadnego wpływu na partię Razem i jej wybory.”

    Przez pomyłkę, sorki

    „Bycie w fatalnym rządzie Donalda Tuska i go aktywne wspieranie jest dla części wyborców partii Razem podobnie atrakcyjne jak bycie w rządzie z PiS.”

    Należę do tej drugiej części wyborców, którzy wyraźnie widzą różnicę (na lepsze) między rządami Tuska i Kaczyńskiego.

  35. @pgolik
    „Ustawianie się teraz na pozycji, że liberałowie i PiS to jedno zło, to odpalenie protokołu 1%.”

    Ale m.in. dlatego powstało Razem. Wyborca lewicowy, dla którego różnica między PO i PiSem jest tak istotna, że usprawiedliwia wejście w koalicję z Tuskiem (i Jachirą), zawsze mógł głosować na SLD, SDPL, LiD, to ugrupowanie Nowackiej, którego nazwy już nie pamiętam, Wiosnę i Nową Lewicę.

  36. @posłanka Matysiak
    Próbuję jakoś zrozumieć dlaczego z jednej strony dla polityków Razem rząd Tuska to ZŁO, bo pushbacki i łamanie praw człowieka, z drugiej zaś z działaczami pisowskimi rozmawiajmy o przyszłości Polski, przecież warto i trzeba. Przecież oni są/byli jednak *trochę* gorsi?

  37. @wo
    Tylko, że rząd bez Razem nie upada. Gdyby upadał, to Razem miałoby silniejsze karty w ręku. Nie jestem aż tak zaznajomiony, żeby wiedzieć, czy Razem miało możliwość zablokowania porozumienia koalicyjnego w kształcie, który mu nie pasowało – jak rozumiem, to zależało od wewnętrznego porozumienia samej Lewicy. W każdym razie PSL nie miał rozterek moralnych i grał pod siebie aż do końca.

    Z punktu widzenia Razem nie do końca rozumiem, jaki miało plan przed wyborami. Wiadomo było, że prawdopodobnie NL znajdzie się w rządzie. Wiadomo było, że Czarzasty będzie czarzaścił, że Tusk będzie pushbackował. Nie rozumiem, co próbują osiągnąć. Stopniowo powiększać wpływy na Lewicy i stać się dominującą częścią? Do tego trzeba być w środku, a nie na zewnątrz. Zbudować alternatywę? Ale na czym – skoro wyborczo jest się uzależnionym od tego, do czego się ma być alternatywą. Na razie do RAM-u jest załadowany protokół utrzymania status quo, może znowu skapnie parę mandatów – i to w optymistycznym scenariuszu. To chyba definicja partii kanapowej.

    Na miejscu Razem chętnie przehandlowałbym jeden sztandarowy zrealizowany postulat (przynajmniej w sensie ustawy, która poszła do prezydenta, który ją następnie utopił w Trybunale Kulinarnym) w zamian za dowolną ilość wstydu za Wieczorka. Przecież nie muszą go bronić, mogą wymownie milczeć i krzywo się patrzyć.

  38. @sheik

    Widzę przynajmniej kilka powodów, tylko trzeba na chwilę odwiesić na kołek przekonanie, że każdy kontakt z pisowcem może wywoływać nudności i skutkować zarażeniem, no i zachować dystans wobec postulatów rozliczeniowych.

    W badaniach wychodzi przecież, że na pis głosują doły, czy to pod kątem klasowym czy to wykształcenia, czyli z jednej strony ludzie potrzebujący wsparcia socjalnego, z drugiej bardzo często zamieszkujący na prowincji i wykluczeni komunikacyjnie. Dlaczego nie zacząć się do nich zwracać i nie próbować łowić i tam?
    Po drugie, co wzmiankowano już pod wcześniejszym postem, to pis wprowadził z przytupem powszechny transfer środków dla narodu i ludzie wciąż na tę partię głosują, więc można założyć, że lewicowa agenda z serii wspierajmy potrzebujących, nawet jak nie przelewami, ale konkretnymi programami, może znaleźć uznanie w ich szerokim elektoracie. Żelaznemu elektoratowi platformy bliżej zapewne do retoryki lisowej o pieńcetplusach (źródła brak, to tylko założenie).
    Po trzecie, to prawdopodobnie pis będzie prędzej osierocone przez lidera niż koalicja i zaczną się na dobre tarcia i ruchy tektoniczne, a więc kolejna okazja do tego, żeby tam łowić.
    A że można przy tym stracić bazę dotychczasowych wyborców? Rzut oka na komentarze tutaj pokazuje, że z bardziej błahych powodów można ją stracić. Z drugiej strony Matysiak jest jedna, a partia jednak większa i pytana o to, cały czas deklaruje jednak ortodoksję co do pozostałych jaskrawie czasem niepisowskich postulatów, więc może i cześć i rubelka da się tutaj zachować. A że grozi to zaistnieniem drugiego Wosia? To oczywiście możliwe, że Matysiak jest już i jedną i drugą nogą w pisie, ale dajcie pomarzyć.

  39. @WO
    „ja nawet kupiłem solową płytę Jona Lorda – ciekawe ilu komcionautów jest w stanie docenić to poświęcenie!”

    Doceniam. Szanuję.

    @Janusz Kopczewski
    „dzisiaj większość osób zapytana na ulicy, z której partii jest Biejat, odpowie, że z Razem”

    Ja tak odpowiem – choć jestem po skrupulatnej lekturze obu ostatnich notek i kilkuset komentarzy. Dla mnie Magdalena Biejat jest kandydatką „Razem”.

    Biejat jest kandydatką tego symbolicznego „Razem”, liczonego od 2015. Powiem więcej, dla mnie Biejat jest kandydatką z poparciem Adriana Zandberga (z mądrego okresu, kiedy mnie uwiódł, ładnie debatował w TVP, przytomnie mówił z Sejmie, a nie z głupiego teraz, kiedy mnie zdradził), jest kandydatką Zandberga widzianego szerzej, nie linearnie (Awicenna: „nie liczy się długość życia, ale szerokość życia”), i mało mnie obchodzi, co sam Zandberg na to, here and now.

  40. @Wirus
    „Ale m.in. dlatego powstało Razem.” Są tu ludzie z Razem, nie będę im wkładał w usta, dlaczego powstali, ale z pozycji sympatyka i wyborcy widziałem to inaczej. Kiedy Razem wchodziło na scenę, frontmenem głównonurtowej lewicy był Leszek Miller, z Palikotem i Ogórek w chórku. Lewicą to było tylko z nazwy, i stąd pojawiło się miejsce na prawdziwą socjaldemokrację. A Razem zawsze się pozycjonowało raczej w okolicach skandynawskiej lewicy socjaldemokratycznej, a nie np. francuskich komunistów (czy obecnej LFI).
    O obecnej koalicyjnej lewicy można nadal powiedzieć dużo złego (Czarzasty, Wieczorek, itp.), ale różnica w porównaniu z czasami milleryzmu-palikotyzmu jest wyraźna (z osobami takimi, jak ADB czy Kotula można spokojnie współpracować).
    @PiS vs. koalicja, no jednak nie, nie trzeba być od razu wielkim zwolennikiem koalicji, żeby zauważyć, że jednak to PiS mizia się z nackami od Konfy czy Kukiza (kampania Nawrockiego bardzo to wyraźnie pokazuje, 5 lat temu tak mówiłby kandydat konfy), to PiS wprowadzał teokrację i niszczył resztki praw kobiet (co teraz ciężko odkręcić, głównie przez PSL, który jednak nie jest reprezentatywny dla większości koalicji, tylko jest tym cholernym języczkiem brakującym do większości), to PiS a nie koalicja wprowadzał strefy wolne od LGBT. Więc tak, ja – zwykły sympatyk i wyborca Razem – widzę różnicę, niezależnie od niezgody na wiele obecnych działań i pomysłów liberalnej koalicji.

  41. @olo421
    „Dlaczego nie zacząć się do nich zwracać i nie próbować łowić i tam?”

    Można iść w takie MO, ale to wymaga bycia partią antysystemową. Razem imo nigdy do tego nie aspirowało – tylko tak jak komcionauta wyżej napisał – chciało zostać tru partią socjaldemokratyczną głównego nurtu zachodnioeuropejskiego. A teraz to ten pociąg już dawno odjechał i zdążyli mu wymienić na granicy lokomotywę.

  42. @pgolik
    „Kiedy Razem wchodziło na scenę, frontmenem głównonurtowej lewicy był Leszek Miller, z Palikotem i Ogórek w chórku. Lewicą to było tylko z nazwy, i stąd pojawiło się miejsce na prawdziwą socjaldemokrację.”

    No to skoro SLD się już zdemilleryzowało, to właściwie dlaczego Razem nie zjednoczyło się z NL?

    „O obecnej koalicyjnej lewicy można nadal powiedzieć dużo złego (Czarzasty, Wieczorek, itp.), ale różnica w porównaniu z czasami milleryzmu-palikotyzmu jest wyraźna (z osobami takimi, jak ADB czy Kotula można spokojnie współpracować).”

    Współpraca z NL to jedno, wejście w koalicję z Tuskiem (i Jachirą) to drugie. Gdyby Razem weszło do koalicji, po raz pierwszy od 2015 roku nie miałbym na kogo głosować. Ok, takich jak ja jest pewnie mało i być może z tego powodu Razem do 2027 nie dociągnie ale póki istnieje, po co postulować, żeby stało się SLD-bis? Skoro kooperatywność NL bardziej niektórym odpowiada, niech po prostu głosują na NL (albo i frakcję Trzaskowskiego). Co ich właściwie obchodzi Razem?

  43. Ja jednak przypomnę, że dla wielu ludzi – zarówno wyborców jak i osób tworzących Razem – rządy Tuska to był czas bycia wiecznie przerzucanym z jednej firmy zewnętrznej do drugiej, zakazu podjęcia drugich studiów czy setek, jak nie tysięcy, wysłanych „CV” by dostać jakąkolwiek pracę i brania udziału w konkursach typu „Grasz o staż”. I wyjazdów Zagranico. Albo pracy za 4.50 zł za godzinę na umowie o dzieło.

    I tak… PiS jest wielokrotnie gorszy pod każdym jednym względem, ale myślę że wśród większości wyborców i osób tworzących Razem nie ma wielkiej miłości do Tusku. W dodatku polityka dalszego rozmontowywania usług publicznych to jest autostrada do powrotu PiS.

    Osoby którym powyższe nie przeszkadza mają do wyboru NL/Wiosnę/KO. Mogą sobie wybrać posłów „lewicowych” świętszych od premiera. Takich jak Trela. Albo Wieczorek. Albo Włodek Czarzasty. Do wyboru do koloru. Każdy z wymienionych panów za stołki i frukta jest w stanie głosić różne rzeczy i zrobić bardzo, bardzo wiele. Ja jednak, zarówno najpierw jako wyborca, a później szeregowy członek partii Razem, nie akceptuję takiego podejścia. Uważam, że jest to dokładnie to co toczy polskie instytucje i stanowi barierę w dalszym rozwoju.

    Uważam też że sukcesy NL w rządzie będą bardziej niż ograniczone. Przecież ustawy nad którymi pracuje Kotula to jest jakiś listek figowy w porównaniu do tego co wprowadzały zachodnie, często konserwatywne, rządy 20 lat temu. A nawet to nie jest w stanie przejść przez sejm, bo blokuje to Tygrysek do spółki z marszałkiem Hołownią (swoją drogą umknęło większości osób, że w ramach opłaty za poparcie PSL ogłosił, że jest przeciwko aborcji). Wolna wigilia tylko w zamian za trzecią niedzielę handlową itd. itp. Lewica zawsze dostanie weksel do podpisania, do tego naprawdę dobiera ludzi fatalnie – kto mógł przewidzieć że Wieczorek będzie Wieczorkiem.

    Gdyby nie Razem to ani Kotula, ani ADB nie miałby takiej pozycji jaką mają dziś w NL. Ale też NL nie przepracowała ostatniej kampanii, a jej szeregi trzeszczą i wcale nie są spokojne. Ostatnie wybory to nie był sukces tej formacji, liczba miejsc gwarantujących ciepłe posadki jest mocno ograniczona.

    Gdy rozstrzygnęły się wybory 15 X 2023 wiadomym się stało, że Razem będzie zbędne. Prosta matematyka sejmowa. Kto twierdzi inaczej okłamuje siebie.

    Pojawią się głosy że trzeba było nie popierać rządu Tusku, ale to głupstwa. Jeżeli coś wiemy o lewicowych wyborcach to jest to ich przekonanie, że PiS trzeba rozliczyć. No i to dostali. Wtedy. Dziś sytuacja jest nieco lepsza, bo widać wyraźnie za jakie projekty rząd nie zamierza umierać (a nawet nie dopuszcza przerzucania odpowiedzialności na pałac prezydencki albo na „TK”). W mojej skromnej opinii wyjście powinno nastąpić wcześniej. Albo trzeba było wejść do rządu i dać się wyrzucić. Jest jak jest, choć możliwość jechania po Wieczorku, kredycie 0% bez oglądania się czy nie urazi to kolegów z NL jest dużą wartością.

    Rozkrok bardzo zaszkodził Razem, ale… to nie był pomysł wyłącznie Zandberga. Jakby inne osoby miały też tu dużo do powiedzenia. Niektóre były nawet rzecznikiem partii, inne współprzewodniczyły, jeszcze inne były w ZK.

    Nie wiem co przyniesie przyszłość. Razem jednak składano do grobu w każdych kolejnych wyborach. Póki co trwa, a czy okaże się żywotne wystarczająco to się okaże.

  44. @mwi
    Jako członek Razem (jeszcze, choć już niedługo – nie chciało mi się zgłosić wypowiedzenia, plus niedługo symbolicznie mi minie rok w partii i to będzie dobra klamra) ja z kolei i sam jestem pro, i wśród znajomych głosujących na razem mam sporo głosów pro Biejat (i pukających się w głowę co do wystawiania własnego kandydata), jedną osobę neutralną i półtorej anty. (Półtorej, bo jeden z tych znajomych głosuje na Razem ale z doskoku)

    Więc anecdata na anecdata.

  45. Odpowiadając trochę:

    1. Miewam pretensje do Tuska, ale nie ze wszystkimi tu przedstawionymi się zgadzam; podobnie jak z opatrzeniem ich wszystkich etykietką neoliberalizmu. Weźmy prawa kobiet — co jak, co, ale akurat w tej sprawie Tusk zmienił KO w ostatnich latach. Teraz nawet gdy Giertych musi się kryć, by nie sprzeciwiać się stanowisku partii, która popiera liberalizację. To nie Tusk jest problemem, problemem jest liczba głosów oddana na Konfederację, PiS i Trzecią Drogę; ale zwłaszcza na te dwie pierwsze. Należy unikać wszystkiego, co wzmocnić Konfę i PiS.

    2. PO-Konfederacja? Taktycznie w jakimś głosowaniu — owszem, zdarza się. Ale jako koalicja? Oni się nie tylko rozjeżdżają w sprawach „światopoglądowych” (prawa kobiet, miejsce KK w Polsce, stosunek do UE), ale przede wszystkim to kwintesencja mainstreamu zderzona z partią głównie antymainstreamową.

    3. PO/Tusk/TD będą o tyle antylewicowe, o ile będą odbierały z dołu sygnały o sile Konfederacji i próbowały czynić gesty by pozyskać jej elektorat (przecież Tusk, jako Tusk nie boi się migrantów — on boi się zysków politycznych Konfy i bardzo łatwo poświęci dla nich życie obcych ludzi). Myślę, że powinniśmy unikać wszystkiego, co buduje pozycję Konfy. A silne i niesprawiedliwe (sprawiedliwe muszą być) krytyki wewnątrz koalicji, tworzą obraz złej, skorumpowanej polityki, którą można naprawić tylko przez „wywrócenie stolika”. A kto to obiecuje?

  46. @olo
    „W badaniach wychodzi przecież, że na pis głosują doły, czy to pod kątem klasowym czy to wykształcenia, czyli z jednej strony ludzie potrzebujący wsparcia socjalnego, z drugiej bardzo często zamieszkujący na prowincji i wykluczeni komunikacyjnie. Dlaczego nie zacząć się do nich zwracać i nie próbować łowić i tam?”

    Przypominam, że odpowiadał Pan na komentarz dotyczący Matysiak. Ona nie „łowi w dołach”, złowiła dwóch bardzo bogatych facetów. Przecież to jej niby-stowarzyszenie (zdaje się że nigdy tego nie sformalizowały) to klub bardziej ekskluzywny niż awalowe Longines Lounge. Horała to nie „doły”, to człowiek bogatszy od Zanberga i Biejat razem wziętych.

    Hasło „łowić wśród osób wykluczonych komunikacyjnie” jest z pewnością zacne i słuszne, ale nie mówimy już wtedy o Matysiak. Budowa wielkiego lotniska-huba z natury rzeczy nie poprawia sytuacji komunikacyjnej w Myciskach, za to mogłoby (o ile zadziała) stworzyć dobre połączenie Glasgow – Brisbane (z przesiadką w Solidarności Baranów).

  47. @wo
    Budowa wielkiego lotniska-huba z natury rzeczy nie poprawia sytuacji komunikacyjnej w Myciskach, za to mogłoby (o ile zadziała) stworzyć dobre połączenie Glasgow – Brisbane (z przesiadką w Solidarności Baranów).

    A to nie było tak, że początkowo razem z hubem miała iść sieć kolejowa składająca się z kilku szprych i dochodzących do szprych mniejszych linii? Bo tak coś mi się kołacze że to się zaczęło od „lotnisko może i bez sęsu, ale ta kolej…” a potem sieć kolejową zaorano i Matysiak została z tym Horałą jak ten Himilsbach z angielskim.

  48. >Matysiak została z tym Horałą jak ten Himilsbach z angielskim

    Przecież nie została. Tzn. jej zawsze chodziło o kolej i wcale nie przestała łowić wśród wszystkich fanów reaktywacji każdej jednej zarośniętej linii kolejowej. Oczywiście realizacja jej postulatów w formie, jaką proponuje, często kończyłoby się natychmiastowym pożałowaniem. Więc nie mogę życzyć jej spełnienia marzeń. Ale w końcu postulaty polityczne już to do siebie maja, że muszą mieścić się w krótkich zdaniach. Stąd mimo wszystko doceniam jej wkład w to, że dziś z wykluczeniem komunikacyjnym chce walczyć i PiS i koalicja. Oraz, że Ostatnie Pokolenie mówi jej postulatami.

    Razem Zandberga za to uparcie od jakiegoś czasu przekonuje nas do tego, że koalicja PO+Konfederacja jest możliwa. Wierzę. Wierzę nawet, że bardziej możliwa jest koalicja KO+TD+PiS+Konfederacja od koalicji Razemów z kimkolwiek. Mocno pracują na taki wizerunek.

  49. @Cpt. Havermeyer
    „A to nie było tak, że początkowo razem z hubem miała iść sieć kolejowa składająca się z kilku szprych i dochodzących do szprych mniejszych linii?”

    Te szprychy to miała być kolej dużych prędkości z dużych miast do lotniska. Nic czym byś do pracy dojeżdżał z wykluczonej miejscowości (bo tam się i tak nie zatrzyma). A „mniejsze linie” szybko zniknęły z agendy.

  50. @Cpt. Havermeyer
    Szprychy by świetnie wyglądały w reklamach, że my tak wszyscy z całej Polski jedziemy, ale. Wykluczenie transportowe nie nie jest mieć problem dojechać na lotnisko, ale mieć problem dojechać na lodowisko. Raz do roku na wakacje transport się ogarnie i teraz. Problem jest z codziennym funkcjonowaniem bez samochodu. Nie mówiąc o takich fanaberiach jak korzystanie z kultury.

    A nawet co do samych pociągów – mam np. blisko siebie linię szynobusową i zlikwidowany przystanek. Bardziej ucieszyłbym się z poluzowania zasad tworzenia przystanków na żądanie niż pendolina z pobliskiego miasta prosto na lotnisko.

  51. Postulaty „co Razem powinno” z reguły rozjeżdżają się z „co Razem może”. Możliwe że Razem powinno łowić wyborców wśród bezrobotnych mieszkańców byłych PGR-ów na Podlasiu, ale nie może, bo nie ma kim: działacze Razemu są z reguły w miastach i nawet jak któryś pojedzie (kiedy? za co?) do podlaskiego PGR-u oświecać lokalsów, to się nie dogada, bo mówi zupełnie innym językiem i ma zupełnie inny ekspieriens życiowy. Jak już Razem będzie ruchem masowym z wielomilijonowym budżetem, to se zasponsoruje agitprop w wykonaniu jakiegoś zioma z pegieeru wyrosłego, ale teraz to przecież bardzo niski zwrot z inwestycji (a pamiętamy że doświadczenie jest takie, że nawet wspieranie strajków, które przeważnie są 1. w miastach i 2. lepiej stargetowane, bo strajkujący pewnie z założenia bardziej otwarci na lewicowe postulaty) nie przynosi zwrotu w postaci procencików poparcia.

  52. @pak4
    „Weźmy prawa kobiet — co jak, co, ale akurat w tej sprawie Tusk zmienił KO w ostatnich latach. Teraz nawet gdy Giertych musi się kryć, by nie sprzeciwiać się stanowisku partii, która popiera liberalizację.”

    No rzeczywiście olbrzymia zmiana. Wolałbym jednak sytuację, że Giertych nie musi się kryć z niechęcią, wobec liberalizacji, która została dokonana. Dużo bardziej, by mnie cieszyła sytuacja, że ojciec chrzestny wprowadzenia faszyzmu do politycznego mainstreamu nie jest na listach wyborczych partii, która deklaruje się jako demokratyczna.

  53. @loleklolek
    „Przecież nie została. Tzn. jej zawsze chodziło o kolej i wcale nie przestała łowić wśród wszystkich fanów reaktywacji każdej jednej zarośniętej linii kolejowej. ”
    Reaktywacja „każdej jednej zarośniętej linii kolejowej” to zabawne hasło w kraju, w którym w 20 lat wybudowano 12000 km dróg i 50 km linii kolejowych.

    Obecnie zwolennicy rozwoju transportu publicznego są like „poprzemy każdy metr torów, który ktokolwiek, gdziekolwiek zamierza zbudować”. Dlaczego? Z powodu, który opisałem powyżej.

    Oczywiście nie jestem fanem Matysiak, nie popieram jej współpracy z Horałą, itp, itd.
    Tym niemniej: na Śląsku, gdzie mieszkam, za 2-3 lata będziemy odczuwać pierwsze efekty „prezydenckiego”, czyli pisowskiego programu Kolej Plus. Konkretnie będzie to reaktywacja właśnie takiej „zarośniętej linii w krzakach”. Dla mnie ważna, bo będzie mi łatwiej dojechać do miejsca, w którym lubię jeździć na rowerze. Dla innych, bo będzie dojazd pociągiem do centrum jednego z istotnych miast aglomeracji. Tak że tak.

  54. @kor
    Bardziej ucieszyłbym się z poluzowania zasad tworzenia przystanków na żądanie niż pendolina z pobliskiego miasta prosto na lotnisko.

    Wiadomo, ja na przykład ostatnio dostałem w prezencie od miasta linię autobusową łączącą moje miejsce zamieszkania z częścią miasta leżącą bezpośrednio na północ. Jeździ wąskimi dróżkami przez wzgórze, więc jest obsługiwana przez małe autobusiki, ale z tego co widzę są one pełne prawie zawsze. W wyborach do rad dzielnic absolutnie wszyscy kandydaci mieli tę linię w postulatach, bo mieszkańcy domagali się tego od lat. Wcześniej dojechanie MPK na tej trasie to była jakaś godzina i 2 przesiadki jadąc kompletnie dookoła, kiedy autem dojechać można było w 10-15 minut przy odrobinie szczęścia.
    Mówię o Krakowie, więc to trochę inny temat niż wykluczenie poza dużymi ośrodkami, ale mam wrażenie że klimat się zmienia i liczę na to że zbiorkom będzie już super ogarnięty do 2030 kiedy ma wejść na pełnej planowana SCT.
    Natomiast pisałem wyżej bardziej o domniemanych powodach miziania się posłanki M. z pisowcami, a że to nie ma sensu to już inna sprawa.

  55. @Falconek

    IMO to jest groźne dla demokracji, kiedy wyborcy zaczynają (niebezpodstawnie) wyrabiać sobie opinię, że jedyne partie które są w stanie zrobić coś konkretnego dla nich a nie tylko ciąć, zabierać i likwidować, to autokraci albo populiści. Widzę to samo w Norwegii, gdzie partie centrowe (Ap, Høyre) wspólnie głosują za zamykaniem szkół w wielu okręgach. Kto przeciw temu protestuje? partie radykalne i populiści.

  56. @rw
    W pełni się z tym zgadzam (tzn z tym, że jest to groźne dla demokracji).

  57. @wo

    No ale jakie są na razie realne szanse na łowienie w dołach rozumiane jako praca u podstaw w gminach i powiatach? Jak słusznie zauważył jgl, na prowincji nie ma kim robić, bo struktury są zapewne żadne. A nawet jak jakieś są, to pewnie poobrażane i pokiereszowane. Szacher-macher z Horałą dał jej ekspozycję w pisowskich mediach, o której razemki mogą tylko pomarzyć. W ten sposób mogła dotrzeć ze swoimi postulatami właśnie do potencjalnego elektoratu. Mało tego, oswajała go z tym, że można być lewicą i mówić ciekawie, z sensem i na tematy jak dotąd nie utożsamiane w tamtych mediach z lewicą . Nie przeceniałbym tego. Kukiz na medialnym szumie wjechał do Sejmu, jak skończył, wiadomo, więc nie jestem pewny, czy i Matysiak tam nie skończy, ale hej, nawet ją pytano w końcu o coś konkretnego, a nie tylko, o to, dlaczego razem znowu osobno. Wciąż uważam, że jeszcze jej trochę brakuje do Okrasków czy pożal się boże Wosia.

  58. @olo
    „No ale jakie są na razie realne szanse na łowienie w dołach rozumiane jako praca u podstaw w gminach i powiatach?”

    To już zupełnie inne pytanie. Proszę nie gubić wątków, bo się zrobi Twitter. Matysiak tego nie robi – a odpisywał Pan na komcia o niej.

  59. @cpt
    „A to nie było tak, że początkowo razem z hubem miała iść sieć kolejowa składająca się z kilku szprych i dochodzących do szprych mniejszych linii?”

    Nawet z tym założeniem wydaje mi się, że „wykluczenie komunikacyjne” to raczej problem trasy Myciska – Kraków, a nie trasy Kraków – Baranów.

  60. @hatefire
    „No rzeczywiście olbrzymia zmiana. Wolałbym jednak sytuację, że Giertych”

    Ale ten Giertych to tylko 1 poseł na 156. Ja też bym wolał, żeby w KO nie było Giertycha, w Razem – Matysiak, w NL – Wieczorka, a w PSL-u – PSL-u. Nie wiem, jak silna jest frakcja „giertychowców” w KO (choć chyba prawybory prezydenckie pokazały, że nie tak silna, jakby Giertych chciał), ale mam (tylko) wrażenie, że frakcja „matysiakowców” w Razem jest procentowo silniejsza. Chciałbym się mylić, ale wydaje mi się, że galopujący wosizm jest w Razem silnym nurtem.

  61. @nudnykotlet
    Rzecz w tym, że jak złe by te rządy Tuska nie były to wyborcy Razem głosowali na takie Razem, które wejdzie do koalicji i do rządu z tym złym Tuskiem. Razem się od Tuska odwróciło, ale ich wyborcy nie bardzo, raczej odwrócili się od Razem.
    Tymczasem razemowe postulaty są przynajmniej częściowo realizowane przez NL i w 2027 Dziemianowicz-Bąk i Kotula o tym będą miały wywiady, a nie o pushbackach.

    Fakty są takie, że partia która w 2015 roku zdobyła 3,5% głosów, potem w najlepszych momentach, o ile dobrze pamiętam, dobijała w sondażach i do 5%, teraz, w zasadzie na własne życzenie, kręci się w okolicach 0,8%, a jej elektorat negatywny to ponad 91%! To jest absolutna polityczna porażka.

  62. @pgolik

    „A dlaczego nie protestuje Arbeiderpartiet?”

    Głównie dlatego, że są u władzy w tym okręgu (Innlandet) i to ich inicjatywa (wspólnie z prawicową Høyre, w koalicji są). Z kolei w najbogatszej gminie Bærum szkoły zamyka Høyre.

  63. @trgpl

    „Tymczasem razemowe postulaty są przynajmniej częściowo realizowane przez NL i w 2027 Dziemianowicz-Bąk i Kotula o tym będą miały wywiady, a nie o pushbackach.”

    O pushbackach nie będzie wywiadów, bo ich ofiary albo zamarzną na bagnach, albo przepadną gdzieś na Białorusi, ale w każdym razie nie głosują w wyborach.

  64. Nawet gdyby problem wykluczenia dotyczył trasy Kraków-Baranów, to przecież Horała „przez 8 ostatnich lat” nie rozwiązywał tego problemu. To nie jest tak, że PiS miał jakiś dopracowany plan, niechby i głupi, ale plan na komunikację. Nie zapominajmy, że oni najpierw mieli przekaz propagandowy, do którego później zajumali wizualizację jakiegoś lotniska z internetu, żeby pokazać, że coś robią. I na takim fundamencie „budowali” koleje i lotnisko, by po paru latach zacząć w końcu wywłaszczenia, jeszcze też dokładnie nie wiadomo pod co. Mizianie się z Horałą byłoy może i jakoś usprawiedliwone, gdyby poza byciem oślizłym pisowcem był też przy okazji fachowcem od komunikacji, z doświadczeniem w tworzeniu czegoś realnego. Ale przecież nie jest, ten człowiek niczego, nawet koncepcji tego lotniska, nie stworzył.

    Tak przy okazji, jak się zerknie na geoportal, to można zobaczyć, że 15 kilometrów powyżej planowanej na setkach prywatnych działeczek lokalizacji są 4 wielkie działki należące do Skarbu Państwa. Pozostałość po lotnisku wojskowym.

  65. @rw
    O jeżu, chodzi mi o to, że one politycznie pójdą na konto Tuska, nie na konto NL. Podobnie jak kredyt 0% (którego zresztą nie będzie).

  66. @Teraz nawet gdy Giertych musi się kryć

    Śmieszny argument, zważywszy że nie tak dawno Giertycha w ogóle nie było w PO

  67. @duxripae
    Ja akurat śledzę, co się dzieje w tym temacie, i wiem, że niestety robili, i to całkiem sporo.
    Niestety, bo przebieg lokalnej „szprychy” był kontrowersyjny, między innymi przez środek egzotarium w Sosnowcu, czy otulinę parku krajobrazowego.
    W każdym razie tego przebiegu rzecz jasna nie rysował Horała osobiście, tylko międzynarodowa firma inżynieryjna z podobnymi realizacjami w portfolio – wybacz, że nie pamiętam nazwy, ale jej przedstawiciele brali nawet udział w konsultacjach społecznych, więc łatwo to sprawdzić.

    Zaś w temacie lokalnych połączeń autobusowych i kolejowych, PiS, działając z planem, czy bez, zrobił coś, czyli więcej, niż nic. Co w polskich realiach jest sukcesem.

    I jak bym miał zgadywać, co siedzi w głowach razemitów, to powiedziałbym, że powyższe jest jednym z powodów ich wyrozumiałości wobec Matysiak. W polskiej polityce tak bardzo nie ma z kim gadać o transporcie publicznym, że jest pokusa, aby gadać z każdym, kto wyraża choćby minimalne zainteresowanie tym tematem.

  68. Poza tym jeśli coś ma rozwiązywać wykluczenie komunikacyjne, to musi być tanie i dostępne dla osoby z minimalną krajową. KDP na trasie do lotniska taka nie będzie.

  69. @jgl
    Śmieszny argument, zważywszy że nie tak dawno Giertycha w ogóle nie było w PO.

    Exactamente. Ktoś już wyżej to pisał, ale ja powtórzę że wpuszczanie tego „kto nie skacze ten za Unią” brunatnego typa do PO to kompletna porażka. Jego antypisowskość to imho tylko rządza zemsty za pierwsze pisowskie rządy i wyciśnięcie LPRu jak tubki pasty, a poglądy ma niezmienne, więc legimityzowanie go to wpuszczanie faszolków do mainstreamu bocznymi drzwiami. Ale pewnie jestem w mniejszości która też nie zapomni nigdy Miśkowi Kamińskiemu ryngrafu dla Pinocheta. Większości ludzi chyba wystarczy gromadzenie się pod totemami „liberałowie” vs „konserwa” i byle nasi walili w onych. Lewica zawsze tu będzie dyżurnym chłopcem do bicia, którego się dopuszcza do stołu tylko jak się matematyka sejmowa nie spina. No i też w kwestii „PO nigdy nie pójdzie z Konfą” to raz, że przykłady tych dwóch panów powyżej to jakiś precedes, a dwa, że wcale nie jest wykluczone że Konfa nagle się rozłamie na jakąś frakcję libtardzką i konserwową i wtedy już nie będzie to takie nie-do-pomyślenia żeby przytulać tych „wolnościowców”, chociaż te garniturki nadal będą miały brunatną podszewkę. Mark my words.

  70. @tgpl
    „wyborcy Razem głosowali na takie Razem, które wejdzie do koalicji i do rządu z tym złym Tuskiem”

    Nie wszyscy, ale spora część – tak.
    Wizja rządu czy koalicji rządzącej w kraju o demokracji parlamentarnej, gdzie nie ma dobra i zła, tylko głównie dobro, gdzie dobro i zło nie są pomieszane – to jest wizja z folderów Świadków Jehowy, o życiu pozagrobowym. Ale też każda partia może po swojemu ustalać, co jest złem niewybaczalnym, tak samo jej wyborcy (wrzucanie do jednego worka Matysiak i Wieczorka to jest fatalny pomysł: przecież skala zła jest zupełnie inna). Razem jest pod tym względem partią purytańską, co się – we współczesnych realiach parlamentarnych – przekłada na niską sprawczość i nieuczestnictwo w koalicjach. Może nie powinno być partią polityczną, tylko jakimś przeciwnym biegunem Ordo Juris (też purytan). Powtarzam banały, by zadać banalne pytanie: czy aby zyskać większe poparcie/sprawczość, Razem musi się zmienić (nabrać, niestety, większej wyrozumiałości dla zła), czy cała reszta Polski/Europy?

  71. Cpt. Havermeyer
    „wcale nie jest wykluczone że Konfa nagle się rozłamie na jakąś frakcję libtardzką i konserwową i wtedy już nie będzie to takie nie-do-pomyślenia żeby przytulać tych „wolnościowców”, chociaż te garniturki nadal będą miały brunatną podszewkę.”

    Ale też wtedy to już nie będzie PO i Konfa.
    Prezydent mojego miasta jest w PO ale w swojej politycznej prehistorii zaczynał w Konfie. Głosuję na niego w każdych wyborach, bo przeciwników ma takich, że jego „brunatna podszewka pod garniturem” (widoczna, jak się czasem mocniej schyli) jest dużo mniejszym złem, dla miasta i dla mnie.

  72. „wcale nie jest wykluczone że Konfa nagle się rozłamie na jakąś frakcję libtardzką i konserwową i wtedy już nie będzie to takie nie-do-pomyślenia żeby przytulać tych „wolnościowców””

    Nawet jeśli się rozłamią, to ci „wolnościowcy” też są antyunijni. Straszenie koalicją PO-Konfa jest kuriozalne.

  73. @jgl
    „nie tak dawno Giertycha w ogóle nie było w PO” – jakiś Giertych w PO był, tylko wtedy nazywał się Jarosław Gowin.

  74. „Już samo uzbieranie 100 tysięcy podpisów dla niewielkiej partii bez budżetu, bez kontaktów pozwalających na szybkie zapełnianie kart, jest dużym wyzwaniem.”

    Ejże, takie teksty to można było przy pierwszej (fantastycznej!) zbiórce, dziś jest mocno nieprofesjonalne.

    „W moim najbliższym bąbelku 4/4 osoby na Magdę są obrażone i nie chcą na nią głosować”
    Anecdata is not data, w moim wszyscy są Magda team i generalnie kolejne ruchy Razem ich żenują. Ja Razem nie skreślam, ale _oczywiście_ zagłosuję na Biejat.

    Ogólnie dosyć akceptowałem stanowisko stania z boku obecnej koalicji, ale oczekiwałbym, że jednak Zandberg będzie umiał stanąć w prawdzie – jeśli najlepsze szable odchodzą, to może trzeba zrewidować stanowisko.

    Serio, partia Razem poparła Śpiewaka jako kandydata na prezydenta Warszawy i Biedronia na prezydenta RP. Jeśli w 2025 będzie miała problem z poparciem tak dobrej kandydatki jak Magda Biejat na prezydenta, to nie wiem czy starczy mi życzliwości.

  75. Matysiakomania przecież jest na temat zadany przez Tuska. Gdyby gdyby to było w rządzie protokół 1% prowadziłby przez Ministerstwio Zdrowia, a nawet niech tam będzie i Nauki (Wieczorek dysponuje budżetem najniższym w historii wolnej Polski).

    Wyjście z rządu wydawało mi się lepsze niż niewchodzenie, ale teraz widzę jak Razem byłoby rozbierane w takiej sytuacji. Przecież to byłaby obraza większa niż w 2015, parówki na Orlenie, dobre zapowiadanie się przez rok (9 jakby nie było 8 lat PiS), nadal popełniając grzechy śmiertelne braku sprawczości, nieumiejętności rządzenia i dogadania się w koalicji.

  76. @bobeut
    „Ale ten Giertych to tylko 1 poseł na 156.”

    No ok, ale kolega PAK4 raczył podać, że fakt, że zaprzestał wypowiadać się na tematy aborcyjne, jako postęp w dziedzinie praw kobiet. Postęp byłby jakby Tusk metaforycznie byłby w stanie chwycić go za wszarz i zmusić do głosowania za liberalizacją prawa aborcyjnego. No nie wiem czy obecność w parlamencie nestora nowoczesnego faszyzmu, którego jedynym ustępstwem jest złagodzenie retoryki, bez zmiany pogladów, należy postrzegać jak coś pozytywnego.

  77. @odpowiedź Partii Razem

    W tych wyborach decydujący będzie elektorat kandydatów od 3 do 5 czyli Hołowni/Mentzena/i – mam nadzieje – Biejat (kolejność nieznana) bo to oni w 2 turze „oddadzą” głosy albo na Nawrockiego albo na Trzaskowskiego (nowego łabędzia Tymińskiego parkuje póki co z boku choć nie jest wykluczony) i to oni zadecydują o wygranej.

    Dla lewicy (obozu) kluczowe jest to aby był jeden kandydat, z tak dobranym elastycznie programem, aby maksymalizował wynik na te 8, 10% aby dało się jego głosami przepchnąć (chodzi o wrażenie a la Kukiz i Duda w 2015) Trzaskowskiego w II turze. Z tego mogą być tylko same korzyści dla Lewicy (Polskę i Naród pomijam aby nie popaść w patos) bo przenosi ją to „dorosłej” ligi politycznej, daje sojusz z jedynym politykiem PO, który może być niezależny od Tuska bo taka jest logika żyrandola (oraz może zostać dłużej u władzy niż ten 67 latek) oraz daje – dla mnie to jest naturalny cel dla lewicy (obozu), jeśli ktoś tam myśli na serio o rządzeniu – opcje na prezydenturę Warszawy (stąd może się zacząć marsz do władzy).

    To stety/niestety będzie wymagało przemyślenia programu. Nie tyle jednak porzucenia tego o czym lewica chce mówić (np uchodźcy, mieszkania czy transport publiczny) tylko przemyślenia jak o tym mówi i dostosowania tego do mas ludowych – np hasło wyborcze w obszarze mieszkań to nie może być jakiś ekskluzywny „zróbmy tu drugi czerwony Wiedeń” ogłaszane na konferencji w Wiedniu tylko coś bardziej „zbudujemy 100 tysięcy miejsc w akademikach do 2027 roku w ramach nowego programu „Narodowy Akademik Plus” ogłaszane w Olsztynie w towarzystwie jakieś młodego, dobrze wyglądającego nowego ministra Szkolnictwa (jak już się ten Wieczorek zdymisjonuje i Gdula nie zajmie jego miejsca). Coś namacalnego, wyobrażalnego, z naszej „tradycji” politycznej, z narracji „pięćsetplusowej”, „gospodarskie”. Nasz model socjalno-społeczny od 2016 opiera się nie na lewicowych „systemowych rozwiązaniach” tylko na prawicowo-libertariańskich „500 plusach” AKA substytutach usług publicznych i obecna lewica tego póki co nie zmieni ale może wykorzystać z dobrym skutkiem, do słusznych celów.

    Wizja, że kandydat Razem wykorzysta wybory jako pulpit do propagowania ambitnego programu jest (mam nadzieje, że nikt się nie obrazi) naiwna a w dłuższej perspektywie szkodliwa. Rozbicie „frontu ludowego” (BTW we Francji umieli się ostatnio dogadać) na dwóch doprowadzi do dalszego wymazywania prawdziwej myśli lewicowej z dyskusji (bo po co ich słuchać jak lewica nic nikomu nie może dać/zrobić bo jest zajęta walkami frakcyjnymi?).

    Warto też pamiętać, że w 2025 w Nowej Lewicy (partii) będzie do wzięcia przywództwo i kandydat lewicy (Biejat?) z dobrym wynikiem, z dobrą różnorodna ekipą (z partii Razem?) ma szanse tę władzę przejąc i pchnąć lewicę (obóz) w lepszym kierunku, z perspektywą wyborów 2027 (i wcześniej w Warszawie jak wygra Trzaskowski)

  78. @Obywatel

    „Rozbicie „frontu ludowego” (BTW we Francji umieli się ostatnio dogadać)”

    Faktycznie dogadali się, z francuską odpowiedniczką Giertycha (Le Pen) w celu obalenia centrystycznego rządu. Pogratulować.

  79. @hatefire:
    Też bym się cieszył, ale Giertych miał olbrzymie poparcie w twardym elektoracie PO — każde ograniczenie roli Giertycha (no… może z wyjątkiem, gdyby chciał obalić samego Tuska) było tam witane głębokimi pomrukami niechęci i groźbami o wycofanie się z poparcia dla partii. Tusk nie miał swobody. Trochę tak, jakby Kaczyński musiał wyrzucić Macierewicza.
    Wrócę do najważniejszego: należy wytykać hipokryzję rzekomo „wolnościowej” Konfederacji, czy PiSowi, który w wyborach potrafił udawać, że łagodzi stanowisko; bo kierując złość na PO właśnie te dwie partie, najbardziej winne, że mamy prawo jakie mamy, wspiera się.

    @Obywatel:
    Ja się zgodzę, że tu będzie się liczyło, ile % zdobędzie Biejat, bo czym większe poparcie, tym większe znaczenie postulatów lewicowych w koalicji. Problem polega na tym, że już dzisiaj można obstawiać, że miejsce nr 3 będzie dla Mentzena i że przekroczy on raczej 10% poparcia. Napisałbym nawet 15%, ale to jednak Mentzen, którego łatwo ośmieszyć. Biejat może zagrać o miejsce 4 (może 4% na to wystarczy?), ale tylko dlatego, że Hołownia ma ten sam problem — logikę polaryzacji PiS-antyPiS, która wielu wyborców koalicji już w I turze popchnie do poparcia Trzaskowskiego.

    PS.
    Bardzo chciałbym się mylić — i życzę Biejat wyniku dwucyfrowego.

  80. @pak4
    „Też bym się cieszył, ale Giertych miał olbrzymie poparcie w twardym elektoracie PO — każde ograniczenie roli Giertycha (no… może z wyjątkiem, gdyby chciał obalić samego Tuska) było tam witane głębokimi pomrukami niechęci i groźbami o wycofanie się z poparcia dla partii. Tusk nie miał swobody.”

    Nie trzeba by było ograniczać, gdyby wcześniej nie urósł nad miarę. Ale nie rozczulajmy się nad biednym Tuskiem, on CHCIAŁ Giertycha.

  81. > Faktycznie dogadali się, z francuską odpowiedniczką Giertycha (Le Pen) w celu obalenia centrystycznego rządu.

    Rządu który dogadał się z Le Pen żeby powstać po wyborach gambicie wyborczym centrystów żeby mogła zyskać i się skompromitować.

    Nie wiem, czasem dostrzegasz jak centrum rozgrywa politykę (w Norwegii), a czasem usilnie nie widzisz że jak Demokraci bronią demokracji. W ostatnich dniach przed Trumpem senatorowie Clyburn i Fetterman nawołują Bidena do ułaskawienia go dla oczyszczenia atmosfery, a najpilniejsza okazała się ustawa o obwołaniu orła Ptakiem Narodowym.

    > akademiki

    Wieczorek od tego zaczął. Ciekawe czemu nie kontynuował?

  82. @pak4
    „Też bym się cieszył, ale Giertych miał olbrzymie poparcie w twardym elektoracie PO”

    Skoro miał oparcie w twardym elektoracie PO, tym bardziej Tusk miał możliwość pokazać co kapral Tygrys robi z kotami. Bo gdzie ten twardy elektorat, by odszedł? Zagłosowaliby na PiS. Jak sama nazwa wskazuje twardy elektorat jest twardy.

  83. @❡

    „Rządu który dogadał się z Le Pen żeby powstać po wyborach gambicie wyborczym centrystów żeby mogła zyskać i się skompromitować.”

    Czy mógłbyś czytać, co wysyłasz, bo osiągasz momentami poziom bełkotu. Albo skrajnej skrótowości, też uniemożliwiającej zrozumienie przekazu.

  84. @unikod

    „ostatnich dniach przed Trumpem senatorowie Clyburn i Fetterman nawołują Bidena do ułaskawienia go dla oczyszczenia atmosfery”

    Je też jestem za ułaskawieniem Trumpa, dlatego że 1) to go upokorzy i wkurwi, 2) do więzienia i tak nie pójdzie, a łatka „ułaskawiony przez Bidena” przylgnie do niego na zawsze. Ułaskawienie to nie to samo, co uniewinnienie.

  85. > Albo skrajnej skrótowości, też uniemożliwiającej zrozumienie przekazu.

    Kłamstwa są zrozumiałe od razu, a odkręcanie wymaga opisu francuskiej polityki. Po co były te wybory? Przecież to manewr von Papena.

  86. @gfedorynski:
    Ależ ja się nie chcę rozczulać — Tusk to cyniczny gracz. Tyle, że Tusk to nie TFP — to nie jest ideologiczny wróg. To nawet czasem taktyczny sojusznik, który pomoże tak bardzo, jak bardzo będzie lewicy potrzebował. Chcę powiedzieć: walka z Tuskiem, to tracenie sił — trzeba wzmacniać lewicę i osłabiać prawicę (w sensie PiSu i Konfy). Powiem jeszcze więcej: w dłuższej perspektywie najważniejsze jest osłabianie tych dwóch partii, bo one nie tylko są przeciw np. aborcji, ale sam fakt, że są antydemokratyczne ustawia główną oś podziału gdzie indziej i ogranicza możliwość walki o postulaty lewicowe.

  87. PS.
    Ja tu zresztą chyba wrzucałem ostatnio Kuronia, który właśnie narzekał, że musi razem z konserwatywnym KK walczyć z komuną, zamiast w pełni realizować postulaty lewicy: demokratyczne, wolnościowe, ale też społeczne. Mamy, niestety, ciągle ten sam problem — wtedy komuna, teraz altright.

  88. @pak4

    „Ja tu zresztą chyba wrzucałem ostatnio Kuronia, który właśnie narzekał, że musi razem z konserwatywnym KK walczyć z komuną, zamiast w pełni realizować postulaty lewicy: demokratyczne, wolnościowe, ale też społeczne.”

    W III RP miał możliwość zerwania z KK, ale nie skorzystał.

  89. @unikod
    „senatorowie Clyburn i Fetterman nawołują Bidena do ułaskawienia go” – nope. Jeżeli ułaskawiać Trumpa, to gubernator stanu Nowy Jork, nie prezydent (Biden albo Duda, w równym stopniu nie ich brocha).

  90. U.S. Rep. Jim Clyburn, D-S.C., is urging President Joe Biden to extend the courtesy of a pardon to President-elect Donald Trump.

    When asked if Biden should also pardon Trump, Clyburn said: “Yes, I do think so. And I think he should pardon all of those people that have been accused and have been targeted so we can clean the slate and have an air of possibilities for the future.”

    Tekst wotum nieufności:

    „Alors qu’une large majorité de nos concitoyennes et concitoyens a fait le choix du barrage à l’extrême droite lors des élections législatives, le Premier ministre a cédé à leurs plus viles obsessions, avec une nouvelle loi immigration, qui poursuivrait la faillite morale et politique de l’année dernière” (Gdy większość naszych współobywateli zagłosowała by powstrzymać skrajną prawicę, premier folgował ich najpodlejszym obsesjom, jak nowe prawo imigracyjne, kontynuując moralne bankructwo polityki ostatniego roku).

    Gdyby Lewica zmusiła Giertycha do takiego głosowania! Niestety w chwili próby zatrzasnął się w kiblu. A na rozkaz Tuska częściej głosuje razem z PiS niż partia Razem.

  91. @pak4 „hcę powiedzieć: walka z Tuskiem, to tracenie sił — trzeba wzmacniać lewicę i osłabiać prawicę (w sensie PiSu i Konfy).”

    Przecież nie chodzi o walkę bo libki to sic i pfuj bo i tak mało co można im zrobić tylko, żeby się tam w tym libkowie ogarnęli bo wchodząc w koleiny pisu oraz rozmontowując Państwo w imię libkizmu leją wodę na wiadomy młyn.

  92. „czterech kandydatów, będzie mówić Polkom i Polakom o tym jak według nich mogłoby wyglądać sprawiedliwe i efektywne państwo dobrobytu.”
    Jestem bardzo ciekaw, jak można zbudować państwo dobrobytu jednocześnie ograniczając konsumpcję.
    Oczywiście świetnie wiem, że istnieje konsumpcja, która nie równa się dobrobytowi, ale jednak dobrobytu bez konsumpcji zbudować się nie da.

  93. @JK

    „Z punktu widzenia Razem nie do końca rozumiem, jaki miało plan przed wyborami. Wiadomo było, że prawdopodobnie NL znajdzie się w rządzie. Wiadomo było, że Czarzasty będzie czarzaścił, że Tusk będzie pushbackował.”

    Była potencjalnie możliwa sytuacja, że Razem będzie języczkiem u wagi i bez niego koalicja nie powstanie, wtedy jednak miałoby znacznie lepszą pozycję negocjacyjną, podobną jak PSL, nawet przy mniejszej liczbie posłów.

  94. @wo

    „Ale to jednocześnie moja postawa. Ja nie chcę żeby ten rząd upadał, bo jest dla mnie mimo wszystko mniejszym złem. Ale z drugiej strony cieszę się, że dzięki wyjściu z klubu NL nie muszę już udawać że nie gardzę Wieczorkiem.”

    No i przecież właśnie to niewchodzenie do rządu ale zostanie w klubie i wotum zaufania to był skutek zgniłego kompromisu między Team Biejat (czyli zwolennikami wejścia do rządu) a Team Zandberg (czyli zwolennikami niewchodzenia od początku do klubu). Tak naprawdę nikt za tym kompromisem szczególnie nie przepadał, ale zapobiegł rozpadowi partii już na początku kadencji.

  95. @jgl

    „Np. prawo do naprawy”

    Na to raczej szanse są tylko na poziomie unijnym.

  96. @janekr
    „Jestem bardzo ciekaw, jak można zbudować państwo dobrobytu jednocześnie ograniczając konsumpcję.”

    To jest niestety Nieprzekładalna Gra Słów. Tak naprawdę chodzi o państwo opiekuńcze.

  97. @ausir
    „Była potencjalnie możliwa sytuacja”

    No była możliwa, ale poważna formacja polityczna ma plan nie tylko na najbardziej optymistyczny scenariusz. Biorąc pod uwagę, że Razem uzyskało z tych 26 mandatów tylko 6 – to szansa na taki akurat języczek u wagi musiały być znikome.

    „zgniłego kompromisu”

    No więc właśnie dostrzegam tutaj problemy strukturalne w samym Razem. Nawet w liście powyżej jest położony akcent na demokratyczne podejmowanie decyzji. Rozumiem wstręt do partii wodzowskich. Niemniej dużo łatwiej mieć jakiś taktyczny plan działania, jeśli jest osoba z autorytetem do układania takiego planu. W Razem, mam wrażenie, absolutnie wszystkie decyzje są przedmiotem kompromisu. Wychodzi w praktyce to tak, że połowa zawodników gra w piłkę nożną a druga połowa w koszykówkę. Gdy jest wyłaniany lider, ten lider otrzymuje kredyt zaufania, zużywa się, potem ktoś inny otrzymuje szansę układania planu. Fakt, że planów było tyle, ile współprzewodniczących, chyba najlepiej świadczy o tym, że to nie zdało egzaminu.

  98. @unikod

    „W ostatnich dniach przed Trumpem senatorowie Clyburn i Fetterman nawołują Bidena do ułaskawienia go dla oczyszczenia atmosfery, a najpilniejsza okazała się ustawa o obwołaniu orła Ptakiem Narodowym.”

    Jim Clyburn ma 84 lata. Nancy Pelosi 85. Fetterman to młodziak, zaledwie 55. Problemem Demokratów nie jest ideologia, tylko fakt, że są zarządzani przez gromadę starców którzy powinni iść na emeryturę.

    link to kenklippenstein.com

  99. Ale Pelosi i Clyburn (wbrew temu co Unikod pisze, to nie senator) są w rzekomo „młodszej” Izbie Reprezentatów!

  100. Pierwszym zgłaszającym był Manchin, zaraz po zawieszeniu postępowań które możnaby po zakończeniu kadencji Trumpa odwiesić, ale to ani normalny demokrata ani nie ma przełożenia na Bidena tak jak Clyburn więc w ostatniej chwili zmieniłem.

  101. @Notka

    > Nie płaczmy, że mamy na kogo głosować.

    Jeżeli żaden z naszych kandydatów nie przekroczy (partyjnego) progu, to jednak płaczmy. Ciekawe, czy przekroczą próg koalicyjny licząc ich łącznie…?

    Głosuję na Razem od kiedy jest taka możliwość. Tym razem, jeszcze przed tą serią notek miałem refleksję, że owszem, zagłosuję na Zandberga, jeśli wystartuje, ale zarazem sytuacja, w której mój głos przekładający się na jakiś efekt, choćby wejście do Sejmu, to już przeszłość. (Jeśli nie wystartuje Razemek, to Biejat).

    I zgadzam się z poprzednią notką, że lepiej byłoby nie startować. Nie przekonuje mnie argument, że debaty telewizyjne, to możliwość dotarcia do elektoratu, nie tym razem. Obawiam się, że przy takim poziomie elektoratu negatywnego, każde dojście razemka do głosu, to po drugiej stronie ekranu jakiś siarczysty komentarz („razem zawsze osobno hehehe”) i niechęć do słuchania. Razem poniekąd samo zapędziło się w ten narożnik i musi teraz przeczekać.

  102. @kjeld
    „. Nie przekonuje mnie argument, że debaty telewizyjne, to możliwość dotarcia do elektoratu, nie tym razem. ”

    Pewnie nikt z Razem już tu nie zagląda, bo dyskusja ontopiczna wygasła, a tu ważna sprawa. „Czas antenowy” ma coraz mniejsze znaczenie, bo i anteny mają coraz mniejsze znaczenie. Ja na przykład nie oglądam tych debat (bo generalnie uważam je za nudziarstwo), czekam aż internet mi to streści. A internetem rządzą farmy botów i duże media. Wiadomo więc z góry, że duże media i farmy botów będą bronić duopolu (hejtując i Biejat, i Zandberga), natomiast Krypol i Oko dadzą nagłówki „Biejat wygrała z Zandbergiem”, niezależnie co się tak naprawdę wydarzy.

  103. @wo

    „natomiast Krypol i Oko dadzą nagłówki „Biejat wygrała z Zandbergiem”, niezależnie co się tak naprawdę wydarzy”

    Czy są jakieś media (choćby nawet te internetowe) które popierają Razem?

  104. @wo

    Odbiję się jeszcze od tego komentarza, bo dotarła do mnie najgorsza możliwość.

    Weźmy, że BiejBerg faktycznie idzie na tę debatę. Czy potrafią się (oboje!) powstrzymać, żeby nie odgrywać się na sobie, a w jednej drużynie punktować duopol…?

    Wspólna platforma obecnych i ewentualnych przyszłych wyborców lewicy to niechęć do POPiS-u, a nie do którejś z frakcyjek socjaldemokracji. Przeciętny zjadacz kaszanki słyszał, że Morawiecki i Ziobro nie jeżdżą razem na wakacje. Ale coś ponadto kojarzą tylko ultrasi, z których większości nie obchodzi to na tyle, żeby decydowało, czy głosować na PiS, czy nie.

    Uważam, że czas antenowy wciąż ma jeszcze znaczenie. (Pamiętacie powszechne lekceważenie wejścia Kurskiego do kto-to-ogląda-TVP…?). Niewiele mniejsze niż w 2015. Wówczas Zandberg zaistniał w powszechnej świadomości na dekadę. Sam debaty oglądam, nawet tę z Rachoniem oglądałem, ale bardziej po to, żeby móc później konfrontować przekaz medialny z tym, co sam widziałem.

    @rw
    Gdy jestem już zmęczony dużymi mediami, zaglądam na śmieszkowatą stronę o lewicowym zabarwieniu, na której zadziwiająco często pojawiają się rzeczy dawno przykryte w tradycyjnych mediach: donald.pl. Ale pewnie oczekiwałeś czegoś poważnego…? 🙂 To nie znam.

    —-
    @wo

    Przy okazji poddaję pod rozwagę pomysł, czy nie byłoby dobrym pomysłem na notkę zebranie w jednym miejscu godnych polecenia z socjaldemokratycznego punktu widzenia źródeł…? Czy to zbyt duży chaos i potencjał do flame’a? Niekoniecznie chodzi mi tu o media, a raczej o dobrze uzasadnione opinie. Zestawienie, w którym znalazłby się ten blog, ale już nie profil makeLifeHarder na instagramie. Czasami przewijają się takie źródła w pojedynczych komentarzach.

    Żeby uzasadnić powyższe, wybaczcie, że uzewnętrznię się trochę: cierpię na niedosyt, który przekłada się na poczucie już chyba za dużego odspawania od społecznej bazy. Nie dość, że w rzeczywistości moi rówieśnicy to co najwyżej model WOŚP, Lux Med, kredycik, dwa auta w garażu, ale czasem zagłosujemy na umownego Biedronia, to jeszcze w internecie też wiele merytoryki nie widzę. Nieliczne w dużych mediach próby merytorycznej krytyki Tutsi i Hutu kończą się użyciem maczety przeciw trzeciemu plemieniu — Twa.

  105. @kjeld
    „Przy okazji poddaję pod rozwagę pomysł, czy nie byłoby dobrym pomysłem na notkę zebranie w jednym miejscu godnych polecenia z socjaldemokratycznego punktu widzenia źródeł…? Czy to zbyt duży chaos i potencjał do flame’a? Niekoniecznie chodzi mi tu o media, a raczej o dobrze uzasadnione opinie.”

    To na pewno nie jest pomysł dla mnie. Ja ogólnie nie lubię publicystyki opinii, bo zawsze jest dla mnie nudna – albo ktoś ma taką samą opinię jak ja (boo-ring, tell me something I don’t know), albo inną niż ja (no i po co mam takiego głupka czytać).

    Bluskaj natomiast jest stworzony na „kurowane listy”, więc może sam pan to zrobić tam – mieć jakąś Listę Kjelda (albo wręcz Feed Kjelda).

  106. @Tradycyjne media i zasięgi.
    Zandberg ma od lat felietony w Superaku. Jeżeli to nie pomogło w dotarciu z przekazem do ludu, to żadne tradycyjne media nie pomogą.

  107. @pgolik
    Sperak ma sprzedaż średnio 70 tysięcy egzemplarzy. To jest 0,3 procenta wyborców.

  108. @rw
    „Czy są jakieś media (choćby nawet te internetowe) które popierają Razem?”

    Absolutnie żadnego. Pojedyncze fanpejdże, blogi, podkasty. Chyba nic co by miało ISSN.

  109. @kjeld
    „Uważam, że czas antenowy wciąż ma jeszcze znaczenie. (Pamiętacie powszechne lekceważenie wejścia Kurskiego do kto-to-ogląda-TVP…?). ”

    A wracając do tego: Kurski ich jednak nie uratował, wprost przeciwnie. Nikt po tamtej stronie chyba nie uważa tego za sukces. Chamska propaganda Kurskiego była przeciwskuteczna, bo przecież wielu ludzi nie oglądało Adamczyka i Rachonia, ale znało (i propagowało) memy szydzące z Adamczyka i Rachonia. Internet wygrał. A Internet, nie zapominajmy, to farmy trolli.

  110. @farma trolli a wybory

    Lewica w wyborach 2023 miała już sporo kasy bo około połowy kasy PO ale z tego co widziałem dane (np ile wydano na google*) to PO wydało 4 razy tyle co Lewica na internet (Lewica trochę więcej niż Konfa ale oni mieli mniej kasy niż Lewica wiec proporcjonalnie wydali więcej). Więc może na Lewicy poza obiektywnym problemem, że mają dwa razy mniej kasy niż PO jest też problem czy widzą sens i umieją w tiktokowo-trollowatą kampanię? A jak pokazują ostatnie wybory od Trumpa do Rumuni to bez tego się nie da.

    * link to neadoo.pl

  111. @obywatel
    ” PO wydało 4 razy tyle co Lewica na internet”

    Najważniejszych wydatków i tak nie widać w takich zestawieniach. To farmy fikcyjnych kont, które wytwarzają wrażenie zasięgów (ale algorytmy tego nie chcą różnicować, więc z każego praktycznego punktu widzenia wrażenie jest tożsame z rzeczywistością, Nowogrodzki ma 100 000 fanów nawet jeśli wszyscy są 1 Szefernakerem).

  112. Brak medialnej ekspozycji oraz brak alternatywnych kanałów dotarcia w internetach (Konfederacja je sobie stworzyła) to był mój najpoważniejszy argument przeciwko wychodzeniu z klubu przez Razem i tworzeniu własnego koła w faktycznej opozycji do NL. Co z tego, że Razem ma dobry program, trochę ciekawych pomysłów legislacyjnych, czasem rozkręci jakieś demo, jak na końcu idę na rodzinny obiad i wszyscy pytają co z tym Razem i co z Zandbergiem, bo od miesięcy/lat żadne info do osób spoza banieczki nie dotarło. A rodzina w Warszawie, trochę się polityką interesuje, więc jak do nich przekaz Razem nie dociera, to tym bardziej nie dociera poza paroma dużymi miastami.
    Z tego co zrozumiałem argumenty osób będących za wyjściem z klubu, to ta ekspozycja medialna miała się dzięki temu zwiększyć, bo Razem miało się stać alternatywą dla osób nie-prawicowych, którym się rząd nie podoba. Zrobiłem eksperyment, odlajkowałem razemowe socialmedia i po dwóch miesiącach wygląda na to, że ekspozycja medialna jest na poziomie bliskim zero (przynajmniej na portalach internetowych, bo tv nie oglądam). Stąd pewnie zdecydują się na wystawienie Zandberga licząc na medialne zainteresowanie z tym związane i powtórkę efektu debaty z 2015 (powtórki nie będzie, bo Zandberg już nie jest świeżakiem w polityce, bo dwóch startach z list SLD i dorobił się dużego elektoratu negatywnego w międzyczasie).
    Kasy tez Razem nie ma, a to co zostało ledwo starczy na bieżące działanie i zachomikowanie paruset tysięcy na kampanię parlamentarną w 2027.
    O inwestowaniu w budowanie struktur słyszałem od początków Razem, ale poza kilkoma dużymi miastami uniwersyteckimi żadnych struktur nie ma i nie będzie. Ludzie przychodzą owszem, ale w międzyczasie inni się wypalają i odchodzą, albo dezaktywują, więc na końcu to jest kilkaset aktywnych osób w skali całej Polski (powiedzmy średnio półtorej aktywnej osoby na jeden powiat).
    Pisze to z pewnym smutkiem, bo poświęciłem Razem sporo lat i chociaż niedawno odszedłem, to nadal uważam, że to najbliższa mi pod wieloma względami partia w Polsce. Na żadne przełomy polityczne, mające dać Razem wiatr w żagle, niestety się nie zapowiada, a na krytyce rządu będzie zyskiwała najbardziej Konfederacja. Dlatego dla mnie wyjście z klubu to był duży błąd (przy całej mojej niechęci do różnych działań obecnego rządu), a konsekwencją będzie mini wojna domowa na i tak słabej Lewicy.

  113. @WO

    Nowogrodzką to ja pomijam bo to była inna liga, taka że aż trzeba było prosić o azyl w Budapeszcie i na Dominikanie. BTW – lewica teraz ma dos†ep do kawałka tej samej kasy w ramach np „rządowego programu informowania o sukcesach ministra szkolnictwa wyższego przypadkowo ogłoszonego 3 miesiące przed wyborami”. W sama raz można popychać program „Narodowo-Lewicowy Akademik Plus” (jak by się dodatkową kasę – a taka zadaje się jest nawet budżecie więc nie będzie to total fake „a la Mateusz” – na akademiki opakowało się w program „tiktok-farma ready”)

    A co do 2023 to może rzeczywiście lewica popchnęła 2 mln ze swojego budżetu poprzez fikcyjne konta i zginęło w tłumie więc się czepiam, nie mam takiej wiedzy. Ale jako zwykły „zjadacz internetu” to jakoś nie pamiętam za dużo lewicowych farm (a algorytm powinien mi to podpowiedzieć).

  114. @wo 21 grudnia 2024 o 10:44
    > Kurski ich jednak nie uratował, wprost przeciwnie. Nikt po tamtej stronie chyba nie uważa tego za sukces. […]

    W 2023 już nie, w 2020 te 400k głosów różnicy wzięło się m.in. z tej młócki (w tym nieprzychodzenia na „debatę” w Końskich). TV traci na znaczeniu, tu pełna zgoda, ale w tempie podobnym jak zmniejsza się liczba osób chodzących do kościoła. Spada, spada, ale spaść nie może. Wg moich obliczeń zeszło poniżej 20% w skali kraju. Dobrze wygląda w skali dekad, ale nie lat.
    Cały wątek wyszedł od argumentu z listu – potrzebujemy telewizji. Zgadzamy się, że nie potrzebujemy, tylko z innych powodów.

    @dzicyorficy
    > rodzinny obiad i wszyscy pytają co z tym Razem

    Same here.

    > Na żadne przełomy polityczne, mające dać Razem wiatr w żagle, niestety się nie zapowiada…

    Cechuje mnie podobny pesymizm w tej kwestii

    > …a na krytyce rządu będzie zyskiwała najbardziej Konfederacja.

    Jeśli dobrze rozumiem to zdanie (krytyka rządu przez Razem => zysk polityczny Konfy), to nie zgodzę się – ten pesymizm, to już przesada 🙂 . Chyba że źle rozumiem, to dalszego proszę nie czytać.

    Po pierwsze, krytyka Razem nawet nie dotrze do elektoratu. Patrz wyżej przywołane rodzinne obiadki oraz większe bądź mniejsze przemilczenie w mediach spraw potencjalnie niewygodnych dla Kierownika. Dla przykładu, ostatnia kontrola poselska AZ/MZ, czy sprawa z ostatnim pokoleniem po zaćwierkaniu Donalda. To drugie to oczywiście nie Razem, ale mechanizm będzie ten sam. Po sygnale kierownika, z ciekawości włączałem TVN i Czystą Wodę i albo cicho albo bardzo po linii partii. Taki sam sukces odniesie Razem ze swoją krytyką. A osoby, do których to jednak trafi, nie zasilą przecież konfederackich szeregów. Jeśli zniechęcą się do rządu z demokratycznych powodów, to wg mnie będą jednak wybierać wśród demokratów.

    Tak czy inaczej, najpierw musi przejść obecny walec (walczyk?) zmian wprowadzanych przez koalicję i nowego prezydenta, a dopiero potem będą nowe rozdania.

  115. @obywatel
    „A co do 2023 to może rzeczywiście lewica popchnęła 2 mln ze swojego budżetu poprzez fikcyjne konta i zginęło w tłumie więc się czepiam, nie mam takiej wiedzy.”

    Wiemy na pewno, że robią to PiS i Platforma – bo tutaj częściowo wychodzi to na jaw. A nasi zapewne jak zwykle grają fair, więc przegrywają. Cała ta naiwna nadzieja, że jak będziemy robić lepsze memy, to wygramy w szlachetnej rywalizacji, to klasyczne „bringing a knife to a gun fight”.

  116. Obywatel
    „BTW – lewica teraz ma dos†ep do kawałka tej samej kasy w ramach np „rządowego programu informowania o sukcesach ministra szkolnictwa wyższego przypadkowo ogłoszonego 3 miesiące przed wyborami”. W sama raz można popychać program „Narodowo-Lewicowy Akademik Plus” ”

    No chyba, że „Tusk się wścieknie” i nie pozwoli.

    „Kancelaria premiera Donalda Tuska zakazała emisji spotu promującego program „Aktywny Rodzic”, którego bohaterką była minister Agnieszka Dziemianowicz-Bąk. Szef rządu uznał, że to autopromocja „rodem z czasów rządów PiS”. ”

    link to wiadomosci.wp.pl

  117. @amerykańska gerontokracja

    Trudno o lepsze podsumowanie tego offtopiku:

    „‘Missing’ GOP Congresswoman Not Seen For Six Months Finally Found Living at Dementia Care Home”

    link to wcbm.com

  118. @wo

    „A nasi zapewne jak zwykle grają fair, więc przegrywają. Cała ta naiwna nadzieja, że jak będziemy robić lepsze memy, to wygramy w szlachetnej rywalizacji, to klasyczne „bringing a knife to a gun fight”.”

    Nie tylko nasi, niestety: link to theguardian.com

    „“We’ll beat Reform by defeating their arguments rather than changing the rules to stop them getting money from Elon Musk,” said a source. “You don’t successfully take on populists by changing the rules in bid to thwart them.””

  119. > No chyba, że „Tusk się wścieknie” i nie pozwoli.

    Z akademikami to nawet nie to, po prostu nie ma żadnego pola do reformy innego niż akademiki za zŁotówkę – propozycja Wieczorka.

    Już teraz nie ma konkurencji o miejsca w akademikach. Przed zakończeniem naboru jest mnóstwo wolnych miejsc i można dostać w kolejności złoszeń bez całej gdy wyŁanianie potrzebujących za pomocą zeznań podatkowych rodziców-rolników.

    Oczywiście są niewiele tańsze niż ceny rynkowe za miejsce w pokoju, ale luz jest przede wszystkim dlatego, że PiS ograniczył ścieżki do studiowania dla osób z prowincji najpierw zamykając gimnazja a potem reformą Gowina.

    A była to reforma Gowina umiłowana przez liberałów. Wielu libkowych reformatorów się do niej przyłączyło i go legitymizowało. Dziś mówią liberalizm tak – wypaczenia nie.

    I o dziwo tak samo zaczął mówić minister Wieczorek. O zamykaniu i łączeniu uczelni, koniec fabryki studentów itp.

    Program partii Razem dla ministerstwa to likwidacja NCBiR. Nieśmiały kroczek Gduli w tym kierunku, odcięcie od cyca hochsztaplera który za pieniądze NCBiR wybajmnował Bielanowi mieszkanie skończyło się incydentem skatologicznym Wyborczej trwającym dŁugie tygodnie, bo to geniusz z grzywą rozwianą jak Einstein, a jego uczniowie pracują dla największych grifterów od lat trzydziestych takich jak Elon Musk i Sam Altman.

  120. Kiedy miałem więcej kontaktu z polskim środowiskiem akademickim, oprócz seksizmu to zawiść była jedną z paskudnych jego stron.

    Mam nadzieję, że może przynajmniej w kwestii seksizmu jest lepiej.

  121. @rpyzel

    „ Szef rządu uznał, że to autopromocja „rodem z czasów rządów PiS”.”

    Tusk ma PR jak skrzyżowanie Morawieckiego z Błaszczakiem (granica, mur),tak że nawet Morawiecki piany ostatnio dostał, że mu Donald kradnie „narrację”. I ludzie to widzą więc opinie i mądrości Tuska powoli zaczynają się rozjeżdżać z opinią publiczną (rząd już ma 50% niechęci co jest osiągnięciem bo chyba zawsze było lepiej)

    Jeśli chce się grać w PL politykę, ustawioną od 2016 roku w modelu „plusów” jako substytutów usług publicznych promowanych jak nowy smak czipsów, to trzeba być cwanym, czasem chamskim i próbować. I o paradoksie może to właśnie jest to pole do „sporów”, „wchodzenia z koalicji” zamiast pustych gestów w sprawie – na dziś – z góry przegranych spraw światopoglądowych. Trzeba np w stylu przecieków puszczanych do mediów o „Tusku co zazdrości programu Aktywny Rodzic” zanim on puści przeciek do mediów o „promocji jak za Pis”. Może trzeba wykorzystać taktycznie fakt, że Razem „nie jest w koalicji” i niech koledzy „ciekną” niusami z Rady Ministrów o Tusku co się jednak kulą kłania. I cały czas z tyłu głowy trzeba mieć to że Tusk dziś to nie jest kolega bo on jest przeciwko lewicy bo % poparcia PO jak stały tak stoją wiec się powoli robi problem w perspektywie 2027 więc gra na wyzerowanie całego obozu „na Leppera i przystawki”. Więc nawet jak się przegra w grę na przecieki „bo Donald się wściekł” (i zrobił w sumie nie wiadomo co, naskarżył u Olejnik? Zerwał koalicję?) to efekt będzie taki sam jak po prostu siedzenie i nic nie robienie.

    Wiem, że zostałem wyśmiany za przytaczania książki Sutowskiego i antycznych przykładów wyborów z 1993 i 1995 ale wtedy klucz (jeden z ofc) do sukcesu polegał na tym, że z góry było założenie, że wszyscy inni „się wściekną”, że g będzie z definicji lądować w wentylatorze (a nienawiść „głównego nurtu” do czerwonych wtedy to nic w porównaniu do obecnej niechęci do np Razem) więc odrazu cały zwrotny ładunek własnego g był gotowy do wysyłki poprzez całe spectrum opcji od panów w krawatach po wulgarnych pato-redaktorów szokujących publikę. No i jeden nowszy przykład – jeśli Ziobro umiał całe 8 lat kręcić swoje kosztem PiSu to może co nieco jednak się da vs duży „koalicjant”? Jak się chce ofc.

  122. Obywatel

    „jeśli Ziobro umiał całe 8 lat kręcić swoje kosztem PiSu to może co nieco jednak się da vs duży „koalicjant”? Jak się chce ofc.”

    Braku im TYLKO podsłuchów, Pegazusa, służb i mocy decydowania komu postawić zarzuty, choćby z dupy, a czyje akta schować na lata w garażu.

  123. @rpyzel

    Czemu odrazu tak ostro. Ja rozumiem, że wyciąganie wniosków czy obserwacji z historii wydaje się mało inspirujące i emocjonujące ale wystarczy sobie przypomnieć jak Ziobro prawie zablokował głosowanie nad KPO (uratowała je lewica) – nie podsłuchami a czystą grą polityczną, dopasowaną do jego elektoratu, nacelowaną na zatopienie Morawieckiego. Ja już stare zmagania koalicyjne między partiami sprzed 2004 pomijam bo to pewnie za stara nauka jest. Ale czasem warto oderwać się od emocji i popatrzeć na mechanizmy, jak się wykorzystuje nastawienie elektoratu, gdzie się szuka słabych stron przeciwnika, gdzie i jak się szuka sojuszników itd.

    Inaczej to pozostaje wyprowadzenie sztandaru i dołączenie do PO. Donald już czeka na chętnych.

  124. „ale wystarczy sobie przypomnieć jak Ziobro prawie zablokował głosowanie nad KPO (uratowała je lewica) – nie podsłuchami a czystą grą polityczną, dopasowaną do jego elektoratu, nacelowaną na zatopienie Morawieckiego.”

    Który to Morawiecki nie mógł fikać, bo sprawa działek mogła się okazać rozwojowa i ktoś w małżeństwie Morawieckich miałby zarzut o składanie fałszywych zeznań.

  125. „Rządy pis najpierw dzięki 500+ wyciągnęły trochę ludzi ze skrajnego ubóstwa, by pod koniec rządów z powrotem ich tam wepchnąć brakiem waloryzacji.”

    Za 500+ ludzie na nowo umeblowali sobie mieszkania (usuwając z nich kupione w połowie lat 90. meble, telewizory, pralki, lodówki), a przedtem te mieszkania wymalowali/wytapetowali (zrywając tapety czasem jeszcze z lat 90.), na podłogi położyli nowe panele (zrywając to, co na podłogach leżało od lat czasem nawet 80.), na sufitach powiesili karnisze i żyrandole (wymieniając czasem te pamiętające prezydenta Jaruzelskiego).
    Tam, gdzie ludzie byli przed 500+, już potem nie wrócili. To nie było „wepchnięcie z powrotem”; dupa przed była czarniejsza niż dupa po.

  126. @obywatel
    „Ja rozumiem, że wyciąganie wniosków czy obserwacji z historii wydaje się mało inspirujące i emocjonujące”

    Ja cały jestem za, sam to często robię, ale proszę nie robić naszego ulubionego błędu „pomijając Alpy, Austria jest płaska”. Tak jak patrząc na Kwaśniewskiego w 1995 nie powinniśmy zapominać że siedział na workach z kasą, tak patrząc na Ziobrę w 2015 nie powinniśmy zapominać że sterował prokuraturą (a pośrednio służbami), a DO TEGO siedział na workach z kasą.

  127. Wracając do Partii Razem, to te wypowiedzi Zandberga sprawiają na mnie wrażenie odklejenia od rzeczywistości:

    link to tvp.info

    „Partia Razem ma długą historię bycia składaną do grobu. I po każdym takim złożeniu do grobu przez grabarzy amatorów, których jest całkiem sporo wśród liberalnych publicystów, tak się dziwnie składało, że wracaliśmy silniejsi. Plan jest taki, aby w kolejnym parlamencie partia Razem miała wystarczająco dużo posłanek i posłów, żeby większość zależała od nas”

    To jest prawie jak „t’is but a scratch!” z Monty Pythona. W 2015 roku PR miało 3.62%. W 2018 (samorządowe) już tylko 1.57%. W 2020 (prezydenckie) kandydat Razem zebrał 2.22%. Mandatów po startach z list SLD i NL było sześć w 2019, siedem w 2023. Liczba członków oscyluje wokół 3 tys. od samego zarania, więc żadnego wzrostu nie widać. (Wszystkie dane za link to pl.wikipedia.org).

    Gdzie jest to „wracanie silniejszym”? Gdzie są szanse na to, że Razem będzie miało tyle mandatów, żeby być języczkiem u wagi? Jeżeli NL nie zgodzi się na start Razem ze swoich list, to Razem zniknie z parlamentu.

    Można się spierać co do tego, co jest najlepszą strategią na przyszłość. Ale Zandberg po prostu kłamie ludziom w żywe oczy. Razem nie „wraca silniejszym”, tylko turla się od 2015 roku na tym samym poziomie.

  128. @rw
    ” Ale Zandberg po prostu kłamie ludziom w żywe oczy.”

    Żaden polityk nie powie „nie mamy szans, sondaże są bezlitosne, jesteśmy coraz słabsi”. To nie jest zawód dla pesymistów takich jak ja. Ale znów, selektywnie przychrzaniasz się o to akurat do niego, ale zapewne nie pójdziesz o to samo oskarżać wszystkich jego kolegów po fachu, którzy tak samo robią dobrą minę do nie zawsze dobrej gry. Zabraniam kontynuacji.

  129. Kolega rw przychrzania się do polityka, na którym mu zależy/zależało a nie na przykład do Grzegorza Brauna. Psychologicznie zrozumiałe.

  130. Akurat do Zandberga i Razem można się przychrzaniać – zwłaszcza jeśli się na nich głosowało – o tyle, że to oni twierdzili że „inna polityka jest możliwa”. I jeśli teraz Zandberg sobie odpuścił takie standardy i zachowuje się tak samo jak inni politycy, to jego wiarygodność też jest podobna.

    Ja sam go osobiście skreśliłem po tym jak na niego zagłosowałem a potem przyłapałem na kłamstwach łatwych do zweryfikowania, ale wygodnych do walenia w przeciwników politycznych. A gdy poruszyłem ten temat u niego, zostałem zignorowany. Jeśli „inna polityka” ma wyglądać dokładnie tak samo jak stara, to ja dziękuję. Znajdę sobie kogoś innego do głosowania. Może z tej samej partii, ale nie będzie to Zandberg jeśli tylko będę miał akceptowalną alternatywę.

    Jasne, że mam też pretensje do Tuska czy Kaczyńskiego. Ale na żadnego z nich w życiu nie głosowałem i głosować nie zamierzam (chyba że w hipotetycznej sytuacji drugiej tury wyborów prezydenckich kiedy trzeba wybrać mniejsze zło spośród dwóch kandydatów). Więc pretensje do nich są takie same jak do większości polityków – kłamią, nie dotrzymują obietnic, nie można im wierzyć.

  131. A ja śledzę poczynania tej partii praktycznie od jej początku i miałem kilka razy przebłyski żeby się zapisać i też zacząć działać. Jednak za każdym razem przechodził momentu refleksji że jestem klasą niższą, pracującą i chyba jednak lepiej zadbać o siebie niż pracować na sukcesy tych na samej górze, z dobrych domów, którym pewnego dnia się coś odwidzi i bez mrugnięcia okiem pójdą po prostu tam gdzie dostaną lepsze warunki a sprawy typu umowy śmieciowe, powszechna publiczna opieka zdrowotna są tylko sloganem, co widać po głosowaniach z ostatnich tygodni.

    Ludzi którzy sprawili że byłem bliski zapisania się do partii już dawno w niej nie ma. Jest to chyba największą słabością tej partii, która przez tyle lat nie potrafi poszerzać grono członków oraz sympatyków ani tym jakoś zarządzać.

    Generalnie, nie jestem ani TeamZandberg/Owca ani tym bardziej TeamBiejat bo nie czuję że to są osoby z którymi mógłbym chociażby iść na piwo. Tym drugim szczególnie się dziwię, równie dobrze można głosować na Nowacką albo Biedronia. Tyle samo sprawczości.

  132. @pk
    „Więc pretensje do nich są takie same jak do większości polityków – kłamią, nie dotrzymują obietnic, nie można im wierzyć.”

    Urzędowy optymizm, że „damy radę, rośniemy w siłę” to nie jest kłamstwo – tak jak nie jest kłamstwem „życzę miłego dnia” ani „miło cię znów widzieć”. To są po prostu Powszechnie Przyjęte Zwyczaje.

  133. @wo
    „Urzędowy optymizm (…) to nie jest kłamstwo”
    Jasne. Znaczy dla kogoś to może być przesada i zaklinanie rzeczywistości, ale można zrozumieć że gdy idzie tak sobie to albo trzeba zacisnąć zęby i przeć dalej, nawet mówiąc że jest lepiej niż jest, albo się poddać.
    Ja mam do Zandberga osobiście inne zarzuty, dotyczące kłamstw poważniejszych i robienia afer tam gdzie ich nie było. Znowu, nie jest to nic czego nie robiliby inni politycy, nie wybił się w tej kwestii ponad innych. Ale jest to zdecydowanie zaprzeczenie „innej polityki która jest możliwa”. Dlatego zresztą zgadzam się, że wystawienie go w wyborach będzie głupią decyzją. Nawet część wyborców razemowych będzie wolała zagłosować na kogoś innego.

  134. Tymczasem eks posłanki i senatorki Razem (Biejat, Górska, Olko, Wicha, Gosek-Popiołek) zapowiedziały dziś, że w styczniu ogłoszą nowy projekt który zapowiadały przy odejściu. Ciekaw jestem co z tego wyniknie.

  135. @wo „partii Razem nienawidziły duże media”.
    Red. Nizinkiewicz, ale też inni, mówili że przedstawiciele partii Razem olewali ich zaproszenia do audycji i/lub na wywiad i miesiącami nie odpowiadali na smsy. A potem mamy jojczenie o neoprawicowym duopolu mainstreamowych mediów.

  136. @unikod
    „Projekt newslettera”

    SKĄD WY WIECIE TAKIE RZECZY? Z jakiegoś mitycznego Medium Przychylnego Lewicy? Chciałbym obserwować!

    @dardud
    „Red. Nizinkiewicz, ale też inni, mówili że przedstawiciele partii Razem olewali ich zaproszenia do audycji”

    Och, kto konkretnie? W jakim kontekście „red. Nizinkiewicz” (serio, na kulturalnym blogu, nazywamy kogoś „redaktorem”?). Z całym szacunkiem, wydaje mi się to głupim pieprzeniem. Mnie nie olewali.

  137. Jak to „w jakim kontekście”? Po prostu. Raz (albo dwa) słyszałem to na antenie, raz mi to powiedział prywatnie. Kilka komentarzy wyżej ktoś się zastanawiał co robić, żeby Konfie nie rosło poparcie. Praca na poziomie podstawowym: nie oddawać jej swojego miejsca w mediach. Takiemu Mentzenowi chce się wstawać o 6, żeby dojechać na wywiad do Tok FM.

  138. @dardud
    „Po prostu. Raz (albo dwa) słyszałem to na antenie, raz mi to powiedział prywatnie.”

    A ja raz albo dwa słyszałem na antenie, że to bzdura, raz mi to nawet powiedziano prywatnie. Zabraniam rozmowy na takim poziomie.

  139. Dar Dud
    ” nie oddawać jej swojego miejsca w mediach. Takiemu Mentzenowi chce się wstawać o 6, żeby dojechać na wywiad do Tok FM.”

    To samo TokFM, co podało, że partia Razem chce dokwaterować ludziom lokatorów do mieszkań. Czy Mentzena pytali o piątkę Mentzena?

    A to co Olejnik odwaliła w rozmowie Biejat ostatnio? W jakiejś histerii oskarżyła Biejat, że nie głosując na Komorowskiego wybrała Dudę. Media są antyrazemowe (antylewicowe ogólnie), problemem Razem jest to, że z braku kasu i ogaru nie umie w social media.

  140. @rpyzel
    „to co Olejnik odwaliła”

    Chyba już pora, żeby uznać Olejnik za Mariusza Maxa Kolonko, niegdyś dobrze zapowiadającego się dziennikarza, bo niby nadaje z Polski, ale jednak ze schowka na szczotki. Poważniejsza była w trójkowym „Nie tylko dla orłów”.

  141. Iesu błagam przecież Olejnik to jedna z zagadek polskiego dziennikarstwa, nawet nie jest dobra w swoim żanrze „politycy i dziennikarze drą na siebie mordy” w tym sensie, że każdy głupi ją przegada i/lub przekrzyczy

  142. @ dar dud

    Zależy o jakich latach mówimy. W momencie gdy Dorota Olko została rzeczniczką, dostała budżet i jakąś kontrolę nad kanałami, to sporo rzeczy zaczęło się poprawiać. Dlatego jej odejście jest dużą stratą. Ta plota „Razem nie ma dyżurnej osoby do śniadaniówki” to są stare dzieje, z epoki pierwszego PiS.

    @ jgl, ergonauta, rpyzel

    Monika Olejnik tak samo jak Sławomir Mentzen jak i spora część elit dziennikarskich ma portfolio mieszkań na wynajem. Plus mniej lub bardziej ukryte szejkhendy z branżą dewelopersko-bankową, czyli z największym obecnie lobby finansującymi politykę i reklamę.

    Gdy Razem tylko coś przebąknie o budownictwie socjalnym albo o regulacjach kredytów, to staje niewypowiedzianym wrogiem publicznym, bo jest przeciwko interesom całej klasy wyższej. To jest nieprzekraczalne tabu debaty.

    Nie da się go obejść w mediach tradycyjnych, z wyjątkiem jakichś fistaszków (debaty w telewizji publicznej). Nie ma kłamstwa, którego bogaci i ustatkowani dziennikarze by nie rzucili (za spinem PR deweloperów z budowlanki i banków), niezależnie od sympatii politycznych.

    Jakieś symboliczne gesty zagłaskujące problem może wykonywać Tusk, ale nie ma szans aby ktokolwiek na serio to w politykę wrzucał jako postulat wyborczy czy próbował wokół tego mobilizować gniew społeczny w mediach tradycyjnych.

    To jest baza kapitalizmu nad Wisłą w 2024. Ani dopłaty do rolnictwa, ani kwestie alkoholu, ani mafia leśna, ani kwestie hazardu przy sporcie nie mają tak dużej kasy zaplątanej w lobbing w mediach. To przez to się dokonała kooptacja elit medialnych. Tu jest silniczek Mentzena i zaplecze PO.

  143. @redezi
    „To jest nieprzekraczalne tabu debaty.”

    W ciągu ostatnich 30 lat było kilka nieprzekraczalnych tabu, które w końcu udało się przekroczyć. Pamiętam jak Łysa Śpiewaczka podarła papieża Polaka: też się zaczęło od ściany oburzu i pojedynczych głosów, że to nie histeria niezrównoważonej artystki, tylko cień grubszej sprawy. Bo chyba nie sugerujesz, że Razem – po usłyszeniu każdego „Jezu, komunizm” – powinno się rozwiązać?
    Osoby do śniadaniówki, fistaszki debat w telewizji publicznej to są przyczółki, które trzeba łapać. To, że przypadkowy komcionauta na niszowym blogu wie i mówi o szejhendach dziennikarzy z lobbystami, o portfoliach mieszkań na wynajem już świadczy o nieszczelności tabu. Trzeba zbierać ten elektorat – mizerny, ale nie zerowy – do jakiejś kupy (jak powiada klasyka rocka: „Since, my friend, you have revealed your deepest fear,
    I sentence you to be exposed before your peers: Tear down the wall!”). Szkoda, że w przypadku elektoratu Razem dzieje się odwrotnie – i to raczej z winy Razem, niż z winy Moniki Olejnik.

  144. @ergonauta
    „wie i mówi o szejhendach dziennikarzy z lobbystami, o portfoliach mieszkań na wynajem już świadczy o nieszczelności tabu.”

    Ależ to jest coś, co wszyscy wiedzą – niczego nie ujmując kol. Redezi. Tu nawet nic nie jest nielegalne. Przecież wolno inwestować w mieszkania na wynajem oraz wolno się spotykać z lobbystami. Tego się nawet nie ukrywa, bo to jak w dowcipie „nie boi się pan że ktoś się dowie”.

    „raczej z winy Razem, niż z winy Moniki Olejnik.”

    Zależy jak definiujemy winę, ale ja bym powiedział, że Olejnik jest częścią pewnego systemu opisanego przez Redezi (zgadzając się ogólnie z jego opisem, dodałbym jeszcze biznes suplementów diety i parafarmaceutyków – kolejna święta krowa nie do ruszenia, bo jak się słucha TOK FM, to 80% reklam potrafi być z tej branży). Trykanie głową w ten system jest szalenie frustrujące, mało kto wytrzyma dłużej niż parę lat. Ja bym powiedział, że to wina tego systemu – a Razem i tak osiągnęło wbrew niemu zdumiewająco dużo, considering the odds.

  145. @WO

    „Ależ to jest coś, co wszyscy wiedzą – niczego nie ujmując kol. Redezi. Tu nawet nic nie jest nielegalne.”

    Ale sam fakt, że nie jest to nielegalne, jest fascynujący. W nauce każdy potencjalny konflikt interesów, rozumiany jako współpraca z firmą farmaceutyczną (w tym partnera/partnerki), jest deklarowany. Najpierw było to powszechne w artykułach, teraz wymagane jest również na konferencjach. Nie jest dopuszczalne, aby ktoś, kto czerpie zyski z produkcji suplementów, mówił o nich i nie deklarował tego przed audytorium. Bez względu na to, jak powszechna jest to wiedza.

    „Zależy jak definiujemy winę, ale ja bym powiedział, że Olejnik jest częścią pewnego systemu opisanego przez Redezi”.

    To właśnie powinno być systemowo uregulowane, nie wiem, może tak jak w przypadku posłów, oświadczenia majątkowe?

  146. @kot
    ” W nauce każdy potencjalny konflikt interesów, rozumiany jako współpraca z firmą farmaceutyczną (w tym partnera/partnerki), jest deklarowany.”

    Nauka jest zawodem regulowanym – istnieją konkretne tryby zdobywania stopnia doktora albo nominacji profesorskiej. Za posługiwanie się tytułami bez uprawnień grożą kary, a te uprawnienia można odebrać/unieważnić. Plagiat w nauce jest karalny (choć nie zawsze, to jednak w ogóle – w mediach chyba nie ma ani jednego przykładu skutecznego ukarania).

    Media nie podlegają w ogóle regulacjom w takim znaczeniu (te nieliczne, które są – dotykają raczej właścicieli mediów niż dziennikarzy). Dziennikarzem może być każdy (dlatego nie lubię durnego pseudotytułu „panie redaktorze”). Plagiat jest bezkarny, podobnie jak kłamstwo (o ile to kłamstwo nie narusza interesów osób trzecich, tylko jest kłamstwem abstrakcyjnym, typu „ziemia jest płaska a szczepionki powołują raka”).

    Nawet więc gdyby wymyślić Ustawę O Zakazie Konfliktu Interesów w Mediach, nie wiadomo kto by ten zakaz miał egzekwować. Prokuratura? Rozstrzygnie wątpliwości na korzyść oskarżonego i będzie jak z wyrokami za hinduski symbol szczęścia. Jakieś organizacje branżowe? Są nieliczne, bezużyteczne i większość ludzi w branży ma je w kiszce.

    Rozwiązaniem mogłaby być regulacja zawodu, ale to nie do przepchnięcia. Nikt tego nie ruszył przez 35 lat, for a reason.

  147. @WO

    „Nauka jest zawodem regulowanym – istnieją konkretne tryby zdobywania stopnia doktora albo nominacji profesorskiej.”

    W nauce istnieje również wiele oddolnych lub, jak kto woli, pozaprawnych regulacji. Sztandarowym przykładem jest GMO. Kiedy metody inżynierii genetycznej zaczęły się upowszechniać, sami naukowcy podjęli temat, uciekając do przodu.

    „On 6 November 1974, David Baltimore presented an informal talk to an interdisciplinary faculty group at MIT. He entitled it „Where Does Molecular Biology Become More of a Hazard Than a Promise?” and described the new recombinant DNA techniques and the possibility that they could give rise to „the potential for public health problems.” Baltimore explained that the Asilomar conference scheduled for February 1975 was an attempt to show that scientists could regulate themselves and was a way „of avoiding governmental responses” which would be too rigid, too hard to reverse, and too hard to work within. He concluded: „We’re stuck between self-determination of limits and imposition of orthodoxy. We’re stuck between self-interest of scientists and the public interest” (Baltimore 1974).”

    Deklaracja konfliktu interesów jest egzekwowana przez redakcje, chociaż w USA może to być kwestia prawna. Publikowanie w nauce nie jest idealne, ale przejrzystość jest dość mocno nadzorowana i istnieje duża oddolna presja. Publikacje mają zwykle wielu autorów, a kilku z tych najważniejszych sprawdza jednak dość dokładnie, czy dana rzecz jest koszer.

  148. @kot
    „W nauce istnieje również wiele oddolnych lub, jak kto woli, pozaprawnych regulacji. ”

    Ale one istnieją dzięki temu, że istnieją z kolei odgórne i prawne regulacje definiujące kto jest naukowcem. Inaczej w tych oddolnych regulacjach uczestniczyliby także wszyscy jutubowi eksperci od „I did my research”. Jak już mamy państwowe zasady „kto jest, a kto nie jest architektem”, to możemy sobie pozwolić na oddolną samoregulację architektów. Nie ma tego w mediach (czy ja jestem dziennikarzem? czy felietonista też powinien składać oświadczenia majątkowe? ale co wtedy z ludźmi, którzy uprawiają inny zawód, ale mają jakiś gościnny felieton typu „okiem piłkarza”?).

  149. @WO
    „Ależ to jest coś, co wszyscy wiedzą”

    Zdecydowanie i dalece nie wszyscy to wiedzą. Im ktoś mieszka dalej od Wa-wy i od lewicowych banieczek internetowych, tym mniej wie. Trzeba o tym gadać, gdzie się da, w śniadaniówkach, debatach w TVP oraz innych uwłaczających godności i rozumowi miejscach.

    „to wina tego systemu – a Razem i tak osiągnęło wbrew niemu zdumiewająco dużo”

    Pełna zgoda co do „zadziwiająco dużo”, dlatego często – także w tym wątku – bronię Adriana Zandberga. Bo większość jego grzechów to są grzechy powszednie (kłamliwe obietnice wyborcze, etc), a osiągnięcia wyjątkowe. Natomiast wśród tych grzechów, Adriana i Razem, są i takie, których należało uniknąć, czyli podpadają pod kategorię „winy”. Ten wątek przecież jest z tego powodu. I poprzedni wątek, który zacząłeś tak: „Zwracam się do Was z desperackim apelem o…”.

  150. @ kot immunologa

    „Deklaracja konfliktu interesów jest egzekwowana przez redakcje, chociaż w USA może to być kwestia prawna. Publikowanie w nauce nie jest idealne, ale przejrzystość jest dość mocno nadzorowana i istnieje duża oddolna presja. Publikacje mają zwykle wielu autorów, a kilku z tych najważniejszych sprawdza jednak dość dokładnie, czy dana rzecz jest koszer.”

    Bądźmy dorosłymi marksistkami, konflikt interesów to jest dla autorek, które przyjechały z Mycisk Niżnych. To jest jak skromniutki opłatek w koszyczku sierotki, gdy dziekan obok odprawia kontenerowce pełne szmalu.

    Jak chce się korumpować naukę to się funduje skrzydło albo cały kampus, zaprasza prezesuńcia do board uczelni, fundusze chair z tenure do ważnej profesury i dorzuca fundację badawczą na Oxbridge. Do tego pakiet PR z think tanku do PR uczelni z gotowymi wystąpieniami naukowców z treningiem medialnym akurat wtedy gdy trwa sezon rekrutacyjny albo trochę szejkhendów na lokalnych balach dobroczynnych (dej na fundację naukową a sobie odpisz od podatku). Google to już w ogóle nawet nie kupuje profesur, tylko całe roczniki. Tak samo z resztą robi rolnictwo w USA, a rolnictwo w UE od 5 czy 10 lat błyskawicznie nadrabia zaległości.

    Skala systemowej korupcji w naukach medycznych czy w rzeczach cyfrowych jest trudna do oszacowania. O ile w medycznych istnieje jeszcze jakiś opór, pre-rejestrowane próby itd to w cyfrowych, geologii, materiałówce (pod procesory) czy rolniczych dzieją się rzeczy słabe i przykre (są już śledztwa dziennikarskie o lobby wołowiny w UE na uczelniach rolniczych). To naprawdę nie jest przypadek, że szefuńcio Oxford Internet Institute na Oxfordzie był twarzą ethicswashingu korpoów cyfrowych, co wyszło w okolicy zeznań Zucksa przed Kongresem (do spółki z fumflami z MIT). Teraz poleciał Bostrom (nareszcie!), bo najwyraźniej ktoś stwierdził, że za dużo ludzi się masturbowało do efektywnego altruizmu w okolicy Bankmana-Frieda.

    Tak samo w Polsce skala skandali w NCBiR nie była przypadkiem za PiS. Wcześniej spółdzielnia profesorska w NCN (czy poleciała nawet jedna profesura?).

    Ofc, z punktu widzenia kapitału największe uczelnie z Ivy League to de faco takie urocze maleństwa, które z powodów incydentów historycznych pozostały przy funduszach inwestycyjnych z powodów podatkowych. Mają znaczenie z powodu hodowania prawników, prezydentów i reprodukcji elit, ale to tyle. Druga grupa to maleństwa, które służą do optymalizacji podatkowej szwindli związanych ze sportem zawodowym, które czasami mają znaczenie dla edukacji elit stanowych.

    Oczywiście, badania publiczne (czyt. tania produkcja kandydatów do budowania piramid spekulacyjnych na kolejnych IP) to też ważna rola.

    Ba, jest to nadal stosunkowo dostępna i etyczna droga awansu klasowego w okolicę bogactwa (wysajensuj coś i sprzedaj w postaci startupa czy innego IP) dla osoby z Mycisk, ale nie popadajmy w złudzenia. Fumfle longinesów już dawno temu rozpoznały, że nauka to endless frontier akumulacji.

    A na gruncie polskim: w dowolnej chwili przyjmę zakład (np. hipotetyczne i nieweryfikowalne pytanie „Kto ma więcej ukrytego majątku?”): Alojzy Nowak vs. Monika Olejnik.

  151. @redezi
    „w dowolnej chwili przyjmę zakład (np. hipotetyczne i nieweryfikowalne pytanie „Kto ma więcej ukrytego majątku?”): Alojzy Nowak vs. Monika Olejnik.”

    Jestem gotów założyć się natychmiast (o Alojzym Nowaku wiem raptem tyle, że jako rektor UW był w radzie nadzorczej u Solorza) i natychmiast przegrać co tylko chcesz (dobrą kawę, wino?), jeśli tylko napiszesz takie ciekawe posty jak ten wyżej, skoncentrowane na sprawach polskich (np. Monice Olejnik).

  152. @ergonauta „Jestem gotów założyć się natychmiast (o Alojzym Nowaku wiem raptem tyle, że jako rektor UW był w radzie nadzorczej u Solorza)”
    Czyli nie wiesz o głównych lodach pn. orlenowskie spółki w Norwegii oraz PZU? Olejnik takich pieniędzy nigdy nie widziała.

    @wo „Jak już mamy państwowe zasady „kto jest, a kto nie jest architektem”, to możemy sobie pozwolić na oddolną samoregulację architektów.”
    To oczywiście w każdym zasadniczo przypadku regulowanego zawodu jest cedowane na samych zainteresowanych (w tym przypadku Izba Architektów), którzy ustalają reguły przyjęcia nowych członków korporacji, od programu szkoleń i wymaganego doświadczenia przez przeprowadzanie egzaminów dla kandydatów, po kwiatki typu wymagane w ostatnich latach obowiązkowe staże studenckie w pracowniach, oczywiście bezpłatne. Chyba tylko u lekarzy egzaminy są zewnętrzne?

  153. @sheik

    „Czyli nie wiesz o głównych lodach pn. orlenowskie spółki w Norwegii oraz PZU?”

    W sensie finansowym te lody były główniejsze, ale tak wizerunkowo to jednakowa kompromitacja dla UW. Swoja drogą, ktoś bardzo przytomnie wybrał zdjęcie na wiki.
    Ostatnia trójca rektorów UW to fizyczka, chemik (a chemikom szczególnie ufamy na tym blogu), no i ekonomista – co za nieszczęsna zapaść.

  154. @Nowak vs Olejnik
    Tylko to nie jest właściwe porównanie. Pomijając już to, że porównujemy instytucję publiczną z prywatną korpo, to odpowiednikiem Nowaka byłby redaktor naczelny gazety, czy dyrektor stacji telewizyjnej, a nie szeregowa dziennikarka, choćby i gwiazda. Czyli Olejnik raczej trzeba zestawiać z szeregowymi profesorami, a takich te wszystkie regulacje dotyczące konfliktu interesów obowiązują, a i majątkowo (z bardzo nielicznymi wyjątkami, raczej z prawa czy zarządzania, niż science) nie ta liga. Historie opisywane przez redezi się dzieją, ale na dużo wyższych szczeblach drabiny, niż w mediach.

  155. @ergonauta
    „Zdecydowanie i dalece nie wszyscy to wiedzą. Im ktoś mieszka dalej od Wa-wy i od lewicowych banieczek internetowych, tym mniej wie. ”

    Hm. Ale serio coś tu jest zaskakujące? Jeśli ktoś przez ostatnie 35 lat pracował w mediach, to miał taki okres, kiedy zarabiał kilkanaście(dziesiąt) tysięcy miesięcznie, a w Warszawie było trzy tysiące za metr. Jeśli miał głowę na karku, kupił kilka mieszkań na wynajem i teraz ma z tego pasywny dochód, „czy się stoi czy się leży”, oraz organiczną nienawiść do każdej partii, która chce obniżyć ceny mieszkań.

    „Trzeba o tym gadać, gdzie się da, w śniadaniówkach, debatach w TVP oraz innych uwłaczających godności i rozumowi miejscach.”

    Przestaną cię zapraszać. I będą do tego dorabiać wersje typu „zaprosiłem ale nie odpisali na SMSa”.

    @redezi
    „A na gruncie polskim: w dowolnej chwili przyjmę zakład (np. hipotetyczne i nieweryfikowalne pytanie „Kto ma więcej ukrytego majątku?”): Alojzy Nowak vs. Monika Olejnik.”

    Ja odpowiem na to inną nieweryfikowalną hipotezą. Przypuszczam, że w świecie nauki baronowie tacy jak Nowak to outlierzy, natomiast w świecie warszawskich mediów „osoba w wieku 60+ która ma kilka milionów zainwestowanych w nieruchomości” to normalka. Oczywiście nie mówię tutaj o tych, którzy do zawodu przyszli już w czasach biedy, tylko o moich rówieśnikach i trochę starszych ode mnie (im starszych, tym więcej mogli – bo załapali się na jeszcze fantastyczniejsze przebicie zarobków na ceny mieszkań).

  156. @WO

    „Hm. Ale serio coś tu jest zaskakujące? Jeśli ktoś przez ostatnie 35 lat pracował w mediach, to miał taki okres, kiedy zarabiał kilkanaście(dziesiąt) tysięcy miesięcznie, a w Warszawie było trzy tysiące za metr. Jeśli miał głowę na karku, kupił kilka mieszkań na wynajem”

    Są tu dwa nietrywialne założenia. Po pierwsze, że ktoś wie, ile pieniędzy zarobiono w mediach w okresie prosperity. Zgaduję, że dużo, ale ile, tego nie wiem. Jesteś w stanie oszacować pensję dyrektora dużej firmy biotechnologicznej w DE? Po drugie, nie wszyscy (chyba?) inwestowali wolne środki w mieszkania. Kupowanie mieszkań to niemal fetysz, ale zeby kazdy jeden? Wiem, że np. Turnau ma mieszkania na wynajem, bo natknąłem się na jego ofertę, gdy szukałem mieszkania w Krawkowie, ale to, że Olejnik też ma, nie jest niespodzianką, ale żeby brać to za pewnik, to nie.

  157. @WO

    „Hm. Ale serio coś tu jest zaskakujące?”

    Nic tu nie jest zaskakujące. Dlatego warto o tym mówić bez oburzenia czy skandalizowania, tylko spokojnie. Ot, trwa walka o restaurację Rzeczpospolitej Szlacheckiej. Szlachta nie pracuje, reszta na to zapieprza.

    „Jeśli ktoś przez ostatnie 35 lat pracował w mediach, to miał taki okres”

    Jeśli w mediach lokalnych, to niekoniecznie. Tylko centrala, wyższy resort. Nawet hasło „resortowe dzieci” będzie pasowało (do potomków medialnych gwiazd), tylko trzeba je będzie przesunąć czasowo/ustrojowo.

    „oraz organiczną nienawiść do każdej partii, która chce obniżyć ceny mieszkań.”

    Jak umarł Tym, to w TVP puścili „Rozmowy przy wycinaniu lasu”. To, co kiedyś wydawało się satyrą na tzw. absurdy socjalizmu, teraz wyglada jak celny strzał w tu i teraz. Np. w logikę dewelopera czy innego kapitalucha (przypominam w skrócie: a/ wytniemy las, b/ żeby posadzić kapustę, c/ ona zwabi zające, d/ one ją zjedzą, e/ jak zostaną głodne, to ogryzą korę z drzew owocowych, d/ drzewa owocowe padną, e/ o to chodzi, żeby padły, bo owoców nie opłaca się zbierać i rozwozić, f/ bo transport za drogi i w ogóle kłopot). Proroczy spektakl. Jesteśmy na etapie sadzenia kapusty i zajęcy, których się nie zaprasza do telewizji śniadaniowej, bo mają gryźć gdzie indziej.

  158. @Partia Razem i mieszkania Moniki Olejnik

    Może zbyt wiele wymagam, ale od ogólnopolskiej partii z (mam nadzieję) ambicjami do rządzenia oczekiwałbym, że wkalkuluje w swoją strategię medialną fakt, że przysłowiowa Monika Olejnik ma parę mieszkań na wynajem. Nawet jakby Monika Olejnik była znaną squatterką to i tak do mediów głównego nurtu przebić się byłoby ciężko, bo taki jest lajf.

  159. Zapewne o czymś nie wiem, ale moim zdaniem przekonanie, że istnieje w Warszawie i innych dużych miastach w miarę prosty sposób na zapewnienie znacznie większej ilości mieszkań komunalnych/spółdzielczych, do wynajęcia przez chętnych po znacznie niższych niż rynkowe cenach, jest dogmatem w który wielu tu bardzo chce wierzyć. Ale niczym więcej. Co takiego mogłoby zrobić Razem, żeby metaforyczna Olejnik przestała zarabiać na wynajmie mieszkań? Urzędowo zbić stawki rynkowe o połowę? Wywłaszczyć?

  160. @jk
    „wkalkuluje w swoją strategię medialną”

    Ale co pan ma tak konkretnie na myśli? Że mają w ogóle nie poruszać takich tematów czy że mają robić swoje, godząc się z tym, że tu i tam ich nie zaproszą, a do tego będą regularnie puszczać śmierdziuchy o dokwaterowaniu?

  161. @sheik
    „Zapewne o czymś nie wiem,”

    To widać. Pewnie nie śledzisz tego rynku więc na przykład nie wiesz, jak bardzo ceny poleciały niedawno w kosmos za sprawą kredytów z dopłatami. I obecny rząd dalej w to brnie. Wpływ na ceny więc już miałoby wycofanie się z takich projektów.

    „po znacznie niższych niż rynkowe cenach,”

    Rynkowych przecież nie dyktuje nam Pan Bóg ani prawa fizyki, tylko wynikają ze sztucznego sprzyjania deweloperom.

  162. @kot
    „Kupowanie mieszkań to niemal fetysz, ale zeby kazdy jeden?”

    No pewnie że nie każdy, ja na przykład nie mam głowy do interesów. Po prostu był to typowy scenariusz. Co więcej, gdy się zaczął upadek mediów, ja o tym głównie jojczyłem w soszialach, ale jak ktoś wtedy (ok 2010) miał głowę na karku, to zmieniał branżę. Popularną opcją było wtedy wchodzenie w mikrodeweloperkę i fliping, no bo to akurat jest możliwe przy mikrokapitale (zaoszczędzonym w mediach). W efekcie więc typowy dziennikarz w wieku moim czy Olejnik jest o jeden handszejk oddalony od ludzi z branży deweloperskiej lub fliperskiej. To często jest jakiś sympatyczny Czesiek z działu zagranicznego, którego pamiętasz z kolegiów. Mimo zmiany branży, nadal jesteście na ty.

  163. @wo „To widać. Pewnie nie śledzisz tego rynku więc na przykład nie wiesz, jak bardzo ceny poleciały niedawno w kosmos za sprawą kredytów z dopłatami. I obecny rząd dalej w to brnie.”
    Przecież nie dało się tego nie zauważyć choćby czasem przeglądając polską prasę. Obecny rząd, o ile nic się nie zmieniło w ostatnich tygodniach, od roku zapowiada wprowadzenie kredytu 0% – tyle że dotąd go przecież nie wprowadził (dzięki oporowi lewicy). Czy ceny przez ten rok nie-sprzyjania-lobby-deweloperskiemu spadły? Otóż nie lub bardzo symbolicznie.

    @„Rynkowych przecież nie dyktuje nam Pan Bóg ani prawa fizyki, tylko wynikają ze sztucznego sprzyjania deweloperom.”
    Rynkowe dyktuje stosunek podaży do popytu, tak w Polsce jak i wszędzie indziej. Natomiast podaż już zależy od tysiąca czynników i można a nawet trzeba ją stymulować, choć to mówi się dużo łatwiej niż robi. Polskiemu rynkowi pomogłoby np. wynajęcie tysięcy mieszkań spadkowych/inwestycyjnych kiszonych teraz przez właścicieli, na co jest prościutki sposób. Polegałby na założeniu, że każde mieszkanie *może* generować dochód z najmu i wliczenie tego – teoretycznego! – dochodu do podstawy opodatkowania. Oczywiście ja też nie wierzę, żeby to kiedykolwiek w ojczyźnie wdrożono, ale tak działa Eigenmietwert

  164. @sheik
    „Czy ceny przez ten rok nie-sprzyjania-lobby-deweloperskiemu spadły”

    Nie ma żadnego „nie sprzyjania”, sprzyja mu się na razie na inne sposoby, cierpliwie czekają na powrót „dopłat do kredytów” w innej formie.

    „na co jest prościutki sposób.”

    Szejku, uzgodnij to z Jerboutim. Jeden twierdzi, że nic się nie da zrobić, drugi ma prościutki sposób.

  165. @sheik.yerbouti
    „Natomiast podaż już zależy od tysiąca czynników i można a nawet trzeba ją stymulować, choć to mówi się dużo łatwiej niż robi.”

    Tylko przecież zawsze główne przeszkody są politycznej natury, nie technicznej a nawet finansowej. Do 2009 roku była chociaż proteza stymulowania podaży w postaci dofinansowania TBSów ale się potem z tego wycofano a od 2021 roku i tak nie można tworzyć nowych TBSów (bo po co, skoro i tak nie ma żadnej pomocy). Od tamtej pory znaczniej więcej kasy włożono w programy „Deweloper na swoim” i „Mieszkanie dla (nie)młodych bankierów”.

    Kurde, jest prawie 2025 roku, a ktoś się wypowiada o problemie mieszkaniowym w Polsce nawet nie przeczytawszy „13 pięter” Springera.

  166. @Sheik
    „Co takiego mogłoby zrobić Razem, żeby metaforyczna Olejnik przestała zarabiać na wynajmie mieszkań? Urzędowo zbić stawki rynkowe o połowę?”

    Urzędowe uregulowanie stawek wynajmu to przecież jedna prosta ustawa, jak chcesz użyć adabsurdumu to weś coś absurdalnego spróbuj zapodać

  167. @wo „Jeden twierdzi, że nic się nie da zrobić, drugi ma prościutki sposób.”
    Sposób jest prosty jeśli chodzi o zasadę, zgodzimy się? Natomiast jest niestety nie do zrealizowania w kraju, który panicznie boi się nawet samego pomysłu podatku od majątku/katastralnego. Mniej radykalny to gminny podatek od nieruchomości znacznie wyższy dla pustostanu, dziwne że jakoś nie udało się go wprowadzić.
    Miasta i organizacje nie nastawione na zysk powinny budowac więcej, znacznie więcej, ale gdzie i za co? Fajnie, żeby na początek miasta i podmioty kontrolowane przez państwo nie sprzedawały swoich działek deweloperom za pińcet milionów sztuka, łatając budżet. Mityczno-przysłowiowy Wiedeń skupił za bezcen (i stosując raczej brutalne metody) setki tysięcy hektarów w latach 1920-24, więc miał na czym budować, a dzięki rozmaitym Luxussteuern również za co.

    @Majowy „Kurde, jest prawie 2025 roku, a ktoś się wypowiada o problemie mieszkaniowym w Polsce nawet nie przeczytawszy „13 pięter” Springera.”
    Przeczytałem w 2016 roku (aż sprawdziłem rok wydania mojego egzemplarza), co takiego objawionego jest w tej (niezłej jeszcze OIDP, to w miarę wczesny Springer, reporterski) książce?

    @jgl „Urzędowe uregulowanie stawek wynajmu to przecież jedna prosta ustawa”
    Ale sprawdź może najpierw, jak fantastycznie takie regulacje działają (ze znanych mi przykładów – w Genewie i Bazylei nie za dobrze).

  168. @”w kraju, który panicznie boi się nawet samego pomysłu podatku od majątku”

    Ciekawe jaki procent ludzi wynajmujących mieszkania od Metaforycznej Olejnik głosuje na Razem, aby z wyższego podatku tejże MO polepszyła się w kraju służba zdrowia dla ich dzieci, patrzących na zaciśnięte zęby rodziców, albo zwiększyły się w kraju budżety TBS-ów, żeby dzieci mogły w ogóle na ich zaciśnięte zęby nie patrzeć. To przypomina walkę o ograniczenie dostępu do broni w innym kraju, gdzie się nieraz do dzieci strzela. Każdy kraj ma swoje paniczne ideały, dla których gotów jest wiele poświęcić.

  169. @wo
    „Co ma pan na myśli”

    Mam na myśli, że w polityce nie jest sztuką wpaść na dobry pomysł. Sztuką jest wpaść na to, jak wprowadzić ten pomysł w życie. Główną częścią wprowadzania pomysłu jest przebicie się z nim w nieprzyjaznych mediach. W dzisiejszych czasach zazwyczaj sprowadza się to do zorganizowania widowiska (vide swetru za kasą), przyklejenia się do tematu, który już jest medialny (kamilki itp.), znalezienia odpowiedniej grupy odpowiednio wku* osób, pod która już działa oddolnie (np. byli protestujący studenci), itd. Tak, jest to wszystko bardzo mało wyrafinowane, ale za to działa. Farmy botów też istnieją. Ale jeśli ktoś idzie do polityki z hasłem że 'inna jest możliwa’ to, jak rozumiem, nie zakłada, że bez botów sobie nie poradzi.

  170. @jk
    Troszeczkę wygląda na to, że tak konkretnie to nie pan nic do zaproponowania poza starym, dobrym „skoro Razem i tak ma przeciw sobie media, to ja też jestem przeciwko Razem”. Ten blog jest trochę pomyślany jako miejsce, w którym jest na odwrót – to ja tu jestem Moniką Olejnik, to ja tutaj rządzę, za chwilę pana wyproszę ze studia.

  171. @sheik
    „Sposób jest prosty jeśli chodzi o zasadę, zgodzimy się”

    Napisałeś „istnieje w Warszawie i innych dużych miastach w miarę prosty sposób (…) jest dogmatem w który wielu tu bardzo chce wierzyć. Ale niczym więcej”. Teraz okazuje się, że prosty sposób jednak istnieje, a więc przekonanie o jego istnieniu nie jest tylko „dogmatem w który wielu tu bardzo chce wierzyć”. Przyznaj że się trochę zagalopowałeś w tym pierwotnym sformułowaniu – albo po prostu już nie marnuj pikseli na dalsze brnięcie.

  172. @s.y

    > Czy ceny przez ten rok nie-sprzyjania-lobby-deweloperskiemu spadły? Otóż nie lub bardzo symbolicznie.

    To był raczej rok wyczekiwania na realizacje pro-deweloperskich obietnic. Dlatego wcześniejszy bardzo dynamiczny wzrost zatrzymał się. A w poszczególnych przypadkach widać nawet spadki. Analitycy finansowi coś tam próbują prognozować, kiedy spadki będą widoczne w masie, a nie w jaskółkach, z tego co pamiętam bieżąca linia to 1-2Q 2025 dla inwestycji deweloperskich. Wiadomo jednak jak to jest z analitykami.

    Jednak rządowi miłośnicy dopłat do kredytów wcale się jeszcze nie poddali. Już mówią, że zmienią brand, może coś tam okroją, ale generalnie dalej to samo.

    > Polskiemu rynkowi pomogłoby np. wynajęcie tysięcy mieszkań spadkowych/inwestycyjnych kiszonych teraz przez właścicieli

    Pomogłoby, ale nie sądzę, żeby jednorazowy dopływ — nie wszystkich przecież i nie w jednym momencie — uzdrowił cokolwiek na stałe. W Warszawie liczba takich mieszkań to może 10% zasobu, część zresztą należy do miasta.

  173. @wo „Teraz okazuje się, że prosty sposób jednak istnieje”
    To są dwie różne rzeczy. Istnieje IMO prosty sposób, nawet kilka, żeby (ostrogą) zachęcić właścicieli mieszkań, które stoją puste do wynajęcia ich, zwiększając w ten sposób podaż i przynajmniej wstrzymując wzrost cen najmu (spadki to może zbytek optymizmu). Dogmat zaś, o którym pisałem, to wiara, że da się radykalnie zwuększyć ilośc dostępnych lokali *komunalnych i spółdzielczych* Czyli, upraszczając, że da się zrobić gdziekolwiek w Polsce drugi Wiedeń (który też nie jest idealny, ale nie rujnujmy marzeń).

    @kjeld „nie sądzę, żeby jednorazowy dopływ — nie wszystkich przecież i nie w jednym momencie — uzdrowił cokolwiek na stałe.”
    Oczywiście że nie. W uzdrowieniu pomogłoby opracowanie jednego, obowiązującego wszystkich wzorca umowy, katalogu klauzul zakazanych i określenia jasnych zasad ustalania wysokości czynszu w nieruchomościach komercyjnych (typu Mietspiegel w krajach niemieckojęzycznych), zwłaszcza zaś mechanizmu jego podnoszenia. Pamiętajmy przy tym, że niestety łączna inflacja dwóch pisowskich kadencji to ok. 50%, więc opierając się np. na takim wskaźniku, i tak można byłoby podnieśc czynsz z 3k do 4.5k PLN – tylko np. w ciągu trzech lat, a nie ot tak od jutra.
    W weekendowej Wyborczej jest tekst o warszawskim rynku najmu a w nim mowa właśnie o takiej podwyżce o 40%. Występuje też Zofia Piotrowska, autorka listu będącego notką, pod którą dyskutujemy (pozdrawiam!), która odważnie przyznaje, ile płaci za wynajem dwupokojowego mieszkania na Muranowie. link to warszawa.wyborcza.pl?

  174. @sheik
    „Dogmat zaś, o którym pisałem, to wiara, że da się radykalnie zwuększyć ilośc dostępnych lokali *komunalnych i spółdzielczych*”

    Wsadziłeś sobie palec w jakiś brzydki otwór i go z niego wyssałeś. Przecież nikt nie mówi, że to absolutnie jedno jedyne działanie. W istocie pierwsza propozycja Razem to były regulacje antyfliperskie. To można by wprowadzić w każdej chwili. „Nie da się” tylko z powodu braku woli politycznej. Na tym odbieram panu głos – wasza Monika.

  175. @“Dogmat zaś, o którym pisałem, to wiara, że da się radykalnie zwuększyć ilośc dostępnych lokali *komunalnych i spółdzielczych* Czyli, upraszczając, że da się zrobić gdziekolwiek w Polsce drugi Wiedeń (który też nie jest idealny, ale nie rujnujmy marzeń)”

    Gdyby była wola polityczna, to by się dało. Da się na to znaleźć strumienie kasy z unii, więc nawet nie trzeba szukać za bardzo w budżecie krajowym. Różne podmioty publiczne mają też trochę gruntów, a państwo ma moc wywłaszczeniową. Nawet były takie programy jak “mieszkanie+”. A i projekt CPK można przerobić na projekt budowy nowej stolicy. Przy obecnej skali problemu (wynajem małego mieszkania przekraczający wynagrodzenie minimalne, i ogólnie kosmiczne indeksy housing+transportation) ktoś w końcu zrealizuje jakiś ambitny projekt mieszkaniowy. Jeśli nie będzie to obecna władza, to następna.

    Natomiast mówienie o sposobach na zmianę polityki, że są “proste”, jeśli są “niewykonalne” jest ok, o ile komuś nie przeszkadza łatka fantasty. W Polsce zresztą nie przeszkadza to wielu, więc mamy masę takich pomysłów w przestrzeni publicznej.

  176. @lolek „Gdyby była wola polityczna, to by się dało. Da się na to znaleźć strumienie kasy z unii, więc nawet nie trzeba szukać za bardzo w budżecie krajowym. Różne podmioty publiczne mają też trochę gruntów, a państwo ma moc wywłaszczeniową. Nawet były takie programy jak “mieszkanie+”.”
    Wola polityczna a la Carl Schmitt? Fajnie że wspominasz o programie Mieszkanie+, bo oto partia kontrolująca parlament, rząd i prezydenta oraz używająca instytucji i spółek państwowych jak swoich – przez kilka lat jakoś NIE zbudowała obiecanych tysięcy mieszkań. A te, które zbudowano, wynajmuje się za 4tys. miesięcznie (wyjaśniam warszawiakom, że w Katowicach to raczej dużo): link to katowice.wyborcza.pl
    A co do wywłaszczeń – jak to by miało wyglądać w przypadku mieszkaniówki? I komu chcesz te grunty zabierać? Krnąbrnym spółkom SP czy wszystkim jak leci? 2024 ain’t 1924.

  177. @sheik.yerbouti
    „A co do wywłaszczeń – jak to by miało wyglądać w przypadku mieszkaniówki?”
    Zdaje się że w Szwecji, jak socjaldemokraci robili program miliona mieszkań, to się jakoś nie przejmowali przesadnie własnością gruntów?

  178. „Over the lifespan of the program, 1,006,000 new dwellings were built.” Żeby tak u nas choć raz coś z mieszkaniówki zrealizowali poza „macie kredyt i se radźcie”.

  179. Kolegom się chyba Szwecja pomyliła z ZSRR. Szwecja posiadała i posiada mnóstwo gruntu publicznego/samorządowego (coś koło 50% całości własności gruntu w kraju, oczywiście większość to las/tundra). A przy okazji milijonprogrammet jedyne co w tej sprawie dodali to prawo pierwokupu dla samorzadów przy okazji każdej prywatnej transakcji ziemią. Co w zasadzie było bez znaczenia.

    Nie ma przełożenia na warunki polskie 2025.

  180. Wiecie no w tej Warsiawie większośc gruntów do zabudowania już zabudowana jebutnymi wieżowcami, więc trochę pobite gary i przynajmniej centrum nie będzie nigdy cywilizowane; ale jednak w tym centrum wciąż jest sporo przedwojennych kamienic-pustostanów, których miasto nie remontuje, bo go „nie stać”. Tak że no ja nie wiem, szczegółowych rozwiązań nie mam, a że mieszkanie kupiłem dawno, to teraz tylko jednym okiem łypię i się trochę chichram z Polaków, a trochę łapię za głowę, ale jednak jednego oka starcza żeby widzieć, że absożadnej woli politycznej nie ma, żeby cokolwiek

  181. Zaś pod Warszawą są grunty rolne, namiętnie przerabiane na mikroosiedla segmentów/bliźniaków w urbanistyce łanowej. Może by tak znacząco utrudnić proces odrolnienia działki przez prywaciarza i dofinansować zakup tych działek przez samorząd?

    Same samorządy mogłyby być tym żywo zainteresowane, ponieważ w obecnie przybywa im podatników (stonks), ale utrzymanie rozpasłej infrastruktury jest bardzo drogie (not stonks). Zwykle wychodzą na tym na minus, co przedstawił Józefiak w „Patodeweloperce”.

  182. Podmiejskie samorządy absolutnie na pewno będą zainteresowane, przecież bez budowy ulic, dróg rowerowych, szkół, parków, przychodni, bibliotek, domów kultury, lokalnych centrów handlu itp. nikt przy zdrowych zmysłach tych mieszkań w szeregowcach nie kupi.

    Prawda? Prawda…?!

  183. @sheik.yerbouti
    „Obecny rząd, o ile nic się nie zmieniło w ostatnich tygodniach, od roku zapowiada wprowadzenie kredytu 0% – tyle że dotąd go przecież nie wprowadził (dzięki oporowi lewicy).”

    Obecny rząd już nie zapowiada kredytu 0% – już oficjalnie zapowiedział, że go nie będzie.
    Ma być nowe „Mieszkanie dla młodych”, w którym mają być i jakieś zniżki na kredyty, i mieszkaniówka komunalna, i limity na cenę mieszkania.

    link to bankier.pl

  184. @trgpl
    Wybory idą, to i PO udaje, że ma jakieś prosocjalne propozycje; po wyborach ostanie się z tego ino zniżka na kredyt

  185. „Zaś pod Warszawą są grunty rolne, namiętnie przerabiane na mikroosiedla segmentów/bliźniaków w urbanistyce łanowej. Może by tak znacząco utrudnić proces odrolnienia działki przez prywaciarza i dofinansować zakup tych działek przez samorząd?”

    A to akurat byłoby bardzo w duchy Miljonprogrammet – po to był ten ogólnokrajowy pierwokup a do tego umożliwiono jakoś samorządom tego typu inwestycje w sąsiednich gminach, po to by miasta mogły kupować w ramach pierwokupu grunt pod bloki w gminach sąsiednich. To by była sensowna propozycja i u nas. Z tym że samorządy chyba trzeba by pod bronią zmuszać do korzystania z niej gdyż, uwaga, polskie samorządy po prostu nie chcą mieć zasobu komunalnego. Uważają go za zło konieczne z czasów minionych i tylko kłopot, i w takim duchu nim gospodarują (czytaj: czekają aż zgnije).

  186. „Wybory idą, to i PO udaje, że ma jakieś prosocjalne propozycje; po wyborach ostanie się z tego ino zniżka na kredyt”

    Patrz „renta wdowia”. Nie znam szczegółów ale moja teściowa (jak najbardziej wdowa) stwierdziła że jak wczytać się głębiej to warunki uzyskania są tak skonstruowane jakby ustawę napisano dla jednej konkretnej osoby. Innymi słowy: załapie się w skali kraju z 500 osób ale hajpu masa.

  187. @embercadero
    Ale renta wdowia to bardziej Lewica niż KO.
    Przycięli na tym, że przysługuje tylko osobom owdowiałym max 5 lat przed przejściem na emeryturę.
    ADB mówiła o 2mln potencjalnych beneficjentów.

  188. Fakt że w wyborach samorządowych w Łodzi Nowa Lewica startowała z List Koalicji Obywatelskiej a Razem z list Trzeciej Drogi pokazuje tylko że po lewej stronie nie działo się za dobrze nawet przed tymi wydarzeniami. Spodziewałem się czegoś lepszego, a Razem w jednym łóżku z Trzecią Drogą, patrząc na to co ta ostatnia wyprawia jest jeszcze bardziej bolesne.

  189. @Krzysztof Sobecki
    O to to to to. Burdel przy wyborach samorządowych był niesamowity. Przy okazji mam konkluzję, że politycy się nawet nie umieją reklamować, bo konia z rzędem temu, kto znajdzie ich stronę lub program (albo bardzo nie umiem szukać, ale próbowałam dosyć intensywnie).

    (Mało interesujący kogo fun fact: znałam [pobieżnie] jednego kandydata na prezydenta i poczułam się dorosło. Nie wiem, czy w pozytywny sposób)

  190. Wczoraj Zandberg ogłosił gotowość do startu i podał info, że formalna decyzja zapadnie 11-12 stycznia. Także kości zostały rzucone.
    Z punktu widzenia Razem jest to sensowny ruch, bo daje szansę na wzbudzenie jakiegokolwiek zainteresowania działalnością tej partii. Po wyjściu z klubu Razem właściwie zniknęło z mediów i brak własnego kandydata w wyborach tylko by to zniknięcie pogłębił.
    Z punktu widzenia Lewicy jest ryzyko rozbicia głosów i osłabienia obydwu kandydatur, a w efekcie całej lewej strony. Może to być jednak również szansa na szersze zaistnienie lewicowych postulatów w tych wyborach oraz na uderzenie do nieco innych elektoratów. Magda Biejat już w wyborach samorządowych pokazała, że potrafi łączyć postulaty lewicowe ze skutecznym uśmiechaniem się do elektoratu centrolewicowego swingującego pomiędzy Lewicą i PO, a Zandberg (pewnie ze wsparciem Matysiak) dostanie szansę na powalczenie o niechętny wobec rządu i PO elektorat prosocjalny (święty Graal zandbergistów).

  191. @”znałam [pobieżnie] jednego kandydata na prezydenta i poczułam się dorosło.”

    Nie ma co się za bardzo sugerować osobistym kontaktem. Tzn. jest co, ale trzeba pamiętać o kwestii skali. Na lokalnym cmentarzu od lat dość regularnie bywa Szymon Hołownia, kiedyś sam, ostatnio z kilkoma wysokimi panami (których obecności wymaga funkcja, którą pełni), cmentarzyk jest taki na wpół wiejski, atmosfera kameralna, wysocy panowie bardzo dyskretni, trzymający się z lekka na uboczu, więc kontakt towarzyski z Szymonem jest jak najbardziej nawiązywalny, a wrażenia, takie międzyludzkie, jak najbardziej pozytywne. Gdyby Szymon startował w wyborach na przewodniczącego Rady Cmentarzyka, to bym na niego głosował od razu w pierwszej turze.

  192. @ergonauta
    Bardziej chodziło mi to, że kiedyś polityka była czymś zewnętrznym, tzn. nawet jak głosowałam to były to zupełnie obce osoby. A teraz (chociaż nie głosowałam na niego akurat) to okazało się, że ci politycy są bliżej, niż się wydaje…

  193. @ololo-518
    „Bardziej chodziło mi to, że kiedyś polityka była czymś zewnętrznym”

    Tu chyba najwięcej zmieniły media społecznościowe. Masz w domu jakieś medium i raptem polityk ci tam włazi osobiście, i np. możesz z nim pogadać, masz możliwość skomentować jego post czy twita, o on ci odpowie jak ma ochotę. Czasem to przybiera formy groteskowe (pogawędki z „ruchadłem leśnym”), ale z grubsza jest chyba tym, do czego demokracja zmierza: żeby politycy przestali być bogami i namiestnikami bogów, a zaczęli być jednymi z nas. Jak śpiewała nie tak dawno Joan Osborne, „If God had a name what would it be? And would you call it to his face?”.

  194. Bo Hołownia to jeden z nielicznych polityków ktory po poznaniu zyskuje (i nie mówię o pierwszym wrazeniu tylko o „znaniu się”) – co z tego skoro całym poprzednim rokiem udowodnił że do polityki się po prostu nie nadaje. W przeciwieństwie do Trzaskowskiego czy Zandberga którzy może i robią dobre pierwsze wrażenia, ale czar bardzo szybko pryska (każdemu polecam rozmowę z dowolnym praownikiem urzędu miasta który z Rafałkiem miał do czynienia, nic tak nie mówi o człowieku jak to jak traktuje podwładnych).

  195. @wo
    „Nic do zaproponowania”

    Proponowałem żeby przygotowali akcję medialną nie w stylu Unii Wolności tylko coś z XXI wieku. Bardzo się cieszę, że tak właśnie zrobili. Nawet przebrzydła gw o tym napisała z wrażenia. Oczywiście byłoby czyściej bez tego całego ruchu z byciem w opozycji jedną nogą, ale przynajmniej teraz strategia ma sens. Mam nadzieję, że za powtarzającą się krytyką rządu pójdą zaproszenia do mediów, bo obecnie do odbijania piłeczki były tylko PiS i Konfa. Teraz będzie kolejna opcja do wyboru. Trzeba się uzbroić w cierpliwość, ale za rok / półtora może przyjdzie odbicie. W krótkiej perspektywie będzie trochę oburzu, co jest do przewidzenia. Proszę mnie monikować w razie czego, i tak mi to humoru nie zepsuje.

  196. Tymczasem:

    „Już w tę sobotę (11 stycznia) o godz. 14:00 w centrum Warszawy odbędzie się wydarzenie inauguracyjne nowej organizacji Magdaleny Biejat, Darii Gosek-Popiołek, Anny Górskiej, Doroty Olko i Joanny Wichy.

    Z tej okazji organizujemy dwa panele dyskusyjne, w których udział wezmą ekspertki i politycy. Porozmawiamy o tym, jak budować rozwój gospodarczy, by budować dobrobyt rodzin i o zmianach koniecznych, aby Polska była dobrym miejscem do życia za dekadę.”

  197. @embarcadero

    „Szwecja posiadała i posiada mnóstwo gruntu publicznego/samorządowego (coś koło 50% całości własności gruntu w kraju, oczywiście większość to las/tundra).”

    link to scb.se

    „Fysiska personer äger 94 procent av marken med småhus
    Mark med småhus ägs till 94 procent av fysiska personer. Andra
    ägarkategorier står för endast några fåtal procent av marken med
    småhus.
    Den vanligaste ägandeformen för mark med flerbostadshus är bostads
    rättsföreningar, med 34 procent, följt av allmännyttan (kommunala
    bostadsföretag), med 30 procent. Svenska aktiebolag ägde 23 procent av
    marken med flerbostadshus och fysiska personer 8 procent.”

    tl&dr: domki jednorodzinne na prywatnej ziemi, bloki to albo spółdzielnie mieszkaniowe (34% ziemi), komunalne (30% ziemi) albo spółki akcyjne (23%).

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.