W Wiedniu obejrzałem jeden z najpiękniejszych socjalistycznych projektów w dziejach. Polityka austriacka „od zawsze” przebiega według takiego mniej więcej schematu, że Wiedniem rządzi lewica a resztą kraju prawica. W pierwszej republice (1918-1934) skutkowało to pełzającą wojną domową, która w końcu doprowadziła do końca republiki i wiedeńskiej utopii.
Zanim to nastąpiło, socjalistycznym władzom udało się rozwiązać mieszkaniowe problemy proletariatu w imponującym stylu – na bogaczy nałożono specjalny podatek na budowę mieszkań (Wohnbausteuer). Podatek skonstruowało tak, by dotykał tylko osób korzystającej z luksusów takich jak utrzymywanie prywatnego konia czy kupno futra – po prostu ilekroć w Grand Hotelu strzelał korek od szampana, do miejskiej kasy wpadał brzęczący miedziak na budowę mieszkań dla ubogich. Ain’t it cool?
Dzięki temu powstały piękne budowle takie jak Karl-Marx-Hof (na zdjęciu powyżej) lub Reumann-Hof (zdjęcia daję jako linka, bo to ciężki plik a chciałem pokazać zbliżenie detalu w dużej rozdziałce; kurczę, ten budynek ma 80 lat, u nas takie kafelki przetrwałyby maksimum dwa miesiące!). Projektujący je architekci byli najczęściej uczniami Otto Wagnera, było to więc wcielenie socjalistycznej utopii w stylu secesyjnym – coś jakby Gustaw Klimt namalował piersiastą traktorzystkę.
Budynki te projektowano jako fortece, socjaliści szykowali się bowiem do wojny domowej z chadekami. Kiedy ta wojna w końcu wybuchnęła w 1934 okazało się jednak, że to nie miało sensu – kontrolowana przez prawicę armia zamiast te fortece z mozołem szturmować, zaczęła po prostu do nich napierniczać z artylerii, więc socjaliści poddali się po czterech dniach by nie mnożyć ofiar (zginęło kilkaset osób, kilka tysięcy raniono). W Austrii nastała dyktatura klerofaszystowska, którą przetrwała do Anschlussu w 1938.
W muzeum widziałem zdjęcie Grand Hotelu w chwili Anschlussu – na przywitanie niemieckich wojsk wywieszono z okien gigantyczną flagę ze swastyką. Szampan pewnie faktycznie na jakiś czas staniał…
Obserwuj RSS dla wpisu.