Kosplej w Dziku


Ogłoszenie duszpasterskie: 1 lutego będzie okazja, żeby mnie zobaczyć i posłuchać w mojej ulubionej roli jako didżeja.

Wolałbym wtedy nie podpisywać książek, bo z moich skromnych doświadczeń wynika, że te parę minut między piosenkami to akurat w sam raz żeby przygotować następną płytę. Może da się wymyślić jakąś formułę typu „zostawić na barze”.

Mile widziani są goście o gorących sercach i pojemnych portfelach, impreza ma bowiem charakter fundraisingowy. Organizuje ją moja szkoła dla zaprzyjaźnionej szkoły spod Lwowa (grafikę przygotowała Przemiła Pani od Biologii).

Jak wiecie z wcześniejszych dyskusji, filozoficznie odrzucam koncepcję Efektywnego Altruizmu. Ukraina zapewne potrzebuje teraz bardziej innych form pomocy – ale tej też, a to są moi przyjaciele, więc.

Na imprezie będzie można wrzucić banknocik do słoiczka („co łaska”), można też zdalnie wpłacić na zrzutkę. Hojni Darczyńcy zyskają prawo grymaszenia na muzykę.

Co będę puszczać, blogobywalcy już mniej więcej wiedzą. Złota era disco z dekad 70./80./90., a więc mniej więcej od Bee Gees do Fatboy Slima.

Mam fetysz na punkcie oryginalnych winyli (pierwszych tłoczeń itd.), więc niestety moje płyty czasem trochę trzeszczą. To nieprofesjonalne, ale ja cały nie jestem profesjonalny.

Nie robię też beatmatchingu, bo raz że nie umiem (tzn. umiem tak jak grać w szachy, wiem która wajcha jest od czego), a poza tym w Polsce nikt go nie robił te 40 lat temu. Oczywiście nie wiem co było „u Maksyma w Gdyni” (ktoś sypnie wspomnieniami?) – tam gdzie byłem, tam muzyka wręcz leciała z kaset.

Z kolei pokolenie moich rodziców bawiło się przy pocztówkach dźwiękowych (!). Mam w swoim zbiorze jedną, z tematem z serialu „Sandokan”. Brzmi oczywiście okropnie (ale nie trzeszczy, po prostu to jest kiepski nośnik), ale ten klimat!

Bawię się nie tyle w didżeja, co kosplejuję ulepszoną wersję swojej młodości. W rzeczywistości sama moja kolekcja winyli byłaby warta tak absurdalną fortunę przed 1989, że nikt by jej nie woził po dyskotekach. Raczej by z tego robiono mikstejpy. Ale znów, może ktoś ma jakieś wspomnienia? Nie wiem czy temat dyskotek w PRL już ktoś potraktował książką? (hm, może to pomysł na bestseler?)

Moja obsesja kospleju sprawia, że kiedy nagłaśniam domówkę, chcę żeby wszystko było vintage’owe (oczywiście z wyjątkiem współczesnych igieł): decki, mikser, wzmacniacz i głośniki, wszystko mam z zeszłego stulecia. Rzecz jasna w klubie się tak nie da (ale wezmę swoje decki, kupione za nagrodę Juliusz).

Kiedy nie larpować i kosplejować, jak w karnawale? Zapraszam więc wszystkich, żeby wyobraźnią przenieść się do czasów, gdy na densflorach królowali Boney M i Franek Kimono.

A w zupełnie innym klimacie – 22 lutego o 18:00 będę mówić o Paulu Baranie w Muzeum Żydów Białegostoku i Regionu w Białymstoku, Icchoka Malmeda 6.

Obserwuj RSS dla wpisu.

Skomentuj

128 komentarzy

  1. @wo
    „ale wezmę swoje decki, kupione za nagrodę Juliusz”
    Tradycyjnie – Jakie?

    „pokolenie moich rodziców bawiło się przy pocztówkach dźwiękowych”
    Ja chyba jestem trochę młodszy? W każdym razie pocztówek dźwiękowych słuchałem, dzieckiem będąc, ale nie bawiłem się przy nich i nie widziałem, żeby ktokolwiek to robił.
    Na pierwszym roku bawiłem się w klubie Wydziału Elektroniki na imprezach, które pomagałem organizować. Wspomagałem sprzętem – wzmacniacz od „Meluzyny” podłączony do dużych kolumn na sali dawał radę!
    Przywlekałem też magnetofon ZK246 (stereo!). Miałem nagraną taśmę (głównie z radia) z mieszanym repertuarem, np. z tym: https://www.youtube.com/watch?v=oWRr03VcA-0
    No i na jednej z takich imprez poznałem moją żonę…

  2. Jeśli to ten dzik którego kojarzę (bo nie dałeś adresu) to proponuję po paru toastach udać się na drugę stronę ulicy i powiedzieć rusom co o nich myślicie. Choć pewnie jakiś SOP ich pilnuje.

  3. @janekr
    „Tradycyjnie – Jakie?”

    Gemini PT-2000III. Tania podróba Techniksa SL-1200.

    „Wspomagałem sprzętem – wzmacniacz od „Meluzyny” podłączony do dużych kolumn na sali dawał radę!”

    Ale teraz ja spytam: a z czego leciała muzyka? Jeden gramofon czy dwa? Czy raczej coś typu mikstejp?

    „No i na jednej z takich imprez poznałem moją żonę…”

    Ach! To może wpadnijcie, acz ze Stonesów mam na razie tylko Harlem Shuffle.

    „nie widziałem, żeby ktokolwiek to robił.”

    Wspomnienia mojej mamy.

  4. „Ale teraz ja spytam: a z czego leciała muzyka?”
    Co popadło. Na pewno z mojego magnetofonu. Na pewno nie tylko, ale tu mi już pamięć zawodzi.

  5. @wo
    „Ale teraz ja spytam: a z czego leciała muzyka? Jeden gramofon czy dwa? Czy raczej coś typu mikstejp?”

    Moim zdaniem wyłącznie z kaset. Płyty były tak drogie i niedostępne że nikt by nie ryzykował.

  6. „Moim zdaniem wyłącznie z kaset”
    Raczej nie. Wówczas, początek lat 70. w PL nie było w sprzedaży magnetofonów kasetowych, a już na pewno nie było choćby odrobinę lepszych.
    I na rynku był tylko jeden gramofon, który mógłby pretendować do jakiejkolwiek jakości.

  7. @janekr
    „ale tu mi już pamięć zawodzi.”

    No ale jak pamiętasz że meluzyna, to pamiętałbyś chyba że jakiś Bernard, jakiś Adam?

    „tylko jeden gramofon, który mógłby pretendować do jakiejkolwiek jakości.”

    Który masz na myśli? Bo z punktu widzenia didżejowania strasznie ważny jest napęd bezpośredni.

  8. Meluzynę pamiętam, bo była moja prywatna.
    „Bernard” to jakieś 6 lat później, „Adam” jeszcze bardziej, a direct drive Foniki to 10 lat później.
    Jedynym gramofonem jakiej takiej jakości był wtedy G-600f. Z wkładką magnetyczną Shure (!) M44MB.
    Istotnie miałem taki w domu, ale do Amplitronu nie jeździł. Wzmacniacz, magnetofon można od biedy pod pachę i do klubu, gramofonu nie.

  9. Czy ten Dzik to „Dzik: Dom Zabawy i Kultury”? I czy to ten sam, do którego Robercik zapraszał narratora w „Informacji zwrotnej”, pisząc: „Ale z ciebie dzik-piernik, wpadniesz do Dzika, dziku?”.
    Tak czy inaczej – dobrej zabawy i kultury! Żałuję, że mnie tam nie będzie.

  10. @janekr
    „„Moim zdaniem wyłącznie z kaset”
    Raczej nie. Wówczas, początek lat 70”

    Oups, moja pomyłka, myślałem że mówimy o 80s. Moje wspomnienia zaczynają się gdzieś ok 85 roku. Wtedy na pewno w użyciu były głównie kasety.

  11. W połowie lat 70. zdarzało mi się didżejować w moim prowincjonalnym liceum i do głowy by mi nie przyszło, że źródłami dźwięku mogłyby być gramofony, nawet tak prymitywne jak Mister Hit lub Party Hit (miałem tańszego Mister Hita) z piezoelektryczną wkładką stereo z szafirową igłą. Po prostu płyty z odpowiednią zachodnią (!) muzyką były zbyt rzadkie i cenne. Dlatego za źródła robiły dwa monofoniczne magnetofony ZK140T (jeden mój, drugi pożyczony). A wzmacniaczem i mikserem był szkolny enerdowski (chyba lampowy) Regent 30 zintegrowany z dwoma dużymi głośnikami w obudowie otwartej. Więc przy co mocniejszych kawałkach didżej stojący za wzmacniaczem wyraźnie czuł niższe dźwięki na klatce piersiowej.

  12. Aha i jeszcze jedno. Jedynym znanym mi gramofonem dobrej jakości w tamtych czasach był Fonomaster z wkładką magnetyczną i niezłym wzmacniaczem. Kolega go miał, bo jego ojciec pracował na montażach w Libii i świetnie zarabiał.

  13. Wydaje mi się (za młody byłem…), że taniec przy pocztówkach dźwiękowych to raczej lata 60.
    Wtedy bawiono się na prywatkach albo na dansingach, dyskotek raczej nie było.
    Na prywatkach faktycznie używano gramofonu (Bambino, albo jego wersji „do radia”, nie wiadomo co gorsze) i oprócz płyt kładziono na talerz także pocztówki.
    No i jak kto z uczestników miał to i magnetofonu (Tonette, polska taśma, nagrywana z radia Luxemburg na mniejszej prędkości – bo oszczędność, czwarta kopia).
    Jak to w piosence „Wesoły twist”:
    Do twista wystarczy dobra taśma
    Do twista wspaniałą taśmę Staś ma
    Z Chubby Checkerem,HollyDay’em,Anką,Brendą Lee
    Ta lista solistów starczy mi

  14. @janekr
    Bambino i Tonette, to dokładnie wspomnienia mojej mamy z serii „gdzie się podziały tamte prywatki”. Lista solistów podobna.

  15. @korba
    „Po prostu płyty z odpowiednią zachodnią (!) muzyką były zbyt rzadkie i cenne.”

    Właśnie tak samo mi się wydaje. Istniały wprawdzie specjalne płyty wydawane dla licencjonowanych didżejów – tonpress wydawał siódemki, które miały na jednej stronie jakiś polski hit, a na drugiej zachodni. Ale to już chyba dopiero w latach 80. Kiedy więc puszczam maksisingla Boney M albo Duran Duran, mam uczucie nie tyle kosplejowania naszej prawdziwej, przaśnej młodości, ale jej turboulepszonej wersji. Bo takich płyt wtedy po prostu nikt nie miał, a jak miał, to ich nie marnował na imprezy.

    Ale bardzo jestem ciekaw jak to wyglądało w elitarnych dyskotekach „dla dewizowców”, które chudopachołek mógł oglądać tylko z dystansu. Aż mi chodi po głowie zrobienie wywiadu z jakimś Markiem Sierockim (a może ktoś to już za mnie zrobił po prostu?).

    A kontynuując: te dwa ZK-140 były połączone jakimś mikserem pozwalającym chociaż na najprostszy crossfade, czy pozostawał przełącznik źródła we wzmacniaczu?

  16. Żadnego dodatkowego miksera nie miałem. Teraz to ja nawet nie mam pewności, czy wzmacniacz miał jakieś osobne potencjometry na wejściach, czy prosty przełącznik. Na pewno nie robiłem żadnego wyrafinowanego miksowania. Ważne było, żeby następny kawałek poszedł bez nadmiernej przerwy i w miarę sensownie zachęcał do zabawy.

  17. „Fonomaster z wkładką magnetyczną i niezłym wzmacniaczem. Kolega go miał, bo jego ojciec pracował na montażach w Libii i świetnie zarabiał.”
    Napęd w Fonomasterze był mocno ulepszoną wersję G600, ale to już była połowa lat 70 – czasowo między G600 a Danielem.
    Czy trzeba było *świetnie* zarabiać? Wystarczyło dobrze. Kosztował 8500 zł (bez głośników), podczas gdy wspomniany Mister Hit (z głośniczkiem) tylko 990 zł.

  18. „Bo takich płyt wtedy po prostu nikt nie miał, a jak miał, to ich nie marnował na imprezy.”
    Na pierwszym roku miałem świeżutkie DSoM Pink Floydów i faktycznie z domu nie wynosiłem. Na imprezach w domu jak najbardziej puszczałem, całkiem niezłe do niektórych tańców.

  19. @janekr
    „Czy trzeba było *świetnie* zarabiać? Wystarczyło dobrze. Kosztował 8500 zł”
    Ojciec kolegi zarabiał świetnie (częściowo w dewizach). Mój, na dość wysokim stanowisku, tylko dobrze i o tym Fonomasterze czy innej Meluzynie mogłem sobie tylko pomarzyć. To pewnie też kwestia priorytetów.

  20. Szkolne disko w latach 80 to z kaset, ale pewien kolega syn prywaciarza przyniósł LP triler dżeksona, i wtedy leciało z gramofonu (eksportowy 8010 altus hgs electronic z MF10x, pamiętam jak dziś, cholera wie jakim cudem mojej podstawówce udało się zdobyć to cudo, modliłem się do niego, taki był ładny). Ale żeby talerzem w te i we wte to nie – wtedy było to tak samo niepomyślalne, jak to, że wzmacniacz technics stanie się kiedyś symbolem bele brzmienia.
    Przy okazji się didżejów spytam, jako dawny posiadacz szpulowej arii – czy jakby szpule złapać i robić wte-wewte, to efekt nie byłby równie fajoski?

  21. @aldek
    „czy jakby szpule złapać i robić wte-wewte, to efekt nie byłby równie fajoski?”

    Nawet gdyby, to na krótko – taśma się zerwie, a przynajmniej nieodwracalnie rozciągnie. Typowy magnetofon po prostu na to nie pozwoli, silnik będzie stawiać opór. Typowy gramofon (z napędem paskowym) przez chwilę może pozwalać, ale po chwili zerwiemy lub rozciągniemy pasek.

  22. @wo

    „Nawet gdyby, to na krótko”

    …co nie przeszkodziło zaistnieniu całej sceny tape-jockeyów na Łotwie pod koniec lat 80. zeszłego wieku – najbardziej znanym z nich jest Eastbam (Roberts Gobziņš). Poniekąd fascynująca historia, swoją drogą.

  23. @ m.bied
    To się na pewno dało zrobić po przerobieniu magnetofonu (rolka napędowa musiała dać się odsunąć od taśmy, podczas pracy elektroniki toru odczytu). Nie dam głowy, ale zdaje się też, że któryś mój magnetofon szpulowy robił coś takiego w stanie pauzy (nie stopu). No i z pewnością na ręczne przesuwanie taśmy pozwalały magnetofony studyjne, bo przecież montaż audio robiło się wtedy nożyczkami i specjalną taśmą klejącą, więc trzeba było móc wyszukiwać konkretne miejsca na taśmie.

  24. PS Na YouTubie łatwo znaleźć filmik, na którym Mr Tape (właśc. Modris Skaistkalns) miksuje z dwóch szpulowców i robi przy tym też trochę wte-wewte. Widowiskowe.

  25. @korba
    ” No i z pewnością na ręczne przesuwanie taśmy pozwalały magnetofony studyjne, bo przecież montaż audio robiło się wtedy nożyczkami i specjalną taśmą klejącą,”

    W swoich pra-pra-prapoczątkach dziennikarskich pracowałem na takim (kręcąc się po Polskim Radiu). To nie były nożyczki tylko specjalny nóż zintegrowany z głowicą, żeby ciął równo co do sekundy – po prostu jakby jeszcze jedna wajcha do startu, stopu i przewijania. I nie napędzało się ręką, ręką można było najwyżej nawinąć taśmę na szpulę.

  26. No ja takiego cosia na żywo przy pracy nie widziałem. Ale co do sekundy, to byłaby bardzo kiepska dokładność, bo sekunda to kupa czasu 😉 – taśma przesuwała się na takim magnetofonie chyba nie wolniej niż 19 cm na sekundę, a zdaje się, że normą było 38.

  27. „przenieść się do czasów, gdy na densflorach królowali Boney M i Franek Kimono“

    Dla porządku odnotujmy niewesołą wiadomość, że Frank Farian zmarł przedwczoraj.

  28. nie chcępsuć miłej dyskusji, ale czy tylko mi brakuje na grafice (i w treści notki) daty i miejsca imprezki z Szanownym Gospodarzem?

  29. Data i miejsce pojawiają się w opisie zrzutki – link do kliknięcia w piątym akapicie.

  30. „Gospodarz opublikował w Guardianie artykuł”
    Nie wiem co się odjanie… Artykuł w Guardianie (angielskim, sprawdziłem 😉 ) Linkuje do polskiej Wikipedii. Gospodarzu wyjaśnij, proszę.

  31. @fieloryb
    ” Gospodarzu wyjaśnij, proszę.”

    Co tu wyjaśniać? Angielska po prostu nie ma takiego hasła.

  32. @WO
    Na pocieszenie, dociekliwy anglojęzyczny czytelnik użyje translatora lub wbudowanego w przeglądarkę tłumacza. Nie znam badań, ale chyba niewielu sięga poza tekst główny.
    Tak czy inaczej. Gratki za pierwszy, jaki widziałem, płatny artykuł w języku nie znad Wisły!

  33. > The new government is also picking its fights wisely.

    I’d take issue with this characterization. PiS sprzedaje narrację, że to rząd. A to sąd. Rząd właśnie pikuje niezbyt wisely – sprawy wybuchają przypadkowo, może z wyjątkiem tego prokuratora. Jeśli to wszystko się jednak dzieje równie intencjonalnie to mamy przesrane.

    Oto minister Trzeciej Drogi wrzuca kredyt 0%, a tłumaczy się Lewica. Ministerka edukacji, której najważniejszą kwalifikacją było chyba stanowisko kanclerza w szkole tatusia (do niedawna reklamującej się na znanym budynku przy Nowogrodzkiej) kopiuje rozporządzenie podwyżkowe Czarnka. Tłumaczyć związkom zawodowym co to jest średnie wynagrodzenie i że wlicza się do tego nagrody dla dyrektorów i odprawy emertyalne – musi wiceministerka Lewicy. Likwidacja prac domowych to znowuż realizacja programu Trzeciej Drogi. Faktycznym minstrem jest chyba wiceminister z Lublina, który po Czarnku nadal dostarcza, również tego geniusza 0%. Więc oczywiście żadnych badań, konsultacji, planu, programu, nikt nie wie co się dzieje i o co chodzi. Wychodzi za to poseł „fajny nauczyciel” (fajny bo wytatuowany) i sprzedaje tekst że dobrze ażeby rodzice nie musieli spędzać czasu z dziećmi.

    Adam Leszczyński w wywiadzie Sroczyńskiego przypuszcza, że praworządność nie wróci. Jako osobę internowaną (?) w areszcie śledczym w Hajnówce mnie to trochę jednak przeraża gdyby wydanie wyroku na Wąsika i Kamińskiego akurat przypadkowo w tym terminie to była skoordynowana akcja. Będziemy mieć sądy tak polityczne jak w USA. Jeśli chodzi o wygaszenie mandató to z kolei Tusk i Bodnar zwyczajnie kłamią. W ustawie jest procedura: marszałek działa na podstawie wpisu w krajowym rejestrze karnym. Nie zrobił tego, nie poczekał, pospieszył się, żeby elektorat miał spektakl na święta. A teraz panowie są już wykreśleni.

  34. @unikod
    „I’d take issue with this characterization.”

    Nie odnosisz się do tego, co ja napisałem – że rząd po prostu atakuje przeciwników, którzy są niepopularni. Na przykład najpierw Pereirę i Adamczyka, a dopiero potem Kurzajka i Cichopka. A sprawy, którymi się podniecasz, interesują niewielką grupkę osób z fetyszem na punkcie ustępów fascykułów.

    „Adam Leszczyński w wywiadzie Sroczyńskiego przypuszcza, że praworządność nie wróci. ”

    Ani to pierwszy, ani zapewne ostatni wywiad Sroczyńskiego, który uważam za stek bzdur.

    „Jako osobę internowaną (?) w areszcie śledczym w Hajnówce mnie to trochę jednak przeraża”

    Ho ho, jakich mam sławnych i zasłużonych anonimowych komcionautów!

    „Nie zrobił tego, nie poczekał, pospieszył się,”

    To straszne! Nadam tej sprawie odpowiedni priorytet. Moja asystentka mgr Łot Ewa już przekazuje akta mojemu najlepszemu człowiekowi, Łajdefakowi Szudajgiwedamnowi.

    „A teraz panowie są już wykreśleni.”

    To chyba dobrze?

  35. @wo „sprawy, którymi się podniecasz, interesują niewielką grupkę osób z fetyszem na punkcie ustępów fascykułów.”
    Unikod, z sobie znanych powodów, uważa prawo za naukę ścisłą. WTF?

  36. @Unikod:
    > The new government is also picking its fights wisely
    No i ja się z WO zgadzam. Zresztą w tym tekście (ukłony dla Autora!) to była jedyna nowa rzecz dla mnie. Noale tak — na Wąsika i Kamińskiego rzuciły się nasze polityczne hieny, podobnie jak na płace w TVP. Mi się hieny mogą nie podobać, ale są one dobrym probierzem „co myśli przeciętny Polak”. I przeciętny Polak jest teraz radykalnie anty-PiS.

    > Oto minister Trzeciej Drogi wrzuca kredyt 0%, a tłumaczy się Lewica.
    Nie widzę by ten temat podjęły jakiekolwiek internetowe hieny. Rząd popełnia błąd, ale raczej bezkarnie.

    > Ministerka edukacji, której najważniejszą kwalifikacją było chyba stanowisko kanclerza w szkole tatusia
    Po co ta złośliwość?

    > kopiuje rozporządzenie podwyżkowe Czarnka.
    Ale pracowałeś kiedyś w urzędzie? Ministra nie pisze rozporządzenia przy kawie — zleca to urzędnikom, a urzędnicy mają schematy. (Nie byłem urzędnikiem, ale jak to w nauce — czasem najprościej było coś zrobić pracownikami naukowymi — od położenia kabli internetowych, po zarządzenia dyrektorskie… I tak to się robi.) Najprościej i najszybciej oprzeć się na wzorcach funkcjonujących. A wypracować nowe? Nieśmiało przypomnę, że rząd rządzi mniej niż 2 miesiące…

    > gdyby wydanie wyroku na Wąsika i Kamińskiego akurat przypadkowo w tym terminie to była skoordynowana akcja.
    Ale zaraz — że źle ich ułaskawił Duda wiemy od lat. Nie kojarzę z czym to się miało skoordynować?

    Mnie, owszem, uderza ale cynizm PiS. Już w grudniu się przygotowali na kilkunastodniowy pobyt Kamińskiego i Wąsika w więzieniu — założyli komitet obrony, a Duda wyliczał czas, by awantura w Polsce zaistniała, ale też żeby się im krzywda nie stała. Było pytanie tylko, czy to będzie tydzień, dwa, czy trzy?

    Duda mógł ich ułaskawić w dniu aresztowania — nie byłoby tych dwóch tygodni. Albo nawet przed aresztowaniem, zamiast chronić przestępców. Ale Duda nie działa w interesie humanitarnym (dla którego ten przepis jest) — działa w interesie partyjnym.

  37. Unikod i wo
    „A teraz panowie są już wykreśleni.”
    To chyba dobrze?

    Mam wrażenie, że unikod chciał napisać, że W. i K. są wykreśleni z rejestru skazanych. No, to raczej niedobrze.

  38. Kol. Unikod robi to na czym od miesięcy skupiają się 100% razemki – na piętnowaniu i pomstowaniu na wszyskie błędy i wypaczenia jakie popełniają ludzie lewicy (tej drugiej lewicy oczywiści), bo jak oni śmiali pójść do rządu i próbować coś robić zamiast siedzieć na kanapie i pomstować.

  39. @sheik
    „Unikod, z sobie znanych powodów, uważa prawo za naukę ścisłą. WTF?”

    To niczego nie wyjaśnia. Nawet językiem nauk ścisłych, metodą algebraiczną, algorytmiczną i śliczną da się wyjaśnić banalny fakt, że niektóre decyzje są domyślnie praworządne. Po prostu na zasadzie IF THEN (or ELSE…!)

  40. @ unikod

    „W ustawie jest procedura: marszałek działa na podstawie wpisu w krajowym rejestrze karnym. Nie zrobił tego, nie poczekał, pospieszył się, żeby elektorat miał spektakl na święta. A teraz panowie są już wykreśleni.”

    Szybki googiel wskazuje, że Kamiński i Wąsik zostali skazani 20 grudnia a wpisani do rejestru 9 stycznia. Ułaskawieni zostali 23 stycznia a jak piszesz stan na 28 jest taki, że już zostali wykreśleni z rejestru.

    Kompletnie nie znam się na prawie ale na chłopski rozum: jeśli Duda ułaskawiłby ich tego samego dnia to jakie byłoby okno czasowe między wpisem a wykreśleniem? Czy czasem nie byłoby tak, że zostaliby wykreśleni z rejestru zanim marszałek zdążyłby zrealizować procedurę ustawową w tym oknie? Czy to by znaczyło, że nigdy nie zostali skazani i nadal są posłami? Wydaje mi się, że to jakiś nonsensowny formalizm.

  41. Sąd przesyła wpis „niezwłocznie” a przez KRK jest on wprowadzany „niezwłocznie”, czyli w praktyce tak jak wyżej. Gdyby marszałek zwrócił się do Bodnara, ten miałby czas odpowiedzieć i być może wykonałby jakiś telefon i sprawa byłaby lege artis. A teraz zdziwia że utrata mandatu nastąpiła automatycznie w momencie skazania. To jest takie pieprzenie jak byśmy powiedzieli, że skazanie nastąpiło w momencie popełnienia przestępstwa. owszem skazany w owym momencie stał się przestępcą, ale prawo tak nie działa.

  42. @ unikod
    To nie odpowiada na problem, który wskazałem w takim rozumowaniu.

    Wyobraźmy sobie, że wyrok zapada w okresie kiedy marszałkiem jest Hołownia, ministrem sprawiedliwości Warchoł (trzeci rząd Morawieckiego). Załóżmy, że Duda ułaskawia skazanych natychmiast i KRK, które podlega Warchołowi ogóle nie wpisuje ich do rejestru, ew, wpisuje i skreśla natychmiast. Dla mnie według tego co piszesz, nie dałoby się w takiej sytuacji legalnie stwierdzić wygaśnięcia ich mandatów i byliby nadal posłami.

    Po drugie ustawa wyraźnie mówi, że wygaśnięcie „następuje” a marszałek je tylko „stwierdza”, a nie, że wygaśnięcie następuje kiedy marszałek dostarczy gdzieś jakieś papiery. To mi przypomina marudzenie pisowców, że Komorowski nielegalnie przejął obowiązki prezydenta 10 kwietnia 2010.

  43. @unikod
    ” ale prawo tak nie działa.”

    Ale czy to ma jakieś praktyczne konsekwencje? Wąsik i Kamiński mogą się na to powołać w odwołaniu sam już nie wiem do jakiej instancji i odzyskać mandaty?

  44. > odzyskać mandaty?

    Prof. Piotrowski mówi że nie zostały prawidłowo wygaszone i niestety nie można się nie zgodzić czytając kodeks wyborczy. To znaczy można oczywiście wszystko, ale to nie jest praworządność. One nie wygasały „z mocy prawa” jak jego psuje codziennie powtarzają, bo jest bardzo dokładnie opisane w jaki sposób się wygasza mandat. Tekst nie pozostawia żadnego miejsca dla abstrakcyjnego definiowania praworządności przez jakieś „deklaratywne” wygasznie mandatu które rzekomo „wygasły z mocy prawa w dniu wydania wyroku”. To są po prostu kłamstwa. To nie jest nawet sytuacja typu „drukuj wyrok”, że jest jakikolwiek manewr dla zachowania domniemania legalności działania marszałka.

  45. @unikod
    „Prof. Piotrowski mówi że nie zostały prawidłowo wygaszone i niestety nie można się nie zgodzić czytając kodeks wyborczy. ”

    Jak każdy, ma prawo do swojego prywatnego zdania. Jego zdanie ma dokładnie takie same znaczenie jak Twoje, moje czy pana kerownika pod Żabką. Prawo to jest to, co możesz skutecznie wyegzekwować w sądzie.

  46. Generalnie prof. Piotrowski (konstytucjonalista, może są inni? To popularne nazwisko) uważa, że większości rzeczy nie da się zrobić. Tak już ma.

  47. W ten sposób to wszystko jest kwestią opinii.

    Kodeks karny przeiwduje zatarcie skazania. Jednak aktualizacja KRK następuje na wniosek skazanego. Wtedy sąd na podstawie art. 13 kkw może stwierdzić, że wykreślenie z KRK nastąpiło z mocy prawa z datą wcześniejszą. To powszechnie przeprowadzana procedura i jak widać zaklęcie „z mocy prawa” nie zwalnia z jej podjęcia. Tak samo należałoby stwierdzić, że wpis powinien był nastąpić w momencie skazania, a więc marszałek działając w dniu następnym skutecznie wygasił mandat. Z tym, że on nawet nie zlożył zapytania do prokuratora generalnego.

  48. @unikod
    „W ten sposób to wszystko jest kwestią opinii”

    W prawie liczy się to co można wyegzekwować w sądzie. Te rzeczy nie są już tylko opiniami. Gdyby z całego Twojego przynudzania coś wynikało w praktyce – np. jakaś ścieżka odwoławcza dla Wąsika i Kamińskiego, zasługiwałaby na piksele, które lekkomyślnie zmarnowałeś. A tak, to błagam, idź z tym na jakieś fora dla prawników, gdzie się rozważa abstrakcyjne kwestie, „a co by było gdyby na dodatek był indult na trasacie”.

    ” Z tym, że on nawet nie zlożył zapytania do prokuratora generalnego.”

    Fascynujące! Bardzo ciekawe! Doniosłe! Istotne! Celne! Ale czy coś z tego wynika w praktyce?

  49. @ unikod

    „One nie wygasały „z mocy prawa” jak jego psuje codziennie powtarzają, bo jest bardzo dokładnie opisane w jaki sposób się wygasza mandat.”

    Nie. Kontaminujesz dwie różne kwestie. W ustawie jest bardzo dokładnie i precyzyjnie napisane, że mandatu się nie wygasza tylko stwierdza jego wygaszenie. Można się czepiać marszałka że niewłaściwie stwierdził wygaszenie, ale nie, że wygaszenie nie nastąpiło.

    W innych przypadkach wygaśnięcia mandatu bazy danych takie jak rejestr karny nie istnieją a mimo to marszałek ma niezwłocznie stwierdzić wygaszenie mandatu. Wpisanie bądź nie jakiegoś faktu do jakieś bazy danych nie zmienia tego, że fakt ten zaszedł bądź nie.

  50. @Kraskow „W innych przypadkach wygaśnięcia mandatu bazy danych takie jak rejestr karny nie istnieją a mimo to marszałek ma niezwłocznie stwierdzić wygaszenie mandatu. Wpisanie bądź nie jakiegoś faktu do jakieś bazy danych nie zmienia tego, że fakt ten zaszedł bądź nie.”
    Właśnie – jako całkowity lajonik i prawniczy nieprofesjonalista, naturalnie – miałem dotąd wrażenie, że dany pisowiec staje się skazanym w momencie uprawomocnienia się wyroku, a nie wpisania u pani do dziennika na listę wpisanych u pani do dziennika.

  51. ” Wpisanie bądź nie jakiegoś faktu do jakieś bazy danych nie zmienia tego, że fakt ten zaszedł bądź nie.”

    Dokładnie, będzie siedziała tam jakaś Kempa bis, które zamiast niedrukowania uprawia niewpisywanie i co? Albo ministerstwo oberwie ransomware i nie będzie dostępu do bazy.

  52. Czy z takim samym przekonaniem broniliby Państwo tez dotyczących wygaszania mandatów i zakresu uprawnień marszałka, gdyby tym marszałkiem pozostawała p. Witek? Nasze sympatie polityczne nie powinny wpływać na ocenę legalności danego postępowania.

    A co z tego wynika w praktyce? Ano to, że wyborcy chcieli rządów DEMOKRATYCZNEJ opozycji. Działającej na podstawie i w granicach prawa.

    Nie rozumiem dlaczego nagle akceptujecie Państwo zwalczanie imposybilizmu prawnego przez olewanie prawa.

  53. @sprzęt muzyczny

    Korzystając z tematu pozwolę sobie na małe offtopiczne pytanie. Czy na sprzęcie muzycznym z tamtych lat, tym do domowego użytku, była techniczna możliwość osławionego „puszczania płyt od tyłu”?

  54. „Czy na sprzęcie muzycznym z tamtych lat, tym do domowego użytku, była techniczna możliwość osławionego „puszczania płyt od tyłu”?
    Sprzęt produkowany w PL przed 1990? Nie.

    Nie wykluczam, że sprytny elektronik mógłby pokombinować coś z kabelkami, w polskich gramofonach od pewnego momentu używano silników prądu stałego z optoelektroniczną regulacją prędkości. Nie wiem, czy ten konkretnie silnik po zmianie biegunowości będzie kręcić się do tyłu.

  55. @xbanq
    ” Nasze sympatie polityczne nie powinny wpływać na ocenę legalności danego postępowania.”

    Nasze oceny nie mają znaczenia. Prawo działa tak, że decyzje pewnych instytucji są prawomocne (legalne) defaultowo. Osoby które sobie prawo usiłują wyobrazić jako algorytm czy algebrę mogą się tu posłużyć analogią środowisk oprogramowania, w których niezdefiniowane zmienne mają defaultową wartość (zazwyczaj 0).

    Na przykład jeśli cię pracodawca wyrzuci za działalność związkową, to jest to oczywiście niezgodne z prawem pracy. Ale ty masz określone ustawowo okienko na wniesienie odwołania. Jeśli przegapisz termin – to sru. Przegwizdane. Może i to było niezgodne z prawem, ale możesz o tym już tylko opowiadać swojej starej. Uprawomocniło się.

    Dlatego najważniejsze pytanie zawsze brzmi: czy jest jakaś realistyczna ścieżka odwoławcza? Jeśli nie ma, to nie zawracaj głowy poważnym ludziom.

  56. @unierad
    „Czy na sprzęcie muzycznym z tamtych lat, tym do domowego użytku, była techniczna możliwość osławionego „puszczania płyt od tyłu”?”

    I tak i nie. Ja sobie ręcznie „puściłem” ten kawałek z „The Wall”, gdy się dowiedziałem, że tam jest „congratulations, you found the secret message”. Tylko że robiąc takie rzeczy znacząco więcej niż raz, w końcu zerwiesz pasek napędowy (towar deficytowy!), przyśpieszasz zużycie igły itd.

    @janekr
    ” Nie wiem, czy ten konkretnie silnik po zmianie biegunowości będzie kręcić się do tyłu.”

    Może to tylko spisek producentów igieł, ale „igły do puszczania od tyłu” mają to oznaczone na opakowaniu. I może to być jednak jakoś związane z ich geometrią.

  57. @unierad
    „Czy na sprzęcie muzycznym z tamtych lat, tym do domowego użytku, była techniczna możliwość osławionego „puszczania płyt od tyłu”?”

    PRZEPRASZAM! Tak jak Janek, domyślnie założyłem, że pytasz o gramofon. Z gramofonami było to trudne (acz nie niemożliwe). Natomiast na takim standardowym ZK 140 (i szerzej ZK x4x) to było po prostu przekręcenie przełącznika. Łatwo się było pomylić, wykorzystuje to Edmund Niziurski w scenie z „atąkjurt elop”.

  58. @xbaenq
    Człowieku. Mieliśmy telewizję, która nadawała ordynarną partyjną propagandę, łamiąc wprost zapisy ustawy o mediach publicznych, a ciała nadzorcze nie widziały problemu. Uchwalone na szybcika statuty, zabraniające właścicielowi mediów publicznych na zmiany w zarządach. Mamy nadal Trybunał Konstytucyjny, którego prezeską uczyniono marną i źle ocenianą sędzię, bez żadnego dorobku, znaną z licznych absencji, której wyroki bardzo często nie utrzymywały się w wyższych instancjach – ale za to dyspozycyjną. Mamy ustawy ubezwłasnowalniające Prokuratora Generalnego wobec Krajowego, formalnie jego podwładnego. I tak dalej, i tym podobnie. To nie jest system prawa, tylko fasada, usankcjonowane bezprawie. To są sprostytuowane instytucje. W tych warunkach trzymanie się prawnego savoir vivre’u zwyczajnie nie jest możliwe. Mamy do wyboru tkwić w systemie mającym tyle wspólnego z praworządnością, co demokracja w Rosji z demokracją realną, lub burzyć te fasady, owszem naginając, i brudząc się przy tym, na ile to konieczne. Wybór bolesny, ale niezbędny, jeśli chcemy jeszcze kiedyś żyć w kraju zbliżonym do normalności, a nie w klonie Węgier Orbana. Tu nie ma miejsca na symetrię. To nie demokraci doprowadzili do tej degrengolady.

  59. xbaenq
    „Nie rozumiem dlaczego nagle akceptujecie Państwo zwalczanie imposybilizmu prawnego przez olewanie prawa.”

    To nie jest olewania prawa, tylko stosowanie prawa przez olewanie bezprawnych instytucji.

  60. @Kuba_wu
    Dla mnie z kolei nie ma miejsca na przyzwolenie na robienie czego tylko chcą. Ja nie mam do nich dość zaufania, może Państwo macie.

    Unikod zwracał uwagę, że to samo można było zrobić z zachowaniem kolejności. Jaki był realny problem w wykonaniu tego lege artis? Skoro od dawna wiedzieli, że ułaskawienie jest nieskuteczne (bo co najmniej przedwczesne) i z dużą dozą pewności spodziewali się wyroku utrzymującego skazanie, to nie mogli sobie zrobić planu krok po kroku?

    Nie popadajmy w absurd, że dla obrony demokracji nie można krytykować polityków i oceniać ich działań.

  61. @xbanq
    „Dla mnie z kolei nie ma miejsca na przyzwolenie na robienie czego tylko chcą. Ja nie mam do nich dość zaufania, może Państwo macie.”

    Wy wszyscy, drodzy pisowcy, powinniście przede wszystkim stracić zaufanie do swoich obecnych przywódców, bo prowadzą was od katastrofy do katastrofy. Wmówili wam, że mają genialny plan w postaci „zabetonowania” instytucji. Ale ten beton to chyba kupowali od instruktora narciarskiego Dudy. Z ogromną satysfakcją patrzę jak Bodnar, Sienkiewicz i Hołownia robią mu TRACH! o kant bioder.

    „nie można krytykować polityków i oceniać ich działań.”

    A krytykuj se pan, przecież nawet jeszcze panu nie zacząłem wycinać tej krytyki. Tylko że ona w pewnym momencie robi się po prostu nudna.

    No więc wiemy, że panu się to nie podoba. Skoro jest pan zwolennikiem PiS, to raczej oczywiste. Ma pan coś jeszcze ciekawego do powiedzenia?

  62. @WO
    Skoro ktoś krytykuje rządzącą większość to musi być pisowcem, czy tak? Nie można jednocześnie być przeciwnikiem pisu, a jednocześnie wymagać od polityków i urzędników spełniania standardów?

    Zgadzam się z tym, że żeby posprzątać na początku trzeba też nabrudzić. Rozumiem, że PiS sobie przygotował zabezpieczenia, które trzeba teraz jakoś obchodzić. I cieszę się na przykład, że niektórych redaktorów teraz można tylko na jutubie albo innym truthsocial zobaczyć.

    Gdyby jednak faktycznie rządzący mądrze pickowali swoje fighty, to wybieraliby też adekwatne metody. A walenie na rympał jak mają wszystkie narzędzia i możliwości, żeby to zrobić zgodnie z procedurami, trudno uznać za właściwe. Chociażby dlatego, żeby się nie musieć wstydzić za kolejną porażkę Polski przed ETPCz.

  63. @xbanq
    „Gdyby jednak faktycznie rządzący mądrze pickowali swoje fighty, to wybieraliby też adekwatne metody. ”

    W prawie „metody adekwatne” to metody nie do ruszenia w sądzie. UWAGA: od teraz wyleci już każdy komentarz, który można skwitować taką odpowiedzią. Panie Unikodzie, to dotyczy także pana.

    Zostawię już tylko komentarze typu „…to otwiera Wąsikowi ścieżkę do odwołania się do NSA”.

  64. Mój osobisty znajomy, a przy okazji polityk PO, zwykł był, słysząc perory z drugiej strony apropos tego co jest „wymagane przez Prawo” (koniecznie z dużej litery) pytać: a jaka jest sankcja jak tego nie zrobię? Jakoś bliższa jest mi taka interpretacja podejścia do prawa. A poza tym gdyby było spisane ściśle i bez konieczności interpretacji to by nie było konieczności interpretacji. Ale przecież prawnicy (i politycy) robią to celowo. Więc o co kaman.

  65. @wo
    „Natomiast na takim standardowym ZK 140 (i szerzej ZK x4x) to było po prostu przekręcenie przełącznika. Łatwo się było pomylić, wykorzystuje to Edmund Niziurski w scenie z „atąkjurt elop”.”
    O ile pamiętam, jedynym sposobem uzyskania takiego efektu było nagranie na dowolnym magnetofonie dwuścieżkowym (np. ZK x2x), a potem przełożenie taśmy na dowolny czterościeżkowy i wybranie dolnej ścieżki (oznaczanej 2-3).
    https://www.petervis.com/Cassette_Tape_Recorders/sony-tc-330/reel-to-reel-track-formats.html (por. rys. Quarter Track Reel to Reel i Half Track Monaural)

  66. @embercadero
    „Mój osobisty znajomy, a przy okazji polityk PO, zwykł był, słysząc perory z drugiej strony apropos tego co jest „wymagane przez Prawo” (koniecznie z dużej litery) pytać: a jaka jest sankcja jak tego nie zrobię?”
    A jak dalej szło wnioskowanie znajomego? Like, kij w oko PiS i rozumiem, że prawo wobec Członka Rządu to coś innego niż prawo wobec Losowego Łosia, ale kierując się tylko brakiem [edit] sankcji dochodzimy do punktu „co mi tam pięć stówek mandatu, zaparkuję se na kopercie”.

  67. @gatling
    „A jak dalej szło wnioskowanie znajomego? ”

    There is no step 2. Jeśli nie ma sposobu na sądowe rozstrzygnięcie sporu, pozostaje nam opinia kontra opinia, a rozważania „czy prezydent miał do tego prawo” sprowadzają się do nudnych ciekawostek prawniczych z serii „a gdyby był indult na trasacie”. W prawie liczy się tylko to co się da wyegzekwować w sądzie. Jeśli masz jakieś prawo, którego nie możesz egzekwować – to go nie masz. I tyle.

  68. Fair enough, dzięki. Czyli chodzi o całkowity brak określonych prawem sankcji, nie o utrudnienia przy egzekwowaniu prawa/odnotowywaniu jego naruszeń? Przepraszam za komcie na poziomie podstawowym, jestem ciężkomyślący i dość powoli sobie to wszystko układam.

  69. @gaitling
    ” Czyli chodzi o całkowity brak określonych prawem sankcji”

    PRZECIEŻ JUŻ SIĘ DO TEGO ODNOSILEM! Przeklejam fragment własnego komcia:

    Na przykład jeśli cię pracodawca wyrzuci za działalność związkową, to jest to oczywiście niezgodne z prawem pracy. Ale ty masz określone ustawowo okienko na wniesienie odwołania. Jeśli przegapisz termin – to sru. Przegwizdane. Może i to było niezgodne z prawem, ale możesz o tym już tylko opowiadać swojej starej. Uprawomocniło się.

    Dlatego najważniejsze pytanie zawsze brzmi: czy jest jakaś realistyczna ścieżka odwoławcza? Jeśli nie ma, to nie zawracaj głowy poważnym ludziom.

  70. @Gatling „Czyli chodzi o całkowity brak określonych prawem sankcji, nie o utrudnienia przy egzekwowaniu prawa/odnotowywaniu jego naruszeń?”

    Weźmy np. pewnego prezydenta, który ma (nie może, tylko musi) odebrać przysięgę od wybranych przez Sejm sędziów TK. I tego nie robi. Co teraz?

  71. @sheik.yerbouti
    Funkcjonariusz publiczny, który, przekraczając swoje uprawnienia lub nie dopełniając obowiązków, działa na szkodę interesu publicznego lub prywatnego, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.

    Prezydent jest funkcjonariuszem publicznym (art. 115 § 13 pkt 1 k.k.).

    Prezydent może być pociągnięty do odpowiedzialności przed Trybunałem Stanu za naruszenie Konstytucji, ustawy, za popełnienie przestępstwa lub przestępstwa skarbowego.

    Czyli nic nie można (bo 2/3), więc czepianie się takiego prezydenta byłoby zawracaniem głowy.

  72. @wo
    O, *realistyczna* ścieżka odwoławcza, dzięki.

    @sheik
    No właśnie: co teraz? Marzłem z Razemkami w namiotach pod KPRMem i szczerze przyznaję, że czekam na różne Rozliczenia[TM], ale nie wiem, gdzie znaleźć, jak one miałyby wyglądać w obecnej sytuacji. Między innymi dlatego obsesyjnie odświeżam komcie u WO, że tutaj ludzie potrafią wytłumaczyć jak krowie na rowie.

  73. @gatling
    „dochodzimy do punktu „co mi tam pięć stówek mandatu, zaparkuję se na kopercie”.

    No ale przecież 5 stów to właśnie jest sankcja, i to nawet adekwatna do skali przewinienia. Mówimy o sytuacjach gdy (baczność) Prawo (spocznij) mówi że cos trzeba i należy ale już nie mówi co jak nie. Jeśli mówi to pierwsze bez tego drugiego to taki przepis równie dobrze mógłby nie istnieć.

  74. @WO
    „W prawie liczy się tylko to co się da wyegzekwować w sądzie.”

    Byłbym ostrożny, bo za chwilę dojdziemy i do tego, że przecież w sądzie również niczego się nie egzekwuje. Egzekwuje ten, kto ma resorty siłowe. A temu, kto ma tych siłowników, wyrok może się nie spodobać, więc go zignoruje. I co mu zrobisz. Zresztą PiS parę razy zademonstrował, że owszem, nic.

  75. To są abstrakcyjne teorie sprzed prawa rzymskiego. Od tamtych czasów w prawie liczy się prewencja, a nie egzekucja. Wyrok karny ma dwa zadania: prewencję ogólną i szczegółową. Ze względu na prewencję generalną nie można zaniechać kary nawet jeśli dotkliwość wobec danej osoby jest wątpliwa. Dlatego, że nie bierzemy odwetu a kształtujemy postawy. W tym sensie to nieuchronność kary ma funkcję prewencyjną. Egzekucja to taki skrót myślowy który się w Polsce podoba, co tylko pokazuje na jakim etapie praworządności jesteśmy. Że to był krótkotrwały cosplay na czas wejścia do UE pokazuje niezmienny stosunek do kary śmierci.

  76. @xbanq
    „Czyli nic nie można (bo 2/3), więc czepianie się takiego prezydenta byłoby zawracaniem głowy.”

    Krytykujmy go za to, CO robi, ale nie snujmy mrzonek o srybunale sranu.

    Niech pan albo krytykuje Sienkiewicza za wywalenie Pereiry, albo się cieszy że go wywalił. Ale nie snuje tych swoich dywagacji o prawie.

    @unikod
    „Wyrok karny ma dwa zadania: prewencję ogólną i szczegółową.”

    Mówimy tu głównie o administracyjnym (czy Hołownia/Sienkiewicz/Bodnar Mieli Prawo).

    @kubawu
    „Zresztą PiS parę razy zademonstrował, że owszem, nic.”

    Dlatego trzeba uważać na kogo się głosuje. Ale jak już 231 posłow ma ktoś kogo nie lubisz, no to owszem, pozostaje śpiewanie Kaczmarskiego.

  77. @gatling
    „szczerze przyznaję, że czekam na różne Rozliczenia[TM], ale nie wiem, gdzie znaleźć, jak one miałyby wyglądać w obecnej sytuacji.”

    To za co pan marzł z Razemkami, ma cechy przestępstwa urzędniczego („Beata drukuj ten wyrok”). Żeby ją ścignąć, trzeba jej odebrać immunitet europejski (albo poczekać aż go straci) i lepiej też jej nie skazywać dopóki Duduś ma prawo łaski. Ale owszem, parę osób z ancien regime’u może mieć takie procesy, Wąsik i Kamiński też jeszcze raczej nie zakończyli przygód penitencjarnych.

  78. @wo

    Moim zdaniem prezentowana przez Ciebie argumentacja jest niespójna z tym co pisałeś pół roku temu:

    „Nie jestem jakimś wielkim entuzjastą Donalda Tuska, ale jestem entuzjastą ogólnych zasad praworządności. Ta komisja je łamie.
    […]
    Skoro nie mogli znaleźć żadnych dowodów – to powołali sobie komisję tak skonstruowaną, że nawet nie musi ich szukać. Sąd kapturowy na niejawnym posiedzeniu „orzecze środek”. Uzasadnienie? Też niejawne, a bo co.

    Tak można załatwić każdego. Nieważne, winny czy nie winny. Wystarczy że nie z PiS (swoich komisja oczywiście nie ruszy).”
    https://ekskursje.pl/2023/06/niestety-trzeba-isc/

    Gdyby komisja lex Tusk dostała takie uprawnienia jak oryginalnie planowano i szybko orzekła wobec Tuska zakaz kandydowania, stosowałyby się do niej powyższe argumenty WO anno domini 2023: taka komisja byłaby niezgodna z zasadami praworządności. Ale odpowiedzieć można by na to kontrargumentami WO anno domini 2024: Jeśli komisja przed wyborami orzekłaby wobec Tuska zakaz kandydowania, to PiS, mając kontrolę nad PKW i resortami siłowymi, decyzję tę by wyegzekwowało. A więc nie istniałaby żadna realistyczna ścieżka odwoławcza, co oznacza, że dywagacje nad praworządnością lex Tusk sprowadzają się do nudnych ciekawostek prawniczych z serii „a gdyby był indult na trasacie”.

  79. @kaxia
    „Moim zdaniem prezentowana przez Ciebie argumentacja jest niespójna z tym co pisałeś pół roku temu:”

    Pół roku temu podawałem argumenty przeciwko wprowadzeniu pewnej ustawy. Ta dyskusja nie jest o propozycjach ustawodawczych, ergo sprzecznosć jest tylko w Twojej wyobraźni. Skonfrontuj może jakieś jeszcze odleglejsze od siebie tematy, np. coś o muzyce.

  80. @Kaxia
    Sama sobie przeczysz, przecież gdyby PIS uchwalił Tuskowi zakaz kandydowania to by Tusk miał zakaz kandydowania, niby kto by ich zmusił by go nie miał, namiot pod KPRM-em? Bojówki wkroczyłyby nocą do drukarni i dopisywały Tuska do list? Jest dokładnie jak mówi wo.

  81. @wo
    Dla tamtej dyskusji nie miało znaczenia, że to był projekt ustawy. Równie dobrze komisja lex Tusk mogła zostać powołana uchwałą Sejmu, rozporządzeniem ministra, albo w dowolny inny nielegalny sposób. Istota argumentu się nie zmienia: kontrolując PKW i resorty siłowe PiS mogło skutecznie zabronić Tuskowi kandydować w dowolny sposób, więc zgodnie z Twoją obecną argumentacją każde rozważanie na temat legalności tych działań należałoby traktować jako prawnicze przynudzanie.

    @embercadero
    „Sama sobie przeczysz, przecież gdyby PIS uchwalił Tuskowi zakaz kandydowania to by Tusk miał zakaz kandydowania”

    Przecież dokładnie to piszę. WO2023: „zabranianie Tuskowi kandydować łamie praworządność”, WO2024: „jeśli decyzja jest skuteczna i nie ma praktycznej ścieżki odwoławczej, to rozważanie o praworządności tych działań to prawnicze nudziarstwo”.

  82. @kaxia
    „Dla tamtej dyskusji nie miało znaczenia, że to był projekt ustawy. Równie dobrze komisja lex Tusk mogła zostać powołana uchwałą Sejmu,”

    Też byłbym przeciw. Proszę po raz ostatni: nie mylmy sporu „czy potrzebujemy nowej uchwały/ustawy/rozporządzenia/przepisu” ze sporem „czy to dobrze że wywalono Pereirę przy pomocy istniejących przepisów”. Moje prośby mają, jak wiadomo, klauzulę natychmiastowej egzekucji.

  83. @sheik
    „Kamińskiego nie wyrzucono,”

    Wyleciał z Sejmu.

    „Barskiego również nie.”

    Wyleciał z prokuratury.

  84. @wo

    Przecież nie kontynuowałam dyskusji na temat analogii z lex Tusk, a moja odpowiedź była w kwestii niepraworządnego odwoływania pisowskich nominatów. I to w sposób, który jak rozumiem daje Barskiemu ścieżkę odwoławczą, skoro Bodnar po prostu zignorował wyrok NSA, który mu nie odpowiadał.

  85. @kaxia
    ” I to w sposób, który jak rozumiem daje Barskiemu ścieżkę odwoławczą”

    Nie daje. Proszę zauważyć, że on na nią nawet nie próbuje wejść. Nie chcę linkować do wroga, ale w serwisie wpotylicę jest wiele wypowiedzi Barskiego i artykułów pisanych z jego inspiracji. Nigdzie nie ma „phi, odwoła się do NSA i wygra”, wszędzie jest tylko „on uważa, że nadal jest Prokuratorem Krajowym”. A Pereira se uważa, że pracuje w TVP, a Kamiński se uważa, że jest posłem. I tyle se mogą.

  86. @wo
    Sam Bodnar przyznaje, że Barski może się odwołać do sądu pracy, a więc ścieżka odwoławcza istnieje. Czy Barski będzie chciał z niej skorzystać, to się okaże, ale nie zmienia to w żaden sposób faktu, że Bodnar działa w sposób niepraworządny. A przynajmniej nikt mi jak dotąd nie wyjaśnił, czy jest jakieś uzasadnienie zignorowania wyroku NSA, inne niż to, że Bodnarowi ten wyrok nie pasuje do argumentacji.

  87. @kaxia
    „Sam Bodnar przyznaje, że Barski może się odwołać do sądu pracy, a więc ścieżka odwoławcza istnieje. ”

    Tylko w pewnym sensie. Oni się sami wpakowali w ślepą uliczkę argumentacji, że decyzja Bodnara była bezprawna, ergo nie powoduje skutków prawnych, ergo NIE MOŻNA SIĘ OD NIEJ ODWOŁAĆ. Żeby się odwołać, muszą uznać ważność samego zwolnienia, ergo konieczność powołania kogoś tymczasowo pełniącego obowiązki.

    „to w żaden sposób faktu, że Bodnar działa w sposób niepraworządny. ”

    To nie jest fakt tylko Twoja prywatna opinia. Już ją wyraziłaś, więc uprzejmie proszę byś się nie powielała.

  88. @wo
    Dobrze, już nie będę. Jeśli ją powtarzam, to tylko dlatego, że mam szczerą nadzieję, że ktoś mnie przekona, że się mylę. A bardzo bym chciała. Tu jest jedyne znane mi miejsce w Internecie, gdzie szansa na przekonujący kontrargument jest niezerowa. 😉

  89. @kaxia
    „mam szczerą nadzieję, że ktoś mnie przekona, że się mylę. ”

    Musisz się pogodzić z tym, że w praktyce często to jest niemożliwe. Przypominam, że zwolnienie z pracy, choćby było kompletnie bezprawne – uprawomocnia się po prostu z powodu przegapienia terminu na wniesienie odwołania. Większość ludzi się nie odwołuje (mowię to jako praktyk), więc akurat typowy scenariusz to scenariusz „uprawomocnienia przez walkower”. Najprawdopodobniej tak będzie w tym przypadku – ci ludzie będą sobie pokrzykiwać, „nadal jestem prezesem TVP! nadal jestem prokuratorem krajowym! nadal jestem posłem!”, tylko tak jakby po prostu coraz ciszej.

    Jako krytyk popkultury doskonale rozumiem potrzebę tzw. closure. Ale życie to nie serial.

  90. @kaxia
    „Np. wyrok NSA z 22 marca 2023, sygn. akt III OSK 4342/21”

    To nie jest wyrok w sprawie Barskiego. Nie chce mi się tłumaczyć takich oczywistości, będę wycinać.

  91. Zaciekawiło mnie, że Kaxia zacytowała tu verbatim (łącznie ze skrótem np.) pewnego prawnika z Ordo Iuris.

  92. No ja nie wiem czy prezesowi albo prokuratorowi przysługuje odwołanie do sądu pracy. Tacy ludzie nie mają umowy o pracę tylko powołanie. Znam z autopsji przypadek kuratora który też myślał że może się odwołać do sądu pracy i się przeliczył.

  93. @sheik
    „Zaciekawiło mnie, że Kaxia zacytowała tu verbatim (łącznie ze skrótem np.) pewnego prawnika z Ordo Iuris.”

    No ewidentnie przenosi tu do nas mądrości z jakiegoś prawicowego forum.

  94. OK, ja już przestaję wierzyć, że ktoś jeszcze może w kółko ignorować wyjaśnienia nie kierując się złą wolą.

  95. A to nie są jakieś ustandaryzowane prawnicze skróty i skąd się nie przekopiuje, to zawsze będzie taki? Podejrzenie o czytanie prawników Ordo Iuris na podstawie skrótu to jednak chyba trochę paranoja.

  96. @procyon
    „Podejrzenie o czytanie prawników Ordo Iuris na podstawie skrótu to jednak chyba trochę paranoja.”

    Czytanie to jedno – ja też ich przecież czytam żeby znać stanowisko wroga. Ale powielanie w kółko ich argumentacji to coś więcej, zwłaszcza z upartym ignorowaniem oczywistych kontrargumentów typu „jeśli mają ścieżkę odwoławczą, to czemu z niej nie korzystają”.

  97. „jeśli mają ścieżkę odwoławczą, to czemu z niej nie korzystają”
    To akurat oczywiste – sądy są obsadzone przez siepaczy Tuska pilnowanych przez Rzeźnika Praw Obywatelskich, więc się boją.

  98. @janekr
    „To akurat oczywiste – sądy są obsadzone przez siepaczy Tuska pilnowanych przez Rzeźnika Praw Obywatelskich,więc się boją.”

    Uznajmy więc, że mieliśmy tu inwazję nudziarzy, którzy z kolei boją się takiej wizji, że Barski, Pereira, Wąsik, Adamczyk itd mogliby wygrać w sądzie, choć i tak tego nie zrobią, więc całe te ordojurkowe rozważania to po prostu zawracanie bioder. I zamknijmy temat. No chyba że ktoś jeszcze wyciągnie jakiś jeszcze inny wyrok w innej sprawie dotyczącej innej osoby, i będzie się upierać, że to sprawa Barskiego, choć jednak ewidentnie kogoś innego.

  99. @procyon „Podejrzenie o czytanie prawników Ordo Iuris na podstawie skrótu to jednak chyba trochę paranoja.”
    Nie jeśli ta fraza występuje tylko w jednym źródle.

  100. Że też taka debata mnie ominęła! Pozwolę sobie jednak wyrazić opinię, że kodeks wyborczy (dalej: KWyb.) nigdzie nie wskazuje skąd Marszałek Sejmu ma powziąć wiedzę że dany poseł zmarł lub został prawomocnie skazany za czyn ścigany z urzędu, jeno że ma wygasić takim mandat. Niezwłocznie wygasić.

    KRK i Minister Sprawiedliwości (dalej: MS) występują w kontekście posłów w art. 248 KWyb., który jednak nie nakłada na Marszałka Sejmu żadnych obowiązków. Nakłada je na MS: po pierwsze po ogłoszeniu wyników i ich otrzymaniu ma przygotować listę posłów-elektów figurujących w KRK, którą to ma przekazać Marszałkowi Sejmu, po drugie jeżeli w trakcie kadencji MS się dowie z KRK że jakiś poseł ino skazanym jest też ma przekazać takie informacje Marszałkowi Sejmu. Czy MS ma monitorować KRK raz w miesiącu, raz na tydzień, sprawdzać na żądanie Marszałka czy jakoś inaczej KWyb. też milczy.

    Nigdzie natomiast nie ma nałożonego na Marszałka obowiązku wnioskowania o taką listę, ani wskazania że jedynie KRK może być źródłem takich informacji. Ba – jak Marszałek ma stwierdzić w wypadku śmierci posła, że ten nie żyje to nie jest w ogóle uregulowane, gdyż żaden organ państwa nie ma obowiązku informowania Marszałka o wystawieniu aktu zgonu.

    Taki poziom nieuregulowania oczywiście, świadczy o niskiej jakości KWyb. (wystarczyłby dosłownie jeden artykuł, że Marszałek przed wygaszeniem mandatu gromadzi dokumenty potwierdzające zajście okoliczności nakładających na niego obowiązek wygaszenia mandatu, a wszelkie organy władzy są zobowiązane do udzielenia mu, na jego żądanie, niezbędnych informacji i przekazanie potrzebnych dokumentów – no ale po co, czy to pierwszy akt prawny jakości nie za szczególnej?) ale nijak nie implikuje tego, że wygaszenie nie zaszło poprawnie. można więc stwierdzić, że…

    @WO

    „W prawie „metody adekwatne” to metody nie do ruszenia w sądzie.”

    …że sprawa jest nie do ruszenia w sądzie już choćby z tego tytułu, że Marszałek Sejmu nie naruszył żadnej procedury, w szczególności całkowicie prawidłowo nie złożył wniosku do Prokuratora Generalnego.

    @Kaxia:

    „Sam Bodnar przyznaje, że Barski może się odwołać do sądu pracy”

    Czy Bodnar jakoś uargumentował tę tezę? Sąd pracy nie zawsze jest właściwy w wypadku relacji opartych w jakimś stopniu o Kodeks pracy (czasem jest WSA, czasem nikt).

  101. Ależ nakłada obowiązek. Jest to jedyne oparcie działań marszałka. Nie wiadomości telewizyjne, a KRK. Jest on tym związany jak prezydent, który jak wiemy „powołuje” czy cokolwiek tam sobie innego robi na jakiejś podstawie – jest to podstawa wiążąca. Tak samo zresztą z prawem łaski. Sformułowanie „prezydent stosuje” przejęto z konstytucji PRL gdzie każdorazowy wyrok kary głównej zmuszał głowę (radę) państwa do działania. Nie ma w tym nic fakultatynwego tylko dlatego, że nie ma danego operatora w zdaniu.

  102. @Michał Maleski

    O to to.

    @ unikod

    „Ależ nakłada obowiązek.”

    Możesz zacytować odpowiedni przepis?

    Bo jedyny fragment dotyczący marszałka brzmi:

    „§ 1. Wygaśnięcie mandatu posła niezwłocznie stwierdza Marszałek Sejmu w drodze postanowienia.”

    „Jest on tym związany jak prezydent, który jak wiemy „powołuje” czy cokolwiek tam sobie innego robi na jakiejś podstawie – jest to podstawa wiążąca.”

    Możesz zacytować odpowiedni przepis? Bo w KW jedynym organem, który jest do czegoś zobowiązany w związku z KRK jest minister sprawiedliwości:

    „Jeżeli po przekazaniu informacji, o której mowa w § 2, Minister Sprawiedliwości uzyska z Krajowego Rejestru Karnego informację o posłach skazanych prawomocnym wyrokiem na karę pozbawienia wolności za przestępstwo umyślne ścigane z oskarżenia publicznego lub za umyślne przestępstwo skarbowe lub o posłach pozbawionych praw publicznych prawomocnym orzeczeniem sądu, niezwłocznie przekazuje ją Marszałkowi Sejmu.”

    Możesz wyjaśnić w jaki sposób ten przepis zobowiązuje Marszałka do czekania aż minister go o czymś poinformuje?

    Jak ja bym chciał zobowiązywać marszałka do czekania na info z krk to bym to napisał. Np. tak „w przypadku, o którym mowa w pkt2 par 1 art 247 marszałek stwierdza wygaśnięcie mandatu po uzyskaniu od ministra sprawiedliwości informacji, o której mowa par 2 i 3 art. 248”.

    Takiego przepisu nie ma w ustawie więc wyjaśnij proszę na jakiej podstawie twierdzisz, że KRK jest jedynym oparciem działań marszałka i że jest on nim w jakikolwiek sposób związany.

    „Nie wiadomości telewizyjne, a KRK.”

    A możesz odpowiedzieć skąd marszałek dowiaduje się o wygaśnięciu mandatu
    w innych przypadkach opisanych w art 247: np śmierci posła czy wyboru w toku kadencji na posła do Parlamentu Europejskiego, skoro nie ma żadnych rejestrów ani organów zobowiązanych do przekazywania marszałkowi takich informacji?

  103. Dla mnie to jest jak z powiadomieniem prokuratora o przestępstwie. Masz prawo, a nawet obowiązek zawiadomić, ale to nie znaczy, że prokurator ma obowiązek czekać na takie powiadomienie, jeśli skądinąd ma informacje. A lista źródeł, z których może powziąć informację o przestępstwie nie jest zamknięta. Czyż nie?

  104. @unikod:

    Nie, przeczytaj te przepisy. Tam nigdzie nie ma „na podstawie danych z KRK”. Przyjęcie wykładni, że Marszałek może korzystać jedynie z danych od Ministra ponieważ są gdzieś jakieś przepisy zobowiązujące Ministra do przekazywania bez wniosku/żądania ze strony Marszałka danych wymusza na nas uznanie, że np. nie da się wygasić mandatu w wypadku śmierci posła. Ponieważ nie ma analogicznego zespołu przepisów zobowiązujących kogokolwiek do sporządzania list zmarłych posłów na podstawie czy to bazy PESEL, czy to aktów zgonu.

    Czy tak powinno być? Nie, KWyb. powinien jasno wskazywać kto, kiedy i na podstawie jakich danych wygasza mandaty lub stwierdza ich wygaśnięcie. Sęk w tym, że tego nie robi. podobnie jak Konstytucja nie precyzuje co jest potrzebne do uznania że Prezydent RP nie żyje (co było tematem w 2010 roku – nawiasem mówiąc wydumanym, Marszałek przejmuje obowiązki prezydenta także gdy ten ma przemijające przeszkody uniemożliwiające sprawowanie władzy, a na spokojnie uczestnictwo w katastrofie lotniczej taką przeszkodą jest, nawet jeżeli by przeżył).

    Nie jest to jedyny przypadek, gdy prawo ustrojowe w Polsce jest, cóż, napisane jak widać. Choćby pozycja urzędników wyborczych nie jest jasna – operuje się pojęcie „mianowania na urzędnika wyborczego”, ale absolutnie nigdzie nie ma przesłanek by uznać że to mianowanie w rozuminiu Kodeksu pracy (a już szczególnie, że to mianowanie w rozumieniu ustawy o służbie cywilnej).

    Nawiasem mówiąc, nawet gdyby przyjąć wykładnię takową, że przy stwierdzeniu wygaśnięcia mandatu z powodu zgonu stosujemy zupełnie inną interpretację niż przy stwierdzeniu wygaśnięcia z powodu skazania to – przynajmniej, gdyby sprawę potraktować jak podległą pod ppsa, a bardzo wątpię by tak można było – decyzję/postanowienie uchyla się, gdy naruszenie przepisów mogło wpłynąć na wynik sprawy a nie za każdym razem, kiedy organ naruszył przepis. A nie widzę jakościowej różnicy pomiędzy stwierdzeniem wygaśnięcia mandatu na podstawie danych z KRK lub z przysłowiowego telewizora, o ile w momencie wydania postanowienia panowie skazani byli (już niezależnie czy byli wpisani czy nie byli wpisani w KRK).

  105. > wymusza na nas uznanie, że np. nie da się wygasić mandatu w wypadku śmierci posła

    Przecież to jest inna przesłanka wygaszenia. A do przesłanki karnej jest ta specjalna procedura. Powiedz mi proszę skoro wygaszenie następuje w momencie skazania, a marszałek to tylko deklaratoryjnie stwierdza – co w takim razie jest prezedmiotem kontroli Sądu Najwyższego. Kontroli przewidzianej explicite bez której procedura wygaszenia nie jest kompletna, a przewidzianej tylko dla wygaszenia mandatu po skazaniu – a z innych przesłanek na przykład w przypadku śmierci czy wyboru z innego mandatu – nie.

  106. Przepraszam gospodarza i wszystkich za prawnicze nudziarstwo ale taką podstawą w odniesieniu do śmierci posła są akty stanu cywilnego. Zgodnie z art. 3 Prawa o aktach stanu cywilnego stanowią one wyłączny dowód zdarzeń w nich stwierdzonych. Na dobrą sprawę to NIE DA się legalnie stwierdzić faktu zgonu inaczej niż za pomocą aktu zgonu.

  107. @unikod:

    „Przecież to jest inna przesłanka wygaszenia”

    Do której podobnie jak do wygaszenia w wypadku skazania nie ma przepisów regulujących kogo i o co Marszałek pyta.

    „A do przesłanki karnej jest ta specjalna procedura.”

    Nie ma specjalnej procedury, jest jeno nałożenie na Ministra Sprawiedliwości obowiązku przesłania informacji, gdyby ją powziął zanim powziął ją Marszałek.

    „Kontroli przewidzianej explicite bez której procedura wygaszenia nie jest kompletna, a przewidzianej tylko dla wygaszenia mandatu po skazaniu – a z innych przesłanek na przykład w przypadku śmierci czy wyboru z innego mandatu – nie.”

    Art 250 KWyb. wskazuje, że posłowi przysługuje prawo odwołania do SN w każdym wypadku poza wygaśnięciem z powodu śmierci. Także w wypadku wyboru do europarlamentu czy uzyskania mandatu senatora w toku wyborów uzupełniających.

    A służy to temu, żeby jawnonieprawdziwe przesłanki nie mogły być stosowane do wygaszania mandatów – bez niej co by stało Marszałkowi na drodze, żeby uznać że cały klub opozycyjny objął urząd Prezydenta RP więc wygasza ich mandaty?

    Dodamy, że odwołanie jest w dyspozycji posła – chce to składa, nie to nie i tyle. Procedura się wtedy kończy na osobie Marszałka.

    No, chyba że masz na myśli inną procedurę kontrolną.

  108. @prawnicze rapiery

    Marszałek stwierdził wygaszenie mandatu na podstawie informacji z KRK (https://www.prawo.pl/prawnicy-sady/wygasniecie-mandatu-wasika-i-kaminskiego-decyzja-sn,524742.html). W praktyce postępowań karnych bazuje się albo na KRK albo na odpisach wyroków. Przy czym zdarzyło mi się widzieć sytuacje, gdy w KRK nie było wyroków mimo ich wydania parę miesięcy wcześniej i sytuacje gdy w KRK były zapisy, których dawno nie powinno być – bo doszło do zatarcia (to nie jest nic nadzwyczajnego).

    Odnośnie drogi sądowej dla prokuratorów:
    Art. 130 Pragmatyki:
    W sprawach nieuregulowanych w niniejszej ustawie do prokuratorów stosuje się odpowiednio przepisy ustawy z dnia 16 września 1982 r. o pracownikach urzędów państwowych (Dz. U. z 2023 r. poz. 765), a w sprawach nieuregulowanych także w przepisach tej ustawy – przepisy Kodeksu pracy.

  109. @unikod
    „co w takim razie jest prezedmiotem kontroli Sądu Najwyższego.”

    Poprawność formalna. Czasami ludziom wydaje się, że mają prawo do odwołania „tak w ogóle”, ale w rzeczywistości odwłanie dotyczy już tylko kontroli czy wszystkie papierki miały wszystkie pieczątki.

  110. @ „Na dobrą sprawę to NIE DA się legalnie stwierdzić faktu zgonu inaczej niż za pomocą aktu zgonu.”

    To bywa skomplikowane, vide: Lem „Czy pan istnieje, Mr Johns?” / Wajda „Przekładaniec”. Kwestię „ile jeszcze jest posła w Kamińskim, a ile Wąsika w pośle” można problematyzować w nieskończoność. Albo uciąć, jak wdowa (w wersji Wajdy): „Jeśli to Richard, to niech odda pieniądze z ubezpieczenia, a jeśli to mój mąż, niech wraca do domu.”

    @ „nadal jestem prezesem TVP! nadal jestem prokuratorem krajowym! nadal jestem posłem!”

    Istnieje, niemalże od początku zinstytucjonalizowanego chrześcijaństwa, szacowne stanowisko antypapieża. Antypapieży z okresu średniowiecza to nawet Kościół dziś jakoś tam uznaje. Tych współczesnych jest ze dwudziestu (zwykle na czele rozmaitych grup sedewakatystów), ale oni na uznanie muszą jeszcze poczekać ze sześć czy siedem stuleci.
    Anty-prezes TVP, Anty-prokurator Krajowy, Anty-poseł do Parlamentu – to nie brzmi źle. I można by tych antysmoków na jakiś antysiężyc posłać. Licheń jako polski Awinion? A w nim anty-TVP i anty-Sejm RP?

  111. @Antypapież
    O ile pamiętam papieże i antypapieże okładali się nawzajem klątwami kościelnymi.
    A u nas spokój – na razie tylko część Sądu Najwyższego uznaje jedną z izb za nieistniejącą.

  112. @przepla:

    I to odpowiednie stosowanie jest, jako zbitek słów – dla mnie wybitnym niechlujstwem. Nie istnieje żadna przeszkoda praktyczna czy to do powtórzenia przepisów kodeksu pracy w pragmatyce prokuratorskiej (istnieje estetyczna, „winno się unikać powtórzeń przy stanowieniu prawa”), czy do wymienienia które przepisy ustawy do której jest odesłanie się stosuje.

    A tego nie ma. Ponieważ trzymamy się dawno nierelewantnej praktyki z czasów, gdy całe prawo można było zmieścić na jednym regale bibliotecznym, fakt że sporym, ale jednym.

    I dzięki temu ciężko bez dosyć głębokiego resarchu ustalić, co prokurator Barski może zaskarżyć. I czy w ogóle coś.

    Co zaś do zatarcia – czy jesteśmy zupełnie pewni że intencją ustawodawcy było aby skazany prawmocnym wyrokiem za czyn ścigany z oskarżenia publicznego nie mógł być posłem jedynie do momentu zatarcia, czy dożywotnio? Literalne brzmienie interpretowane systemowo wskazuje na pierwszą opcję, choć sensu to wielkiego nie ma.

    @WO:

    „Poprawność formalna.”

    W wypadku 250 KWyb. ciężko wyczuć, co ma być kontrolowane. Prawdopodobnie wszystko (czy poseł faktycznie był skazany oraz czy papier się zgadza – choć stojąc na stanowisku że Marszałek ma z grubsza pełną dowolność w zbieraniu „dowodów”), choć gdyby celem art. 250 KWyb. było kontrolowanie czy do stwierdzenia wygaszenia nie doszło ze złej woli Marszałka to powinie on objąć także śmierć posła (o tej śmierci ciekawostka: ja najbardziej sobie można wyobrazić sytuację, że poseł na pewno nie żyje, lecz nie można wystawić aktu zgonu – o, choćby grupa posłów leciałaby z wizytą nad oceanem, samolot uległby katastrofie z której nikt nie miałby prawa się uratować bo paliwo wzięło i wybuchło a szczątki zwaliły się na dno Atlantyku, ale ponieważ nie wszystkie ciała udało się odzyskać to mamy modelowy przykład z art. 30 par. 1 Kodeksu cywilnego – czyli trzeba czekać pół roku od momentu katastrofy by uznać pasażerów „nieodnalezionych” za zmarłych. Dla porządku: w katastrofie smoleńskiej zginęło łącznie 18 posłów i senatorów. Gdyby teraz podobna katastrofa nastąpiła w miejscu gdzie niemożliwym byłoby odzyskanie części ciał mielibyśmy albo przez wiele miesięcy nieobsadzone miejsca w parlamencie, albo trzeba by się wykazać kreatywnością prawną).

    @idealny nick nie istnieje

    W art. 3 bardziej chodzi o dobitne wykluczenie innej niż sądowa droga wzruszania aktów stanu cywilnego. Nie potrzebujemy wpisania do rejestru akt stanu cywilnego aktu zgonu Kazimierza Wielkiego by dowodzić, że ten nie żyje.

    Inna rzecz, że przepis o niemal takiej samej treści pojawiali się także w poprzednikach nowej ustawy – najstarszy jaki kojarzę to dekret o z 1955 roku PoASC, art. 25 gdzie na oko różni się dodaniem „wyłącznym” przed „dowodem” a po „stanowią”.

  113. @mm
    ” czy jesteśmy zupełnie pewni że intencją ustawodawcy było aby skazany prawmocnym wyrokiem za czyn ścigany z oskarżenia publicznego nie mógł być posłem jedynie do momentu zatarcia, czy dożywotnio? Literalne brzmienie interpretowane systemowo wskazuje na pierwszą opcję, choć sensu to wielkiego nie ma.”

    Dlaczego? Już mieliśmy tę dyskusję i dotyczyła samego marszałka Sejmu. Wtedy jednomyślnie przyjęto, że zatarcie oznacza że wyroku nigdy nie było – https://pl.wikipedia.org/wiki/Józef_Zych

  114. A propos aktów zgonu, w poprzedniej Polityce o pogrzebie Ewy Wanat:
    „Zmarła 13 grudnia, a pogrzeb jest dopiero teraz, bo Ewa przeżyła swoje ciało. Nie tylko symbolicznie – w naszej pamięci, ale też biurokratycznie: jej prochy dawno były w urnie, ale formalnie żyła, bo trwała walka o urzędowe potwierdzenie zgonu. Ewie pewnie by się podobał ten absurd niemieckiej biurokracji, która wymagała dostarczenia aktu rozwodowego sprzed trzydziestu lat.”

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.